satinkaa 07.07.2009 10:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2009 Gutek & Fredek jeszcze raz serdecznie współczuję. Może się oburzysz ale czy tej pustki nie wypełnisz drugim kotem ? Najczęściej to najlepsze lekarstwo. Piszę to z przekonaniem, ponieważ w moim domu, w którym zawsze były i są zwierzęta, przychodzą kolejne a o byłych zawsze się pamięta i wspomina pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nastka79 07.07.2009 11:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2009 Też myślę, że najlepiej wziąć następnego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 07.07.2009 12:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2009 miałam do dzisiaj nieodżałowanego Rudolfa który tylko mówić nie umiał, po 15 latach odszedł mi na rękach teraz mam dwa koty tez znajdy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gutek Fredek 07.07.2009 13:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2009 Oczywiście, że wezmę następnego, a może nawet dwa, ale chyba wakacje przyjdzie spędzić mi bez kota. Dlaczego? Będziemy wyjeżdżać. A nie zostawię przecież młodego kotka choćby na 2 dni samego. Nie chodzi o podawanie jedzenia, bo tu mogłabym liczyć na sąsiadów, ale o samo dopilnowanie zwierzątka, które jeśli na nowym terenie musi się nauczyć za kim chodzić, gdzie się schronić, itd. Przykro mi tym bardziej, że poprzednie wakacje tez bez kota. poprzedni zaginął w czerwcu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gutek Fredek 07.07.2009 13:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2009 Jedyna pociecha w tym, że wiem co się z nim stało i że nie cierpiał. O końcu poprzedniego nie wiem nic. Serce mi się ściska, gdy pomyślę, że to mogły być sidła. U mnie na wsi wciąż praktykowane. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 08.07.2009 02:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lipca 2009 Gutek & Fredek a nie myślałaś wziąć dorosłego kota z azylu? No tak skoro mieszkasz na wsi to kot wychodzi z domu i taka ruchliwa miejscowość że wpadł pod auto ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gutek Fredek 08.07.2009 14:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lipca 2009 Niestety tak właśnie było . Kot zginął około 50 metrów od domu, na osiedlowej drodze, po której co niektórzy jeżdżą jak wariaci, Zwłaszcza w soboty wieczorem. Co do dorosłego kota ? Nie wiem czy dałabym radę, zwłaszcza z takim z azylu, po przejściach. A poza tym to nie zmienia chyba faktu, że na początku tę trzeba by było z tym kotem być, pilnować go, a na początku wręcz za nim chodzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 08.07.2009 20:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lipca 2009 Gutek & Fredek wiem coś na ten temat, niektórzy specjalnie najeżdżają na koty, swojego czasu wysk0czyłam na jezdnię, bo na środku przycupnął kot a ja zobaczyłam ze auto jadące prawą stroną skręca na środek prostu na kota. Pan kierowca mnie już przejechać nie mógł ale w mijającym mnie samochodzie zobaczyłam dwoje dzieci (7 - 8 lat). Co im tatuś chciał pokazać ?? Poza tym, o ile pamiętam to miałaś kocurka nie wykastrowanego dlatego się włóczył. Kastrowane i sterylizowane siedza w domu. Wszystkie koty w moim domu zawsze były znajdami i tylko jeden z nich był młodziakiem resztą dorosłe. Ja mieszkam w centrum miasta więc koty nie wychodzą z domu, ale z żadnym nie miałam kłopotu. Nie jest to broń Boże jakaś namowa, tylko wymiana myśli. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hocki_klocki 09.07.2009 15:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2009 Poza tym, o ile pamiętam to miałaś kocurka nie wykastrowanego dlatego się włóczył. Kastrowane i sterylizowane siedza w domu. To nie jest prawda , mój kotek jajek nie ma a mimo to się szwenda tu i tam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gutek Fredek 09.07.2009 15:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2009 Cyba się już nigdy nie dowiem, czy mój kot żyłby nadal, gdyby był wykastrowany. Oddalenie się na 50m od domu to przecież nie szwędanie się wywołane testosteronem? W temacie następnego kota: ludzie mieszkający kilka domów ode mnie maja psa i kota i kompletnie o nie nie dbają. Kot przychodzi do nas codziennie na dokarmianie i wyciąganie kleszczy. Zastanawiam się, czy tego kota nie zaanektować, oczywiście zgłosiwszy taki zamiar sąsiadom. Sąsiedzi pewnie się ucieszą i najpewniej już zupełnie przestaną go karmić. Ale co z kotem? Przecież on nie będzie wiedział, że mu się właściciel zmienił i nadal będzie chodził do poprzedniego domu. Czy w efekcie nie zrobię kotu krzywdy, bo pozbawię go domu, a nie będzie wiedział, że ma nowy dom. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 09.07.2009 16:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2009 Gutek & Fredek może po prostu miał w sobie żyłkę włóczęgowską? może jednak coś mu dolegało (to miauczenie), a co do kota sąsiadów - dawaj mu dalej jeść być może sam będzie chciał zostać i wtedy powiesz sąsiadom Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 27.07.2009 20:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2009 pobudkaaaaaaa http://img187.imageshack.us/img187/1396/smiechkota.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.