taka_ja taki_on 24.04.2010 20:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2010 Po kilku dzionkach byliśmy sprawdzić jak tam nasze wylewki;) Sprawdziliśmy czy oby równe są ... wzięliśmy nasz laserek i sprawdzaliśmy - różnica praktycznie nie jest różnicą bo w niektórych miejscach 0,4 cm. Dwa okna w kuchni Tam gdzie te rurki czerwone, to będzie ściana, okno od pokoju. Teraz te okna o wiele niżej;) Ale nic nie mogliśmy robić, wylewki musiały schnąć, a za oknem deszcz i deszcz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 25.04.2010 10:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2010 W tym czasie kiedy schły wylewki wycinaliśmy drzewa. Oto drzewa do wycięcia.. Nie było tak łatwo, dość, że obok A4, to jeszcze słupy energetyczne z kablami. Misiek wchodził wysoko i ciął najpierw gałęzie, niektóre podcinał i wiązał, potem ciągnęliśmy je. Misiek niczym akrobata wchodził na te wysokie drzewa, przy okazji był sensacją aut stojących w niejednym korku na trasie. A ja cięłam mniejsze gałęzie, a te najmniejsze zostały oddane... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 25.04.2010 10:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2010 Wyjeżdżaliśmy rano, wracaliśmy wieczorkiem. Wracaliśmy zmęczeni, nasz "Pan Ciągnikowy" pomagał nam ładować drewno na przyczepę i woził pod dom, gdzie sam rozładowywał, do momentu mniejszych pniaków. Gdy zobaczyłam nasze drewno to złapałam się za głowę... Teraz kolejna robótka to pocięcie... ale drewna na zimę starczy. Na zdjęciach tak nie widać tej wielkości, ale te niektóre pnie, to są takiej wielkości, że dwie osoby by usiadły, dlatego kilka postanowiliśmy zostawić, tylko jakoś potem trzeba będzie je zaimpregnować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 25.04.2010 11:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2010 (edytowane) Gdy wspomnę naszą szaloną pogodę zwłaszcza czwartkową, gdzie nagle zrobiło się zimno jak diabli, padał nawet grad, to mam dreszcze na samą myśl, a MY mimo tychprzelotnych i szalonych wybryków pogody, cięliśmy dalej. Pod wieczór przebijające się słonko było jakby nagrodą. Wiedzieliśmy, że musimy jakoś szybko uporać się z tą pracą w poniedziałek zobaczę swoje drzwi tarasowe - będą wstawiane. Oprócz tego 2 dostawy. Jedna płyt g-k, stelaży itp. i druga dostawa wełny mineralnej -zamówiliśmy 20-stkę. A oto jak wyglądją te duże pnie w porównaniu z mniejszymi, które nie były lekkie. Misiek z "Paniem Ciągnikowym" nadźwigali się przy tych sporych "kołeczkach". Ja w piątek miałam wolne, bo przeciązyłam swoje kolano, które mam oszczędzać... Dzisiaj -niedziela jest ok. A oto te maxi pniaki Właśnie kilka tych większych zostawimy... W poniedziełek jeszcze trzeba ładnie posprzątać, aby działeczka ładnie się prezentowała po tej całej wycince. Nie mogę doczekać się jutra... w końcu zobaczę swoje drzwi i znikną pytania, czy to graż. A potem do boju z sufitami i ścianami. Ot koniec tematu mniej budowlanego... Co do wycinki drzew dowiedzieliśmy się, że gdybyśmy wynajęli firmę to za jedno koszt od 300 zł. do 550 zł. a było u nas 7 drzew, 2 mniejsze a reszta wieksza. Zdjęcia nie oddają ich wielkości.... Pozdrawiam dzisiaj tj. niedziela 25 kwietnia 2010 - w tą istnie letnią pogodę... "Skuś baba na dziada" aby taka pogoda była a ucieszy się wiele osób budujących i pracujących na zewnątrz. Edytowane 25 Kwietnia 2010 przez taka_ja & taki_on:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 02.05.2010 11:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2010 (edytowane) Najpierw przyjechał Pan z wełną mineral. ( nie wiem czemku ale zawsze chcę napisać wata!). Rozładunek niby lekkie toto, ale 3 razy w sumie układaliśmy, dumając, gdzie podczas prac najlepiej ją ułożyć. 19 rolek, 20 gruba. Zaraz kilka minut po tym, przyjechał Pan z płytami g-k., płyt było nie mało - bo przecież zamiast tynków dajemy płyty, do tego kleje i szpachle plus haki, stelaże.Najpierw z auta -rozładunek, potem do domu... Podziwiam Miśka, bo nie chciał abym przeciążała te swoje kolano i dźwiagał te płyty sam, ja czekałam w domu i oboje dopiero układaliśmy - albo pod ścianę, albo na palety na środku w domu. Mało tego dzwonił "Pan Ciągnikowy", że jeszcze dzisiaj ma tylko wolny dzionek, czy jedziemy... no to zaraz z domku na działkę i pakowanie gałązek i czyszczenie jej... ale suma sumarum zostalismy jeszcze z tymi gałązkami na działce. Kawałek sprzątnięty. Aby działka była uprzątniętna to kolejny dzionek trzeba tam przeznaczyć i umówić znowu "Pana Ciągnikowego", ale to może poczekać. Pisałam o drzwiach tarasowych, że w poniedziałek wstawienie, niestety Pan ma zadzwonić.... Edytowane 2 Maja 2010 przez taka_ja & taki_on:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 02.05.2010 12:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2010 Nie wiem kiedy zleciał mi ten tydzień, w dodatku wczoraj jeszcze byłam pewna, że to piątek, a była sobota. Gdzieś zgubiłam jeden dzień. W tym tygodniu było cięcie drewna, rąbanie, pakowanie na taczkę i przewożenie w inne miejsce. Z czasem okazało się, że przecież tam będzie wykopana kanalizacja, a teraz leży tam niezła fura drewna. Pogoda sprzyjała nam, więc ciachaliśmy:wiggle: Oprócz tego jeszcze kosiłam wokół domku i tak coraz dalej i dalej. Pierwsze stanowisko pracy i ponad 2 kubiki drewna... Zaraz przenieśliśmy się na kolejne miejsce... Tutaj juz zostały same grubsze gałęzie -kołeczki, kołki. Na dzień dzisiejszy jest tutaj do połowy pusto. Nie chcę WAS zamęczać ciachaniem drewna, wystarczy, że MY przez te kilka dni wracaliśmy zmęczeni. I ciut pracy zostało, bo zaczął się majowy weekend. W tym tygodniu byliśmy w markecie budowlanym, był to dla mnie ala relaks, taka odskocznia, najpierw wyszliśmy z wanną akrylową 170/70, potem z kablem do światła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 02.05.2010 12:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2010 (edytowane) W tym tygodniu zostały przywiezione i wstawione drzwi tarasowe. Kiedy Misiek był z Panami przy wstawianiu drzwi, ja na słonku wokół domu kosiłam. Zauwazyłam, że lokator -kret ciut dalej się wyniósł... no to niech sobie tam mieszka. Po kilku dniach, po zamówieniu drzwi tarasowych zaczęłam nawet dumać, że moglismy poprostu zamówić podwójne drzwi i też by starczyły - teraz takie mamy tutaj. a tym samym zyskała bym ciut szerszą ścianę. Nawet Misiek stwierdził, że takie by faktycznie wystarczyły, lecz jednak nic nie zmieniliśmy. Gdy drzwi zostały wstawione, uznałam, że jednak o wiele widniej w salonie i wydaje się być teraz salon taki duży. Drzwi są z obu stron, po lewej posiadają na zewnątrz uchwyt. Jak wyskoczę obok do kotłowni, to za sobą zamknę drzwi. Drzwi są tylko tarasu niet - ale i na niego przyjdzie czas. W tym tygodniu zaczynamy wewnątrz:wiggle: Pozdrawiam Edytowane 2 Maja 2010 przez taka_ja & taki_on:) Łobrazek za mały:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 10.05.2010 20:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2010 (edytowane) We wtorek wypilismy z Miśkiem jego "miśkową" kawkę i brrrrrrrr do domku. Cieszyłam się, że w końcu zaczniemy w domku znowu coś działać. Miałam wrażenie, że utknęliśmy w miejscu. Zaczęliśmy przyklejać płyty gipsowo kartonowe na ścianach - zamiast tynków:) Nie było to rach -ciach, niby powoli tez, ale trzba było wypoziomować solidnie, puknąć, a czas jak szalony biegł. Misiek na drabinie;) A tutaj kolejna ściana obklejana. Od drogi. A tutaj ściana od tarasu. Kabelki wypuszczone, Haki i rurki ładnie zaszpachlowane;) Tego dnia przeszliśmy z płytami do kuchni... ale te zielone, to jakby twardsze jakieś. Edytowane 10 Maja 2010 przez taka_ja & taki_on:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 10.05.2010 20:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2010 Klejenie płyt gipsowo- kartonowych . Kuchnia. Hm, ściana w kuchni;) - obklejana. A tutaj już widać granicę kuchni i jadalni - tam będzie stała po zrobieniu sufitu ściana. Zaczęliśmy robić stelaż - na sufit. Muszę przyznać, że stelaż nie jest aż tak szybki do zrobienia. W końcu trzeba utrzymać poziom. Najpierw został przykręcony boczny n ścianach -dookoła, potem ten podwieszany wraz z łączkami. Tutaj dopiero początek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 10.05.2010 20:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2010 Wyjeżdżamy z rana zaraz po kawusi, oczywiście ja w głowie nieraz wertuję, czy oby wszystko mamy. Wracamy wieczorem padnięci. Nie wiem ileż to razy wchodzę na drabinę i schodzę, ileż wchodzę na rusztowanie i schodzę Nie wspomnę, że ucieszyłam się bardzo -bardzo, że Misiek został posiadaczem pasa i innych bajeranckich kieszonek, pomyslałam szczęśliwa -nu w końcu nie będzie -a gdzie mam ołówek, widziałaś ołówek:confused: A nie wiesz Miśka gdzie zostawiłem .... Długo nie nacieszyłam się... kieszonki są - a ołówka dalej nie ma i poszukiwaczka w mojej osobie szuka:bash::rotfl:Mało tego, jedna kieszień na wiertarkę, bądź wkrętarkę - porwała się - a tak cieszyłam się, że nie muszę brać od Miśka, trzymać i mu oddawać. W tym czasie zamówiłam formy do kamienia ozdobnego, ale nie miałam czasu bawić się gipsem, w domu Misiek wypróbował, wyszedł super taki kamień z formy, ale był jeszcze wilgotny, gdy go wyjmował aby pokazać mi wzór. To taka próba była. Przyjechały do nas schody strychowe... Misiek postanowił dla spokojnego snu w przyszłości wzmocnić dodatkowo wiązary deskami na 4 śrubach, kolejny dzionek to zajeło, tym bardziej, że sam ciął śruby, jeszcze wiercenie, skręcanie a ciut wiązarów jest. A tak było w sobotę -08. 05.20101 r. Ciut zabawy przy stelażu jest, ale warto jednak mieć niwelator, łatwiej przenosić wysokości;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 10.05.2010 21:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2010 Pamiętacie, jak wspominałam o moich lokatorach.... przyznam się, że pochłonięci potem drewnem jakoś zapomieliśmy o gnieździe, a ja nawet to pomyslałam, że wyprowadziły się. Właśnie we wtorek, Misiek zostawił mnie w domu samą, zaś on pojechał do sklepu po wkręty. Siedzę cicho i widzę samca kopciuszka, mało tego wleciał do środka -pod dachem i sprawdzał, stałam wtedy w bezruchu mogąc obserwować goz bliska, ale on wlatywał i wylatywał, smiałam się z niego. Potem zobaczyłam, że przynosi różne pożywienie dla samicy siedzącej w gnieździe, które jest w tak ciemnym faktycznie miejscu, że robione zdjęcia wychodziły tak sobie. W dniu dzisiejszym - podglądam z ukrycia i nie za często, aby nie straszyć rodziców karmiących swoje pociechy -naliczyłam już bardziej upierzonych 5 piskląt. Siedzą w gnieździe i łebki mają dookoła gniazda, które jest skupiskiem trawy. Tak fajnie to wygląda, widać dookoła żółte dziobki. Niestety Kopciuszki musiały jakoś odnaleźć się w tym hałasie od rana do wieczora. Maluchy w gnieździe, gdy karmi je któreś z rodziców teraz już krzyczą - podobnie jak małe kurczaczki. Zdjęcie robione w miejscu, gdzie będą belki wsunięte. Tutaj schodzi się deska koszowa. Wsunęłam tam szybko rękę, aby zrobić szybko i jak najbliżej zdjęcie Te żółte to dziobki maluchy dzisiaj są wieksze, już widać z dołu łebki. Pomyśleć, że nasz dom przydał się ptakom i narodziły się kolejne w nim maluchy. Dzisiaj chcąc zrobić zdjęcie, obok czekał tatuś... mama jest bardziej szara. Widać jego po prawej... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 10.05.2010 21:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2010 Dzisiaj od rana do wieczora robiliśmy stelaż i ponieważ jutro mamy wolne, bo ciut załatwień innych, to staraliśmy się zrobić jak najwięcej. To zrobilismy cały stelaż. Jestem zmęczona, ale postanowiłam dzisiaj uzupełnić dziennik;). A jutro pobudka z ranka:eek: Teraz już ocieplać i sufity, potem ścianki:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 16.05.2010 21:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2010 W tym tygodniu oprócz stelaża - mając w sumie 2 dzionki wolnego, w jeden dzionek ułożylismy wełnę Początek Coraz dalej i nawet byłam zdziwiona tą wełna o grubości 20 cm, bo spora była. Tutaj nas kuchnią i jadalnią. A oto i koniec. Wełny zostało 2 i troszkę rolki z 19 sztuk. Ale to będzie nas samym salonem, jak włożymy belki i zrobimy drewniany sufit. Trzeba będzie dokupić taka 1 rolke wełny, bo obawiam się, że pomimo, iż to nie duzy sufit, to jednak będzie mało. Wełnę czułam ciąglę, myłam twarz i czułam te opiłki:bash:. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 17.05.2010 05:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 O NIE, ja tu posta kończę a tu -fik prądu brak:eek: Kolejnego dnia Misiek z kolegą podłączali kable do skrzynki. W końcu nie musimy podpinać skrzynki;) A Miśka tak szalała z kosiarką, że została zabrana do pospawania - do domu, ale tak to jest jest poszerza się drogę od domu do drogi. W sobotę było foliowanie naszego "sufitu" Potem Misiek sam przyklejał folię, co zajmuje ciut czasu, a ja szalałam z pospawaną kosiarką z przodu domu, z boku, z tyłu domu... aż zaczęło boleć mnie kolano i odciski na dłoni i stwierdziłam -the end:D. Wrócilismy przed 17-stą. Nu to teraz juz tylko płyty gipsowo -kartonowe na sufit i ścianki:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 17.05.2010 05:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 Teraz coraz głosniej piszczą młode w gnieździe... Nie chciałam zakłócać ich trybu zycia, ale szybko wzięłam drabine i zrobiłam pisklakom zdjęcia... Są słodkie maluchy, zza drzwi tarasu je widzę, jak siedzą i łebki im widać, to skubią się, a jak któreś z rodziców przyleci, to każde z nich chce robala... Zwijają się w kulkę jedną, jak ostatnio stanełam znowu na zewnątrz na drabinie, aby zrobić im zdjątko -nie wspomnę, o tacie ich wkurzonym... więc nie chciałam ich denerwować i zrobiłam szybciutko znowu zdjątka... A potem znowu słychać piski, bo każde głodne... 5 piskląt jest, które niedługo wyfruną... O i jak skulone maluchy... Ot i PIERWSZYCH mieszkańców uwieczniłam w swoim dzienniku;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 17.05.2010 06:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 Niedziela - ot padało, pochmurno i wybraliśmy się do Krakowa, poszwędać się po marketach budowlanych. Popatrzyłam na LED-y i nne bajery oświetleniowe, które jak każdy bajer nie należą do tanich. Uznalismy, że jednak w Brzesku kupi człek taniej ciut. Popatrzyłam na zlewy, na płytki.... Wracamy z Miśkiem, dalej leje, wycieraczki na maksa suwają się po szybie. NAGLE a cóż to za korek:eek: - nic tylko pewnie w Łapczycy wypadek ... o jej. Włączyłam radio na inny kanał i co słyszymy? - wylał strumyk i nawet planują zamknąc drogę. A 4 zamknąć, aut full a my w korku -bite z 2-3 godziny aby w ogóle dojachać do domu. Zawracamy, jedziemy naookoło. Jedziemy nie tylko my, a z naprzeciwka też sporo aut, Misiek jeszcze wspomina o kolejnej rzece, że ciekawe, czy tamta nie wylała. Widząc te auta pomysleliśmy, że nic tylko wszyscy tutaj teraz trasę wybrali. Pomylilismy się... to auta zawracały, bo tam też wylała rzeczka i zawrót - pada, ja wysiadam macham do kierowców stojących za nami aby zawracali -inni zawracają, inni jadą na ryzyko -zaleje silnik, albo nie... a dalej też kolejny mostek i nie wiadomo jak tam.... Jedziemy na Nowe Brzesko a potem na Szczepanów... Tam odbitka w skrót, ledwo ujechalismy 2 km -zajeżdża nam prawie autem drogę kierowca i świeci długimi światłami - zatrzymujemy się - niestety nie ma przejazdu. To w inna stronę... potem znowu naookoło, bo tym razem już Straż blokowała. Pojechalismy prosto do nowego domu - tam spokojniej, ale rów naprzeciwko poziom miał b. wysoki, zalane ogródki. Niedźwiedź też wysoko w korycie -po drugiej stronie. Wrócilismy znowu naookoło do domu... a tutaj w TV, że opady znowu. W tym momencie człek nie żałuje, że tak wysoko się uniósł, tylko wrazie fali, jaka przeszła w 2001, drewno by nasze popłynęło jak nic. a oto tylko kilka zdjątek jakie zrobiłam na szybkiego, bo tel. mi wysiadł, a w aparacie były ledwo zipiące baterie. Tutaj po lewej wylało na podjazd niczym strumień wartki z rowu melioracyjnego. Korek i zaraz zakręcilismy... Takich zalanych miejsc było b. wiele... Wieczorem jeżdziła straż ogłaszając przez megafony, że Uszwica u nas wyleje. Dzisiaj znowu pada... i ma padać. koło " nowego" domu jest w porządku, naprzeciwko poziom uniesiony w rowie, pod pojazdem u nas nie ma tyle wody, u sąsiadów jest więcej. Oby tylko przestało padać... a zapowiadają, że tak ma być jeszcze w środę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 17.05.2010 06:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 (edytowane) W ten okropnie padający dzionek zyczę WAM wszystkim czytającym dziennik DOBREGO DZIONKA Jadę do Brzeska, mam nadzieję, że dojadę, bo musze podskoczyć do US i zobaczyć drzwi wejściowe;) Przyjdzie mi czekać na nie z 4 tyg. A to mój rododendron, coby ciut koloru było dziasiaj:) Pozdrawiam Edytowane 17 Maja 2010 przez taka_ja & taki_on:) hmm a bo ja wiem... hm.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 19.05.2010 18:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2010 17.05.2010 r. PONIEDZIAŁEK Pojechaliśmy do US i zobaczyć drzwi wejściowe -stalowe, jednak nic nie wybrałam. Jesteśmy dalej w kropce -ot to. Muszą być od tej zawietrznej strony takie odporniejsze drzwi. Pojechaliśmy z Miśkiem odrazu do domu, zobaczyć jak tam rów i jak przed odmem woda. W niedzielę niedaleko stała woda w polach sąsiadów, w poniedziałek taki widok z boku domu mielismy, ale b. wysoko jestesmy uniesieni. Po drugiej stronie domu, sąsiad w dołku -zalana piwnica i ogormna woda za furtkę. A oto sąsiada rów -pomiędzy jego podjazdem a drogą U nas nie było tak źle... oto nasz rów... Te rowki jednak nie tak nas martwiły, jak ten naprzeciwko - po drugiej stronie drogi, chociaż miał jeszcze ciut do góry, aby wylać i przejść na drugą stronę i 100 metrów do naszedo domu, który jest podniesiony.... Nie aż tak nisko woda była, bo zaraz pod mostkiem Idąc dalej wzdłuż owego rowu, 300 metrów od drogi, w dół zchodzi się Uszwica z Niedźwiedziem i rowem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 19.05.2010 19:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2010 Uszwica mnie zaskoczyła, bo jeszcze nidawno mogłam zejśc niżej, a tutaj drzewka, obok których stałam -zalane. U nas nie jest tak żle, 1997 roku przeszła tędy od Uszwicy fala i wtedy pozatapiała piwnice. Dlatego nie mamy piwnicy. Fakt niektórzy sąsiedzi są podtopieni. Dzisiaj (środa) sąsiadce słup energetyczny naprawiali. Przechylał się na dom, po tym jak stał w tym podmokniętym terenie. Z Miskiem tego dnia wierciliśmy sami płyty g-k na suficie, ale stwierdzilismy, że jednak spytamy znajomego i nam pomoże, bo nie dostaliśmy podnośników do płyt. Sami z trudem we dwoje te długie płyty kręciliśmy, zrobilismy 2 rzędy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
taka_ja taki_on 19.05.2010 19:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2010 (edytowane) WTOREK Tego dnia pojechał z nami do pomocy znajomy, ja oprócz tych płyt w międzyczasie jak zwykle gotowałam na kózce. Najszybsze są zupy:) Kawusia też wskazana w międzyczasie, bądź herbatka. Tym bardziej, że chłodno się zrobiło. Widząc sufit nad głową, coraz dalej i dalej, chociaż te płyty cięzkie i aż ręce bolą, cieszyłam się. Ja trzymałam z jednej strony, znajomy z drugiej, zaś Misiek stawał pośrodku i szybko po brzegach wkręcał wkręty. Tego dnia planowaliśmy dokończyć całość, ale nagle nastała ciemność - prądu nie było i wróciliśmy po 17-tej. Zostało kilka płyt do przykręcenia, no fakt tez nie jest tak hop -siup, bo trzeba wymierzyć niektóre i uciąć. W gnieździe moje maluchy piszczały i zaczęły być bardziej ciekawe, zerkały przez drzwi tarasowe jak zamiatam, a ja obserwowałam często je. Postanowiłam zrobić im zdjęcie, nawet Misiek mnie trzymał, ale nie chciałam długo je straszyć, byłam zdziwiona, że to spore ptaszki. Ich gniazdo było malutkie już dla nich Edytowane 19 Maja 2010 przez taka_ja & taki_on:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.