Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

komentarze do domu anny


an.i

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witam, przepraszam za zwłokę, ale dużo jest do ogarnięcia, i nie zawsze ma siły na siadanie do internetu, swoją pocztę nawet sprawdziłam pierwszy raz od 1,5tygodnia.. otóż w niedzielę 15.05 Mamę przeniesiono z Konstancina z powrotem do szpitala. Nasz niepokój o senność Mamy wreszcie został wzięty pod uwagę, zrobiono tomografię, co niestety wykazało zbierający się płyn w mózgu, co z kolei doprowadziło do decyzji o wstawieniu zastawki odprowadzającej płyn do otrzewnej. W poniedziałek rano była operacja, Mama podobno obudziła się już wieczorem, we wtorek już była na salach ogólnych. Oprócz tego, że znowu zgolili Mamie włosy, ma szwy na głowie i na brzuchu (choć z głowy już zdjęli), to wszystko jest ok i tak jak było :) bardzo szybko wraca do siebie, właściwie to od paru dni nawet ponawiamy stawanie :) jest nawet lepiej - bo udało nam się załatwić przedłużenie terminu w Konstancinie, wobec czego wracamy tam albo 6 albo 9 czerwca. No cóż.. Mama najlepiej - najwięcej - gada przez telefon, twarza w twarz dużo mniej, a świat jest o niebo piękniejszy, jak się śmieje :) prawdopodobnie, jeśli będzie dobrze wszystko, w ciągu dwóch - trzech miesięcy będą chcieli robić plastykę czaszki - tzn 'wklejać' ten brakujący kawałek ze sztucznego tworzywa. Czyli nadal trzymamy kciuki, żeby było tylko do przodu, i próbujemy jakoś żyć, żeby to wszystko było 'normalne'..

Nie podziękowałam za życzenia świąteczne, ale przekazałam Mamie, ciężko stwierdzić, czy pamięta całe to forum, ciężko stwierdzić co w ogóle pamięta czy co kojarzy, ale się uśmiechała, więc może pamięta :) W imieniu Mamy dziękuję za życzenia i mam nadzieję, że wasza wiosna jest tak piekna, jak nasza działka teraz, a także bardziej uporządkowana ... ;)

nie wiem niestety, jakie drzewka czy krzewy przycinać, oprócz tui, ale na te 2metrowe kolosy nie mam siły w tym roku. Mama coś mówi, dużo nawet, jak o tym wspominam, ale nie rozumiemy, więc..przykro nam, chcielibyśmy z nią rozmawiać. Czasem się udaje, ale nadal za rzadko..

No dobrze, tu już się późno robi, chyba się niedługo położę.

Życzę spokojnego, niedzielnego wieczoru, oraz dużo słońca dla Waszych ogrodów i ciepła dla domów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś niestety była kolejna operacja. Zdjęcie CT głowy wykazało jakieś nieprawidłowości w pracy zastawki, wobec czego jeszcze raz operowali mamę. Potem lekarz powiedział, że skrzep zapchał zastawkę (w końcu to tylko cienka rurka), więc odetkali i powinno być ok. O 2:30 zabrali Mamę, o 3:30 już była na pooperacyjnej, weszliśmy do niej na chwilę, mimo, że spała, ale po chwili otworzyła oczy i nawet gadała trochę i podnosiła głowę, ale miała aparat tlenowy i kazaliśmy jej się rozluźnić i odpoczywać. A potem nas doktor wywalił, bo podobno za dużo ludzi było. Więc wszystko się znowu przesuwa, ale może teraz już będzie dobrze.. dziękuję za dobroci, obiecuję przekazać Mamie :)

ps. mój głóg zasadzony w zeszłym roku zakwitł, jezu, jakie to piękne drzewko!! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
  • 1 month później...
  • 2 weeks później...

Ah, ile to się działo...

Oprócz zwyczajowych ćwiczeń, tygodnia za tygodniem , takiego samego rozkładu zajęć, to właściwie jedno tylko wydarzenie, które mną chyba najbardziej wstrząsnęło, może dlatego, że widziałam je na własne oczy,a inni nie. Pierwszy raz wrzeszczałam na lekarzy i było mi z tym dobrze :) ale po kolei. Ćwiczenia przebiegały w porządku, delikatne postępy widoczne były już nie z dnia na dzień, już nie z tygodnia na tydzień, wszystko zwolniło. Normalne. Logopedzi też nie za bardzo się przykładali do roboty, ale podpatrywałam co robią i jak, pytałam neuropsychologa, kupiłam książki (na polskim rynku są 2!!!zaledwie książki o neurorehabilitacji...a to i tak raczej teoretyczne, bo o rodzajach zajęć i ćwiczeń jakoś nie piszą...). Głównie dawałam sobie radę sama. I zaczęły się podszepty, że może by już wyjąć pega (tą rurkę z brzucha), bo skoro mama sama je i nawet pastylki można jej dać, to po co to.. też tak myślałam.

Pojechaliśmy do szpitala na zabieg. Podczas usg brzucha mama dostała napadu padaczkowego. Potem jak się okazało, kolejnego. Ewenement, że dwa nastapiły po sobie, ale nie precedens. Neurolog, bardzo miły człowiek, wytłumaczył mi, że owszem, u każdej osoby po urazie mózgu napady padaczkowe się pojawiają, zawsze do roku czasu od urazu. Już jak się wystałam 4,5 godziny żeby się do niego dostać (a i tak skonsultował mamę na moje kategoryczne żądanie, bo nasz gastrolog powiedział, cytuję "a, no tak, to pewnie napad padaczkowy" i dalej klikał w monitorze, wyglądało jakby grał w pasjansa...), to dowiedziałam się, że że po prostu musi brać leki i tyle. Napady mogą się powtórzyć a mogą i nie. Nie wiem, czy wiecie, jak wygląda taki napad i jak wygląda i zachowuje się osoba po takim napadzie, ale myślałam przez moment, że juz po mamie.... to było ok południa. Późnym wieczorem już się zaczęła do nas uśmiechać, więc powolutku wracało do normy. Ale pewne zachowania, których się nauczyła się cofnęły i trzeba było zaczynać od nowa. Niewiele, bo większość sama wróciła po pewnym czasie, ale blokowanie nogi przy chodzeniu ćwiczyliśmy od początku. Trudno. Głowa do góry i - jak to mówiłam do mamy, jak nam się śpieszyło - pędź jak gazela :) Powolutku do przodu szło wszystko, i głowa i ciało.

A 17.07 nasza pani doktor powiedziała, że co mogli to już osiągnęli, że najlepiej żeby mama pojechała już do domu, bo widać, że zmęczona tym wszystkim.. "Szykuję wypis na 24-25.07, żebyście państwo mieli czas na przygotowanie mieszkania." No ok. Po prostu NFZ daje 3 mies.w tej placówce, wyznaczony termin minął więc do widzenia. Burza mózgów, co z mamą zrobić. Czy mieszkanie, gdzie jest 28m2, gdzie trzeba wstawić specjalistyczne łózko, jakąś szafkę, wózek... Zdecydowaliśmy, że póki będzie można, to jednak dom w Konstancinie. Ludzie się wyprowadzili, trzeba go odnowić, dużo miejsca, mało schodów, ogród.. Więc przewieźliśmy mamę do domu, mamy rehabilitację domową, 4x w tyg, na godzinę. I muszę powiedzieć, że mama - oczywiście, ma górki i dołki, zarówno w stanie zdrowotnym, siłowym jak i umysłowym - ale chyba jej dobrze w domu :) moim zdaniem, znacznie się poprawiła mentalnie. Zrobiłam jej z tektury klocki, czy raczej puzzle, podobne do tych, które miała logopeda, i radzi sobie z nimi całkiem dobrze. Ale ciągle trzeba coś nowego, bo jak pozna jedną rzecz, to już jej się nie chce. Więc bazuję na własnej pomysłowości głównie, bo jak mówiłam- na polskim rynku gotowych pomocy neurorehabilitacyjnych brak. Pani logopeda mówiła o jakiejś niemieckiej książce, z tego, co pokazała, wnioskuję, że ma z 700-800stron, że jakiś niemiecki pacjent jej dał, bo już nie potrzebował, no ale kto to przetłumaczy...więc pani logopeda ~ neuropsycholog też wykorzystuje własną wyobraźnię i metodę prób i błędów.

I pierwszy raz faktycznie, mogę Was o coś poprosić. Jeśli macie jakieś pomysły, albo znacie jakiegoś neuropsychologa - ja słucham. Sama mam trochę pomysłów, ale właśnie dostałam zgodę od promotora na przedłużenie (kolejne!) seminarium, a to oznacza, że muszę nadrobić różnice programowe. Więc mniej czasu z mamą, mniej na robienie klocków, puzzli, obrazków. Chodzi o najprostsze polecenia - np dopasuj dwie rzeczy, kształtem, kolorem, rodzajem.. Może wyjaśnię, jak wyglądają te puzzle, które ja zrobiłam, będziecie wiedzieć,na jakim materiale mentalnym (że się tak wyrażę) pracować. Są pary puzzli, np motylek i kwiatek, jabłko i jabłoń, prezent i choinka, pies i kość itp. Każda z tych par ma różne 'ząbki', żeby połączyć jeden obrazek z tym do pary, więc też nie wetknie kółka w kwadrat. Rozkładam np 4 pary, załóżmy te, które wymieniłam, biorę motylka do ręki (uprzednio tłumaczę długo, dlaczego te pary do siebie pasują i co na nich jest narysowane) i proszę, żeby położyła go tam, gdzie pasuje. Czasem kładzie, czasem nie. Ale to są tego typu zadania. Najprostsze. Więc jeśli macie jakiekolwiek pomysły, proszę o informacje, mogą to być pomysły własne, podsłuchane, może coś, co dzieci robiły, jeśli miały trudności z zadaniami, może jakieś publikacje.. cokolwiek.

Zaraz przyjdzie rehabilitacja, więc się zbieram, i przepraszam, że tak długo nic tu nie było :) mam internet i będę zaglądać.

Pozdrawiam Was serdecznie i przesyłam ucałowania od Mamy :)

 

ps. gdyby ktoś miał możliwość konsultacji z neuropsychologiem czy terapeutą zajęciowym, czy logopedą, służę dokładnym opisem tego co może i czego mama nie może zrobić, zrozumieć lub wykonać, aby lepiej dobrać materiał do zajęć.

 

Dziękuję Wam bardzo za nieustające zainteresowanie stanem Mamy, jesteście Kochane!! - kochani, gdyby pojawił się pierwiastek męski ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...