retrofood 14.05.2009 07:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 do baru zagląda myszka. Patrzy na boki, ale nic się nie dzieje, cisza. Wchodzi więc ostrożnie i cichutko pyta barmana:- jest kot?- jest, ale śpi - odpowiada barman.- no to nalej mi szybciutko setkę.Barman nalewa, mysz wypija i szybciutko ucieka.Ale po chwili znowu wchodzi, tym razem pewnym krokiem i znów podchodzi do baru:- jest kot - pyta głośno.- jest, ale śpi - odpowiada barman.- no to nalej setkę! - głośno woła.Mysz wypija setkę i powoli wychodzi z baru.po chwili wchodzi znów, teraz krokiem defiladowym, podchodzi do baru i na cały głos pyta:- jest kot?- jest, ale śpi - odpowiada barman- no to nalej jeszcze setkę i budzić kota! ot, cały sposób postępowania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 14.05.2009 10:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Retro Ciebie nie da sie nie lubic. Dziekuje wszystkim za porady. Widze, ze macie te same pomysly co ja. Róznica taka, ze ja nie wprowadzam ich za bardzo w zycie. Brak mi stanowczosci. Nie ma innego wyjscia niz po prostu dzialac (zamiast marudzic sobie pod nosem ). Co ja to jeszcze chcialam..., aha... Gdzie ten kot??? Dajcie mi kota!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 14.05.2009 11:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Wow Zeljka !!! Jak to jeden mencizna potrafi w kobiecie ogień rozniecić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 14.05.2009 11:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Jeden ale za to jaki! ziaba czy Ty sobie ze mnie jaja robisz? Bo jak co to przypominam, ze Wielkanoc minela. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
majar69 14.05.2009 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Dawno temu kiedy byłam młodą mężatką kosmetyczka do której chodziłam dawała mi takie rady; - męzowi nie można pokazać , że się za dużo umie, trzeba pokazać, że sobie bez niego nie poradzimy - trzeba czasem trochę poudawać, że jesteśmy bardziej zmęczone, niż jesteśmy, bo im się i tak zawsze wydaje , że my w domu leżymy do góry brzuchem Ja sobie wtedy myślałam co ta baba wygaduje , a gdzie miłość, gdzie partnerstwo, gdzie szczerość, gdzie zaufanie , jak na takim oszukaństwie budować związek. Co teraz myślę, kiedy zbliżam się do jej wieku? Otóż odrobina zdrowego egoizmu, nikomu nie zaszkodziła, o własne potrzeby trzeba zadbać samemu bo nikt tego za nas nie zrobi. Dopóki się nie przewrócimy ze zmęczenia nasz mąż (syn , kolega, pracodawca- wstaw inne dowolne)nie zauważy , że trzeba nam pomóc, bo jest nam ciężko i nie dajemy rady. W moim krótkim życiu różne rzeczy przeszłam i po jednym takim "upadku" mój mąż powiedział mi - Wiesz myślałem , że jesteś niezniszczalna. Nie muszę dodawać, że ja też tak myślałam. Był czas, że rzuciłabym wszystkie swoje sprawy, żeby zadowolić innych, nadal czasem to robię, ale często mówię też nie jestem w stanie tego teraz zrobić, nie ma takiej możliwości. Nikt się na mnie nie obraża, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Zeljka pozdrawiam i życzę sukcesu w odkrywaniu swojej nowej , asertywnej osobowości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielony_listek 14.05.2009 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Dziekuje wszystkim za porady. Widze, ze macie te same pomysly co ja. Róznica taka, ze ja nie wprowadzam ich za bardzo w zycie. Brak mi stanowczosci. Zelijko, jeśli brak Ci stanowczości to może zastosowac metody, hm, eliminujące możliwość ulegania. Np. prosisz żeby ktos coś zrobił, a ten albo nie robi, albo nie tak, w końcu sama się za to bierzesz. No to Ty mówisz: bardzo bym chciała dzis pójść na basen/aerobik (to nie rozpusta, nasze kręgosłupy i serducha naprawde tego potrzebują) albo coś tam innego do załatwienia, czy mógłbys w tym czasie zrobic to i to? I jak wrócisz to bedzie zrobione. A jak nie będzie, to zapytaj "ojej, nie zrobione, to kiedy to zrobisz?". I na planowany termin zaplanuj coś (choćby jakąś robotę w innym końcu domu, ogrodku"). Albo zlecać takie rzeczy, że jak Cie nie ma to jest mus to zrobic, np. dziecko gdzies odprowadzić itp. Aaa, zwiększone narzekanie jest o tyle ryzykowne, że możesz efektu nie osiągnąć a zgorzkniałą baba zostać No chyba, że na "Twoich" to działa - monitoruj jakie są reakcje Jesli już, to po prostu weź ciepłe kakao, książkę, usiądź wygodnie w fotelu i powiedz - dzis jestem tak zmęczona, że nie dam rady nic więcej. Ale chyba nie chodzi Ci tylko o takie pomaganie w sensie doraźnych robót, tylko tak ogolnie o deocenienie i wsparcie w róznych sprawach? Ja, niestety, świetnie Cię rozumiem i jako podsumowanie moge powiedziec jedno: kto ma miękkie serce, ten musi mieć twarda dupę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 14.05.2009 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 To ja pojadę historyjką ulubioną : Ona jako młoda mężatka stawała na głowie, żeby było wszytko cacy. Jednego razu zaczęło się lać z kaloryfera. Poszła do garażu, znalazła francuza, pakuły, nie czekając na chłopa zrobiła tak jak być powinno. Się pochwaliła mężowi oczywiście jaka dzielna dziewczynka z niej.. Chłop oczy wywalił, za co ma chwalić. Przecie to normalne. Po czasie kaloryfer znów sika. Znów ona to samo.. Jak sikało ponownie, chłop popatrzył na Nią , czemu to nie zrobione jeszcze. Potem Ona wyszła drugi raz za mąż. Kaloryfer znów sika. Ona technikę odpowiednia zastosowała : miska na podłogę, nóżka na nóżkę , "kooochanie coś tu kapie " Kochanie przyszło, zrobiło jak trzeba, Ona wychwaliła go pod niebiosa że dzielny chłopczyk. On szczęśliwy że taki hiroł, ona dumna ze swego mężczyzny.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielony_listek 14.05.2009 11:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 To ja pojadę historyjką ulubioną : Taaa, tylko że ci "drudzy" to juz dawno rozparcelowani, sami ci "pierwsi" zostali Matko, trzeba było słuchac, jak mowili żeby na studiach męża łapać, a taki wybór był (polibuda) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
oxa 14.05.2009 13:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Tiaaa, Zelijo, mam to samo, rady Reni i reszty znam, ale mam kłopot z ich wprowadzeniem, za nerwowa jestem, nie usiedzę na miejscu, wystarczy, że kręgosłup troszkę lepiej, łapię za łopatę,... (wpisać dowlolne), mam jeszcze tę cudowną cechę charakteru, "nie? to nie, mam Cię gdzieś, sama sobie poradzę) i sama sobie zrobiłam kuku, ten kręgosłup zresztą nogę na nogę to przy kompie z doskoku założyć mogę nie potrafię siedzieć, bo zaraz coś nowego do zrobienia wypatrzę i zanim się zorientuję już robię na głupotę nie ma lekarstwa (to o mnie ) Na parę dni, otrzeżwiła mnie opowiastka sąsiada. "Wyglądam przez okno, leżą na leżakach, za godzinę, leżą, wieczorem grill i nic się nie dzieje, drugi dzień to samo, trzeciego czy czwartego dnia się zaniepokoił, nie widać malych dzieci, a ci leżą, przypatrzył się dokładniej i... odetchnął, to nie oni - na czas naszego wyjazdu rodzinka przyjechała piesę doglądać " Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 14.05.2009 13:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Ona jako młoda mężatka stawała na głowie, żeby było wszytko cacy. Jednego razu zaczęło się lać z kaloryfera... I ona mówi do męża: - kochanie z kaloryfera się leje! on na to: - a co to ja, hydraulik jestem, czy co? I poszedl. A kiedy wrócił - z kaloryfera się nie lało. Na pytający wzrok męża żona odpowiada skromnie: - przyszedł sąsiad i naprawił. - a ile wziął za naprawę - pyta mąż. - nic - odpowiada żona - powiedział tylko, żebym dała mu d... albo zaśpiewała jakąś piosenkę. - I co zaspiewałaś? - A co to ja, śpiewaczka jestem, czy co? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 14.05.2009 14:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 jak wszyscy pieknie tu radzą to i ja zdradzę mój sekrecik .......wmawiałam mojemu H. jak to pieknie posprzątał kuchnię po obiedzie ,albo jaką fantastyczną kawę zrobił , a juz to najlepiej na świecie rozwiesza i ściąga pranie o odkurzaniu mieszkania nie wspomnę Małymi kroczkami i .....jesteś taka mala ...taka bezbronna ...niczym MM teraz jak sie pranie wypierze to H. bez gadania rozwiesza pranie , po obiedzie sprzata naczynia i układa w zmywarce (bo to robi najlepiej z wszystkich ) nawet nie musze mówić ,że trzeba to zrobić buziak Zelijka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 14.05.2009 16:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2009 Ew-ka dobrze gadasz ale te chwyty lepiej działają zastosowane od samego początku. Ale jak się jest durną ambitną siłaczką pomieszaną z zosią-samosią (to ja) i zdążysz przyzwyczaić całe towarzystwo żeś jest dzielna i samowystarczalna to potem ten układ obraca się przeciw Tobie. Ale nic nie jest constans i na zawsze-na szczęście Od kilku lat prowadzę własną działalność która zajmuje mi ładnych parę godzin dzienne. I wiecie-świat się nie zawalił,domownicy częściej się za coś chwycą ,nikt nie głoduje i dom nie zarósł. Jaki z tego wniosek? Sama sobie wmówiłam,że jestem niezastąpiona,może było mi to do czegoś potrzebne ,ale to temat na dłuższe opowiadanie pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 15.05.2009 07:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2009 Kochani dzis mi smutno. Prosze Was nie zaleznie od tego czy znacie forumowego tomka1950 czy Go nie znacie, trzymajcie dla Niego mocno kciuki.Dziekuje.http://forum.muratordom.pl/wiadomosc-dla-przyjaciol-tomek1950,t159720.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 15.05.2009 13:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2009 j zdradzę mój sekrecik .......wmawiałam mojemu H. jak to pieknie posprzątał kuchnię po obiedzie ,albo jaką fantastyczną kawę zrobił , a juz to najlepiej na świecie rozwiesza i ściąga pranie o odkurzaniu mieszkania nie wspomnę Małymi kroczkami i .....jesteś taka mala ...taka bezbronna ...niczym MM teraz jak sie pranie wypierze to H. bez gadania rozwiesza pranie , po obiedzie sprzata naczynia i układa w zmywarce jakos mój sie nie dał na to nabrać ....(ha, ha, ha) owszem, np. sprząta, ale nie dlatego, że mu wcisnęłam kit, tylko dlatego, że ja tego nie robię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
azalka 15.05.2009 19:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2009 Kochani dzis mi smutno. Prosze Was nie zaleznie od tego czy znacie forumowego tomka1950 czy Go nie znacie, trzymajcie dla Niego mocno kciuki. Dziekuje. http://forum.muratordom.pl/wiadomosc-dla-przyjaciol-tomek1950,t159720.htm Zeljko, bardzo mocno trzymamy!!! Ja trzy razy czytalam wiadomosc, zanim zalapalam, ze o komtura chodzi... Jak glupek jakis. Raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz... bo to niemozliwe przeciez... Ale - BEDZIE DOBRZE! Musi byc!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
iza mama gabora 10.07.2009 23:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2009 Tak.Jeśli nie pomogło-zapraszam na trening asertywności Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
11małgosia 15.07.2009 09:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2009 Ale jak się jest durną ambitną siłaczką pomieszaną z zosią-samosią (to ja) i zdążysz przyzwyczaić całe towarzystwo żeś jest dzielna i samowystarczalna to potem ten układ obraca się przeciw Tobie. za nerwowa jestem, nie usiedzę na miejscu, wystarczy, że kręgosłup troszkę lepiej, łapię za łopatę,... (wpisać dowlolne), mam jeszcze tę cudowną cechę charakteru, "nie? to nie, mam Cię gdzieś, sama sobie poradzę) Mam tak samo, choć myślę, że każdy przypadek jest indywidualny. Już tak mam, że jak są problemy i nie widzę wspacia, sama biorę się z życiem za bary. Mam w domu trzech facetów, synowie prawie dorośli. Prośby o pomoc nie pomagają, albo pomagają na chwilę. Narzekanie napotyka na mur obojętności albo złość. Rzeczywiście bycia kobietą powinni uczyć w szkołach. Z asertywności miałbym dwóję. Gdy byłam młodą mężatką rady "kosmetyczki" traktowałam jak brednie, bo "miłość, partnerstwo". Może za mało chwalę, gdy coś zrobią, trakuję to jako oczywistość...Tyle, że niesprawiedliwością się wydaje pochwalenie za pięć minut roboty, gdy nikt nawet nie zauważy całodziennej pracy... Zgoda, zmienić ten "układ" można, tylko czy uda się wytrzymać syf w domu, nie zrobione zakupy, nie popłacone rachunki, nie zorganizowane wakacje, gry komputerowe przez 24 godziny/dobę... np. sprząta, ale nie dlatego, że mu wcisnęłam kit, tylko dlatego, że ja tego nie robię.. Życie to wieczna walka, głównie z nabliższymi. Jak się trafi na ciężki przypadek to można się za...ć. Faktem jest, że faceci też są rożni. Pracuję głównie z facetami i słyszę na codzień jak mają ułożone relacje w domach. A koleżanki w pracy mają dewizę "jak mam coś do zrobienia, to najpierw się rozglądam, czy nie ma kogoś kto zrobi to za mnie". Sąsiedzi naokoło uwijają się w ogrodach jak mróweczki. Sąsiadek prawie nie widzę...Nie wiem jak one to robią... PS Mój to by nawet nie zapytał ile sąsiad wziął za naprawę kaloryfera... Jak w tej piosence o zielonej Irlandii Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.