Agduś 25.09.2009 08:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 U nas obie babcie daleko mieszkają. Jedna przyjeżdża częściej i wtedy dzieckami się zajmie - przyprowadzi, odprowadzi, rano zachęci do wstawania, wieczorem do spania, poczyta, pobawi się, pogada, lekcje odrobi. Druga przyjeżdża baaardzo rzadko, często narzeka na tęsknotę za wnukami, ale jeżeli już przyjedzie, to albo mi chałupę sprząta albo seriale ogląda. Dziecka wolają, żeby poczytała na dobranoc, a babcia "już, już, tylko babcia skończy serial oglądać!" A potem jest następny serial... Kiedy to my byliśmy razem na filmie bez dzieci??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.09.2009 08:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 ja to się cieszę ... bo swoje juz w zasadzie odchowane mam ... nie musze nikogo już prosić .... i chwała..... ale zawsze się kłóce z moim sznownym o to jaka będę babcią ... on twierdzi , że nadopiekuńczą, wpierniczającą sie, marudzącą .... jak moja mama a ja zawsze mówię: nie ma mowy - pracuje , mam swoje zycie ... nie będę etatową babcią ... ciekawe kto ma rację ... się przekonamy za kilka lat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 25.09.2009 10:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Oboje z mężem chcielibyśmy być takimi dziadkami, na których będzie można liczyć w razie chęci wyjścia do kina czy wyjazdu na weekend. Pomijam aspekty dużych odległości czy problemów zdrowotnych. Mowa na razie o chęciach. Najlepsze jest to, że gdy dziadkowie są zapraszani na urodziny wnucząt to jedni nawet 5 minut się z nimi nie bawią. Jak usiądą przy stole/na kanapie tak siedzą do wyjścia. A drudzy jakoś potrafią. Nie chodzi mi o to, żeby spędzić 3h na zabawie na dywanie, ale jest czas na tort, na pogadanie z rodzicami dziecka i na zabawę z dzieckiem, które ma swoje święto. Ale może to ja jakaś dziwna jestem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 25.09.2009 12:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Nie będę pisać o swoich relacjach z teściami , bo to klasyk : dzieci syna nie są wnukami, natomiast dzieci córki a i owszem. Dziś mogę po latach wojen napisać śmiało : żadne z moich dzieci nie pochyli się nad starą babcią tylko dlatego, że noszą jej nazwisko. Moja teściowa zdaje się nie zauważać spieprzonych relacji i na siłę próbuje wmówić moim dzieciom, że "mają obowiązek" Na miłość trzeba sobie zasłużyć. Ten kto całe życie nic nie daje ( w sensie emocjonalnym ) , kto nic nie wnosi ( a chociażby wspomnienia z cudownych zabaw) - niech nie liczy na oddanie z procentem. Bo kapitał musi być, a na kredyt trzeba mieć podkładkę. Na koniec - moja teściowa się kiedyś rozmarzyła, jak to cudnie będzie w dniu jej pogrzebu, płaczące dzieci, wyjące wnuki, wszyscy uczepieni trumny..która tonąć będzie w kwiatach a my , nieutuleni w żalu będziemy rozdzierać szaty .. Po określeniu jej marzeń ( liczyła na gromkie okrzyki akceptacji tegoż pomysłu i gorące zapewnienia, że a gdzie tam..gdzie to się babcia wybiera.itd ) w przestrzeni zawisło dziwne milczenie. Taka cisza, która spadła mojej teściowej na łeb. Niestety, cisza wg. niej została przetłumaczona na...na szok wywołany perspektywą życia bez Babciusi Dlatego mam w nosie , by babcia czy dziadek jakikolowiek lubił moje dzieci i czy je akceptuje. Życie i tak pokaże , komu można będzie kiedyś szklankę wody na starość z miłością podać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cyma2704 25.09.2009 13:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Zgadzam się z ziabą na miłość trzeba sobie zasłużyć. Moje dzieci już dorosłe więc mogę ocenić relacje z dziadkami z pewnej perspektywy. Dzieci chodziły do żłobka i przedszkola, a ja nigdy nie oczekiwałam, że nasi rodzice będą nam pomagać w w opiece. Miałam cudownych dziadków więc wiem ile dziecko może zyskać lub stracić w kontaktach z dziadkami. Teściowa uważa, jest dobrą babcią, ale prawda jest taka, że nie pamiętam żeby któreś z moich dzieci wzięła na ręce. Mieszkała blisko i nie pracowała ale nigdy moje dzieci nie spędziły u niej jednego dnia. Jeździliśmy tam tylko na zaproszenie, na określoną godzinę, 2-3 razy w roku, a nawet wtedy teść warczał na dzieci. Nie był to żaden ekskluzywny dom, zwykli prości ludzie. Moja mama pracowała ale na wakacjach brała urlop i 2 tygodnie dzieci spędzały u niej. Wtedy jednak ja żyłam w stresie ponieważ była babcią nieodpowiedzialną. Zdarzało się, że przyjeżdżałam po pracy, a moje dzieci same w domu. Na pytanie gdzie babcia odpowiadały, że dawno gdzieś poszła. Na szczęście dzieciaki były uczone samodzielności więc jakoś przeżyły. Wyjazdy weekendowe do mojej mamy dzieci uwielbiały, bo mogły szaleć w dużym ogrodzie, a babcia nie ograniczała im swobody. Najciekawsze jednak zawsze było to jak dzieci postrzegają babcie. Jeżeli padało hasło: jedziemy do babci to nigdy nie było pytania do której. Wiadomo do której. Tak zostało do dzisiaj. Podsumowując ten przydługi wywód uważam, że od charakterów dziadków zależy jak ułożą się relacje z nimi. Żal mi tylko mojego męża, który bardzo źle znosi takie stosunki z jego rodzicami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 25.09.2009 14:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Cyma, święte słowa. Podpisuję się wszystkimi kończynami. My kilka lat temu poprosiliśmy o pomoc babcię (tę, która nigdy nie może) bo sytuacja była ciężka - tak to się zdarza w wypadkach losowych. Oczywiście przyjechała, pomogła. A potem do rodziny się z męża (własnego syna!) nabijała, że sobie rady nie dał i że dobrze mu to zrobiło. Nigdy więcej nie poprosiliśmy jej O NIC. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 25.09.2009 14:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Cyma, święte słowa. Podpisuję się wszystkimi kończynami. My kilka lat temu poprosiliśmy o pomoc babcię (tę, która nigdy nie może) bo sytuacja była ciężka - tak to się zdarza w wypadkach losowych. Oczywiście przyjechała, pomogła. A potem do rodziny się z męża (własnego syna!) nabijała, że sobie rady nie dał i że dobrze mu to zrobiło. Nigdy więcej nie poprosiliśmy jej O NIC. Niektórzy ludzie są beznadziejni po prostu. I należy ich omijać szerokim łukiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ania klepka 25.09.2009 17:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Dziewczyny jak Was czytam, to jak by o mojej rodzinie. Zarówno o moim dzieciństwie jak i moich dzieci. Tak się składa w naszej rodzince, że dziadkowie są od mamy a dziadkowie od taty są tylko z nazwy. Ze 3 lata temu byłam z rodzinką nad morzem. podczas spaceru mówiłam dzieciom, że jeszcze raz w życiu oszaleję na punkcie moich wnuków ( bo teraz oszalałam na punkcie dzieci).Na to moja wówczas 7 letnia córka, że na punkcie jej dzieci oszaleję bardziej niż na punkcie dzieci mojego syna a jej brata.- ja zdziwiona pytam dlaczego tak sadzi,-a ona na to - no bo jej dzieci będą dziećmi od córki , a dzieci Artura będą od obcej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 25.09.2009 18:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Dziewczyny jak Was czytam, to jak by o mojej rodzinie. Zarówno o moim dzieciństwie jak i moich dzieci. Tak się składa w naszej rodzince, że dziadkowie są od mamy a dziadkowie od taty są tylko z nazwy. Ze 3 lata temu byłam z rodzinką nad morzem. podczas spaceru mówiłam dzieciom, że jeszcze raz w życiu oszaleję na punkcie moich wnuków ( bo teraz oszalałam na punkcie dzieci). Na to moja wówczas 7 letnia córka, że na punkcie jej dzieci oszaleję bardziej niż na punkcie dzieci mojego syna a jej brata. - ja zdziwiona pytam dlaczego tak sadzi, -a ona na to - no bo jej dzieci będą dziećmi od córki , a dzieci Artura będą od obcej. po kądzieli kochana pójdzie,po kądzieli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 25.09.2009 18:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Mam same córki, więc się nie dowiem, jak to działa. Ale chyba działa... Nasze zawsze gorsze niż te od siostry męża, głupsze, niegrzeczniejsze, źle wychowane... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 25.09.2009 18:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 aaaaaaaaaaa,czyli to tak działa no juz niedługo sie przekonam - kilka tygodni temu siostra męża urodziła dziecko Tylko cholera,moi rodzice brata syna traktują tak jak mojego Może tez nie słyszeli o tej zależności ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 25.09.2009 18:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 aaaaaaaaaaa,czyli to tak działa no juz niedługo sie przekonam - kilka tygodni temu siostra męża urodziła dziecko Tylko cholera,moi rodzice brata syna traktują tak jak mojego Może tez nie słyszeli o tej zależności ? Bo wszędzie sa ludzi i ludziska! I zależności dotyczą tylko tych drugich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 25.09.2009 18:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 ale całkiemserio ,pierwszy raz słyszę o takim podziale Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.09.2009 18:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 działa ... dzieci córki są często faworyzowane ....zauważalne ... ale też się nie przekonam .... mam dwie i obie kocham tak samo - nad życie ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 25.09.2009 18:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Ba, ja czytałam nawet wyniki jakichś badań naukowych. Wyszło im, że dzieci córki mają większe szanse na przeżycie niż dzieci syna, jeżeli opiekują się nimi dziadkowie. Skoro tak drastyczne było to założenie, to badania pewnie prowadzono w jakichś "trudnych" środowiskach lub warunkach życia. Chodzi oczywiście o samolubne geny - w przypadku corki jest pewność, że to geny dziadków (a przynajmniej babcia ma tę pewność ). W przypadku syna niekoniecznie... Ale czyżbyśmy w dzisiejszych czasach kierowali się takimi pierwotnymi instynktami? A może to poprostu wedle zasady, ze córka jest "po naszemu" wychowana i "po naszemu" wychowa swoje dzieci. To i one będą nasze. A ta "obca" inne wartości wyznaje, syna przekabaciła, dzieci po swojemu chowa, to one nie nasze są! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 25.09.2009 18:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 acha, czyli powrót do sredniowiecza- matka i wyłącznie matka zajmuje się wychowaniem potomstwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 25.09.2009 18:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Mam same córki, więc się nie dowiem, jak to działa. Ale chyba działa... Nasze zawsze gorsze niż te od siostry męża, głupsze, niegrzeczniejsze, źle wychowane... Ufff. TO moi rodzice na szczęście normalni są Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 25.09.2009 18:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 No niby nie, ale zawszeć to "obca" mogła syna przekabacić i teraz wychowują po jejchniemu!Albo i średniowiecznie, syn zarabia, ona strzeże domowego ogniska (nawet, gdy pracuje - chociaż po co jej to?) i napełnia dzieci swoimi poglądami. A co, jeżeli te poglądy są niezgodne z babcinymi? Jeżeli karmi dzieci niewinne bzdurami, że kobieta może pracować, może nie gotować codziennie, tylko tę samą zupę przez dwa dni podawać, może nie piec ciasta na niedzielę, może nie prasować wszystkiego ze skarpetkami i szmatą do podłogi włącznie, może mieć kurz pod telewizorem i zamiast sprzątać - iść z dzieckami na basen, może córki na angielski, karate i inne takie bzdury prowadzać, zamiast je nauczyć, jak się gotuje, piecze i sprząta...? No co wtedy? W takie wnuki lepiej nie inwestować, bo one stracone są! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 25.09.2009 19:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Agduś - kochana dzięki oświeciłaś mnie Tylko kurcze, jak ona tego syna wychowała,co to dał się obcej babie przekabacić - mój wniosek - porażka wychowawcza odreagowana na wnukach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 25.09.2009 19:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Totalna porażka! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.