Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

służebność przejazdu - naprawa nawierzchni - jak to zrobić?


Mymyk_KSK

Recommended Posts

Sprawa trochę smieszna, troche straszna ;-) Może do działu psychologicznego bardziej się nadaje... Prosze Was o pomoc - prawną albo chociaż o dobre słowo :)

 

WTEDY

Rok 1998. Pan X mial wielgachną działkę w bardzo dobrej lokalizacji. Część działki podzielił na mniejsze, wybudował na nich domki (5 sztuk) a następnie je sprzedał. Dojazd do nowo wybudowanych domków zapewnił ustalając nieodpłatna służebność przejazdu i przechodu pasem o szer. 6,3 m - służebność na rzecz każdoczesnego właściciela każdego z domków - czyli również nas. Wstępnie ustalono, że gdy już wszyscy sobie uporządkują ogródki i wyjedzie cięzki sprzęt "coś" się zrobi z ta gruntowa drogą by jeździło i chodziło sie po niej wygodnie.

 

TERAZ

Rok 2009. Jak ten czas leci ;-) Mieszkamy w granicach administracyjnych miasta. do cywilizacji teoretycznie niedaleko ;-) Od głównej drogi do naszego domu prowadzi 100m "czegoś" - bo droga to to nie jest :-? Ledwo wysypana żwirem, dziury, błoto, ciemno (nie ma oświetlenia) brama wjazdowa kiedyś była, ale się "zbyła".. Wielokrotnie poruszaliśmy temat poprawy stanu naszej drogi - naturalnie poprawy za pieniądze nas wszystkich, nie pana X. W zeszłym roku straciliśmy cierpliwość i sąsiedzkim zrywem wysypalismy 2 ciężarówki żwiru - na 650 m2 terenu więc starczylo tylko na pokrycie większych dziur. W tym roku my indywidualnie dowieźliśmy żwiru przed nasz dom (tonęliśmy w błocie) - pan X juz miał obiekcje, że "na czyj koszt będzie ten żwir usuwany gdy będziemy robić porządną drogę" :-?

Zaproponowaliśmy zrzutkę na wykonanie bazowego oświetlenia by nie brnąć przez to błoto po omacku - pan X na to "wystarczy jak każdy będzie miał lampę przed domem". Nie wystarcza.

Zaproponowaliśmy zrzutkę na bramę - dla pana X to "fanaberie".

Zbiorowy śmietnik - w opłakanym stanie. Słupki po bramie wjazdowej - z obłażącym tynkiem. Cokolwiek chcielibyśmy zrobić, ruszyć - powtarzam że na nasz koszt i naszą energią własną - pan X blokuje inicjatywę.

 

Ta część działki na której ustanowiono służebność należy naturalnie do pana X - czy my, jako zbiorowość sąsiedzka, mamy jakąkolwiek możliwość by poprawić stan tej "drogi"? czy "nie bo nie" pana X wiąże nam ręce?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa trochę smieszna, troche straszna ;-) Może do działu psychologicznego bardziej się nadaje... Prosze Was o pomoc - prawną albo chociaż o dobre słowo :)

 

WTEDY

Rok 1998. Pan X mial wielgachną działkę w bardzo dobrej lokalizacji. Część działki podzielił na mniejsze, wybudował na nich domki (5 sztuk) a następnie je sprzedał. Dojazd do nowo wybudowanych domków zapewnił ustalając nieodpłatna służebność przejazdu i przechodu pasem o szer. 6,3 m - służebność na rzecz każdoczesnego właściciela każdego z domków - czyli również nas. Wstępnie ustalono, że gdy już wszyscy sobie uporządkują ogródki i wyjedzie cięzki sprzęt "coś" się zrobi z ta gruntowa drogą by jeździło i chodziło sie po niej wygodnie.

 

TERAZ

Rok 2009. Jak ten czas leci ;-) Mieszkamy w granicach administracyjnych miasta. do cywilizacji teoretycznie niedaleko ;-) Od głównej drogi do naszego domu prowadzi 100m "czegoś" - bo droga to to nie jest :-? Ledwo wysypana żwirem, dziury, błoto, ciemno (nie ma oświetlenia) brama wjazdowa kiedyś była, ale się "zbyła".. Wielokrotnie poruszaliśmy temat poprawy stanu naszej drogi - naturalnie poprawy za pieniądze nas wszystkich, nie pana X. W zeszłym roku straciliśmy cierpliwość i sąsiedzkim zrywem wysypalismy 2 ciężarówki żwiru - na 650 m2 terenu więc starczylo tylko na pokrycie większych dziur. W tym roku my indywidualnie dowieźliśmy żwiru przed nasz dom (tonęliśmy w błocie) - pan X juz miał obiekcje, że "na czyj koszt będzie ten żwir usuwany gdy będziemy robić porządną drogę" :-?

Zaproponowaliśmy zrzutkę na wykonanie bazowego oświetlenia by nie brnąć przez to błoto po omacku - pan X na to "wystarczy jak każdy będzie miał lampę przed domem". Nie wystarcza.

Zaproponowaliśmy zrzutkę na bramę - dla pana X to "fanaberie".

Zbiorowy śmietnik - w opłakanym stanie. Słupki po bramie wjazdowej - z obłażącym tynkiem. Cokolwiek chcielibyśmy zrobić, ruszyć - powtarzam że na nasz koszt i naszą energią własną - pan X blokuje inicjatywę.

 

Ta część działki na której ustanowiono służebność należy naturalnie do pana X - czy my, jako zbiorowość sąsiedzka, mamy jakąkolwiek możliwość by poprawić stan tej "drogi"? czy "nie bo nie" pana X wiąże nam ręce?

 

Nie, bo jak sam zauwazyles jest to wlasnosc pana X. I nie masz zadnego prawa ingerowac w jego wlasnosc. Mozecie wystapic do niego z prosba wydzielenia i wykupienia drogi prywatnej, ale to inna historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....zapewnił ustalając nieodpłatna służebność przejazdu i przechodu pasem o szer. 6,3 m - służebność na rzecz każdoczesnego właściciela każdego z domków .....

A konkretnie? Jak brzmi pełen zapis w akcie notarialnym? Coś o zobowiązaniach z Waszej i jego strony?

Można byłoby posiłkować się art. 289 kc ale bez liczenia na autostradę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....zapewnił ustalając nieodpłatna służebność przejazdu i przechodu pasem o szer. 6,3 m - służebność na rzecz każdoczesnego właściciela każdego z domków .....

A konkretnie? Jak brzmi pełen zapis w akcie notarialnym? Coś o zobowiązaniach z Waszej i jego strony?

Można byłoby posiłkować się art. 289 kc ale bez liczenia na autostradę :)

 

Dzięki za odzew!

 

W akcie jest tak:

"Pan i Pani X ustanawiają nieodpłatną służebność przejazdu i przechodu pasem szerokości 6,3 m północną strona działki nr 28/2 począwszy od ulicy Iksińskiego do granicy działki nr 28/8 [nasza] na rzecz każdoczesnego właściciela nieruchomości stanowiącej działkę nr 28/8. Stawiający podają wartość służebności na kwotę 1.000 zł"

 

Jak już wspomniałam wyżej, nie prezentujemy postawy roszczeniowej, chcemy za własne pieniądze zrobić porządek z przestrzenia publiczną naszego "osiedla" - potrzebujemy zgody pana X na dokonanie - pozytywnych zmian.. A oprócz względów użytkowo estetycznych to jeszcze - wiadomo - wartość nieruchomości itd. ;-)

Co jest takie bardziej zabawne to fakt, że z "drogi" korzysta również pan X gdyż jest to jedyny sposób dojazdu do jego domu.. ale, jak twierdzi, dziury sa wszędzie, nie tylko na naszej drodze i albo trzeba nauczyć się jeździć, albo kupić terenówkę :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z art. 289 par. 1 kc "obowiązek utrzymywania urządzeń potrzebnych do wykonywania służebności gruntowej obciąża właściciela nieruchomości władnącej" (czyli Ciebie i sąsiadów). Utrzymywania, czyli reperowanie dziur w nawierzchni, odśnieżanie, uprzątanie liści itp. Żadne lampy, śmietniki, chodniki czy bramy bo to już jest modernizacja a teren nie jest Twój. Ale utwardzenie jak najbardziej.

 

Do przeczytania Wyrok TK - w części dotyczącej że właściciel nieruchomości obciążonej nie może zabronić naprawy drogi służebnej.

 

Co do pana X - jeździ po tej drodze bo to jego, płaci za nią podatki.

Można go poinformować że zażądacie przywrócenia drogi do stanu umożliwiającego normalne z niej korzystanie (jeżeli przedtem było gładko a teraz są dziury a wynikło to z jego winy) a także wezwać go do zaniechania uniemożliwiania wykonywania obowiązku wynikającego z cytowanego art. 289 par. 1 kc.

 

Jeszcze jedna rzecz pod rozwagę - ile byście nie włożyli w tę drogę to i tak nie będzie ona wasza. Może zatem odkupić ją na zasadzie współwłasności i doprowadzić do użytku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci dziekuje za obszerne wyjaśnienia. Teraz mniej więcej wiem na czym stoimy :)

 

 

PS Mamy świadomość tego, że - gdyby była taka możliwość - ładujemy pieniądze w nie swój grunt - ale tylko w ten sposób mielibyśmy szanse dostać się do naszych domów bez wybijania sobie zębów i konieczności noszenia gumiaków na zmianę... Niestety wykup nie wchodzi w grę (pan X jest absolutnie temu przeciwny).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy świadomość tego, że - gdyby była taka możliwość - ładujemy pieniądze w nie swój grunt - ale tylko w ten sposób mielibyśmy szanse dostać się do naszych domów bez wybijania sobie zębów i konieczności noszenia gumiaków na zmianę...

Nawet nie możliwość ale obowiązek.

Może go spróbować podejść - skoro to takie ludzkie panisko że płaci podatek od tej drogi to Wy w zamian zrobicie własnym kosztem prawdziwą drogę (potrzebna pisemna zgoda, najlepiej potwierdzona notarialnie). Bo utwardzanie błota to tylko wyrzucone pieniądze, trzeba to najpierw wykorytować. Nie wiem czy koło Krakowa jest jakaś huta żelaza, koło mnie jest i za grosze kupiłem odpad pohutniczy (nazywają to kliniec), patelnie po tym jeździły bez ubijania. Jedyny minus że jak sucho to trochę pyli a po deszczu to kałuże rdzewieją :) Ale przynajmniej mocne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz - dobra myśl, spróbujemy tak :)

Nie cieszyłbym się tak. Istnieją takie dwa pojęcia jak "słomiany zapał" i "dupochron".

"Słomiany zapał" czyli inaczej weźmiemy się i zróbcie. Zawsze ktoś z sąsiadów może stwierdzić że on to teraz nie ale może później... i Wasze plany biorą w łeb.

A teraz "dupochron". Spotykacie się u notariusza i tam pan X oświadcza że wyraża zgodę na budowę drogi w postaci ....., oświetlenia, bramy i fontanny a pozostali że będą w jej budowie partycypowali w kwocie (potrzebny wcześniejszy kosztorys) pod rygorem (tu niech notariusz myśli, może powołanie społecznego komitetu budowy?).

 

Co do oświetlenia - pomyśleliście kto będzie płacił za prąd? (o składkach zapomnij, buty zedrzesz).

Brama - kto ją będzie otwierał gościom i służbom porządkowym (policja, straż pożarna, pogotowie, śmieci itd. itp.)?

Fajnie się takie rzeczy planuje, gorzej później :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wszystkie porady tzw. praktyczne. Mam świadomość, że jeden wyłamujący się jest w stanie rozwalić każdą rozwojową inwestycję ;-)

 

Akurat wszelkie kwestie, że tak powiem budowlane, mamy z sąsiadami opracowane. Staramy się tak przygotować plan, żeby przekonać pana X że jednak warto się zgodzić... bo tak po prawdzie na przeszkodzie stoi jedynie niechęć pana X. Sąsiedzi generalnie sa w miarę do dogadania - po warunkiem że jest ktoś, kto będzie, że tak to ujmę, "dyrektorować". Oni pokryją przypadające na nich koszta, byle nie musieli o tym wszystkim myśleć..

 

Co do płatności za prąd - zapewne często bywa tak, jak wspominasz ale akurat o to jestem spokojna. U nas podobny temat przetestowany i działa - od kilku lat zrzucamy się wszyscy na wodę, bo są subliczniki - i nigdy nie ma problemów, trzeba tylko pilnować by zapłacić w terminie i "se" wstydu u sąsiadów nie narobić ;-) Sądzę że podobnie będzie z prądem. Problem otwierania bramy też mamy już rozpracowany.

 

Fajnie się takie rzeczy planuje, gorzej później
jako projektant znam to z autopsji ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...