Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Powiedzieć czy nie - przypadek nr 2.


Recommended Posts

Tak na prawdę to mnie rajcuje pytanie z natury wypadkowych :

 

Co ma baba we łbie - wsiadając do samochodu z dziećmi wiedząc , że jej mąż za kierownicą jest wypity.

 

No..kto odpowie ?

I czy baba się przyzna kiedy wjadą w drzewo, że wiedziała i pozwoliła pokaleczyć/pozabijać dzieci ?

 

jechałem kiedyś za takimi tumanami. On za kierownicą, ona z tyłu z dwójką małych dzieci. Bez fotelików i wszyscy bez pasów. Nie dało rady więcej jak 20 - 25 km/h a wyprzedzić się nie dało. jechał autentycznie od rowu do rowu. Tak przez prawie 5 km. Potem było skrzyżowanie i całe szczęście skręciłem. Przed skrzyżowaniem pokazałem jej tylko, żeby się walnęła w czoło.

Ale wtedy nie było komórek, bo na pewno bym zadzwonił na policję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tak na prawdę to mnie rajcuje pytanie z natury wypadkowych :

 

Co ma baba we łbie - wsiadając do samochodu z dziećmi wiedząc , że jej mąż za kierownicą jest wypity.

 

Tez mnie to zastanawia i przysięgam - nie wiem. (ps.tym bardziej, że często jest tak ze kobieta jest trzeźwa czyli można by sądzić iż jest poczytalna i alkohol nie zaburza jej cyklu myślowego)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jechałem kiedyś za takimi tumanami..... ......(*)

Ale wtedy nie było komórek, bo na pewno bym zadzwonił na policję.

(*) - skrót mój

 

... ostatni odcinek drogi do "Gwoździkowej" pokonuję drogami "ostatniej kolejności odśnieżania...

... jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym nie omijał szerokim łukiem...gościa nawalonego "w trupa".

Kilka miesięcy temu toczyłem się za pijanym "traktorem", na którego przyczepie siedział pijany "przyczepowy", który usilnie nakłaniał mnie do wyprzedzania ... szczególnie wtedy jak coś nadjeżdżało z naprzeciwka.

 

Tydzień temu natrafiłem nawet na "parkę prowadzącą rowery", która widząc podwójnie światła mojego samochodu próbowała zejść z polnej drogi ... niestety żadnemu się nie udało ... bo rowery były zbyt ciężkie ...

 

Ale to nic. Prawie dokładnie rok temu po wyjściu z ostrego zakrętu natknąłem się na "malucha", prawie chciałem wyprzedzać ... a ten na lewo i prawo ... od rowu do rowu... (nigdy w życiu takiej jazdy nie widziałem) ... i gdyby po 100 metrach skręcił gdzieś ... pojechałbym swoją drogą ... ale on o mały włos nie uderzył w 3-osobową rodzinę na rowerach. Małżeństwo tak około 30-tki i śliczna dziewczynka... wszyscy w kaskach, przepisowo.... a pijany debil prosto na nich ...

 

... wszyscy mimo woli krzyknęliśmy (debil jakimś cudem o włos ominął rowerzystów) ... i wtedy zadzwoniłem na 112 ...

...Byłem na granicy dwóch powiatów... zgłosiła się na szczęście (tak myślałem) Policja (P) z pobliskiego miasta...

 

Oto skrócona relacja z "komórkowych" połączeń

 

.............................

Ja: ... ekspresowa relacja co się dzieje..

P: - "Gdzie pan jest?"

Ja: - "Dojeżdżam polna drogą od strony północnej w kierunku (miasteczka X). Jadę za nim. (podałem też numery rejestracyjne)"

P: - "Już powiadamiam dyżurny radiowóz ... ale wie Pan ... oni akurat patrolują przeciwny kraniec miasta ... więc to trochę potrwa."

Ja: - "No dobrze ... (widząc, że pijak nie wjeżdża do miasteczka tylko skręca w kolejną "polną obwodówkę") ... to ja go jeszcze "popilotuję" .. a wy się spieszcie, bo krzywdę komuś zrobi"

............................................

 

P: - "Gdzie Pan jest?"

Ja:- "No jak to gdzie? ... Skręciłem w lewo ...w kierunku wsi Y ... i stoję, bo pijak się zatrzymał i sika. Gdybym wiedział, że nie dotrzecie, to bym podszedł do malucha, zabrał kluczyki i wyrzucił w pole. No to gdzie ten radiowóz?

P: - "Bo wie pan, ja tu nowy jestem i miasta nie znam ... trudno kolegom wyjaśnić gdzie pan jest " (no mi też trudno było ... ale ostatecznie ja nie "opiekuję" się tym rejonem)

 

..........................

P: - "Aspirant ... To Pan pilotuje tego pijaka?"

Ja: - zgłupiałem, gadam z gościem od kilku minut .. a on w ten deseń uderza

" No pewnie, że ja... a kto niby... no co pan,....... gdzie jesteście ... bo gościu właśnie zrobił siusiu i jedzie dalej między polami..."

P: - "Wie Pan, ale ja jestem z Policji w ..... (z drugiego powiatu - po prostu jedna policja powiadomiła sąsiednią, bo samochód "należał" do tej drugiej)

Ja: "Ok, przepraszam... ale przez chwilę zgłupiałem".

.....................................

 

Ja: - "Pijak wjeżdża do lasu. Nie zamierzam dalej tam wjeżdżać moim samochodem. Trudno mi opisać dokładnie miejsce... ale przejeżdżałem obok ..... i mijałem ... "

P: - "Radiowóz jest tuż za panem"

............................

 

Zawracając spod lasu ... minąłem się z wolno jadącym radiowozem ...

Zatrzymaliśmy się.... opuściliśmy szyby ...

P: - "To pan "ścigał" tego malucha?"

Ja: - "Zgadza się. Wjechał o tu ... właśnie tu do lasu"

P: - "Dobrze. Pan pozwoli swoje dane ... (spokojnie zapisał ... nie zważając na moje i Żony uwagi, że ten tam ucieka ... )

P: - "Policja w ... (ta druga, sąsiadująca) .. była już u właściciela pojazdu ... żona jego mówi, że starego nie ma i nie wie gdzie jest ... kryje go na pewno ... ... prędzej czy później go złapiemy na drodze ... bo w las to i my nie wjedziemy ..."

......................................

 

 

PS. W kilka dni po tym zdarzeniu zacząłem na chłodno zastanawiać się czy zrobiłem wszystko co można było zrobić w tym przypadku. Na pewno nie.

Jedno wiem na pewno, gdyby nie daj Boże, pijak potrąciłby tych rowerzystów ... zepchnąłbym go natychmiast do rowu i spacyfikował bez oczekiwania na policję.

 

... I nie chcę się nawet zastanawiać, co bym mu zrobił,. gdyby nie daj Boże, na jednym z tych rowerów siedział mój syn ...

.... nie chcę ...

 

Odbiegłem trochę od wątku ... za co przepraszam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też znam to z tej drugiej strony. My na drodze szybkiego ruchu (obwodnica), a z bocznej drogi wjeżdża prosto w drzwi pasażera (te moje) pijak za kierownicą. Na kolanach ma drugiego dorosłego pijaka (!!!) i... UCZY GO JEŹDZIĆ. :evil:

Wylądowaliśmy w rowie po przeciwnej stronie drogi, dobrze, że jak przelatywaliśmy przez nią, to nie jechał z przeciwka żaden TIR. Jechał rowerzysta, który ledwie zdołał umknąć spod naszego auta, lecącego lotem koszącym.

 

Leczenie, urazy, te sprawy.

 

Wydaje mi się, że zgłosiłabym. Jednak, jak pisze Szymborska, "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Teraz mi się tak wydaje, ale gdybym stanęła przed realnym dylematem - nie zaręczę. Wydaje mi się, że zgłosiłabym... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co zyskuje taka matka i taki syn jesli tego nie zglosza? :roll:

Przed wszystkim mozna sie schowac ale przed samym soba nie mozna.

Dlaczego ktos uwaza sie za doroslego siadajac za kierownice samochodu a do tej doroslosci sie nie przyznaje w momencie kiedy zrobi jakis blad?

Co zrobic? Zalezy od czlowieka. Jesli jest sie uczciwym i odpowiedzialnym to zglosic. Zdaje sobie sprawy z trudnosci sytuacji ale jakos inaczej tego nie widze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsze co przyszło mi do głowy:

ma się przyznać - sam .... ma natychmiast jechać na policję i ma powiedzieć, że był w szoku i dlatego uciekł , że nie wiedział co robić - i że przyznaje się , żałuje i martwi o zdrowie poszkodowanego

to jedyne wyjście - moja rola matki w tym wszystkim .... wspierać go: pojechać z nim, trzymać za rękę i utwierdzać w przekonaniu że to jedyne wyjście , bo sumienie nie da mu zasnąć.... mnie zresztą też :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym sama nie doniosła. Rozmawiałabym, aby sam się przyznał.

 

Historia dużo lżejszego kalibru - moja znajoma zawadziła na parkingu o samochód i stłukła sobie lampę, samochód drapnęła - wkurzona była, spojrzała, że nic się nie stało odjechała. Kilka dni później puka do niej człowiek, że odkrył, że ona gu puknęła i oddaliła się i chce kasę za samochód i tu suma, że hoho. Zaczęło się straszenie, że zawiadomi policję, że uciekła z miejsca wypadku, że będzie miała sprawę i nie-wiadomo-co jeszcze. Zapłaciła mu coś w końcu. W sumie - należało sę jej. Najciekwasze jest jak odkrył, że to ona. Wziął resztki lampy z miejsca wypadku do mechanika - ten mu określił jaki model samochodu, kolor też został na zderzaku czy gdzieś. Przeszedł kilka parkingów w okolicy i znalazł samochód już nawet z naprawioną lampą, ale gdzieś zostało obtarcie, lampa ciut innym kolorze czy coś w tym stylu, poczekał na właściciela i pokazał, że ma racje.

 

W sytuacji wyżej sama bym nie doniosła, ale bym uświadamiała i uświadamiała co ryzykuje, co zrobił, z czym będzie żył i co się stanie jak go złapią, a nie sam się przyzna i wszystkie inne warianty. Jego życie, jego decyzja, dorosły jest. A nie uważam, ze matka ma moralny obowiązek donieść w tej sytuacji. Ma obowiązek przede wszystkim kochać, ale także pomóc, doradzić, wesprzeć, skrytykować, opieprzyć, ale nie donieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, a co powiecie na to, jak mamusia po wypadku syna - głównego sprawcy - pijanego w trupa ; który to z pełnym samochodem kumpli ( także wypitymi ) - wjechał w rów i zaliczył dachowanie jak się masz ..W wyniku tego 3 mocno rannych , po operacjach , po powycinanych zmiażdzonych narządach, po połamaniach miednic , kręgosłupów i kończyn wszelakich ,jeden przez naście dni w śpiączce ...co powiedziała mamusia TAMTYM mamusiom ??

 

"A trzeba było synów nauczyć, że z pijanym się nie wsiada !!!!!!"

 

I po problemie. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę sobie, że jeśli to młody dzieciak spowodował ten wypadek, to najzwyczajniej w świecie mógł być w szoku i dlatego uciekł, to są bardzo delikatne sprawy. Niekoniecznie musi być mordercą, morderca to osoba która z premedytacja morduje a tu był wypadek. Dorosły w takiej sytuacji byłby w szoku, a co dopiero młody chłopak. Weźcie pod uwagę, że nawet jeśli rodzina i on sam nic z tym nie zrobią, nie zgłoszą na policję, to do końca życia będą mieli wyrzuty sumienia, bo trzeba być potworem żeby spokojnie żyć z takim brzemieniem. Także tak czy siak, przerypane. Jest to bardzo trudna sytuacja. Nie wiem co bym zrobiła. tzn wiem, ale pozostawię to dla siebie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, a co powiecie na to, jak mamusia po wypadku syna - głównego sprawcy - pijanego w trupa ; który to z pełnym samochodem kumpli ( także wypitymi ) - wjechał w rów i zaliczył dachowanie jak się masz ..W wyniku tego 3 mocno rannych , po operacjach , po powycinanych zmiażdzonych narządach, po połamaniach miednic , kręgosłupów i kończyn wszelakich ,jeden przez naście dni w śpiączce ...co powiedziała mamusia TAMTYM mamusiom ??

 

"A trzeba było synów nauczyć, że z pijanym się nie wsiada !!!!!!"

 

I po problemie. :-?

 

No chyba, że to taki " młody dzieciak " to sytuacja jakby troszke się zmienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę sobie, że jeśli to młody dzieciak spowodował ten wypadek, to najzwyczajniej w świecie mógł być w szoku i dlatego uciekł, to są bardzo delikatne sprawy. Niekoniecznie musi być mordercą, morderca to osoba która z premedytacja morduje a tu był wypadek. Dorosły w takiej sytuacji byłby w szoku, a co dopiero młody chłopak. Weźcie pod uwagę, że nawet jeśli rodzina i on sam nic z tym nie zrobią, nie zgłoszą na policję, to do końca życia będą mieli wyrzuty sumienia, bo trzeba być potworem żeby spokojnie żyć z takim brzemieniem. Także tak czy siak, przerypane. Jest to bardzo trudna sytuacja. Nie wiem co bym zrobiła. tzn wiem, ale pozostawię to dla siebie...

 

Ale jak mu już szok przejdzie to chyba może pójśc na policję i się zgłosić ? Czy ten szok go trzyma dalej ?

Ja myślę, że dalej to go trzyma strach i mamusia, ktora nie umie/nie chce/nie potrafi zająć UCZCIWEGO stanowiska w tej sprawie tylko ma dylematy.

Ciekawe swoję drogą czy jego ofiara żyje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam optuję za tym, a to na potrzeby książki jest, bo faktycznie mało tu faktów , a fikcji wiele, dodać jeszcze wilkołaka który numery rejestracyjne zapamiętał i wamipra co to widział. Teraz na czasie są takie powieści to będzie jak znalazł. Akcja w środku lasu przy pełni księżyca, koniecznie gdzieś na odludziu, ale w pobliżu trasy szybkiego ruchu. Kino drogi zawsze jest poczytne, bo jak pisać to w sumie coś topowego, bo inaczej to w sumie po co? :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mówie co czuje i jak widzę.

Nie pisze o tym co sprawiedliwe, tylko o tym co powinno być.

Wyobrażasz sobie że zakablujesz z konsekwencjami swoje dziecko?

Tak?

Co sobie wyobrażam napisałam powyżej. Nie wyobrażam sobie mieszkać z nim pod jednym dachem nie wiedząc czy jego ofiara żyje czy nie. Co mam zrobić z samochodem. Jak mam spojrzec w oczy własnemu dziecku - nie mam bowiem prawa już nigdy więcej "się wymądrzać co jest sprawiedliwe". To dość trusna sytuacja nie uważasz ? Mógłbyś spać spokojnie ? Tamten człoweik też miał pewnie rodziców. Czego uczę swoje dziecko ? Że sprawiedliwość, uczciwość, jest względna ? Dlaczego nie miałby zrobić to po raz drugi ? Przecież tak można - mama wiedziała i nic nie zrobiła.

Sorry Bobiczek. Zrobiłabym wszystko by zgłosił się na policję. Ale gdyby nie - musiałby zastanowić się co wybiera w zyciu. Bo nie na takich ludzi wychowywałam moje dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Dyskusję można sprowadzić do jednego :

 

Nie jest ważne, czy należy powiedzieć czy nie. Należy za to upier..ić ręce przy samej dupie za ucieczkę z miejsca wypadku ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...