Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Rottkowa historia - cz. 3 Elza


oxa

Recommended Posts

11.08.2008 r.

 

majqa

 

Suczka, około 8 lat, spokojna i powolna, chudziutka i zabiedzona, może znajdzie się jakiś dt, proszę!!!!!"

 

http://img523.imageshack.us/img523/1033/27481378597f15801c7fut2.jpg

 

http://img395.imageshack.us/img395/9762/27489094880593f332e6au7.jpg

http://img395.imageshack.us/img395/6405/2748951744fdaf60a895wt4.jpg

 

Kolejne info o suni (poprosiłam o uzupełnienie ile się da):

 

"Sunia biega po wybiegu z innymi sukami i psami wysterylizowanymi. Nie jest jakos agresywna, ale ma charakter. Jest wychudzona, stanu zdrowia nie znamy. Trzeba by ja zabrac gdzies na DT i zbadac - w schronie weterynarz nie robi raczej badan, tylko oglada. Jeszcze nie wysterylizowana, szczepiona. Dzis dopytam o wiecej - bede w schronie

 

Dalsze wieści:

 

"Rodzila, i to nie raz...I widac ktos ja wywalil jak zuzyta szmate...Jesli tylko znajdzie sie jakis tymczas dla niej, bedziemy pewnie sterylizowac, choc do konca nie jestem pewna, czy jest w wystarczajaco dobrej formie na to...

Nie zachowuje sie jak pies, ktory zna smycz, ale maja to sprawdzic

 

Sprawa wygląda bardzo poważnie!!!

"Sluchajcie, Tina, bo takie imie dostala od opiekunow w schronisku, czuje sie coraz gorzej.

Wieczorem do nas zadzwonili opiekunowie, ze sunia lekko sie zaczyna zataczac na lapkach i nie chce za bardzo jesc... Weterynarz wczesniej ponoc stwierdzil, ze moze miec jakies problemy z watroba..Tam nie ma warunkow do lecżenia !! Sunia odchodzi...

 

Wyciagnijmy ja stamtad

 

14.08 KasiaP

 

Sunię i psa jutro dziewczyny od bokserów przywożą na Tatarkiewicza, psy będą pod opieką Rottki z Krakowa. Jak już będę coś wiedziała więcej to napiszę. Sunia ma prawdopodobnie bebeszję i nie najlepsze rokowania

 

18.08

 

Sunia jest w nienajlepszym stanie. Ma ogólny bardzo ciężki stan zapalny, kiepskie wyniki. Słania się na nogach. Skóra w opłakanym stanie. Dostała dzisiaj baterię leków i witamin, musi dostawać bardzo dobre jedzenie. Jest wycieńczona, ale chce żyć.

Jest spokojna i niekonfliktowa. Nie jest agresywna. Jest taką ciut mniejszą rottką.

Jej leczenie będzie drogie. Bardzo prosimy o wsparcie, bo skoro już ją wycięgnęliśmy to musimy dać jej szansę na życie.

Nie mam możliwości przekopiować zdjęć, więc jeśli ktoś chciałby zobaczyć jak wygląda i co się z nią dzieje to skrót do skaya

 

 

http://img179.imageshack.us/img179/5323/dscn1211sb9.jpg

 

22.08 lauda

 

Odwiedziłam wczoraj sunie. Nie mogę wyjsc z podziwu dla tego psa. Ma taka chec zycia. Jest duza poprawa w stosunku do niedzieli, kiedy to szla jakby sila rozpedu,a zdjęcia wypadly dużej lepiej niż rzeczywistosc . Wczoraj nawet kilka razy podbiegala i jest to niesamowite, jak patrzy sie na jej presje walki z wlasna slaboscia, gdy przednie lapki już biegna a tylne jeszcze nie chca i sie placza.Tak jak pisala izabellah, lapały ja skurcze tylnej lapy ale nie robilo to na niej specjalnego wrazenia, chwilka wybicia z rytmu i proba ustabilizowania zadku i dalej na spacerek. Super kobitka Zuzia, niech zbiera sily.

 

01.09 lauda

Zuzia chodzi w kołnierzu po operacji i wyglada jak rottkowy odkurzacz, gdy weszy w trawie. Znowu nastapila kolosalna poprawa. To juz inny pies, zaczelo jej blyszczec futro po kapieli, idzie pewnym krokiem. Chodzaca lagodnosc, ktora mnie niezmiennie wzrusza Potrzebuje cieplego domku zeby wynagrodzic jej to co przeszła

 

03.09

 

KasiaP

 

Zuzanna wygląda coraz lepiej, jest kochana, słodka i niekłopotliwa.

Jaknajszybciej musi opuścić klinikę

Ona napewno nie ma ośmiu lat! kto to wogóle wymyślił!

ma około pięciu, najwyżej

jest cudna, naprawdę

niech ją ktoś weźmie, bo serce krwawi

 

http://i6.photobucket.com/albums/y250/Alveaenerle/tymczasowicze/ZuziaTina.jpg

 

10.09 KasiaP

 

Koszt całości leczenia Zuzy w klinice 600 zł.

Ogarniemy ile kto dał i ile jeszcze trzeba i napiszemy

Pani doktor liczy nam coraz mniej, niedługa chyba w wolontariacie będzie leczyła, operowała i karmiła, bo na trzy tygodnie (mniejwięcej) pobytu, stos leków i strylizację to nie jest to powalająca suma

Pani Doktor Moniko Batog z Kliniki Weterynaryjnej przy ulicy Tatarkiewicza w Warszawie bardzo dziękujemy za fachowość i serce dla zwierzaków (i dla nas)

 

17.09 Mystic_Empress

 

Zuzia przytyła, nabrała pewności siebie, żwawym krokiem przemierza trasy spacerowe znacząc moczem i łapkami "swoje" miejsca - prawdziwa pani na włościach;)

 

Lachs jest chory i jutro obejrzy go weterynarz, poproszę więc i o przegląd Zuzisławy.

 

 

Przywiązała się ogromnie - na tyle, że niebardzo chce wychodzić na spacer, jeśli ja nie idę - jeśli zdarza się, żę idziemy we czwórkę - ja z Lachsem a mama z Zuzią, to zuzia zasuwa tak, jak jeszcze nigdy dotąd, żeby nas dogonić i być blisko mnie. Kochany pieszczoszek. Brzuch lepiej wygląda, ale Z. chce go ciągle wylizywać, więc jeszcze nosi kołnierz. Poza chwilami, kiedy mam ją cały czas na oku. Oprócz tego bardzo intensywnie wzięła się za swój manicure i ledwie pozbawi się ją kołnierza, ona obgryza pazury i wylizuje łapki.

Co poza tym? Jest bardzo wdzięczną i pogodną suczką, która swojej nowej rodzinie przysporzy dużo szczęścia - cieszy się bardzo na mój widok, całą sobą, jest niekłopotliwa. Maleńki skarbek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj pierwszy raz została spuszczona ze smyczy. Pełen komfort - posłuszna, pilnuje się, ale zaskoczyła mnie, bo bryknęła od razu do przodu jak konik.

Dziś już mniej się obawiając, wzięłam obu morderców siejących postrach w okolicy nad Kanał Wawerski (łączy się z Gocławskim): Lachs, tradycyjnie, próbował polować na kaczki, a Zuzia były zdziwiona, nie wiedziała, co się dzieje, czemu pies, który się jej boi a w domu tylko śpi, nagle dostał takiego przyspieszenia i z obłędem w oczach goni to małe w wodzie;)

Sama skusiła się, by podejść bliżej, ale nie chciałam, żeby weszła do wody, więc ja odwołałam.

 

Zuzia szybko się męczy, widać, że tak całkiem jeszcze do siebie nie doszła, mimo że jest o niebo lepiej niż nawet te trzy tyg. temu, kiedy do mnie przyjechała (kiedy to zleciało?).

 

Szczeka na obcych, czyli "Pani na Włościach Vol.2": broni domu, broni mojego pokoju, ale nieprzesadnie, choć jak na rottka, to jeszcze bardzo nieśmiale, ale aż miło patrzeć, że już nie jest taka przygaszona, zobojętniała i zahukana. Nawet odkurzacz już jej nie przeraża - dziś bardzo czujnie obserwowała ssącą i ryczącą końcówkę sunącą obok jej posłania i dopiero po dłuższym czasie ewakuowała się do salonu;)

---------------

Dzisiaj 19:19

Słuchajcie!!! Zuzanna przeszła właśnie z wynikiem doskonałym Test Na Psy Obce.

Obce dla niej, ale sprawdzone - nieagresywne, niedominujące, niezaczepne.

Dwa samce, kolejne do grona adoptantów;) Taka wawerska szajka znajd, podrzutków, przybłęd i schroniskowców:D

 

Poszliśmy z Lachsiakiem i Zuzią na spacer do zaprzyjaźnionej pani kilka ulic dalej - ma mieszańca samoyeda i husky. Dołączył potem Bąbel - mały, przepiękny rody mieszaniec o jedwabistym włosie.

Zuzia bawiła się, skakała, a dodam, że była bez smyczy! Słuchała się, w przeciwieństwie do Lachsa, który... był o nią zazdrosny.

Jakby w niego diabeł wstąpił. Rozwalił halter, chciał pożreć Fina (ten szpic), ilekroć ten zalecał się do Zuzi :/ Głupio mi było i wstyd, Lachs się tak nie zachowuje. No, ale widać dopiero ją docenił, jak zobaczył, że inni mogą się z nią świetnie bawić.

 

Zuzia zechciała nawet wypić dużo wody po powrocie (nadal mało pije, muszę jej dolewać do suchej karmy), teraz śpi zwinięta w kłębek a ja pękam z dumy:) Obie panie ją głaskały, Zuzia zachowywała się wspaniale.

Cieszcie się, bo ja się cieszę - jest z czego

 

http://i37.tinypic.com/2lxe809.jpg

 

30.09

akacha

 

zabralismy dzisiaj sunie (dziękuję KasiaP) i chcwilowo jest na TATARKIEWICZA - PILNIE SZUKAMY TYMCZASU.

BARDZO CHCĘ PODZIEKOWAĆ MYSTIC_EMPRESS ZA UDZIELENIE JEJ SCHRONIENIA NA TEN CZAS

 

KasiaP

bardzo Was prosze niech ktoś się zlituje i zawiezie Zuzę, nawet pociągiem, albo przyjedzie po nią, ona jest bardzo grzeczna i nieduża, proszę,

ona siedzi w klatce, a ostatni miesiąc wylegiwała się w domu-to niesprawiedliwe i trudne do zrozumienia dla psa

 

akacha 03.10

 

Nie ma chętnych . Tak czy siak zabieram ją jutro, któregoś z moich panów, albo męża albo tatę musze namówić. jeszcze o tym nie wiedzą, ale trudno - idę nad tym pracowac , dam znać. KasiaP szykuj sunię na jutro, a ja dzwonię do dominiki, ze sunia na DT jutro przyjedzie, nie ma na co czekać. Jesli ktoś może wpłacić coś na fundację na transporty będę wdzięczna, wczoraj było zrobione 850 km łacznie z dwoma psami, trochę na szczęście nam nowi właściciele dołozyli , ale ogólnie zbankrutuję na paliwo

 

05.10 Dominika

 

Minął pierwszy wieczór i pierwsza noc Zuzi u nas, wszystko jest na dobrej drodze:) Wczoraj mała niunia była przerażona, nie tyle Briem i miejscem co... ludźmi...

 

Musiała naprawdę bardzo dużo złego doświadczyć ze strony człowieka skoro z takim strachem do niego reaguje, strach absolutnie nie agresywny... Mój tata wczoraj się strasznie zmartwił że Zuzia tak się go boi i próbował ją do siebie przekonać, ale Zuzia podczas głaskania tak była zestresowana że nawet na niego warkneła, do mojego narzeczonego też ma dystans... Natomiast ja i moja mama zostałyśmy natychmiast zaakceptowane, tym bardziej że moja mama posunęła się do..PRZEKUPSTWA:))) Podsuwała jej co chwilkę chrupki które Zuzi straszliwie smakują:)

 

Dziś rano każdy został powitany kręceniem pupci, choć nieśmiało to już widać że jest bardziej odstresowana. Ku radości mojego taty i on został przez Zuzie przywitany jak należy i chętnie pozwoliła na pieszczoty, więc chyba się do niego powoli przekonuje i rozumie że to nie jest jeden z ludzi z jej przeszłości.

 

Jeśli chodzi o stan fizyczny, uszka są zabagnione ale już się nimi zajęłam bo zostało jeszcze trochę maści do uszu Moni..

Zauważyłam że Zuzia niestety nie widzi, lub słabo widzi na lewe oczko, z tej samej strony co ma bliznę na głowie, pod słońce widać rozszerzoną źrenicę która się nie zwęża...

Czy ktoś wie co jej się stało? I czy to jest zaćma? Katarakta?

 

akacha

 

Rzeczywiście, Małgosia zrobiła z Zuzinki psa! ale nadal płochliwa jest, ale taka kochana, zę po prostu nie można od niej odejść. Coś niesamowitego. Ten psiak wyzwala takie pokłady czułości, że nie chce się od niej oderwać. A sama ma w sobie tyle wdzięku, że nie jestem sobie w stanie wyobrazic jaki potwór mogłby ją tknąć choćby paluchem .

dominiko i Iwono, wasz dom jest taka stajnią terapeutyczną dla tych psiaków, że będę Was błagać i prosic , żebyście nie zakochały się w Zuzi i jej nie zostawiły sobie. I pracowały nad resztą domowników . Serce, z jakim podchodzicie do psiaków jest na wagę złota , do tego z pełną wiedzą i fachowością. Skarb nie tymczas, dopieszczanie przez wszystkich domowników, to się nieczęsto zdarza!

no ale wiem, ze serce nie sługa, chociaz mam nadzieję, ze jeszcze sporo suczek przepuścimy przez Wasz dom i dzieki temu uratujemy .

 

Zamawiam sesję zdjęciową Zuzinki.

 

Oczka - czy maść dowieźć? Zadzwonię po niedzieli do mojego weta, szkoda, że nie wykorzystałyśmy pobytu w Warszawie i nie wizytowaliśmy suni u dr Garncarza, ale już trudno. Zobaczę, c da się zrobić, aby sprawdzić to oczko.

 

 

Iwona

KasiaP napisał/a:

U Małgosi Zuzia zaczęła wyglądać jak pies.

 

Tak, wiem. Widziałam jakie było z niej pół nieszczęścia na początku.

Poza tym jestem pewna, że to Małgosia spowodowała uzależnienie Zuzi od pieszczot a w szczególności od głaskania po bzusiu.

 

Kasiu, maść raczej nie będzie potrzebna. Dziś wszystko w porządku, żadnego łzawienia, "śpioszków" ...

 

Zuzia to wspaniałe stworzenie. Jest grzeczna, spokojna, posłuszna, delikatna ... Praktycznie niekłopotliwa. Towarzystwo takiej niuni to czysta przyjemność.

 

Tak sobie myślę ... Niejednokrotnie spotkałam się już ze stwierdzeniem starszych osób: "Zawsze miałam/miałem duże psy ale teraz już nie mam siły" I może właśnie Zuzia byłaby dla kogoś takiego, kogoś kto miał lub chciałby mieć rottka ale obawia się, że nie da już sobie rady z tak dużym i silnym psem?

 

A najchętniej zatrzymalibyśmy ją.

 

Spokojnie, nie zrobimy tego. Widać, inna misja nam pisana.

 

Będą zdjęcia, będą ...

 

Zuzia właśnie asystuje mi tutaj. Powiedziałam jej: "Tak, właśnie o Tobie piszę" Patrzy na mnie z zaciekawieniem. Wiem o co jej chodzi. Prosi, żeby wszystkich Was bardzo serdecznie pozdrowić. Co też niniejszym czynię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

06.10. dominika

 

Dzisiaj już Zuzia jest w pełni zrelaksowana, mój narzeczony Radek wczoraj wieczorem dostał od Zuzi buzi więc widać już że Zuzia coraz lepiej się aklimatyzuje:)

Mój tata to ten ludź od spacerów, miziania i od smakołyków;) więc naprawdę niewiele trzeba by Zuzia się do człowieka przekonała

Mimo że jest kompaktową rottką nie sposób jej nie zauważyć, gdzie człowiek-tam i Zuzia. Wczoraj jak poszliśmy spać to trochę popiskiwała przy zamkniętych drzwiach od sypialni, bo raz że wszyscy jej uciekli a dwa że w naszej sypialni jest psia telewizja pod postacią pięciu królików miniaturek i akurat jak szliśmy spać zaczęła się Zuzi ulubiona część programu pod tytułem "Króliki przy misce" i w najlepszym momencie było "dobranoc pieski dobranoc" i zamknęli drzwi... No przecież każdemu by było przykro, nieprawdaż?

 

Dziś trzeba było się zapoznać z resztą ogrodu i pobawić się troszkę, tak więc poszliśmy... Brie oczywiście od razu zabrał się za patyk który tam sobie ostatnio zostawił, Zuzia widać że też by miała ochotę się pobawić patykiem ale troszkę się bała więc zamiast tego zaczęłam biegać i zachęcać Zuzię do zabawy co jej się bardzo podobało chociaż jeszcze troszkę nieśmiało delikatnie brykała w trawie i nawet szalenie delikatnie oparła się o mnie przednimi łapkami

Tak jak pisałam gdzie człowiek tam i Zuzia więc ciężko robić samemu zdjęcia ale parę fajnych wam pokaże:) a do innych zaangażuję w najbliższym czasie kogoś z rodziny:))

 

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/7/wj/ki/ssxx/KNQv4Z5HpciIE8Y2DB.jpg

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/7/wj/ki/ssxx/0ZwFTeCIEfqWVINMEB.jpg

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/7/wj/ki/ssxx/KJ8LTxgTJ312lc3ryB.jpg

 

iwona

 

Wiecie ... robimy jej testy (zasłaniając dłonią prawe oczko staramy się ocenić na ile lewe widzi ale jeszcze nie wiemy bo potrzeba na to troszkę więcej czasu) Natomiast ona bardzo dobrze widzi drugim oczkiem i dlatego tylko przypadek sprawił, że odkryliśmy tę rozszerzoną źrenicę.

Z doświadczenia wiem, że wzrok dla psa nie jest aż tak istotnym zmysłem. Wiele bardzo starych, niewidomych psów świetnie funkcjonuje bo wtedy węch i słuch im się wyostrza, przejmując funkcje wzroku. Nasz staruszek Filip jest najlepszym tego przykładem.

 

A teraz coś zabawnego ...

O ile Monia uważa, że wątróbki drobiowe są niejadalne i jest mistrzynią świata w pluciu nimi w dal o tyle Zuzia uważa, że to pyszna pychotka

 

7.10 dominika

 

Myślę że Zuza musiała mieć jakiś wypadek i stąd obrażenia głowy, złamany kieł i oczko, nie jestem wetem ale nie wydaje mi się by coś można było na to poradzić to raz a dwa że mieliśmy rottka który nie miał oka i w niczym mu to nie przeszkadzało tak jak i Zuzi nie przeszkadza:)

Jest w pełni sprawnym psem, słodką kruszynką i niesamowitym łakomczuchem:))) Bardzo mnie to cieszy że ma taki apetyt patrząc tak na jej pierwsze zdjęcia:)

 

Zuza jeśli chodzi o inne zwierzęta jest niesamowita od razu akceptuje i psy i koty. Do nas wszystkich już się przyzwyczaiła i do miejsca również, wczoraj razem z Briem naszczekała na kogoś kto hałasował na ulicy przed domem:) Mimo że wygląd ma mini rottki to głos ma zupełnie nie mini:)

 

11.10 akacha

 

Zuzia miała dzisiaj wizytę. Odwiedziny wypadły pomyslnie, nowa - niewykluczone -Pani przywiozła Zuzi zabawkę i chusteczkę na szyję.

 

po odwiedzinach nowa Pani była tak podekscytowana, że zamiast do mnie, oddzwoniła do KasiP, z którą nigdy nie rozmawiała, mówiąc, ze "Ona jest kochana i ja ją chcę", czym wprawiła KasięP w osłupienie, bo nie bardzo wiedziała kto i o czym mówi .

Po rozmowie z dominiką o przebiegu wizyty, dzwoniłam juz do Pani i umówiłam sie w poniedziałek na godzinę ok. 15.00-16.00, ze przyjade do niej z Zuzią, pooglądam mieszkanie, mieszkańców, porozmawiam i jak będzie ok, to Zuzia już zostanie w nowym domu. Mam już dane do umowy, przyszły przed chwilą, pozostaje mi trzymać - i Wam - kciuki, że wszystko uda się wg planu

 

11.10 KasiaP

No każdy by osłupiał jakby nagle w odebranym telefonie usłyszał: " byłam, proszę pani i widziałam ją już!!!!! ona jest piekana!!!!!ja ja chcę mieć!!!!!!!!! misia jej zawiozłam i chusteczkę!!!!!!!!!!! i ona mnie polizała!!!!!!!!!! Jezu jaka ona wspaniała!!!!!!!!!a tą panią to goniłam, bo sie spóźniłam i się bałam, że mi odejdzie!!!!!!!!!!!!!!!to co teraz proszę pani?!!!!"

i to wszystko wykrzyczane w wielkiej estytacji jednym tchem.

I pani wcale nie przeszkodziło to, że nic o pani nie wiem, ważne, że wiedziałam o suni

 

12.10

 

Jest kochana, posłuszna, mądra ...

Uwielbia wylegiwać się na kanapie. (Brie przestał się już dziwić. )

Wie, że nie pozwalam. Tylko dwa razy, na początku, kazałam jej zejść, zaprowadziłam do legowiska tłumacząc, że tutaj piesek śpi. Ona oczywiście, gdy tylko ma okazję włazi na kanapę. Gdy przychodzę i pytam: "A co Zuzia tam robi na kanapie!?" Złazi natychmiast acz powolnie, jak ... krokodyl , ze skruszoną miną i patrząc na mnie idzie na psią kanapę jakby chciała powiedzieć: "No przecież wiem! Tutaj pieski śpią!" Jest przy tym tak pocieszna ze swoimi dramatycznymi minami. Cwaniara! Komediantka jedna! Tysiąc pociech z nią!

 

Byłam w domu sama. Tylko ja i czworonogi. Zdziwiły mnie zatem odgłosy z kuchni. "Kto tam tak tłucze talerzami?" - pomyślałam i poszłam zobaczyć. A Zuzia usiłowała, pazurkami!, przyciągnąć do siebie talerz z kotletami mielonymi. A że kurdupelek z niej to stała na ... paluszkach (widzieliście kiedyś psa, który stoi na paluszkach, na pazurkach właściwie - skichać się można ze śmiechu!) i wyciągnięta wydłużona do granic możliwości aż posapywała z wysiłku (gdyby pies pocił się jak człowiek to na czole miałaby chyba kropelki potu) usiłując pazurkami przyciągnąć do siebie talerz. Gdy weszłam i zapytałam: "A co sie tutaj dzieje?!" - patrzyła ze swoją komiczną miną mówiącą "A co? To nie dla mnie???"

 

A Brie zwiał na werandę. Zapewne by - w razie powodzenia - nie zostać posądzonym o współudział

 

12.10 akacha

iwona, no nirzłe ziółko z tej niuni wyleknionej jak się okazuje. nowa pani powiedziała mi w zaufaniu, z ejuż obiecała Zuzi, że z nią będzie spać , więc moze ona juz trenuje u Ciebie .

a co do mojej niuni, to choć dużo większa, uwierz, że też potrafi udawać malutką:

 

 

tak wiec wszystko wskazuje na to, ze w poniedziałek po Zuzie przyjeżdżam i jedziemy, bo NOWE czeka . jeśli na miejscu będzie wszystko ok, Zuzia zostanie w nowym domku.

 

13.10 akacha

 

Byłam dzisiaj zawieźć Zuzię do nowego domu. Co prawda na miejscu, w tym starym, tymczasowym mało kulturalnie wyzwano mnie od złodziejek psów, że ciągle im jakieś zabieram i wywożę, nie pomogły nawet za bardzo czekoladki ktore przywiozłam. Nadal patrzono kosym okiem, iwona przytulała się do Zuzi, zeby ta ją zapamiętała, ale zeby też nie tęskniła - całkowita rozbieżność rzecz jasna .

dominika zachowała zimną krew, wydała mi Zuzię, mimo, ze jej narzeczony zagroził, ze jak wróci z pracy i Zuzi nie będzi eto on się wyprowadza. w zasadzie nie wiem co tata na to? moze on się chociaż chciał pozbyć Zuziolca? i jemu się przypodobałam dzisiejszym przyjazdem?

Rany, co za dom!!! Nie wiem co teraz będzie jak Szaron przywiozę, normalnie bi=oję sie tam po psy jeździć . Wyposazona w dokładne instrukcje co przekazac w nowym domu, w czym wykapac, co wolno i nie wolno - pojechałam. Wszystko na miejcu przekazałam, Polin świadkiem.

W nowym domu już po nas wyszli do połowy schodów na klatce, tak się doczekać nie mogli. Na dzień dobry Zuzia wyjadła psu kundelkowi miskę, popiła woda i obwachała wszystko. Została, umowa podpisana.

Już miałam jkiś czas temu telefon. Z radością - Zuzia jest cudna, już szykuję łózeczko dla niej i druga podusię obok pani. Ale Pani narzeka, Zuzia coś lezy koło córki, nie koło niej. Ale jak pójda razem na spacer, coś moze się zmieni. Jest już nowy namordnik materiałowy, zeby Zuzi nie uciskał i smyczka co ją mozna przepinać też jest. I 10 kg suchej karmy, i kosteczki z wapniem, zeby kosci mocne miała i dwa psie kabanosy...

 

No i super...

 

Błogo, spokój, cisza...

 

Az tu siadam do kompa i wyskakuje gg - czy Zuzia moze jeśc kości! ze schaby wędzone albo z żeberek - NIEEE! Napisałam jakie, kiedy i tylko pod nadzorem. I już, poszły obie na spacer.

 

 

A po spacerze Zuzia wróciła i śpi .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14.10 akacha

 

Oczywiście już do Zuzi dzwoniłam dzisiaj . Też dostałam jakiegoś syndromu kwoki .Noc przespana pięknie, sunia już wariuje. Rozmawiałam z dziewczynką, ktorą pokochała szczególnie (pani ma dwie nastoletnie córki, coś ok. 16 i 18 lat). Już na spacerkach zadowolona, w domu porusza się z radością, bez strachu - wszystko w porządku!

 

I Iwonka - dzień ten sam

 

Chyba będzie dobrze ...

 

"Pożegnalny Numer Zuzi"

Wczoraj rano ...

Wchodzę do pokoju i to oto widzą moje oczy ...

Po drugiej stronie okna, na parapecie siedzi kot. A w niego wpatrzone dwie

mordki. Zuzi i Bryśka. Ich nosy były w kilkucentymetrowej odległości od kota. No

niby nic dziwnego ... A jednak ...

Jakim cudem Zuzia jest ... równa z Brie???

Podchodzę bliżej ... i ... okazuje się, że Zuzia siedzi pupą w ... nasturcjach!

W skrzyni, w której rosną.

 

 

fotki z domku

 

http://images6.fotosik.pl/302/47b808bbc9604ee0med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niestety :-?

16.02 akacha

 

Cytat:

a u Zuzi nadal fajnie, moze bedzie z nami na WOŚP

 

 

niestety, już nie. Zuzia wraca. Dom nie okazał się odpowiedzialny, raczej kompletnie nieodpowiedzialny i sunię musimy zabrać . Pomomo wizyty przedadopcyjne, odwiedzin Pani w domu tymczasowym - adopcja nie okazała się udana i to po tylu miesiącach, ma aktualne zdjęcia Zuzi, po tym co zobaczyłam i tak bym ja zabrała - dom choćby tymczasowy potrzebny NATYCHMIAST.

 

wastawie zdjęcia niebawem.

 

No to lecimy ze zdjęciami - dostałam je dzisiaj, niedawno odebrałam i widać na oko ze suka ma chore uszy!!! na tylu zdjeciach trezpanie głową nie byłoby przypadkiem, wysłałam informację mailem, bo juz późno z zaleceniem wizyty u weta, ale wątpię, czy ktoś w ogóle weźmie to pod uwagę . pilnie tymczas lub dom stały dla Zuzieńki . Teraz to PRIORYTET ABY JĄ ZABRAĆ SZYBKO!!!!

http://images6.fotosik.pl/401/77d0fabd402d3d5cmed.jpg

http://images6.fotosik.pl/401/dc69647ae9ff7285med.jpg

 

nikt jej tam nie katuje na szczescie, bo juzby jej tam nie było, chocby miała spać w fundacj ina wycieraczce. niestety sa inne zaniedbania ktore powodująz e trzeba zabrac sunie choćby już . to cud dzoewczynka, miła, kochan,a opanowana, NIEKŁOPOTLIWA, mieszkaniowa. prosze o:

 

wrzucenie jej znowu na strone rottki

allegro

 

gabi (TA gabi z 2 częścI która nie mogła mieć psa na tymczasie :lol: )

 

Zuzka jest już u nas. Reakcja Dorana na jak najwyższym poziomie kulturalnym , jestem w szoku . Stan psychiczny Zuzki - tragedia. Praktycznie nie ma z nią kontaktu. Zupełnie zamknieta w sobie i niesamowicie smutna Nie reaguje na żadne komęndy , załatwiła sie w domku. Irek wyczyścił jej uszka- masakra , szczególnie prawe . Po zakropieniu uszek wyprowadził ją na spacerek- sunie kompletnie nie potrafi iść na smyczy , zapiera się jak mały osiołek. W domku był moment gdy na chwilkę się ożywiła i zaczeła baraszkować z Dorusiem po pokoju , ale juz po chwili pokazała mu gdzie jest jego miejsce. Doruś zniósł to z podniesiona głową po gentelmeńsku. Obserwując jej chód , chwilami ma zachwiania równowagi , ale nie kraczmy , dajmy jej czas. Apetyt jej dopisuje a to ważne. Mamy tez zamiar jak najszybciej skonsultować się z wetem

 

Kciuki nam się przydadzą , baaardzo

 

Królewna właśnie zjadła kolacyjkę - jak na damę przystało - na leżąco

 

Ale to tylko dziś Jutro jak tylko poczuje sie lepiej , będzie musiała pofatygować sie do michy

 

akacha - relacja z przekazania suni

 

Dzisiaj jak odbierałam Zuzię z jej domu było mi naprawdę smutno. Pani deklarował, ze Zuzię bardzo kocha, ale rodzina każe jej psa oddać. nie komentuję, nie opisuję sprawy, bo nie o to tutaj chodzi.

Pamiętam, jak sunie zawoziłam do tego domu, wypieszczoną na tymczasie u Małgosi, potem u dominiki, wesołą, radosną...

Umówiłyśmy się z Gabi, ze pojedziemy po sunie razem, ona zapozna się z nia i pojedziemy zapoznawać dalej z Doranem, obie pełne nadziei, że Doran " się zgodzi" na ten tymczas .

 

Pani na moją prośbę wyprowadziła sunię na dół z całym jej ekwipunkiem. Sunia szła, ze zwieszoną głową, nie merdała niczym, zero kontaktu z nią, jakiś taki przejmujący smutek i zachowanie zupełnie autystyczne. Nic radości, cała jakby w sobie taka skulona - inaczej tego nazwać nie umiem.

Głowa dość, ze zwieszona nisko, to jeszcze przekręcona na prawo chyba, widok zwalajacy z nóg.

 

Łakomczuch, nie chciała smakołyka.

Pani zapakowała sunię za doopsko do samochodu, podczas podrózy wygladała sobie trochę, potem się położyła.

 

Pojechałayśmy do Gabi, czekałam pod blokiem jak wróci z męzem, sunia nieśmiało podstawiła łepek, opierając się nieco o fotelik Bartusia. Dziecko NIC ją nie denerwowało, żadnych jakichś dziwnych reakcji. Nadal pełne zamknięcie.

 

Na smyczy - to juz opisała Gabi. a tu próby spaceru i zapoznanie z Doranem isam DOran - cud miód, ubuziakował mnie, Bartusia, patrzył tylko zeby na naszych kolanach zaparkować dobrze doopskiem, dobrze, znaczy w odpowiedniej pozycj ido drapania. Zero spięcia nową dla niego sytuacją, dziecko klepiące go po karku, sunia, DORAN JEST BOSKI . Gentelman w każdym calu, wieeelkie mądre łbisko .

 

Dom tymczasowy dla Zuzi wymarzony, Irek już zamówił sobie przywilej zmiany imienia, coś mu strasznie to nie pasuje, i juz było "moja malutka" .

Plan jest taki, niestety oparty o finanse: po niedzieli sunia wędruje na wymaz z ucha, ten stan nie pozwala na eksperymenty, musimy precyzyjnie wiedziec co tam siedzi, aby dobrać właściwe leczenie. Na razie przywiozłam preparat do czyszczenia uszu oraz krople do ucha, ogołociłam na szybko apteczkę moim psom .

Dotychczas pani czyściła Zuzi uszy uwaga: woda utlenioną oraz PARAFINĄ

 

Nie chciałam sama czyścic i stresować Zuzi na początek wszystkim na raz, zresztą widziałam w jakich dobrych rekach ja zostawiam i nie było wątpliwosci,z e na spokojnie, poradzą sobie lepiej jak juz niunia się oswoi.

 

Druga rzecz - wzmocnienie zawracającej doopki Gelacanem - moze jakaś dobra dusza zakupi dla Zuzieńki porcję za 69 zł, Gabi sama odbierze lub ja jej dowiozę, wiec nie byłoby kosztów przesyłki.

 

Jak juz bedzie wiaodomo co w uszach, bedziemy leczyć dalej.

 

nawet nie macie pojęcia, jak mi cegła z serca spadła, ze Doran TAK przywitał Zuzieńkę i ze mogłam ją zabrać - huk powinno było słychać i w Warszawie i w Sosnowcu, aż po Rybną k/Krakowa i Poznań moze nawet .

 

linki bo fotki za duże 8)

 

http://images6.fotosik.pl/408/26377cbc34abd444.jpg

 

spotkanie Zuzi z Doranem

 

http://images6.fotosik.pl/408/8dbf833408e153e1.jpg

 

Wysłany: 22 Luty 2009, 01:03

 

 

--------------------------------------------------------------------------------

 

Dzisiaj jak odbierałam Zuzię z jej domu było mi naprawdę smutno. Pani deklarował, ze Zuzię bardzo kocha, ale rodzina każe jej psa oddać. nie komentuję, nie opisuję sprawy, bo nie o to tutaj chodzi.

Pamiętam, jak sunie zawoziłam do tego domu, wypieszczoną na tymczasie u Małgosi, potem u dominiki, wesołą, radosną...

Umówiłyśmy się z Gabi, ze pojedziemy po sunie razem, ona zapozna się z nia i pojedziemy zapoznawać dalej z Doranem, obie pełne nadziei, że Doran " się zgodzi" na ten tymczas .

 

Pani na moją prośbę wyprowadziła sunię na dół z całym jej ekwipunkiem. Sunia szła, ze zwieszoną głową, nie merdała niczym, zero kontaktu z nią, jakiś taki przejmujący smutek i zachowanie zupełnie autystyczne. Nic radości, cała jakby w sobie taka skulona - inaczej tego nazwać nie umiem.

Głowa dość, ze zwieszona nisko, to jeszcze przekręcona na prawo chyba, widok zwalajacy z nóg.

 

Łakomczuch, nie chciała smakołyka.

Pani zapakowała sunię za doopsko do samochodu, podczas podrózy wygladała sobie trochę, potem się położyła.

 

Pojechałayśmy do Gabi, czekałam pod blokiem jak wróci z męzem, sunia nieśmiało podstawiła łepek, opierając się nieco o fotelik Bartusia. Dziecko NIC ją nie denerwowało, żadnych jakichś dziwnych reakcji. Nadal pełne zamknięcie.

 

Na smyczy - to juz opisała Gabi. a tu próby spaceru i zapoznanie z Doranem isam DOran - cud miód, ubuziakował mnie, Bartusia, patrzył tylko zeby na naszych kolanach zaparkować dobrze doopskiem, dobrze, znaczy w odpowiedniej pozycj ido drapania. Zero spięcia nową dla niego sytuacją, dziecko klepiące go po karku, sunia, DORAN JEST BOSKI . Gentelman w każdym calu, wieeelkie mądre łbisko .

 

Dom tymczasowy dla Zuzi wymarzony, Irek już zamówił sobie przywilej zmiany imienia, coś mu strasznie to nie pasuje, i juz było "moja malutka" .

Plan jest taki, niestety oparty o finanse: po niedzieli sunia wędruje na wymaz z ucha, ten stan nie pozwala na eksperymenty, musimy precyzyjnie wiedziec co tam siedzi, aby dobrać właściwe leczenie. Na razie przywiozłam preparat do czyszczenia uszu oraz krople do ucha, ogołociłam na szybko apteczkę moim psom .

Dotychczas pani czyściła Zuzi uszy uwaga: woda utlenioną oraz PARAFINĄ

 

Nie chciałam sama czyścic i stresować Zuzi na początek wszystkim na raz, zresztą widziałam w jakich dobrych rekach ja zostawiam i nie było wątpliwosci,z e na spokojnie, poradzą sobie lepiej jak juz niunia się oswoi.

 

Druga rzecz - wzmocnienie zawracającej doopki Gelacanem - moze jakaś dobra dusza zakupi dla Zuzieńki porcję za 69 zł, Gabi sama odbierze lub ja jej dowiozę, wiec nie byłoby kosztów przesyłki.

 

Jak juz bedzie wiaodomo co w uszach, bedziemy leczyć dalej.

 

nawet nie macie pojęcia, jak mi cegła z serca spadła, ze Doran TAK przywitał Zuzieńkę i ze mogłam ją zabrać - huk powinno było słychać i w Warszawie i w Sosnowcu, aż po Rybną k/Krakowa i Poznań moze nawet .

 

 

Zuzia dostała ode mnie zaplataną jeszcze w samochodzie obrożę i smycz SZUKAM DOMU. Wyobraźcie sobie, ze zabrałam ją w obroży w krótej ją zawiozłam...

 

Gabi i Irek, wielkie dzięki dla Was, starsznie sie ciesze, że spadliscie jej z nieba .

Doran to teraz mój faworyt, normalnie cudny jest, jestem zauroczona nim

 

http://images6.fotosik.pl/408/fa935ba5075d7435.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22.02 gabi (daty na fotach nie odpowiadają rzeczywistości :roll: )

 

 

Zachowanie typowo autystyczne. Doruś w nocy odstąpił jej swoje leże , a raczej ona je po prostu zajeła. Ale za to dzis Doruś zrobił ten sam numer , Elza ( takie ma teraz imię ) chciała położyć sie na swoje legowisko koło biurka z kompem ale Dorus ją wyprzedził , więc poszła na przedpokuj i położyła sie na jego leżę.

Rano poszłam z nią na spacerek , wychodząc z klatki była przedemną , co bardzo mnie ucieszyło , ale juz po chwili znów postawa osiołka. Zrobiła siusiu i kupkę i wróciłyśmy do domku. usłyszała że w kuchni szykuję jedzonko więc przyszła do mnie , za nia Dorus i czekały na śniadanko. Pierwszy dostał Doruś w jednym końcu kuchni , a w drugim końcu dostała Elzunia. Miło było patrzeć jak wcinają.Doruś nawet nie domagał sie wkładki w postaci mięska z puszki , tylko wcinał sucha karmę aż mu się uszy trzęsły Elzunia dostała też sucha karme , ale inną , taka na stawy , i dodałam jej ostatnia dawkę galacanu którą miał Doruś. Teraz śpią.

 

Świetnie zdaję sobie sprawę z tego że zachowanie Elzuni w tej chwili jest w wiekszości spowodawene problemami z uszkami. Musi ją to strasznie boleć , a wiadomo że od uszu boli cała głowa. Najpóżniej we Wtorek będzie konsultowana u weta.Powiedz mi tylko , bo to bardzo ważne , czy te zachwiania równowagi były u niej od poczatku ? i czy był taki okres kiedy zupełnie ustapiły ?Wiesz może to być spowodawane chorobą uszów, ale tez może byc wynikiem pourazowym(blizna na głowie) Jesli by to było od uszu , to po wyleczeniu stanu zapalnego powinno ustapić , a wiem że z uszkami w swoim czasie było juz lepiej , a jak wtedy było z równowagą ?

 

akacvha

 

KasiaP nie czekamy już, jutro muszę ja zabrać do weta, stan jej budzi nasz niepokój, do tego ma jakąs ranę na łapce, pomiedzy palcami czy na pazurze, ktorej nie da sobie obejrzec . Jutro pojadę rano do pracy, poodwołuję co moge z umówionych spotkań i zawioze Elzie Gelacan od moniaa i pojedziemy do weta. Pobierze wymaz, obejrzy całościowo i zobaczymy. Zbadac bede chciała także krew, kurcze ta cholerna kasa . Wieczorem pojadę do dominiki, tam mam jeszcze z pół worka karmy pozostałej po tymczasach, to jej zawiozę na dniach.

 

http://images6.fotosik.pl/409/263a9014598b567cmed.jpg

 

sunia na zdjęciach wyglada zdecydownaie lepiej niż w realu... błysk lampy dodaje blasku sierści, i ogólnie lepiej sie prezentuje by foto

 

 

24.02 akacha

 

no i dotarłam do wątku Elzy dzisiaj . Do samej Elzy dotarłamz rana . Poejchała ze mną i z tymczasowym panem do weta.

Osłuchana, pazury obcięte, ten jeden był złamany - co bolał i krwawił, też obcięty i powinno być ok.

Uszy brzydkie, prawe bardziej. Wyszło na to, ze mamy podawac dalej to, co dowiozłam w sobotę. Wymaz z ucha pobrany, wynuki na czwartek - wówczas wg potrzeby właczymy jakąś antybiotykoterapię wspomagającą.

KREW WYSZŁA NA MEDAL, robiłam z biochemią, wszystko ok.

Sunia u weta przegrzeczna, dała sobie wszystkoz robić, tylko mały mrucxzek wyszedł przy pazurkach, Irek dzielnie trzymał, gadał uspokajająco do suni jak do dziecka i działało .

Elza dalej zamknieta, ale sa momenty, ze coś do niej dociera - ten stan jest trochę przerażający...ale mysle, ze potrezba czasu i miłosci i powinno byc ok.

Na smyczy chodziła przeciez, MUSI sobie przypomniec!!!!

 

Był z nami Killer - zakochał sie w Elzie, skakał, adorował, szczekał jak tylko go odsunąłam za daleko od niej, aż musiała sie oganiac, wcale nie była zadowolona z takie adoracji. A nam sie podobało bardzo, bo w końcu widać było, ze sunia sie momentami BUDZI

 

Wydatki: badanie u weta, w tym krew z biochemia, cały przeglad, pazurki, czyszczenie uszu itp. - 90 zł, w laboratorium zostawiłam wraz z wymazem uszu 46 zł. Dosatkowo juz nie liczę, bo sponsorowałam sama, kupiłam suni aniprazol na odrobaczenie, bo raczej pewnie takich luksusów nie zaznała w ostatnim domu..

 

Jelsi ktos jeszcze mógłby dołozyc, bo na tym sie pewnie nie skończy...

 

WIELKIE DZIEKI

 

25.02 gabi

 

NOWE DONIESIENIA Z ZAMKU ŚPIĄCEJ KRÓLEWNY

 

Rano gdy pańcia wstała , wiedziałam że zaraz będzie podane do stołu.Więc stwierdziłam że nie ma co udawać ślepej i głuchej bo brzuszka nie oszukam. Lekkim truchcikiem skierowałam sie do kuchni ( nikt nie widział , bo pańcia była juz w kuchni a pan jeszcze spał) Za mną przytelepał sie ten duzy czarny ( co to wogóle jest ???????????) Pańcia już miała jedzonko przygotowane , ale nie zna zasad dobrego zachowania , pierwszy dostał miche ten , ten , no wiecie kto A przecież dziewczyny maja pierwszeństwo. Po śniadanku poszłam z pańcią na spacerek , ale żeby nie myslała że juz wszystko ok ( lubie gdy nademną skaczą) to wlokłam się najbardziej jak potrafię . Po spacerku czas na drzemkę. Obudził mnie hałas, dokładnie o 16-tej. Wiem , bo spojrzałam na zegarek Wstaje , a tu pan w drugim pokoju , walczy z tym czarnym, wielkim o piszcząca zabawkę. Czasami ludzie fiziują , co tam , nie moja sprawa. Ale jak zobaczyłam że czarny skacze na pańcia i warczy , to to już było za wiele, nie wytrzymałam i nakrzyczałam na czarnego. Pańcio był mi bardzo wdzięczny za uratowanie mu życia , bo strasznie wylewnie mi dziękował. A czarnego wyprowadził z domu pewnie po to żeby mu nagadać co o nim mysli. Kończę bo ide z pańcia zobaczyć jak tam sprawy na dworzu się tocza i czy czarnemu sie dostało

 

http://images46.fotosik.pl/72/c8b5529706d3d71amed.jpg

 

2.03 gabi

 

Dziś byliśmy z Elzunią u weta. Pana Tomka Brzeskiego.Niepokoił nas nadal chwiejny chód Elzuni. Lekarz stwierdził ewidentny uraz kręgosłupa. Sunia odczuwa ból przy ucisku środkowych parti kręgosłupa. Stawy wydają się być w porządku , ale ból kręgosłupa uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie. Otrzymała zastrzyki przeciw zapalne i przeciw bólowe. Przez tydzien będzie na lekach przeciw zapalnych. Jeśli nie nastąpi wyrażna poprawa , zrobimy prześwietlenie kręgosłupa. Przejrzałam dziś dokładnie zdjęcia Elzy na forum , gdy była na tymczasie u Dominiki , na tych fotkach Elzunia ma prosty kręgosłup , natomiast gdy zabierałyśmy ją od byłej właścicielki , sunia miała tak zwany siodlasty grzbiet. Bardzo nas to niepokoi Na dzień dzisiejszy pozostaje nam tylko modlić się aby ten uraz nie okazał sie być trwałym

 

akacha

 

lauda, porównywałysmy z gabi zdjecia od dominiki z tymczasu a stan obecny. wczesniej nie miała siodłatego grzbietu, wet tez stwierdził,z e uraz raczej świeży

 

mysle, ze jednak tak tego nie zostawię

 

Jędza napisał/a:

Jesli zaniedbali leczenia psa po jakimś wypadku to normalnie pluton egzekucyjny się należy.

 

Jędza, aleś ty naiwna jak babcię kocham! JEŚLI ZANIEDBALI?

Staramy sie być mili i pisać ogródkiem, ale wychodzi, ze nie to, ze zaniedbali - ONI JĄ TŁUKLI !!! Sunia sie boi kazdego szybkiego ruchu. Nie piszemy wszystkiego, bo jak znam zycie to np. świder urlop weźmie i pojedzie na wizytę poadopcyjną tam...

dzisiaj dzwonilam tam, pani nie było, miała byc wieczorem - teraz nikt n ie odbierał. rozmawiałam z ta nastolatką. z pazurem nic nie wie, nie zauwazyła. z zaburzeniami w chodzie - czasem im spadała ze schodów idąc na spacer!!! bo wg nich źle widziała na to jedno oczko i stąd problem - potykała się. i tyle, nikt psa nie lał...

akurat

 

05.03 gabi

 

Kochani na pocieszenie troszkę lepszych wieści Wam donoszę , pocieszenie jest dla Was i dla nas też. Bo nie muszę mówić że nas też krew zalewa

Elzunia od wczoraj czuje się znacznie lepiej, na spacerku próbuje nawet biegać , co prawda zaraz przystaje zmęczona , ale jednak widać w niej znów chęć do życia Jest o niebo bardziej kontaktowa , interesuje się otoczeniem , dzis nawet ;zapędziła ; się za koteckiem (stylem żółwia na dopingu) ale liczyły się chęci. Co do pazurka , to trudno mi ocenić czy jest duża poprawa. Moczymy łapkę w mydlinkach, na przemian z riwanolem, aplikujemy maść antybiotykową , i czekamy. Ale myślę że bolesność łapki znacznie się zmiejszyła ( skoro zaczyna biegać) Do weta wybieramy się w Poniedziałek. Jeśli prezeska pozwoli to chcieli byśmy jednak wykonac rentgen kręgosłupa , aby miec jasny obraz , na podstawie którego , ustalimy dalsze leczenie.

na dzień dzisiejszy nasza kochana myszka zdecydowanie czuje się lepiej. Nawet zaczyna dupką kręcić na powitanie

 

http://imgs3.ovh.org/893625moje%20dokumenty%20065.jpg

 

i nareszcie zainteresowanie światem

 

http://imgs3.ovh.org/708403moje%20dokumenty%20elza%20005.jpg

 

Elzunie długo trzeba namawiać na zabawę , ale warto po wolutku wychodzi ze swej skorupki. Gdy dziś weszła na kanapę w salonie (czytaj duży pokój) i kazałam jej spokojnym głosem zejść , to wręcz zamarła z przerażenia. Musiałam delikatnie ściągać ją łapę po łapie, a ona zamierała w takich pozycjach ( jedna łapa na podłodze, druga jeszcze na kanapie) aż się serce krajało.Po czym długo ją miziałam aby się podbudowała. W małym pokoju pozwalam jej spać na kanapie , co widać na zdjęciach. poza tym to istny słodziak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

09.03 gabi

 

Wróciliśmy właśnie od weta. Wykonaliśmy rentgen kręgosłupa całego. Od kręgów szyjnych do lędżwiowych. Wieści nie sa dobre. Na odcinku szyjnym nie ma ani jednego zdrowego kręgu , reszta odcinka , poważne zmiany w trzech miejscach. Zmiany sa typu zwyrodnieniowego ( uraz nie wykluczony) I mamy szczęście w nieszczęściu . Uraz jest z przed paru miesięcy ( czyli nie w ostatnim domku ) to jest to szczęście , a nie szczęście że ostatnia pani Elzy nie reagowała na jej stan , co powodawało nieziemskie cierpienie suni , i póżne rozpoczęcie leczenia. Cały opis zostanie przesłany wraz z fakturą do Fundacji. Jakie sa rokowania- Sunia całe życie już będzie na lekach przeciw zapalnych i przeciw bólowych. Pytałam weta czy jest szansa na to aby ten proces się zatrzymał , odpowiedział że ma taka nadzieje , choć zbyt póżno podjeliśmy leczenie i zmiany są bardzo duże. O wyleczeniu nie ma co marzyć. Najważniejsze aby zlikwidować w jak największym stopniu ból. Rachunek za ta wizytę wyniósł łacznie z tabletkami na dwa tygodnie 186 zł z groszami. .

Elza w lecznicy zachowywała sie tak jakby była na silnych uspakajaczach( uwaga weta) Stwierdził że jest to spowodowane ciągłym bólem. Przy tak rozległych zmianach , boli ją dosłownie wszystko.

Jedyną dobrą wiadomością jest tylko ta że z pazurkiem jest znacznie lepiej, opatrunki nadal ale ropy już nie ma. ( jeśli ktoś ma w domku zbędny oxeladin , czy jak to sie tam zwie , to bardzo bym prosiła. ) Ruch Elzuni tez musimy do maximum ograniczać ( siusiu , kupka i do domku) dopóki nie zwalczymy bólu. A potem i tak nadal ostrożnie. Ta bidulka ma nawet dysk wypadnięty Boże jak ona musi cierpieć.

 

14.04

 

Przepraszamy i już nadrabiamy. Elzunia czuję się znacznie lepiej ( dużo zależy od pogody) Pazurek uratowany , stary jej schodzi a pod spodem rośnie nowiutki

Troszku ją rozbestwiłam , do tej pory wchodziła na kanapę w małym pokoju , i przesypiała tam cała noc. Dziś jakoś nie mogła sobie znalesć miejsca , wszędzie jej było nie wygodnie , a nie chciała być sama , to władowała się na rogówkę w salonie , przytuliła do mnie i tak przespała 2 filmy Bidulka , a co mi tam , pewnie bolał ją kręgosłup Na spacerki chodzimy krótkie , żeby jej nie nadwyrężać. Na dworzu pewniej czuję się odpięta ze smyczy ( może przed tem była ciągnięta na siłę , i nikt nie rozumiał że jej powolny chód jest wynikiem bólu) Na dwórku są chwile że nawet kawałek przebiegnie , taki malutki , ale dla nas to wielka radość. Gdy wracamy z pracy do domku , to kręci ładnie dupką na powitanie , do obcych na dworzu nadal jest bardzo nie ufna i stawia na grzbiecie jeżyka.

 

A Doruś , tak jak do tej pory tolerował małe pieski , tak teraz gdy jest na dworzu razem z Elzunią , tak jej pilnuje , że nawet ratlerek nie ma prawa podejść.

W domku , między Elzą a Dorusiem panuje całkowita zgoda , nawet sprawdzają jeden drugiemu miskę i nie ma żadnych zgrzytów. Nasz Doruś do tej pory w domku nie szczekał gdy usłyszał coś za oknem......do tej pory Bo obecnie Elzunia reaguje szczekaniem na odgłosy za oknem a on się przyłącza, no i mamy duet. Na razie sąsiedzi nic nie mówią i oby tak zostało. Jutro jak będzie ładna pogoda , porobię psiakom fotki na spacerku i wstawię.

 

http://imgs3.ovh.org/759196moje%20dokumenty%20elza%20021.jpg

 

http://imgs3.ovh.org/886579moje%20dokumenty%20elza%20023.jpg

 

18.03

Proszę o przeniesienie wątku

 

Elzunia już nie jest do adopcji- nikomu jej juz nie oddamy.

 

Dziękuję też Moni za Galakan , prezesce tyż za galakan , Tosi za leki , i wszystkim za troskę i poświecenie Witamy wszystkich . Elzunia jest już po zabiegu. To był oststni gwizdek na uratowanie palca. Okazało się że pazurek był popękany wewnątrz i sam w życiu by nie zszedł. Sprawa jest bardzo przedawniona i w tkance miekkiej palca utworzyły się nieciekawe zmiany. Wet wszystko ładnie oczyścił , usunął kawałki starego pazurka , i ma nadzieję że będzie dobrze , choć gwarancji nie daje. Przepisał Augmentin 2 razy dziennie , raz dziennie zmiana opatrunku z maścią antybiotykową Detromecyna , i kontrol za tydzień. Elzunia czuje się dobrze , zjadła swoją porcję ( była strasznie głodna bo od rana na czczo) i teraz smacznie śpi. Proszę trzymajcie kciuki żeby palec się ładnie wygoił , jak na jednego biednego psiaka to troszku za dużo tego cierpienia Tosiu , leki dla suni mam do Poniedziałku. Nie wiem jak to zorganizować aby Cię nie fatygować , bo dosyć że jej fundujesz to jeszcze jakieś wymagania.Oczywiście bardzo ucieszyła by mnie Twoja wizyta i to nie tylko z powodu leków

 

:lol: :lol: :lol:

http://images36.fotosik.pl/86/310fe66edce5f4f9med.jpg

http://images50.fotosik.pl/90/c3ff2f46ad0089damed.jpg

 

Przy pomocy nieocenionej Marcysi możecie zobaczyć nowalijki

Elzunia coraz bardziej się wyluzowuje ( wyje jak wychodzimy z domu ) Sąsiedzi nas za......... Oprócz tego szczeka jak cosik usłyszy za oknem , a ten drugi podpalany z niemowy tyż robi się szczekajło Elzunia jest super nauczycielką dla Dorusia , żebranie przy stole podłapał w mig Ale oprócz tego bardzo ją kochamy

 

http://images47.fotosik.pl/95/b23b350ca9c8bb4amed.jpg

 

30.03

 

Dziś byliśmy na kontrolnej wizycie u weta. Palec Elzuni uratowany Goi się ślicznie , antybiotyk i opatrunki jeszcze przez tydzień .Wet bardzo chwalił dzis malutką , powiedział że super wyglada , sierść nabrała połysku , przytyła 3 kg. Ale najważniejsze że psychicznie dochodzi do siebie. Dziś podczas czyszczenia uszu straszyła weta głuchym warczeniem na co on zareagował stwierdzeniem że zaczyna czuć sie pewnie , a to znaczy że wraca do równowagi psychicznej Wet pamięta pierwszą wizytę Elzuni u niego , gdzie sunia całym ciałem dawała do zrozumienia że jej jest wszystko jedno. Dziś byo zupełnie inaczej , co nas bardzo cieszy, weta pewnie troszku mniej , bo woli spokojnych pacjentów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

07. 04

 

Elzunia jest już po kolejnej wizycie u weta. Łapka już prawie w porządku, rośnie jej nowy pazurek Antybiotyk nareszcie można odstawić , zjadła 3 opakowania augmentinu aż bałam sie o jej wątrobę , bo traciła apetyt. Ale wszystko wraca do normy. Dziś byliśmy na długim spacerku w lesie. Wybraliśmy płaski teren aby nie przciążać jej kręgosłupa. Doruś szalał z patykami a Elzunia cały czas sprawdzała teren z nosem przy ziemi . Ale mimo iż w domku jest bardzo grzeczna , to na spacerku bywa że udaje głuchą , i nic sobie nie robi z wołania Całe szczęście że nie jest szybka i zawsze zdążę do niej dobiec by ją złapać. Ale wtedy biedna kuli sie do ziemi , jakby czekała na lanie bidulka Spacer trwał ponad 30 min, i to spory kawałek od domku , i wiecie co ? ona ani razu nie odpoczywała A jak wyszedł jej w lesie niespodziewanie na drogę obcy ludż to postawiła takiego jeżyka że hej . Gdy wróciliśmy do domku to Doruś padł z jęzorem na brodzie , a Elzunia szalała jeszcze z piłeczką Mocna baba Doruś po tych szaleństwach zaczął utykać na łapkę ( też ma problemy ze stawem ) a ta małpiszonica jak usłyszała że szykuję żarełko dla nich , to szybkim truchcikiem już była w kuchni , a Doruś przykuśtykał za nią. Wydaje mi się że Elzę bardziej ogranicza psychika niż jej stan zdrowia. Zobaczycie , za parę miesięcy to będzie zupełnie inny pies Wiem wiem , sorki , zapomniałam aparatu

A zapomniałam , jeszcze jedno , Elza przytyła 3,5kg.Waży 35,5 kg.z tego to właśnie powodu zaczynam wyciągać ja na dalsze spacery , bo nadwaga przy jej kręgosłupie to zabójstwo, a ona jest taka mini rottka.

 

http://images49.fotosik.pl/106/218d7f94e728e4d6med.jpg

 

Mam złe wieści

 

Dziś poprosiłam o konsultację koleżankę , która jest lek.weter. Zaniepokoiło mnie zgrubienie na karku Elzy po prawej stronie i wyrażne utykanie na prawą łapę. Koleżanka powiedziała że przykro jej bardzo ale wygląda jej to na nowotwór

 

Dziś :( akacha

 

Wysłany: Dzisiaj 0:39

Elza niestety porasta guzem coraz bardziej . Pusem jest, ze guż jakby wyszedł do góry, przy skórze i jest ruchomy, o szczegółach napisze Gabi.

jest jednak natychmiastowa koniecznosć jego usunięcie i danai ado badania histopatologicznego, bo zaczyna utrudniać poruszanie się psu, do tego z pazurem problem cały czas jest .

Operacja łącznie po wszelkich znizkach dla Fundacji wyniesie około 350 zł. Częśćią tej kwoty dysponuje Gabi, co do pozostałej części musimy pomóc Elzuni, bo budżet domowy tego szczególnego przypadku i mnogości wizyt u wetów rozmaitych nie wytrzymał .

Dlatego prosze o aukcje allegro z opisaniem ile Elza już przeszła i mamy nadzieję, ze usunięcie tego guza i zoperowanie palca, jeśli bedzie taka potrzeba, pozowli jej podarowac kilka kolejnych lat życia w cudownym domu, do jakiego trafiła.

Jesli ktoś zdecyduje się pomóc Elzuni, bardzo proszę o wpłaty na konto fundacji z dopiskiem Elza.

Bardzo dziękuję.

I pamiętajmy kochani, ze każde 10 zł ma siłę sprawczą

.

Bardzo proszę o przeklejenie mojej prośby na inne fora, na ktorych Elza jest opisana z podaniem nr konta Fundacji.

_________________

 

 

----------------------------------------------------------------------gabi----------

Kochani , opracja Elzy była planowana na Wtorek , niestety dziś Elzunia czuję się gorzej , więc zabieg przeprowadzony bedzie dziś o 15-tej. Suńka ma guza wielkości sporej mandarynki nad prawą łopatką guz szybko rosnie. Wczoraj przeprowadzono nakłucie guza ale nic nie wyciekło. To znaczy zawartość guza nie płynnej konsystencji. Na dodatek pazurek , który jest również w prawej łapce znów się babrze. Obecnie trudno określić co sprawia jej wiekszy ból , czy guz nad łopatką czy palec Kochana Pani doktor Ania zastosowała wszelkie ulgi dla Elzuni , weszła nawet na nasza stronkę internetowa i zapoznała sie z losami Elzy. Cała przychodnia juz zna naszą sunię. Pani Ania pociesza nas że guz choć duży nie przyrasta do układu kostnego , tylko daje się przesuwać. Pozatym mówi że rak tak szybko nie rośnie. Podczas zabiegu usunięcia guza , będzie równiez zoperowany pazur ( w grę wchodzi nawet amputacja) Kochani bardzo prosze o pomoc. Część kosztów jestem w stanie jeszcze pokryć ale na całość mi nie starczy Wkleiłam prośbę o pomoc na forum molosów- rottwejler , oraz na Ulubieńcy wirtualna Polska. Za każda złotówkę będę Wam dozgonnie wdzięczna . Prosze trzymajcie kciuki za malutką , strasznie się o nią boję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś może poratować nas groszem, bardzo prosimy o wpłatę z dopiskiem Elza

 

Pomorska Fundacja Rottka

81-711 Sopot, ul. Grunwaldzka 94.

 

 

tel. (058) 55 11 008, http://www.rottka.pl, email: [email protected],

 

Nr KRS: 0000264192, REGON 220298294, NIP 585-14-26-492

 

Konto bankowe Bank BZ WBK S.A. O /Sopot:

53 1090 1098 0000 0001 0587 2375

Do przelewów zagranicznych: kod SWIFT (BIC code): WBKPPLPP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieści o Elzie

 

Na początek jednak o gabi (to poranny post)

:-?

Dziś cały dzień ryczę Nie dość że martwię się o dziewczynkę to właśnie dowiedziałam się że straciłam pracę , z powodu zwolnienia lekarskiego na które odważyłam się dziś pójść

 

Teraz Elza

 

Jesteśmy już w domku. Operacja trwała ponad dwie godziny. Guz był naprawdę bardzo duży, i bardzo nietypowy Mieszanina tkanki mięśniowej plus cały splot nerwów. W trakcie operacji pani wet. dzwoniła do mnie pytając o zdanie , ponieważ usunięcie całego guza groziło niedowładem prawej łapy. Oczywiście podjęłam decyzję aby usuneła guza w całości i jeszcze z marginesem zdrowej tkanki. Niedowład ? nieważny, ważne aby sunia już nie czóła bólu. No więc tak też zostało zrobione. Cały guz idzie do badania histopatologicznego. Wynik za dwa tyg. Przy okazji został też zerwany pazur z prawej łapki ( ten chory ) ale tam nie ma tragedi. Nie ma stanu zapalnego , czyli utykanie było spowodowane ucisku guza na nerwy. Musiało ją to strasznie boleć, tak ten guz był unerwiony. Pani wet jest kochana. Powiedział że będzie zmieniac jej co dzień opatrunki za darmo. Ja tylko kupię bandaże. W ranie po guzie jest wszyty dren. Ponieważ powstała tam duża wolna przestrzeń. W tej chwili Elzunia nadal śpi, i pewnie będzie tak do rana. Wklejam Fotki dziewczynki po zabiegu już w domku , oczywiście na kanapie

 

http://images38.fotosik.pl/121/20b72b641121ca3fmed.jpg

http://images44.fotosik.pl/125/a1216801a951f999med.jpg

 

Piszę na raty ponieważ boję się że zeżre mi tekst. Koszt całego zabiegu , łącznie z badaniem histopatologicznym to 400 zł. Ja w obecnej sytuacji dysponuję tylko 100

Dlatego jestem wdzięczna za każdy grosz , i nie mówcie proszę że dwie dychy , czy dycha to mało - to jest bardzo dużo A dobre słowo i świadomość że jesteście z nami jest wręcz bezcenna KOCHAM WAS WSZYSTKICH.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...