Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

...."samotność"...


Bramer

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 275
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

ech....ciężkie dni.................. :cry:

niestety każde okazanie emocji (łez, wzruszenia, bezsilności) w dzisiejszym świecie cyborgów i wszechobecnego profesjonalizmu odbieranu jest przez otoczenie jako oznaka słabości, mało- jako słaby punkt, który można wykorzystać przeciw drugiemu człowiekowi......

dołuje mnie to- to ciągłe zakładanie masek, skrywanie prawdziwego ja, udawanie, podchody, półsłówka!!! ludzie oszukują się nawzajem, a później gubią się w grze, której sami są autorami. prawda zmywa się z kłamstwem..

drugie dno...

 

dobrze, że w tym wszystkim nadal wiem kim jestem..

 

czuję tak samo z tą różnicą że już nie wiem km jestem...ujmę to słowami piosenki raczej mało znanej- zespół epilog - pajac.....zgubił się w czasie a może i przestrzeni , nie doszła do niego instrukcja ,że znów się chodzi nogami po ziemi...

Wybaczcie mi wszyscy, że się dołączam... jestem na forum świeża, trafiłam przez problemy z budową domu...zamarzył mi swój kawałek nieba i teraz płacę za zuchwałe marzenia...aczkolwiek nadal uważam że człowiek powinien mieć marzenia. Szkoda tylko, że droga do nich przypomina "Syzyfowe prace ". Moja historia- tydzień po sfinalizowaniu transakcji kupna domu w stanie surowym otwartym moją córkę potrącił samochód na pasach- trauma której żadne słowa nie opiszą. Jest już ponad rok od wypadku, w sobotę kolejna operacja. Siedzę teraz nasłuchując jej oddechu i czuję się tak jakby cały świat nie istniał - tylko ja , moje cierpienie, bezradmość i straszliwa samotność. A najgorsza świadomość- jeśli ja się tak czuję to jak się czuje moja córka - która w wieku 17 lat straciła wiele marzeń i nie wie jak znaleźć nowy sposób na życie, a ja jej nie pomogę , bo nie umiem naprawić jej nogi, jej głowy, bo nawet specjaliści którzy się nią zajmują od roku sami tego nie potrafią?

 

Ktoś może pomyśli, że się rozklejam, takie moje "gorzkie żale" - ale naprawdę się staram i im bardziej podnoszę grzbiet, tym mocniej mnie zgina w dół. Muszę pogodzić leczenie córki z pracą zawodową, wykańczać dom na który wzięłam kredyt i za rok muszę przedłożyć w banku odbiór budynku, za 4 dni mam obronę pracy ( zachciało mi się do tego studiów podyplomowych, ale zaczęłam je przed wypadkiem więc wypada skończyć)...sprawę wo odszkodowanie, która znalazła swój bieg już w sądzie i do tego wszystkiego sama. Przyznaję, jestem z kimś, ale w obliczu tak rozlicznych problemów słyszę coraz częściej więcej krytyki niż słów wspierających- zatem..albo jestem histeryczka, albo ...jak mi się zachciało domu, to radź sobie sama itp. Myślę,że scenariusz , który pisze mi życie doskonale zweryfikował tego człowieka....i znów zostaję sama...bez żalu dodaję ...nie warto..tylko dlaczego do cholery dopiero w obliczu takiej traumy człowiek dopiero poznaje drugiego człowieka?? dlaczego dopiero wtedy widzi, jakimi ludźmi otacza się?? Widać miała rację Szymborka pisząc....tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono....Dochodzę do wniosku, że żyłam przez wiele lat w wielkiej ułudzie, że mam grono dobrych przyjaciół, matkę któa na swój sposob kocha swoje wnuczki ??

Wiecie co?? nic się nie sprawdza. Jak czekałam w sobotę przed blokiem operacyjnym 3 godziny i potem przy córce , aż się wybudzi- nikogo przy mnie nie było. A wtedy tak bardzo potrzebny jest ktoś, kto powie nawet to głupie zdanie, którego nienawidzę ...będzie wszystko dobrze...przytuli, doda choć namiastkę sił, aby przy córce nie beczeć. Tak, owszem, zadzwonił wykonawca od docieplenia poddasza po kolejną zaliczkę i był bardzo zaskoczony , że kategorycznie odmówiłam. Dziś nie stawił się wobec tego do pracy, zostawiając w połowie robotę. W środę więc przed zmianą opatrunku u córki muszę zaliczyć budowę i pożegnać Pana obrażalskiego.

No..teraz to już mnie poniosło,przepraszam, ale musiałam się anonimowo wyżalić, choć na razie nie czuję ulgi. Wiem, że to tak moja chwila słabości , ale czuję że jak to będę dusić w sobie, znajdę się na granicy obłędu. Jeśli ktoś przeczyta te moje internetowe bazgroły- proszę o opinię- czy rzeczywiście jestem histeryczką ? czy rzeczywiście muszę się godzić na to, co według mnie mogę zmienić? nienawidzę stwierdzenia.. że takie jest życie..więc jeśli takie jest życie, to muszę rezygnować z marzeń bo przecież baba nie nadaje się do budowy domu...cytat jednego znajomego ...i nawet jak ta baba dla tych potrzeb podejmie studia to i tak nie poradzi...a przecież nawet " złoto jest dla zuchwałych". a może rzeczywiście jestem jak ten pajac, do którego nie doszła instrukcja, że znów się chodzi nogami po ziemi??????????

Pozdrawiam na mokro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..

Czasem fałszywe "będzie dobrze" jest gorsze od szczerej ciszy.

Nie jesteś sama - masz córkę, dla ktorej musisz jeszcze walczyć. Musisz. I Ty to wiesz. Dasz radę, bo nie jesteś cienias. Mam nadzieję, że córka już niedługo zamieszka zTobą w Waszym domu i będzie wiedziała jak dzielną ma mamę.

A tyle z nas zostaje co w ludziach pamięci - więc Kamar - dajesz przykład swojej córce jak żyć i jak upadać , ale najważniejsze - jak się podnosić i osiągać cele i marzenia. Myślę, że nie mogła trafić na nikogo lepszego.

Będzie dobrze - musi być :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamar67... Trudno cokolwiek madrego powiedziec, bo przeszlas zbyt wiele jak na jednego czlowieka. Jedyne, co mi sie cisnie, to to, ze gdybys sie chciala wyzalic w realu, to masz do mnie blisko. :wink:

 

Dbaj o corke, a fachowcow spuszczaj po brzytwie. Jestes dzielna i tak trzymaj...

 

Dziękuję Małgoś...trudno coś sensownego mi napisać, emocje duże bo nie spodziewałam się takiego odbioru...cóż..troszkę tu chlipię ale takich łez się nie wstydzę(mam niestety ostatnio dziwne ku temu skłonności).Z córką lepiej bo już tak nie boli, wczoraj na budowie panów poustawiałam jak trzeba i dyplomatycznie dałam do zrozumienia że żarty się skończyły, a dziś jak przeczytałam Twój i Nefer post - dostałam skrzydeł i już nie wszystko jest czarne. Szkoda tylko że doba nie jest dwa razy dłuższa bo własnego ogona jaka nasza kotka Maniusia nie mogę złapać:) Jeden plus- nie mam czasu się stresować na sobotnią obronę i czuję się tak , jakbym dyplom miała już w kieszeni. Jeszcze raz dziękuję i za real również- świadomość tego nie pozwala zwątpić w człowieka

Odezwę się wkrótce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..

Czasem fałszywe "będzie dobrze" jest gorsze od szczerej ciszy.

Nie jesteś sama - masz córkę, dla ktorej musisz jeszcze walczyć. Musisz. I Ty to wiesz. Dasz radę, bo nie jesteś cienias. Mam nadzieję, że córka już niedługo zamieszka zTobą w Waszym domu i będzie wiedziała jak dzielną ma mamę.

A tyle z nas zostaje co w ludziach pamięci - więc Kamar - dajesz przykład swojej córce jak żyć i jak upadać , ale najważniejsze - jak się podnosić i osiągać cele i marzenia. Myślę, że nie mogła trafić na nikogo lepszego.

Będzie dobrze - musi być :):)

 

I będzie...bo jak piszesz- musi...po takich słowach wstyd, aby było inaczej. Za każde szczerze dziękuję- to bardzo ważne by nie zwątpić, tym bardziej że nie pisane z kurtuazji czy litości( czuję właśnie tak)...tego akurat mam jak chwastów w ogródku których nikt nie potrzebuje i z wytępieniem problem.

Dziś już lepiej córkę już mniej boli to co naprawiali( myślę że bardziej ją trapi 2 mce o kulach...ale da radę ..ja już dopilnuję:), tylko czasu ciągle brak...odezwę się zatem wkrótce, tym bardziej że zaintrygował mnie Twój dziennik...Małgosi również...Mam nadzieję że w święta znajdę czas na tak poważną lekturę i jeśli pozwolisz swoje "trzy grosze wrzucę"

Tymczasem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 1 month później...

Bramer, dziękuję za DCD ... przypomniały mi się dni i noce spędzane ze słuchawkami w uszach, przemierzałam wtedy wrogi i obcy dla mnie Poznań, którego nigdy nie pokochałam bo ... nie ... :-?

Doły jak Rów Mariański i tylko muzyka ech muzyka mogła dać mi wtedy cień nadziei ...

Dziękuję raz jeszcze - w uszach nadal the Carnival is Over 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Kochać i tracić, pragnąc i żałować,

Padać boleśnie i znów się podnosić,

Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"

Oto jest życie: nic, a jakże dosyć...

Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,

Iść w toń za perłą o cudu urodzie,

Ażeby po nas zostały jedynie

Slady na piasku i kręgi na wodzie.

 

[L.Staff]

 

chyba mam dziś malutkiego doła.. Nie wiem ,czy to przez tą pogodę (ciągle pada..), czy przez przymusową przerwę w pracy spowodowana brakiem możliwości dojazdu, a może to wiadomośc,że kolejna koleżanka jest w ciązy.. :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może to wiadomośc,że kolejna koleżanka jest w ciązy..

 

No, faktycznie, biedna koleżanka.

 

Pewnego dnia król Salomon postanowił utrzeć nosa swojemu najbardziej zaufanemu minostrowi, Benajahowi ben Jehojada. Przywołał go i rzekł:

- Benajahu, doszły mnie słuchy o pewnym niezwykłym magicznym przedmiocie, który sprawia, że jeżeli spojrzy nań człowiek szczęśliwy, to natychmiast posmutnieje, natomiast człowiek smutny na jego widok rozchmurzy się. Proszę, znajdź dla mnie ten przedmiot.

Benajah skłonił się i udał na poszukiwanie. Ale mijały miesiące i... nic. Gdzie by nie pytał, nie było ani śladu po takim magicznym przedmiocie. Nikt o nim nie słyszał.

Na dzień przed upływem terminu, jaki wyznaczył mu Salomon, Benajah przypadkiem trafił do sklepu jubilera i choć był już zrezygnowany, spytał go czy ten nie słyszał o przedmiocie, który potrafi przegnać zarówno radość, jak i smutek. Stary jubiler zamyślił się, po czym wyciągnął spod lady mały złoty pierścień i szybko wygrawerował coś na nim, po czym oddał ten pierścień ministrowi.

Następnego dnia Salomon ponownie wezwał do siebie Benajaha.

- No i co, przyjacielu? Znalazłeś mi przedmiot, o który prosiłem? - spytał. Na to Benajah wyciągnął z kieszeni pierścień i podał go królowi. Jak tylko Salomon przeczytał napis na pierścieniu, zrozumiał że przegrał tę potyczkę. Jubiler wygrawerował bowiem trzy hebrajskie litery: gimel, zaying i yud. Litery te były pierwszymi literami słów "Gam zeh ya'avor" - "To również przeminie". Gdy tylko Salomon to przeczytał, zrozumiał, że jego mądrość, bogactwo i władza w końcu rozpadną się w pył, ale że też tak samo troski trapiące nieszczęśliwych ludzi w końcu odejdą w nicość.

 

No :)

 

A dla wszystkich samotnych, Pudelsi i "Kocham się":

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że dobrze zrozumiałem, tylko moje poglądy na tę sprawę są inne ;)

 

 

Twoje wrażenie jest mylne... Smutno mi bo po tylu miesiącach prób nam sie nie udało i każda taka wiadomośc strasznie mnie dołuje. Wiem, że po pewnym czasie nauczę się cieszyc szczęsciem koleżanki ale jeszcze nie teraz..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...