Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziadkowie i wnuczęta


jarkotowa

Recommended Posts

Cóż tu mówić....

 

Teściowa umożliwiła nam roczny kurs tańca, kilka wypadów do znajomych i w góry, imprez, moją jedną i drugą pracę. Dzieci małe, nawet przy cycu :roll: Teraz jest inaczej, bo pracuje, więc od wtorku bedzie opiekunka.

 

Moja mama zaś do tej pory uważa tylko najstarszą, młodszych....hmmm nie tolerowała....teraz jak podrosły /5 i 7 lat/ to ledwo je znosi :-? Nie ma bata, żeby się nimi zajęła. A nawet gdyby, to ja bym nie chciala, bo po wekendzie wracają stamtąd znerwicowane i muszę 2 tygodnie sobie je na nowo ustawiać. I nienawidzę potajemnie wciskanej dużej kasy najstarszej córce /10l./ podczas, gdy pozostali nie dostają nawet marnej złotówki :evil: Tato mój jest szczęśliwy jak może zabrać dzieci na spacery, tyle, że babcia na to prawie nie pozwala :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 82
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Moja córcia ma dopiero pięć miesiączków z groszkiem. Moi rodzice niemłodzi i schorowani, mieszkają prawie 200 km ode mnie i nie są zmotoryzowani a mimo to mam ich niemal na kiwnięcie palcem. Nie wykorzystuję tego bez umiaru, ale jak miałam chwilę zwątpienia to mama przyjechała na tydzień choćby po to, żeby ganiać z małą trzy razy dziennie na spacer, żebym mogła się w tym czasie zając czymkolwiek innym (z nicnierobieniem na czele).

 

Z resztą mój brat ma dwóch synów (7 i 4 lata) i od wielu miesięcy moi rodzice są tam "na etacie dziadka/babci na telefon) :) a w zeszłym roku dzieciaki poszły do przedszkola i chorowały jeden przez drugiego.

 

Mama mojego męża też chętna, tylko odległość znacznie większa nas dzieli. Ale byłą u mnie tydzień ostatnio i mogłam znów trochę się rozprężyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież dziadkowie już swoje odchowali - wtedy, gdy był ich czas.

Dajmy im odpocząć. Czasem na spacer można im przywieźć, albo w odwiedziny. Starczy.

Ja również nie zamierzam zajmować się wmukami w przyszłości. Chętnie zrobię im ciasto, pobawię się , ale nie będę niańczyć, wychowywać i zajmować sie a la long.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież dziadkowie już swoje odchowali - wtedy, gdy był ich czas.

Owszem, ale oni teraz nie wychowują naszego dziecka tylko czasem się nim zajmą.

Moi rodzice (oboje na emeryturach i mieszkają 3 ulice dalej) zawsze i z byle powodu są chętni żeby się młodą (3 lata) zająć. Teść (teściowa nie żyje) też by się chętnie młodą zajmował ale mieszka 500 km od nas. Jak tylko u nas bywa to zawsze to wykorzystujemy żeby gdzieś wyskoczyć. Dodatkowo jak chcieliśmy oddać małą w wieku 4 miesięcy do żłoba to babcia powiedziała, że absoltnie nie ma mowy i, że ona będzie do młodej przychodzić. Wtedy jeszcze pracowała i musieliśmy załatwić opiekunkę na kilka godzin w tygodniu. Co roku z żoną i znajomymi w wakacje robimy sobie weekendowy wypad bez dzieci i wtedy też nie ma kompletnie żadnego kłopotu. Tak samo jest np. z imprezami sylwestrowymi. Dziadki są w stanie przeżyć nie widząc młodej góra z 3-4 dni. Później zawsze znajdują pretekst żeby wpaść chociaż na 10 minut. Sami często bez powodu biorą ja do siebie na noc albo na jakieś wyjazdy. Dodam tylko, że nie jest to ich pierwsza wnuczka ale starsza mieszka 100 km dalej i nigdy nie mogli się nią nacieszyć do woli.

Teraz nadrabiają i życie by za nią oddali. My to czasem wykorzystujemy i jak wiemy, że mają przyjechać to namawiamy młodą żeby się do nich na noc wprosiła :wink: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie są różni, jedni lubią zajmować się dziećmi, inni nie.

Ważna jest szczerość, żeby nie wymyślać pretekstów - np. nie mogę bo to kłopot, bo nie mam warunków, bo dzieci są niegrzeczne. Powiedzieć wprost - nie lubię. Miałam dość własnch. To jest o wiele trudniejsze, ale atmosfera się oczyszcza.

Moja mama zostaje z moiimi dziećmi przynajmniej raz w tygodniu, ale za każdym razem pytam czy ma czas, czy ma ochotę i td. Nie robię wielkiego problemu z tego, zę czasem odmawia.

 

Moj mąż już takich liberalnych poglądów nie ma :) uważa, ze pomoc dzieciom w opiece nad wnuczętami jest obowiązkiem dziadków.

Żeby było smieszniej jego mama prowadzi bujne życie towarzyskie i często nie ma kiedy wcisnąć dzieci w grafik. :wink:

NA sczęście ja nie mam jej tego za złe.

Pewnie będę taka sama.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ważna jest szczerość, żeby nie wymyślać pretekstów - np. nie mogę bo to kłopot, bo nie mam warunków, bo dzieci są niegrzeczne.

W moim przypadku to właśnie przez dziadków dziecko często jest niegrzeczne. Wystarczy, że spędzi z nimi dzień i już dostaję diabelskich rogów, a my później przez tydzień przywracamy ją do pionu.

Co do warunków to my najczęściej praktykujemy opiekę dziadków w naszym domu. Tam młoda ma wszystkie zabawki, swoje bajki, piaskownice i przede wszystkim ogród.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tylko teściów(mieszkamy w tej samej miejscowości)- teściowa nawet nie widziała mojego 10 mies. dziecka,więc nie proszę o opiekę,tym bardziej że ona ma problemy z samą sobą. Starszą córką kilkanaście lat temu trochę się zajmowała(a później wypominała jak to moimi bachorami się zajmowała) np w Sylwestra-o ile sama z teściem nigdzie nie szła. Mojego syna starszego zobaczyła jak miał ponad rok, więc też nie prosiłam potem też o pomoc,bo po co? Ja nie pracuję,więc sama się zajmuję i domem i dziećmi.Kiedy jeszcze żyła moja mama,to często przyjeżdżała i chętnie posiedziała z dziećmi.

 

Teraz moje dzieci tak na prawdę nie mają babci, a dziadek- dziadek kiedy nie pracuje to czasami zabiera syna na ryby, albo pogadają sobie na jakimś neutralnym gruncie,bo dzieci nie lubią chodzić do dziadków do domu-ze względu na babcię,która za nimi chyba nie przepada i jest bardzo zrzędliwą i toksyczną osobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama mieszka 200 km dalej, pracuje, wiec opieka nie wchodzila w gre.

 

Tesciowa to niemily temat, mieszkalismy w jednym domu, ona na emeryturze, a do dziecka najmowalismy opiekunke. Pozniej bylo przedszkole, potem szkola, jak syn mial 7 lat rozkrecalismy swoj interes, czesto wracalismy po 20. Moje dziecko samo szlo i wracalo do szkoly, potem odgrzewal sobie przygotowany przezemnie obiad w mikrofali i czekal do wieczora. Na dole byla babcia (tesciowa) i jak dziecko wrocilo ze szkoly przechodzilo przez jej mieszkanie na dole do nas na gore, babcia nigdy ale to nigdy nie poczestowala go nalesnikiem czy talerzem zupy (gotowala codziennie). Kiedy moje dziecko mialo ferie to przez 2 tygodnie nie weszla na gore spytac czy czegos nie potrzebuje.

Nie chciala bawic ok nie musiala, najelismy oopiekunke, nigdy nie zostala z dzieckiem na noc, nigdy nie poszla z wozkiem na spacer - to przezyje. Ale tego, ze jak nas nie bylo do pozna, a gotowala swiezy obiad i nie poczestowala wnuka to przezyc nie moge, a moj maz jak to wspomina to ma lzy w oczach (na szczescie te nasze pozne powroty nie trwaly dlugo).

Tesc (sp) za to jak tylko mial wolne to zajmowal sie wnukiem wyreczajac opiekunke, potem w szkole jak syn byl chory tez dziadek go bawil i gotowal mu zawsze ulubione kluski :p .

 

Ja tez nie zamierzam nianczyc codziennie wnukow ale moja tesciowa przeszla sama siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

reflexes, wszystko ok, jeśli jest wolą dziadków, ale nie róbmy obowiązku dziadków, z opieki nad NASZYMI dziećmi :roll:

 

Absolutnie się z tobą zgadzam. Nigdy nie wymusząłem opieki nad dzieckiem. Zawsze jest to poprzedzone pytaniem, czy mogą, mają czasi i ochotę. A że czasami jak młoda ciśnienie podnosi zastosuje się mały wybieg psychologiczny na dziadkach to też myślę nic strasznie złego. W końcu znam ich na tyle i wiem, że jakby nie chcieli to by nie zabrali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież dziadkowie już swoje odchowali - wtedy, gdy był ich czas.

Sęk w tym, że jesteśmy jedynym gatunkiem w którym zdrowe żeńskie osobniki traca zdolność rozrodczą. Prawdopodobnie dlatego, że wychowanie ludzkiego potomstwa jest bardzo trudne i trwa długo i matce potrzebne jest wsparcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ojcu, i ojcu :):)

----- --- ---

Z tego co obserwuję bardzo często dziadkowie sa zbyt mało asertywni, a dzieci zbyt roszczeniowe.

Znam mnóstwo takich przypadków, gdzie babcia wychowuje "dziecko dziecka" na pełen etat albo i na półtora, a nie dość,że nie usłyszy dobrego słowa, to często jest postrzegana jako osoba "wpierniczająca się w nie swoje sprawy".

A na to mam agresję 10.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle też gdy teściowie / dziadkowie są zbyt "agresywni" w żądaniu opieki nad wnukami. Ja właśnie mam teraz taką sytuację.

Oboje pedagodzy na emeryturach i wydaje im się, że oni najlepiej zajmą się moimi chłopakami. Wynikają z tego potężne konflikty, ale to z kolei temat rzeka. szkoda gadać :-?

Reasumując - bez babci i dziadka w takim wydaniu sto razy lepiej niż z nimi :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer, ja też powiedziałam "dość" i teraz jest obraza na całe pomorze, ojezusmaria, jacy to oni są pokrzywdzeni, mają zakaz przyjeżdżania do wnuków itp., itd. A mnie cholera trafia :evil:

 

Na toksycznych ludzi nie ma rady, tylko usunąć ich ze swojego życia, nawet jeśli to są dziadkowie naszych dzieci :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu kilku postów od razu mi lepiej bo wydawało mi się, że dookoła wszyscy dziadkowie chętnie zostają z wnukami, tylko u nas jest inaczej.

U nas na jednych dziadków nie można liczyć w kwestii opieki przez 3h podczas naszego wyjścia do kina. Teoretycznie - owszem. Praktycznie - no way. Ale za plecami narzekają, jak to rzadko się widują z wnukami.

Drudzy dziadkowie są do "dyspozycji" raptem kilka m-cy w roku więc w tym czasie od czasu do czasu spędzają z wnukami wieczór z wielką chęcią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja co prawda dzieci nie mam, ale mam siostrzeńców. i z tego co wiem to na teściów moja siostra może liczyć choć są aktywni zawodowo (jak trzeba to z przedszkola odbiorą choć to na drugim końcu miasta, zajmą się dziećmi). na moich rodziców niestety nie może liczyć (no raz tata się postarał i zajął się dzieciakami) ale matka? no way - niby ciągle taka stęskniona, tak mało dzieci widuje ale żeby się nimi zająć, pomóc coś to nie (tylko dużo gada jaka to wspaniała babcia z niej chyba dla poprawy własnego samopoczucia i swojego wizerunku w oczach znajomych-ale nie tak dobrze znających ją jak my). z drugiej strony oni pewnie nie powierzyliby opieki nad dziećmi mojej matce :-? .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...