enia 22.04.2009 07:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Jeszcze do ziabki. Tak, podróż poślubna zamiast ślubu, ten pomysł upadł niestety, bo nie było zgodności. Jak pisałam koszty nie stanowią problemu, a łańcuch kredytowy jest łańcuchem nie w sensie ekonomicznym. Głupio tak może mówić, ale różne rzeczy już widziałam i najszczęśliwsze pary rozstawały się, bo było łatwo się rozejść, tak po prostu, zabrać rzeczy i wyjść, bo żadnych zobowiązań nie było. No więc ten cały "łańcuch" wspólnie uzgodniliśmy, żeby solidarnie odpowiadać za nasze zobowiązania. Piszecie tu o dzieciach, osobiście mnie to nie dotyczy, choć pewnie fajnie by było, no ale nie każdemu jest dane. Chcę tylko napisać o przyjaciółce, której dziecko 4 letnie jest już dosyć świadome, że mama inaczej się nazywa, że religia to ściema itd. Problem w tym, że inne dzieci w przedszkolu nie. Trudno o miejsce w przedszkolu na prowincji, gdzie nie ma religii. Dzieciaka wyprowadzają na godzinę religii z sali pełnej dzieci i kolorowych kredek do kantorka pani. Dziecko się źle czuje. Mama zwalnia się z pracy i zabiera małą na spacer. Problemem jest znalezienie miejsca w przedszkolu nie dla samotnej matki, tylko dla matki, która nie ma ślubu z ojcem dziecka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
millid 22.04.2009 07:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 no ale tu chodzi o matkę/rodziców ateistów, którzy w tej "wierze" wychowują dziecko. Wtedy faktycznie może byc problem z religią w przedszkolu czy szkole i dziecko moze sie czuc źle. U nas dziecko ma wybór i nic zabraniać nie będziemy, na religie chodzi, chce chodzic do kościoła ok, chiociaż my nie chodzimy, nie chce chodzić też ok, będzie chciało zmienic wiarę ok jego wybór. Nic na siłę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
enia 22.04.2009 07:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Zabawa mi rzeczywiście po grzyba, rodzinę wypada zaprosić, bo oni wszyscy zawsze zapraszają. Tak mi się zawsze wydawało, że wesela nie robi się dla siebie, tylko dla rodziny. Mnie to już lekko irytuje, ale Mojemu widzę, że coraz bardziej zależy. Nieczęste kontakty moje nie znaczą, że się ich wyparłam. Jest trochę racji w tym, że do podtrzymywania kontaktów w rodzinie służą w zasadzie 2 imprezy. Ślub i pogrzeb. Bywam z okazji 1 listopada, bo mimo, że daleko, to trzeba być. Ale nic na siłę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
madd 22.04.2009 08:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Jak mnie denerwuje coś takiego MUSZE zaprosić, bo oni też ZAPRASZAJA. I koło się zamyka. Nawwt jakby kto nie chciał to MUSI bo tak wypada. I wszyscy wqrwieni. Moja kuzynka, co to nie chciała tradycyjnego wesela, a ojciec ja do tego zmusił o 22 wyszla ze swojego ślubu, zabrala kolegow i poszla na dyskoteke. I dopiero byla afera!!!! Ojcu po wszystkim powiedziała krótko - Mówilam, że nie chce wesela... Nie popieram takiego zachowania, ale może dobrze zrobila, bo część hucznych przyjęć w naszej rodzinie się skończył. Ja nie chciałam hucznego śluby, poszliśmy z chlopem mym do USC z moimi rodzicami i jego mama i po ptokach. Potem obiadek, jakaś wódeczka i koniec. Reszta rodziny (blizszej) się nie obraziła bo powiedzielismy, że właśnie tak chcemy. A opinie dalszej mam w poważaniu. Więc nie rób nic na siłę, bo po wszystkim będziesz czuła tylko niesmak. PS. Jak nie zrobisz wesela, to cie obgadają Jak zrobisz - tym bardziej - a bo sukienke miala nie taką jak trzeba, a bo jedzenie do dupy, a orkiestra fałszowała, a kelnerzy niemili. PS2. Polecam film Wesele - daje do myślenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
imak 22.04.2009 09:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Co prawda byłam młodsza, ale czułam się podobnie jak Ty. Marzyłam co prawda o weselu, ale raczej w stylu eleganckiego romantycznego przyjęcia z piękną muzyka, kwiatami itd. Niestety polskie wesela wygladają inaczej. Nie nawidze sprośnych przyśpiewek i głupkowatych konkursów. Nie chciałam też filmowania, przynajmniej takich chwil jak "błogosławieństwo rodziców". Oczywiście mąż i jego rodzina byli odmiennego zdania. Udało mi się wywalczyć pewne kompromisy, np. były konkursy, uparłam się też żeby wesele nie było za duże, co oczywiście gorzko odpokutowałam. Mam też 2 traumatyczne wspomnienia z mojego dnia weselnego. 1) mieszkałam w kawalerce. Poprosiłam męża i jego rodzinę jak i swoją, żeby przed ceremonią nie przychodzili do mieszkania, tylko do restauracji. Specjalnie zapłaciłam dodatkowa kwotę, by goście mogli wcześniej tam pójść, wypić herbatę i wrzucić coś na ząb. Moja rodzina dostosowała się do tego i wszyscy, nawet ci z daleka przed mszą poszli do restauracji. Natomiast moja teściowa, mimo poprzednich uzgodnień, sprowadziła swoich do mojej kawalerki. Czułam się potwornie w bieliźnie i szlafroku przemykałam koło obcych ludzi, ba ... obcych facetów!! Byłam zawstydzona i zażenowana. Wiecie jak to w kawalerkach. Nie miałam gdzie się schować. Maleńka kuchnia, pokój i łazienka stanowiły w zasadzie całość mieszkanka. Tzn. nie miałam możliwości np. wejść do łazienki i być nmiewidoczna dla gości. Jeszcze musiałam im kanapki robić. Nawet nie zdążyłam dobrze zrobić sobie paznokci. Nie miałam na to czasu i warunków. A jak robiłam makijaż w łazience, to teściowa pukała mi w drzwi i pytała się co tak długo robię 2) tak jak wspominałam, ani ja ani moi rodzice nie chcieli by błogosławieństwo było filmowane. Ale ponieważ i mąż i teściowie się uparli, to zgodziłam się co by uszanowac ich tradycje. Tylko, ze jak przyszło co do czego i miała być wygłoszona mowa, to teściowie biedactwa tak się wzruszyli, że słowa nie chcieli przed kamerą wydusić i całe podniosłe wystąpienie spadło na moich rodziców. W zyciu nie chciałabym brać ślubu jeszcze raz, choć mam i kilka miłych wspomnień, nie powiem. Ale generalnie nie uznałabym dnia mojego ślubu za najpiękniejszy w życiu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
imak 22.04.2009 09:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Enio, sukienka to najmniejszy problem. Nie musi być bezowata, ale może być długa, powłóczysta i elegancka. I nie musi być biała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 22.04.2009 09:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 zrób tak, jak ty byś chciała ja co prawda ciut młodsza byłam, ale była biała suknia, welon, tren, huczne wesele i dzieci przed nami w kościele szczerze, miałam nieco obawy, strach, ale jakoś nikt nie miał jakiś wątpliwości, czy mam prawo do białej sukni, wesela mimo życia przed ślubem, mimo bycia już rodzicami powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 22.04.2009 09:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Popieram ostatnie wpisy. Ja brałam ślub cywilny (kościelny rok później z różnych względów). Gości wybrałam i zaprosiłam JA. Mój ślub, moi goście, moje wspomnienia. Co z tego, że są jacyś bracia cioteczni w moim wieku, rodzeństwo rodziców - nie utrzymujemy z nimi kontaktu to po kiego ich zapraszać. Nie lubię hipokryzji. Nie chcieliśmy wesela ani ślubu kościelnego. Po cywilnym dla 30 gości był poczęstunek - szampan, przekąski, na stojąco. Ci którzy mogli i chcieli, zostali. Inni nie mogli, nie chcieli - nie zostali. Ale goście byli wybierani szczerze i z chęcią a nie "bo się obrażą". Tak było od mojej strony. Ale za to od strony męża było dużo rodziny (którą mąż widział ostatnio w dzieciństwie) - bo wypada Zapraszała ich teściowa (bo mąż mieszkał wtedy za granicą i był poza tym wszystkim). Nigdy później ich nie widziałam. Ale za to teściowa zrobiła nam numer i po cywilnym, wieczorem powiedziała, że skoro nie ma wesela to zrobiła małe przyjęcie w domu, dla nas Bez uzgodnienia z nami. Słowa nie powiedziała wcześniej, bo wiedziała, że się nie zgodzimy. Moi rodzice piany dostali. A rano o 5 mieliśmy pociąg w podróż poślubną. Ale co teściów to obchodzi. Przyjęcie jest gotowe. Jedziemy a tam cała rodzina męża. Było beznadziejnie. Sztywniacka, pseudo elegancka nasiadówka. Ludzi nie znam, mąż średnio, a teściowa zachwycona. I ciągłe pytania, kiedy kościelny? Zrób po swojemu, tak jak ty chcesz. Nie daj się do niczego zmusić, zaskoczyć. A jeśli chodzi o polisy na życie i takie tam. Zapewne można to załatwić jakimiś umowami, upoważnieniami. Slub nie jest do tego potrzebny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 22.04.2009 09:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 enia - ja kiedys - z czystych pobudek estetycznych zapisałam sobie takie 3 modele sukni - bo piekne http://images21.fotosik.pl/185/97769f97008644c1.jpghttp://images20.fotosik.pl/240/afce09c9a2673310.jpg http://images2.fotosik.pl/119/369d11b5d8ad62b4.jpghttp://images2.fotosik.pl/119/4790c736af5f6091.jpg Nic z bezy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mbz 22.04.2009 10:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Marzyłam co prawda o weselu, ale raczej w stylu eleganckiego romantycznego przyjęcia z piękną muzyka, kwiatami itd. Niestety polskie wesela wygladają inaczej. Nie nawidze sprośnych przyśpiewek i głupkowatych konkursów. Ale przeciez to sa kwestie, ktore "mlodzi" ustalaja z orkiestra! Jesli powiesz, ze tego nie chcesz, to nie bedzie i juz. A juz to o romantycznym przyjeciu i porownaniu z polskim weselem? przeciez to Ty wybierasz miejsce, gdzie ma byc wesele jak rowniez cala oprawe, i rownie dobrze zamiast typowej orkiestry weselnej, mozesz sobie zamowic kwartet smyczkowy, ktory bedzie umilal gosciom czas dyskretna muzyka. Co do dylematow Enii - ja to widze tak, ze Ty podswiadomie ( lub swiadomie, ale z pewna taka niesmialoscia ) chcialabys takie wesele, o jakim piszesz, stad te wszystkie suknie -bezy, pazury, pierduly, limuzyny i zabawa do rana dla gosci. Masz po prostu watpliwosci, czy to wypada w Twoim wieku - tak ja odbieram pierwszy Twoj post. Moze zrob tak, jak chcesz i nie ogladaj sie na innych, na to, co beda mowic ludzie we wsi/ w miescie. Jesli chcesz biala suknie ( a pewnie tak, skoro przewija sie ona w Twoich postach wciaz, mimo porad dziewczyn, ze moze to byc suknia wizytowa lub wieczorowa), to moze taka nie beza wlasnie jak Zielonooka zapodala ( bardzo ladne zreszta, byloby Ci w nich do twarzy Zielonooka ). Wszystko mozna ustalic ( jak juz zreszta ktos pisal) i z firma organizujaca wesela, a jesli nie chcecie takiej firmy, to z orkiestra, obsluga sali/ restauracji itp. Najwazniejsze, zebyscie WY okreslili, jakie to wesele ma byc i nie pozwolcie o jego ksztalcie decydowac rodzicom. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
enia 22.04.2009 10:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Ojeee, ładne one. Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie. Skłaniam się do opcji: ślub kościelny tylko w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół cirka ebaut 20 ludzi. Potem wypad na weselny obiad. W zasadzie kolację, jako, że w kościele śluby raczej po południu.Technicznie nie jest to proste, bo i tak nikt miejscowy nie jest. W mojej najbliższej okolicy żadnego noclegu nie uświadczę, kilkoro gości od biedy przenocować możemy w chacie, ale lepiej by było, żebyśmy byli sami - nie miałabym głowy jeszcze się ludźmi zajmować. W zasadzie mogliby wracać do swoich domów, ale wiadomo jak to jest, co drugi zdrowia nie wypije, bo prowadzi. Sensowne byłoby przyjęcie z noclegiem. Może jeszcze jakaś dobra duszyczka podpowie, czy na takim obiadku po ślubie w restauracji/knajpie/sali, to się zamawia jakiś grajków, czy co? Wydaje mi się, że brzęk sztućców i talerzy jak ze stołówki robiłby raczej przygnębiające wrażenie. Ale też byłoby niezręcznie, jakby była zbyt taneczna muzyka, bo impreza siedziana. Może jakieś taksówki/busiki by dla gości pozałatwiać?Właściwie to zastanawiam się jeszcze nad jednym. Mamy spory ogródek (działka ponad 1000m), niebrzydki z pięknym trawnikiem. Jakby tak, catering jaki zamówić, ze stołami i zastawą, jakimiś parasolami i dekoracjami. Ciekawie, a na pewno inaczej. Ale znów jakiś podkład muzyczny trzeba? Niebezpieczeństwo jest takie, że za podkład mogą robić dźwięki nieodległych budów, bo mieszkam na budującym się osiedlu. Najchętniej jednak widziałabym plenerową imprezę w jakimś parku nad wodą, hmm, np może jakiś ośrodek wypoczynkowy? Wesele Smarzowskiego było potwornie dosłowne i chyba prawdziwe, mnie tam się podobały plenery w Testosteronie. Koszty nie byłyby wielką przeszkodą, ale coś mi się wydaje, że wyszłoby tyle ile za weselisko na 100 ludzi. Jakby to wyszło, takie przyjęcie w parku na 20 os? Nie wiem, czy nie za wielki kontrast między monumentalnością otoczenia, a dwoma, czy jednym większym stołem. Mam takie nieodparte skojarzenia, że na takie przyjęcia na plenerowe, to też robi się dla 100 gości. Więc chyba u siebie na trawniku. Tylko znów, jak ta ekipa od kateringu się zorganizuje w mojej kuchni otwartej na salon? W sensie podgrzania czegoś, chyba, że same zimne przekąski, ale to znów się kojarzy z bankietem stojącym góra 2 godz., a nie przyjęciem ślubnym.I tak w rozterce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
enia 22.04.2009 11:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 mbz, dzięki ci dobry człowieku. Chciałam takie wesele tak, owszem, jeszcze 10 lat i 20 kilo temu byłabym zachwycona mając w perspektywie taką imprezę. Tak, mam wątpliwości, czy wypada, obawiam się, że czułabym się niezręcznie. Chyba na wszystkie rzeczy musi być odpowiedni czas do tego. Kwartecik smyczkowy w tle to nie jest zły pomysł, mogłoby być bardzo elegancko i miło. A polskie wesela tak wyglądają nie dlatego, że ludzie nie maja wyboru i nieświadomie zgadzają się na jakąś siermiężność i popijawę. Po prostu ludzie chcą się zabawić na luzie, dlatego tak to wygląda, szczególnie w pewnych środowiskach. Większość gości na weselu, gdzie jest tylko wino, zapyta czy jest coś do picia. O białej sukni pisałam dlatego, że w salonach ślubnych takich jest największy wybór. Model odstający od standardu, np beżoworóżowe, bo o takie myślę, czy w ogóle kolorowe, to długie szycie i szopki ze sprowadzaniem. Miałam taką nadzieję, wchodzę do sklepu, kupuję, ew. poprawki i cześć, a tu cały cyrk. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 22.04.2009 11:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Enia, blagam..... kupisz suknię, wystarczy rzucić okiem w internet , jest masa pięknych , eleganckich sukien (bez fajerwerków) nie koniecznie białych. Jeśli to ma byc problem , to uwierz, nie masz problemu A przyjecie w plenerze - cud....tylko trzeba mieć gwarancję pieknej pogody, lub wyjście awaryjne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mbz 22.04.2009 11:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 A przyjecie w plenerze - cud....tylko trzeba mieć gwarancję pieknej pogody, lub wyjście awaryjne Wystarcza jakies ladne parasole moze? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 22.04.2009 11:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Ojeee, ładne one. Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie. Skłaniam się do opcji: ślub kościelny tylko w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół cirka ebaut 20 ludzi. Potem wypad na weselny obiad. W zasadzie kolację, jako, że w kościele śluby raczej po południu.Technicznie nie jest to proste, bo i tak nikt miejscowy nie jest. W mojej najbliższej okolicy żadnego noclegu nie uświadczę, kilkoro gości od biedy przenocować możemy w chacie, ale lepiej by było, żebyśmy byli sami - nie miałabym głowy jeszcze się ludźmi zajmować. W zasadzie mogliby wracać do swoich domów, ale wiadomo jak to jest, co drugi zdrowia nie wypije, bo prowadzi. Sensowne byłoby przyjęcie z noclegiem. Może jeszcze jakaś dobra duszyczka podpowie, czy na takim obiadku po ślubie w restauracji/knajpie/sali, to się zamawia jakiś grajków, czy co? Wydaje mi się, że brzęk sztućców i talerzy jak ze stołówki robiłby raczej przygnębiające wrażenie. Ale też byłoby niezręcznie, jakby była zbyt taneczna muzyka, bo impreza siedziana. Może jakieś taksówki/busiki by dla gości pozałatwiać? Właściwie to zastanawiam się jeszcze nad jednym. Mamy spory ogródek (działka ponad 1000m), niebrzydki z pięknym trawnikiem. Jakby tak, catering jaki zamówić, ze stołami i zastawą, jakimiś parasolami i dekoracjami. Ciekawie, a na pewno inaczej. Ale znów jakiś podkład muzyczny trzeba? Niebezpieczeństwo jest takie, że za podkład mogą robić dźwięki nieodległych budów, bo mieszkam na budującym się osiedlu. Najchętniej jednak widziałabym plenerową imprezę w jakimś parku nad wodą, hmm, np może jakiś ośrodek wypoczynkowy? Wesele Smarzowskiego było potwornie dosłowne i chyba prawdziwe, mnie tam się podobały plenery w Testosteronie. Koszty nie byłyby wielką przeszkodą, ale coś mi się wydaje, że wyszłoby tyle ile za weselisko na 100 ludzi. Jakby to wyszło, takie przyjęcie w parku na 20 os? Nie wiem, czy nie za wielki kontrast między monumentalnością otoczenia, a dwoma, czy jednym większym stołem. Mam takie nieodparte skojarzenia, że na takie przyjęcia na plenerowe, to też robi się dla 100 gości. Więc chyba u siebie na trawniku. Tylko znów, jak ta ekipa od kateringu się zorganizuje w mojej kuchni otwartej na salon? W sensie podgrzania czegoś, chyba, że same zimne przekąski, ale to znów się kojarzy z bankietem stojącym góra 2 godz., a nie przyjęciem ślubnym. I tak w rozterce.Eeeee... w takim razie to może lepiej wynająć na 2 dni jakiś osrodek nad jeziorem, morzem, czy ja wiem ? Są takie z kuchniami, stołówko-salami, prysznico-toaletami i domkami drewniano-płytowymi (jak się czyta, brzmi nieszczególnie, ale często są w całkiem dobrym stanie technicznym, bo corocznie odnawiane do sezonu ). Mielibyscie problem z głowy, plenery ok, kuchnia profi na miejscu, sala (mniejsza czy większa) i noclegi dla gości z głowy. Kwestia ceny, ale pewnie przy takim kliencie spory upust mozna by dostać. Skoro wszyscy muszą dojechać, to nie ma chyba różnicy gdzie? Tylko nie wiem, czy w innym kościele niż meldunek można... ps.byłem kiedyś na weselu, gdzie grał 1 gostek ok 50-ki. Trochę na klawiszach, troche z magnetofonu i rewelacja. Wiara się bawiła, że hej! Kwestia do uzgodnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 22.04.2009 11:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 A przyjecie w plenerze - cud....tylko trzeba mieć gwarancję pieknej pogody, lub wyjście awaryjne Wystarcza jakies ladne parasole moze? albo namiot ogrodowy ,mozna wypożyczyć w firmach organizujących imprezy plenerowe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joanka77 22.04.2009 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 Mnie sie własnie w weselu najbardziej podobało to, że mogłam jeść rosół i tańczyć równocześnie na jednym parkiecie z mężem, rodzicami, przyjaciółmi, moimi dziadkami i dalekimi kuzynami, ludźmi z pracy To była jedyna i niepowtarzalna taka impreza z pełnym przekrojem wiekowym. Impreze w ogródku na 20 osób zawsze mozesz urządzić nawet bez okazji. Także jesli nie macie ograniczeń finansowych to ja Wam radzę zaprosić dużo osób własnie koło 100, zawsze to weselej Z zabaw i konkursów zrezygnowaliśmy, trzeba było tylko wszystko uzgodnić z DJ-em Tak jak już ktoś napisał, wszystko zależy od Was i miejsce i to jak będzie przebiegało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 22.04.2009 13:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 enia - to i ja też Ci coś napiszę, żebyś porównanie miała, tzn.- że można i tak całkiem niedawno brałam ślub kościelny, miałam 40 lat i na ślubie byli: ja, mój mąż, dwoje świadków i ksiądz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 22.04.2009 13:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 enia - to i ja też Ci coś napiszę, żebyś porównanie miała, tzn.- że można i tak całkiem niedawno brałam ślub kościelny, miałam 40 lat i na ślubie byli: ja, mój mąż, dwoje świadków i ksiądz no i wzięłaś ślub "po mojemu" tak miałao być, ale czegóż się nie robi z miłości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
madd 22.04.2009 14:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2009 I po mojemu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.