Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziadkowie i wnuczęta


jarkotowa

Recommended Posts

działa ... dzieci córki są często faworyzowane ....zauważalne ... :roll:

 

ale też się nie przekonam .... mam dwie i obie kocham tak samo - nad życie ...

 

Chyba to prawda.

Mój starszy 26 latek wracając z budowy zajechał teściów oddać jakieś narzędzie. Babcia akurat gotowała pierogi. Jako, że był bez obiadu łakomie zerkał na salaterkę, ale został uświadomiony, że to pierożki dla R.czyli syna najmłodszej córki, a on może dostać jajko sadzone. Uparł się na pierogi i je dostał.

 

Opowiedział mi to w taki sposób, że zrobiło mi się smutno. Nawet jako dorosły nie umie sobie wytłumaczyć braku akceptacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 82
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ba, ja czytałam nawet wyniki jakichś badań naukowych.

...w przypadku corki jest pewność, że to geny dziadków (a przynajmniej babcia ma tę pewność :wink: ). W przypadku syna niekoniecznie...

 

Bardzo ładnie się jeszcze w to wpisuje pewien ciekawy mechanizm. Otóż rodzina żony podświadomie doszukuje się podobieństwa między dzieckiem i ojcem. Ponadto cały czas upewnia ojca, że takie podobieństwo występuje :) mobilizując go do opieki nad tym dzieckiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, po krótkiej interpretacji " co by było gdyby było" - jako matka płci obojga doszłam do wniosku że :

 

syn to przedmiot zapładniający ( znakiem włożył wyjął coś zostawił..), jego

kobieta nosi w sobie to "coś " :wink: , ale to ona żywi sobą dziecko, czyli krew nie moja ni mojego syna. :-? Chociaż grupa krwi może być syna...ale niesmak pozostaje. :-?

 

Córka - przyjmuje "coś " i własną krwią karmi , pod własnym sercem nosi..a serce przecie moje, bo z mojego pochodzi.

Czyli dziecię córki bliższe sercu babci niż syna dziecię.. :roll:

 

Może takie jest rozumowanie , bynajmniej mojej teściowej i innych jej podobnych ? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, po krótkiej interpretacji " co by było gdyby było" - jako matka płci obojga doszłam do wniosku że :

 

syn to przedmiot zapładniający ( znakiem włożył wyjął coś zostawił..), jego

kobieta nosi w sobie to "coś " :wink: , ale to ona żywi sobą dziecko, czyli krew nie moja ni mojego syna. :-? Chociaż grupa krwi może być syna...ale niesmak pozostaje. :-?

 

Córka - przyjmuje "coś " i własną krwią karmi , pod własnym sercem nosi..a serce przecie moje, bo z mojego pochodzi.

Czyli dziecię córki bliższe sercu babci niż syna dziecię.. :roll:

 

Może takie jest rozumowanie , bynajmniej mojej teściowej i innych jej podobnych ? :roll:

 

kur...jaka ja głupia jestem :oops: mój rozum tego nie ogarnia :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, po krótkiej interpretacji " co by było gdyby było" - jako matka płci obojga doszłam do wniosku że :

 

syn to przedmiot zapładniający ( znakiem włożył wyjął coś zostawił..), jego

kobieta nosi w sobie to "coś " :wink: , ale to ona żywi sobą dziecko, czyli krew nie moja ni mojego syna. :-? Chociaż grupa krwi może być syna...ale niesmak pozostaje. :-?

 

Córka - przyjmuje "coś " i własną krwią karmi , pod własnym sercem nosi..a serce przecie moje, bo z mojego pochodzi.

Czyli dziecię córki bliższe sercu babci niż syna dziecię.. :roll:

 

Może takie jest rozumowanie , bynajmniej mojej teściowej i innych jej podobnych ? :roll:

 

kur...jaka ja głupia jestem :oops: mój rozum tego nie ogarnia :roll:

 

To tak jak i mój :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalni tak nie myślą....to dlaczego jest tak jak jest ? :roll:

 

Mam nadzieję, iż pokolenie myślących inaczej będzie rosnąć w siłę.

Tak czy siak, nadal w ogromnej przewadze są 'lepsze dzieci córki" niż "takie same dzieci syna".

 

heh. :-?

Cóż winien jest wnuk , że nie jest z dziecka "ulubionego" ?

No właśnie. I to porównywanie " jesteś taki/a sam/a jak ojciec/matka" z nadętym fochem.

Tacy dziadkowie byli by najszczęśliwsi , jak by się rodziły kloniki ich samych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w poprzednich pokoleniach bywało inaczej. Jedna moja babcia faworyzowała spośród dziewięciorga wnucząt najstarszego wnuczka - syna swojego drugiego syna. Ja - córka pierworodnego byłam przegrana - przyszłam na świat jako druga (8 miesięcy później) i w dodatku baba. A ta babacia właściwie wychowywała innego wnuczka - syna najmłodszej córki i jego nie faworyzowała. Druga babcia początkowo wyraźnie najbardziej kochała mnie - najstarszą z trojga wnucząt, córkę starszej córki. Do czasu, gdy młodsza - ukochana córka babci - urodziła syna. Oczywiście cała miłość babcina skupiła się na nim. W dodatku nagle, chyba za sprawą płci, drugie miejsce zajął mój brat (bo też chłopak?), a ja zostałam zepchnięta na ostatnie. Oczywiście najpierw był ten najmłodszy, potem dłuuuuugo nikt i mój brat. Kiedy babcia dzieliła zawartość paczki od rodziny z Francji w czasach głębokiego kryzysu, odywało się to na naszych oczach tak: dwie czekolady dla najmłodszego, jedna dla nas na pół (rodzina wiedziała, że babcia ma troje wnuków), bo on jest malutki i potrzebuje, a my, stare konie (10 i 13 lat), już nie.

 

Kurde, czy ja kiedyś też będę miała tak nawalone???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś - w szoku jestem :o

 

Babcię ze strony ojca jakoś średnio pamiętam, natomiast babcia od mamy była sprawiedliwa do bólu :lol: :lol:

Pamiętam rodzinne zloty u babci w dniu tzw odpustu parafialnego :lol:

7 wnuków stało w kolejce do babci po 20 zł na watę cukrową :lol: :lol:

Jak sprzedała działkę kasa po równo do wszystkich wnuków.

Dlaniej sprawiedliwie to było po równo

Natomiast ojciec ojca,ewnidentnie mnie faworyzował, od początku do końca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja tesciowa jak kilka lat temu dostawala paczki z Niemiec to dawala po rowno mojemu synowi i wnukowi od corki, a najwiecej i najlepsze smakolyki dostawal jej synus kolo 30 lat. Moj maz i siostra jego nic nie dostawali, bo juz wnukom dala, a synus dostawal, bo kawaler. Teraz dostaje jego corka, a synus swoja droga tez dostaje.

 

Co do urodzin to tesciowa mojemu synowi zawsze dawala 10 zl, a wnukowi od corki 50 zl plus jakies auto. Moje dziecko zawsze to widzialo i bylo mu przykro dlatego przestalam robic kilka lat temu oficjalne urodziny z proszeniem gosci. Od kilku lat jest zawsze tort i nasza trojka, tesciowa nieproszona oficjalnie nie pamieta o urodzinach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś - w szoku jestem :o

 

 

Jeżeli chodzi o pierwszą na tej liście babcię, to jakoś specjalnie tego nie odczuwałam. Inna sprawa, że rzadko u tej babci bywałam, chociaż obie babcie mieszkały w tym samym mieście. Jakoś zawsze do rodziców mamy, a mamę taty tylko odwiedzaliśmy i to nie zawsze. Własciwie to nie wiem, dlaczego tak było. Przecież nie działo się między nią a moimi rodzicami nic złego. Kiedy byłam mała, panicznie bałam się wchodzić do jej mieszkania. Było w starej kamienicy, takie inne od wszystkich innych, które znałam - blokowych. Kiedy już weszłam, bawiłam się świetnie w towarzystwie kuzynostwa. Później uwielbiałam to mieszkanie - wielkie i pełne świetnyc kryjówek. Pamiętam też, chyba nieliczne, chwile spędzone naprawdę z babcią, a nie tylko u babci i wspominam je dobrze. Takoż nie była to jakaś trauma dla mnie. Właściwie dopiero, kiedy byłam już starsza, wiedziałam, że kuzyna bardziej lubi, ale nie byłam o to zazdrosna.

Mama mamy żyla znacznie dłużej. Mieszkałam u tych dziadków dwa i pół roku. Może wtedy tak się zżyłam z babcią? A może już wcześniej wolała mnie od brata? Ja byłam taka niezależna, samowolna, brat raczej spokojny i trochę maminsynkowaty (wyrósł z tego na szczęście). Za to dziadek wolał mojego brata, więc była równowaga. Oboje do czasu narodzin kuzyna starali się specjalnie nie okazywać swoich preferencji. To było coś, co się raczej wyczuwało. Wszystko zmieniło się, kiedy urodził się kuzyn. Na szczęście byliśmy wtedy rzeczywiście już starsi, więc, choć było mi przykro, nie przeżyłam traumy. Dziadek był bardzo sprawiedliwy i zawsze równo wszystko dzielił między nas troje, chociaż dla odmiany kuzyna nie lubił (naprawdę ciężko było go lubić i tak mu zostało), bo jako gówniarz strasznie mu dokuczał.

No cóż, tak bywa. Jak pisałam, zastanawiam się, czy mnie też tak odwali? Czy to rodzinne? Mam nadzieję, że zadziała ta sama zasada, dzięki której nie palę, nie paliłam i paliła nie będę, dlatego że mój ojciec palił jak komin. Ja w ogóle łamię stereotypy dotyczące "dziedziczenia" pewnych przypadłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze a'propos dziedziczenia.

Moja mama ma pięć wnuczek. Dwie starsze to pasierbice mojego brata. Od zawsze traktowala je nie jednakowo, bo tamte dziewczyny są znacznie starsze od moich, ale sprawiedliwie. Wszystkie "większe rzeczy" dzieli równo na pięć części. Dla wszystkich ma czas, pomaga, gdy tylko może. Dziewczyny są już dorosłe, mieszkają w tym samym mieście, co moja mama. Ona też zawsze może na nie liczyć. Zaadoptowała je na wnuczki, a one ją na babcię.

I pomyśleć, że kiedyś tak strasznie kłóciłam się z moją mamą...

No, żeby to nie wyglądało tak różowo, to w swoim czasie mama też nam nieźle nabruździła wtrącając się w wychowywanie naszych dzieci, zwłaszcza najstarszej. Ale na szczęście to minęło.

Takoż może nie wszystkie układy się dziedziczy...

Mmmm, muszę podpytać małża, jak to było z jego babciami... Czy preferowanie dzieci córki jest dziedziczne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kurde, czy ja kiedyś też będę miała tak nawalone???

 

Tak ....bo to jest dziedziczne :lol:

Ale podobno dzieci palaczy - palą, córki alkoholików wychodzą za mąż za alkoholików, synowie alkoholików piją... a ja mam wokół same odwrotne przykłady!

Zresztą moja mama już przełamała dziedziczenie. Mnie powinno byc łatwiej :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale podobno dzieci palaczy - palą, córki alkoholików wychodzą za mąż za alkoholików, synowie alkoholików piją... a ja mam wokół same odwrotne przykłady!

 

My z mężem palimy jak smoki, a nasze dzieci (dorosłe), nie :) I doszło do tego, że teraz w nowym domu (dzieci mają mieszkania na poddaszu) palimy tylko na zewnątrz, czemu w ogóle się nie sprzeciwialiśmy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam cudownych dziadków więc wiem ile dziecko może zyskać lub stracić w kontaktach z dziadkami.

 

 

ja nie miałam dziadków - babcie zmarły, gdy byłam malutka, jednego dziadka w ogóle nie poznałam, a drugiego - pochowaliśmy 4 lata temu

ale był na dłuuuuuugą odległość i fizycznie i psychicznie :(

 

 

ale patrząc na nasze dzieci - wiem, co straciłam

moje dzieci mają cudnych dziadków :) oj mają niektóre dzieci kogo żałować, a ja - wiem, co straciłam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gdybym ja was tak wychowywała, jak wy wychowujecie swoje dzieci, to nie wiem co by z was wyrosło" :lol:

 

"Co to znaczy nie jeść buraczków ? jak byłaś mała to jadłaś i lubiłaś..czemu on/a ich nie jje ??"

 

"Wolę umrzeć , niż patrzeć końca.."

 

Uwaga ostatnio najświeższe ( babcia lat 75)

 

"Nie wiem czemu pozwalasz jej na to by {..} , mnie matka nie pozwalała.." :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...