AgnieszkaPrzemko 18.06.2009 11:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2009 Październik 2008 roku - Ponownie pojawia się temat przyłączenia wody Postanowiliśmy wznowić granice naszej działki. Niby wiemy, gdzie przebiegają, jednak sąsiad obok zaczyna samodzielnie tyczyć sobie budynek i w naszych głowach pojawia się wątpliwość, czy nie postawi domu za blisko nas. Lepiej wiedzieć, niż potem mieć problemy. Słupki graniczne zostały chyba dawno temu zaorane przez poprzedniego właściciela obu działek. Umawiamy zatem na 5 października geodetę na wznowienie granic. Tego samego dnia przed wyjazdem na „plac boju” odbieram jakieś pismo z poczty. Pakuję w torebkę z założeniem późniejszego otwarcia. Po dojechaniu na miejsce mam jeszcze trochę czasu do przybycia geodety. Otwieram i … czytam raz, drugi, trzeci. Urząd miasta wynajął biuro projektowe do opracowania projektu na budowę sieci kanalizacji sanitarnej i sieci wodociągowej. Przysłali nawet projekt zagospodarowania terenu, gdzie jest zaznaczone podłączenie do naszego domku. Dostaję skrzydeł i z radości zaczynam skakać. Dzwonię do męża i czytam mu pismo. Ale radocha. Razem z pismem przysłano nam oświadczenie do podpisu, że zgadzamy się na udostępnienie pasa drogi, którego jesteśmy współwłaścicielami. Jednak jest jedno zastrzeżenie, że wszyscy współwłaściciele drogi muszą dać zgodę. Biuro projektowe mieści się w Szczecinie, więc na następy dzień jadę, dowiaduję się szczegółów i składam nasze oświadczenia. Okazuje się, że niektórzy sąsiedzi nie odebrali pism i w związku z tym biuro zamierza odstąpić od realizacji projektu dotyczącego przyłącza do naszych działek wody i kanalizacji. Zabieram koperty dla wszystkich sąsiadów – te które wróciły do biura. Mężulo wydzwania do naszego przyszłego sąsiada, który poznał pozostałych sąsiadów. Umawia się z nim i tamten zobowiązuje się do dostarczenia tej korespondencji. Musimy zespolić siły i razem udaje nam się to załatwić. Wszyscy nadsyłają zgodne oświadczenia o pozwoleniu zajęcia pasa drogowego. Jadę następnie do wodociągów dowiedzieć się więcej na temat tej inwestycji. Składam wniosek o warunki techniczne przyłącza do wodociągu. Potem udaję się do miłego Pana i pytam - kiedy będzie woda? Tam natrafiam na mur niewiedzy - oni nawet nie mają pojęcia o tym że coś takiego się planuje. Zostawiam kopię swojego projektu zagospodarowania terenu drogi. Na początku niewiele informacji zdobyłam, ale po naciskach pokazano mi plan/założenia przebudowy wodociągu w naszej miejscowości oraz w okolicy – może przełom 2009-2010. Mam dzwonić i dowiadywać się, może za tydzień powiedzą coś więcej. Po tygodniu słyszę, że jak ruszy Obwodnica Miękowo, to i może coś w sprawie wody się ruszy. Podsumowująć - znowu nic nie wiedzą, a słowo "może" chyba wpisali do szablonu rozmowy z Klientem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 18.06.2009 11:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2009 Kierownik budowy znaleziony Dobra wiadomość dotycząca realizacji inwestycji pod nazwą budowa wodociągu pobudza nas do działania. Szukamy kierownika budowy. Proponujemy to naszej znajomej projektantce, ale ona odmawia. Dostajemy kilka namiarów na sprawdzone osoby. Tego wątku miało nie być, ale postanowiłam uczcić pamięć wspaniałego człowieka. Pełnienie funkcji kierownika budowy zaproponowaliśmy także pewnemu przesympatycznemu panu Edmundowi, który doradzał nam podczas adaptacji projektu i omawiał konsekwencje różnych rozwiązań technicznych i budowlanych. Takich ludzi jest niewielu – bezinteresownych i o wielkim sercu. Podczas spotkań z nami dokładnie wszystko tłumaczył, rysował itd. Był człowiekiem bardzo aktywnym i w związku z brakiem czasu, kierownikiem zostać nie chciał, ale obiecał pomoc i doradztwo na każdym etapie budowy. Twierdził, że może zdarzyć się sytuacja, że jako kierownik będzie potrzebny w konkretnym dniu na budowie, a jego obecne zajęcia mu na to nie pozwolą. Bardzo dużo nas nauczył. Był nawet skłonny zapakować łopatę do bagażnika samochodu i szukać punktów granicznych naszej działki. Spotkania oraz rozmowy telefoniczne z nim utwierdzały nas w przekonaniu, że z Panem Edmundem nie zginiemy. Zgodził się na pełnienie funkcji inspektora nadzoru na naszej budowie. Niestety ten wspaniały człowiek nie będzie nam już pomagał, gdyż przegrał walkę z chorobą. Jednak na zawsze pozostanie w naszych sercach. [‘] Daleko szukaliśmy, a kierownik był tak blisko. Zostaje nim mój szef. Trochę marudził, ale w końcu podpisał oświadczenie o podjęciu funkcji. Przekonałam go, że jest mi niezbędny i jak ruszymy z robotami to poszukam kogoś, kto będzie miał więcej czasu i przypilnuje budowy. (Potem dogadaliśmy się i został na dłużej.) Mamy kierownika. Zbieram papiery i w Starostwie rejestruję dziennik budowy, zawiadamiam o terminie rozpoczęcie budowy i zgłaszam kierownika. Trzeba odczekać swoje zgodnie z przepisami. Jesteśmy trochę do przodu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 18.06.2009 12:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2009 Jeden dzień z wielu, ale to nadal październik 2008 roku Pewnego pięknego sobotniego poranka robimy sobie wyjazd rekreacyjny w celu ogrodzenia naszych włości. Kanapki są, kawa gotowa, rodzina powiadomiona o konieczności pomocy, kolega – pomocnik zadowolony, że zaczynamy działać. Słupki na ogrodzenie i siatka zapakowane do samochodów. Narzędzia przygotowane. Uśmiechy na twarzach, ogólne podniecenie. Ustawiamy zegarki – godzina „zero” ruszamy Słoneczko świeci, „ekipa” sprawna, zwarta i gotowa. Przyjeżdżamy i okazuje się, że jest sąsiad i zdejmuje humus, gdyż zaczyna w tym roku budowę swojego domu. "Halo sąsiedzie – co słychać?" Wymieniamy uprzejmości, rozmawiamy o wodociągu, bierzemy namiar na gościa, który obsługuje kopareczkę. Było gotowy od razu za jednym zamachem i nam zdjąć pierwszą warstwę ziemi, ale dla nas to jednak za wcześnie na takie działania. Chciał chłop zarobić i się nie dało . Na pewno zadzwonimy po niego, jak będzie potrzeba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 18.06.2009 12:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2009 Klika godzin owocnej pracy dało taki elekt: http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0003A.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0004A.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0005A.jpg Poszło szybciej niż myśleliśmy, a wieczorem opijaliśmy płot, aby nam się nie rozwalił. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 19.06.2009 08:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2009 Listopad 2008 roku – idzie jesień Na działce zaczyna widać jesień. U nas żółkną chwasty , a sąsiad fundamenty stawia. Załatwił sobie prąd i wodę od swojego sąsiada zza płotu. Ruszamy powoli znowu z adaptacją Adasia. Spotkanie z projektantką i zgłaszane zmiany do projektu – likwidujemy sufit podwieszany, ustalamy jak ocieplić budynek. Lukarna – przeprojektowanie stropów. Tym razem nie ma już pośpiechu – mamy czas. Poza tym dalej nie mamy prądu i wody. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 19.06.2009 12:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2009 Grudzień 2008 roku Gmina przysyła mam pismo datowane 01.12.2008 roku „Zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie wydania decyzji o budowie sieci gazowej średniego ciśnienia”. Dobra nasza – kiedyś i gaz nam założą. Znając życie zanim procedura ruszy i będzie prawomocne pozwolenia na budowę, a potem przetarg i kiedyś tam zaczną się prace, to minie sporo czasu, ale najważniejsze, że coś się dzieje i może kiedyś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 31.07.2009 08:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2009 Grudzień 2008 - cd. Zielone światło dla projektantki. Działaj kobitko, działaj. Niestety jak to w życiu bywa, nie jest tak łatwo jakbyśmy chcieli - przed świętami trudno nam zgrać termin spotkania. W końcu wiele spraw załatwiamy przez telefon. W styczniu chcemy mieć zrobioną adaptację, aby wiosną mieć prawomocne pozwolenie i wtedy zaczniemy budowę naszego domku. Pełni nadziei, że wszystko idzie w dobrym kierunku, pakujemy się i jedziemy na święta do rodziny. Zamierzamy odpocząć i dobrze się bawić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 31.07.2009 09:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2009 Styczeń 2009 W listopadzie 2008 dzwonili do nas z wodociągów, że przygotowane są warunki przyłącza wody i można je odebrać. Jakoś nie było mi tam po drodze, więc dopiero odbieram papiery w styczniu. Idę do miłego Pana z działu inwestycji i pytam co z wodociągiem? Szkoda słów - dalej nic nie wiedzą, bo nie ma osoby kompetentnej do odpowiedzi na moje pytania. Jedno trzeba zaliczyć im na plus, w ciągu 30 dni mieli wydać warunki i dokładnie w tym terminie się zmieścili. Znowu jest poślizg z adaptacją naszego Adasia. Miał być gotowy 4 stycznia i nie był. Naciskam dziewczynę, bombarduję ją telefonami. Zaczynamy się denerwować, bo terminy gonią. Projektanta ustala ze mną zmiany w projektach branżowych, bo pojawiają się wątpliwości branżystów typu: hydrofor źle dobrany i w złym miejscu umieszczony, trzeba zmienić piec i jego podłączenie. Było to w pierwotnych projektach skopane, a i tak przeszło przez PINB i do niczego się nie przyczepili. Może i dobra jest taka nadgorliwość, ale powoduje ona, że znowu przesuwa się data oddania projektu w nasze ręce. Ustalamy z projektantką, że nie dokonujemy w branżówkach innych zmian poza tymi wymienionymi, a jak zmienimy coś podczas budowy (bo to jest nieuniknione) to i tak ona wykona nam potem projekt powykonawczy i będzie doradzać na etapie budowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 31.07.2009 12:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2009 Luty – Marzec 2009 Ostatnie uzgodnienia w sprawie projektu. Przygotowany nowy plan BIOZ. Trochę to wszystko trwało i się przeciągało, ale się udało. Akceptujemy plan zagospodarowania terenu i składamy gotowy projekt do PINB w takim tempie, że aż papiery się grzeją. Raniutko wyjazd do Goleniowa. Myślę sobie - teraz już nic mi nie przeszkodzi. Wchodzę, daję Pani dokumenty i standardowo z uśmiechem pytam grzecznie kiedy będzie decyzja. O mało nie zemdlałam, jak usłyszałam, że za 65 dni. Staram się być grzeczna i mówię, że to termin maksymalny i czy dałoby radę wcześniej otrzymać pozwolenia. I słyszę: „To jest termin, po którym otrzyma Pani dokument, jest nas za mało do załatwiania spraw i wcześniej się nie uda.” Normalnie się załamałam – 65 dni!!! Absurd. Nos na kwintę i dzwonię powiadomić mojego ślubnego. Myślałam, że wybuchnie jak wulkan jak się dowiedział. Kolejny telefon do projektantki coś w stylu – ratuj, działaj, rób co chcesz, ale pomóż. No i dobrą radę dostałam, która się przydaje. Szaraczki - inwestorki często grzecznie czekają na dobry humor urzędnika, a nie na tym to polega, bo wtedy papiery leżą. Trzeba po kilku dni po złożeniu papierów zadzwonić i zapytać się, kto prowadzi sprawę, a następnie przypomnieć się za jakiś czas i pytać czy czegoś nie brakuje. Jak się interesujesz, to zyskujesz Po otrzymaniu zawiadomienia o wszczęciu postępowania w sprawie PnB faksuję papier do projektantki i dajemy jej upoważnienie do składania wyjaśnień w naszym imieniu. Dzwoni, pyta i ustala, czy ma przyjechać złożyć wyjaśnienia, czy wszystko w porządku. Generalnie zajęła się sprawą i w kwietniu po 35 dniach PnB było do odebrania. Projektanta jak powiedziała, tak się stało – osiągnęła sukces. Niczego nie brakowało, dokumenty kompletne, uzgodnienia porobione. Normalnie nie mieli się do czego przyczepić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 31.07.2009 13:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2009 Plac budowy - pierwsze działania W trakcie czekania na PnB mój mąż „optymista” raczy mnie opowiastkami, że na pewno będzie czegoś w papierach brakować i znowu termin się wydłuży. No i projektantka nie jest z Goleniowa, tylko ze Szczecina, więc na pewno PINB do czegoś się przyczepi, bo ichniejśi architekci są lepsi i mają wyrobione chody. Do tego dochodzą inne ciekawe opowiastki znajomego, który bardzo długo czekał na pozwolenie. Oj ciężki to był okres. Czekanie ciągnęło się w nieskończoność. Zaczynamy przygotowywać plac budowy. Mąż szuka garażu, a ja chcę mu pomagać, no i on się wkurza. Wtrącam się, muszę wszystko wiedzieć. Dał mi w końcu do zrozumienia, że powinnam zająć się czymś innym – np. załatwieniem sprawy z prądem. No to się zajęłam. Kasę wręczyłam ojcu i proszę go o pomoc. W końcu jest elektrykiem i zna się na tym. Rozdzielnia wyszła mu profesjonalna i do tego zamykana na kłódkę, aby nikt nam prądu nie podbierał. Umawiam się z geodetką i przekazuję jej ksero projektu, który złożyliśmy do PINB. Uprzedzam, że nie mamy jeszcze pozwolenia, ale chcielibyśmy wiedzieć ile słupków i desek mamy kupić do tyczenia budynku. Zastanawiamy się z mężem, jak mamy nadzorować budowę, bo wiadomo, że czasem zdarzają się różne wpadki, a my nie będziemy mogli jeździć codziennie na budowę i sprawdzać postępu prac. Proponujemy znajomemu, który aktualnie jest bez pracy, żeby został odpłatnie naszym „nadzorcą”. Dopilnuje budowy, załatwi materiał, przypilnuje wykonawców. Zapraszamy go na imprezę i urabiamy. W końcu robił remont naszego mieszkania i do kierowania robotami się nadaje. Odetchnęliśmy z ulgą, jak się zgodził. Pierwsze zadanie dla nadzorcy – załatwienie z ojcem drewna na słupki i na wygódkę, którą mój rodziciel przygotuje zgodnie z naszym projektem. Zamówiony garaż pojawia się na naszej działce. Montaż trwa w ulewie, ale panowie spisali się na medal – szybko i fachowo. Tak więc mamy już zaplecze, czyli „pomieszczenie gospodarcze” jak to nazywa kierbud. Twierdzi, że garaż to my będziemy mieli w domu Nadzorca jest osobą bardzo kontaktową i pokazał się z najlepszej strony. Łaził po okolicy, sprawdzał ceny w okolicznych hurtowniach i nagrał nam ekipę na wylanie fundamentów. Trzeba tylko się spotkać z wykonawcą i obgadać sprawy finansowe. Otrzymujemy pismo, że 24.03.2009 Starostwo zatwierdziło projekt budowy sieci wodno-kanalizacyjnej i wydaje pozwolenie na budowę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 11:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Kwiecień 2009 Jadę odebrać pozwolenie na budowę. Trzeba odczekać ustawowo, aby pozwolenie się uprawomocniło i do dzieła. My startujemy, a sąsiad przygotowuje już stan „zero”. Pierwsze działania i budowle na działce. Pomieszczenie gospodarczo-socjalne (zakupiony garaż) http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0007.jpg Miejsce odpoczynku i przechowywania sprzętów – na razie dużo w nim miejsca, ale z czasem zacznie się zapełniać. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0007a.jpg Budowa wygódki. Kupione drewno i gwoździe, kawałek pleksi i folii oraz wielka beka na nieczystości. Przycięte na wymiar i ostrugane drewno zostało poskręcane przez mojego rodziciela w całkiem pokaźne ścianki. Zapakowane i przygotowane do złożenia trafiło na plac budowy. Prace zaczęły się od wkopania beczki na nieczystości. Kopanie okazało się dość trudne, gdyż ziemia była gliniasta - inwestorek z nadzorcą się napocili i z sił opadli, więc wymyślili, że WC będzie wyglądało tak http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0008.jpg Po przemyśleniach stwierdzili, że będzie podwiewało i może to stanowić dyskomfort dla korzystających, więc zabrali się dalej do pracy. Efekt końcowy wyglądał tak http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0008a.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0008b.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 12:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Przygotowanie do rozpoczęcia budowy – ciąg dalszy. Budowa wodociągu spaliła na panewce. Problem wody powraca. Bez wody nie będzie budowania. Potrzebna nam studnia. Studnia - hmmm - okazała się zadaniem trudnym do zrealizowania. Generalnie w projekcie jest przewidziana studnia kopana . Gmina zawiadomiła nas, iż będzie budowała wodociąg, ale nie wiemy kiedy i na czas budowy musimy mieć dostęp do wody. Potem ze studni będziemy pobierać wodę do podlewania ogrodu. Zaczynamy szukać kogoś, kto nam studnię wywierci. Znajomy podaje nam namiar na fachowca. Dzwonię i rozmawiam z bardzo sympatycznym Panem. Swoje roboty wycenia na 120 zł/m wraz z materiałem. Z rozmowy orientuję się, że jest fachowcem. Informuje mnie, że w Miękowie woda znajduje się na około 9 m, a my będziemy musieli zejść na 15 m, aby dostać się do tych lepszych pokładów. Dodaje jednak, iż czasem może się nie udać i wtedy należy głębiej wiercić. Uprzedza nas także, że wiele studniarzy od razu podaje głębokość 30 m, aby więcej zarobić, gdyż tak naprawdę nie jesteśmy w stanie sprawdzić na jaką głębokość kopie wykonawca. Umawiamy się z Panem na termin, cenę akceptujemy i czekamy na jego przyjazd. Ekipa przyjechała, sprzęt rozłożyła. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0009a.jpg Zostaliśmy uprzedzeni, iż nasza ziemia jest urodzajna w kamienie i Panowie będą próbowali zrobić odwiery w maksymalnie 3 miejscach. Może uda im się przy pierwszym podejściu. Jeżeli jednak w trzech próbach natrafią na kamienie i nie dostaną się do wody, to zabierają sprzęt i dalej nie wiercą. Za pracę niewykonaną nie pobierają żadnej zapłaty. Sprzęt ekipa trzymała w naszym pomieszczeniu gospodarczym. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0009.jpg Pierwszego dnia prace szły pełną parą. Pokazała się pierwsza woda i nagle na 9 m wiertło zatrzymało się ma wielkim głazie. Drugiego dnia następne podejście w innym miejscu i znowu to samo. Jeszcze liczyliśmy na cud, ale trzeciego dnia studniarz poinformował nas telefonicznie, że połamał wiertło na trzecim głazie. Zabrał sprzęt i pojechał. Nic nie chciał za swoje usługi, bo jak stwierdził ryzyko jest wkalkulowane w jego pracę. Szukając i wydzwaniając trafiliśmy na kolejnego jegomościa. Super amerykański sprzęt miał zapewnić nam 100 % pewność na wodę. Stawka tym razem wynosiła 200 zł/m. Z wstępnych prognoz wynika, że dobrą wodę będziemy mieli na około 15-16 metrze, ale zakładamy, że nawet do 30 metrów trzeba będzie wiercić. Zaklepujemy termin i czekamy. Długo byśmy czekali i chyba nie mieliśmy szans się doczekać. Wykonawca co chwila przesuwał nam termin. Najpierw początek kwietnia, potem przed świętami, następnym razem tuż po świętach. Kolejne terminy miały być w maju. Mieliśmy już w końcu tego dość. Lada moment miały ruszyć prace budowlane, a bez wody nic z tego. Tak niesłownego fachowca spotkaliśmy po raz pierwszy (ale nie po raz ostatni). Potem jeszcze w czerwcu i lipcu dzwonił, aby zaproponować swoje usługi. Kolejny studniarz okazał się osobą dość ciekawą. Osobliwość sama w sobie. Przyjechał po pierwszym telefonie, gdyż ziemię musiał obejrzeć. Pochodził, pocmokał, wyjął różczkę i w całkowitym skupieniu obszedł plac budowy. Zrobił wywiad u sąsiadów naprzeciwko, czy wodę mają oraz nadmienił, że musi im chyba studnia wysychać, na co oni przytaknęli głowami. Następnie stwierdził „oj woda tu będzie na ponad 30 metrach. Wiercimy na Maksa.” Stawkę również miał interesującą, bo 300 zł/m. Jak szybko przyjechał, tak szybko pojechał. Raczej nie byliśmy zainteresowani współpracą z takim fachowcem. Kolejne telefony i kolejne niepowodzenia. Studniarze liczą sobie różnie za metr. Podczas różnych rozmów padały kwoty dochodzące do 400 złotych za metr. Cena obejmuje, albo samo kopanie, albo kopanie wraz z dostarczeniem rur, ale za filtr płaci się ekstra. Kolejny wydatek to zakup pompy do wody. Terminy jednak były tak odległe, że nie zdecydowaliśmy się na żadnego z nich. Na działce jednak pojawia się woda http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0010.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0010a.jpg Jest to co prawda rozwiązanie tymczasowe, ale na chwilę obecną jest ok. Studniarza szukamy dalej, ale już nie martwimy się o brak wody, gdyż sąsiad zadeklarował, iż wspomoże nas tą drogocenną cieczą w ramach stosunków dobrosąsiedzkich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 12:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Zaczęło się !!!!! Pierwszy wykonawca od fundamentów przyjechał na spotkanie. Umówiliśmy się na konkretny zakres prac oraz ustaliliśmy cenę. Zgodził się nawet na naszego nadzorcę, jako swojego pomagiera. Byliśmy spokojni. Będziemy wiedzieli co dzieje się na budowie, a nadzorca przypilnuje i załatwi co trzeba. Do tego na koniec zda nam relację z postępów prac. Dnia 22 kwietnia 2009 roku po wielu bojach podpisałam umowę z Eneą na dostawę prądu i byłam święcie przekonana, że lada moment ten prąd zasili naszą rozdzielnię elektryczną. Fachowa robota i skrzyneczka zamykana na klucz, aby nikt nam prądu nie podbierał. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0011.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0011a.jpg Rozdzielnia podłączona, zatwierdzona, odebrana wpisem do dziennika budowy. Zostały założone nawet gniazda w garażu, aby kuchenkę elektryczną lub inne sprzęty podłączyć, a prądu dalej nie ma. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0011b.jpg Oj znowu mnie poniosło. Jeden grzeczny telefon do miłej Pani, prośba o pomoc, bo umowa już dawno podpisana i tego samego dnia Enea odbiór zrobiła. Prąd popłynął. HURRA Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 14:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Budowa start Zaczynamy od stu pytań do projektantki i kierownika budowy. Całymi godzinami siedzę nad dokumentacją, gdyż projektantka kazała mi się nauczyć czytać projekt i rysunki. Studiuję wnikliwie każdą kreseczkę i znaczek – uczę się tego od podstaw. Co prawda wszystko następnie jest mi tłumaczone, ale i tak muszę wiedzieć gdzie czego mam szukać. Kierownik budowy sugeruje nam rozwiązanie lania ławy fundamentowej bezpośrednio do ziemi, gdyż grunt na naszej działce okazał się gliną. Nie byliśmy jednak przekonani do tego pomysłu. Dodatkowo namawiali nas do tego wszyscy: ekipa, projektantka i sąsiad, który buduje się obok. W pierwszym założeniu planowaliśmy wykonać szalunki do fundamentów z płyt OSB lub zbijane z desek. Długo się zastanawialiśmy i debatowaliśmy co zrobić. Decyzja zapadła - lejemy do gruntu, ale jak? Po przeczytaniu niezliczonej ilości różnych rad i przeszukaniu wielu forów oraz po konsultacjach z kilkoma inżynierami postanowiliśmy wylać pod ławą 10 cm chudziaka. Trzeba zatem odpowiednio przygotować wykop. Teraz po czasie wiemy, że decyzja była dobra. Pogoda zaczyna nam dopisywać - więc ruszamy z pracami ziemnymi . Zamawiamy koparkę i umawiamy geodetę na dokładne tyczenie. Deski i paliki zakupione do tyczenia czekają w garażu. Biorę dzień wolny w pracy. Pakuję naszego nadzorcę w auto i wraz z moim rodzicielem jedziemy mierzyć i tyczyć teren pod wykop. Paliki przygotowane, kolorowy sznurek gotowy do znaczenia. Miarka 50 metrowa w pogotowiu. Znaczymy teren pod wykop. Sama próbowałam tyczyć budynek i wszystko było fajnie, ale jak przyjechał geodeta to okazało się, że nie jest tak idealnie. Chodziłam, mierzyłam i sznurkiem zaznaczałam, ale nie miałam fachowego sprzętu . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 14:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Uznałam, że obrys do zdjęcia humusu został fachowo zaznaczony i pomierzony. Kopareczka miała też za jednym zamachem zrobić wykop pod ławy fundamentowe, ale dzięki trzeźwości umysłu prace te zostały wstrzymane. Wykonawca zobowiązał się wykopać je ręcznie ze swoją ekipą. Ma być fachowo i dobrze. Koparka przyjechała w umówionym terminie i po zakończeniu jej prac teren wyglądał tak. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0012.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0012a.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0012b.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 14:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 W dniu następnym pojawiła się geodetka ze swoją ekipą. Panowie chodzili, mierzyli, liczyli. Budynek został fachowo wytyczony - sztachetki z gwoździami stanęły. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0013.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0013a.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0013b.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0013c.jpg Na końcu dostaliśmy wyrys z naniesionymi punktami. Geodeta wpisał wytyczenie punktów, a kierbud dopisał o wytyczeniu budynku. Moje wyliczenia były całkiem niezłe, jak się okazało. Tylko w jednym miejscu były uskoki. Wszystko zakończyło się pomyślnie i można dalej działać. Wykonawca zabrał się ochoczo do kopania ław fundamentowych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 15:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Prace na budowie postępują. Po burzliwej debacie z mężem wszystkie uzgodnienia i pytania do kierownika budowy i projektantki biorę na siebie. Wykonawcę oraz uzgodnienia z nim spadają na małżonka. No bo ja się niby czepiam …. I aby było mniej nerwowo, tak już zostanie. Tam gdzie nie trzeba mam się nie wtrącać. Dobra – on buduje, ja idę na ciuchy. Ale ja i tak stale pytam i jestem komentatorem, co mojego ślubnego wkurza. Jednak za każdym razem mi wybacza. W naszych rozmowach pojawia się temat odprowadzania ścieków. Zastanawiamy się nad przydomową oczyszczalnią, ale może nam się to nie udać, bo mamy małą działkę. No chyba, że w grę wejdzie wymiana gruntu. Na razie jednak dowiadujemy się, czy jest to u nas możliwe do wykonania. W projekcie mamy szambo do czasu podłączenia pod kanalizację, którą zrobi gmina. Uzgodnienie i rozmowy dają odpowiedź, że do czasu zbudowania kanalizacji zostajemy zmuszeni do szamba. Pocieszające jest to, że gmina ma już prawomocne pozwolenia na realizację tego projektu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 15:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Ławy fundamentowe Nasz nadzorca jako osoba obrotna i kontaktowa wybiera się na rozmowę do hurtowni po wycenę na beton, stal i bloczki fundamentowe. Oferta Anbetu z Miękowa wygrywa. Następnie nadzorca robi wywiad, z którego wynika, że beton i bloczki z tej betoniarni są dobrej klasy. Ławy fundamentowe zostały przygotowane, więc zamawiamy beton na chudziaka. W międzyczasie kierbud się czepia do mnie, że zadaję głupie pytanie, ale i tak musi mi na nie odpowiadać – nie ma wyboru. Beton dostarczony terminowo. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0014.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0014a.jpg Chudziak w ławach wylany. Trzeba było mu dać kilka dnia, aby zastygł. Stal dostarczona terminowo na budowę. Ekipa zajęła się przygotowaniem zbrojenie – kręcili chłopaki, kręcili, aż wyszło coś takiego. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0015.jpg Pod zbrojeniem zostały położone specjalne dystanse, gdyż z wylewaniem grudek betonu byłaby niezła zabawa. Kierownik budowy przyjechał na kontrolę przed zalaniem ław fundamentowych betonem. Pochodził, posprawdzał, poprawki kazał zrobić z zastrzeżeniem, że nie odbierze roboty. Dodatkowo zarządził, aby z wykopu została ustały obsypujące się kawałki gliny. Nadzorca tego dopilnował i razem z ekipą budowlaną wygarniał rękami grudki. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0015a.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0015b.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 18:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Zalewamy ławy Słoneczko świeci. Dzień zapowiada się dobrze. Zbrojenie odebrane. W wykopie nie ma zwałów gliny, która została skrupulatnie uprzątnięta. Jeżeli wylewalibyśmy ławy bez podkładu z chudziaka, to wtedy nie miałoby to znaczenia. Każde zanieczyszczenie na betonie powoduje osłabienie wiązania jednej warstwy betonu z drugą. Rano jadę do Goleniowa załatwiać papiery i zawożę z moim rodzicielem zagęszczarkę do betonu – taką sporych rozmiarów buławę. Zagęszczony beton lepiej się wiąże i jest trwalszy, jak go się dobrze zawibruje. Kierbud pochwalił ten pomysł. Betoniarka z niewielkim poślizgiem dociera na nasz plac budowy. Beton B20 leje się w przygotowane ławy. Posypało się kilka drobnych monet do wykopu, aby pieniądze z domu nam nie uciekały. Gdzieś to kiedyś przeczytałam i mi się spodobało. Postanowiłam wykorzystać to przy budowie naszego wymarzonego domku. No więc wygrzebałam kilka moniaków i zaczęły one ginąć pod nawałem betonowej masy. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0016.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0016a.jpg Rano była pogoda piękna i nic nie zapowiadało katastrofy. Przed przyjazdem ostatniej betoniarki zaczął padać deszcz, a przed końcem wylewania lało już pełnym strumieniem. Zrobiło się nerwowo. Ekipa przemoczona walczy z żywiołem. Dziękować opatrzności, że była buława do zagęszczania. Dzięki niej i dzięki sprawnemu „zacieraniu” betonu wszystko zakończyło się pomyślnie. Chłopaki zeszli z budowy ledwo żywi koło godziny 23:00. Potem jeszcze martwiliśmy się, że może się jednak uszkodziła zię struktura betonu, ale czas pokazał, że nic złego się nie stało. Jakby na budowie nie znalazła się zagęszczarka, to prawdopodobnie po takiej ulewie beton by się osłabił i mogłyby w przyszłości powstać spękania. Trzeba by było wzmacniać fundamenty. Dokumentacja fotograficzna po kłopotach poprzedniego dnia. Wszędzie pełno wody, która wyżłobiła sobie miejsca w glinie, a sam beton w dobrym stanie. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0017.jpg http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0017a.jpg Teraz nastąpił proces pielęgnacji betonu, a wykonawca ma przerwę technologiczną. Przez 10 dni czeka nas polewanie. Pogoda nam dopisuje, gdyż nie ma wielkich upałów i czasem deszczyk popada. Nadzorca pilnuje, aby w baniaku zawsze była woda. Raz nawet sami pojechaliśmy i zajęliśmy się „olewaniem ławy”. Ja z mężem laliśmy na zmianę z węża, a potem mężulo z nadzorcą nosili wodę wiadrami. http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0018.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnieszkaPrzemko 10.10.2009 18:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2009 Maj 2009 W czasie przerwy technologicznej organizujemy sobie małego grilla. Zapraszamy moich rodziców z założeniem, że my robimy jedzonko, a oni zapewniają nam transport. Sprytnie sobie to wykombinowaliśmy. Dzień jest upalny. Na działeczce cisza i ptaszki śpiewają. Drzewa odgradzają nas od powiewu wiatru. Rodzice poszli na spacer, a my zabraliśmy się za przygotowanie strawy. Po godzinie pojawiają się dwie zmęczona, ale uśmiechnięte sylwetki. Informują nas, że byli w Białoniu i widzieli dach z piękną czarną dachówką, taką jaką my sobie wymyśliliśmy. Głodni zasiadamy do wielkiej uczty. Z góry jedzenia zostaje na tylko to http://www.dj-tuning.pl/pub/privat/Dziennik_budowy/0015c.jpg Zadowoleni i najedzeni postanawiamy iść popatrzyć na ten dach z czarną dachówką. W międzyczasie nadjeżdża nasz wykonawca. Zobaczył moich rodziców w Białoniu i postanowił się przywitać. Omawiamy z nim kilka detali i ruszamy na spacerek. Docieramy do celu. Na miejscu oglądamy i postanawiamy, że na naszym „Adasiu” będzie właśnie ta dachówka ceramiczna firmy Roben w kolorze Tobago. Oj pięknie się prezentuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.