dorkaS 07.10.2013 18:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Października 2013 Teraz bardziej pozytywnie, parapety są. Co prawda dziś wszystko w jakichś nijakich kolorach, więc proszę sobie wyobrazić, że barwy mdłe na zdjęciach są bardziej nasycone w rzeczywistości. Breccia Sarda w "ładnych" pomieszczeniach:http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10600_zpsa9697b3f.jpg http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10599_zps543b527f.jpg i w "brzydkich" pomieszczeniach Light Grey:http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10596_zpsa6df772f.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 15.10.2013 09:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2013 Kolejny pobycik zaliczony. Muszę przyznać, że budowanie /cokolwiek to by to na tym etapie nie znaczyło/ z trójką, nawet najbardziej ukochanych dzieci, na karku jest mało efektywne. Na pewno za to efektowne dla postronnych, gdy cała banda goni po działce, plantuje pod ścisłym nadzorem kupę ziemi, sterroryzowana nosi sumiennie płytki tam i nazad, zbiera śmieci, odpompowuje wodę, a w międzyczasie wozi się na taczkach i tańcuje na blaszanym garażu, po czym zgłodniała pożywia się w miejscowym sklepiku kiełbasą toruńską, suchymi bułkami i lodami. Można z dziećmi budować. Można. Tylko idzie wolniej, bo trzeba wszystko tłumaczyć od podstaw. W każdym razie mają poczucie wpólnego budowania. Czy im się to nieraz podoba czy nie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 15.10.2013 09:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2013 Jesień - wygląda pięknie. Szczególnie, gdy z mojej działki patrzy się w dwie strony świata. Dwie inne są już mało atrakcyjne. Buczki żywopłotowe przybrały już jesienne barwy, nie licząc kilku sztuk, które nosiły takie od wczesnej wiosny i posłużyły jako opał na ognisko. Draby jedne, wolno rosną, niektóre mam wrażenie, że prawie w ogóle. Ale dzielnie sterczą im pędy obsypane ciągle delikatnym meszkiem. Już niektóre sięgają mi prawie do pasa. A niektóre dalej do kostek. Tu są, tylko trzeba się dobrze wpatrzeć \ http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10590_zpsc894ae24.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 15.10.2013 10:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2013 Wylewki: Panowie wykonujący wylewki jak najbardziej klawiszowaniem na styku łazienka-korytarz przejęli się. Co mi się bardzo podoba, albowiem mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Jak kończy przekonamy się na przełomie października i listopada, albowiem na ten czas przewidziane jest kucie i rycie w okolicach zagrożonych. Jakaś przelotna gęsia skórka na myśl o tym mi się pojawia w okolicach kręgosłupa, ale póki co jestem dobrej myśli. Muszę jednak przyznać, że podoba mi się ich podejście do sprawy, serio traktują uwagi inswestora i starają się znaleźć konkretne rozwiązanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 15.10.2013 10:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2013 A teraz to, co zwykle najbardziej budzi zainteresowanie - przechodzimy do etapu 'babskiej' wykończeniówki. Tu kilka uwag o tym, jak będzie to wyglądało w moim wydaniu. Podobają się mi wnętrza minimalistyczne, gładkie i lśniące, ale nie na tyle, że czułabym się dobrze z moją bałaganiarską naturą w nich na codzień. Można by ożenić rustico zewnętrza z minimalizmem wnętrza, mogłoby wyglądać przyjemnie dla oka, sprzątałoby się toto szybko i byłoby się z duchem ogólnych tryndów w zgodzie. Nadźgany vintage również mi się podoba, ale w małych dawkach i nie u mnie. Zaakceptowane zostały stany pośrednie, które pewnie nazwy mieć konkretnej nie mogą, bo i nie mają. Może będzie banalnie i zwyczajnie, może coś zostanie skopane na tyle, że nikomu prócz mnie nie będzie się podobać. Ma być jasno, przytulnie, kolorowo i wygodnie. Część rzeczy, w zasadzie większa część, będzie pochodziła z drugiej ręki lub tak zwanych końcówek. Dom jest nowy, ale look ma mieć już użytkowanego jakiś czas, więc patyna jest mile widziana. Niekoniecznie antyczna. Do tego dochodzi kąsający zwierz mieszkający w kieszeni, rozsądny mąż i lokalizacja domu. Te parametry dość mocno zobowiązują. Od strony finansowej. W żadnym wypadku nie oznaczają jednak, że muszę się poruszać w sferze dziadostwa, nadającego się do wymiany po miesiącu użytkowania. Nie będę jednak żyłować się w kwestiach przedmiotów, które z łatwością można wymienić, w przeciwieństwie do murów, okien i dachu, a są drogie jak diabli, bo się komuś udało je uczynić popularnymi wbrew zdrowemu rozsądkowi. To tyle, tytułem wstępu. PS> A potem jak się nie uda, to postąpię jak z brudnym dzieckiem. Zamiast myć.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 15.10.2013 14:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2013 Krótka historia wyboru płytek na korytarz, kuchnię i wiatrołap. Przez długi czas chodziły mi po głowie płytki granitowe (tak, wiem, tu znającym mój dziennik wypełza uśmiech na twarz ), przez długi czas miał to być mój ulubiony Kashmir White, zwany pieszczotliwie przez domowników Białym Koszmarem. Coś cały czas mi jednak nie pasowało, a to nie mogłam zdecydować się na rodzaj powierzchni, a to na grubość, w dodatku nikt za darmo mi go nie chciał oddać i tak temat Koszmaru wracał jak bumerang i odbijał się ponownie. W międzyczasie odbyłam studia wszelakie nad Koszmarami i np. taka ciekawostka, nie wiem czy wiecie, ale Kashmir Gold w ogóle nie występuje luzem w przyrodzie, jest to Kashmir White tylko na dzień dobry ciśnieniowo nasączony żywicami. Co niczego mu nie ujmuje w zwykłych zastosowaniach, a kolorystyczne zmienia dużo. W każdym razie grzebiąc sobie zwyczajowo po znanym internetowym śmietniku w wersji zachodniej w poszukiwaniu całkiem czegoś innego oko me przykuło ładne 15m2 sprzedawane przez kogoś, kto kupił na własny użytek za dużo. Akurat idealnie na korytarz i wiatrołap + 10% na wszelki wypadek. Odbywszy kolejne studia porównawcze (nawet sobie nie zdaję sprawy ile przez ostatnie cztery lata budowania nabyłam nikomu niepotrzebnej wiedzy) stwierdziłam, że to, oh, ah, oh, ah jest tym co chcę, choć chwilę wcześniej o tym jeszcze nie wiedziałam. Licytacja była ustawiona na 9dni, więc spokojnie powędrowałam sobie do sklepu stacjonarnego, żeby je oglądnąć na żywca. Spodobały mi się. Miały w sobie to coś, ani proste, ani krzywe, ciężkie, masywne, konkretne. Dziewięć dni później były już moje, sprzedający nie krył swojego żalu, że poszły za ile poszły, ale dura lex sed lex, nie ma, że boli, nie ma, że pierwszy raz. Ogarnął mnie taki entuzjazm po dotknięciu płytek, że resztę nabędę w najbliższych dniach w stylu zwyczajnym i pokryją nie tylko korytarz, ale i kuchnię. Z tym, że następne będą już w innych formatach, gdyż chcę mieć misz-masz rozmiarowy, dający poczucie lekkiego nieładu. A oto, proszę Pań i Panów, Terra Grigia, z serii Le Argille, z Casa dolce casa: http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10650_zps3621c162.jpg http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10651_zps29f1ea3f.jpg z przewidywanym efektem docelowym: http://image.architonic.com/img_pro2-2/119/7332/leargille-terra-grigia-b.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 16.10.2013 08:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2013 Lubię blog niejakiej pani Moniki Gibes. W jednym z artykułów pisze ona o konkurencji sklepów internetowych i stacjonarnych, o tym, żeby szanować pracę specjalistów.Cytuję:"Handlowców funkcjonujących w świecie realnym najbardziej denerwują sytuacje, kiedy klient najpierw przychodzi do salonu, korzysta z czasu i wiedzy żywego człowieka, a potem wraca do domu, siada do komputera i, wykorzystując świeżo zdobyte informacje, kupuje tam, gdzie jest taniej." Pomyślałam sobie, w sumie ma rację. Business is business, ale jeśli idę sobie podotykać płyteczki w takim realnym sklepie, robiąc nadzieję sprzedawcy na zysk, to faktycznie trochę może nie fair później lecieć do internetowego i kupować kilka złotówek taniej. No i pobiegałam sobie po stacjonarnych sklepach. Wiedzę nabywam z reguły przed, ale jeśli da się ją ugruntować w kontakcie z realnym i kompetentnym sprzedawcą, to ja tak poproszę ( i zapłacę). Raz wracałam sobie z budowy, w stroju może nie wyjściowym, ale zwałów mojej gliny na butach nie ciągnęłam za sobą, bo po pierwsze nadzwyczajnie sucho było, a poza tym je kulturalnie przebrałam i wstąpiłam do jednego z bardziej znanych w mieście sklepu z płytkami. Pytam miłego sprzedawcę o pewne płytki i kibelek, który chciałam lokalnie kupić, bo nie chce mi się wlec go przez pół świata. Sprzedawca, oparty o ścianę, ziewa, koszmarnie ziewa co trzecie słowo, pokazując niezłe pole do popisu dentystycznego, laryngologicznego i gastrologicznego i lustruje mą postać. Pokazuje mi leniwie w kilku kierunkach, od niechcenia odpowiada na moje pytania i dodaje raz po raz, że jeśli kupię płytki u nich to dostanę projekt łazienki od wybitnej architekt pracującej u nich. Yhym. A co z toaletą, umywalkami, bidetem. Kupię chętnie, żeby nie wlec ich przez pół świata. Tych modeli nie mają, ale sprowadzić mogą i owszem, cenę kibelka znają, bo jest w promocji, reszty nie znają, bo nie jest, sprawdzić się nie da, bo nie da, ale wie pani, to wszystko podobnie kosztuje. A zresztą po co mi ten, on drogi jest, można znaleźć tańszy. No można, ale ja chcę ten. No, odwiedziłam sklep stacjonarny.... Innym razem, żeby trochę wyeliminować czynnik ubogości, ubrana już bardziej po wielkomiejsku, co oznaczało w moim przypadku ułożony włos /co zdarza się rzadko/, płaszczyk i buciczki na obcasie wstąpiłam do innego przybytku.Pokrążywszy po ekspozycjach, nie znajdując tego co chciałam, zagadnęłam sprzedawcę o płytki Vives, na których punkcie mam osobistego świra. Tłumaczę mu jak dziecku o jaką serię chodzi, tłumaczę o łudzącym podobieństwie owych płytek do płytek cementowych, które kocham miłością bezgraniczną. Pan nagle zaskoczył na słowo 'cementowe' i z dumą mnie poprowadził do wielkoformatowych płytek w kolorze szarym. Ja mu, że nie to nie to. Bo cementowe wie Pan, robione są z cementu .... A pan mnie wlecze do kąta i pokazuje jaśniejsze szare i jeszcze większe. Podziękowałam, po kilku minutach znalazłam sobie w innym zakamarku piękne, autentyczne płytki cementowe i nieautentyczne równie piękne. Specjalista nawet nie wiedział, co mają na ekspozycji. Za to był mocno pachnący i wyżelowany, a zęby błyszczały mu jak na reklamie. I nie ziewał. Telefon do kolejnego sklepu stacjonarnego, żeby nie jeździć po próżnicy.Ja: Bry, czy u Państwa można obejrzeć płytki xxxxx.Oni: Nie.Jest konkret, nie jest źle.Ja: Ale na waszej stronie internetowej jest napisane, że macie je w asortymencie.Oni: Tak.hmmmmJa; Czyli u Państwa nie można ich obejrzeć, ale można je kupić.Oni: Tak.Ja: Acha, dziękuję! Telefon do innego sklepu, również stacjonarnego: Ja:Czy w waszym asortymencie znajdują się płytki xxxx?Oni: EeehheheeJa: Na waszej stronie jest informacja, że tak.Oni: Proszę napisać maila, sprawdzimy i odezwiemy się. Po wielu godzinach dalej nie mam odpowiedzi. Sklepy internetowe: Telefon, pytanie, przerwa na sprawdzenie w komputerze przez NICH, odpowiedź TAK/NIE. Całość ok. 3-5min. No i co ja mam robić, pani Moniko? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 17.10.2013 06:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2013 Kcem, ale się bojem: przygotowania do stworzenia łazienki: http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10656_zps3d3f7a28.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 17.10.2013 07:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2013 Na śmietniku dawali białe hiszpańskie Tau, to żal było nie wziąć. Do tego dokupiliśmy już po ludzku, znaczy w zwykłym sklepie małe kwadratowe 15tki, przypadkowo też hiszpańskie. W świetle dziennym widać mini, mini różnicę w odcieniu bieli, w sztucznym świetle jej w ogóle nie ma. A okna w łazience też brak.Oba rodzaje mają powierzchnię lekko pomiętej kartki papieru, a jeśli chodzi o połysk to świecą się jak młodemu psu ....Różnią się grubością, jedne mają 12mm, te mniejsze 8mm. Pan-od-płytek twierdzi, że to nie problem.Aha, to są płytki na ŚCIANY. http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10652_zps023bdf8d.jpg http://i903.photobucket.com/albums/ac233/dorekspl/SDC10654_zps9f5eedb5.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 25.10.2013 21:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Października 2013 Lada moment zacznie się ocieplanie poddasza. Na razie wybrana i zakupiona została ostatecznie wełna. Isover supermata (słynna lamba=0.33), grubości 25cm, w wersji 15cm+10cm. Miałobyć więcej, ale będzie mniej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 26.10.2013 23:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Października 2013 Cięgiem teraz będzie. Żeby się Wam źle czytało Stracha mam. Nie takiego na wróble. Tylko takiego w sobie, wiecie, takiego co mówi, zobaczysz nie uda Ci się, a po co Ci to, a przecież to nie ma sensu.... Normalnie utłuc dziada. Bo on pewnie to wie, a ja jeszcze nie. Że mi się nie uda Sylwestra w chacie spędzić, i osiemnastki, no i Świąt. A ja tak chcę!!! A to prawie niewykonalne. Jejku, jak ja nie lubię zwątpień. W dodatku nie wiem, czy jak już się uparłam na poddasze w deskach, to ta tfu boazeria ma być poziomo czy w pionie. Jak jest lepiej, jak jest ładniej? serio pytam, bo spać nie mogę przez tego stracha. W kwestii stracha nie musicie pomagać, wystarczy, że przebrnęliście przez ten tekst. W kwestii boazerii poproszę. Najlepiej wizualnie i z uzasadnieniem. Może być paranaukowym. Wasza dS. Dziękuję! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 28.10.2013 10:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2013 Jakiś podejrzanie optymistyczny początek tygodnia. Co prawda za oknem leje, ale wewnątrz cieplutko i przytulnie. Dolna łazienka robi się. Zadzwonił Pan Płyteczka i zapytał o ostateczną wysokość ostatniego rzędu kafelków prysznicowych. Zamknęłam oczy, wyobraziłam sobie łazienkę, wyobraziłam sobie ile to może być dwa metry bieżące na pustej gładkiej ścianie i jak to będzie wyglądać, gdy będę stała pod prysznicem, przypomniałam sobie dokąd Pan Płyteczka machał ręką pokazując mi owe dwa metry i przyklepałam. Przy budowaniu na odległość należy mieć bujną wyobraźnię i spodziewać się najgorszego, wtedy efekt pozytywnie zaskakuje. Zaraz zamówię, bo okazało się, że ich jednak nie zamówiłam, oczopląsowe płytki na podłogę. Jakie? Będzie w następnym wpisie. Wanted próg granitowy do drzwi wejściowych, co go miano osadzić i jeszcze nie osadzono, schowany przed ludzkim okiem drzemie pod stertą desek, a nie w odległym składzie, jak mi się wydawało. Swoją drogą świetne te chłopaki od granitu mi się trafiły, solidni i sumienni. Próg nawiercony jest obecnie niczym ser szwajcarski, żeby się w przyszłości nie kolebał przy wchodzeniu do domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 28.10.2013 11:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2013 Na życzenie piszę szybciutko Z racji tego, że stworzenie oczopląsu totalnego zostało mi zabronione, będzie oczopląs mniej totalny. Nie doczekała się niestety realizacji moja koncepcja, inspirowana murami dziękczynnymi widywanymi przy kościołach i zabytkach. Może ktoś ją zechce, więc podrzucam: Przy naszej budowie pomagało nam w przeróżny sposób mnóstwo osób - za co jesteśmy naprawdę wdzięczni. Jedna z moich koncepcji podziękowania polegała na wklejeniu w dolnej łazience (jako najbardziej uczęszczanego pomieszczenia, w którym nierzadko zdarzyłoby się komuś na chwilę zadumać) małych płyteczek z imionami/nickami naszych zacnych pomagierów. Przedmiotem niekończących się dyskusji były miejsca priorytetowe, np. płytka u stóp toalety, lub obok przycisku spłuczki, na podłodze prysznica, koło lustra itd, itd. Niestety pomysł wg niektórych, okazał się zbyt pretensjonalny, więc upadł. I tak to nasi dobroczyńcy zostaną anonimowi. A wracająć do koncepcji ostatecznej: na podłodze pojawią się płytki comillas firmy Vives, która absolutnie w kwestiach retro podbiła moje serce: Tu na razie zdjęcie nie moje: http://www.planetadom.pl/environment/cache/images/300_300_productGfx_05a16f9cd99094fe57ceb085526d915e.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 28.10.2013 18:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2013 Jako że minęło zagrożenie urwania głowy podczas spaceru poszłam sobie pooglądać zwalone drzewa w mojej okolicy. Wiało dziś, że hej A jak wróciłam, to okazało się, że wiatr zagęścił trochę impulsów elektrycznych i pojawiła się w mojej poczcie nowa wiadomość. Po koniec miesiąca będą gotowe drzwi wejściowe. Koniec miesiąca czyli za chwileczkę, za momencik. Progu jak nie było tak nie ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 29.10.2013 15:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2013 Łazienka zaczyna nabierać powoluteńku kształtów. Dostałam pierwsze fotki na dowód tego, że się wszystko ruszyło. Tych jednak na razie nie pokażę , bo na tym etapie forum by umarło estetycznie sześć razy, nim bym się ze swojego konceptu wytłumaczyła. Wrzucam ku pamięci grzejniczki na ręczniczki, które wpadły mi w oko. Jeśli ktoś zna coś podobnego, innej firmy, w podobnym cenowo stanie, proszę o wieści. Oto, te które podobają mi się na razie najbardziej, producent PURMO. Amirantu: http://www.purmo.com/images/products/Amirante-E-grzejniki-elektryczne-Purmo.jpg Cosmoledo: http://www.purmo.com/images/products/Purmo_Cosmoledo.jpg Lamu: http://image.ceneo.pl/data/products/8460166/i-purmo-lamu-e-la0404el.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 06.11.2013 23:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Listopada 2013 Ku mej pamięci, żebym wiedziała, w których momentach nadmiar niechęci budowlanej górował nad chęcią. W poniedziałek wełna przybyła punktualnie co do minutki. Brana przez Oferię, kontrahent okazał się być jak najbardziej ok, pod względem cenowym i logistycznym (BUDMEX z Wolbromia). Omówiliśmy z panami od poddasza szczegóły operacji 'Spadający liść'. Oby nie okazał się być 'Jatką na jętkach'.Po uwzględnieniu wszystkich pro i kontra, nie zauważając niekiedy lekko zdegustowanych, zaskoczonych lub zrezygnowanych min panów od poddasza, którzy wcześniej byli panami od stanu surowego ustaliliśmy co następuje:- boazeria będzie pionowa-łazienka górna - sufit na normalnym poziomie, podwieszony POD jętkami-przedpokój - sufit na normalnym poziomie, podwieszony POD jętkami, nad oknem schodowym 'kapliczka' czym w żargonie panów określony jest trójkącik nad oknem, tak jak go utworzyły krokwieW obydwu przypadkach karton-gipsy różowe, ogień-coś-tam...- pokoje - sufity idą pod samą kalenicę, jętki będą zdejmowane, czyszczone, szlifowane, a następnie zostawione żywo nago - kable do lamp zostaną poprowadzone we frezie w jednej z jętek, która następnie zostanie przewiercona i przez nią zostanie przewleczony kabel tak, by lampa zwisała jak z normalnego sufitu. Wystające fragmenty płatwi zostaną obrobione boazerią.Boazeria zostanie pomalowana lakierem bezbarwnym. Właz na strych, a raczej jego nędzne resztki, zostanie zrobiony jako tajne drzwiczki w ścianie w jednym z pokojów.Ocieplamy wszystko aż po szczytów szczyt Isover Supermatą w konfiguracji 25+10. Będzie to wszystko wyglądać albo ładnie albo beznadziejnie. Drzwi wejściowych nie ma. Będą w przyszłym, albo tym bardziej przyszłym tygodniu. Zen. Bo progu jeszcze nie ma. Pan od podłogi drewnianej przybył, zburzył moją tajną koncepcję drewnianą i zostawił murowaną. Nie, żartuję. Będzie drewniana, ale standardowo. Wiecie, legary, płyta osb i deski w jednym kierunku. Bez widziwiania, bez paseczków, nieoczekiwanych zwrotów sęków, piór i wpustów. Zen. Wyżyję się na innym elemencie. Pan od wylewek przybył. Lekko pociągając nosem i z zaczerwienionymi policzkami. Wylewki się zrobią. Obiecal. W przyszłym tygodniu. I próg się zrobi, i tynkarze kosmetykę zrobią. Jestem głęboko wierząca i widzę samo dobro w ludziach, a czasem mam regres i urywam im drugorzędowe cechy płciowe. Wie Pan, taka lekka schizofrenia. Ale obiecał mi Pan, że zrobi, więc grzecznie czekam. Zresztą w tej temperaturze mogę nie tylko czekać, ja wręcz w sen zimowy zapadam. Ale jak imprezy na Sylwestra AD 2013 tam nie będzie.... Jutro czyli w czwartek, pan elektryk będzie walczył i wywlecze dom z mroków Średniowiecza i przeteleportuje do wygodnickiego Oświecenia. Na tę okoliczność czeka pięć starych oprawek do żarówek i podobna ilość starożytnych kontaktów. Bardzo kręcił nosem, że dopadla mnie skleroza i nabyłam nie te, które powinnam, pod względem gabarytów, sterowniki do podłogówki. A że wg mnie zostaną, to czeka nas przesuwanie puszek. Bo inaczej całe towarzystwo kontaktowe za skarby nie wejdzie w żadną ramkę. Bywa. Kolor włosów zobowiązuje. Mój oczywiście. Studnia chłonna działa wbrew prawom fizyki. Albo niektórych nie uwzględniam. Na jutro grubsze skarpetki (bo dziś w mych gumofilcach okrutnie marzłam) i i będę odpompowywać tę cholerną wodę po raz wtóry, aż zagadkę rozwiążę. Albo przynajmniej postawię sensowną hipotezę. Podobno w niektórych miejscach na świecie brakuje wody - może się ktoś złakomi i weźmie ten nadmiar ode mnie? Spiżarka jeszcze sucha. Pytanie jak długo. Jakoś czuję do tej budowy jakieś obrzydzenie. Podobne pokładom mej lepkiej gliny. Pojutrze się dostojnie oddalę od niej na bezpieczną odległość. A jeszcze dowcip dnia. Pan od wylewek mijając mą łazienkę, rzucił mimochodem - o łazienka, przypomina mi jedną z tych dawnych, u mojej mamy w pracy - czyli w szpitalu.Skojarzenia to potęga - gwoli wyjaśnienia - w łazience przeważają białe płytki 15x15. Opinię dorzucam do listy hitów z niebieską folią okienną i brakiem tynku na elewacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 07.11.2013 18:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2013 Pan elektryk buszuje na budowie, jutro będzie się dało zapalić gołą żarówkę! Drzwi wewnętrzne - z a k o c h a ł a m się - gdy je zobaczyłam, to od razu wiedziałam, że już innych nie chcę. Nie są tanie, ale nie są tragicznie droższe od różnych przeciętnych port, dre czy innych. Z klejonki dębowej, z dębowym obłogiem. Będą klasyczne, białe. Można je systematycznie dodawać do ukończonych pomieszczeń, a całość płatności po skończonym montażu wszystkich. Są piękne, aaaaa, są przepiękne. I ja je chcę mieć. Jak zabawkę! Najlepiej teraz, od razu. W miłej rozmowie wspomniałam Panu, że potrzebuje je na Sylwestra. On na to, że oczywiście mówimy o roku 2014 i oczywiście to się da zrobić. Ja na to, że niestety na tego rok wcześniej, ale w zasadzie to potrzebuję tylko jedne do łazienki, bo chwilowo mam inne priorytety. Pan okazał pełne zrozumienie, i jeśli zdecyduje się na ich drzwi, to ogólnie drzwi będą, gdy będą, ale wcześniej wypożyczą mi i zamontują drzwi tymczasowe, imitujące docelowe. Chyba mnie przekupił Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 18.11.2013 07:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2013 Wykańczam się z niepokoju. Plan mój misterny przewiduje, że Święta i Sylwestra concretnego spędzę u siebie. I wszystko w zasadzie nieistotne, i to że tynkarze robią mnie w konia, i że wylewkarz również, a za tym stoi ich Pan-od-Pijaru. I nawet to, że reszta w miarę idzie. I nawet to, że Pan-od-drzwi-wewnętrznych zapomniał chwilowo tylko, mam nadzieję, o mnie - a tu sprawa życia i śmierci, bo drzwi do łazienki obiecał mi pożyczyć. Problemem jest kupka, kupa. Tak jak u małych dzieci. Bo istnieje podejrzenie, że szambo może być nieszczelne. A jak jest nieszczelne to ogólnie sobie będę wodę z mojego szamba wypompowywać za ciężkie pieniądze i będzie to najdroższe pod słońcem drenowanie okolicznych pół i łąk w historii świata. I czekam na wiadomość, taką na 100%. Bo w mrozie do sławojki, w dodatku takiej bez dachu jak miejskie szczury łazić będą. Oprotestują mi święta i sylwestra.A to czekanie mnie wykańcza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 18.11.2013 08:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2013 I nagle życie robi się piękne. Dobry Pan Bóg wysłuchał moich jęków. Chwilę po poprzednim poście rozgrzał mi się telefon. Tynkarze od godziny buszują po budowie, podbudowa pod próg wejściowy ma się lada chwila zacząć robić. Udało mi się zorganizować spotkanie Pana-od-Pijaru z Panem-od-drzwi wejściowych, bym nie musiała tłumaczyć zdalnie na ile centymetrów ma być dosunięty mój próg wejściowy do drzwi.Bo z progiem prosto nie jest, to mocarna belka granitowa, którą mają zakotwić w podbudowie której jeszcze nie ma. Jest nawiercony jak ser szwajcarski pod kotwy chemiczne. I pewnie okaże się, że o jakiś centymetr jest za długi, by spokojnie wylądować w świetle muru. Albowiem to ja własnymi ręcoma i po własnym uważaniu ustaliłam jego rozmiar poprzeczny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 18.11.2013 22:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2013 Na zakończenie dnia zanotuję sobie kolejne miłe wydarzenia budowlane. Bo jutro może być już mniej różowo. Chyba, że prawo (pozytywnej) serii obowiązuje. W samo południe zadzwonił Pan-od-poddasza z wiadomością, że startują dzień przed terminem. Że całe deseczki na mój drewniany sufit już kupione i pomalowane i niedługo dojadą. Że jutro panowie przychodzą szlifować jętki. Mam nadzieję tylko, że nie zrobią tego hurtowo i dach mi nie złoży się jak kartka papieru. I nieszczęsne szambo jutro mi sprawdzą. I dziś na budowie spotkali się pan-od-pijaru i pan-od-drzwi-zewnętrznych i ustalili, że próg ma być poziomo i we właściwym w ich mniemaniu miejscu. A relacja pierwszego z nich uspokoiła mnie i wszyscy mówimy o tych samycch 9 cm grubości ościeżnicy i liczonych od tego samego miejsca. I wszyscy odnosimy się do wzorca z Sevres. I coś tam już dziś zrobili i będą robić jutro. I pewnie będą usiłowali zedrzeć ze mnie skórę do cna, ale to już później, gdy ochłonę z podziwu dla samego faktu rozpoczęcia działań poprawkowych i będę w stanie trzeźwo stać na straży mojego portfela. I tego całego ping-ponga budowlanego udało mi się załatwić zdalnie, bez konieczności teleportacji i gonienia jak wściekły pies od jednego wykonawcy do drugiego. Jestem tak zachwycona dniem dzisiejszym, że boję się usnąć, bo jak wstanę to będzie już nowy dzień. Bo co będzie jeśli wyczerpałam limit szczęścia na ten tydzień? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.