Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Powiedzieć czy ..


ziaba

Recommended Posts

...nic nie mówic !!!! nigdy w zyciu....ale..wysłałabym anonim do rodziców ....wilk syty i owca cała...

 

Wiesz ja akurat taki anonim wywaliłabym bez czytania .

Nie czytam anonimów, a nawet jesli to nie uwierzyłabym w zadne słowo tam napisane .

Anonim = paszkwil i brak odwagi cywilnej

Isie go wypiernicza w sina dal, z góry zakadając ze nie ma sensu czytać .

W zyciu nie wizełabym powaznie słow napisanych anonimowo.

 

ps. pomijajac już fakt ze chyba w tej sytuacji nie dało rady by zachować anonimowości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 107
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Amalfi to proste : Twoje dziecko zaufało Tobie i prosiło o bezwzględne przestrzeganie tajemnicy. To świętość.

 

Można by złamać ( niczym tajemnice spowiedzi ) tylko na zasadzie "odwrócić wszystkie oczy ode mnie"

Tyle, że to bardzo czasochłonne, a czasami czas goni jak diabli.

 

Powalone to wszystko, to fakt. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amalfi to proste : Twoje dziecko zaufało Tobie i prosiło o bezwzględne przestrzeganie tajemnicy. To świętość.

 

Można by złamać ( niczym tajemnice spowiedzi ) tylko na zasadzie "odwrócić wszystkie oczy ode mnie"

Tyle, że to bardzo czasochłonne, a czasami czas goni jak diabli.

 

Powalone to wszystko, to fakt. :evil:

 

Tak, tylko skutki tego co wyprawia to szczeniactwo są niebezpieczne. Jak sie będę czuła, jak się coś stanie, a ja wiedziałam? Ale bliższa koszula ciału i zostanę chyba przy tym, co postanowiłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pełną świadomość, że dzieciątko wie, że chcę mu koło pióra narobić, albo mogę to zrobić w każdej chwili.

Będzie szykował grunt pod jego wersję.

 

Jestem bez szans w konfrontacji.

 

ziaba - a może nie martw się ze jesteś bez szans w konfrontacji.

Po prostu idz (najlepiej razem z mężem:)) powiedz, wygarnij .

Uwierzą i podziękują (i zainterweniują jakoś) - super!

Uwierzą ale urażeni zerwą kontakty - trudno, najważniejsze żeby wiedzieli jaki ich syneczek jest naprawdę. Chrzanić kontakty i znajomość.

Nie uwierzą - trudno, robiłaś co mogłaś i przynajmniej nie będą się dziwić co ty ich syna tak bardzo nie lubisz.

 

A co do samej znajomości z nimi - hmmm... są ważniejsze sprawy i czasami dla nich tę "znajomość" z kims należy poświęcić.

 

Uważasz, że rodzice powinni wiedzieć - idz i powiedz.

Ich sprawa czy uwierzą i ich problem na kogo synka wychowali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że jestem w bardzo podobnej sytuacji, co ziaba. Również wiem coś o dziecku znajomych. (...)

 

W wątku obok nt. piłki za płotem wspomniałem o przewidywanych kłopotach z córką moich sąsiadów. Wykrakałem i przed świętami była juz pierwsza akcja. Nie poleciałem na skargę do sąsiadów, ale sam skutecznie, choć może tymczasowo posprzątałem.

I co się okazało? Ano, że tego samego dnia wieczorem przyszła sąsiadka, bo coś tam od dziecka wyciągneła (7 latka) i przyszła zapytać o sytuację. Dowiedziała się wszystkiego ode mnie, przedstawiłem sprawę obiektywnie, nawet broniąc nieco małej, bo nie chciałem sąsiadki dołować. No i jestem zaskoczony reakcją tejże - ze zrozumieniem podeszła do sprawy, podziekowała, przeprosiła i powiedziała, że będzie baczniej przyglądać się córce.

 

W kontekście tego tematu uważam więc, że po pierwsze dużo zależy o dojrzałości nie samego dziecka a rodziców. Po drugie tej dojrzałości nic tak nie zweryfikuje, jak praktyka. Ja bym powiedział. Nawet jak sasiedzi się obrażą czy oburzą to na pewno zostanie to w ich głowach i choćby mimowolnie będą bardziej baczyć na chłopaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi znajomi to przecudni ludkowie, naprawdę..

Ja ostatnią rzeczą jaka bym chciała zrobić, to stracić ich jako przyjaciół.

 

Tu chyba leży sedno sprawy - to sprawa między mną a ich synem , ale nie nimi..chociaż pośrednio oni w to wplątani z racji posiadania takiej gangreny..

 

Naprawdę, bardzo, bardzo nie chcę ich stracić.

 

Tu się nie da tak ciach ciach i po bólu. :(

 

Poza tym , małemu gnojowi można wklepać na cztery .

A synkowi 2 głowy wyższemu od tatusia ..??? Lodówkę zamknąć , klucze od domu zabrać..?

Co to da?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi znajomi to przecudni ludkowie, naprawdę..

Ja ostatnią rzeczą jaka bym chciała zrobić, to stracić ich jako przyjaciół.

 

Tu chyba leży sedno sprawy - to sprawa między mną a ich synem , ale nie nimi..chociaż pośrednio oni w to wplątani z racji posiadania takiej gangreny..

 

Naprawdę, bardzo, bardzo nie chcę ich stracić.

 

Tu się nie da tak ciach ciach i po bólu. :(

 

Poza tym , małemu gnojowi można wklepać na cztery .

A synkowi 2 głowy wyższemu od tatusia ..??? Lodówkę zamknąć , klucze od domu zabrać..?

Co to da?

 

No to własnie tym bardziej powinnaś powiedzieć - tu może chodzic też o ich bezpieczeństwo (?) Może jeszcze jest czas zrobic coś, zanim syn ich w coś wplącze ze sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi znajomi to przecudni ludkowie, naprawdę....

 

No to moze jednak uwierzą i zrozumieją?

 

A jesli nie - no ja wiem , ze to nie jest łatwo - ale chcesz po tym co sie stało utrzymywac kontakt jak gdyby nigdy nic? I byc miła dla ich syna? :/

Przeciez wyjdzie to co "czujesz" do szanownego synalka.

Przeciez oni to zauważą. I bedzie ze masz cos do niego tylko ze nie beda wiedzieli co - i chyba po prostu nie da się utrzymywac znajomosci na takiej zasadzie jak dotychczas.

 

 

ps. co do kary - to czasem dobrze zeby ktoś wiedział i miał świadomość niezaleznie czy ma zamiar / potrafił ukarać . Sam fakt zesynek bedzie tez swiadomy ze rodzice nie uwazaja go za cudownego - moze miec duze znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupia sprawa. Byłam niechcący świadkiem czegoś. Coś zobaczyłam, coś usłyszałam. Dotyczy dziecka naszych przyjaciół, pełnolatka . Nie jest to rzecz zachwycająca w temacie . Sama własne dziecko bym chyba ubiła. :evil:

 

Rodzice dzieciątka rzeczonego mają daleko inne zdanie na temat syna niż realia wskazują. Rozumiem , że nieświadomość jest czasami zdrowsza od świadomości, ale świadomość w tym przypadku wywoła istne tsunami nerwowe. I wszystko się zmieni.

 

Kto będzie winien ? no ja. Z drugiej strony zaś, wiedza o własnym dziecku pozwoli na bardziej obiektywne spojrzenie na własne dziecko.

 

Ja bym chciała wiedzieć wiele z "zewnątrz" na temat moich dzieci. Ale nie wiem, czy nasi przyjaciele tego chcą, bo z prób rozmowy na tematy "dziwne" zawsze podnosi się gulgot " ooo moje to w życiu by tego nie zrobiło.., moje to za delikatne jest na takie rzeczy" itd. Pełne idealizowanie i usprawiedliwianie.

 

Jednak nie chciała bym usłyszeć kiedyś od nich " gdybyśmy wiedzieli wcześniej , że nasz syn jest taki a taki , to byłby czas na to, żeby zadziałać"

 

Nie chciała bym , abym się stała ich wrogiem, bo często tak życie pokazuje a z drugiej strony - życie nakazuje odwrócić głowę i nie widzieć czegoś, co może być potem problemem dla widzącego rzeczy dziwne.

 

Kac moralny i tak i tak już nabyłam. :-?

 

 

 

ja ci powiem tak

widzę, jaka jest córka znajomych poza domem

raz próbowałam nadmieniać, drugi raz - córka się wyparła, bo ona aniołek, grzeczna, ja byłam ta zła

widze nadal co wyprawia, ale się nic nie odzywam - gdyby chcieli słuchać, posłuchaliby

a nie byliby wpatrzeni w swoje dziecko

 

 

 

ja wolałabym wiedzieć prawde o swoim dziecku i tak uczę, że obojętnie, co by zrobiło, mnie się może zwierzyć, zaufac, ja pomogę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że jestem w bardzo podobnej sytuacji, co ziaba. Również wiem coś o dziecku znajomych. Różnica polega na tym, że to dziecko ma 13 lat. Biłam się z myślami od dawna, ale podjęłam decyzję, że nic nie powiem. Zaraz się pewnie oburzycie, ale postaram się wytłumaczyć. Sama jestem matką i byłabym wdzięczna za jakikolwiek, nawet fałszywy sygnał od innych, gdyby moje dziecko robiło coś złego.

Postanowiłam, że nic nie powiem, ponieważ swoją wiedzę zawdzięczam swojemu dziecku, które prosiło nad wszystkie świętości, abym nikomu nie zdradzała tego, o czym się dowiedziałam. po przemyśleniu doszłam do wniosku, że wyjawienie prawdy narazi moje dziecko na powazne niebezpieczeństwo.

Po drugie jeśli matka trzynastoletniego dziecka spokojnie zasypia o godzinie 23, gdy dziecko nie wróciło do domu, to czy warto mówić? Znając ich (rodziców), nic z tym nie zrobią, ich dziecko wszystkiego się wyprze, a moje dostanie łomot, a ja zostanę wrogiem. Co myślicie? Bo ja już zgłupiałam. Lepiej żebym o tym nie wiedziała, ale moja latorośl jest taka, że jak sama z czymś nie może sobie poradzic, leci do mnie. To też powód, dla którego nie chcę mówić, bo wiem, że zawiodę zaufanie swojego dziecka i już mi nic nie powie.

Ale syf..... :evil:

 

 

 

zaufałabym dziecku, nie zdradziłabym jego informacji

jednak czuwałabym, by jednak w jakiś sposób dziecko moje nie zostało w ten sposób skrzywdzone

 

jesli rodzice tego 13latka olewają, co on robi, to i tak nie ma znaczenia, czy powiesz, czy nie

tylko na twoim dziecku się odbije

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak nie chciała bym usłyszeć kiedyś od nich " gdybyśmy wiedzieli wcześniej , że nasz syn jest taki a taki , to byłby czas na to, żeby zadziałać"

Rodzicom bądź innej osobie bliskiej chłopakowi - takiej, której na nim zależy - dałabym szansę na reakcję.

Moim zdaniem powinnaś porozmawiać z nimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam Wasze wypowiedzi i myślę sobie tak : kurna, człowiek sadzi ziarenko, chucha, dmucha, nawozi, podlewa, w cieple trzyma i ma nadzieję, że wyrośnie z tego zacna roślinka na miarę warunków jakie mu stworzono.

 

No i że zaowocuje przepięknie ku radości rodziców. Jeżeli w trakcie wzrostu coś jest nie tak, należy podeprzeć, przyciąć, poszczepić , czasami popryskać na różne szuje - czyż nie tak ?

 

Ale wyrosło jakies parchate a niby ładne. :-? Z zewnątrz całkiem całkiem w środku pruchno. Już za późno na pewne rzeczy, na podcinanie i inne zabiegi. Wyrosło i kuniec.

 

Co mają robić teraz rodzice roślinki ?

Co ja bym zrobiła ?

 

Co mogą zrobić rodzice dorosłych dzieci , kiedy przychodzi taka wiadomość ?

 

Ubolewać nad własnym życiem, że nie tak, że wszystko co robili było złe..że popełnili taki błąd , który skutkuje tak i siak ..Polec i do końca życia nosić w sobie klęskę wychowawczą.

 

A to boli jak cholera. No bo jak to bywa w życiu -dobra rodzina, niczego nie brakuje a syn złodziej, dobra rodzina , kochająca, czuła , troskliwa a córka gździ się bez opamiętania z najgorszymi obszczymurkami w okolicy..

 

To co wiem..zburzyło by ich dobry i czuły dom. Bynajmniej w ich mniemamniu.

Rozłożyłam to wszystko na drobne. Ja potrafię zamknąć sprawę . Bo nie potrafię patrzeć jak wszystko im się wali za moją przyczyną.

Może to będzie wyglądało na to że nie jestem odpowiedzialna, że powinnam..

 

Jest jednak drugie dno. Relacje między rodzicami gnoja , między rodzeństwem..cała piramida uczuć, związków i powiazków. Między tym babcia, dziadek.

Nie mam odwagi , naprawdę, nie mam , tak strasznie mnie to boli, ale nie jestem odważna aż tak, by wywalić .."a wasz syn to sro to i to".

Dotarło to do mnie dzięki Wam.

 

Nosiłam sprawę w sobie jak kura jajo. Położę łeb pod topór, ale jaja nie dam rady znieść.

:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie mówić robisz im wszystkim krzywdę.

Ale wybór należy do Ciebie.

 

Mnie raz się udało uratować życie takiemu dziecku a raz nie. Też myślałam, że lepiej może nie mówić ...I wiem,że to byłaby moja odpowiedzialność, gdybym nie powiedziała. Mój współudział. A tak - nie mam sobie nic do zarzucenia..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może powinnam powiedzieć o jaki gatunek wykroczenia chodzi : to próba gwałtu.

Kropka.

 

ziaba - skoro sama napisałas o co mniej więcej biega - to ja moge troche jasniej publicznie napisac (min. to co pisałam na priv) : zauważ ze moze to nie był pierwszy raz tego chłoptasia, (a moze nie tylko próba a nawet i gwałt) moze inne osoby kiedyś , cos wiedziały i tez nie miały odwagi powiedzieć głośno, pokazac mu ze się nie boją, ze pewnych relacji i związków nie bedą stawiać ponad tym zdarzeniem i przez to nie reagować.

 

Moze on się czuje bezkarny bo wie ze nikt nic nie powie, bo może już tak bywało.

Ile jeszcze razy spróbuje lub nawet dokona takiego czynu i na kim?

Bedziesz miała wtedy odwage spojrzeć sobie w lustrze wiedzac ze byłaś jedna z tych osób co milczały i nie zaregowały?:(

 

ps. co do rozważań nad "parchata roślinką" osobiście uważam że ten chłopaczek nie zasługuje na twoje skrupuły i próby pochylenia sie nad nim.

wydaje mi się że są inne osoby o które powinnac dbać przede wszystkim i chronić je - min. poprzez powiadomienie policji/rodzicó - przed tym gnojkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...