DPS 20.06.2009 12:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Dominujące są małe gospodarstwa o wielkości 1 – 5 ha ( 58,7%) Ponad 40% populacji zamieszkującej obszary wiejskie jest bezrobotna Z pustego to i Salomon nie naleje. Jak widać nie każdy na wsi ciężko pracuje i nie ma czasu na wczasy. Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie, no ale ludzie mają różne podejście do życia i rożne potrzeby. Narzekać jest najłatwiej, a zmienić tą sytuację już tak łatwo nie jest. Jakie wyjście wobec tego jest dla takich ludzi? Bo pewnie niektórzy chcieliby przestać narzekać i zacząć lepiej żyć, tylko jak to zrobić? Zacząć karierę w mieście, mieszkając tymczasem gdzieś pod namiocikiem? To kolejny trudny temat. Polska wieś nie ma jeszcze jasnej struktury ,z czasem te małe niewydolne ekonomicznie gospodarstwa zostaną wchłonięte przez większe. Powstaną duże gospodarstwa, a koszt produkcji roślinnej czy zwierzęcej w nich spadnie. Ziemie odłogiem leżała nie będzie, w moich okolicach nie ma wolej ziemi ornej, zwłaszcza jak są dopłaty. Młodzi rolnicy to zupełnie inny ludzie, niż nawet ich rodzice, zostali na wsi i myślą rozwojowo. Ciekawa jestem statystyk spożycie alkoholu na wsi, bo , że polska wieś nadużywa alkoholu to widać gołym okiem, no i jeszcze słupki poziomu wykształcenia polskiej wsi dołączyć i będzie klarowna sytuacja, dlaczego na wsi żyje się ciężko i biednie, cudów nie ma. A tutaj to według mnie następuje rodzaj sprzężenia zwrotnego. Piją i biedują (chociaż nie wiem, czy więcej niż biedota miejska, tzw. lumpenproletariat, jakby rzeczywiście looknąć na statystyki jaki % mieszkańców wsi i miast nadużywa, to byłoby ciekawe, chyba w wolnej chwili poszukam) bo nie mają żadnych innych perspektyw, nie mają wykształcenia, bo są biedni (nie stać ich na kształcenie dzieci, wysyła się je do takich szkół, po których jak najszybciej będą mogły podjąć jakąś pracę - jeśli znajdą), są biedni, bo nie mają wykształcenia. Tutaj potrzeba szerokich rozwiązań systemowych. Likwidowanie małych podstawówek na wsich głębokich jeszcze bardziej ten stan pogłębiło. Jeżeli dziecko wiejskie ma do podstawówki czasem najmarniej kilkanaście kilometrów, musi dostosować się do rozkładu jazdy autobusów, a matka musi mu dać na bilet miesięczny, u mnie blisko 200 zł na każdego. Wychodzi z domu o 6 rano (bo tak odjeżdża autobus), a wraca o 16.30 (bo miewa często po 8 lekcji i tylko na taki autobus zdąży). Wszelkie zajęcia pozalekcyjne są poza zasięgiem takiego dziecka, bo nie ma na nie dojazdu, a jeśli zostanie w mieście (oczywiście bez obiadu, w szkole u mojego nie ma w ogóle stołówki, a jeśli jest, to kolejne około 200 zł od rodziców) i czeka na te zajęcia, nie ma autobusu powrotnego. Jeśli mama i tata są właścicielami takiego małego gospodarstwa, to nie mają samochodu albo nie stać ich na regularne odbieranie dziecka własnym samochodem wieczorem ze szkoły po całym dniu na suchym prowiancie. Studia? Ha, ha. Dla tych, którzy w mieście mieszkają, nie ma problemu, wychodzą z domu i idą na zajęcia. Ci ze wsi... Trzeba mieć pieniądze na akademik, utrzymanie i wszystkie inne wydatki. Najmarniej 2k/ mies. na sztukę studenta ze wsi. No to jakim cudem mają mieć wykształcenie? Jeśli nie będzie systemowej pomocy w zdobyciu wykształcenia, w wyprowadzaniu tych ludzi z biedy i bezrobocia, to jeszcze przez wiele lat nic się nie zmieni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dopuser 20.06.2009 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie... A sady owocowe? Z 3-5 ha sadów można nieźle wyżyć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 20.06.2009 13:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Znalazłam cos takiego: Miejsce zamieszkania Tabela 13. Porównanie pacjentów placówek odwykowych do ogółu populacji pod względem miejsca zamieszkania pacjenci placówek odwykowych ogół populacji miasta pow. 100 tys. 48,05% miasta pow. 100 tys. 30,07% miasta do 100 tys. 27,63% miasta poniżej 100 tys. 31,71% miasta do 20 tys. 11,07% - - wieś 12,02% wieś 38,13% bez stałego zamieszkania 0,36% - - błędne dane 0,86% - - (por. Rocznik statystyczny demografii 1995, ss. 91 i 97) Zestawienie powyższe ukazuje, że wśród pacjentów placówek odwykowych stosunkowo więcej niż w ogólnej populacji jest mieszkańców dużych miast (powyżej 100 tys.), mniejszych miast (poniżej 100 tys.), znacznie mniej natomiast jest mieszkańców wsi. Dostępne badania nad spożyciem alkoholu wskazują wprawdzie, że w miastach jest stosunkowo mniej abstynentów, zależność ta jest jednak stosunkowo słaba (Sierosławski 1995, s. 62). Wydaje się zatem że przyczyna niskiego odsetka mieszkańców wsi wśród pacjentów placówek odwykowych jest fakt, że większość placówek sieci zlokalizowanych jest w miastach. Ponadto tylko nieliczne z nich to oddziały całodobowe, które byłyby szczególnie przydatne dla mieszkańców wsi, pragnących uniknąć trudów częstych dojazdów. Można przypuszczać, że znaczna część zamieszkałych na wsi osób uzależnionych nie korzysta z terapii odwykowej z powodu jej małej dostępności - braku odpowiednich placówek w pobliżu miejsca zamieszkania. Wobec powyższego konieczne wydaje się stworzenie dostosowanych do lokalnych potrzeb i możliwości placówek odwykowych w każdej gminie. Bezrobocie Aż 29,9% wszystkich pacjentów placówek odwykowych stanowili w roku 1994 bezrobotni. Jeśli z ogólnej liczby pacjentów wykluczyć emerytów, rencistów i osoby uczące się, (pozostawiając osoby pracujące na etacie, dorywczo, bezrobotne i inne), to odsetek bezrobotnych pacjentów wyniesie aż 33,8%. Dla porównania: bezrobocie wśród ludności aktywnej zawodowo w Polsce w roku 1994 wahało się (w zależności od miesiąca) od 16,0% do 16,9% (Zatrudnienie ... 1995, s.7). Oznacza to, iż wśród pacjentów jest ponad dwa razy więcej bezrobotnych niż w populacji (uwzględniając tylko osoby czynne zawodowo). Tymczasem z badań Sierosławskiego wynika, że bezrobotni z prawie dwukrotnie mniejszym prawdopodobieństwem zaliczają się do konsumentów alkoholu niż pracujący (co oznacza, że wśród bezrobotnych jest dwa razy więcej abstynentów). Stwierdza on ponadto, że picie alkoholu jest relatywnie niezależne od poziomu dochodu na osobę w rodzinie (Sierosławski, 1995, s. 63). Wyniki badań Sierosławskiego wydają się zaskakujące w zestawieniu z wynikami naszych badań. Być może wśród ogółu bezrobotnych jest relatywnie więcej niż wśród ogółu pracujących zarówno abstynentów, jak i alkoholików. Można sądzić, że przynajmniej część bezrobotnych w ogóle rezygnuje z konsumpcji alkoholu, gdy pozostaje bez pracy. Inna duża grupa bezrobotnych z kolei nadużywa go. Wyjaśnienie takie nie byłoby sprzeczne ani z wynikami badań Sierosławskiego, ani z naszymi wynikami. Podsumowując, pacjenci wiodących placówek odwykowych różnią się od ogółu populacji pod względem wielu cech demograficznych. Są to najczęściej mężczyźni w wieku 35-44 lata, stosunkowo często rozwiedzeni, stosunkowo często bezrobotni, stosunkowo częściej mają wyższe wykształcenie. Zazwyczaj maja dwoje dzieci. Na ogół mieszkają w mieście. Swój stan zdrowia oceniają jako w zasadzie dobry, niemniej istnieją pewne przesłanki do przypuszczeń, że zawyżają samoocenę stanu zdrowia jeszcze bardziej, niż mężczyźni z ogółu populacji Polaków. "Świat Problemów" nr 6/1997 (Portret pacjenta) Bibliografia Kinney J., Leaton G. (1996). Zrozumieć alkohol. Warszawa: PARPA. Seligman M. (1993). Optymizmu można się nauczyć. Jak zmienić swoje myślenie i swoje życie. Poznań : Media Rodzina of Poznań. Sierosławski J. (1995). Społeczno - demograficzne korelaty picia alkoholu w Polsce. Alkoholizm i Narkomania, 3(20), 57- 77. VIII Raport Specjalny dla Kongresu USA (1995). Warszawa: PARPA. Rocznik statystyczny demografii (1995). Warszawa: GUS. Zajenkowska - Kozłowska A. (1996). Zdrowie w rodzinie i wydatki na ochronę zdrowia w 1994 r. Warszawa : Departament Środowiska i Usług Społecznych GUS. Zakłady psychiatrycznej oraz neurologicznej opieki zdrowotnej. Rocznik statystyczny 1993 (1994). Warszawa : Instytut Psychiatrii i Neurologii, Zakład Organizacji Ochrony Zdrowia. Zatrudnienie w gospodarce narodowej w 1994 r. (1995). Warszawa: GUS. Pogrubienie moje. Mowa tutaj o pacjentach placówek odwykowych, nie o wszystkich alkoholikach, niemniej wyniki są ciekawe, prawda? Czasem może się okazać, że to, co widac "gołym okiem" to tylko powierzchowne widzenie problemu - tak naprawdę może się on przedstawiać zupełnie inaczej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.06.2009 13:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie... A sady owocowe? Z 3-5 ha sadów można nieźle wyżyć... Dowcipniś. Z prowadznie hipermarketu też by się nieźle żyło. I to co roku, a nie jak sadownicy, wtedy jak nie będzie przymrozków, suszy, szkodników czy... klęski urodzaju. Jak myslisz, dlaczego wszyscy mieszkańcy miast nie postawili kazdy swojego supermarketu? Moja propozycja jest podobna do twojej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.06.2009 13:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Jak widać nie każdy na wsi ciężko pracuje i nie ma czasu na wczasy. Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie, no ale ludzie mają różne podejście do życia i rożne potrzeby. Narzekać jest najłatwiej, a zmienić tą sytuację już tak łatwo nie jest. Mają też różne mozliwości. Spróbuj w mojej okolicy sprzedać grunty rolne. Mimo dopłat. Sprzedają się tylko te, co się łatwo na budowlankę dają przerobić. I to za półdarmo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 20.06.2009 13:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Sady owocowe owszem, inny typ produkcji tez, ale pisałam o przeciętnym gospodarstwie rolnym, bez konkretnego profilu, takich jest najwięcej. Są ludzie co potrafią sobie poradzić i na 2 hektarach świetnie, np szkółkarze, ale to zupełnie inna baja. Jakie wyjście wobec tego jest dla takich ludzi? No właśnie to jest główny problem, trzeba dać wędkę a nie rybę, nie przywileje, a konkretne działanie. Emeryci już dożyją, ludzie w wieku produkcyjnym mają wielki problem, ich dzieci również tak jak pisałaś. Powstaje błędne koło, czegoś biedny boś głupi, czegoś głupi boś biedny. Bieda jest dziedziczna, tak jak zauważyłaś. W mieście pod namiocikiem nie mają czego szukać, bo niczego nie potrafią poza uprawianiem roli. Co ja bym zrobiła? Zakładałabym wspólne gospodarstwa rolne, na zasadzie ja nic nie mam, ty nic nie masz, razem mamy jednak coś. Trzy nędzujące gospodarstwa połączyć i dostosować profil uprawy do warunków, zioła , czosnek bardzo dobrze są płatne, dodatkowo jest trochę fundusz do pozyskania, jak się już ma jakiś kapitała początkowy, możliwości jest wiele. Nie ma takiego biznesu, w który nie trzeba inwestować i rozkręcać. Ludzie w mieście tez biedują, nie mają nic za darmo. Jest wolny rynek, nie każdy zna jego prawa. W każdej gminie powinna byś sekcja aktywizująca rolników, czyli pisząca wnioski, takie poradnictwo zawodowe. Wprowadziłabym zakaz pracy dzieci w gospodarstwie, to strasznie ogłupia, bo się nie uczą i odpadają w przedbiegach. Dzieci na wsi powinny obowiązkowo wyjeżdżać na kolonie, na pokazy do dużych miast, na to powinny iść środki z Ministerstwa Szkolnictwa. Podstawówki powinny być blisko , na obszarach wiejskich net powinien być darmowy w ramach wyrównywania barier. Ja wygląda młodzież wiejska na studiach , wiem bo widziałam. To nie jest normalne. Jednak można studiować na uczelniach , która mają pokaźne stypendia i dorabiać sobie w czasie studiów i to tez widziałam. Głównym problemem jest bierność i nieumiejętność szukanie szansy dla siebie. Takie podejście, że nic się nie da zrobić, niczego nie da się ruszyć. Sama widziałam plan rozwoju jednej z gmin, logiczny i sensowy, czyli jednak można. Będzie boisko, świetlica, warsztaty zajęciowe. Trzeba po pierwsze zmienić sposób myślenia, pokazać inny styl życia i z nim oswoić, od najmłodszych lat. Odciąć od myślenia rodziców i Dziadów, bo to zamyka horyzonty. Doświadczenie życiowe, to nic innego jak umiejętność przeżycia swojego własnego życia bez popełnianych błędów, to nie jest jakaś wiedza uniwersalna. Czasy zmieniają się bardzo dynamicznie, trzeba je gonić i nie patrzeć na to co było. To dotyczy każdego, nie tylko ludzi ze wsi , w miastach tez są dzielnice biedy i problem podobny. Wieś jest bierna, nie chętna na zmiany, zamyka się na świat, ludzie w gminach nie potrafią w większości niczego. Są jednak jak zawsze i wszędzie i wyjątki. Są różne możliwości, dla dzieciaków boisko z Orilka to wielkie święto, nawet była niedawno przypadkowo na otwarciu w okolicznej gminie, pracownia informatyczna, szczyt szczęści. Dzieci ze wsi są ciekawe wszystkiego. Trochę inne od miastowych, ale nie każdy jest taki sam. Z ludźmi ze wsi trzeba tez umieć rozmawiać, nie wchodzić w konflikt z wójtem, sprzyjać plebanowi i robić sprytnie swoje. Mój Stary nie potrafi, ja i owszem, dogadam sie zawsze i wszędzie. Ludziom na wsi trzeba nowej krwi. Trzeba tez robić szkolenia z ekonomii, bo ten temat leży całkowicie. Pokoleniowa bieda rośnie w siłę, takiego łańcucha się łatwo nie przerwie. To co napisałam, to tylko mrzonki, bo nikt poważnie problemu polskiej wsi nie traktuje. Gdybym ja rządziła to wiedziałabym co zrobić, niestety do polityki jestem za nerwowa, więc będzie jak jest. Popracowałbym nad kobietami ze wsi, bo to słabe ogniowo, jak się zmieni kobietę, to ona zmieni chłopa, tak to zawsze działało. Dodatkowo, mało kto na wsi szanuje czas, ja jak czasem patrzyłam to na wsi czas ludziom przez palce przecieka. Kobiety na wsiach mają masę talentów, rękodzieło, bo w zimie mają czas, pięknie haftuję, robię roże ciekawe rzeczy, jest allegro, jest kasa. Można na wsi mieć kasę za darmochę, leży na ulicy jak to się mówi, tylko trzeba umieć po nią się schylić. Na drobne dorabianie do domowego budżetu zawsze znajdzie się i sposób. Pobudziłbym te inne potrzeby niż chodzenie do kościoła co niedziela na ładnie i obrabianie tyłków sąsiadom. To tez jest wykonalne, nie takie tematy ludzie łykają. Zmniejszyłabym znaczenie Dziadków i chłopa, rządziłaby kobieta, po nowemu. Jakby kupiła sobie coś za to , czego nie ma sąsiadko, byłby w krótkim czasie milionerką. Zazdrość trzeba wykorzystać, bo ogromna siła. Nauczyłabym też, ze mówienie o biedzie to obciach jest i nie trzeba tego podkreślać, tylko się promować, wtedy człowiek czuje się lepie i ma zapał do tego co robi. Mówienie ciągle o biedzie, tylko biedą koduje, ciągłe powtarzanie jesteśmy biedni bardzo źle robi na głowę. Ze dwie modnisie na wieś na początek, z sesją w gazecie lokalnej i po roku mamy same damy, tak to działa w uproszczeniu, wszystko na wsi jest reakcją łańcuchową. Mam jeszcze z milion pomysłów na uzdrowienie, ale co będę tak się lansowała. Powiem tylko, ze często gadam z ludźmi ze wsi, i oni mi rację przyznają, jak powiedziałam o SPA dla każdego rolnika jako nagroda na dożynkach do wygrania, to normalnie widziałam błysk w oku. Młode dziewczyny, to całkiem fajne są, jeszcze do uratowania , dwa miechy w moich rekach i wierzą, ze przeniosą góry . Może ja powinnam za posadą w gminie się rozejrzeć, ale w summie to ja mam jeszcze wiele dziedzin rozpracowanych równolegle . retrofood zmieńcie plan i zaleście, ludzie się o to biją. DPS Porównanie pacjentów placówek odwykowych To już samo w sobie jest śmieszne, chłop z takich placówek nie korzysta, no chyba, że jest tam skierowany przez sąd , albo dla uzyskania świadczeń. Nie pije też wg statystyk spożywanie alkoholu, nasi lokasi piją napoje bez akcyzowy, czyli w statystykach ich nie ma. Tak samo chłop wypadnie jako najlepszy kochanek, bo spotkać chłopa u seksuologa to zjawisko paranormalne . Grunt to sie okłamywać, że problem nie istnieje. Problem alkoholu i przemocy na wsi i w małych miejscowościach narasta ze względu na kulturowe przyzwolenie. W wielu rodzinach alkohol jest stale obecny - towarzyszy uroczystościom rodzinnym i zwykłym, często codziennym, spotkaniom – pije się dla zabicia czasu i żeby "coś załatwić". Niski poziom wykształcenia i związane z tym problemy adaptacyjne wskazują na potrzebę wprowadzania w środowiska wiejskie specjalnych programów aktywizujących, wspierających aspiracje edukacyjne, zwiększających umiejętności społeczne, ułatwiających współdziałanie i dostosowywanie się do zmieniających się warunków życia. jak i Polska ma zbyt dużą liczbę ludności pracującej w rolnictwie (por. Grzelak, 2004). Oznacza to, że młodzież z obszarów wiejskich stoi wobec konieczności radykalnej zmiany swojego stylu życia. Jeśli młodzi ludzie pozostaną na wsi, to tradycyjna działalność rolnicza nie będzie często w stanie zapewnić im wystarczających dochodów. Młodzież musi zdobywać wykształcenie, potrzebne na rynku kwalifikacje, uczyć się nowych sposobów zarabiania pieniędzy na wsi. Część młodych ludzi będzie musiała szukać pracy poza wsią. Młodzież ze wsi i małych miejscowości znajduje niewystarczające wsparcie w swoich rodzinach w pokonywaniu trudności związanych ze zmianą modelu życia. Chodzi tu o uczenie aktywnych zachowań, które mogą wpłynąć na poprawę sytuacji własnej i środowiska, w którym żyją. Słabiej wykształceni rodzice gorzej radzą sobie z otaczającą rzeczywistością. Wychowują dzieci w poczuciu niższej wartości, w przekonaniu, że nie ma się żadnego wpływu na własną sytuację i otoczenie Powoduje to zjawisko dziedziczenia biedy (por. Graniewska D.,Balcerzak-Paradowska B., Głogosz D., 1994). więcej na http://www.rownacszanse.pl/strona.php?p=tekst_marzeny_strona_2_273 Działają też Gminne Komisje Rozwiązywania Problemów Alkoholowych , problem istnieje , mówi się o nim dość sporo i głośno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.06.2009 14:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Dzieci na wsi powinny obowiązkowo wyjeżdżać na kolonie, na pokazy do dużych miast, na to powinny iść środki z Ministerstwa Szkolnictwa. Podstawówki powinny być blisko , na obszarach wiejskich net powinien być darmowy w ramach wyrównywania barier czyste rozdawnictwo i przywileje. Juz słyszę te głosy, że se nawadniać mogą... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 20.06.2009 14:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 czyste rozdawnictwo i przywileje To nauka chodzenia właśnie, a nie ciągłe podpieranie kulawego, jak jest dotychczas. Pieniądze tak, ale na wyrwanie z marazmu ,a nie finansowanie problemów i pogłębianie ich skutków. Na tym to właśnie polega ,tak dochodzi do zmian które konstruktywnie wpływają na daną społeczność. Podróże kształcą, banalne, ale prawdziwe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 20.06.2009 14:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Mokka, może jednak w wójty pójdziesz? Jak u nas będziesz kandydować, to Cię poprę i jeszcze całą wieś namówię, żeby na Ciebie szli. Jednak wciąż uważam, że najpierw trzeba dac ludziom na wsi możliwość na zarobek, nauczyć ich i pokazać, że można jakoś żyć, co nie uda się w ciągu kilku lat, tym bardziej, że metoda odcięcia od myślenia rodziców i dziadów słabo na wsi działa - na wsi właśnie takie myślenie tradycyjne jest podstawą wychowania. Uważam, że muszą minąć pokolenia, żeby ludzie na wsi zmienili sposób myślenia. Oczywiście, nie oznacza to, że należy tego zaniechać. Jak już będą mieli możliwości i umiejętności - potraktować ich tak samo, jak każdego innego, również w zakresie ubezpieczeń społecznych i podatków. Ale broń Boże nie zaczynać od golenia gołego i bosego. Bo już tylko g...o będzie można z niego wycisnąć i sprawa zacznie śmierdzieć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.06.2009 15:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Działają też Gminne Komisje Rozwiązywania Problemów Alkoholowych , problem istnieje , mówi się o nim dość sporo i głośno. Jak my z jednym gościem kończyli trzecią półlitrówkę u niego w pokoju, to przykazywał, żeby pić szybciej, bo żona jest szefową takiego Komitetu i może przyjść i zabrac flaszkę. Ale przyszła i nie zabrała. Wyjęła tylko trzeci kieliszek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 20.06.2009 17:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Razem daje to kwotę około 38.000,- + inne wydatki nie wymienione (koszt energii, koszt pracy pozostałych maszyn, itp.) Czyli dochód miesięczny może maksymalnie wynieść około 1.700,- a nie 5.000,- Realnie to wyniesie mniej niż 1.000,- No popatrz, brat cioteczny gospodaruje na 30 hektarach i te wyliczenia to były na jego przykładzie Podsunąłem mu Twojego posta i stwierdził, że za 1700 PLN miesięcznie to on by się w to nie bawił. A w końcu wie co mówi bo żyje z upraw + mała trzódka na własne i rodziny potrzeby Nie będziemy się licytować i na siłę nikomu w kieszeń zaglądać - ale jak ktoś ma 30 hektarów ziemi, to to już nie jest ROLNIK tylko mały przedsiębiorca ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.06.2009 18:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Nie będziemy się licytować i na siłę nikomu w kieszeń zaglądać - ale jak ktoś ma 30 hektarów ziemi, to to już nie jest ROLNIK tylko mały przedsiębiorca ... Otóż to. Nie licytujmy się, bo ja powiem więcej. Czasem nawet ten z 1 ha to juz przedsiębiorca, a mój znajomy ma 44 ha, ale do przedsiębiorcy mu daleko. Ziemia ziemi nierówna. I 1 ha nie jest równy 1 ha. szczególnie jak ten pierwszy jeden ha jest np. pod szkłem, a drugi to piach klasy VI B. Ja np. mam ziemię, gdzie dopłacają nawet za niekorzystne warunki gospodarowania (tereny wysokie) i powiedz mi, że to przywilej, to ci za rozśmieszenie podziękuję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andk 20.06.2009 20:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Przedsiębiorca to ten co utrzymuje się z przedsiębiorstwa. Jak widać można i z 1 ha i ze 100 ha. ROLNIK to rzeczywiście przedsiębiorca - wcale nie taki mały. Ale ROLNIK ciągle myli się z rolnikiem - ten drugi wywodzi się bezpośrednio od chłopa . Język polski nie nadąża ze słownictwem: niekoniecznie dzisiaj rolnik to ten co uprawia ziemię - tak jak nie każdy pracownik banku jest bankierem Był już kiedyś wątek o stereotypach. Tutaj pokazał się następny - jak ktoś mieszka na wsi to chłop (nawet nie rolnik ). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.06.2009 22:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2009 Był już kiedyś wątek o stereotypach. Tutaj pokazał się następny - jak ktoś mieszka na wsi to chłop (nawet nie rolnik ). A to tym bardziej dziwne, że większość na forum buduje chaty na wsiach, a nie w miastach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 21.06.2009 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2009 poranna dyskusja o wsi w telewizji, głos pani dr z Instytutu Ekonomiki Produkcji Rolnej: Koszty pozyskania 1 kg truskawek wg ich wyliczeń to ok. 2 PLN. Szef Zwiazku Plantatorów: a cena oferowana im za łubiankę to 1,40 PLN!!!!, czyli: koszty - 4 zł, skup po 1,40.Moze ktoś chce zarobić? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hocki_klocki 21.06.2009 18:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2009 poranna dyskusja o wsi w telewizji, głos pani dr z Instytutu Ekonomiki Produkcji Rolnej: Koszty pozyskania 1 kg truskawek wg ich wyliczeń to ok. 2 PLN. Szef Zwiazku Plantatorów: a cena oferowana im za łubiankę to 1,40 PLN!!!!, czyli: koszty - 4 zł, skup po 1,40. Moze ktoś chce zarobić? Typowe chłopskie narzekanie. Zawsze to samo , coby chłop nie produkował to zawsze musi do tego dopłacać. Zazdroszczę bogactwa plantatorom truskawek skoro stac ich na taki nierentowny biznes. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 21.06.2009 19:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2009 poranna dyskusja o wsi w telewizji, głos pani dr z Instytutu Ekonomiki Produkcji Rolnej: Koszty pozyskania 1 kg truskawek wg ich wyliczeń to ok. 2 PLN. Szef Zwiazku Plantatorów: a cena oferowana im za łubiankę to 1,40 PLN!!!!, czyli: koszty - 4 zł, skup po 1,40. Moze ktoś chce zarobić? Typowe chłopskie narzekanie. Zawsze to samo , coby chłop nie produkował to zawsze musi do tego dopłacać. Zazdroszczę bogactwa plantatorom truskawek skoro stac ich na taki nierentowny biznes. wg opinii tegoż Instytutu zarabiali ostatnio w 2006 roku i znacznie mniej w 2007. W 2008 straty, a w 2009 - klęska. To nie ja wymysliłem, ani nie chłopy. To sa badania naukowców. A niedowiarki sa zawsze. Giertych, pono profesor, nie zgadza się nawet z teorią Darwina... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hocki_klocki 21.06.2009 20:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2009 wg opinii tegoż Instytutu zarabiali ostatnio w 2006 roku i znacznie mniej w 2007. W 2008 straty, a w 2009 - klęska. To nie ja wymysliłem, ani nie chłopy. To sa badania naukowców. A niedowiarki sa zawsze. Giertych, pono profesor, nie zgadza się nawet z teorią Darwina... Naukowcy różni są - przykład sam podałes - nieżyjący juz profesor Giertych. Rozumiem , że odwieczne chłopskie narzekanie zostało naukowo uzasdnione przez naukowców z Instytutu od nie wiadomo czego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 21.06.2009 20:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2009 Rozumiem , że odwieczne chłopskie narzekanie zostało naukowo uzasdnione przez naukowców z Instytutu od nie wiadomo czego. Daj spokój! Nie trzeba być naukowcem. Ten rok dla plantatorów truskawek to katastrofa. Deszcz! Truskawki gniją, ciężko je zebrać i w ogóle... Postaw się w sytuacji gostka, któremu truski gniją, dopływu kasy nie ma, a kredyty trzeba spłacać. Tu akurat im współczuję, bo w rolnictwie często zaciąga się kredyty na konto przyszłych zbiorów, a tu... porażka na całej linni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 21.06.2009 21:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2009 Rozumiem , że odwieczne chłopskie narzekanie zostało naukowo uzasdnione przez naukowców z Instytutu od nie wiadomo czego. Rozumiem, że ty też jesteś bardziej wierzący od Papieża, ale bywa, nie przejmuj się... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.