ziaba 04.05.2009 10:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 JoshiDarowizna jest imienna. Można podarować jednemu z małżonków w czasie trwania związku i drugi małżonek nie ma nic do tego. A nie mam rozdzielności i mieć nie będę. Sama tak miałam i sama za "swoje"potem kupiłam dom. Było pełne ździwienie u notariusza ( sama ? bez męża nabyła za swoje ??) ale problemów nie było, ino małżonek na okoliczność został powiadomiony odpisem z wyciągu ksiąg wieczystych - iż" żona sobie nabyła" . W odpisie jak byk stoi , że można wnieść kasację aktu notarialnego w przeciągu 14 dni bla bla bla jak by był zainteresowany za czyje nabyto i miał wątki przeciwne ( może mu żona rąbnęła ze skarpety i kupiła kochankowi cy cóś ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.05.2009 10:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 .... kupiłam dom. ..... może mu żona rąbnęła ze skarpety.... Eh, mieć takiego męża żeby za "rąbnięte mu ze skarpety" kupic dom. Ehhh Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 04.05.2009 10:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Heh, mieć taką żonę z taką skarpetką.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 04.05.2009 11:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 OK. Dzięki za wyjaśnienie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewuniamiii 04.05.2009 11:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 04.05.2009 11:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Od dzis mam nowa klawiature .Chciałabym więc przeprosić wszystkich których zdenerwowało iż zaśmiecałam ten wątek a w szczególności autora.Moje przeprosiny nie dotycza oczywiście zieloonooookiej .Wszyscy inni mogą być spokojni iż nie bedzie już z mojej strony wielokropków. to se i nicka popraw, bo to iiii się ci rozciągło... niczym "zielooooooooonooooooookiej" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.05.2009 12:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 retro - cii..., ciii ...., nie drażnij tej pani - bo i tak mam skrzynkę zasypaną privami od niej z dokładnymi żądaniami jak i w co mam ją pocałować Nie ma co kobity nakręcać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 04.05.2009 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 retro - cii..., ciii ...., nie drażnij tej pani - bo i tak mam skrzynkę zasypaną privami od niej z dokładnymi żądaniami jak i w co mam ją pocałować Nie ma co kobity nakręcać. bi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sSiwy12 04.05.2009 12:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Tak się zastanawiam, w czym problem - nie mam tu na myśli „moralnych dylematów”.Czyja by nie była działka, to nieruchomość zabudowana na niej, nominalnie jest własnością właściciela działki. Teoretycznie, bo w praktyce nie jest to już takie oczywiste. Sam dom jest współwłasnością małżeńską, a działka jednego współmałżonka. Prawnie sytuacja dość skomplikowana, bo w grę wchodzi:- posiadanie jako takie, - przepisy KC (od 336)- posiadanie w dobrej i złej wierze – tu raczej zachodzą okoliczności „dobrej wiary”, też KC- użytkowanie,- przepisy Kodeksu Rodzinnego.Biorąc to pod uwagę, to w tym przypadku, żona jako właściciel nominalny nieruchomości, nie może jej bez zgody męża zbyć. Tak czy inaczej są również w tym przypadku, związani więzami „prawnymi”. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.05.2009 12:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Czyja by nie była działka, to nieruchomość zabudowana na niej, nominalnie jest własnością właściciela działki. Teoretycznie, bo w praktyce nie jest to już takie oczywiste. . O! To ja powiem szczerze, byłam pewna że tak jest w praktyce jak w teorii. I że nawet nie ma możliwości wygrać ewentualnej batalii w sądzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sSiwy12 04.05.2009 13:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Te „bezwzględne” prawa własności dla nieruchomości, zbudowanej przez kogoś innego niż właściciel działki, nie są aż tak oczywiste – wystarczy popatrzeć jak to się ma do słupów energetycznych zbudowanych na działkach bez zgody właściciela, a nawet za jego zgodą. Właścicielem, a w zasadzie posiadaczem, jest zawsze „budowniczy” a nie właściciel działki.A prawo jednak chroni posiadacza, nieraz bardziej niż właściciela. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sharoon 04.05.2009 14:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 A ja bym chciała wiedzieć, jak skończyła się ta historia [myslę o wątku głównym; wątek poboczny zakończył się wymianą klawiatury i mam nadzięję, że to jego definitywny koniec ]. Ryśku, pogadałeś z żoną? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
patusia 04.05.2009 14:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Ja Ryśka bardzo dobrze rozumie że chciałby żeby działka była wspólna. Mój mąż dostał dom po dziadkach dzień przed naszym ślubem. Remont kosztował nas mnóstwo wspólnych pieniędzy. Ja powiedziałam od razu że chcę być współwłaścicielem domu bo różnie się życie może potoczyć, i on bez problemu się zgodził.Znajomi powiedzieli że jestem "nieromantyczna" bo jak mogę zakładać dwa lata po ślubie że się rozstaniemy i zostanę z niczym. Pewnie że kocham męża i mam przekonanie że będziemy razem do końca życia, ale która para tak nie ma, te które się rozwiodły też tak miały. Dla mnie to naturalne że chcę być współwłaścicielką domu w który władowałam oszczędności z czterech lat pracy za granicą, dla mojego męża na szczęście też. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rysiek_64 04.05.2009 15:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 A ja bym chciała wiedzieć, jak skończyła się ta historia [myslę o wątku głównym; wątek poboczny zakończył się wymianą klawiatury i mam nadzięję, że to jego definitywny koniec ]. Ryśku, pogadałeś z żoną? Wiesz chyba nie przeczytałaś uważnie tego co napisałem albo nie zrozumiałaś do końca. Przeczytaj moją odpowiedź dla zielonookiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sharoon 04.05.2009 18:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Przeczytałam, ale nie sadziłam, że to wszystko. Naprawdę masz zamiar ostentacyjnie podzielić się z żoną Twoją darowizną, ale nie powiesz, że boli Cię jej zachowanie, tak? Dziwna ta Twoja lojalność małżeńska, sorry. Chyba, że nie chodzi o lojalność małżeńską, tylko o "SŁOWO, droższe od pieniędzy". Ale moim zdaniem lojalność małżeńska powinna być droższa i od pieniędzy, i od słowa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rysiek_64 04.05.2009 20:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Nie mam zamiaru ostentacyjnie podzielić się z żoną. Mam zamiar podejść do tego normalnie jakby nigdy nic (tak zrobię bo jakby co to nie będzie miała dodatkowych stresów i kłopotów). Nie powiem co mnie boli. Napisałem wcześniej że nie przyjąłbym współwłasności, chodziło mi wyłącznie o sam gest i postawę. "Papier"mam gdzieś. Sharoon sama rozumiesz chyba że jeśli zacznę się dopytywać i upominać to nigdy prawdy się nie dowiem. Przestaje mi na tym już zależeć. Ja nie będę nic podpowiadać ani nalegać. Cieszę się że to tylko w tej jednej sprawie są niedomówienia, a wszystko inne po staremu na medal. Zaczynam się skłaniać ku temu że moja żona nie bardzo się w tych sprawach orientuje i kompletnie nie przykłada wagi do takich spraw. Generalnie nie interesuje się sprawami finansowo-majątkowymi. Żyje tak trochę z głową w chmurach. Wszystkie sprawy, podatkowe, finansowe, kredyty, rozliczenia, płatności, inwestycje, lokaty itd. to wyłącznie moje zajęcie. Powiem więcej pomimo tego że wszystkie konta mamy wspólne moja żona nawet nie wie ile mamy pieniędzy nie obchodzi ją to. Myślę że nawet nie wie ile mamy rachunków i w których bankach. Nie wie czy mamy kasę czy długi. Czasami mnie to irytuje jak się pyta czy mamy na to czy na tamto. Nawet nie chciała kart kredytowych do naszych rachunków. Powiedziała że wystarczy jej jedna i więcej nie chce. Moim zadaniem jest pilnowanie aby była kasa na rachunku do jej karty. Kiedyś zapomniała pinu do swojej karty. Pożyczyłem jej swoją i zanim się doprosiłem aby sobie wyrobiła nową minęło ponad pół roku. Nie przeszkadzało jej że nie może płacić w sklepach (no bo jak to męskie imię na karcie) tylko kasa z bankomatów. Przepraszam za ten długaśny wywód ale uświadomiliście mi chyba że mam żonę która kompletnie nie przykłada wagi do pieniędzy, majątku finansów itp. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie żeby aż tak . Dziękuję Wam za te sugestie. W tej sytuacji nie wyobrażam sobie rozmów na ten temat. Cieszę się że napisałem tu na forum naprawdę Wasze wypowiedzi są mądre i za wszystkie dziękuję. Szczególnie dziękuję Nefer i Mcmagda macie u mnie dużego plusa i wdzięczność dozgonną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.05.2009 20:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 .... Zaczynam się skłaniać ku temu że moja żona nie bardzo się w tych sprawach orientuje i kompletnie nie przykłada wagi do takich spraw. (...) uświadomiliście mi chyba że mam żonę która kompletnie nie przykłada wagi do pieniędzy, majątku finansów itp. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie żeby aż tak . ..... Na pewno zdecydowanie lepsza opcja niż taka że zona coś "knuje". Trzymam kciuki za pozytywne wyklarowanie się sytuacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rysiek_64 04.05.2009 21:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Zielonooka cenię sobie Twoje wypowiedzi ale nigdy nie zakładałem knucia. Jeśli już to knuje moja teściowa i miesza w głowie żonie. Przepisała część działki po to aby pozbyć się kłopotu. Co jakiś czas były włamania, wezwania z gminy że bałagan przed posesją, że śnieg z chodnika nie odgarnięty itd. Od czasu jak przepisała działkę ma święty spokój i zero partycypacji w kosztach utrzymania, podatkach itd. Pomimo tego że mieszkamy razem nie płaci ani grosza za ogrzewanie wodę, prąd itd. Rozumiałbym gdyby miała niską emeryturę, ale tak nie jest. Obecnie uważam że przepisanie udziałów w działce dla mojej żony było podyktowane wyłącznie pozbyciem się kłopotów. Zanim żona doprosiła się o łaskę zgody na budowanie minęło ponad dwa lata od darowizny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.