Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Rottkowa historia 2 "Tragedia Reda nie wstaje!!"


oxa

Recommended Posts

Idąc za ciosem :D kolejna historia o suni tym razem.

 

Post akachy z dn. 8 grudnia 2008

 

dostałam maila:

 

płeć: suka

wiek: 5 lat

rasa: rottweiler

miasto: Krotoszyn

 

sterylizacja: nie

szczepienia: nie

odrobaczenie: nie

 

charakter i opis:

 

Przywieziony ze Zdun, wyrzucona przez kogoś, albo zagubiona. Reda jest spokojną suczką, wręcz przerażoną nowym otoczeniem. Nie wykazuje żadnej agresji w stosunku do ludzi i zwierząt. Reda jest bardzo smutna, tęskni za poprzednim właścicielem, źle znosi pobyt w schronisku. Pilnie potrzebny dom!

 

http://www.krotoszyn.schronisko.net/images/adopcje/21994.jpg

http://www.krotoszyn.schronisko.net/images/adopcje/sup2/21994.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróciliście uwagę na drugie zdjęcie? To straszne oglądać rottweilera w takim stanie :-? W chwilę po tym poście odezwała się cudowna Magda 65, mająca swoje psy i rottka Bulinka na tymczasie.

 

Ja nie mogę czytać tych wątków, takie biedne maleństwo, ona to musi być nieszczęśliwa,

Właściwie, to mam jeszcze ganek wolny, ale czy by się pogodziła z resztą?

I nie mam pojęcia, gdzie jest Krotoszyn

Gdyby miała odżyć, jak Bulinek i zacząć się uśmiechać?

 

I jej kolejne przemyślenia "minuta po minucie" :D

 

1. Muszę coś bliżej wiedzieć, bo stado 5 dużych psów, gdyby zaczęło się żreć, to już jatka,jakie jest prawdopodobieństwo, że jak się oswoi z domem zacznie być agresywna?

 

2. Dobra załatwiaj, nie mogę patrzyć, damy sobie radę, mój ulubiony tekst zawsze był," coś wymyślę"

 

3.Tylko jedna prośba, niech jej ktoś pokaże kota, ja mam 5 bo małe poszły do nowych domków i nie chciałabym ich stracić

 

Akacha

 

już jestem po rozmowie z Magdą i sprowadziłąm ją na ziemię, ze w tym stanie pokazanie jej CZEGOKOLWIEK nie jest miarodajne. odesłałam do wątków Fugi i Ledy jako zblizonych trochę. potrezbny transport, sunię zabieramy, Jędza dzwoni jutro. No i stały punkt programu : potrezbne będą tekst do ogłoszeń, allegro i pieniądze . kurcze, ale jestem monotonna

 

Jędza

 

Ok dodzwoniłam się. Sunia na nas czeka, opiekun przeszczęśliwy, że ją ktoś zabiera, bo bardzo się o nią martwi. Opłaty schroniskowej nie będzie. To tyle dobrych wieści, bo Krotoszyn jest 350 km od Koszalina. Trasa patrząc od Krotoszyna wiedzie przez Jarocin, Poznań, Piłę i Szczecinek. Pilnie prosimy o pomoc w transporcie. Pomyślcie kto i jak mógłby pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam tym razem wkleić Wam TROSZKĘ szczegółów technicznych 8) Rzadko kiedy domek tymczasowy jest obok schroniska, czasami psy przemierzają Polskę kilkakrotnie wzdłuż i wszerz, zanim znajdą ten wymarzony dom, Zdarza się, że psa trzeba ratować JUZ, a wszystkie dt zajęte, pies kona, wyjściem jest nawet kilka dni w łazience, na ganku, gdziekolwiek.

a wolontariusze - jak my wszyscy: mają dzieci, swoje zwierzęta, pracująi w tym przypadku święta za pasem :roll: . No dobra lecimy dalej :D

 

Magda 65

 

Domek naszykowany, najpierw będzie miała pokój po Bulim, bo on przeniósł się na dwór z ciapami. Czekam na niunię

 

Jola

 

W sobotę jadę po Redę. Z Magdą 65 jestem wstępnie umówiona, że przyjedzie po nią do mnie do domu, bo to jej po drodze. Chciałabym mnieć tylko kontakt zjeszcze z kimś, kto załatwiał wydanie sunie ze schronu. Nie ustaliłam jeszcze trasy, ale jeśli będą zapowiadane śniegi to przejazd może zająć mi praktycznie cały dzień.

Tak więc czekam na kontakt i także kontakt z Magdą 65 w sprawie już konkretnego odbioru Redy.

Muszę wiezieć jak sunia reaguje, co zabrać, czy muszę mieć jakieś środki uspokajające.

Jak wiozłam rottkę z Bydgoszczy to było superowo. Suncia grzeczna, towarzyska, pogadfała ze mną abym się nie znudziła drogą. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie

 

Nie myślcie, ze to wszystko trwało kilka minut, choć czas naglił :-? i temat który w takich sytuacjach zawsze jest aktualny niestety 8) I dlatego nękam Was apelami o pomoc 8)

 

akacha 26.12.2008

 

Rozmawiałyśmy o tym przez telefon, wspomniałas, ze bedziesz chciała wziąć koszty na siebie - dla nas to ogromna pomoc, jesli jednak uznasz, ze całych kosztów nie mozesz wziąć - pamiętaj, ze dla nas największa i najwspanialsza pomoc, to transport w ogóle, a pieniądze na taki cel MUSZA się znaleźć, czy chcemy czy nie. wielkie dzięki dla Ciebie , bo to nie pierwszy ani drugi raz, kiedy psiaki w wielkiej potrzebie mogą na ciebie liczyć

 

28.12.2008 Magda 65

 

Odebrałyśmy dzisiaj Redę, która będzie miała na imię Lotka od Joli z Jastrowia. Jola przywiozła ją dzisiaj ze schorniska do siebie do domu gdzie czekała na nas. Joli syn musiał wnieś ją do samochodu, bo Lotka jeszcze nie chce sama chodzic. Po drodze była bardzo grzeczna, niestety przy wysiadaniu z samochodu wysmyknęła się z szelek i schowała pod samochodem. Moja córka musiala wczołga się pod samochod i założyc jej obrożę, żeby ja wyciagnąc. Na szczęście sunia nie ma w sobie ani krztyny agresji. Do domu równiez została prawie wniesiona.

 

W "swoim" pokoju wczołgała sie w najdalszy kąt co oznaczało wskoczyła na łóżko i przylepiła się do niego. Paróweczki z ręki nie chciała, dopiero po pół godzinie zecydowala się sama je wziąc z krzesła obok, co prawie skończylo się zjedzeniem folii. Moja córka musiała wyjąc jej parówkę w folii z pyska, co było dosyc bezmyślne. Dopiero jak to zrobiła zorientowała się że mogło to byc niebezpieczne, ale sunia nie oponowała, cofnęła się. napiła się wody która stoi na szafce nocnej przy łóżku

 

Zaczyna miec żywsze spojrzenie i patrzy na nas jak podchodzimy, wcześniej udawała że jej nie ma. Musi miec jakiś uraz jeśli chodzi o przednie łapy, trzęsie się i zabiera kiedy się ich dotyka. Po całej reszcie ciała daje się dotykac i przestaje sie już tego bac. Teraz śpi sobie na łóżku, zastanawiamy się jak ją wybpowadzic na siku, bo nadal leży plackiem na łożku i nie chce chodzic, najwyżej rano sprzątnie się kałużę

 

Teraz zostawilyśmy ją samą w otwartym pokoju, śpi martwym trupem.

 

Lotka nie lubi się fotografowac i ciężko zrobic jej zdjęcie w ruchu, ponieważ się nie rusza

 

http://img246.imageshack.us/img246/5950/dscf0003ye8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny post Magdy

 

Rano zamerdała domnie ogonkiem, chwilkę tylko, ale bardzo się ucieszyłam, teraz włożyłam jej obrożę, bo musimy jakoś wyjśc. czekam aż oswoi się z obrożą.zaczyna podstawia głowę do głaskania, wywala się ochoczo kołami do góry, zeby czochra po brzuszku. Ma sporą przepuklinę, miękką, ale sporą.je i pije, ale z łóżka na razie nie chce zejś, po łóżku chodzi

 

Jola - po powrocie z trasy i dojściu do siebie

 

Cud dziewczynka. Grzeczna i nie przypuszczam aby ją coś bolało. Syn wkładał ją dosłownie do samochodu z samochodu do domu też wnosił ją na rękach a ona nie oponowała w żaden sposób. Ona przeżyła traumę. Została wyrzucona z samochodu na trasie szybkiego ruchu, na której czekała i cud że przeżyła. Do schornu przywiózł ja opiekun schronu. Uratował jej życie, bo wet chciała ją uśpić na miejscu, bo "to agersywna rasa i nikt jej nie weźmie". Opiekun w schronie dosłownie całował mnie po rękach za to że po nią przyjechałam, nie wierzył, że można "taki kawał drogi po psa jechać". Musiałam mu wytłumaczyć że ludzie dzielą się na LUDZI i ludków pospolitych.

Chciałabym jeszcze aby Keiti uratowała dwa bullki z tego schronu. Są w katastrofalnym stanie i psychicznym i fizycznym. .

Co do schronu to tragedia; brak opieki Lekarza weterynarii bo podobno wet na uśpienia przychodzi, brak szczepień, brak odrobaczeń, brak przestrzeni do wybiegu masa istot skupiona na malutkiej przestrzeni. Bardzo dużo malutkich piesków, takich wiieloowocowych ślicznych małych do prytulania.

_________________

 

Magda w południe (wyobraźcie sobie całe forum rottkowe, w napięciu oczekujące na każdą nową wiadomość, dopingujące Magdzie i Lenie 8) )

 

Ha Lotka zostala wyniesiona na dwór, gdzie po pewnym czasie zdecydowała się poruszac, najpierw czołgała sie przy płocie ale po pewnym czasie, motywowana delikatnym pociaganiem za smycz WIELKIE DZIĘKI JOLU ZA POŻYCZENIE SZELEK, RATUJA NAM ŻYCIE, zaczęła chodzic. obrozy wyraźnie się boi, a szelki toleruje. Zrobiła siusiu i kupke (tekst jak u młodej matki i takie samo, albo i większe przeżycie ), została pół zawleczona do domku, z nią nic na siłę, chociaż się nie buntuje, jest bezwładna.

Przed chwilą wstała sama i pomalutku zaczyna zwiedzac dom, myślę, że nic jej nie boli, jest tak strasznie nieszczęśliwa , ale mam nadzieję, że szybko wróci do siebie

 

 

Magda za czas jakiś

 

 

Dodam jeszcze, bo było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, coś o zachowaniu reszty psów.

Na ogół bardzo ekspansywne, jak wracam do domu i z ich strony spodziewałam się największych problemów, widząc, że Lotka nie czuje sie dobrze, odeszły na pewną odległośc i nie przeszkadzały, nawet Buli, który lubi sobie poszczekac. Moja Kasta, domowa obwąchała Lotkę i nawet nie warknęła, pozwoliła jej wejśc bez problemów.

Wiem, że jak Lotka poczuje się lepiej może dojś do przepychanek, ale na razie jestem zaskoczona

 

I jeszcze Magda, (ten sam dzień)

 

byłyśmy na kolejnym siku, Buli zaliczył warkniecie za zbyt nzchalne obwąchiwanie chodzi po "swoim pokoju i łazience--postęp, zaczynam odczuwa delikatne napieranie głowa na rekę przy drapanku i zaczyna patrzyc na mnie, taka pierdoła, a odczuwam to jako duży i postęp i sukces.

Może to głupie, ale dla mnie wzruszające

 

Prezeska akacha

 

jOLA i Magda, dzieki za wasze relacje. Od Jędzy wiem, ze tez w schronie byli zszokowani, ze chcemy suni pomóc . widocznie tam jeszcze fama o rottkomaniakch nie dotarła . Magda, postepy sa swietne, mysle, ze z dnia na dzien pójdzie szybciej. JoLA DZIĘKI ZA TRANSPORT IPOKRYCIE KOSTZÓW, DOBRE DUSZYCZKI - CHOC WIEM ZE TRUDNY TERAZ FINANSOWO CZAS prosze o pomoc - musi Lotke obejrzec wet, konieczne jest szczepienie, jedzenie i potem jak juz bedzie mozna sterylka.

 

Magda pisz i nie szczędź nam szczegółow, przezywamy to razem z Toba wszystko...

 

7 rano dnia następnego 8)

 

Dziękuję w imieniu Lotki, i mam od rana same dobre wiesci Locia chodzi po domu, wyszła radośnie na siku, chociaz w nocy uraczyla mnie piękną koopą na wejściu do mojego pokoju , w którą oczywiście wlazłam i to na boso (około 5 rano wypuszczam moja ONkę, bo o tej porze zyczy sobie wyjśc, a ja zwykle jestem po ciemku i bez okularów, a więc ślepa

Pobawila się chwilę z Bulim radośnie merdając ogonem

Myślę, że bedzie wolała mieszkac na dworze, bo ciągnie ja na dwór.

Do mnie też już bardzo nieśmiało merda ogoneb (bardzo poważnym ogonem, bo to rottek cywilizowany, nie cięty)

Boi się jeśli szybko do niej podchodzi, ale już wczoraj w nocy robila kilka kroków w stronę człowieka, chociaz szybko zawracała (talie chciałabym i boje sie )

Jest bardzo drobniutka, niska, ale typowy rottek.

dzisiaj obiecyję zdjecia w ruchu

 

I wieczorem :D

Jestem dopiero, komplet szczepień z odrobaczeniem 71 zł, U weta nie byliśmy, bo zbyt się jeszcze boi byc na smyczy, biega UWAGA!!! biega radośnie i bawi się jak szczeniak z Bulinkiem, niestety dziecko dzisiaj wywiało a ja nie umiem przeklejac zdjęc z aparatu, więc będą jutro wieczorem, Tosa De jesteś absolutnie kochana

Jej leżenie absolutnie nie wynika z bólu fizycznego, merda do mnie radośnie ogonem pieknym, boi się jeszcze troche sama podejśc ale chodzi z zainteresowaniem po całym domu, mojej suce ustepuje z drogi, ale nie ma miedzy nimi wrogości.

Na razie wypuszczam ja do zagrodzonego ogrodu, gdzie wskakuje tylko Buli (a chciałam sobie uchowac kawałek miejsca dla ludzi )nie da rady Nie puszczam jej z wszystkimi psami, bo tam są konie a na smyczy nadal pełza więc nie mogę zobaczy jak na nie reaguje, nie będę ryzykowała. Jesli chodzi o koty, to ją interesują, ale nic im nie robi, czuje sie coraz pewniej i to może sie zmienic, nienawidzi jakiejkolwiek uwięzi i tak na prawdę boi się by blisko człowieka, ale jednocześnie pieszczoty sprawiaja jej przyjemnosc, wywraca się nawet czasem do góry kołami.

Mam nadzieję, ze jak sie zadomowi nie obudzi się w niej agresja, rodzina wkrótce zacznie sie do mnie zblizac wyłącznie z wianuszkiem czosnku

Na razie jest lepiej niż się spodziewałam, acha, boi się przechodzi przez drzwi, muszę otworzy i stanąc daleko, wtedy ją wołac, to przechodzi.

Szkoda, że nie możecie tego oglądac

 

I meldunek przed snem :D

 

Panieneczce całkiem się poprawiło, próbuje wpakowac mi się do łóżka, nocka z głowy, z Bulim też to przerabiałam, nie zamykam drzwi, tylko wyganiam z sypialni. Bulinek potrafi leżec na progu i piszczec, ale nie wejdzie nie proszony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://i296.photobucket.com/albums/mm164/bucia89/DSCF0033.jpg

http://i296.photobucket.com/albums/mm164/bucia89/DSCF0055.jpg

 

Kolejne wiadomości o Lence

 

 

 

jola napisał/a:

Smutne oczy tak szybko nie znikną po tym co przeszła. Widać już że ogon trzyma normalnie. W schronie i przez całą drogę ogon miała tak podkulony pod siebie że bardziej przypominała charta afgańskiego niż rottka.

Mądra z niej sunia.

 

Joleczko, znikną, znikna!!!

wprawdzie dziewczynka wyniosła się do psów, na dwór, pomimo starań, żeby pomieszkała w domu, nie chce.

wchodzi owszem, ale woli byc na dworze, piszczy, kręci się , szczeka na dwór i już.

Myślę, że w domu czuje się niepewnie, nadal w domu unika ludzi, natomiast na dworze natychmiast radośnie przybiega, macha ogonkiem, tuli się do rąk, lubi pieszczotki, ale krótkie.

Od początku dużo pewniej czuła sie przy innych psach wtedy podchodzi.

Na smyczy horror, nie mogę też powiedziec, żeby znała jakiekolwiek komendy, nawet siad jest jej obce, ale przychodzi na wołanie na podwórku.

W domu na wolanie często się chowa. Do obcych nie podchodzi,czuje dystans, ale mam wrażenie, ze tu działa ten sam mechanizm, co u Bulinka, ludzie tak na prawdę się jej boja wiec ich unika.

Mam kumpelę, która nie boi się psów i ma b pozytywne nastawienie i do niej przychodzi.

tyle teraz spadam do obowiązków brrrrr, 10 w minusie a w nocy było 18.

Ciapy i tak spyliły na dwór nie rozumiem, miałam stracha bo bardzo zimno, ale co zawołałam to po 5 minutach pod drzwi i na dwór.

Acha, nie przepada za obcymi psami, te które były jak przyjechała, w porządku, obce odgania bardzo stanowczo, warczy, szczeka, nie gryzie na razie.

staramy sie jednak ja przyzwyczajac, ze moga przychodzic oczywiście pod kontrolą.

Koty w domu ok na dworze goni ale nie łapie, po prostu gania sobie jak inne ciapy one wszystkie ganiają, ale nie gryzą, w domu niektóre śpia z kotami

spacerek z Lotką na razie wykluczony, jak pisałam na uwięzi panika i znowu parter

 

Wreszcie wczoraj udałyśmy się do weta, wcześniej nie chciałam jej stresowac, na smyczy, byle długiej i luźnej dałysmy radę wsiąśc do auta (byłyśmy z Bulim, bardzo nam to pomogło, bo pewniej sie czuła) Wet obejrzał, odrobalił, w środę szczepienie, ma przepukline ale usunie się ze sterylizacją.

Sunia bardzo grzeczna, bojąca ale zaczyna się słucha, na psy w kolejce nie reagowała (Buli zreszta tez nie), a były różne, nawet potwór Bulmastif,

Do weta grzeczniutka .

Kłopot był w obie strony, z wsiadaniem do auta, musiałam włożyc ręcznie

Sunia zaczyna mi ufac, coraz bardziej lubi się tulic.

Całą drogę do weta leżała na przednim siedzeniu z głowa na moich kolanach

Będzie dobrze

 

Post nowej forumowiczki gabi 2

 

Kochani , prześledziłam historię Lotki.......dech mi zaparło. Jesteście wspaniali...Chylę czoła. Zachowanie Lotki przypomina mi dosłownie zachowanie naszego Dorana ( zapewne znacie go już z naszego forum) Te same reakcje. Pies przyklejony do podłogi , a jak jeszcze obok nadarzyła się ściana to jeszcze lepiej. Również obawialiśmy się co nam pokaże gdy poczuje się pewien. Na szczęście , nasze obawy były zupełnie nie potrzebne. Bardzo bym chciała nie tylko pisać na forum o Doranie , ale także pomagać Wam w ratowaniu tej najwspanialszej rasy. Ponieważ dom tymczasowy nie wchodzi w rachubę ( Doran jest psem terytorialnym, Chociaż toleruję pieski naszych znajomych, gdy przychodzą, ale w naszej obecności. Nie ryzykowałabym jednak zostawić go sam na sam.) Chciałabym wspomóc Was chociaż finansowo. Proszę podajcie numer konta, na który mogę przesłać jakąś sumkę. Wiem że każda złotówka jest dla Was ważna. Pozdrawiam i czekam na kolejne wieści o Lotce.

 

Zwróciliście uwagę na informację o terytorialnym Doranie :D Kochana Gabi nie wiedziała wtedy jeszcze, że przyjmie na tymczas równie biedną jak Lena rottkę, która ich rozkocha w sobie i zostanie u nich na stałe :lol: :lol:

 

Magda - kolejny wpis

 

Lotka już dużo mniej się boi, nadal boi się drzwi, na długiej smyczy chodzi, nie pełza, sama przychodzi po pieszczotki, uwielbia drapanie w uszka, staram sie oba trzymać jak najwięcej w domu, ale pilnowanie to na pewno pasja Lotki.

Nadal nie lubi obcych psów, ale nadal nie gryzie, tylko zdecydowanie odgania.

Obcym nie ufa, ale nie ma w niej agresji, raczej odchodzi, myślę, że gdyby sam ktoś obcy wszedł na posesję, to nie bardzo by odeszła

Wolę nie myśleć co zrobili jej "ludzie", odbudować w niej pewność siebie będzie sztuką, ja mam ogromną satysfakcję za każdym razem, kiedy sama do mnie podchodzi a teraz właściwie to jak jestem sama podchodzi zawsze

Uwielbia spać na kanapie, wprawdzie natychmiast schodzi jak ją tam zobaczę, ale wystarczy się odwrócić i jest.

 

Zaczyna robić siad

Acha sterylka będzie kosztowała do 220 zł,

Niestety sprawdza co jest na szafkach w kuchni jak nikt nie widzi, odkryłam, że uwielbia chleb, pewnie tym była karmiona, nadal cofa się przede mną jak podchodzę do niej z przodu, bida .

To tyle na teraz, odzyskałam neta, to bedę korzystać

 

http://imgs3.ovh.org/21847900psy%20053.JPG

http://imgs3.ovh.org/69920100psy%20051.JPG

http://imgs3.ovh.org/68180400psy%20052-1.JPG

 

Lotka pięknie wygoiła się po sterylce, wraca jej odwaga do podchodzenia do człowieka, kocha spać na kanapie, muszę skończyć jej pozwalać, bo jak była taka chorutka, to nic nie mówiłam, zresztą lubię psy na kanapie, ale wiem, że to niepedagogicznie

 

Magda również pięknie opisała wymarzony domek dla luni :D

 

Na pewno nie byle komu, to musi być bardzo spokojny domek, najlepie do starszych ludzi, do domu z ogrodem wyłącznie bo nie można wymagać, żeby chodziła na smyczy, boi się nadal.

Może mieszkać w budzie ale nie cały czas, najlepiej, żeby mieszkała w domu, spała na kanapie (może mieć swój fotel )

Może tobyć ktoś, kto boi się psów, a potrzebuje straszaka na obcych za płotem, ale bardzo tolerancyjny i kochający, kto miał by cierpliwość czekać 5 minut aż zdecyduje się podejść i sie pomiziać

Mogłaby być 2 psem bo już pisałam, że wszystkie psu, które były w domu toleruje bardzo dobrze

Ach mam wymarzony w głowie dom dla niej u miłej staruszeczki na bujanym fotelu, Locia z głową na jej kolamach i lekko trzęsąca się ręka na głowie Loci

Tylko gdzie taki znaleźć????

 

Magda

 

Muszę powiedzieć, że robimy postępy, do mnie, tzn, jak jestem sama w domu, Lotka wchodzi już przez tylko uchylone i przytrzymane drzwi, i przechodzi już obok przez wąskie przejścia, co jeszcze 2 tygodnie temu było nie do pomyślenia, taka pierdoła, a na mnie robi wrażenie

 

2 marzec, my tu gadu, gadu a w międzyczasie zadzwonił wspaniały domek, chętny na sunię

 

Magda

 

 

Witajcie ludki.

Dom dla Lotki dokładnie taki jak mi się marzył, rozmawiałam z Panią, starsze spokojne małżeństwo, domek z ogrodem, mieli już rottka, pies już ma do wyboru kanapy, co tam kanapy pokój w domu a oprócztego w razie preferencji domek letniskowy w ogrodzie, też z kanapą.

 

Pani jak dzwoniła już mówiła o Lotce per moja sunia i już się nie może doczekać.

 

Myślcie, jak ją wyekspediować, bo pani kica z niecierpliwości, czeka na wizytę przedadopcyjną a przede wszystkim na Lotkę.

 

Każdy dzień bez psa jest dla niej dniem straconyn To moje autorskie

 

Na prawdę warto, bo nigdzie nie będzie miała lepiej, zwłaszcza, że Pani zdaje sobie sprawę, że jest to pies skrzywdzony i długo będzie nieufny, rozumie to i na pewno jest w stanie wykrzesać z siebie mnóstwo cierpliwości, która Lotce w nowym domu będzie niezbędna

 

Organizujemy więc przewóz Lotki do nowego domu

 

akacha

 

potwierdzam wszystko a nawet wiecej - kto pomoze w transporcie? Pani obiecała dołozyc nam 100 zł, jednak ja z tego zrealizuję tez identyfikator dla niej, z uwagi na to,z e w domu z emerutur sie nie przelewa . Sam aPani ejdnak zaproponowała tre 100 zl i powiadom,iła,z e juz dzisiaj da Agatce .

 

Będa wiec potrzebne i finanse i sam transport, ale zakładamy ze warto. Lotka wydaje się być idealna dla domu, a dom dla niej

 

Po wizycie przedadopcyjnej :D

 

Jola

 

 

W piątek odbiorę rottkę od Magdy w Koszalinie i zabiorę do domu. W związku z tym, że jak wrócę to ędzie już późno następnego dnia, tj w sobotę mogę ją dostarczyć na przedmieścia Poznania od strony Piły na umówioną w miarę ranną godzinę aby zdążyć wrócić do domu (mam zaklepane terminy). Jeśli jest ktoś kto Lolitę odbierze w sobotę na granicy Poznania to służę pomocą. Czekam na informacje najlepiej na telefon.

Chcę mieć tylko jedną gwarancję, że sunia znajdzie szczęśliwy, bezpiecny i kochający dom, że ktoś jeszcze ją odwiedzi np. po tygodniu, miesiącu lub dwóch i sprawdzi czy wszystko jest w porządku.

Zbyt dużo przeszła w życiu aby spotkał ją kolejny zawód ze strony człowieka.

 

I magda :D

 

Jola, jesteś najkochańsza na świecie bardzo Ci dziękuję w imiwniu własnym i suni, na prawdę będzie tam miała dobrze

Pani już po pierwszym telefonie mówiła o niej moja sunia, niedawno straciła swoją staruszkę kundelkę i bardzo potrzebuje kogoś do kochania, Lotka będzie miała nawet domek letniskowy, ale Pani chce ją mieć koło siebie na kanapie i wiesz, że starszy człowiek, który wiele w życiu przeszedł lepiej zrozumie, że jak Locia przeżyła straszne chwile, to może być " inna "

 

Ukochana forumowa sunia, więc jak zawsze milion wątpliwości 8)

 

akacha

 

kochani, jak doświadczenie pokazuje, choćbyśmy starali sie przeswietlić na wskroś, tylko czas pokazuje, czy mariaż będzie udany. zawsze się boję - zawsze i chyba nie tylko ja wstrzymuje oddech.

pani badana wszechstronnie, przez rozne osoby, ktore tutaj zapewniaja, ze bedzie dobrze. to będzie, nie kraczmy .

ja też badała i nic nie pozostaje innego, jak zapewnic: będzie dobrze . bo być musi

 

Sunia (Reda, Lena, Lotka 8) spędza noc u Joli

 

Lena tak ją nazywam moim zdaniem lepiej oddaje jej charakter to sunia po traumatycznych przejściach. Jest super łągodna i dlatego jakaś k..wa ją skrzywdziła. Boi się dotyku boi się ludzkiej ręki. Wczoraj po przywiezieniu jej do domu aby pójść z całą bandą na spacer musiałam ją osaczyć aby ubrać jej szelki

W szelkach na smyczy idzie grzecznie, wręcz odczytuje ludzkie myśli, a jak stanęłam to ona chodziła w kółko. Potem dostała jedzonko - oczywiście gotowane (kurczak z warzywami i kaszą)

Dziś zostawiłam jej swobodę. Unika ludzi jest spokojna, obserwuje. Wieczrem znów poszliśmy na spacerek. Zrobiła co trzeba. Po powrocie kurczaczek z siemieniem lnianym, warzywami i ryżem a na deser dostała kubeczek jogurtu. Jak każdy rottek jest łasuchem. Jogurt jadła jak prawdziwa królowa, delikatnie ale ze smakiem. Była tak zadowolona że dała się pomiziać lekko po pyszczaczku.

Podchodziła tylko kiedy miałam w ręce smakołyk.

Odpadają na razie wypady do miasta. W Koszalinie Magda ją prowadziła przez dwie ulice - katastrofa. Sunia przerażona, ze strachu wcisnęła się pod samochód. Wskazane spacery w spokojnym terenie aby sunia zrozumiała że to przyjemność a nie trauma. Nie wolno jej po żadnym pozorem spuszczać ze smyczy tak długo jak długo nie nabierze całkowitego zaufania do człowieka.

A tak to cudo zasługujące na miłość. Przed jej nową Panią wyzwanie. Mam nadzieję, że wystarczy jej cierpliwości i potrafi udowodnić temu skrzywdzonemu stworzeniu że człowiek, to mimo wszystko dobra istota

 

JAgata

 

 

 

Wróciłam niedawno od nowej pani Lotki. Anulka świetnie to ujęła - jak sunia dostanie ciepła i miłości, to zaufa. Pani nieba by jej przychyliła. Ma takie podejście jak kochana babcia do wnuka. Sunia oczywiście przykleiła się do ściany domu, posiedziała tam godzinkę. Żadne smakołyki jej nie ruszyły. Pani przyniosła jej posłanie, wodę i rosołek, mięsko - nic. Ale po tej godzince, kiedy my w domu rozmawiałyśmy, a Lotka miała czas na poznanie nowych zapachów, dźwięków i ochłonięcie ( a może nawet w tyłeczek od tych kafelków jej się zimno zrobiło) grzecznie za szelki koleżankę wciągnęłam do domu. Z korytarza już sama poszła do salonu, tam położyła się dywanie i nie rusza się. Ciasteczko nie zmieniło nic. Ale kosteczka z mięskiem już tak. Zrobiło jej się chyba przyjemniej, cieplej, no i ta kosteczka. I choć nie chciała się ruszyć, to za chwilę zjadła z ręki nowej Pani następny kawałek mięska. Pani ma całą lodówkę przygotowanych tego typu przysmaków. Byłam tam prawie 3 godziny i jestem bardzo dobrej myśli. Może się okazać, że Pani swoim ciepłem i opiekuńczością sunię zjedna sobie o wiele szybciej, niż nam się wszystkim wydaje i bardzo bym chciała, żeby tak było. To na razie tyle, jestem z Panią w stałym kontakcie. Będę informować o postępach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://imgs3.ovh.org/745572DSC00051.jpg

http://imgs3.ovh.org/93053DSC00057.jpg

 

Nie jest łatwo :-? kolejny dzień i wpis Jagaty po tel. do Pani

 

 

Musimy być cierpliwi. Na razie Lotka chętnie zje smakołyk, nawet z ręki, nawet wybierze się w tym celu za panią pod lodówkę. Poza tym leży na swoim posłaniu i bardzo niechętnie z niego się rusza, chociaż zaglądnęła raz do salonu. Jeśli wyjdzie na dwór, to z kolei potem stamtąd nie chce wrócić. Znajdzie sobie miejsce i nie rusza się stamtąd. Tak to mniej więcej wygląda. Pani bardzo pragnie kontaktu z nią, nieba by jej przychyliła, ale musi być cierpliwa.

 

Niestety, po kolejnych dniach post Jagaty

 

Sunia wraca. W piątek jedzie do Joli. Pani zrobiła wszystko co w jej mocy, bardzo całą sprawę przeżywa. Nie ma tu jej żadnej winy

 

Niestety w przypadku tej suni i pół roku to może być za mało, a ci państwo nie mają tylu sił - to są starsi państwo na emeryturze, nie mają też doświadczenia z trudnymi przypadkami. Rozmawiam z panią kilka razy dziennie i wierzcie mi, pani całe serce wkłada. Ale ta sunia ma nie tylko kłopot z tym, że była bita. Ona również nie jest zsocjalizowana, nie potrzebuje i nie chce kontaktu z człowiekiem, obawia się tego kontaktu nie tylko dlatego, że była bita ale też dlatego, że nic innego nie zna i nie rozumie choćby najprzyjaźniejszych gestów wobec niej. To można wywnioskować na podstawie tego co pani opowiada relacjonując wszystko, co się dzieje od rana do wieczora i w nocy. To jeszcze nie jest pies dla przeciętnego adoptującego

 

Po gorączkowych postach forumowiczów Władza :D przywołuje nas do porządku :roll:

 

Halo, nie czytacie. Lotka jedzie do joli na tymczas. Bella jest za mloda, panstwo mozna dac dojrzalą 5-6 letnią sunię, pod warunkiem,z e zdrowa. Sunia mieszkaniowo - ogrodowa, bardziej w miedszkaniu wiec jesli Hossy podsikiwanie by sie właczyło, odpada.

 

Decyzję o zabraniu suni podjęlismy ,y, nie Państwo, to za trudny przypadek dla nich po prostu, a mogą dac duzo milosci suni, ktora potrzebuje i lgnie do człowieka. Mamy plany, prosze jeszcze o moment cierpliwosci

 

Magda chwilę później (brak tu wszystkich emotek, które są u nas na fo, więc ta wklejka nie odda tego jak Magda przedstawiła sytuację :lol: )

 

 

Słuchajcie, ale ja tempa jestem dopiero teraz na to wpadłam, Lotka musi mieć dom z innym psem, aż mi głupio, tak z sentymentu wróciłam sobie do początku wątku, ona na początku podchodziła do mnie tylko z innymi psami bogowie, że ja na to nie wpadłam wcześniej

 

Lotka nie lubi OBCYCH psów, z domowymi nigdy się nie kłóciła

 

Jagata

 

Przy Diamencie (' jechał razem z sunią, żaden kurs się nie marnuje :D ) Lotka była spięta, ale wogóle się poruszała, chodziła na smyczy - widać na zdjęciach w wątku Diamenta. Jak tylko przyjechałam do pani, otworzyłam bagażnik, wyskoczyła (zdążyłam tylko zapiąć smycz), najpierw szła za mną dookoła samochodu, przeszłyśmy przez bramkę i pociągnąła mnie właściwie naprzód w stronę domu, nie zwracając uwagi na panią, która stała po drodze, weszła na ganek przylgnęła do ściany, tam się położyła i nie ruszyła pazurem nawet przez godzinę (albo może nawet trochę dłużej). Przy innych psach uwaga nie jest skupiona tylko na niej i może ona lepiej się czuje. Myślę też, że naśladuje ich zachowanie, uczy się od nich : jemy to jemy, wychodzimy na spacer to idziemy razem, w kupie, albo siedzimy na kanapie itp. A Pani otwiera drzwi i czeka aż pies wyjdzie albo wejdzie do domu i może tak wietrzyć i wychładzać dom pół dnia, a sunia nic. Siedzi w jednym miejscu albo chodzi wzdłuż płotu. Nie zmienia sytuacji wabienie miską jedzenia, nawoływanie, nie zwracanie uwagi na psa i cierpliwe czekanie też. W końcu trzeba psa wyprowadzić albo wprowadzić na smyczy, a sunia ucieka i zaczyna się pogoń i osaczanie - wyczerpujące starszych ludzi. Już złapana i zaprowadzona, czy raczej zaciągnięta wpada w ten swój stan wylęknienia totalnego i przywiera do ziemi. I tak w kółko. Acha, kiedy kot Pani do niej podchodził, Lotka zaczęła wykazywać zainteresowanie i nawet zdarzyło jej się wtedy też podejść.

 

akacha

 

Nie wytrzymałam i zadzwoniłam do joli.

 

jest lepiej, sunia ośmielona stadem psów (z sukami i kotami też jest ok) radzi sobie całkiem nieźle. W nowym miejscu potrezbuje przede wszystkim:

- czasu, spokoju, z naciskiem na CZAS,

- towarzystwa innych psów lub psa,

- możliwości obderwacji ich zachowań, jak pies biegnie do pani, Lotka też

- spokojnego, nie wymuszanego kontaktu z człowiekiem.

 

Obecnie Lotka poznaje co to jest kontakt z człowiekiem, ze mozna dać się głaskać, wydaje się jakby to była dla niej nowość. Cały czas jeszcze sie bardzo boi, np. jesli podchodzi sie do miski, kiedy je, potrafi spłoszona uciec.

Wychodzi na spacery na smyczy, luźnej, w towarzystwie innych psów, zachęcona z psem do zabaw - umie się bawić i rozrabiać, z człowiekiem ten kontakt jest o wiele mniejszy.

Przyszła do Joli do sypialni, wpakowała się na łózko, na hasło FEEE, NIE WOLNO, pomaleńku zeszła .

Na spacerze nawet rów przeskoczyła naśladując psa i swoją panią, sama zaskoczona własną odwagą i wyczynem.

 

do domu z ogrodem, w mieszkaniu blokowym jej strachy i powolne spacery mogą stanowić problem.

 

Szukajmy domu, ktory zaakceptuje powyższe. Jola jak sie ogarnie czasowo dopisze i wstawi zdjęcia.

Lena z Malinką

http://images47.fotosik.pl/88/f7e6d6b3a41e6551m.jpg

http://images39.fotosik.pl/85/f5c0083c79f001d0m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jola

 

Daje się miziać, przychodzi rano do łóżka, wychodzi ładnie na ogódek załatwiać się a wszystkiego uczy się od łolka i Maliny.

Wczorajsze zdjęcia to tylko szczegół z rzeczywistości. Na tym jednym to tylko kuferek jej widać. Dzsiaj na łąkach było tak samo. Biegała, skakała, wybiegała do przodu, padała na ziemię i czekała aż ktoś podbiegł a ona potem wyskakiwała i zabawa gotowa.

Lena potrzebuje domu ciepłego, BEZPIECZNEGO, CIERPLIWEGO i KOCHANEGO. najlepiej z innym mądrym psiakiem lub suczką.

Mam nadzieję że taki się znajdzie bo chyba trochę dobrych ludzi jeszcze w Polsce zostało.

Nie może to być dom w którym trwa wyścig szczurów.

Ona jest jak czysty zeszyt, szybko się uczy ale jeszcze ma lęki. One miną jak zaufa człowiekowi. W zamian da wierność, miłość i obronę, bo wiem że będzie dobrym strórzem.

 

Koty są jej obojętne. Co do dzieci tosądzę że będzie reagować tak jak się ją tego nauczy i jak będzie zachowywał się drugi psi domownik.

Ma ljeszcze lęki z wchodzeniem do domu -wieczorem kiedy w domu jest jasno a ona jest w ciemności. Wogóle ma lęki przed bramkami, drzwiami. Nie zwraca na nie uwagi jak biegnie za Lolim lub Maliną.

Mój Loli to wielka przylepa ( przybiega i od razu kółka do góry) i Lena przy nim całkowicie się otwiera, potrafi nawet dać buziaczki.

Jestem gotowa przyjąć osobę z jej zwierzaczkiem (dobrze wychowanym oczywiście) np na sobotę i niedzielę aby poznała Lenę bliżej, zobaczyła jej reakcje.

 

Akacha - jest już 23.03.2008

 

 

jola te wieści rzucają światła więcej na jej zachowanie, mamy nadzieję - wszyscy, nie tylko Ty, zapewniam , ze kolejny raz trafi sunia dobrze, najlepiej.

jak powiedziałam i pokreślam raz jeszcze, widząc problemy, sami zdecydowaliśmy na zabranie tej suni od tych Państwa, oceniając sytuację jako trudną dla nich, mam nadzieję, ze właściwie, więc nie za bardzo jest im co zarzucać w oóle. chwała im za to, ze przyjęli nasze stanowisko ze zrozumieniem i odenie czekają w spokoju i cierpliwości na drugą sunię.

Magda65 żaden twój bład! byłaś aniołem który trafił się suni w tym jej momencie zycia!

dzięki Joli i po dotychczasowych przeżyciach suni wiemy jeszcze więcej, co daje nadzieję, ze kolejnym razem się uda.

 

Jola, te zdjęcia sa porażające - tak piękne, az nie do wiary .

 

jola

 

Lena zaaklimatyzowała się. Tak myśłę. Chodzi za mną jak cień. Na spacery chodzimy już bez smyczki. Wspaniale bawi się z Maliną, dokazują obie jak pijane zające. Wieczorami tarmoszą się po uszach, podgryzają sobie pęcinki i zaczepiają się zachęcając do zabawy.

Myślę że Państwo u których ona była, za bardzo i za szybko chcieli ją uszczęśliwić. Ja jej zostawiłam więcej swobody. Jak nie chciała wejść do domu to nie zmuszałam ją do tego. Zawsze posuwałam się do fortelu, zachęty, przekupstawa. Przez pierwsze dwa dni jak miałam zamiar iść na spacer to aby ją zabrać też musiałam ją osaczyć aby przypiąć jej smycz. Potem za to chwaliłam, dużo chwaliłam, uspokajałam. Kiedy na początku chowala się po kątach nawet w domu, robiłam jej zmyłki. Szłam w jej kierunku a kiedy ona zrywała się aby się schować ja skręcałam w przeciwnym kierunku a ją spokojnym, ciepłym głosem uspokajałam. Co do glaskania to też nie robiłam tego na siłę. Ona przychodziła, kiedy moje się łasiły więc wtedy korzystałam z możłiwości na tyle na ile ona pozwalała. Teraz sama przychodzi.

_________________

 

 

Rano jak śpię a ona ma chęć wyjść za potrzebą to przychodzi i budzi mnie. Albo biega wkoło, albo wskakuje przednimi łapami i sapie. Nie ma rady wstaję i wypuszczam ją na dwór. Po wszystkim grzecznie wraca do domu a ja do łóżka jeśli jeszcz czas mi pozwala.

Problemy z wchodzeniem ciągle jeszcze są wieczorem. Od tak sama nie wchodzi. Trzeba posłużyć się fortelem.

Nie przepada za facetami. Męża omija z daleka, wogóle nie podchodzi, tj. tylko jak ma coś dobrego to się decyduje.

Lena musi mieć czas, swobodę, przyjaciela -mądrego - na czterech łapach i człowieka który pozwoli jej odzyskać zaufanie do ludzi. Odpada jakakolwiek przemoc i siłowe wymuszanie. Wróci nieufność a pies całkowicie się zamknie.

Jak wracam po pracy to jest superowo. Trzy rottki i astka prześcigają się w przywitaniach a mnie brakuje dwóch rąk.

 

Miałam dzisiaj telefon a właściwie dwa w sprawie adopcji Leny. Dzwoniono aż z Mazur i mam nadzijeę że to nie był żart aprilisowy

 

akacha

 

to Pani z którą rozmawiałam i podałam jej Twój nr Jolu. W końcu na zakonczenie rozmowy jak juz uprzedziłam o wszystch strachach suni, potrezbnym czasie i co mi jeszcze tylko problematycznego przyszło do głowy, wyszła sprawa ogona . państwo nigdy nie mieli psa z ogonem i byli nawet zaskoczeni, ze rottki miewaja ogony . nie wiedzoiałam czy zadzwonia, miałam jeszcze dosłac mailem szczegółowy opis suni i zdjecia. Dosłałam to wszystko i widocznie na ogonach świat nie stoi , skoro Pani zadzwoniła.

Jak rozmowa? obiecująca

 

Jola

 

Pani powiedziała, że jutro zadzwoni jeszcze im że jak narazie to jest na "tak" O ogonie nie wspominała ale dużo pytała o sunię, jej reakcje i zachowania o to czy szczepiona, odrobaczona, wysterylizowana. Tych ostatnich spraw nie byłam pewna więc dzwoniłam do Magdy do Koszalina. Teraz wiem że Lena ma książeczkę (magda ma mi ją przysłać) i że jest odrobaczona (taki jest obowiązek przed szczepieniem - przynajmniej u dobrego weta) , jest zaszczepiona p/wściekliźnie i wysterylizowana w ten sposób, że usunięto jej jajniki a maciće pozostawiono.

Pani również wspomniała, że będzie dzwonić do Fundacji w sprawie transportu.

Z całokształtu rozmowy można było wyciągnąć wniosek, że Pani lubi pieski a upodobała sobie rottki, i nie przeraża jej praca z Leną

Ja wiem jedno, Lena już ładnie się ustabilizowała psychicznie, nie jest otwarta jak np. Loli ale to już całkiem inny pies jak na początku.

Należy również pamiętać, że kolejna zmiana miejsca, otoczenia i ludzi to kolejne przeżycie wymagające czasu cierpliwości i ogromu jeszcze raz cierpliwości i miłości dla Leny aby doszła do siebie.

Lena musi mieć swój stały dom, swją rodzinę, stabilność - wtedy ma szansę stać się normalnym szczęsliwym rottkiem.

Kasiu chciałabym aby przed ewentualną adopcją ktoś sprawdził przyszły domek. Pani prowadzi firmę -tartak i ma młodą rottkę, starunię rottkę i pieska wieloowocowego więc Lena będzie maiła podobno towarzystwo.

 

:D cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze Jola

 

Jednak będę spokojniejsza jeśli ktoś zaufany sprawdzi domek.

Co do ogona to też mam pierwszy raz rottka z ogonem i muszę przyznać że to ma swój urok. Dużo wyraźniej widać kiedy jest radosna i nim macha a muszę przyznać że ostatnio robi to prawie na okrągło a jak stuka po panelach to aż echo niesie :D

 

2 kwietnia akacha

 

Reda vel Lotka vel lola podbiła serce bez wzgledu na obecność ogona, państwo zgodnie zdecydowali,z e to,. czy pies ma ogon, czy nie, nie może miec wpływu na =jego przyszłe zycie . i słusznie.

Po świętach spróbuja albo sami, albo będa prosic o pomoc w transporcie i CHCĄ SUNIĘ.

 

Potrzebujemy wizyty przedadopcyjnej w Gizycku.

 

Dana (na wizytę przedatopcyjną przejechała się 80 km w jedną stronę, bo bliżej nikt nie mieszkał 8) )

 

jezdem cała i zdrowa

wizyta bardzo fajna, Pani to niesamowicie ciepła, otwarta i sympatyczna osóbka, która jest zakochana w swoich psiakach.

Państwo mają już 3 pieski : 2 rottki, jeden ma rok, drugi już ponad 10 (suczki, starsza wysterylizowana) i pieska kundelka już 7 letniego też wykastrowany. Pieski uśmiechnięte, zadbane i błyszczące, Państwo mają bardzo dobre podejście do zwierzaków, Pan jest człowiekiem o silnym charakterze, konsekwentym, mającym doświadczenie z dużymi psami. Psiaki mają do swojej dyspozycji bardzo duży obszar zagrodzonego siatką terenu. Suczki od razu zaakeptowały Fadola (który był ze mną ) młodsza żywiołowa zachęcała do zabawy, starsza stateczna zajęta była sobą, Natomiast piesek, bronił swojego terenu przed intruzem, jednak kolejną suczkę z pewnością przyjmie do swojej wesołej gromadki. Pies przed kastrowaniem był prowodyrem ucieczek (potrafił otwierać bramę) jednak teraz już się uspokoił. Pieski w otoczeniu mają piekarnię i masarnię skąd pańswo przynoszą kości, mięsko. Pani zdaje sobie sprawę ze strachów Redy, i widać że jest osobą która nie będzie naciskać na psa tylko poczeka na jego ruch. Państwo już po świętach wybierają się po pieska, rozważali nawet możliwość ewentualnego wyjazdu w poniedziałek wielkanocny. Po uśmiechniętych mordkach zwierzaków wydaje mi się że Reda w końcu znajdzie swój domek w którym będzie mogła porzucić swoje strachy

 

Nie napisałam, że psiaki są pod stałą kontrolą wet, są regularnie odrobaczane, szczepione, starsza sunia była operowana, bo miała zdaje się ropień, została jej usunięta macica, jej stan po operacji z powodu wieku był ciężki jednak właściciel dołożył wszelkich starań, żeby z powrotem postawić ją na nogi co mu się skutecznie udało teraz była leczona na stawy, psy sa zachipowane (chyba tak to sie pisze) spędziłam tak prawie 1,5 h i moim zdaniem są to ludzie którym można zaufać i powierzyć psiaka. Ponadto tylko najmłodsza sunia jest psem który znajduje się u nich od małego, pozostałe 2 psy są przygarnięte.

 

Lenka u Jagaty

 

http://images40.fotosik.pl/95/e37ae735fe106fa2.jpg

http://images43.fotosik.pl/100/e38420f5ab5f18b8.jpg

 

--------------------------------------------------------------------------------

Jola

Teraz jeszcze jedno

WRozmawiałam kilka razy z przyszłą opiekunką Leny i ustaliłyśmy, że przyjedzie wspólnie z mężem po Lenę w pierwszą niedzielę po świętach.

Wydaje mi się, że tak będzie bezpieczniej i lepiej przede wszystkim dla Leny. Nie bęrdzie znów przechodzić traumy z przechodzeniem z rąk do rąk. Dla niej tak daleka podróż będzie wystarczającym przeżyciem.

Ona już jest taka fajna.

Odkryła co to pieszczoszki i mizianko. Przychodzi i się pieści jak prawdziwy rottek. Jeszcze nie wystawia sama brzuszka do góry bo to chyba rezerwuje dla swojej Panci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://images46.fotosik.pl/102/73415b975e2ca723med.jpg

 

http://images42.fotosik.pl/98/44b997c5ce76ee4dmed.jpg

http://images47.fotosik.pl/102/65719d62b97ed135med.jpg

 

wiecie, że będę płakać Naprawdę.

Z jednej srony bardzo się cieszę że Lena w końcu znajdzie swoje szczęśliwe miejsce na ziemi a zdrugiej strony to przez ten czas tak ją polubiłam. Jest cudowną prawdziwą rotkką, zrównoważoną, bardzo cierpliwą, bardzo łagodną - wręcz anielsko a z drugiej strony wie że to jej dom i należy go strzec.

Wydrukowałam sobie umowy adopcyjne i w niedzielę spiszemy je z Panią Anetą. Umowy prześlę do Sopotu i podpisana już przez Fundację wróci do nowych opiekunów.

Teraz co do dojazdu to wg moich namiarów najszybsza i najkrótsza droga z Giżycka do Jastrowia to trasa przez Kętrzyn, Lidzbark Warmiński, malbork, Starogard Gdański, Czarną Wodę Chojnice, Człuchów i Jastrowie. Razem to 374 km.

Jeśli pojedziecie przez Grudziądz i Bydgoszcz to będziecie musieli jechać przez Piłe a więc niepotrzebnie nadrobicie drogi, bo nie znacie (tak myślę) tutejszych skrutów

 

19 kwiecień Jola :D

 

 

--------------------------------------------------------------------------------

 

Pojechala. Boże wieczorem dawałam jedzenie moim psiakom i nie mogłam się doliczyć. Pusto nagle się zrobiło. A to zdjęcie - ostatnie przed drogą na Mazury.

Lenka już w samochodzie. Dostała na drogę ulubiony swój kocyk żeby miała przy sobie coś co daje jej poczucie bezpieczeństwa. Jest mi smutno choć tak naprawdę dziś byłm dobry dzień.Ale o tym za chwilę

http://images47.fotosik.pl/107/ec59c0cc70e276famed.jpg

 

Kocham te jej bursztynowe i smutne oczy. Jak teraz w nie patrzę to płakać mi się chce

Wołałam często na nią Bursztynka.

Mam nadzieję, że wizyta (niespodzianka) poadopcyjna będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wiadomości z nowego domu Lenki

 

aneta

 

Lenka jest już z nami. Przez całą podróż ( 500 km ) była bardzo spokojna. Trochę spała i ogladała świat przez szyby samochodu. Bez żadnego oporu wychodziła też z samochodu na krótkie spacerki. Z nią można jechać nawet na koniec świata. Wymarzony piesek do podróżowania. Z nieufnością tylko spoglądała na swojego nowego Pana, ale w końcu to facet.

Jeszcze jest pełna obaw i wątpliwości, ale wesoło merda ogonkiem. Dziś rano zjadła śniadanko i chętnie wyszła na spacerek. Próbuje nawiązywać kontakty z pozostałą trójką naszych urwisków i chyba w ich towarzystwie czuje się najbezpieczniej. Lenka najbardziej przypadła do gustu naszej rocznej rottce Cafuni, która na jej widok merda pomponikiem i natychmiast daje jej buziaki. Kundelek Pinki stwierdzając, że to dziewczynka, nie ma nic przeciw. Najmniej przyjaźnie nasawiona jest rottka Sonia, która jest dominująca, i już wyraźnie pokazywała niezadowolenie z nowej sytuacji. Parę razy warknęła na Lenkę, ale ona się tym nie przejmuje i podejmuje nowe próby obłaskawienia Soni.

My nie zmuszamy jej do niczego. Jeśli chce pobyć sama, to ją zwyczajnie zostawiamy. Jeśli ma ochotę ,sama przychodzi. Jest bardzo grzeczna i spokojna.

Mamy nadzieję, że z czasem nabierze do nas pełnego zaufania. O tym marzymy.

 

Niedzielna podróż po Lenkę pozwoliła poznać nam fantastycznych ludzi, kochających czworonożnych przyjaciół tak mocno jak my. Nie ma nic wspanialszego, niż widok szczęśliwych piesków

 

I kolejna :D

 

Jak dzwoniłam po raz pierwszy do fundacji, to marzyła mi się sunia z pomponikiem, tak jak u moich rottek. Teraz zaś marzę, by Lenka merdała tym swoim długim ogonkiem jak najczęściej. Ona jest piękna i niezwykła dlatego, że ma ten ogonek

 

Chyba nastapił rozejm i babunia Sonia zrozumiała, że ,,nowa''rottka zostanie już na zawsze. W tej chwili śpią w pokoju, blisko siebie, ułożone na boku z wyciągniętymi nóżkami.Dziś Sonia w przypływie dobrego humoru polizała Lenkę po mordce. Niewątpliwie do tego przyczyniła się Lena, pokazując swój prawdziwy rottkowy charakter. W obronie, tak warkneła na babcię, ze ta zaraz zwiała.

Mała Cafunia zaś opiekuje się Lenką i nie szczędzi jej całusów.

Lena jest coraz spokojniejsza i pogodniejsza. Merda wesoło ogonkiem i przychodzi niewołana. Daje się nawet głaskać i drapać za uszkiem swojemu nowemu panu, a gdy do niej mówi, merda mocno ogonem. Wczoraj spacerowałyśmy po podwórku już bez smyczy

( niestety jest dla niej wciąż dużym stresem ), a ona pięknie szła przy nodze. Dziś wypuściłam ją na podwórze z Cafą i Pinkim, wesoło biegała, zapoznając się z nowymi miejscami. Na wołanie nie wraca, ale gdy zostawi się otwarte drzwi do domu, po chwili pojawia się w nim. Ma jeszcze swoje lęki, one tak szybko nie miną, ale z każdym dniem obserwujemy pozytywne zmiany.

 

Widzieliście już tak piękne widoki :lol:

 

http://www.rottka.pl/forum/download.php?id=477

]

Co do Lenki, bo tak ją nazywamy, aklimatyzuje się naprawdę bardzo szybko. Jak ją przywieźliśmy w niedzielę 19 kwietnia, była bardzo smutna i wystraszona. Izolowała się, uciekając do drugiego pokoju.Nie podchodziła do nikogo i z bardzo dużym dystansem patrzyła na swojego nowego pana. Dziś mamy czwartek, a ona już wesoło merda ogonkiem, biega po podwórzu z innymi naszymi pieskami, podchodzi sama nawet nieprzywoływana, pozwala się drapać za uszkiem i głaskać. Do nowego pana podchodzi z uśmiechem na twarzy i czeka na pieszczotki. Jest takim samym łakomczuszkiem, jak pozostałe, więc nie przepuści żadnej smakołykowej okazji.

Lenka to urocza, słodka i kochana sunia, potrzebuje tylko trochę czasu, by się całkowicie otworzyć.

 

I jeszcze

Następna porcja zdjęć. Dziś prezentuję Cafunię, roczną rottkę oraz siedmiolatka Pinkiego, jedynego faceta w psiej rodzinnce. Zdjęcia zupełnie świeżutkie. Mogę śmiało powiedzieć, że dla mnie 4 to szczęśliwa cyfra.

Jeszcze trójeczka, przed domkiem ( babcia spała w domku ) i Lena z Cafą chciały koniecznie skosztować cukiereczka. Och to łasuchy. A Lenka chyba największy ze wszystkich. Dziś zostawiłam boczuś na blacie kuchennym i wyszłam na moment, kiedy wróciłam, po boczusiu ani śladu, a księżniczka tylko się oblizywała. Kochany urwisek. . I jak się tu na nią gniewać

 

http://www.rottka.pl/forum/files/thumbs/t_trjka_modziey_356.jpg

http://www.rottka.pl/forum/files/thumbs/t_cafelena_aneta_228.jpg

I już :lol:

 

Palce bolą od klikania :lol: Od razu mówię, jak mnie nikt nie pochwali, więcej części nie będzie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...