Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak długo rodzice mają obowiązek utrzymywać dorosłe dziecko?


kubas75

Recommended Posts

Jeszcze jedno-martwi sie też o syna- że po kilku latach dziewczyna się nim znudzi, albo znajdzie innego sponsora i niesformalizowany zwiazek ułatwi jej odejscie. Już raz z powodu dziewczyny chłopak leczył się na depresję.

Koszmar.

 

Tego nie wie nikt, więc być może ta wielka miłość jest po grób :) I jest dorosły , prawda ? I chce ją utrzymywać ? To jego decyzja ? No właśnie

 

Bardziej martwiłabym sie o zdrowie męża jak zabraknie leków , bo synkowa laska chce nowe futro...

NIe dałabym sie szantażowac własnemu dziecku. Po postu najpierw wzięłabym prawnika a potem psychologa do rozmowy z mężem.

 

A prawnika wzięłabym JUŻ. Zanim gnój coś wymyśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może z tego?

Kodeks rodzinny i opiekuńczy, po nowelizacji w 2008 roku doszedł nowy paragraf:

Art. 133.

§ 3. Rodzice mogą uchylić się od świadczeń alimentacyjnych względem dziecka pełnoletniego, jeżeli są one połączone z nadmiernym dla nich uszczerbkiem lub jeżeli dziecko nie dokłada starań w celu uzyskania możności samodzielnego utrzymania się.

(Zmiana weszła w życie 13 czerwca 2009 r.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałam się z sąsiadka. Kupa nieszczęścia. Nawet uzbrojona w prawników, kodeksy i paragrafy matka to zawsze matka. Trudno mi patrzeć na jej rozpacz, ze jedyne dziecko traktuje ich jak poborca podatkowy.

 

Maja zamiar odciąć chłopczynę od kasy z nadzieją, że jesli dziewczyna ma być z nim dla wygody i pieniędzy to może się zniechęci. Boi się tylko o ewentualny powrót depresji w takim przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzice obowiązani są do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie. Tak to jest dosłownie sformułowane.

………….

To że ma pracę, nawet jak ją "straci", pozostanie dowodem, że jest w stanie się utrzymywać.

 

nie znam szczegółów ( to na szczęście nie jest moje dziecko), ale ma stałe zarobki- w garnicach 1500- 2000 miesięcznie. Rodzice oboje na rencie.

 

I trzeci fakt. Nie trzeba być w formalnym związku (małżeństwo), aby wyczerpać definicję „samodzielnego utrzymania” – utrzymuje nie tylko siebie, ale i konkubinę.

 

To wszystko powoduje, że nijak nie ma możliwości otrzymania „obowiązku alimentacyjnego”.

 

To jest najzwyklejszy i ordynarny szantaż, i granie na emocjach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za pomoc. Nie wyobrażam sobie jek bez was udałoby mi się przez to przebrnac. Mam dzieci i nie jest mi łatwo patrzeć na cierpienie ludzi krzywdzonych przez własnego syna. Zwłaszcza, ze rodzice poczciwi i uczciwi, czasem korzystaliśmy już z ich pomocy. A syn też nie wygląda na takiego, który mógłby w domowych warunkach postępowac jak szantażysta i zimny drań.

 

Jak myślicie, czy jest szansa, że chłopak zmieni sie- czy moze kiedyś być w tej rodzinie " po staremu"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za pomoc. Nie wyobrażam sobie jek bez was udałoby mi się przez to przebrnac. Mam dzieci i nie jest mi łatwo patrzeć na cierpienie ludzi krzywdzonych przez własnego syna. Zwłaszcza, ze rodzice poczciwi i uczciwi, czasem korzystaliśmy już z ich pomocy. A syn też nie wygląda na takiego, który mógłby w domowych warunkach postępowac jak szantażysta i zimny drań.

 

Jak myślicie, czy jest szansa, że chłopak zmieni sie- czy moze kiedyś być w tej rodzinie " po staremu"?

Takie pytanie to juz chyba do działu psycholog :)

Mnie nasunęło się tu kilka ???: jak utrzymywała się dziewczyna syna sąsiadki zanim go poznała, skoro nie może pracować ani liczyć na swoja rodzinę? Czy sąsiedzi znają tę dziewczynę? Czy maja realne podstawy by źle o niej mysleć czy założyli z góry, ze chce żyć na ich koszt? Bo może żadna nie jest ok wg nich dla syna ? A może zastosowali szantażyk - będziemy dawać kasę jak z nią zerwiesz i nastąpiła eskalacja?

Jako sąsiad pewnie nie wiesz co doprowadziło do takiego konfliktu ale tak zupełnie z niczego się takie rzeczy zazwyczaj nie biorą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zawsze mogło być gorzej, znam przypadki z sąsiedztwa, gdzie syn o kasę nie prosił, ani nie sądził się, tylko zabierał siłą, nawet te ostatnie na leki i podstawowe jedzenie, przy okazji maltretując itd.

 

nie lubię się wtrącać i moralizować, bo nie ma gwarancji, że i ja też nie popełnię podobnych błędów, ale w 99% przypadkach takie, a nie inne zachowanie dzieci w stosunku do rodziców, wynika z tego jak go wychowali. nawet jeśli teraz jest to wpływ kogoś z zewnątrz - to tak go właśnie wychowali, że nie ma w sobie odpowiedniej blokady, który by tego typu wpływ zablokował. ten 1% zostawiam na wpływ jakiś poważnych organizacji typu sekta czy poważne organizacje przestępcze (choć i przed tym można ustrzec, ale może nie we wszystkich przypadkach), ale wpływ dziewczyny/żony, nawet najbardziej popsutej, na pewno do tego nie należy. chociaż pewnie nie ma już sensu tego nawet rozważać i im uświadamiać, tego się już nie cofnie.

 

23 lata to nie dużo, jeszcze jest czas na zmiany, może jest trochę opóźniony w rozwoju emocjalnym i życiowym - pewnie efekty nadopiekuńczości i tzw. rozpuszczenia. postawić się, nie dawać się, niech mu wytłumaczą, że sorry, ale mają taką rentę, takie wydatki i zostaje z tego zero, więc wybacz synu, ale głodu nie cierpisz - nie. po kromkę chleba albo nawet na obiad zawsze może wpaść jakby co. nawet trochę skłamać w wyliczeniach, to dla jego dobra. nie prowadzić wojny, tylko konsekwentnie odmawiać i tłumaczyć dlaczego nie. ważne jest, żeby to oni (rodzice) zrozumieli, że odmawiając mu robią to dla jego dobra. wg mnie nic tak człowieka nie rozwija jak właśnie wyprowadzka z domu, założenie związku, potem rodziny itd. i to są właśnie te momenty, które mogą go zmienić. pod jednym warunkiem - musi się z nimi zmierzyć sam. da radę, nawet jeśli będą przejściowe kłopoty to będzie procentować w przyszłości. jeśli ktoś mu będzie przy tym w znacznej części pomagał - zostanie mu już tak do końca życia.

 

nasza cywilizacja chyli się ku upadkowi bo ludzie się mają za dobrze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może podejść do sprawy bardziej łagodnie.

I tak rodzice łożyliby na utrzymanie syna przez okres nauki, to niech dają mu kasę nadal. Niech dogadają się, zapytają się, czego on od nich oczekuje. Już wyrazili swoje niezadowolenie, że chce wziąć ślub w tak młodym wieku i w dodatku bez stabilnych zarobków, to może czas na konkrety.

Po co spierać się i znienawidzić się, w końcu to ich jedyne dziecko.

 

Jaki jest dobry czas na ślub? Co należy osiągnąć, jak być zamożnym?

Czy zarabiająć, np 3 tyś można już myśleć o założeniu rodziny? A moży przy zarobkach 30 tyś.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do studiów- wszystko w terminie zdawane. Średnia powyżej 4. Prymusek cholerny.

 

Chłopak dobrze się uczy - matka powinna być dumna! Jak skończy stiudia i zacznie dobrze zarabiać to wtedy mamuska sama wyciągnie rękę po kasę. Bo dzieci wobec rodziców także mają obowiązek alimentacyjny!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak ma 23 lata, nie powtarzał żadnego roku, skonczył ogolniaka to został mu jeszcze góra rok studiowania (chyba, ze chłopak na medycynie - to wtedy 2 lata).

Jesli dziecko chce dla 5000 zl zakładac sprawe sądową rodzicom o alimenty (12 miesiecy po 400 zl maksimum - bo przeciez wiecej mu nie zasądza), to może warto dac dziecku "pokazać co potrafi" - jesli zwiazek w ukochaną chce budowac z pieniedzy "wyrwanych z gardła" rodziców - to może i rodzice przejrzą na oczy co sobie wychowali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to chyba tak nie działa

osoba ktora zakonczyła studia jest juz osobą w pełni przygotowana do pracy

Niby tak, ale ...

 

KRiO art. 133 § 1. Rodzice obowiązani są do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie, chyba że dochody z majątku dziecka wystarczają na pokrycie kosztów jego utrzymania i wychowania.

 

I tylko tyle, żadnych konkretów. Konkrety są dopiero w wyrokach sądów, np.

 

Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 14 listopada 1997 r. III CKN 257/97 OSNC 1998/4 poz.70

Obowiązek alimentacyjny rodziców wobec dziecka stanowi uszczegółowienie ogólnego obowiązku „troszczenia się o fizyczny i duchowy rozwój dziecka” i należytego przygotowania go, odpowiednio do jego uzdolnień, do pracy zawodowej (art. 96 kro). Obowiązek ten nie jest ograniczony przez żaden sztywny termin, a w szczególności – przez termin dojścia przez alimentowanego do pełnoletności. Nie jest także związany ze stopniem wykształcenia w tym sensie, że nie ustaje z chwilą osiągnięcia przez alimentowanego określonego stopnia podstawowego lub średniego wykształcenia. Jedyną miarodajną okolicznością, od której zależy trwanie bądź ustanie tego obowiązku, jest to, czy dziecko może utrzymać się samodzielnie, przy czym przyjmuje się, że nie można tego oczekiwać od dziecka małoletniego. Z tej przyczyny w odniesieniu do dzieci, które osiągnęły pełnoletność, brać należy pod uwagę to, czy wykazują chęć dalszej nauki oraz czy osobiste zdolności i cechy charakteru pozwalają na rzeczywiste kontynuowanie nauki.

 

Biorąc pod uwagę że

A co do studiów- wszystko w terminie zdawane. Średnia powyżej 4. Prymusek cholerny.

to co jak sąd uzna że to nowy Albert Einstein? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Straszne:(

 

sama mam dwóch synków, na szczęście jeszcze małych i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Znając mojego męża to by wywalił na "zbity pysk" takiego synka :o i niech się sądzi.

 

Ja studiowałam zaocznie, bo moich rodziców nie byłoby stać na wieczne mnie utrzymywanie. Do czasu mojego wyprowadzenia się z domu (dzień po ślubie) - utrzymywali mnie ale zawsze miałam na swoje kieszonkowe (pracowałam od ukończenia liceum) i nie musieli kupować mi ubrań dawać na inne zachcianki. Po ślubie wprowadziliśmy się do własnego domu, zupełnie nie wykończonego, nie było nawet drzwi wejściowych, zastawialiśmy się styropianem, a to był październik:)

 

Niestety ale jeśli sąsiadka nic nie zmieni, to będzie tylko gorzej, czasami mocny kopniak w życiu pomaga :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...