Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zanim wezwiesz radiestet? (ro?d?karza)


mrtn

Recommended Posts

Co jakis czas przewiają się przez forum prośby o pomoc i uwagi o radiestetach. Większosć ludzi podchodzi do ich dokonań bezkrytycznie, opierając się na tym co powiedzieli znajomi, lub usłuszeli z ust samych "cudotwórców".

 

Nie ma ani jednego wiarygodnego dowodu na wystepowanie zył wodnych, a tym bardziej na wysłanie przez nie promieniowania niezgodnego z prawami fizyki.

 

W 1995 roku H.D. Betz przeprowadził badani na Uni. Monachium. Testy ojęly 500 różdżkarzy przekonanych o swoich zdolnościach.

Wybrano 43 najlepszych i dokonano ponad 800 !! testów "podwójnie ślepej próby" i nie znaleziono żadnej korelacji pomiędzy wskazaniami różdżkarzy a rzeczywistością.

Dodatkowo wybrano 3 najbardziej wiarygodnych różdżkarzy z tych badań i pomiedzy nimi również korelacje okazały się przypadkowe.

 

znalazłem tez kilka linków:

 

http://www.republika.pl/radionikus/anauka.htm

http://main.amu.edu.pl/~pkisz/sympozjum/radiestezja.htm

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2675

http://www.effatha.pl/zagrozenia/radiestezja.php

 

ich lektóra powinna wystarczyć :-).

 

nie chcę, żeby mój post stał się kolejnym wątkiem do dyskusji za i przeciw, chcę tylko dać możliwość poznania czytelnikom drugiej strony medalu i zaoszczedzenia kolejnych kilkuset złotych :-).

 

Nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie ? Dlaczego kiedy dyskutujemy o ogrzewaniu, startach ciepła itp to nie opieramy się na wywoadach typu "...mój szwagier mówił", tylko przygotowujemy porządne, inzynierskie wyliczenia (i bardzo dobrze), ale w przypadku rzeczy naukowo niewiarygodnych jak najbardziej przechodzimy w drugi tym udowadniania ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 50
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Są rzeczy na świecie o których nie sniło się filozofom. A inzynierom tym bardziej .Dlatego czasem lepiej zaufać szwagrowi , który na własnej skórze przećwiczył dany problem niz pokładac bezkrytyczna wiarę w "mędrca szkiełko i oko".

Co do twoich 800 testów to pewnie , gdyby dokładnie poszukać, znalazłoby się kilka tomów opisujacych podobne testy zakończone dokładnie odwrotnym wynikiem.

Jeśli poproszę różdżkarza o pomoc w znalezieniu wody na mojej działce i on ja znajdzie ,to szczerze mówiąc mam gdzieś czy zrobił to robił za pomoca uczonych technik , czy za pomocą szamańskiego tańca.

Nie wiem o co chodzi z tekstem ,ze nikt nie udowodnił istnienia żył wodnych . Wg mnie zyła wodna to inaczej ciek wodny podziemny, a w istnienie takich nikt chyba nie wątpi.

:roll: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdyby dokładnie poszukać, znalazłoby się kilka tomów opisujacych podobne testy zakończone dokładnie odwrotnym wynikiem.

 

To poszukaj i pokaż pozostałym - ja nie znalazłem. Strasznie to demagogiczne Nie chciałem zaczynać dyskusji, ale szybka bezsensowna riposta mnie do tego zmusiła.

 

Po za tym zanim ktoś jeszcze będzie chciał zabrać głos w tej dyskusji niech wczesniej przeczyta przynajmniej tekty pod linkami, które zamieściłem. Ty najwyraźniej tego nie zrobiłeś - sadząc po czasie reakcji (odpowiedzi).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie zyła wodna to inaczej ciek wodny podziemny, a w istnienie takich nikt chyba nie wątpi.

 

Prosiłbym o wypowiedź jakiegoś geologa, ale wydaje mi się, że właśnie cieki wodne nie istnieją - sa warstwy wodonośne rozciągające się na duzych obszarach, ale podziemne strumyczki powstaja baardzo rzadko i przy nietypowym układzie gleby - ich przebieg jest bardzo >>krzywy<< i w niczym nie przypomina zył wodnych pokazywanych przez radiestetów.

Tymczasem radiesteci cudotwórcy potrafiąodnaleść na jednej działce i 8 "zył wodnych" !!!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pikuś
O mrtn ! Jak płytkie i ograniczone jest Twoje rozumowanie! Mimo braku dowodów naukowych typu "mędrca szkiełko i oko" czasami trzeba zawierzyć doświadczeniu i mądrości wieków, bo od niepamiętnych czasów ludzie korzystali i korzystają z dobrym skutkiem z usług tych "oszołomów" /Mojżesz?/. Trzymałeś kiedyś różdżkę we własnych dłoniach? Ja czasami bawię się tym sprzętem i wielu niedowiarków przekonałem, że "coś" w tym jest. Nie robię tego zawodowo ale na własne potrzeby i owszem. Poproś kiedyś taką osobę o małą demonstrację i sądzę że zmienisz zdanie a jak nie to może zaczniesz się zastanawiać. To już coś. Acha! i jeszcze jedno, takich oszustów można było spotkać we wszystkich starożytnych cywilizacjach i we współczesnych również. Pozdrowienia -różdżkaż amator Pikuś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowieku Ty na tym zarabiasz, więc muszisz wypowiadać się w ten sposób, ale pozwól innym nie płacić za coś co nieistnieje.

Widiząłam jak radiesteta wyznaczył miejsce do wiercenia studni na działce i powiedział, że na 3 m pojawi się woda i ... była.

I na działce obok też była na 3 m !. I wszedzie w okolicy wioda była na 3 m i nawet na mapach była zaznaczona tam wartswa wodonośna, na al znjaomy zapłacił i się cieszył i po dziś dzień do niego nie dociera, ze został oszukany, bo tam po porstu wszedzie jest woda :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mrtn napisałeś:

pozwól innym nie płacić za coś co nie istnieje.

Mam propozycję - pozwól innym płacić za to co chcą, bo mają do tego prawo. Każdy ma prawo wydawać swoje pieniądze na to co chce, jeśli chce na bzdury, to wydaje na bzdury, a Tobie nic do tego. Mało tego, każdy może własne pieniądze wyrzucić do śmieci lub spalić w kominku, a Tobie też nic do tego.

Myślę, że człowiek, który korzysta z usług radiestety jest do tego przekonany i Twoje przestrogi nie odniosą skutku, po prostu nie weźmie ich pod uwagę, bo on uważa, że to Ty się mylisz.

Była niedawno dyskusja na ten temat na forum, forumowicze podzielili się na zwolenników, przeciwników i takich co to skorzystają bez przekonania, bo a nóż to prawda?

I gwarantuję Ci, że zwolenników radiestetów ŻADNE dowody na nieistnienie żył nie obchodzą, oni po prostu wierzą w to, tak jak wierzy się (nie przymierzając) w Boga, nikt Go nie widział, ale większość wierzy. Nie pomyślałeś o tym, że niektórym potrzeba czasem "czegoś" co poprawi ich samopoczucie, będą się czuć dzięki temu bezpieczniej w swoim nowym domu, będą bardziej spokojni, szczęśliwi - a o to przecież chodzi. Kwota którą płaci się radiestecie w ogólnych kosztach budowy to kropla w morzu, tak samo jak kwota wydana na badanie geologiczne gruntu - a ile spokoju więcej ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację ale ..... zadnych ale - po prostu masz. Niech każdy płaci za co chce.

Natomiast wbrew pozorm są ludzie, którzy się zastanaiwają (ja też się zastanawiałem radiestetą na mojej działce - stąd moje przemyslenia i linki - efekt poszukiwań :-). Książki i artyuły o radiestezji sa tak skonstruowane, że czytającemu wydaje się, że przedstawia się tam naukowo potwierdzone fakty - tym czasem poziomem abstracji tej "nauki" dorównuje wróżeniu z fusów :-).

Wiem, że nie przekonam żadnego zwolennika radiestezji, więc nawet proszę, żeby nie opowiadali na ten post - chodzi mi tylko o to, że w Internecie jest mnóstwo artykułów o radiestezji - pisanych przez ludzi, którzy z tego żyją (i niech im się powodzi) a małao przeciwwagi (trudno pisac o czymś nie mając w tym interesu). Dla tych co się wahają pokazałem przeciwwagę, a wybór nalezy do nich :-). Ja "czarodziejów" na działce nie potrzebuję. W pracy koleżanki chodzą do wróżki i nie mam nic przeciwko temu :-) - ich wybór.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mrtn napisałeś:

pozwól innym nie płacić za coś co nie istnieje.

Mam propozycję - pozwól innym płacić za to co chcą, bo mają do tego prawo. Każdy ma prawo wydawać swoje pieniądze na to co chce,

 

hej Renia.

A nie wystarczy ci Urzad Skarbowy.

Jednego czarodzieja w przypadku budowy domu chyba wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pikuś
Do mrtn. Po pierwsze pisałem, że nie param się profesjonalnymi usługami w tej branży. To po prostu moje hobby. Po drugie, z tonu Twoich wypowiedzi przebija apodyktyczność granicząca z agresją z czego wnioskuję, że jesteś człowiekiem zaskorupionym w swoich poglądach i nie jesteś partnerem do jakichkolwiek dyskusji. Po trzecie, proponując jakąś dyskusję, trzeba być przygotowanym na przyjęcie zdań innych nie zawsze potwierdzających swoje poglądy. I w końcu po czwarte, zadając temat trzeba się odrobinę przygotować, a nie czerpać informacje z tandetnych programów TV. Polecam Hydrogeologię wzbogaconą rozmową z doświadczonymi wiertaczami. Wyluzuj chłopie :D Pikuś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele lat temu pomagałem koledze w zagospodarowaniu nowego mieszkania. Sprowadził radiestetę. Na planie mieszkania specjalista zaznaczył wszystkie żyły i cieki wodne. Sąsiad, dwa pietra wyżej, niezależnie wykonał podobne "badanie". Jego radiesteta zaznaczył żyły, siatkę szwajcarską i szereg innych groźnych dla życia punktów. Nic się na obu planach nie pokrywało, a mieszkania były w tym samym pionie.

:wink: Kasa dla radiestety była podobna - połowa miesięcznej pensji mojego kolegi, A zarobki jego były znacznie wyższe od średniej krajowej.

Jak kto chce, może ładować kasę w kieszeń różnej maści oszustów. Pan płaci i wymaga. :D

Społecznie, na podstawie samego planu mieszkania, znajomy zawodowy "radiesteta" zaznaczył mi niebezpieczne obszary. Tylko takich samych mieszkań na tym osiedlu było dziesiątki.

Pozdrawiam łatwowiernych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość art9

Budowa domu to bardzo duża i droga inwestycja. Trzeba rozsądnie gospodarować pieniędzmi. Przeważnie jest tak że ich brakuje. Wg mnie wydawanie pieniędzy na różdżkarza to jakiś absurd i głupota. Zawsze znajdą się chetni do wyciągania nam pieniędzy z kieszeni, tym bardziej kiedy wiedzą że budujemy dom.

Prześwadczenie że inżynierowie to tumany i lub mędrcy i nie radzą sobie z technicznymi sprawami, a lepszy jest np szwagier bo "on się na tym zna" to kolejna głupota która pokutuje w naszym narodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, nie mogę!!!

 

Nie jestem zawodowym radiestetą. Nie zawodowym zresztą też nie. Mam na własny użytek sprzęt, który nazywają rezonatorami, własnej produkcji zresztą - szprychy od roweru i obsadki od długopisu. Sprzęt działa. ;) Każdy może sobie zrobić takie coś, kupić podręcznik podstaw radiestezji i poeksperymentować. Może zmieni wtedy zdanie o radiestezji, bo najprostsze eksperymenty wychodzą nawet sceptykom, o ile nie odrzucają wszystkiego od razu, z góry i nieodwołalnie.

 

----------------------------------------------

 

Co do "antydowodów" przedstawianych przez mrtn, no cóż - w jednym z eksperymentów kazali radiestetom szukać - RURY Z PŁYNĄCĄ WODĄ (!!!!!!!!!) (sic !!!!!!) jako symulacji cieku wodnego!!!!, zrobili z tego anty-radiestezyjny artykuł... i jeszcze się dziwili że nic z tego nie wyszło (!!!!!!!!!!!!!!!!)

 

Tzw. naukowe badania nad radiestezją i psychotroniką - prowadzone w takich warunkach i w taki sposób w jaki się to teraz robi - nigdy nie wyjdą pozytywnie (!!!) a dlaczego, to wie każdy, kto choć trochę interesował się tematem. A jest tak m. in. dlatego, że obserwator ZAWSZE wpływa na wynik eksperymentu (patrz: mechanika kwantowa)

 

-------------------

 

Innym problemem - i to jest smutne - jest cała masa pseudoradiestetów którzy za ciężkie pieniądze wciskają klientom kit. Z różdżką i rezonatorem po prostu trzeba umieć pracować - poza tym, żeby coś z tego wyszło, trzeba przestrzegać podstawowych zasad sztuki i przepisów BHP. Tzw. radiesteta dorabiający radiestezją po godzinach, przemęczony pracą zawodową, albo robiący swoją robotę "na szybko" zawsze będzie popełniać błędy. Nie mówiąc już o całej bandzie oszustów, którzy nic nie mierzą, machają różdżką czy wahadełkiem jak im fantazja podpowiada - no bo przecież nikt tego obiektywnie nie sprawdzi!!! - i kasują ciężki szmal. :( robiąc przy okazji antyreklamę całej radiestezji.

 

Zresztą... ile jest pomyłek lekarskich.. ilu pacjentów umiera... i nikt nie twierdzi że medycyna nie istnieje... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie szukałem żył wodnych, ale kiedyś spróbowałem znaleźć dwa razy zagubioną rzecz i znalazłem!

Radiestezja jest bardzo trudną dziedziną, dużo rzeczy może mieć wpływ na wynik (ruchy ręką) i tylko bardzo mocne skupienie silny związek emocjonalny z rzeczą którą się szuka może odnieść dobry rezultat. Każdy coś tam czuje tylko że wyłapać takie nikłe promieniowanie i przefiltrować to jest ogromna sztuka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, mrtn, sposób, w jaki się wypowiadasz sprawia, że podejrzewam Cię o bycie inżynierem-geologiem. :wink:

 

Kiedy zacząłem myśleć o kopaniu studni na swojej działce, poczytałem różne wątki na tym forum o tym, jak się do tego zabrać. Wiele opinii dotyczyło różdżkaży i radiestetów. Przeczytałem również dwa z podanych przez Ciebie artykułów. W jednym z nich autor mądrze i naukowo udowodnił, że żyły wodne to ściema, że nie mają prawa istnieć itd. itp. Było to naprawdę bardzo po mojej myśli - jestem inżynierem, a tym samym "umysłem ścisłym". Z zasady jestem sceptykiem, realistą twardo chodzącym po ziemii i nie wierzącym w różne "opowieści szwagra".

 

Gdy zacząłem szukać firmy kopiącej studnie, każda z nich mówiła mniej więcej tak: "Kopiemy na pana ryzyko, jak nie będzie wody, to i tak pan będzie musiał zapłacić. Ewentualnie ryzyko możemy wziąć na siebie, ale wtedy stawka za każdy wykoany metr wzrośnie". Ktoś mi wtedy polecił ekipę z Żor (nb. doskonała ekipa, gorąco polecam !). Była to jedyna firma, która postawiła sprawę jasno: przyjeżdżamy, robimy ekspertyzę i wtedy gwarantujemy wodę, cena za kopanie jest stała (nb. niższa niż w każdej z ww. firm).

 

Ekspertyza miała kosztowac "aż" 100 zł, czyli de facto było to poniżej kosztów dojazdu ich samochodem do mojej działki (uwzględniając ustawową stawkę ryczałtową za km). Zatem nie ma tu mowy "kolejnych kilkuset złotych". W przypadku zdecydowania się na kopanie ta stówka miała zostać zaliczona na poczet zapłaty za wykopanie studni. A że ryzyko żadne (umówiliśmy się, że jak nie będzie wody, to nic nie zapłacę), więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej oferty.

 

"Ekspertyza" polegała na tym, że pan urwał świeżą gałąź z krzaka i wędrował wzdłuż i w poprzek mojej działki. A gałązka wręcz tańczya w jego rękach. Po paru chwilach pan powiedział: "woda jest tu i tu, leci z tamtąd tam, na głębokości takiej to a takiej". Pamiętam, że - stary sceptyk - wzruszyłem wówczas ramionami i odpowiedziałem "no cóż, skoro pan tak mówi..."

 

Musiałem mieć naprawdę baaardzo sceptyczną minę, bo pan popatrzył na mnie chwilę spod oka i powiedział: "patrz pan na końce tej gałęzi - żeby nie było, że to ja nią kręcę". Zaczął chodzić po działce, kijek w dłoniach mu tańcował, ale widać było, że pan zaciska końce "różdżki" w dłoniach z całych sił i że te końce ani drgną.

 

To był dopiero początek. Potem pan powiedział: "weż pan jeden koniec w rękę i zaciśnij z całej siły; ja wezmę drugi". No i wzięliśmy się za ręce i trzymając w drugiej ręce każdy po 1 końcu kija, zaczęliśmy łazić po polu. Moje zdziwienie w chwili, gdy kijek zaczął mi się wyginać (w tych samych miejscach, co przedtem), było naprawdę wielkie.

 

Na koniec pan zaproponował mi, bym poszukał sam. Daję słowo honoru, że robiłem wszystko, by gałąź nie wykręcała mi się w rękach. Trzymałem końce w rękach z całej siły, a ta cholera wykręcałą się "sama", choć słabiej, niż panu. Efektem tego wykręcania było to, że kora na kiju popękała i z wnętrza gałązki zaczęła wychodzić świeża, drewniana miazga.

 

Finał: mam studnię obfitującą w doskonałej jakości wodę. Studnia stoi we wskazanym przez pana miejscu. A woda jest na wskazanej przez pana studniarza głębokości. Od czasu, jak mam studnię, ani 1 metr sześcienny nie popłynął z wodociągu - cały dom powstał m.in. dzięki wodzie ze studni.

 

Dodam, że nie jestem żadnym krewnym ani znajomym pana z Żor, nie zajmuję się ani amatorsko, ani zawodowo różdżkarstwem ani żadnymi innymi "paranaukami", do których (mimo opisanych wyżej zdarzeń) nadal mam stosunek krytyczny. Tyle, że teraz widzę, że czasem "coś" w tym wszystkim może być. I jeszcze jedno: w pobliskich gospodarstwach nie ma studni, woda jest tylko u mnie i u sąsiada po przeciwnej stronie drogi. Gospodarstwo sąsiada leży na drodze tej "niemożliwej" żyły wodnej, która jest i u mnie, a pół wsi przychodzi tam po wodę, gdyż jest ona lepsza niż woda z wodociągów.

 

Nadal nie wierzę w wahadełka, piamidki energetyczne, bioprądy, wpływ zorzy polarnej na miesiączkę pingwinów itd. itp. Ale przykład ze studnią zachwiał moją pewnością, pokazał, że "są rzeczy na niebie i ziemi, o których się nie śniło filozofom", ale także i inżynierom.

 

Podsumowując: rozróżnijmy dwie rzeczy: ludzi, którzy coś potrafią i ludzi, którzy bezczelnie żerują na ludzkiej naiwności, sprzedając im kit za ciężką kasę. Tych drugich jest zdecydowanie więcej. W 1995 roku H.D. Betz przeprowadził badania na "różdżkarzach", przekonanych o swoich zdolnościach. Tyle, że może zamiast tego warto by przeprowadzić badania na różdżkarzach, rzeczywiście mających określone zdolności ?... :roll:

 

Na pytanie: "dlaczego kiedy dyskutujemy o ogrzewaniu, startach ciepła itp to nie opieramy się na wywodach typu "...mój szwagier mówił", tylko przygotowujemy porządne, inzynierskie wyliczenia" odpowiem za siebie: próbowałem dostać mapy geologiczne regionu. Po dość długich poszukowaniach okazało się, że mogę je mieć, tylko że to kosztuje. Analizy geologiczne, odwierty itp. też kosztują. Wolałem zatem dać panom tą stówkę, która była opłatą de facto żadną.

 

A co do rzeczy "naukowo niewiarygodnych" - ktoś przed wiekami powiedział, że nie ma czegoś takiewgo, jak żyrafa, bo "takie zwierzę nie ma prawa istnieć". A jednak !... :lol: Zatem niech każdy wierzy sobie, w co mu wygodniej. I niech nie zbawia świata swoimi poglądami (to aluzja do "nawiedzonego" tonu jednego z przeczytanych artykułów "antyróżdżkarskich").

 

Pozdrawiam !

 

TJ

 

[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem geologiem i sceptycznie podchodzę do różdżkarzy. I to nie z powoduj zawodowej zawiści, ale z powodu moich doświadczeń.

Z grubsza mówiąc wiem gdzie woda występuje na danym obszarze, bo prawie cała Polska jest przebadana. Jak mam wykonać studnię w miejscowosci A to zaglądam do badań archiwalnych, map geologicznych i wiem że woda będzie na głębokości xx m. Sprawdzam też jakość wody z badań archiwalnych i to się pokrywa. Tak więc w 90% mam prawie pewność (nikt nie ma 100% bo to jest natura) że wodę "trafię" . Tak jak było wyżej, jeżeli na obszarze miejscowosci A woda jest na głębokości xx m to ją "trafię". W tym miejscu, u kolegi i u sąsiada. Strzał bez pudła. Nie ma żadnych żył wodnych, bo to jest warstwa piaszczysto-żwirowa gromadząca wodę, która się rozciąga na powierzchni xx. Jest zasilana stąd i stąd. Owszem woda podziemna przepływa i wyznacza się kierunki spływu, prędkość przepływu. Ale nie jest to "rzeka" ale raczej "jeziora" w który występuja ruchy wody. Mało tego są one często wymuszone działalnością człowieka (w studniach, kopalniach, dołach odpompowywana jest woda i tworzy się lej depresji).

Teraz o moich doświadczeniach z różdżkarzem. Są tereny gdzie o wodę bardzo trudno i nikt nie wie gdzie ona jest. Miałem wyznaczyć miejsce do wykonania studni w obszarze podgórskim, gdzie kolektorem wody mogą być spękane skały (nie piachy). Nikt nie wie w którym miejscu spodobało się naturze tę spękania zrobić. Poinformowałem inwestora o braku pewności, coby było uczciwie. Inwestor sam zaproponował różdżkarza, człowieka bardzo sprawdzonego w branży. W myśl zasady że takie badanie nie zaszkodzi sprawie, ale może jedynie pomóc a i ciekawość niemała - wiercicimy w miejscu gdzie on wyznaczy!!! Facet stwierdził że woda jest na bank na 20 m. Do głębokości 10 m były gliny a potem przyszły skały karbońskie (twarde piaskowce). Tłukliśmy dłutem coby te skały wykruszyć i wybrać do 25 m. Wody nie było. Facet poproszony o konsultację zalecił jeszcze 5m. Po pięciu metrach też było pudło. Doszliśmy do 35 m i inwestor sobie odpuścił.

Facet wzruszyl ramionami (wcześniej zainkasował jakieś pieniądze ile nie wiem) i sobie poszedł.

Od tego momentu jak inwestor chce to proszę bardzo, ale opowiadam mu swoją historyjkę.

Dodam że w życiu zaprojektowałem (tak tak to się też projektuje i też trzeba wiedzieć gdzie się błędy popełnia) może 100 studni (dużych poważnych ujęć nie liczę) i oprócz pudła z różdżkarzem nie miałem problemów.

Pozdrawiam. Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... tonu Twoich wypowiedzi przebija apodyktyczność granicząca z agresją z czego wnioskuję, że jesteś człowiekiem zaskorupionym w swoich poglądach i nie jesteś partnerem do jakichkolwiek dyskusji. Po trzecie, proponując jakąś dyskusję, trzeba być przygotowanym na przyjęcie zdań innych nie zawsze potwierdzających swoje poglądy. I w końcu po czwarte, zadając temat trzeba się odrobinę przygotować, a nie czerpać informacje z tandetnych programów TV. Polecam Hydrogeologię wzbogaconą rozmową z doświadczonymi wiertaczami. Wyluzuj chłopie :D Pikuś.

 

Wiesz co posądzenie mnie o agresję jest dużym nadużyciem, natomiast Twoja wypowiedź wyrażnie dąży do zdyskredytowania mnie jako osoby, a nie podejmowanie dyskusji, więc pisanie przez Ciebie, że nie jestem parterem do dyskusji uważam za obelgę :-[.

To Ty nie przytoczyłeś żadnych argumentów - najwyraźniej nie raczyłeś przeczytać linków które podesłałem, bo zarzucasz mi "zadając temat trzeba się odrobinę przygotować, a nie czerpać informacje z tandetnych programów TV" - i jak z Tobą rozmawiać skoro Inputujesz mi, że moje wiadomości wziałem z programu w telewizji (którego nawet nie oglądałem). Proszę cię najpierw przeczytaj to co napisałem a potem głupio odpowiadaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas na działkach, kolejno trzech różnych różdżkarzy latało z tymi rózgami i wskazywało miejsca występowania wody "na pewno jest tu". Przyjeżdżali wiertacze, wiercili otwory i dowiercali się do środka Ziemi - i nic. wody nie było. Kasa poszła i na różdżkarzy i na odwierty.

Przyglądał się temu "chłop" ze wsi. Po trzecim razie nie zdzierżył i wskazał ZA DARMO!!! - "tu bedzie woda". Przyjechali wiertacze wsadzili wiertło i woda trysnęła. Mamy wody pod dostatkiem.

Mnie kolega nauczył co robić żeby różdżka latała w te i we w te. To żadna sztula - trochę zręczności w palcach.

Tak więc różdżkarze to pic na wodę fotomontaż.

Pchelek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...