Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

PIERWSZA TAKA ULKA - Jak zbudowaliśmy dom!


ccaya

Recommended Posts

Witam Wszystkich bardzo serdecznie !

 

Ewentualne Komentarze bardzo proszę wpisywać tutaj. Nie tworzę osobnego wątku.

 

Dlaczego "Pierwsza taka Ulka"? Bo nigdzie nie znalazłam ani pół Inwestora, który by w Ulkę zainwestował. Ciekawe dlaczego? Hmmm?

 

Stwierdziłam, że pora dziennik zacząć pisać, bo budowa z początkiem września 2009 ruszyła.Dla Potomnych – sztuk 1. Na razie.

 

Budujemy My – K. – to ja i M. – to Mąż. Pomiędzy pustakami, piaskiem i naszymi nogami pałęta się niespełna dwuletnia J., a ogromną pomocą służą Rodzice Męża i mój Ojciec.

 

Zaczęło się niedawno – około grudnia 2008 – jakoś tak nam się w mieszkanku ciasno zrobiło.Mamy całe 36,10 m2 i odkąd nasze dziecię stanęło na swoich nóżkach i niepewnie ruszyło przed siebie, targając ze sobą swoje niezliczone zabawki – metraż po prostu wymiękł!

Też mi odkrycie!

 

Ogólnie mamy dobrze! Rodzice Męża mają kawał pola, dom na wsi – ale nie mieszkają tam na stałe, warzywka z własnego ogródka, jest trawka do poleżakowania i wszystko to około 25 km od Krakowa. Nie brakowało nam własnego miejsca na ziemi – było „to miejsce” Rodziców, skoszone, zgrabione, z kwiatkami i oplewionym ogródkiem. Przyjechać , poleżeć i wracać do domku! Ale, przypominam, domek nam się nieco skurczył.

 

Zaczynamy główkować. Trzeba sprzedać mieszkanie i kupić nowe, większe, niekoniecznie w nowym budownictwie. Sprawdzamy ceny. Z kosmosu chyba spadły! Łapiemy doła. Skąd wziąć tyle pieniędzy na raz! Spłacanie przez następne 30 lat nam się nie uśmiecha, nie mamy już po 20 lat, nie mamy dużych zarobków, nie mamy widoków na ogromne spadki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 232
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

M. zaczyna napomykać o „własnym domu”. Z jednej strony pomysł przedni, z drugiej niezbyt. Jestem leniem!!!! Nie lubię grzebać się w ziemi, sadzić, pielić, odśnieżać, grabić liście, kosić trawę, zamiatać chodniki, sprzątać 150m2 - to nie dla mnie. Ale lubię posiedzieć na tarasie, poopalać się, mieć spokój i ciszę, świeże powietrze i zdecydowanie więcej miejsca w domu! A J. uwielbia u Dziadków na wsi siedzieć.

 

No, dobra – pytam, ale jak z kosztami? Mniejsze niż zakup mieszkania? M. mówi, że mniejsze, bo działkę dostaniemy gratis!!!! Sprzedamy mieszkanie, sięgniemy do zapasów i damy radę bez ogromnych kredytów. Tylko malutki – obiecuję!

 

Rozmyślamy całymi dniami. Zaczyna się czytanie Forum Muratora, kupowanie gazetek, rozmowy ze znajomymi, z Rodzicami i Ojcem. Rodzina nas nie wspiera w pomyśle. Znajomi owszem.

Wreszcie zapada decyzja – OK, budujemy się, ale jak najszybciej!

 

Ja dalej do końca nie jestem przekonana do „naszego domu”, nawet mając już skończony stan zero. Jakoś boję się, że jesteśmy za duże mieszczuchy i nie damy rady. Pocieszam się tylko, że nic nie musi wiecznie trwać, jak nam się nie spodoba to po kilku (czytaj: kilkunastu) latach zwiniemy się stamtąd ze wstydem w oczach, że natura nas pokonała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I zaczęły się papierki! Nowy rok – nowe decyzje – nowe sprawy

 

Najpierw do gminy G.. Czy tam w ogóle jest możliwość zbudowania czegokolwiek, czy tylko traktorem można jeździć. I pierwszy prawdziwy szok (bo nie wierzyłam w ten dom) na terenie gminy G w sołectwie N jest PLAN ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO od 2007 r. AAAAAA! Jak to? Drugi szok – na działce, która ma być nasza widnieje napis MN5 – co oznacza, że jest ona przeznaczona pod budownictwo jednorodzinne. A obok zieleń, zalesienia i zabudowa zagrodowa! Jak to się stało? No, teraz nie było już odwrotu. Poprosiliśmy o wypis i wyrys z planu i zaczęliśmy zadawać pytania.

 

Następnie darowizna – opóźnienia, ze względu na notariusza (namieszał nam niepotrzebnie w główkach) i ze względu na księgi wieczyste (migrowały).

W międzyczasie (luty 2009) pobraliśmy stosowne mapki za stosowne opłaty w starostwie, odpisy z KW, zleciliśmy wykonanie mapki do celów projektowych – niestety śnieg spadł. Duży. Bardzo duży. I mapka robiła się długo – prawie 2 miesiące.

Warunki przyłączenia do prądu i wody wydano nam prawie od ręki, gazu nie mamy, kanalizy też nie ma , bo to wieś głęboka – szambo będzie. Przyłączyli nas też do drogi gminnej, znaczy się pozwolili łaskawie nią jeździć.

 

I tak się kwiecień zrobił, słonko wyjrzało na dobre, ciepłe okrycia do szaf powędrowały, a my stanęliśmy przed największym dylematem – JAKI PROJEKT????????

Najpierw była Tola z Archetonu – ale dużo przeróbek, potem Aga z Archipelagu – już na 100%, tez przeróbki, potem Gustaw z Archetonu – to samo – ale miał piękne, duże pokoje na piętrze, ech! Potem Oberek, Przy platanowej i Barnaba – już biur nie pomnę i.....nagle pojawiła się ona.... ULA. Ulka z Archeco. Może nie - dom marzenie, ale funkcjonalna i same nieistotne zmiany. Co rzutuje na cenę adaptacji, tak? Tak!

 

Truchtem polecieliśmy do naszej pani Architekt. W piątek. Jak pomyślę, to dużo rzeczy w piątek załatwiamy, oby się kiedyś nie zemściło, że „w piątek zły początek”.

Pani Architekt ucieszyła się, ze wreszcie się zdecydowaliśmy i w weekend przygotowała nam plan zagospodarowania działki. Zażyczyliśmy sobie jeno drobnego przesunięcia domu – jak najbliżej naszej gminnej drogi – typowo polnej, nieprzejezdnej zupełnie od paru lat i dodatkowo w głąb działki, co by taras mieć od zachodu również.

 

Kupiliśmy projekt. 5% rabatu za to, że prześlemy zdjęcia z realizacji – pasuje mi.

 

Nadszedł czas na pana Geologa i jego odwierty, wykonane sprawnie i szybko. I stwierdzenie, ze nie jest źle, woda podchodzi, ale niewiele, gleba dobra. Da radę!

 

Wyłączyliśmy się z produkcji rolnej

 

I złożyliśmy wniosek o PnB. Kiedy? 26 maja – w Dzień Matki. Odebraliśmy 23 czerwca - w Dzień Ojca! Co zawdzięczamy częściowo sobie, bo byliśmy lekko nachalni i wciąż pytaliśmy w Urzędzie, czy już coś wiadomo?

 

Oczywiście w międzyczasie szukaliśmy ekipy na miarę marzeń, odwiedzaliśmy budowy Forumowiczów – dziękujemy pięknie!!, rozglądaliśmy się za materiałem i na gwałt robiliśmy drogę dojazdową. Bo nasza polna, nieprzejezdna nie wytrzymałaby ani jednej ciężarówki.

 

Droga to jest temat osobny. Zjadła nam zbyt dużo naszych oszczędności, ale na razie sprawuje się dobrze. Przystosowywanie drogi do używalności przypadło akurat na czerwiec 2009. Bardzo deszczowy miesiąc! Potoki błota płynęły, pan Koparkowy kopał i się zapadał wszędzie, ciężarówki z kamieniem rujnowały drogę Rodzicom Męża i pieniążki też płynęły – szeroką strugą. Ale na koniec pośród traw wysokich, bo nieskoszonych (przypominam: nie lubię kosić) pojawiła się biała wstęga prowadząca do naszego przyszłego „raju”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwa

No to teraz podam Wam ceny. Może się przyda.

 

Wypis i wyrys z gminy - 90

Mapka zasadnicza - 30

Wypis z rej.gruntów + mapa ewidencyjna – 30

Odpis z KW – 60

Opinia o terenie z gminy – 17

Notariusz – 1684

Mapka do celów projekt 1:500 - 600

Wszelkie warunki przyłączenia – 0 !!

Wypis i wyrys z mapy ewid. do KW – 120

Projekt ULA – 1564

Geolog – 600

Wyłączenie z prod rolnej – 0

Adaptacja projektu – 1200

Tablica informacyjna – 23

Ksero projektu – 34

Nasza droga Droga - 9400

 

RAZEM: 15.452 PLN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I może wreszcie coś o naszej Ulce z Archeco.

http://www.domdlaciebie.com.pl/?akcja=szczegoly&id_domku=140&unset=2

Szukaliśmy domu taniego w budowie, a więc prosta bryła, dwuspadowy i prosty dach.

Bez kominka, schody ze spocznikiem, troszkę większa kotłownia, niż na gaz – u nas go nie ma, pokoje na górze większe niż 10m2, dodatkowy pokój na dole – dla gości, albo później dla mojego Ojca i pralnia i spiżarnia.

W Ulce przy małych zmianach mam to wszystko. I jest jeden zonk! Niestety!

Dla mnie minusem tego domu jest wejście do kuchni przez salon – ale nijak się tego nie da zmienić. Zrobię sobie po prostu drzwi, żeby hałas garnkowo-patelniany nie docierał na salony. ;)

 

PARTER

 

http://img198.imageshack.us/img198/3513/renderhandlerashx.jpg

 

PIĘTRO

 

http://img97.imageshack.us/img97/736/renderhandlerashx1.jpg

 

 

Nasze zmiany:

Likwidacja kominka

Zmiana stropu na monolit

Schody ze spocznikiem

Powiększenie łazienki na parterze + okno

Wejście do kotłowni z wiatrołapu + drzwi na zewnątrz

Likwidacja 4 okien dachowych

Zmiana wielkości i ilości okien

Likwidacja jednej łazienki na górze i zrobienie tam pralni – były 3 łazienki w projekcie

Obniżona podłoga pod schodami – spiżarka

Powiększenie tarasu i zadaszenie go

Razem powierzchni użytkowej 120m2 – zobaczymy jak wyjdzie

 

PARTER PO ZMIANACH

 

http://img142.imageshack.us/img142/516/ulaparterrmojakopia.jpg

 

PIĘTRO PO ZMIANACH

 

http://img142.imageshack.us/img142/2955/poddaszemojewersja213x1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KORYTOWANIE DROGI ZAKOŃCZONE - CZERWIEC 2009

 

http://img142.imageshack.us/img142/2762/dscf9202u.jpg

 

ZACZYNA SIĘ ZASYPYWANIE KAMIENIEM

 

http://img21.imageshack.us/img21/4426/dscf9408z.jpg

 

MAMY DROGĘ

 

http://img44.imageshack.us/img44/2084/dscf9510.jpg

 

TEREN PRZYGOTOWANY POD BUDOWĘ

 

http://img196.imageshack.us/img196/2852/dscf9524i.jpg

 

Droga nasza kochana po pierwszych wykopkach i bez deszczu stanęła w wodzie. Ze skarpy lało się przepięknie i trzeba było własnymi ręcami drenażyk zrobić - łopata, dreny, geowłóknina, kamienie, taczki i 2 tygodnie z życiorysu wyjęte

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PAN GEOLOG I ODWIERTY - MAJ 2009

 

http://img9.imageshack.us/img9/4082/1317m.jpg

TYCZENIE ULKI - NIEWIDOCZNY PAN GEODETA ;) - SIERPIEŃ 2009

 

http://img85.imageshack.us/img85/3441/sdc10168.jpg

 

PÓŁ WSI CHĘTNYCH DO POMOCY

 

http://img10.imageshack.us/img10/8637/sdc10176s.jpg

 

PRZYGOTOWANIE TERENU POD GARAŻ

 

http://img193.imageshack.us/img193/3650/dscf1112r.jpg

 

PIERWSZY POWAŻNY NABYTEK - SIERPIEŃ 2009

 

http://img38.imageshack.us/img38/2990/dscf1293x.jpg

 

POSTAWIONY W 20 MINUT

:o CIEKAWE CZY BĘDZIE RÓWNIE TRWAŁY?

 

http://img18.imageshack.us/img18/2590/dscf1309p.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale, ale, wybiegłam nieco z tymi zdjęciami naprzód.

 

Po zrobieniu drogi na naszej części działki, należało również poprawić trochę drogę u Rodziców Męża, żeby nic się nie zakopało na pierwszym odcinku. Niestety były to roboty całkowicie ręczne – łopata, kilof, taczki, kamienie i kilo potu na każdy metr kwadratowy. Daliśmy radę!

 

Trochę wcześniej wyszukaliśmy Kierownika budowy i Ekipę. Kierownik polecony, ale aktualnie zastanawiamy się, czy to był na pewno dobry wybór. Nie pojawia się zbyt często, robi byki w Dzienniku Budowy, na tablicy informacyjnej też – to akurat jeszcze przeboleję, chyba, że się PINB przyczepi. A ponoć się przyczepi.

 

Na naszego Kierownika dawno temu uwzięła się jedna baba z nadzoru, a podobno jakiś powód miała – teraz jest to owiane mgłą tajemnicy, niemniej jednak wszyscy o tym szepczą. I ten nasz Kierownik to się strasznie wszystkiego boi i miał podobno 18 kontroli w zeszłym roku i my się boimy razem z Kierownikiem. Chociaż właściwie to prawa nie będziemy łamać, no ale wiecie, rozumiecie ;-)

 

Ekipa ma nam postawić SSO do końca roku. Obiecali. Szefem jest mąż mojej koleżanki z pracy, więc mam nadzieję, że się postarają, żebyśmy się później nie musiały za łby między biurkami brać. Plus jest ewidentnie taki, że doradza nam Szef w wielu sprawach i może choć trochę go obchodzimy.

 

Aaa przypomniałam sobie. Szef generalnie buduje nasz dom pod siebie! Zastanawiamy się jaki szeroki taras zrobić. Chcemy minimum 3 metry. Pytamy Szefa. Szef jest duży, naprawdę duży! I mówi tak: jak na 3 metrach postawicie stół i krzesełka i przyjedziemy do Was na piwo i będę chciał iść do WC to się będę musiał przepychać i jeszcze co strącę ze stołu. No to musimy pod Szefa taras powiększyć ;-)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się nam wszystko uprawomocniło w lipcu 2009, a Ekipa miała czas dopiero od września, postanowiliśmy przygotować teren.

Zaprosiliśmy pana Geodetę po raz drugi, przyjechał, a jakże, spóźniony z 1,5 h i nie byłoby problemu, ale właśnie tyle mu brakło, żeby nie tyczyć w deszczu. A ponieważ lataliśmy za nim i pomagali to niespecjalnie nas deszczyk cieszył. Trochę trwało to tyczenie, bo Ekipa zażyczyła sobie górne ławice zrobić w jednym poziomie i dolne też w jednym, a że spadek 14% i to na południe i na zachód, to się trzeba było nalatać.

 

Następnie zamówiliśmy blaszaczek na allegro – przyjechał w tydzień i złożył się ekspresowo

 

A potem zamówiliśmy bloczki na fundamenty, stal na cały domek i deski .

Przyjeżdżało to w dwa dni, droga nie ucierpiała, serca nam rosły.

 

W międzyczasie zamówiliśmy projekt przyłączenia wody, ale że były wakacje, wykonanie projektu z uzgodnieniami zajęło panu Projektantowi równe 3 miesiące. Nie żebyśmy się spieszyli, ale zwalanie wszystkiego na wakacje to lekka przesada. Poza tym istnieją telefony i można nas powiadomić o opóźnieniach, a nie jeszcze nie odbierać telefonów od nas.

Ech, życie, życie...

 

Wiem, moje narzekania są nie na miejscu. Nie mieliśmy do tej pory żadnych problemów o jakich zdarzało mi się czytać w dziennikach Forumowiczów. Jest lajtowo ;-)) I oby tak dalej!

 

Pod koniec sierpnia poinformowaliśmy Szefa, że wszystko czeka i popadliśmy w nicnierobienie.

WSZYSTKO CZEKA NA EKIPĘ

 

http://img15.imageshack.us/img15/2720/wszystkoczekanawykonawc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wreszcie !!!! Trzeciego września 2009 roku ruszyła budowa!!!!

Parafrazując : „Najpierw powoli jak żółw ociężale, ruszyła budowa bardzo ospale”

No, nie było tak źle.

 

Pan Koparkowy zdjął humus i zaczął kopać rowy. Głębokie. Woda odwiedziła nas w wykopach niemal od razu. I dobrze. Bo Szef chciał zalewać ławy dopiero w poniedziałek (rozpoczęli kopanie w czwartek), a tak zdecydował, ze dokładają do pieca i zalewamy w piątek.

Wspominałam już o tych piątkach, prawda? Dużo rzeczy załatwiamy w piątki! Niektórzy mówią, że w końcu nas dopadnie jakaś klęska piątkowa.

 

Tak więc ławy się wykopały, woda podeszła, pan Koparkowy pojechał do domu, ja pojechałam do lekarza bo choróbsko mi się szykowało, a na placu boju został główny Inwestor z częścią Ekipy. Porobili drenaże co by woda spływała, wyrównali teren łopatami i też się zwinęli.

I co? Parę tygodni suszy, zero opadów a tu w nocy z 3 na 4 września lunęło sobie. Niezbyt mocno, ale za to długo. Normalnie fatum! Tyczenie deszcz, zalewanie deszcz! Chyba to jednak te piątki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DZIEŃ "ZERO" - GODZINA 6 RANO - CZEKAMY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ

 

http://img32.imageshack.us/img32/4562/dscf1371.jpg

 

KOPARA ŚCIĄGA HUMUS

 

http://img32.imageshack.us/img32/5498/dscf1376v.jpg

 

PIERWSZE WYKOPY

 

http://img30.imageshack.us/img30/4688/dscf1383d.jpg

 

WODA PRZYSZŁA Z WIZYTĄ

 

http://img14.imageshack.us/img14/350/dscf1391u.jpg

 

NOCNY OBRAZ NASZEJ WYKOPANEJ ULKI - KATAKUMBY JAKOWEŚ

 

http://img34.imageshack.us/img34/9800/dscf1413e.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano zobaczyliśmy, że się poobsuwało troszkę błotka do środka, ale to był Pan Pikuś. Możecie sobie wyobrazić to błoto przyklejające się do gumiaków. Ekipa normalnie buty gubiła i to nie tylko w wykopach. Ale dzielne chłopaki były, zrobili zbrojenia, częściowo zaszalowali, wyłożyli dno folią, ułożyli druty w wykopie i przewieźli sobie pustaczki bliżej domu. Dziś było ich pięciu.

 

Na wieczór – na godzinę 19 przyjechała umówiona grucha. Bardzo o czasie. Najpierw przyjechała betoniara ze „słonikiem”, a potem dojechała druga i przelewała betonik do pierwszej. Wszystko poszło bardzo sprawnie, została minimalna ilość nadprogramowego betonu, który zresztą wykorzystaliśmy. Błotko przeschło przez dzień, ale dalej się kleiło.

Przez przedłużony weekend – do poniedziałku wszystko pięknie wyschło – i błoto i beton.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ósmego września (wtorek) Ekipa zjechała w całości, aby zacząć murować bloczki.

 

No! Na ten przykład miałam przejścia z bloczkami. Ponieważ ja głównie zajmowałam się papierologią do pozwolenia, z przyjemnością zrzuciłam obowiązek zaopatrywania budowy w materiały na mojego Męża. M podzwonił, pojeździł po okolicznych składach i znalazł bloczki, które najbardziej pasowały wielkością wg Szefa – żeby dużo nie weszło i ciężkie bardzo nie były. Ucieszyłam się, zaaprobowałam, ale bloczka na oczy nie widziałam. Pojechaliśmy zapłacić na skład za bloczki, no to pytam, które te moje. Pan pokazuje, mówię OK., daję zaliczkę i wracamy. Po kilku godzinach siadam przed kompem, otwieram czyjś dziennik, wgapiam się w fundamenty i coś łapie mnie za gardło.

M – krzyczę w panice – co myśmy kupili?

Jak to, co? Bloczki - słyszę w odpowiedzi

M, one są jakieś dziwne! Zobacz wszyscy mają pełne, a my mamy dziury w środku!!!

I zaczyna się lament. M się robi biały, ja przeciwnie. Godzina taka, że nie zadzwonimy do Szefa bo pewnie śpi. Nic trzeba czekać do rana. Rano ledwie oczy otwieramy kręcimy do Szefa.

Jak będzie z bloczkami? Mamy takie i takie?

I dobre macie – słyszymy – kładzie się toto dziurami w dół, a jak bardzo chcecie to możemy cementu napchać do tych dziur. Chcecie?

Nie chcemy! Dzięki! Kamień spadł nam z serca

 

Uff! Takie to z nas głupie ludzie! Jak będziemy drugi dom budować, będziemy o niebo mądrzejsi! Howgh!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc, murują. Ja choruję, Mąż robi foty i przywozi do domu do pooglądania. Położyli papę, porozciągali sznurki i mury rosną. Dowieźli im wcześniej autko piachu, cement, wapno i coś tam jeszcze – mam faktury to sprawdzam na bieżąco.

 

No i tak murują sobie i murują, a tu widać, że bloczków braknie. Bloczków od ręki nie ma, wiec trzeba przerwę zrobić i poczekać aż przyjadą. Przyjechały nazajutrz, więc robota rusza dalej. Smarują dysperbitem, robią wieniec, a następnego dnia ocieplają XPS-em.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów betonik na wieniec, trochę drogo, bo jak jest poniżej 10 kubików, to za pompę trzeba dopłacić, a u nas tylko 4 kubiki. Mówi się trudno. Jednak Mąż wynegocjował, że już za następną pompę nie będziemy płacić, bo cały beton z jednej betoniarni, bo Kierownik nas do nich skierował i bla bla bla. I super! Jak zalali , a sprawnie poszło – to się za drenaż wzięli przy ławie. I w między czasie zaczęły się auta zjeżdżać z materiałem do zasypania dziur.

 

RURA "WYJŚCIOWA" - DO SZAMBA

 

http://img28.imageshack.us/img28/1221/miniwyjciedoszamba.jpg

 

ZALEWANIE WIEŃCA

 

http://img34.imageshack.us/img34/2330/minizalewaniewieca.jpg

 

"SŁONIK" ZROBIŁ KUPKĘ ;))) PRZYDA SIĘ

 

http://img16.imageshack.us/img16/5426/minisonikzrobikupk.jpg

 

MAMY NA DRODZE SKŁAD BUDOWLANY

 

http://img87.imageshack.us/img87/2079/minizamiastdrogimamyska.jpg

 

DRENAŻ SIĘ ROBI

 

http://img10.imageshack.us/img10/2517/minidrena.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...