Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ukradliśmy koty - Zdjęcia. Już mają domy!


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 58
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Pchły przeżyły - niestety. Koty coraz bardziej chcą się wydostać z pokoju, w którym rezydują. Tię wypuszczamy, żeby dzieci jej nie denerwowały, ale maluchów nie. Boję się, że któryś w zabawie przeleci między szczeblami poręczy i spadnie na schody. No i perspektywa szukania czterech absurdalnie małych kociaków po zakamarkach całego domu jakoś mnie nie pociąga. Pewnie jednak niedługo wypuszczę ja na trochę na dole.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś ... ja miałam ze schodami to samo z moim szatanem małym rudym :lol:

zaraz w drugim dniu w ostatniej chwili złapałam go za ogon na klatce schodowej poddasza .... bo by było po kocie .... jak biegnie to nie patrzy gdzie wyląduje ... raz mu sie przy takim bieganiu szybkością sprinterską tapczan pod łapkami skonczył ... całym rozpędem wyrżnął w ścianę :o

 

w 5 minut po incydencie ze schodami poświęciłam dwie godziny i poprzywiązywałam do balustrady kartony ...wygląda to paskudnie ...ale zdrowie kota ważniejsze ...podrośnie , spoważnieje - to zdejmę :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

he he

to moja w drugą stronę

jak przyjechała, została na dole, my na górze, schody strome, kot wystraszony

z kobitą dumamy, że biedaczek tam sam, jak palec (chlip, chip), ale niech się przyzwyczaja powoli

a tu suprajs - maleńki łepek zza ostatniego WIELKIEGO stopnia schodów :D

ledwo łapami sięgała do następnego trepa, włażąc - tyłek wisiał, póki trochę nie podrosła

a za zostawienie na dole zrewanżowała się

klockiem w laczu :D

 

fajne te kociaki, oby więcej takich kradzieży

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój też się tak rewanżował przez pierwsze dni ....klockiem na samym srodku pokoju podczas kiedy kuweta pod ścianą :lol: ... za to, że go w pokoju na noc zamykałam :roll:

teraz śpi z nami w łózku ... profilaktycznie w nogach bo przyrobił niechcący kilka razy w palnik z otwartej kiedy spał ze mną na poduszce :lol:

 

Agduś ...może dobrym sposobem na razie są ke kartony na balustradzie? w końcu kiedyś bedziesz musiała je wypuścić z tego pokoju a przecież nie bedziesz za nimi łazić krok w krok :wink:

 

wkleje po południu zdjęcie jak to paskudnie wygląda u mnie .... ale naprawdę zdaje egzamin :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj małe zniosłyśmy na dół razem z kuwetą pod nieobecność naszych wielkich kocic. Tia została na górze. Maluchy eksplorowały parter z wielkim zapałem. Chyba chciały nam się odwdzięczyć, bo nawet nie zapomniały, gdzie stoi kuweta, co w pokoju na górze im się zdarza nagminnie. Zanieśliśmy im raz mamę na podessanie, ale ona szybko po nakarmieniu dzieci wróciła na górę. Chyba uznała, że teraz my się opiekujemy maluchami, bo nawet na ich wściekłe wrzaski podczas zabawy nie reaguje, chociaż krzyczą czasem jak obdzierane ze skórek.

Kocice zaglądnęły kilka razy przez okno i na widok małych uciekały obrażone, więc teraz śpiące maluchy przenieśliśmy na górę, żeby się nasze całkiem nie obraziły - cyrki z tymi kotami, panie dzieju! Humorzaste to takie i w ogóle!

 

http://img214.imageshack.us/img214/8143/p1010048v.jpg

By agdus, shot with C725UZ at 2009-08-28

Zmęczone zabawą Zofia, Gieniek i Dewey usnęły wśród strzępów liści mojego biednego kwiatka...

 

http://img19.imageshack.us/img19/5489/p1010050y.jpg

By agdus, shot with C725UZ at 2009-08-28

Nesca jednak miała ochotę na dalsze szaleństwa - wstawaj Zofia! Nie śpij, bo cię ugryzę w ogon!

 

http://img19.imageshack.us/img19/4655/p1010057vxm.jpg

By agdus, shot with C725UZ at 2009-08-28

 

Nesca wytrwale atakowała rodzeństwo, rodzeństwo równie wytrwale spało. W końcu dziewczyny zabrały niesforną kocię, żeby się z nią pobawić i pozwolić pozostałym na drzemkę w słońcu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D

 

to jeszcze dodam, że kiedyś, ale jak lekko podrosła, podczas jej już wbiegania po schodach, usłyszeliśmy dzwona, po czym pokazał się kotek, lekko inaczej chodzący,

przez dłuższy czas jedno oko było jakby mętne, mniej błyszczało itp

dopiero po jakimś czasie zobaczyliśmy, że nie ma jednego kła dolnego

tak przydzwoniła, że złamała :D

a potem drugiego, pewnie też na schodach

ale odrosły :o

co prawda są mniejsze i nierówne ale "wróciły"

możliwe to :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy to możliwe ...może jeszcze mleczaki miała i jej odrosły już jako stałe zęby :roll:

moja też se raz wybiła - ta starsza - Zołza :lol:

 

taką zaporę se zrobiłam dla kota z kartonów ....kartony dla niektórych znajome :wink: :lol:

http://img40.imageshack.us/img40/8632/zaporadlakota.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kartony są śliczne po prostu! Nasze kotki jednak będą rezydowały głównie w jednym pokoju ze względu na uczucia starszych kotek, które czują się w tej sytuacji bardzo niepewnie. Tylko pod ich nieobecność maluchy wypuszczę na parterze.

 

Dzisiaj zaliczyliśmy pierwszą wizytę u weta - koty mają lekką biegunkę. Może by i sama przeszła, ale wolę na zimne dmuchać. Fajny ten nasz wet - 5 kotów razy dwa zastrzyki razy trzy dni i to wszystko za 75 zł. No faktem jest, że ilość lekarstwa nabierana w strzykawkę dla takiego malucha jest niewielka, ale zawszeć to 30 zastrzyków...

 

O dziwo najgłośniej darły się chłopaki, a najbardziej płaczliwa Nesca zniosła niewygody stosunkowo najciszej. Poza konkurencją była mama, bo i siłę głosu ma największą. Ciekawe, jak ja je jutro wsadzę do transporterka...

 

Na pocieszenie dzisiaj wieczorem siedziałam dobrą godzinę na podłodze służąc kociambrom za ściankę wspinaczkową (i obserwując ich samopoczucie). Coraz to któryś zdobywał moje ramię wspinając się dzielnie po plecach (a pazurków to one mają całe mnóstwo!). Potem Dewey odkrył świetne schowanko w mojej nogawce. Gieniek z zazdrości, że sam na to nie wpadł, wściekle żarł brata w ogon, a kiedy Dewey'owi się znudziło, szybciutko zajął jego miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od wczoraj gotuję futrom - zalecenie weta. Óne po prostu nieprzyzwyczajone do tego, że jedzenie mają i puszkowe w nadmiarze pochłaniane mogło im zaszkodzić. No to pognałam na rowerze do sklepu po padło kurze (fileta dokładniej) i gotuję kleiki ryżowe z rzeczonym padłem. A tak się zarzekałam, że futra tylko na suchym, bo ja gotować dla nich nie będę!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gotuję kleiki ryżowe z rzeczonym padłem

Mój skubaniec jak dostał kiedyś resztki chińszczyzny z ryżem, to wyjadł samo mięcho, a ryż zostawił. Teraz jak mu coś daję z ryżem to zawsze ryż zostawia a resztę wyjada. Widziałam nawet, że jak przez przypadek jakieś ziarenko mu się dostanie do pyszczka to tak śmiesznie je wypluwa. Zdecydowanie mój kot jest antyryżowy i myślałam, że wszystkie koty tak mają...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tymczasowo moje futra wciągają ryż w dodatku posypany węglem i tylko się oblizują (mają potem czarne wąsy). Nawet nie wybierają na początku mięsa, tylko jedza jak leci. No ale one były wcześniej karmione resztkami z ludzkiego stołu - kocie smakołyki typu ziemniaki z odrobiną sosu itp. To nie ma dziwne, że teraz jedzą wszystko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne są, ale łobuzują coraz bardziej. Już wyniosłam kwiatki z parapetu i sprzątnęłam wszystko z niższych półek. No i wciąż nie zawsze trafiają do kuwet :evil: Wszystko im wybaczam, kiedy na kolanach układa mi się czterogłowy czarno-rudo-biały kłąb i pomrukując zasypia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No żesz w mordę! Miałam się nie przywiązywać. Przecież to tylko na odchowanie. Nowe domy już na nie czekają. Co z tego, że to nie domy, a jakieś stodoły i piwnice, przecież wiele kotów tak żyje. No nie? I jakoś żyją....

Tylko, że to nie są moje koty! Nie moje wypieszczone, śliczne, zabawne, posiadające imiona i znane mi charakterki! Już wiem, że na hodowcę to ja się nie nadaję, bo żaden dom nie byłby wystarczająco dobry dla MOICH zwierzaczków.

Kocica wróci na własne śmieci - przyzwyczajona jest i żyła tam już jakiś rok. Puszki zostawię i będę podrzucała...

Ale maluchy??? One wciąż mi się wydają za małe! Mają co najmniej 6 tygodni (8 sierpnia miały otwarte oczka), ale wciąż są takie malutkie i bezbronne!

No jak takie maleństwo wypuścić samo, bez mamy i rodzeństwa na wielkie podwórko???

Kociczek na pewno nie oddam! Przeca na sterylkę są za młode, a, jeżeli je oddam, to nie będę nawet wiedziała, gdzie mieszkają. Numer z kotnapingiem nie przejdzie, więc będą rodziły dwa razy w roku kocięta, które skończą w wiadrze zimnej wody.

Zofię wcisnę cioci - tam będzie miała dobrze. Nawet starszy "braciszek" na nią czeka. Będą razem szalały po domu. Zofia jest najmniejsza i czarno-biała, więc ma najmniejsze szanse na dobrą adopcję, bo taka nieciekawa jest. Ślicznotka z niej. I taka rozbrajająco nieporadna. Kiedy się bawi z innymi, to zawsze leży na plecach brzuchem do góry. Ale bawić się lubi. Tylko zawsze, kiedy podskoczy, trafia łebkiem w fotel, kiedy biegnie, to się z czymś zderzy... Ciocia jeszcze nie jest pewna, czy chce drugiego kota, ale... siostra ją przekona (znaczy moja mama).

Nesca jest trzykolorowa, więc się każdemu spodoba. Niezła bandytka z niej. Ma chyba nawet więcej energii niż bracia, ale jest od nich mniejsza, więc też ją kładą na łopatki.

Gieniek jest największy i najgrubszy. Kiedy wpada w zabawie na któreś inne kocię, to jak czołg. Szaleniec z niego!

Dewey to największy myśliciel. Zamiast spadać z biurka (pac! pac!) jak Nesca i Gieniek, albo biegać po jego krawędzi z rozpaczą w oczkach (jak Zofia), od razu biegnie na szafkę, wieżę i jak po schodach złazi na podłogę.

I jak je oddać na poniewierkę? No jak?

Tylko, co ja mam powiedzieć oddając Tię bez kociaków?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia wczoraj pojechała na sterylkę. Na razie trafiła do pani, która zajmuje się piwnicznymi kotami i tam poczeka do jutra. Gdybym wiedziała, że zabieg dopiero w środę, zawieźlibyśmy ją dzisiaj, ale z rozmowy telefonicznej zrozumiałam, że będzie operwana dzisiaj. Biedulka czeka w klatce, bo ta pani ma w domu... 25 kotów! Nie wiem jednak, co jest dla niej większym stresem - dzień w klatce, czy podróż powrotna wczoraj i kolejna dzisiaj. W samochodzie nie wyglądała na zachwyconą...

 

Maluchy, wbrew moim obawom, nie wyglądają, jakby rozpaczliwie szukały mamy. Szaleją, śpią, jedzą - wsio normalno.

 

Szukamy im domków. Ktoś chętny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...