bladyy78 12.04.2009 19:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2009 Ja miałem podobnie pomimo że działkę rodzice mieli od ponad 30 lat i dopiero ja się na niej pobudowałem to dla mieszkańców byliśmy obcy. Jak zaczęło się tam coś robić to wszystko im przeszkadzało ale ja się nie dałem nie byłem jeleniem i wiem co mi wolno a co nie i robiłem wszystko zgodnie z prawem jak coś komuś nie pasowało to sam wzywałem straż miejską lub pisałem do urzędów. Nigdy nie robiłem dobrej miny do złej gry i nie pozwoliłem sobie wejść na głowę. Przez 2 lata nie odzywałem się do 2 najbliższych sąsiadów i o dziwo sami zaczęli do mnie się odzywać teraz żyjemy w zgodzie jednak nie zamierzam zbytnio zawężać z nimi znajomości bo wiem że to do niczego dobrego nie prowadzi. Teraz nikt nie wchodzi nikomu na głowę i każdy zna swoje granice na jakie może sobie pozwolić i niech już tak zostanie. A jak bym raz sobie pozwolił to bym miał non stop jakieś problemy. A tak wiedzą że swoim zachowaniem nic nie zwojują i dali sobie spokój. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daszum 12.04.2009 21:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2009 Nie wiem jak to się wszystko dalej potoczySąsiad bombowy za bardzo nie może "podskoczyc", bo przez moją działkę idzie przyłącze wody do jego domu. Zastanawia mnie postawa mojego kolegi z byłej pracy. Widzę Go często, ale tylko z daleka a mieszka dosłownie 100 m od moich działek. Nigdy nie podejdzie do mnie i nie zagada, a mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy, to ogólnie fajny facet.Myślę , że nie chce żeby sąsiedzi wiedzieli, że mnie zna. Pewnie nie wybaczyliby mu, że mnie skutecznie nie zniechęcił do zakupu tych działek. Nie zamierzam z tymi ludźmi walczyc, ale nie zamierzam również im się podlizywac.Jak nie chcieli miec sąsiadów mogli to kupic sami, a tak muszą się pogodzic z nową sytuacją. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 12.04.2009 22:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2009 Znam osobiście pewnego osobnika, który nie marnuje śmieci wyrzucając je, tylko na ciepełko zamienia. Innymi słowy wykorzstuje do końca. Ja też znam takiego. Bardzo uczynny sasiad, ale ma feler, bo pali wszystko w swym piecu. Moich okien nie da się domyć, ale za to jak wyjade, podlewa mi kwiatki, jak mi sie dach urwie, to naprawi. I tak sobie żyjemy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dżordż5 13.04.2009 06:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2009 Zastanawia mnie postawa mojego kolegi z byłej pracy. Widzę Go często, ale tylko z daleka a mieszka dosłownie 100 m od moich działek. Nigdy nie podejdzie do mnie i nie zagada, a mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy, to ogólnie fajny facet. Wydaje mi się, że chyba nieco przesadzasz z oceną sytuacji i swoich sąsiadów. Ja mieszkam w woj. opolskim i nigdy nie spotkałam się z sytuacją o jakiej piszesz. Moja koleżanka kupiła dom na śląskiej wiosce, zamieszkała w nim i bardzo sobie chwali, nie słyszałam, żeby narzekała na sąsidów wręcz przeciwnie. Kolega, z kolei, może ma zazdrosną żonę albo narzeczoną i nie chce z Tobą rozmawiać przy ludziach. Może toTy czymś sprowokowałaś sąsiadów, może jesteś nadwrażliwa i za bardzo się przejmujesz. Jednak jeśli masz rację to się nie daj. Skoro sąsiada przyłącze idzie przez Twoją działkę to mu to przypomnij, nadmień,że przy pracach ziemnych trudno będzie czegoś nie uszkodzić. Pokaż, że nie pozwolisz sobie skakać po głowie natomiast jak jakaś Polka zaczęła się kręcic to jest źle bo to obca Aż czytać tego nie mogę. Może Ty jakiś kompleks masz. Mieszkam tu ponad 40 lat i nigdy mi do głowy nie przyszło takie zdanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daszum 16.04.2009 18:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2009 do dżordż5Byc może przesadzam, byc może jestem przewrażliwiona.Chciałam Ci tylko powiedziec, że moja najlepsza przyjaciółka pochodziła ze śląskiej rodziny. Jak przyszłam do nich pierwszy raz jej babcia przywitała mnie po niemiecku, mama po śląsku a Krysta biegała między nami i tłumaczyła. Czułam się w tej rodzinie świetnie , ja ich lubiłam i oni mnie. Jej tato na moim ślubie wzruszył się jak prawdziwy ojciec. Dzięki nim poznałam inne śląskie rodziny, więc mogę powiedziec że znam to środowisko. Niemniej jeden raz Krysta bardzo mnie zaskoczyła. Jej starszy brat związał się z dziewczyną przyjezdną i dziewczyna zaszła w ciążę. Przez 5 miesięcy bał się powiedziec rodzinie o tej sytuacji ,w końcu dziewczyna przyszła do nich i powiedziała co się dzieje. Reakcja rodziny nie była przychylna, bo jak mi powiedziała Krysta ON ZMIESZAŁ KREW. Ja nie rozumiałam o czym ona mówi, dziewczyna po studiach a tu takie podejście do sprawy. Oczywiście chodziło o zachowanie czystości rasowej. Moja Krysta w związku z tym wyszła za chłopaka po zawodówce z mentalnością zawodówki, ale on był swój. I nie mów mi, że dla śląskich rodzin to nie ma znaczenia. Krysta dawno temu wyjechała do Niemiec i ja akceptowałam jej decyzję, bo tam wcześniej wyjechała cała jej rodzina. Do dzisiaj mamy ze sobą kontakt, jak tylko jest w Opolu to wpada do mnie i gadamy całą noc.Wiadomo, że wszędzie są ludzie i ludziska. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fenix999 16.04.2009 18:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2009 Krysta dawno temu wyjechała do Niemiec i ja akceptowałam jej decyzję, bo tam wcześniej wyjechała cała jej rodzina. No to teraz , jestesmy w domu . Bo o ile mnie pamięc nie myli ostatnie wyjazdy do BRD , tak żeby sie jeszcze załapać na po to były lata 1990/91 . Od tego czasu duuuużo wody w rzekach upłyneło i duuuuużo się zmieniło . a teksty typu : powiedziała Krysta ON ZMIESZAŁ KREW. to ja czasami jeszcze słysze ale wyłącznie w formie żartu . życie toczy sie dalej , a ludzie się zmieniają , tylko stereotypy są odporne na wszystko ! howgh Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Funia 18.04.2009 11:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2009 do dżordż5 Byc może przesadzam, byc może jestem przewrażliwiona. Ja też taka byłam. Jak budowałam dom i z sąsiadam czasem było pod górkę, to też nie było łatwo. Ich dzieciaki biegały nam po budowie, a ja (przez skrzywienie zawodowe) zaraz widziałam, że kto łamie kark, a ja do końca życia płacę odszkodowanie. Przejmowałam się i wkurzałam. Dziś mieszkamy prawie 3 lata, a dla nich ciągle jestem ta nowa z białego domku przy drodze, ale wszyscy - i oni i ja - się przyzwyczailiśmy. Bywają akcje o to że ktoś pali ognisko, ktoś inny spala w piecach śmieci, innego dziecko jeździ komuś pod oknami na komarku, jeszcze ktoś pół nocy na podwórku puszcza muzykę biesiadną, psy szczekają. i co? i nic Ja z najbliższymi sąsiadami jestem na dzień dobry, z dwiema rodzinami na cześć - i taki kontakt jest idealny. A koledze się nie dziw. Jak zamieszkasz to sama zobaczysz, że tak najlepiej Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pierwek 23.04.2009 11:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2009 A mi wczoraj sąsiad zrobił karczemną awanturę o to, że gmina utwardza mi drogę a jemu nic nie zrobiła... (z wyzywaniem od takich i owakich, widziałem też, że ręce go mocno świerzbiły) A wydawało mi się że to w miarę normalny człowiek jest. Gostek koło 40 lat z pozoru na poziomie. A potem wsiadł do auta i pojechał do siebie , choć był tak nawalony że ledwo stał na nogach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 23.04.2009 12:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2009 po prostu wyżył się na tobie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daszum 16.05.2009 20:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2009 Wczoraj byłam na moim ziemiaństwie. Poznałam nową sąsiadkę, która mieszka w jedynym nowym domu naprzeciwko mojej działki. Okazała się bardzo sympatyczną osobą. Sprowadziła się tutaj 2 lata temu, ale ma również takie odczucia jak ja. Powiedziała mi, że gdyby mogła cofnąc czas ,to nigdy nie wybudowałaby domu w tej miejscowości. Jest to hermetyczna śląska społecznośc, dla której po 2 latach jest nadal obca. Mówiła mi, że najbardziej żal jej córki, która nie ma tu żadnych znajomych, nie jest nigdzie zapraszana. Córka (23 lata) bardzo optowała za budową domu, a teraz jest niezadowolona.Nowa sąsiadka namawiała mnie na szybką budowę, bo stwierdziła, że razem będzie nam raźniej, ale w tym temacie nie mogłam jej nic obiecac. No niestety okazało się, że to nie były jakieś moje chore urojenia tylko rzeczywistośc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Badija 17.05.2009 11:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2009 Daszum, jesteśmy niby w podobnej sytuacji. Kupiliśmy działkę na najładniejszej mazowieckiej wsi (słowo! ) Ale jeseśmy tu jedyną "nową" rodziną, cała reszta mieszka od pokoleń, a nawet etnicznie nie wygląda to wesoło, bo oni są... potomkami sprowadzonych Holendrów. Tylko Holendrzy byli w stanie żyć nad wylewającą ciągle Wisłą (dziś są wały przecipowodziowe). Do społeczności "wprowadziła" nas sąsiadka, od której kupiliśmy ziemię i z którą się zaprzyjaźniłam. Na imprezie wiejskiej małż "sponsorował" atrakcje. Ja pomagałam sołtysowi pisać pisma... Teraz klimat jest OK, może nawet lepiej niż OK, bo na prawdę bardzo miło nas traktują. Nie radziłabym jednak ustwiać się przeciw sąsiadom. Mialam wrogich sąsiadów na poprzedniej działce i był to jeden z powodów, dla których buduję nowy dom. Oni Cię mogą skasować, jak się zawezmą, lepiej się moim zdaniem wkupić do społeczności a nie stawać okoniem, choćby w towarzystwie napływowej sasiadki. Osoby, które mieszkają na nowych podmiejskich terenach, gdzie wszyscy się właśnie wybudowali, nie czują tego klimatu. Ale i tak nie zamieniłabym mojej wiochy na żadną inną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Afrodyta 17.05.2009 20:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2009 Słuchajcie, tej drogi było 100 mb, szer.5 m i on to wszystko szczotką szorował. Można podziwiac, ale ja uważam, że to przesada. Facet ogólnie jest konfliktowy, ale mieszka daleko ode mnie. A teraz dalej o sprzątaniu. Bombowy sąsiad w sobotę naipierw sprzątał swoje podwórko, zamiatał, grabił itd. Ja na drugiej mojej działce z mozołem paliłam jakieś drewienka. W pewnej chwili zauważyłam jak bombowy przeszedł na drugą stronę siatki czyli na MOJĄ DZIAŁKĘ i zaczął sprzątac wzdłuż swojego ogrodzenia. Grabił, ściągał z siatki jakieś suche pnącza i jak nagrabił i nazbierał więcej to się odwracał z wdziękiem i wywalał to na MOJĄ DZIAŁKĘ. Może jestem przeczulona, ale zrobiło mi się głupio. W końcu ta działka ma teraz właściciela (poprzedni był daleko , bo mieszkał w Niemcowni i nie interesował się tą ziemią). Jak szłam do samochodu facet dalej robił porządek, a mnie aż skręcało żeby ryknąc, ale nie skomentowałam takiego zachowania. To był błąd. Trzeba było grzecznie zwrócić uwagę, że nie życzysz sobie takowych dodatków na swojej działce, chyba, że wspólnie będziecie ją porządkować. W końcu to Twoja własność. A jak nie zaznaczysz "swojego terytorium", to cały czas tak będzie. Pomyśl...mieszkasz, masz piękny ogród, a sąsiad wywala swoje liście do tego ogrodu, bo "nigdy Ci to nie przeszkadzało" Pewnie, że się oburzy, bo jeszcze nic tu nie ma, i co to za różnica. Ale Ty też jesteś człowiekiem i masz prawo do swojej własności. Niech sobie pali u siebie. Ciekawe czy którejś sąsiadce będzie to przeszkadzało? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetta_p 22.05.2009 12:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2009 Ja mam inny problem z sąsiadami. Właścicielka, sprzedała 3 działki. Dwie pierwsze są kupione. Jedną z tych, kupiliśmy my, wybudowaliśmy dom, cały ogród zagospodarowaliśmy.Jeszcze na etapie doprowadzania mediów, powiadomiliśmy właścicielkę trzeciej działki, aby przyłączyła się do nas i z nami poprowadziła sobie media. Odpowiedziała, że nie chce ponosić kosztów, ponieważ, jest to orne pole, które uprawia i nie chce nigdy tego sprzedawać. Trzeba było tylko poczekać 2 lata i teraz Pani żąda od nas, abyśmy udostępnili media, które sami doprowadziliśmy i sfinansowaliśmy. Musielibysmy z każdej strony rozkopać działkę, wiąże się to z wykopaniem wszystkich roślin, rozkopaniem kostki brukowej. Nie jestesmy tym w ogóle zainteresowani.Media, można byłoby doprowadzić do tej działki, droga gminną (Gmina się nie zgadza), albo poprzez działkę (orna, nie budowlana) innej kobiety. Ale tamta, stwierdziła, ze nie pozwoli, bo nie będa jej czeresnie rosły.Właścicielka owej feralnej działki zainteresowanym mówi, że media są u sąsiada, ale nie mówi już tego, że my nie jesteśmy zainteresowani rozkopywaniem całego ogrodu.Najlepsze jest to, że Pani się na nas bardzo obraziła i twietrdzi, że my jesteśmy problematyczni i kłopotliwi, ponieważ na wsi wszyscy sobie pomagają, a my nie! Nawet zapomniała o tym, że sama nie pozwoliła nam się dołączyć do kanalizacji na jej podwórku. Jak o tym wspomnieliśmy, stwierdziła, ze to zupełnie inna historia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 23.05.2009 17:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2009 Wczoraj byłam na moim ziemiaństwie. Poznałam nową sąsiadkę, która mieszka w jedynym nowym domu naprzeciwko mojej działki. Okazała się bardzo sympatyczną osobą. Sprowadziła się tutaj 2 lata temu, ale ma również takie odczucia jak ja. Powiedziała mi, że gdyby mogła cofnąc czas ,to nigdy nie wybudowałaby domu w tej miejscowości. Jest to hermetyczna śląska społecznośc, dla której po 2 latach jest nadal obca. Mówiła mi, że najbardziej żal jej córki, która nie ma tu żadnych znajomych, nie jest nigdzie zapraszana. Córka (23 lata) bardzo optowała za budową domu, a teraz jest niezadowolona. Nowa sąsiadka namawiała mnie na szybką budowę, bo stwierdziła, że razem będzie nam raźniej, ale w tym temacie nie mogłam jej nic obiecac. No niestety okazało się, że to nie były jakieś moje chore urojenia tylko rzeczywistośc. Sąsiedzi nie są po to, żeby zapraszać. Nie są od zaprzyjaźniania. Sąsiadom mówi się dzien dobry i tyle. Zrozum, ci ludzie znają się jeszcze z czasów, gdy do sasiadki się szło po sól. Dlatego wydają ci się hermetyczni. Ale oprócz tego, że się znają, to się też kłócą, obmawiają itd. Zapewne tego nie chcesz. Więc ciesz się spokojem i anonimowością. Poza tym wchodząc do każdej wsi, gdzie żyją pokolenia, będziesz nowa. Może ktoś tam popatrzy na ciebie ciekawie mniej lub bardziej, ale nie będzie się tobą interesował. Bo nie jesteś ciotką Staska, kuzynką Jadzi ze spożywczego itd. Nie zmienisz tego. opolskie nie ma nic do rzeczy. Na wsi pod Łodzią też bedziesz obca! I to jeszcze obca z pieniędzmi! Ciesz się, bo ślązacy może na tyle sympatyczni, że ci chałupy z zawiści nie podpalą, jak było u kolegi na wsi. I w zasadzie nie rozumiem, czego oczekujesz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daszum 24.05.2009 10:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2009 Oczekiwałam życzliwego zainteresowania, obojętności ale nie niechęci i wrogości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 24.05.2009 18:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2009 Oczekiwałam życzliwego zainteresowania, obojętności ale nie niechęci i wrogości. A na jakiej podstawie? Jesteś nowa Masz kase bo kupiłas dziłkę (no wiem, kupiłaś, to nie masz ale wszyscy myślą, że masz ), chcesz budować dom, to już masz górę kasy. Ot, paniusia z miasta przyjechała. Na twojej działce może pasła się koza, jest wodociąg, może ludzie mieli jakiś skrót, może drzewka cieli. A tu nie wolno, zmieniło sie... Za kilka lat się przyzwyczają, możesz próbować wejść w życie wsi, może ci dzień dobry będą mówić. Ale za wiele się nie spodziewaj Widzisz, co innego jest wieś podmiejska, gdzie dużo napływowych i wszytsko się miesza. Ty sobie wybrałaś wieś zamknietą, to że śląską, to po prostu bardziej zamkniętą i tyle. Wrogości w tym co piszesz nie widzę. Raczej obojętność i niechęć. Jesteś chyba troszkę przeczulona. Może dlatego, że tam mieszkasz i tyle się mówi o tej wrogości. przypuszczam, ze gdybym ja podjęła taki eksperyment (ja czyli z centralnej Polski) to by mi nawet jakieś konflikty narodowosciowe przez myśl nie przeszły. Egzekwowałabym swoje prawa i nie patrzyła na innych A z sąsiadami to "dzień dobry" i tyle... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kendra 08.02.2013 09:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2013 odświeżam temat - nowe Bocianki, nowi sąsiedzi i osoby które już budują lub wybudowały i mieszkają od niedawana jakie są Wasze relacje z sąsiadami? temat w kilku wątkach poruszany mimochodem - można tu zebrać rady i porady jak ze sobą dobrze żyć lub po prostu żyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Łukasz789 18.02.2013 15:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2013 Temat jest trudny ,bardzo trudny .znam to z własnego doświadczenia. Bo najpierw przeprowadziliśmy się w miejsce gdzie nikt obcy nie wprowadził się od ....100lat .Wszyscy wszystkich znali .Niby część Krakowa a jednak wieś (7 lat temu zniknęła ostatnia krowa a 2 lata temu ostatni koń) A nagle pojawia się obcy .Teraz pojawili się kolejni nowi i nosa ze swoich domów nie wyściubią .Tylko auto-dom nic więcej .Mało tego rozpoczęli coś czego nikt się nie spodziewał rozpoczęli wykupywanie ulicy. Ba pojawiły się pierwsze ogromne konflikty bo pewna staruszka sprzedała działkę i nikogo o tym nie powiadomiła ( fakt oddała za grosze i pół ulicy by więcej zapłaciło jej za ta działkę) a tka kupili ją nowi sąsiedzi i zrobili na niej osiedle domów ....Teraz jest już inaczej ale jeszcze 10 lat temu były same złośliwości począwszy od pobijania stempli dolewania, nafty do piasku a skończywszy na obgadywaniu. Drugi raz i tutaj też nie możemy sobie poradzić do końca bo ćwierć wieku nadal jesteś Cepry i można nas okradać. Ale są też pierwsze oznaki zaaklimatyzowania się tam. Musze przyznać jeszcze jedno ,że ludzie tam są strasznie złośliwi . Dla normalnego człowieka może być to piekło .Przykłady :1.Za brak dzień dobry można ,,zarobić kosę" ( taka lokalna patologia , ale kultura jest taka ,ze 5 lat się do niej przyzwyczajałem.Wszyscy wszystkim dzień dobry ) . Jak ktoś chce z Tobą pogadać to nie am ,ze nie masz czasu ty masz znaleźć czas dla sąsiada. 2.Dla sąsiada zawsze ma być piwo.Niektórzy tego zaczęli nadużywać ale co zrobisz. 3.Śmierć konfidentom. Sprawa jest prosta pójdziesz na skargę to sołtysa , wójta , policje a gdzie tam chcesz to nie masz po co wracać.Bo twój dom już się pali. Tutaj sprawy załatwia się osobiście a nie przez jakiś pośredników. Łącznie z wykorzystaniem siły ew. wykorzystaniem siły większości ( o swojej racji możesz przecież podyskutować z innymi sąsiadami) . 4. Pomoc sąsiadom , nawet jak nie potrzebują pomocy to proponuj ją dosyć często. Choć fakt ,że jak będą chcieli to sami o nią poproszą. 5.Ze mną się nie napijesz! Swoją droga na takich wsiach alkohol dobry na wszystko .Na takich wsiach najlepiej zaaklimatyzuje się właściciel gorzelni. A przy okazji nie zbankrutuje. Im więcej flaszek postawisz tym bardziej jesteś swój. A znak rozpoznawczy to to ,ze to nie ty zaczynasz stawiać tylko oni tobie. Ogólnie pomimo tego co napisałem ludzie bardzo miło nastawieni ale jak się im nie spodobasz albo spróbujesz ,,żyć bez nich" .Typu dom-auto to jesteś żywy trup. Ale wielu tego nie pojęło i posprzedawało swoje domy. Obok nas stoi dom , który nie może znaleźć właściciela bo jego właścicielka poszła na wojnę z wsią no to powybijane szyby poprzebijane rury od wody. A mogło być przecież tak pięknie. Na takich wsiach jest specyficzny klimat i ja go kocham.Tutaj jest jeden za wszystkich , wszyscy za jednego. Przestrzegasz reguł to możesz liczyć na pomoc całej wsi. Ogólnie jest tam sielanka ale sami na początku otrzymaliśmy ,,ostrzeżenie". Ale się wyrobiliśmy. Czasem denerwuje ,że wszyscy o wszystkich wszytko wiedzą ale taki jest klimat życia w małej wsi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marynata 18.02.2013 19:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2013 Buduję na granicy miasta,na nowym osiedlu które powstaje w miejscu słynącym(być może to krzywdząca sława z przeszłości) ze skumulowanej przestępczości. Miejsce takie sobie,niby miasto a mieszkańcy żyją trochę jakby w innym świecie-stare,zaniedbane domy(jedyna okazała nowa budowla do kościół),bezrobocie,wałęsające się psy,kable elektryczne malowniczo zwisające tuż nad drogą i domami,droga składa się z samych dziur,kanalizację ludzie dostali dopiero w tym roku,chociaż duża część i tak wcale nie chce się podłączyć. To jest jedna długa ulica,na jednym i na drugim końcu cywilizacja Taka ulica całkowicie zapomniana przez włodarzy miasta. Do tej pory nie zwracałam na to uwagi,bo byłam oszołomiona szczęściem że udało mi się kupić działkę praktycznie w mieście za niewielkie pieniądze i do tego uzbrojoną,ale teraz im bliżej końca tym bardziej przyglądam się otoczeniu.Jak jadę sobie na działkę tak patrzę na te grupki bezrobotnych wystających całymi dniami przed powykręcanymi przez ząb czasu zardzewiałymi bramami,na te charakterystyczne dymy z kominów o zapachu opony i zastanawiam się jak ja się tutaj odnajdę wśród tej społeczności.A bardzo nie lubię się izolować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gahan 19.02.2013 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2013 (edytowane) Jestem autochtonką, mieszkam na mojej wsi od urodzenia, jedynie zmieniałam domy. Obserwuję więc przyjezdnych i nowych sąsiadów niejako z drugiej strony. Moja wieś jest spora, nie wszyscy ludzie się znają, ale zawsze zwracało się uwagę zwroty grzecznościowe typu " dzień dobry". Jeśli nowy sąsiad pokazuje się na swojej działce i kłania się sąsiadowi zza płotu - od razu jest uznawany za przyjaznego człowieka, chociaż nikt go tak naprawdę jeszcze nie poznał.Ale to już jest wielki + i dobrze rokuje na przyszłość Kolejna sprawa - jakoś tak się przyjęło , że miejscowi dbają nie tylko o swoje podwórko, ogród i otoczenie, ale także o chodnik i kawałek ulicy, który biegnie koło ich domu. Ktoś tu wyżej się dziwił,że na wsi opolskiej ludzie sprzątali ulicę. Ale na moje wsi tak się właśnie robi, szczególnie wiosną ludzie biegają ze szczotkami po ulicy i chodniku i zamiatają. Bardzo źle jest postrzegany brak dbałości o fragment chodnika czy pobocza wzdłuż posesji mimo, że nie należy to obowiązku właściciela. I następna sprawa - dla miejscowych niedziela jest " święta " i to bez względu czy ktoś praktykuje czy też nie. Nie ma zgody na koszenie trawnika spalinówką czy włączanie betoniarki. Jeśli nowy sąsiad lata od rana z kosiarką - oj, ma przechlapane;) W mojej wsi mieszka sporo praktykujących ewangelików. Wszyscy doskonale wiedzą kiedy obchodzą swoje święta, oni także orientują się w tych katolickich. W Wielki Piątek nikomu nawet do głowy by nie przyszło,żeby pod nosem ewangelika np. trzepać dywan albo kopać ogródek. Straszne faux-pas. Tego samego ewangelik nie zrobi w jakieś święto katolickie. I choć wielu mieszkańców jest niewierzących czy niepraktykujących - wszyscy się do tego dostosowują. Zdarzają się ( ale to nieliczni - na szczęście) przyjezdni, którzy ludzi na wsi z góry traktują trochę jak półgłówków, niewykształconych, zacofanych... przykre to strasznie, mimo,że wiadomo - głupców wszędzie pełno. Takie osoby raczej się nie zasymilują z resztą społeczeństwa, a szkoda ... To tyle z obserwacji autochtonki, ślązaczki ( nie-opolskiej ) Edytowane 19 Lutego 2013 przez gahan Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.