Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasza Prymulka


Recommended Posts

No więc ponoć jest tradycja, że nowy domek nowy potomek ogłaszam wszem i wobec, że jako osoby starające się zachowywać tradycję sprawiliśmy, że tradycji stało się zadość :) mamy trzeciego potomka ;)

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

http://lh3.ggpht.com/_S-_QJKKQpW0/SlwnG-Un4TI/AAAAAAAAI5I/URE6Hz3bLAM/s400/S6301908.JPG

 

http://lh6.ggpht.com/_S-_QJKKQpW0/SlwnHaNkk6I/AAAAAAAAI5M/BpvueKv40r4/s400/S6301911.JPG

 

http://lh4.ggpht.com/_S-_QJKKQpW0/SlwnHx8Ag1I/AAAAAAAAI5Q/apACR4U9FVc/s400/S6301915.JPG

 

http://lh5.ggpht.com/_S-_QJKKQpW0/SlwnIDMkDkI/AAAAAAAAI5U/P0B6F_FMkxg/s400/S6301916.JPG

 

http://lh6.ggpht.com/_S-_QJKKQpW0/SlwnIqcvrqI/AAAAAAAAI5Y/yIAhPNwdoGc/s400/S6301917.JPG

 

:D:D:D:D:D

Ma około 2 miesięcy, dostaliśmy go od Jacka dziś rano :) a właściwie ją :) po przyjedzie była przerażona i nieufna, a teraz siedzi mi cały czas na kolanach albo łazi po klawiaturze ;) pieszczoch mały ;) w zasadzie to ma być niespodzianka dla dzieci, pewnie oszaleją z radości ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 577
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

w zasadzie to ma być niespodzianka dla dzieci, pewnie oszaleją z radości ;)

 

super niespodzianka :o napewno dzieciaczki będą przeszczęsliwe. kociak słodki .

moje dziewczyny wydzwaniają do mnie i ciągle mówią ...mamo zastanówcie sie nad kupnem Yorka :o zakochały sie poniewaz kuzynki mają dwa yorki w domu.

no to teraz mamy dylemat :roll:

a potomka naprawde Ci gratuluje :wink: ślicznusi :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu moich znajomych ma Yorka i są szalenie zadowoleni, ale to też ogromna odpowiedzialność, York to nie jest fajna maskotka ani pies, jak każdy inny. One z natury są jak małe dzieci dlatego ich ewentualny zakup trzeba bardzo dokładnie przemyśleć i najlepiej skonsultować z hodowcą.

Oczywiście polecam zakup z rodowodem, różnica w cenie jest znaczna ale za to jest gwarancja, że ze słodkiego szczeniaczka nie wyrośnie coś co bardziej przypomina sznaucerko-jamnika :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale to też ogromna odpowiedzialność, York to nie jest fajna maskotka ani pies, jak każdy inny. One z natury są jak małe dzieci dlatego ich ewentualny zakup trzeba bardzo dokładnie przemyśleć i najlepiej skonsultować z hodowcą.

 

właśnie ... o to mi chodzi i dlatego to tak długo trwa . jeszcze duzo rozmów przed nami . :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oleńko ( tak w ogóle mam na imię Joanna, czyli Aśka, czy inaczej - Miska, jak to ochrzciła mnie gosia(Perłoweczka :wink: ) ahahaa...

Mam kuzynkę, najpierw ukończyła Rachunkowość i finanse - licencjat, pracowała w firmie zajmowała się m.in. finansami.

Potem ukończyła mgr, podyplomówkę i otworzyła własną działalność, rozlicza firmy. Jej biuro z początku było w domu. Też miała małe, no i ma jeszcze małe dzieci -przedszkolaka i 3 letnie dziecko.

Hmm nie minęło duzo czasu, gdy szukała biura do wynajęcia... a dlaczego?

Jej mąz pracuje do późna, ma tez pracę na zmiany... Klienci zjawiali się rano, albo nadużywali -tak ujmijmy gościnności, że biuro, które było czynne do 15-16, oni potrafili przyjechać, przyjść po 19-tej, bo pilne itp.

Albo tłumaczenie:

- przepraszam, że nie mogłam dostarczyć wcześniej dokumentów ale...

Kiedy stwierdzili, że jednak zero spokoju i przede wszystkim intymności we własnym domu mają, moja kuzynka znalazła pomieszczenie i teraz jak mówi -wie, że żyje... bo ma wytłumaczenie, że dokumenty są w biurze itp.

Olu... jeżeli pokój na biuro- to z oddzielnym wejściem, bo mąż nawet w slipkach po domu sobie nie pospaceruje. :wink:

Ona zawoziła córcię jedną do przedszkola, a drugą najpierw pilnowała, ale jak stwierdziła - to nie praca, a łatwo zrobic błąd, gdy dziecko rozprasza... miała tego plusa i ma, że na miejscu w mieście ma rodziców... Teraz ma chyba nianię...

Pomyśleć, że dostałam się do ekonomicznego L.O. ale potem przeniosłam się do ogólnego... ukończyłam kurs- 3 miesięczny tak ładnie sie nazywał:

Administracyjno -ekonomiczny... tam stwierdziłam, że Bóg nade mna czuwał z tą ekonomią... Może zalezy jakiego ma się nauczyciela... ale cyfry trzeba kochać... :wink: Mimo to uważam, że kierunek studiów zawsze na czasie... szybciej potem o pracę, czy samemu otworzyć biuro.

Olu trzymam kciuki, aby udało się z planami - a zresztą -jak to się nie uda, skoro ma sie udac i basta :wink: Zdasz egzamin ... zdasz... :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że własne biuro to nie tylko przyjemności.. ale powiedzcie, co byście zrobiły na moim miejscu? Do pracy obecnie (czyli z domu) mam równo 19,5 km samochodem jadąc skrótami. Marcin pracuje w Warszawie, więc około godziny jazdy pociągiem i w takich godzinach, że w ogóle o odbieraniu dzieci nawet teraz z przedszkola nie ma mowy, bo pracuje do 16:30 a przedszkole do 17. Ja pracuję od 8 do 16. Teraz póki dzieci są w przedszkolu jest ok. Mimo przeprowadzki w tym roku będą chodzić do tego przedszkola co wcześniej - rano samochodem 15 km, spod przedszkola mam autobus pracowniczy do pracy - po pracy powrót i odbieram dzieci i do domku. Problem pojawi się jak przyjdzie szkoła, a to już za 2 i 3 lata (między dziećmi jest półtora roku różnicy - jeden rok szkolny). Z domu szkołę mamy niecałe 2 km, a autobusu brak, więc musiałabym je rano zawozić do babci, potem one autobusem do szkoły ze szkoły do babci albo w świetlicy i po mojej pracy do domu. I niezależnie od tego ile miałyby lekcji cały dzień byłyby poza domem :( no i też musiałyby chodzić do szkoły tam gdzie teraz chodzą do przedszkola (w innej części miasta co prawda).

Chcę otworzyć coś swojego, ze względu na to, żeby móc kiedy trzeba zawieźć i odebrać dzieci. Oni już teraz są w miarę bezobsługowi. Wiadomo - trzeba dać jeść, pomóc się czasem ubrać, no ale to nie noworodki... Bo niestety ostatnio męczy mnie jedna myśl. Otóż na budowie dużo roboty a ja siedzę (no może nie teraz, bo jestem na urlopie ale tak ogólnie) w pracy. A w księgowości różnie - raz jest ogrom pracy a raz mogę cały dzień siedzieć na fm ;) fajnie się siedzi, ale jak pomyślę, że ja, za przeproszeniem pierdzę w stołek i nic nie robię a robota czeka to mnie krew zalewa. I analogicznie będzie z dziećmi - ja będę się nudzić w pracy a dzieci będą się tułać po babciach i świetlicach :( jeszcze gdyby może było nas stać na to, żeby wynająć kogoś do obierania dzieci, dojrzenia ich trochę... ale nas nie stać i pewni za te 2 lata nie będzie stać... poza tym co rodzic to rodzic...

Co prawda mam taką pracę, że jak potrzebuję to wychodzę, ale przecież nie będę kilka razy wychodzić, żeby zawieźć odebrać itd... bo ile w tej pracy bym była...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooooooooooooooooo rany....

A ja sobie myslę, nic tylko dzidzia będzie, zjeżdżam na dół -po tych kreseczkach :D a tutaj... niespodzianka... kotek...

To teraz będzie wesoło w domu... dzieci pewnie mało go nie uduszą ahahah...

Co do Yorka to delikatne psinki... ja zdecydowanie wolę większe, Yorki to takie kanapowe pieski... Chociaz lubie je...

Znajoma miała na kursie takiego pieska... pamietam jak z daleka szczekał na wszystkich, a gdy weszło się w drzwi to gnojek uciekał :lol: bohater jeden... :lol: z frotką -gumeczką we włosach ( czyt. sierści)...

 

Olu fajny ten nowy domator... oj widać ma błysk w oku..to szalona kotka... mam nadzieję, że po firankach do góry wspinać się nie będzie... :lol:

Mam jedno wspomnienie (a może więcej) co do kotków. Moja znajoma miała kotkę - Sindi... była juz poważną kotką :wink: ale gdy wskakiwała na kolana i ją się głaskało to ok... mruczała, spała itp.

Nieraz miała fisia... takiego kota w głowie, głaskałam ją ona sobie mruczała, ale koleżanka chciała mi coś pokazać w drugim pokoju, kotkę delikatnie postawiłam na podłodze i jeszcze zerknęłam na półkę... tak stojąc nagle poczułam na łydce z tyłu: łapkę łapkę i zęby... a gdy krzyknęłam: -aułaaaaaaa...

zobaczyłam tylko na zakręcie za drzwiami pokoju ogon kotki...

Koleżanka słysząc mój krzyk przybiegła, mówiąc:

- kurcze czasami tak ma ta wredota...

Potem nakrzyczała na kota... a kotka z daleka zerkała na mnie ukradkiem, jakby bała się, że ja tym razem ją ugryzę :wink:

widocznie zdenerwowała się, bo dobrze miała na kolanach...

Ot z tymi zwierzakami to są historie...

przed szkołą kiedyś gdy byłam nastolatką uciekł mi jeden chomik - Kazik, w dodatku za segment... a ja mu i marchewkę na nitce rzucałam aby wylazł ahahh... kolezanka mówiła -smaż naleśniki, bo je uwielbiają - tak naleśniki jak za godzine miałam lekcje...

W końcu wziełam samiczkę chomika -Kaśkę i powiedziałam do niej - idź po niego...

Jakie było zdumienie moje i kolezanki, kiedy Kaśka wyszła a za nią Kazik...

akurat to był jakis przypadek... ale bujawkę zabrałam, bo podsypywały trocinami, aby zbiec... :lol:

Ok koniec opowieści, ale zwierzęta są kochane...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że zadziora, wystarczy pomachać palcami a przybiega i gryzie ;) albo bawić się chce.... ale inteligentna bestia jest. Ma około 2 miesięcy (jeszcze zęby jej się wyżynają - nie ma jeszcze wszystkich a już z kuwety umie korzystać :o była chowana na dworze, więc bez piasku (żwirku) się nie załatwi :) jak przyjechala chodziła po całym domu, miauczała, wzięłam ją i zaniosłam do kuwety.. i zrobiła ;) teraz muszę ją tam nosić, bo jeszcze nie orientuje się za bardzo we wszystkich pomieszczeniach, ale i tak jestem w szoku, bo już sobie wyobrażałam całą chałupę obsiuśkaną :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że własne biuro to nie tylko przyjemności.. ale powiedzcie, co byście zrobiły na moim miejscu? Do pracy obecnie (czyli z domu) mam równo 19,5 km samochodem jadąc skrótami. Marcin pracuje w Warszawie, więc około godziny jazdy pociągiem i w takich godzinach, że w ogóle o odbieraniu dzieci nawet teraz z przedszkola nie ma mowy, bo pracuje do 16:30 a przedszkole do 17. Ja pracuję od 8 do 16. Teraz póki dzieci są w przedszkolu jest ok. Mimo przeprowadzki w tym roku będą chodzić do tego przedszkola co wcześniej - rano samochodem 15 km, spod przedszkola mam autobus pracowniczy do pracy - po pracy powrót i odbieram dzieci i do domku. Problem pojawi się jak przyjdzie szkoła, a to już za 2 i 3 lata (między dziećmi jest półtora roku różnicy - jeden rok szkolny). Z domu szkołę mamy niecałe 2 km, a autobusu brak, więc musiałabym je rano zawozić do babci, potem one autobusem do szkoły ze szkoły do babci albo w świetlicy i po mojej pracy do domu. I niezależnie od tego ile miałyby lekcji cały dzień byłyby poza domem :( no i też musiałyby chodzić do szkoły tam gdzie teraz chodzą do przedszkola (w innej części miasta co prawda).

Chcę otworzyć coś swojego, ze względu na to, żeby móc kiedy trzeba zawieźć i odebrać dzieci. Oni już teraz są w miarę bezobsługowi. Wiadomo - trzeba dać jeść, pomóc się czasem ubrać, no ale to nie noworodki... Bo niestety ostatnio męczy mnie jedna myśl. Otóż na budowie dużo roboty a ja siedzę (no może nie teraz, bo jestem na urlopie ale tak ogólnie) w pracy. A w księgowości różnie - raz jest ogrom pracy a raz mogę cały dzień siedzieć na fm ;) fajnie się siedzi, ale jak pomyślę, że ja, za przeproszeniem pierdzę w stołek i nic nie robię a robota czeka to mnie krew zalewa. I analogicznie będzie z dziećmi - ja będę się nudzić w pracy a dzieci będą się tułać po babciach i świetlicach :( jeszcze gdyby może było nas stać na to, żeby wynająć kogoś do obierania dzieci, dojrzenia ich trochę... ale nas nie stać i pewni za te 2 lata nie będzie stać... poza tym co rodzic to rodzic...

Co prawda mam taką pracę, że jak potrzebuję to wychodzę, ale przecież nie będę kilka razy wychodzić, żeby zawieźć odebrać itd... bo ile w tej pracy bym była...

 

Popieram w 100% inicjatywę rozkręcenia czegoś własnego. Ja też pracuję na własny rachunek na razie z dojazdami (punkt poligraficzny na 2 końcu miasta) ale jak się rozkręci to zostawię pracownika samopas a ja w domu będę się zajmowała pozostałymi gałęziami działalności (gadżety reklamowe, zaproszenia ślubne itp).

 

Obecnie dojeżdżam do swojej firmy ok. 12 km autobusem z 1 przesiadką, ale mieszkam póki co w Krakowie, jak się wybudujemy to nie mam za bardzo dojazdu (autobus raz na godzinę albo dwie) więc myślę intensywnie o zrobieniu prawa jazdy :D

Ale strach pomyśleć co będzie, jak już będą dzieci, szkoła daleko, nie ma autobusu, trzeba wozić, odbierać, jak tu normalnie pracować?

 

Nie ma to jak własna działalność, masz większą motywację do pracy, wiesz, że ile pracujesz tyle zarobisz, jesteś niezależna i o wiele lepiej dopasować godziny pracy do własnego grafiku.

 

Powodzenia! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:o o proszę jak się Miśka rozpisała na temat kotków - tak coś czułam ze jej post na ten temat nie będzie krótki hi hi hi :lol: - to ostatnio kocia mamcia. u siebie tez zwabia jedzonkiem koty z okolicy do siebie :lol:

Olu w twoim przypadku to myśle ze pomysł z własnym biurem jest jak najbardziej trafnym wyborem. nieraz trudno jest pogodzic prace z odbieraniem dzieci ze szkoły i przedszkola.

u mnie miejąc blizniaki to potoczyło sie ok, poniewaz mieszkalismy u moich rodzicow. ale ja byłam w domu . tylko, gdy miały 1,5 roku to poszłam do szkoły wieczorowej a dzionek spędzałam z nimi. gdy mialy 5 lat zapisałam ich do przedszkola zeby było im razniej i pobyły troche z innymi dziecmi .gdy poszłam do pracy to moja mama sie zajmowała odbieraniem i zaprowadzaniem z przedszkola.

ale Ty masz taką prace ze spokojnie mozesz działać w domu i miec wszystko na oku to ja bym była zaaaaa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:o o proszę jak się Miśka rozpisała na temat kotków - tak coś czułam ze jej post na ten temat nie będzie krótki hi hi hi :lol: - to ostatnio kocia mamcia. u siebie tez zwabia jedzonkiem koty z okolicy do siebie :lol:

Olu w twoim przypadku to myśle ze pomysł z własnym biurem jest jak najbardziej trafnym wyborem. nieraz trudno jest pogodzic prace z odbieraniem dzieci ze szkoły i przedszkola.

u mnie miejąc blizniaki to potoczyło sie ok, poniewaz mieszkalismy u moich rodzicow. ale ja byłam w domu . tylko, gdy miały 1,5 roku to poszłam do szkoły wieczorowej a dzionek spędzałam z nimi. gdy mialy 5 lat zapisałam ich do przedszkola zeby było im razniej i pobyły troche z innymi dziecmi .gdy poszłam do pracy to moja mama sie zajmowała odbieraniem i zaprowadzaniem z przedszkola.

ale Ty masz taką prace ze spokojnie mozesz działać w domu i miec wszystko na oku to ja bym była zaaaaa.

 

kurcze jakoś nie potrafię zmieścic się z weną twórczą w dwóch zdaniach... :roll: :wink: :lol: Oj zaraz tam wabię kotki...może tylko tak ciut... hmm no chudzielec przychodzi i jak go nie podkarmić...

A od Miśka dzisiaj dowiedziałam się, że sąsiad ma kotkę i ona ma 3 małe kotki... wydaje mi się, że to ona... bo jakoś brzuch jej wisiał hmmm :roll: :-?

Ale co z tego że ma 3 kotki, jak ja jeszcze nie mieszkam w domku... a tutaj nie ma szans, zaraz znowu by mi kota przejechali... o rany...

Olu to widzisz... zdawaj tylko egzamin i do przodu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olu spóźnione :oops: ale szczere

GRATULUJĘ dyplomu

http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/14003/tulipany_1_.gif

 

Co do ocieplania poddasza ,to super Wam wychodzi i idzie :lol:

My też mamy zamiar ocieplać sami i przydałaby mi się instrukcja ocieplania wraz z zdjęciami ,czyli co wykonywać po kolei,krok po kroku :roll: :lol:

 

Skoro poradziłaś sobie z wełną i płytami,to taki egzaminek ,to będzie małe piwo przed śniadaniem dla Ciebie :lol:

 

Jestem za własnym interesem, na pewno wyjdzie,już teraz trzymam kciuki :p

pozdrawiam :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Kamlotku :oops:

Co do instrukcji ocieplania, to nie mam fotograficznej relacji z każdego etapu, ale został nam jeden pokój do zrobienia od zera to jak będziemy go robić to porobię zdjęcia, wkleję i opiszę ;) nie dam Ci jednak gwarancji, że jeśli zrobisz tak jak my to nic Ci nie popęka... u nas póki co robimy do płytowania - robimy to co musimy robić razem - szpachlowanie Marcin będzie mógł robić, jak pojadę po dzieci. Ale wczoraj kominiarze i dziś Jacek powiedzieli, że Marcin może w wykończeniówce pracować ;) Najważniejsze, że nic nam nie spadło jeszcze na głowę (i mam nadzieję, że tak zostanie!!). Teraz śpimy w pokoju Franka - opłytowanym już. Jest super cichutko :) wczoraj w ten upał był to jedyny pokój na poddaszu, w którym dało się wytrzymać (był fajny chłodek :) ). Tylko mieliśmy inwazję żuków :evil: właziły pod oknem balkonowym przez dylatację :evil: nie wiedziałam, że umieją się tak przeciskać :-? więc w nocy o północy była akcja - pianka ;)

Najważniejsze to wyjść z tej pylącej wełny.... a wczoraj zrobiliśmy całą garderobę (w zasadzie garderóbkę :-? małą jest :-? ale trzeba się cieszyć, że jest :p )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było by super gdybyś mogła Olu zrobić taką fotorelację z wyjaśnieniami z kolejnych etapów prac w ocieplaniu. Uratowałabyś nie tylko mnie,ale także wiele innych osób porywających się na ten heroiczny czyn w kurzu i pyle wełny :lol:

Garderoba nawet mała,jest niezwykle potrzebna i na pewno będziesz z niej zadowolona :)

Trzymam dalej kciuki za Wasze postępy prac :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ola właśnie wyjechała po dzieci na południe Polski. Być może się odezwie kiedyś, ale myślę, że dopiero za jakiś tydzień...

Sorka, że się nie odzywamy, ale roboty był huk :/ Prawie się udało zrobić całą górę - została nasza sypialnia do zapłytowania :) I to nie cała - 2 płyty już wiszą na swoich miejscach.

Fotorelacja z płytowania zrobiona, tylko pozostało to wrzucić do galerii i opisać :roll:

Niestety, z przyczyn technicznych ;) nieco się opóźni. Są ważniejsze sprawy teraz - czeka nas spoinowanie (znaczy się ja to będę robił), oraz dokończenie dolnej łazienki i rozpoczęcie schodów. Uff... a ja mam tylko 2 ręce :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ola właśnie wyjechała po dzieci na południe Polski. Być może się odezwie kiedyś, ale myślę, że dopiero za jakiś tydzień...

 

To z pewnością jest szczęsliwa :p ze w koncu swoje dzieci wyściska . troszkę wykorzysta ten czas i wypocznie po ciężkiej pracy w domku.

my jestesmy cierpliwe i poczekamy na nią :wink:

 

Sorka, że się nie odzywamy, ale roboty był huk

 

z pewnością :o

 

:/ Prawie się udało zrobić całą górę - została nasza sypialnia do zapłytowania :) I to nie cała - 2 płyty już wiszą na swoich miejscach.

Fotorelacja z płytowania zrobiona, tylko pozostało to wrzucić do galerii i opisać :roll:

 

to szybko wam poszło :wink: czekamy na foto-relacje 8)

 

Uff... a ja mam tylko 2 ręce :(

 

mysle ze Tobie też nalezy sie mały odpoczynek zeby siły zregenerować :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...