Krzychos 09.08.2009 09:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2009 Czytając różne działy, tematy i wątki na tym forum, dosyć często trafiam na wypowiedzi osób które sprzedały swój dom w trakcie lub po wybudowaniu. Są tacy, co budują drugi a nawet trzeci dom. Napiszcie więc jakie były powody sprzedania swojego, często niby wymarzonego domu. [/u] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 09.08.2009 09:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2009 Ja jeszcze nie sprzedałam, ale sprzedam.Nie za rok, dwa , pięc, ale sprzedam.To jest dom jaki chcę/musze mieć dziś.Za kilka lat będzie mi potrzebny zupełnie inny dom.Dlatego ten sprzedam a nowy postawię taki jak chcę i jakiego potrzebuję na kolejnym etapie życia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Krzychos 09.08.2009 10:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2009 Ciekawe tylko Nefer jak to wyjdzie ekonomicznie ?Być może jesteś/będziesz w takiej sytuacji finansowej, że nie musisz sie tym przejmować. Ale, nie wiadomo ile za kilka lat będzie Twój dom wart, czy w ogóle nie będzie problemu ze sprzedażą ? Jeżeli doliczysz koszty kredów i pożyczek (odsetki i prowizje), przyszłe ceny materiałów, robocizny a zwłaszcza działek to na całym "biznesie" można wyjść z dużymi stratami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 09.08.2009 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2009 Gdybym wiedziałam co będzie za 10 lat to miałabym na wizytówce napisane "wróżka".Zupełnie nie zmienia to moich planów.Nie wszytko w życiu musi być intratnym interesem. Czasem dostosowanie warunków życia do swoich potrzeb jest ważniejsze niż zarobek czy strata.Po prostu taki mam plan i już. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tuuska1 11.08.2009 18:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Sierpnia 2009 Nefer- śledzę twoje wypowiedzi w różnych kwestiach i zawsze cię podziwiam. Tym razem tez. Mój dom różni się od tego co sobie wymazyłam, Niestety nowego pewno juz nie wybuduje bo zwyczajnie nie bedzie mnie na niego stać. Ceny działek sa koszmarne, reszta to juz' mały "pikus'. Gdybym jednak miała taką możliwość budowałabym jeszcze raz swój dom. Ech - u mnie wszystko wyszło nie tak. Niby dachówka piękna, ogrodzenie niczym sobie, wnetrze OK - a jednak to nie to. Przeprowadziłam się ze wsi do miasta i jakos to mi nie wychodzi. Sprzedałabym to co mam bo jakoś nie umiem zaakceptować tego co wybudowałam - czy to wystarczający powód aby budować ponownie???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
el-ka 11.08.2009 22:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Sierpnia 2009 ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 11.08.2009 22:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Sierpnia 2009 Sprzedałabym to co mam bo jakoś nie umiem zaakceptować tego co wybudowałam - czy to wystarczający powód aby budować ponownie???? Nie lubię robić niczego wbrew sobie. A więc to wystarczający powód jak dla mnie. Pytanie czy Tobie też starczy ? :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
q-bis 12.08.2009 10:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Sierpnia 2009 Nefer- śledzę twoje wypowiedzi w różnych kwestiach i zawsze cię podziwiam. Tym razem tez. Mój dom różni się od tego co sobie wymazyłam, Niestety nowego pewno juz nie wybuduje bo zwyczajnie nie bedzie mnie na niego stać. Ceny działek sa koszmarne, reszta to juz' mały "pikus'. Gdybym jednak miała taką możliwość budowałabym jeszcze raz swój dom. Ech - u mnie wszystko wyszło nie tak. Niby dachówka piękna, ogrodzenie niczym sobie, wnetrze OK - a jednak to nie to. Przeprowadziłam się ze wsi do miasta i jakos to mi nie wychodzi. Sprzedałabym to co mam bo jakoś nie umiem zaakceptować tego co wybudowałam - czy to wystarczający powód aby budować ponownie???? Bardzo zaskoczył mnie twój post. Pozwoliłem sobie przejrzeć wszystkie twoje posty... Odkryłem dzięki temu więcej wątków z opiniami osób, które nie są zadowolone z decyzji o podjęciu budowy domów lub z końcowego efektu tych decyzji. Jestem zaskoczony. Zawsze wydawało mi się, że budowa domu to zwieńczenie marzeń o własnym miejscu na ziemi, ok - jakieś problemy, czy to techniczne, finansowe, rodzinne ale w sumie warte wzięcia się z nimi za bary i .... sukces wieńczy dzieło... A tu nie zawsze... Od pierwszego postu z 2007 roku piszesz ciągle to samo, że nie jesteś zadowolona z tego domu...,że nie warto było... Smutne to bardzo, nie pomogę ci, ale życzę aby to się zmieniło, abyś jak gdzieś napisałaś "oswoiła" swój dom. Choć mam wrażenie, że to nie tylko o dom chodzi... Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mayadaski 13.08.2009 13:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Sierpnia 2009 Gdy kupilismy nasz pierwszy dom to byl maly blizniak - na 3 osobowa rodzine 10 lat temu wystarczyl. Po 3 i pol roku sprzedalismy go i kupilismy innego blizniaka - troche wiekszego z dodatkowa sypialnia, bo w miedzy czasie urodzil sie drugi syn. Dom moze nie jest idealny, ale nam wystarcza powierzniowo, lokalizacyjnie itp. Po woli wymieniamy co nam w nim nie pasuje, remontujemy. Na Kaszubach budujemy dom - moze nie do konca marzenie, ale taki na jaki zezwala nam powierzchnia dzialki. To miejsce jest marzeniem. Kiedys sprzedamy dom, w ktrym obecnie mieszkamy, a przeprowadzimy sie na Kaszuby...ale to za jakis dobry czas...na razie Kaszuby beda oaza wakacyjna. Dom i potrzeby zmieniaja sie z fazami zycia czlowieka..z Kaszub nie bede musiala sie juz nigdzie spieszyc...teraz mieszkam, gdzie mam wszystko pod reka My sie zmieniamy, nasze potrzeby sie zmieniaja, wiec i domy powinny sie zmieniac...nie zamierzam trzymac domu z 4 sypialniami, gdy dzieci mi sie wyniosa...jedna dla gosci wystarczy Pozdrowienia, Maja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tablo 14.08.2009 13:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Sierpnia 2009 Chcialabym sprzedac nasz dom, ale nie moge, bo mojemu kochanemu facetowi zgasłby błysk w oku, a usmiech zastyglby na twarzy paralizujac miesnie mimiczne. Nie chce tego nigdy ogladac! Jednoczesnie nie chce mieszkac w naszym nowym, slicznym, wspanialym domu. Cala nadzieja w synu, kt. szybko urosnie, ozeni sie i przejmie dziedzictwo. Wowczas, z czystym sumieniem kupie apartament i wroce jak na skrzydlach do duzego miasta, za ktorym tak tesknie, ewentualnie pozwole mezowi wybudowac maly domek blisko tramwaju, kosciola, parku, apteki, rehabilitacji, basenu, poczty, restauracji, piekarni.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 14.08.2009 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Sierpnia 2009 Nefer- śledzę twoje wypowiedzi w różnych kwestiach i zawsze cię podziwiam. Tym razem tez. Mój dom różni się od tego co sobie wymazyłam, Niestety nowego pewno juz nie wybuduje bo zwyczajnie nie bedzie mnie na niego stać. Ceny działek sa koszmarne, reszta to juz' mały "pikus'. Gdybym jednak miała taką możliwość budowałabym jeszcze raz swój dom. Ech - u mnie wszystko wyszło nie tak. Niby dachówka piękna, ogrodzenie niczym sobie, wnetrze OK - a jednak to nie to. Przeprowadziłam się ze wsi do miasta i jakos to mi nie wychodzi. Sprzedałabym to co mam bo jakoś nie umiem zaakceptować tego co wybudowałam - czy to wystarczający powód aby budować ponownie???? Bardzo zaskoczył mnie twój post. Pozwoliłem sobie przejrzeć wszystkie twoje posty... Odkryłem dzięki temu więcej wątków z opiniami osób, które nie są zadowolone z decyzji o podjęciu budowy domów lub z końcowego efektu tych decyzji. Jestem zaskoczony. Zawsze wydawało mi się, że budowa domu to zwieńczenie marzeń o własnym miejscu na ziemi, ok - jakieś problemy, czy to techniczne, finansowe, rodzinne ale w sumie warte wzięcia się z nimi za bary i .... sukces wieńczy dzieło... A tu nie zawsze... Od pierwszego postu z 2007 roku piszesz ciągle to samo, że nie jesteś zadowolona z tego domu...,że nie warto było... Smutne to bardzo, nie pomogę ci, ale życzę aby to się zmieniło, abyś jak gdzieś napisałaś "oswoiła" swój dom. Choć mam wrażenie, że to nie tylko o dom chodzi... Pozdrawiam Halo :) Z domu jestem baaaardzo zadowolona. Na dzień dzisiejszy jest dokładnie taki jak miał być (może trochę powiększyałbym salon) . Budowę domu traktowałam jak PROJEKT DO WYKONANIA. I właśnie go wykonuję. Mój dom nie powstaje w zpotrzeby serca, marzenia. Powstaje z potrzeby chwili. Tak jest a nie inaczej - i po prostu nie dorabiam do tego teorii. Będę miała pod opieką trzy osoby - dlatego powstaje ten dom - taka jest prawda. Cieszy mnie każda rzecz, która się w nim pojawia, ale gdyby nie okoliczności - dom byłby zupełnie inny. Ale za 10 lat nie będzie mi wcale potrzebny dom 300mkw. I za 10 lat to zmienią. Nie wiem skąd taka analiza - chodzi o to co powyżej. Być może na check-list do projektu zapomniałam po prostu dopisac "przeprowadzka". Trochę mnie za to niepokoi, że zaczynam tęsknić za tym domem jak go dłużej nie widzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
q-bis 17.08.2009 06:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2009 Nie wiem skąd taka analiza - chodzi o to co powyżej. Być może zacytowałem nie do końca odpowiedni post... Chodziło mi oczywiście o odczucia tuuska1, która opisuje swoje uczucia dotyczące nowego domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cyma2704 18.08.2009 15:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Sierpnia 2009 Właśnie buduję swój ostatni dom, dostosowany do moich aktualnych i przyszłych potrzeb. Jestem w wieku prawie przedemerytalnym.I to jest odpowiedź na pytanie tytułowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pola08 20.08.2009 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Sierpnia 2009 a ja buduję dom (nawet jeszcze się nie wprowadziłam) i chciałabym go kiedyś sprzedać! Dlaczego? Po pierwsze dom nie jest tym wymarzonym..co nie znaczy, że nie cieszę się na myśl, że niedługo w nim zamieszkam. PRZEBUDOWALIŚMY mały domek 70 m2 na duży o powieżchni 290 m2 z garażem na dwa auta. Projektant bardzo się starał...ale z braku doświadczenia (mam 27 lat) nie pomyślałam na tamtym etapie o rzeczach, których teraz mi brakuje...zadaszony taras, więcej balkonów, delikatniejszy kształt (na to nie miałam wpływu bo dom jest podpiwniczony) , inne ustawienie na działce, inna wielkość okien...itd Oczywiści dodam, że finansowo bardziej opłaciło się budować nowy dom 150 m2 i taki kiedyś wybuduję i jeszcze by kasy zostało! Plusem jest piękna zagospodarowana działka o pow. 29 arów na której stoi dom 2 km od granicy miasta. Mam jednak to szczęście, że z mężem mamy jeszce 15 arową działkę oddaloną od tego domu pół kilometra i tam kiedyś stanie mój wymarzony dom. Za jakieś 10 lat jak mąż zapomini o trudach tej budowy:) ale będę przebierać w gotowych projektach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nexxre 20.08.2009 12:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Sierpnia 2009 Proponuję też spojrzeć z innej strony - powiedzcie dlaczego nie sprzedajecie swoich domów? ; ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 28.08.2009 20:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Sierpnia 2009 Chcialabym sprzedac nasz dom, ale nie moge, bo mojemu kochanemu facetowi zgasłby błysk w oku, a usmiech zastyglby na twarzy paralizujac miesnie mimiczne. Nie chce tego nigdy ogladac! Jednoczesnie nie chce mieszkac w naszym nowym, slicznym, wspanialym domu. Cala nadzieja w synu, kt. szybko urosnie, ozeni sie i przejmie dziedzictwo. Wowczas, z czystym sumieniem kupie apartament i wroce jak na skrzydlach do duzego miasta, za ktorym tak tesknie, ewentualnie pozwole mezowi wybudowac maly domek blisko tramwaju, kosciola, parku, apteki, rehabilitacji, basenu, poczty, restauracji, piekarni.... Kochana ,zanim syn urosnie może juz zdązysz przyzwyczaić sie do tego miejsca a po przeprowadzce do miasta -po kilku latach zycia tutaj-moze wcale Ci się nie podobać My nasz pierwszy dom sprzedaliśmy nie ze względu na okolicę ani sąsiedztwo ale dlatego,ze przestał być dla nas na miarę ,rodzina się zmieniła i zmieniły się potrzeby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AGA NR 1 29.08.2009 05:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2009 Ojoj, aż mi się jakoś tak smutno zrobiło... Wogóle nie wpadłam na to, że moglibyśmy sprzedać nasz ukochany dom. Co prawda jeszcze w nim nie mieszkamy ( wprowadzamy się na wiosnę ), ale jakoś tak zmroziła mnie taka możliwość. Brrrrrrr ! Ile nas wyrzeczeń kosztował, ile pracy, potu... a nawet wylanych łez ( moich )... No i nasze uczucia ulokowane w tym domu, butelka z moim listem do Pana Boga zatopiona we fundamentach, las, który mnie ciągle woła do siebie - ech, dużo by wymieniać... Chyba zbyt sentymentalna jestem, nie z tego świata. Albo... to jednak NASZE MIEJSCE NA ZIEMI. Czas pokaże. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
el-ka 29.08.2009 12:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2009 Właśnie chodzi o tę "potrzebę serca". Myślę także, że im większym trudem i wyrzeczeniami budowany dom, im słabsze finanse i więcej własnego zaangażowania, tym trudniej sie z domem rozstać, choćby nawet był niedoskonaly. Mnie było tak smutno, a też trochę wstyd, że wykasowalam swój pierwszy post... To nasza historia: O mało nie sprzedaliśmy naszego domu, a i tak jeszcze nie wiadomo jak to skończy. Powtarzałam sobie, że to tylko projekt, mury, ale coraz bardziej czułam, że tak nie jest. Problem leży w pieniądzach, ponieważ budowa nas przerosła finansowo, różne rzeczy sie na to złozyły. Większe koszty, trudne do przewidzenia, nagłe, zdecydowane zmniejszenie dochodów i już bez szans na powrót do poprzedniego poziomu - bo nie jesteśmy najmłodsi i pewne układy po prostu sie skończyły. Konieczność wzięcia niezbyt korzystnego kredytu na zakończenie budowy, bo mieszkanie sprzedane z terminem opuszczenia. W domu zostało wiele rzeczy nie skończonych (nawet balustrady przy schodach), wiele prowizoryczych i nie takich jakie planowałam no i duszące nas raty. Nawet nie mam pomysłu skąd wziąć pieniądze na te braki, bo w tej chwili odłożenie nawet kilku czy kilkunatu tysięcy nie wchodzi w rachubę. Ogród robimy sami w systemie 'recykling" (stare płyty chodnikowe, roślinki od znajomych i kupowane okazyjnie, zbierane po polach kamienie), 100% własnej robocizny - ale tu efekt nawet, nawet i właśnie ten ogród dodaje nam otuchy. Szkoda, że czasu tak mało, bo praca w zwiększonym wymiarze, żeby coś więcej zarobić. Sił też nie zawsze tyle co trzeba. Ale nawet wieczór w ogrodzie i niedziela to wynagradza. Mieliśmy chwilę załamania jak policzyliśmy finanse i potrzeby. Stwierdziliśmy, że utrzymać się i dokończyć domu raczej się nie da, a jak ktoś zachoruje, przyjdą niespodziewane wydatki to będzie katastrofa - dalej zresztą jest to zagrożenie. Wtedy chcieliśmy sprzedać dom. Nie był to jednak dobry czas i sytuacja do sprzedaży. Proponowane ceny potencjalnych kupców szybko nas otrzeźwiły - ponieślibyśmy bardzo dużą stratę, a ktoś zrobiłby "złoty interes" wykorzystując naszą trudną sytuację. Potencjalni kupcy szybko wyczuli "przymusowść" sprzedaży... Postanowiliśmy, po poważnej rozmowie z załamanym bardzo w tym czasie mężem, jednak walczyć. On poniósł tu szczególne koszty psychiczne, bo to on utracił pracę i poniósł straty finansowe (nie ze swojej winy, oprócz naiwności), a także obciążał się odpowiedzialnością za inne błędy związane z planowaniem i dopilnowaniem budowy. Zaczęliśmy nawet się kłócić, lecz opamiętaliśmy się w porę, bo mogliśmy stracić nie tylko dom, ale też naszą milość i małżeństwo. Teraz wspieramy się wzajemnie, przyjaciele (ci prawdziwi) też nas wspierają, zreszta odradzali nam od poczatku sprzedaż domu, bardzo oszczędzamy, chwytamy się każdej pracy. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś sprzedamy dom, to wtedy gdy będziemy chcieli i zamienimy na coś co będzie dla nas też wymarzonym miejscem i spełniajacym potrzeby, a nie z koniecznosci i w atmosferze porażki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AGA NR 1 29.08.2009 14:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2009 [/b]El-ka, aż łzy mam w oczach po przeczytaniu Waszej historii. Trzymam mocno, mocno kciuki za Was - ja wierzę, że Wam się uda !!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
el-ka 29.08.2009 21:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2009 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.