Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

prosze o rade


zyta314

Recommended Posts

Witam ,jestem nowa i mam nadzieje ,ze wrazicie opinie na temat i cos mi to pomoze.Wiec zaczynam,otoz .Mam 33 lata mieszkam z mezem dwoma synkami w domu rodzinnym oraz z moimi rodzicami na dole.Mamy odzdielne kuchnie itp .Moj maz tyle ,ze mowi dziendobry moim rodzicom niby sie nie kloca ale sytuacja jest dla mnie dosc klopotliwa,gdyz wiem ze ani on ich nie lubi ani oni jego.dom w ktorym mieszkamy jest w stanie do remontu,moja mama na rencie ojciec tez nie maja za bardzo kasy.mam jeszcze siostre ktora mieszka za granica ,ma tam dom z mezem i dziecmi ,do Polski juz na pewno nei wroci ,bo mieszka tam juz 20 lat.kiedy po slubie mielismy zdecydowac czy bedziemy mieszkali u mnei czy u niego zdecydowalismy ze u mnie poniewaz moja sostra za granica ,moi rodzice caly czas mowili ze wszystko bedzie nasze,u niego dwoje rodzenstwa postanowilismy zamieszkac w moim domu rodzinnym.moja siostra kiedys powiedziala mi ze nigdy nie pozwoli zeby mama przepisala dom na mnie ,ona chce miec polowe ,chociaz tylko przyjezdza co dwa lata na wakacje ,a wiem ze niedlugo nawet nie przyjedzie i na tyle bo dzieci rosna i nie zechca juz tu przyjezdzac na wakacje.Tak wiec jak wspominalam dom wymaga remontu ,rodzice nie maja za bardzo kasy ,moj maz powiedzial zeby przepisali ,dom na mnie to on bedzie go remontowal i robil wszystko przy nim <,a na razie nie tyka palcem>mama powiedziala ze na pewno nie przepisze na mnie domu,postanowilimy sie budowac i teraz jeszcze mieszkamy w tym domu budowa jeszcze hohohoh,tylko mama zaczela ,wziela pozyczke i cos zaczyna robic ,a moj problem jest taki :ze skoro mieszkamy to powinnam sie dolozyc do remontu ,a moj maz nei chce slyszec bo mowi to nie nasze ,ja rozniw wiem ze rodzice sie starzeja i szkoda mi mamy ze pojde do swojego domu ze zostanie sama ,niby z ojcem ,ale mam wyrzuty.....i wiem ze spadnie na mnie opieka nad nimi ,i jak wiadomo kiedys wszyscy zejdziemy predzej czy pozniej z tego swiata ,moaj siostra tego nie rozumie po co jej to pol domu skoro gdybym zostala to nie moglabym korzystac z calosci tylko z pietra,bez sensu.nigdy nie bylam materialistka ,i denerwuje mnie fakt ze moj maz tak chce zeby przepisali dom na mnie mama ma lzy w oczach bo to tak jakbym czekala na jej odejscie bo chce dom ,a to on mnie zmusza , zebym sie dopominala,wiem ze to co pisze jeast haotyczne ,ale moze ktos zrozumial i powie mi ?czy w tej sytuacji mam miec wyrzuty?czy isc w cholere ?bo chociaz nie ma domu jeszcze to wiem ze to kwestia kilku lat2 -3 bo moj maz jest uparty......powiedzccie co sadzicie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MIeszkacie w domu rodziców - jak się domyślam - nie kilka tygodni tylko dłużej.

Wypada więc się "dołożyć". O sprawie przepisywania dóbr na dzieci poczytasz w wątku : http://forum.muratordom.pl/jak-powiedziec-najblizszemu-o-tym-najgorszym,t155959.htm

 

Prawda jest taka, że każdy umrze - trzeba tylko nauczyć się o tym mówić.

 

Jesli rodzice nie chcą przepisać domu to ich wola. Jak wiadomo trumna nie ma kieszeni - więc prędzej czy później dojdzie do sprawy spadkowej i i tak będziesz się dzielić z siostrą. Nawety jeśli przepiszą na CIebie to i tak siostra może wystąpić o zachowek potem...

Mogą jeszcze przepisać w dożywociu - za opiekę do końca życia ( jak siostra zagranicą to raczej nie będzie się opiekować) .. jest kilka opcji - doradzam prawnika.

 

Pomóc wypada. Ja Cię rozumiem. Niemniej budowa i remont to trochę sporo na raz. Może siostra byłąby zainteresowana dołożeniem się do remontu (skoro jest zainteresowana częscią domu w przyszłości).

 

Oczywiście możesz zawinąć się i pójśc sobie w cholerę (jak piszesz) - w końcu nie ma na to paragrafu a Ty masz prawo do własnego zycia. W tym, że do tej pory korzystałaś z uprzejmości rodziców... a nie jest to bez znaczenia.

 

Myślę, ze pomogłabym rodzicom - a kwestia męża - cóż... co Cię będę uczyć- każda żona ma swoje sposoby :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce się rozpisywać nadmiernie : napiszę tylko tyle że sprawa opieki nad starymi rodzicami nie powinna byc uznawana w przypadku gdzy owi rodzice "wynagrodzą" jakoś dziecko szczególnie.(z pominięciem tego drugiego - choćby nawet to drugie nie było tak zaangażowane w opieke a nawet "wyrodne" :))

 

Sorry bo moze żle ciebie odbieram ale napisałaś tak jakby ta opieka była uzależniona od tego przepisania domu (możliwe zle odebrałąm ).

 

Ja wiem ze bede sie opiekowac rodzicami nawet gdyby mi nie zostawili złamanego grosza - bo po prostu poczuwam się do takiego obowiązku. Dwa - mam brata (sporo młodszego) i myslę że bedzie mi w tej opiece pomagał - ale nawet jesli wypiął by się tyłkiem i palcem nie kiwnął - trudno. Sama wezmę ten obowiązek na siebie i nie bedę się na niego oglądać.

Więc nie bardzo rozumiem co ma to że siostra olewa rodziców i nie wróci nigdy do Polski - nad opieką nad nimi.

Rodzice maja prawo przepisac pól domu (ba! nawet i cały) na siostrę nawet gdyby z nimi nie gadała, miała gdzieś a tobie nic - nawet jakbyś im sypałą płatki róż pod stopy i obsługiwała dzień i noc.

Nie twierdzę że jest to "sprawiedliwe" ale twoja mama ma prawo rozporządzać domem jak chce i widoczni z jakiś (nie wnikam jakich) powodów che przynajmniej połowę przepisac na twoją siostre. (nie chce się bawić w zgadywanie ale pomyś czy czasem twój burkliwy i oschły wobec nich mąż - nie jest powodem , że nie chcą zeby dom dostał się "pośrednio" w jego rece???).

 

Ja na twoim miejscu bym sie budowałą sama, nie liczyła na dom (ani nawet nie połowe) ale rodzicom w miare mozliwości pomagała (nawet przy remoncie - w koncu przez wiele lat u nich mieszkanie i watpię żebyście płacili "czynsz" a jednak "zuzywacie" ten dom i ekspoatujecie go ) a już na pewno się nimi na starość zajeła . - nie patrząc co i czy wogóle coś robi rodzeństwo.

I kwestia siostry która ma gdzieś rodziców czy majątku i jego rozporządzanie - nie miały by tu nic do rzeczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zyta,

 

Rozumiem sytuację i niestety uważam, że mąż ma rację.

 

W momencie, gdybyś zainwestowała środki w dom rodziców, to po ich śmierci (która jest przecież faktem nieuniknionym) musiałabyś tym, co zostało zbudowane podzielić się po pół z Twoją siostrą. Po prostu, całość (po remoncie, dobudowie) weszłaby do masy spadkowej. Jeśli rodzice nie sporządziliby testamentu, a zdaje sie że nie mają na to ochoty, to wszystko zostałoby podzielone na pół między Ciebie i siostrę.

 

Jeśli teraz nieruchomośc rodziców jest warta x, po rozbudowie byłoby warta y, to Twoja siostra, bez żadnego wkładu pracy, nabyłaby prawo do kwoty 1/2 z y.

 

Siostra, sądząc po jej wypowiedziach, zaproponowałaby wówczas sprzedaż domu i spłatę jej 1/2, bo jak piszesz raczej w domu nie zamierza mieszkać.

 

To rodzice podjęli decyzję, że nie przepiszą domu, a wasza decyzja o budowie własnego lokum była tylko tego konsekwencją. Nie dziw się mężowi, że za priorytet uważa finansowanie waszej budowy a nie remontu domu rodziców.

 

Owszem, jesteś jako córka zobowiązana do pomocy w zaspokajaniu potrzeb rodziców, ale w podstawowym zakresie. Sądzę, że to rodzice powinni byli się liczyć z takim obrotem sprawy, było to bowiem łatwe do przewidzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Rozumiem sytuację i niestety uważam, że mąż ma rację.

 

Mąż nie ma racji - ale tez go rozumiem. Sama pewnie miałabym ogromne opory przed wkładaniem pracy i pieniędzy w "nie swoje"

 

Ale to co napisała Nefer (i częściowo też ja) on (mąż znaczy) tez tam mieszka - i korzysta z domu.

Musiał by wynajmować - płacił by, kupił by - płacił by ratę kredytu + czynsz. Mieszkając u rodziny (oprócz regulowania swoich rachunków za wodę, prąd , śmieci - bo nie wyobrażam sobie inaczej ) uważam że powinno się też odrobinę dorzucić np. do remontu - bo to że dom wymaga remontu też się w jakis sposób doprowadziło użytkując go.

 

A matka nie chce chyba autorki postu wydziedziczyć tylko dać połowe (nigdy nie jest sprawiedliwe i siostrzyczka nie kiwając palcem też na tym zyska - no ale o w końcu siostra na litośc boską a nie obca baba - moze można jakos przełknąć to że "zarobi" na tym ?

 

No chyba że fakt ze siostra na tym wyjdzie korzystnie jest tak dla nas oburzający i "niesprawiedliwy" że stanie się powodem że przez nastepne 10 lat bedzie się siedziało pod cieknącym dachem, grzybem na scianach , wylewającym kiblem i ułamanymi klamkami *- i nie tknie się palcem zeby poprawić też komfort naszego zycia - bo to "nie nasze w całości".

Ja bym tak nie chciała i albo remont (i pal licho ze siostra wyjdzie na tym dobrze (albo spisanie kwoty jaką się w remont włożyło i załatwić tak b y przy spadku oddała połowe poniesionych kosztów) albo własne mieszkanie/dom i wtedy sprawa jasna.

 

 

* wizja rudery wzięta z głowy , żeby uwypuklic absurd tej sytuacji :) broń boże nie twierdze że u zyty jest aż takie pobojowisko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezbędne naprawy - trzeba wspomóc, ja zrozumiałam, że chodzi tu jakąś kapitalkę.

 

A pisałam że mąż miał rację, w związku z decyzją o budowie własnego domu. Trudno się facetowi dziwić, że nie chciał całego zycia i wszystkich środków angażować w dom, którego sytuacja prawna jest nieuregulowana. Raz wydałby kasę na budowę/rozbudowę/remont. Kolejną kasę musiałby wydać na spłacanie tego co wybudował siostrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezbędne naprawy - trzeba wspomóc, ja zrozumiałam, że chodzi tu jakąś kapitalkę.

 

A czemu nie?

Myśle że jest to formalnie(prawnie) do zrobienia - wwalamy x kasy na kapitalny remont domu (podnosząc jego wartość) i w przypadku testamentu my mamy pól domu, ktos inny tez pól i tamten spadkobierca spłaca połowe kwoty włożonej przez nas w remont. Nie dało by się tak?

Chyba lepsze wyjście niż to co napisałam w poprz. poscie - mieszkanie wiele lat w ruderze i męczenie się ale "nie nasze" to niech dach wisi na jednej dachówce... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś - bedąc młodą studentką wynajmowałam mieszkanie. Taką prawie że ruderę (bo na wyższy standard nie było mnie stać po prostu). Ruderka miałą 1 zaletę byłą w fajnym miejscu w w-wie ale poza tym same wady - w tym ohydny obskurny wystrój i stan agonalny wszystkich sprzetów i wyposażenia .

 

Nie byłabym w stanie mieszkac tam nie kiwnawszy palcem - nie pomalowawszy scian, bez naprawienia cieknacych kranów,patrząc na piękne zacieki przy oknie - bo bym dostała po 2 miesiącach depresji i skoczyła z mostu.

 

Wwaliłam bardzo dużo kasy (stopniowo oczywiście ) w "nie swoje", ale po pół roku mieszkanko było nie dopoznania a ja wreszcie czułam się jak w mieszkaniu a nie jak w slumsie.

I własciciel nie oddał mi nawet złamanego grosza - bo miał głbeoko w d... jak tam wyglądało. To był mój problem że zle sie czułam z dziurawym pcv na podłodze i obtłuczonym kiblem.

(Tyle tylko że podpisalismy umowę na długoterminową i nie mogł mi przez 5 lat wymówić wynajmu i jedyne co wynegocjowałam ze na spólke kupilismy drzwi antywłamaniowe (też musiałam bo to JA miałam tam sprzęt komputerowy i cenne rzeczy a stare drzwi można było wyważyć 1 kopem))

 

Ale nie żałuję bo przez 4 lata super się mieszkało i bardzo dobrze się tam czułam. (a to że jak przestałam wynajmować to on wynajął mieszkanie za 2 x tyle bo naparwdę doprowadziłam je do fajnego stanu - trudno.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale oni mają teraz na głowie budowe własnego domu i raczej wątpię żeby byli

w stanie ciągnąć równolegle budowę własną i kapitalkę dla rodziców.

 

Rodzice przecież wiedzieli

- w jakim stanie znajduje sie dom

- że mieszkanie w nim i remontowanie go albo budowa własnego to kwestia zyciowej decyzji, której integralnym elementem jes stan prawny nieruchomości

- że zaangażowanie w budowe własnego domu oznacza - 1/2 dla siostry ale przy jednoczesnym obcięciu wkładu własnego w remont, bo środki są przeznaczane na budowe własnego domu.

 

 

Sorki, jestem rodzicem, o tym, że to tak wygląda zadecydowali w tym przypadku przede wszystkim rodzice. Powinni byli przepisać ten dom, nakładajac na córke i zięcia obowiazek spłaty siostry w momencie przepisania, a nie wtedy gdy włożą w to swoją pracę i pomnożą majątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale oni mają teraz na głowie budowe własnego domu i raczej wątpię żeby byli

w stanie ciągnąć równolegle budowę własną i kapitalkę dla rodziców.

 

Ok, rozumiem kwestię że "nie stać" , ale w takim razie skąd w ogóle pytanie o remont i rozważanie tego wspólnego remontu oraz chęć zyty żeby mąż dołożył i niechęć męża do tego "dołożenia" ?

Skoro kwestia finansowa załatwia definitywnie ten problem? Nie stać ich - to w ogóle nie mają dylematów (bo jak mówi słynne powiedzonko : "wyżej d... się nie podskoczy")

 

Ja odniosłam inne wrażenie - ze jakies tam fundusze są i problem tylko w tym że to potem nie bedzie całe nasze. Tak to odebrałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale oni mają teraz na głowie budowe własnego domu i raczej wątpię żeby byli

w stanie ciągnąć równolegle budowę własną i kapitalkę dla rodziców.

 

Ok, rozumiem kwestię że "nie stać" , ale w takim razie skąd w ogóle pytanie o remont i rozważanie tego wspólnego remontu oraz chęć zyty żeby mąż dołożył i niechęć męża do tego "dołożenia" ?

Skoro kwestia finansowa załatwia definitywnie ten problem? Nie stać ich - to w ogóle nie mają dylematów (bo jak mówi słynne powiedzonko : "wyżej d... się nie podskoczy")

 

Ja odniosłam inne wrażenie - ze jakies tam fundusze są i problem tylko w tym że to potem nie bedzie całe nasze. Tak to odebrałam.

 

 

Hmmmm

 

Ale jak się przeprowadzali do rodziców to nikt o kasie nie myślał : stać/nie stać...

Obawiam się, że twierdzenie teraz , że "ale nas nie stać" jest .. nie na miejscu..nieco...

Ciekawe czy za "ale nas nie stać" można wynająć mieszkanie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam Wszystkim dziekuje ,za wasze mysli ,i rady ,to nie jest tak ze nie mamy kasy ,mamy ,tylko chodzi wlasnei o ta sytuacje prawna .Dom nie jest rudera ,chodzi o docieplenie konkretnie ,my mamy gore bardzo ladnie zrobiona to nie jest tak ze on nie robi nic ,wyremontowal cala gore dobudowal nawet pokoj nad gankiem teraz chodz io docieplenie domu .Tak czytam wszystko i mysle ze najlepiej bedzie jak porozmawiam z siostra zeby koszty rozlozyc na trzy ,czesci ,tylko nie wiem jak maz to przyjmie na pewno bedzie awantura ,juz mam dosc tej sytuacji ,dziekuje jeszcze raz za pomoc ,bo nie mam z kim o tym porozmawiac .kiedy dowiedzial sie konkretnie ,ze nie mam co liczyc na przepisanie na mnie domu to powiedzial ze koniec wiecej w niego nie pcha ,i zajal sie budowa ,bo bylo mowione ze dom bedzie przepisany na mnie i nie wyobraza sobie sytuacji kiedy rodzice odejda mieszkac opalac pol domu itp itd......
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam Wszystkim dziekuje ,za wasze mysli ,i rady ,to nie jest tak ze nie mamy kasy ,mamy ,tylko chodzi wlasnei o ta sytuacje prawna .Dom nie jest rudera ,chodzi o docieplenie konkretnie ,my mamy gore bardzo ladnie zrobiona to nie jest tak ze on nie robi nic ,wyremontowal cala gore dobudowal nawet pokoj nad gankiem teraz chodz io docieplenie domu .Tak czytam wszystko i mysle ze najlepiej bedzie jak porozmawiam z siostra zeby koszty rozlozyc na trzy ,czesci ,tylko nie wiem jak maz to przyjmie na pewno bedzie awantura ,juz mam dosc tej sytuacji ,dziekuje jeszcze raz za pomoc ,bo nie mam z kim o tym porozmawiac .kiedy dowiedzial sie konkretnie ,ze nie mam co liczyc na przepisanie na mnie domu to powiedzial ze koniec wiecej w niego nie pcha ,i zajal sie budowa ,bo bylo mowione ze dom bedzie przepisany na mnie i nie wyobraza sobie sytuacji kiedy rodzice odejda mieszkac opalac pol domu itp itd......
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że możesz mieszkać u rodziców z mężem, to duży plus z ich strony i w zasadzie przy remoncie pomóc powinnaś. Oczywiście też, że bez względu na to gdzie jest i jaka jest twoja siostra, pół domu jej się należy jak psu zupa. W zaistniałej sytuacji mogłaby dobrowolnie zrzec się tej połowy domu (ja bym tak pewnie zrobiła na jej miejscu), ale nie musi tego zrobić. Rozumiem też twoich rodziców, że nie chcą skrzywdzić swojej drugiej córki i sprawiedliwie dzielą dom na pół. Jednak nie było w porzadku z ich strony, ze najpierw mówili ci, że dom będzie dla was, a teraz się z tego wycofują. Czułabym się trochę oszukana. Gdybym od poczatku wiedziała jak będzie, pewno starałabym się jednak o własne mieszkanie. Szczerze mówiąc, nie dziwię się twojemu mężowi. Wiadomo, ty patrzysz na to przez pryzmat miłości i wdzięczności do rodziców, ale dla niego to obcy ludzie.

Moja znajoma miała podobny problem. Zamieszkała z teściami, bo obiecywali, ze mieszkanko będzie dla nich, tj. młodych. Ponieważ mieszkanko było zapuszczone strasznie, moja koleżanka jako młoda gospodyni robiła wszystko, by uczynić z mieszkania prawdziwe gniazdko. Zrobiła remont, kupiła nową kuchnię itd. Teściowie nawet grosza nie dorzucili. A znajoma popadła w długi i pożyczki. Po roku, dwóch teściowie jednak stwierdzili, ze mieszkania na młodych nie przepiszą. Suma sumarum, ponieważ wspólne mieszkanie było kłopotliwe, znajoma z pomocą swoich rodziców i kolejnych pożyczek postarała się o ciasne, ale własne mieszkanko. A teściom zostawiła pięknie odmalowane ściany, drzwi i pięknie urządzoną kuchnię.

 

Na twoim miejscu bym zaczeła się budować. A rodzicom w miarę możliwości pomagaj, bądź to niewielkimi sumami, bądź to swoim zaangażowaniem w organizowaniu materiałów, zatrudnianiu fachowców itd. Pewne rzeczy może sami z mężem im pomożecie zrobić. Może wymalujcie mieszkanie sami albo coś w tym stylu. Ale jednak większe siły włożyłabym w swoją budowę. A jeśli martwisz się o starość rodziców i opiekę nad nimi. To, jak przyjdzie czas, rodzice sprzedadzą dom. Ty weźmiesz połowę tej kasy i weźmiesz rodziców do swojego nowego domu. Będziesz czuła spokój i spełnienie obowiązku i zaopiekujesz się rodzicami i jeszcze trochę kasy ci się skapnie. A siostra tez nie będzie miała pretensji. Myślę, ze nawet teraz możesz jąpoprosić o wsparcie finansowe w remoncie, skoro czuje się włascicielka połowy domu. Może się zgodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego wszystkiego jedno jest pewne - mąż myśli racjonalnie.Jak większość rozsądnych facetów. Nie dziw mu się i nie przedkładaj interesu rodziców nad interes swojej rodziny. Sorry...

Nie wkłada się pieniędzy potrzebnych na własną budowę w remont domu rodziców. Raczej bym przewidziała w swoim domu miejsce dla nich, jak im moja opieka będzie potrzebna. To bardziej rozsądne.

 

Gdybym miała taką sytuację, schowałabym uczucia do kieszeni i porozmawiała racjonalnie z rodziną. Rodzice i siostra powinni znać twoje oczekiwania a nie biadolisz sobie po cichutku. Najwyżej będziesz zła córka. I tak pewnie jesteś, bo zawsze jest lepsza ta, której nie ma w pobliżu, prawda stara jak świat :lol:

Dbaj o swoją rodzinę pamiętaj, że z domu rodziców już wyszłaś, nawet, jeżeli tam mieszkasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS ,dziekuje Ci bardzo wiesz co masz racje i tak ona jest najlepsza corka ja jestem ta zla ....zadzwonilam do meza i powiedzialam mu co mysli powiedzial nie ma sprawy jak przepisze pol domu na mnie to da na pol kosztow remontu ,jak przepisza caly zrobi sam remont ,zadzwonilam do mamy powiedzialam jej zeby pol domu przepisala na mnie to moj maz da na polowe kosztow ocieplenia ,a ona na to :ze nie przepisze na mnei pol domu bo sie boi ze jak pojdziemy do swojego to sprzedam to pol.........a my chcemy dla syna zeby tam mieszkal jak zechce i badz czlowieku madry.....a z ta opieka nad rodzicami to nie chodzilo mi o to ze jak nic mi nei dadza to sie nie zajme o nie nie ,tylko o fakt ze moja siostrunia ma wszystko gdzies i sie domaga wszystkiego.ale ja chyba wymiekam niech sobie robia remont ja sie postaram pomoc mezowi w budowie i ide nic nei chce od nich ,jak ona mi mowi ze ja to sprzedam i mi nie ufa to o czym ja ........chyba dobrze radzisz mi EZS z domu rodzinnego juz wyszlam..........
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja powiem może nie z własnego doświadczenia ale taka sytuacja była u mojej przyjaciółki, jej rodzice mieli duzy dom na wsi gdzie za żadne skarby świata ani jedna córka ani druga mieszkać nie chciała, bo miały wyobrażenie o innym zyciu. Jedna z nich wyszła za mąż i nie mając innego lokum wróciła do mamy, w momencie gdy chciała remontować sobie poddasze mąż powiedział STOOP! ja zarabiam na to (tylko on) i bedziemy remontować jak mamusia przepisze na nas. Dziewczyna go uprosiła bo rodzice zbyt chętni do przepisywani nie byli, włożyli w remont prawie 80 tys i wtedy 2 córka też zdecydowała że będzie mieszkać z rodzicami. No i mama powiedziała że wszystko na pół podzieli kiedyś ale teraz na pewno nie! Teraz w jednym domu mieszka 3 rodziny i jest problem i wieczne kłótnie o koszenie trawnika, o to kto ma do pieca dołożyc (bo jest jeden), czyj samochod ma stać w garażu itd itp. Rodzina zyje ze sobą jak pies z kotem i nikt nie jest zadowolony.

Moim zdaniem jeśli w cos pakować pieniądze to trzeba mieć pewność że to nie pójdzie na marne. Nie chodzi mi o drobne remonty bo to wiadomo że jak sie korzysta ti i zrobić trzeba. Lepiej dłużej i ciężej pracować ale iść na swoje niż całe życie mieć takie dylematy!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...