Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

WIELKA KŁÓTNIA


rela5

Recommended Posts

Muszę to z siebie wyrzucic.

Dwa dni temu ogroooomnie pokłóciłam się ze swoim mężem. :( ..ale to nie była o tak, zwykła kłótnia.Doszło do użycia siły,mąż mocno mnie popchnął...ja rozgniewana, zbuntowana "nie dam sobie " więc go też popchnęłam...i zaczęła się szarpanina dosyć mocna,zakończona uderzeniem w głowę.

Przegiął i to mocno,jesteśmy 8 lat małżeństwem...i była to wielka miłość...

....oj zawsze powtarzałam że to byłby koniec, gdyby mnie facet uderzył..

Wiem że nie jestem bez winy że go sprowokowałam ,chciał mnie wyrzucić z kuchni,ale choćby nie wiem co nie powinien mnie uderzyć...jestem kobietą-jego kobietą-matką jego dzieci :(

Chodzę struta ,ciągle jest jeszcze we mnie złość ,nie odzywam się do niego gdyby nie dzieci,to bym kazała mu się wynosić,nie mogę na niego patrzeć....ciągle przed oczami mam jego wykrzywioną złością twarz...nie wiem co robić

Mówią że od wielkiej miłości do nienawiści krótka droga.

Owszem zdarzały się nam dotad kłótnie ,mniejsze i większe...ale nigdy dotąd nie użył wobec mnie siły...był dobrym mężem...

Gdzie są granice...?

 

Przepraszam że piszę pod nowym nickiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 127
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Rzeczywiście ciężko po takiej awanturze się otrzepać i pogodzić. Nawet te powiedzmy "przeprośne" kwiaty, które później się pojawią będzie pewnie ciężko przyjąć. Co się stało, to się stało i jakaś granica została przkroczona. Rozwodzić się? Z takiego powodu? No właśnie...ale ciężko miec świadomość, że on JEST W STANIE coś takiego zrobić i dalej być żoną...

Myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę. Ale na drugą - na trzecią już nie.

nie powinien mnie uderzyć...jestem kobietą-jego kobietą-matką jego dzieci :(

Masz rację, ale w wielkiej złości taka myśl nie przchodzi do głowy - to może być jego refleksją dziś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rela5-Jak sama powiedziałaś,wina leży po obu stronach.Piszesz,że chodzisz jak struta.A on?Może jemu tez jest przykro z tego powodu.Zastanów się czy jest to człowiek wybuchowy,czy był to jednorazowy epizod.Czy kłótnia ta zrodziła się na trzeźwo czy pod wpływem alkoholu.Czy w ostatnim czasie przeżywacie jakieś większe sytuacje stresowe.

Piszesz:"nie powinien mnie uderzyć"-może i prawda ale mężczyźni też mają swoje granice.

Nam wpaja się za to,że powinnyśmy być kobiece,zwiewne i nie powinnyśmy przeklinać-a nie zdarza się to nam?

Zrób sobie taki rachunek sumienia,potem usiądźcie i obgadajcie sprawę.

Może i my miewamy wykręcone złością twarze :wink:

rela5-nie można zjeść kilograma słodyczy i się nie porzygać :wink: Trzeba czasami przekąsić odrobiną dziegciu dla równowagi.A rozmowa i przemyślenie tej historii na spokojnie powinna dać Wam wynik w postaci tego czym owe slodycze chcecie zagryzać :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję , kochana ..... współczuję....

 

Obawiam się, że pierwsza granica została przekroczona ....

Teraz od Ciebie zależy co zrobisz dalej .... sama swoich granic musisz sobie pilnowac .....

bo gdyby człowiek myslał racjonalnie ... to i Ty i Twój mąz byscie usiedli i po prostu przedyskutowali sprawe sporną ... natomiast w pewnym momecie wchodzą z buciorami emocje , żale ... i tu kończy sie racjonalne myślenie ...

 

na pewno nie jestes gotowa teraz na tą rozmowe ... ale bedziesz musiała z mężem porozmawiać i powiedziec mu co czujesz .... jak zabolało Cie to co się stało .... bo w tym co sie stało mieliście oboje swój udział ....

wiem - bo silniejszy , bo facet - bo nie powinien ... no nie powinien ... ale stało sie ....

 

i boje się , bo czasem jest tak , ze jak zostanie przekroczona ta pierwsza granica , to są przekraczane kolejne .... dlatego nie możesz przejść nad tym do porządku dziennego .... i dlatego trzeba to wypowiedzieć ...oboje musicie to usłyszeć ...

 

rozmowa ...tylko rozmowa- ale bez obwiniania w żywe oczy ...... ino ogródkami:

 

" cholera ...no co to się podziało - przeciez nigdy nasze rozmowy się tak nie kończyły .... nie możemy się tak traktowac nawzajem . Zabolało mnie bardzo to że się poszarpaliśmy i wiem , że nie powinno tak sie skończyc ... ja jestem winna , ze sprowokowałam a Ty jestes winny że dałeś się sprowokowac ... oboje jestesmy winni . A mnie jest bardzo przykro, bo nie powinienes mnie uderzyć . I nigdy już tego nie rób - a ja też sobie na to nie pozwolę ".

 

cieżka to rozmowa..... tez nie pozbawiona emocji.... ale kiedyś trza o tym porozmawiać ... nie można przejść do porządku dziennego ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszliście pewną granicę i od Was obydwojga zależy, co z tym dalej zrobicie.

Możecie się znienawidzieć, a możecie potraktowac to jako syrenę ostrzegawczą, że cos się źle dzieje i nauczkę na resztę życia. Sygnał: jeszcze jest czas na naprawianie. Tylko musicie tego obydwoje chcieć. Może trzeba zwolnić?

 

Tłumaczenie, że go sprowokowalas to takie dość szemrane, dorosli jestesmy i pewne zasady obowiazują.

A co mąż? Może się gryzie i nie wie jak Cie przeprosić? A może czeka, az pierwsza pękniesz i sama z siebie zrobisz winną? Nie, skoro przez tyle lat mu ufałaś, to chyba jednak dobry czlowiek jest.

Fakt pozostaje faktem (pierwszy uderzył, tego się cofnąc nie da), ale jego nastawienie ma teraz duże znaczenie.

Może mógłby jakos odkupic winę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudna sytuacja....

 

Na pewno nie powinno się podejmowac żadnych decyzji kiedy jest jeszcze złość - bo to tak silna emocja, ze niestety często ona rządzi. Z drugiej strony nie zwalczaj złości na siłę - stłumiona da o sobie znać prędzej czy później.

Z rozmową, o której piszą dziewczyny poczekałabym az trochę ochłoniesz - ale porozmawiac trzeba. Tylko na pewno nie wtedy kiedy w nas jeszcze mnóstwo silnej złości, bo wtedy niestety zwykle ona blokuje racjonalizm.

Jesli mąż będzie chciał rozmawiac wczesniej zanim dostatecznie ochłoniesz, szczerze mu powiedz "Słuchaj ja też chcę porozmawiac, ale potrzebuję trochę czasu, żeby to wszystko sobie poukładać i zeby ochłonąć. Czuję ogromną złość, a chciałabym abyśmy rozmawiali spokojnie".

 

Równiez nie osądzałabym męża bez dokładnego przemyslenia całej sytuacji i szczerego odpowiedzenia sobie, czy nie sprowokowałam do tego, że przestał nad soba panowac. To oczywiście nie rozgrzesza, ale warto pamiętac, że i świętego można wyprowadzić z równowagi do tego stopnia, ze zrobi coś, czego by nigdy i nikomu...

 

Postaraj się zrobić taki spory krok do tyłu i popatrzeć na sytuację, ktora miała miejsce okiem obserwatora - obiektywizm w tej sytuacji jest szalenie trudny, ale może się uda. I nie chodzi tutaj o to, by rozgrzeszac męża, ale raczej o to, by móc sobie samej sobie z tym poradzić, by to sobie poukladać. A aby sobie z tym poradzić trzeba to przeanalizowac ze szczerością do bólu.

 

To, ze granica została przekroczona to jasne, ale wcale nie determinuje to tego, że zostanie przekroczona kolejny raz. Mąż musi wiedziec, ze nie dajesz mu przyzwolenia na takie zachowanie - w trakcie rozmowy jasno to powiedz. Ale nie unoś się zadnym honorem typu "uderzył mnie więc rozwód" bo nie warto. Pomyśl o tym, o czym piszą przedmówczynie: jakim on jest człowiekiem - wybuchowy, agresywny czy spokojny? Czy zdarzały się wczesniej, ze tracąc panowanie nad sobą (z jakichkolwiek przyczyn) był agresywny? Czy kiedy jest zły, kiedy się kłócicie niszczy jakiekolwiek przedmioty, uderza np. w scianę?

 

Jesli generalnie jest spokojnym człowiekiem, to być może ktoraś jego z granic została również przekroczona i złośc z tego powodu calkowicie stłumiła racjonalizm i stało się. Naprawdę nawet najspokojniejszy człowiek może w takiej chwili zrobić coś głupiego, coś, czego załuje potem dłuugooooo, bardzo dłuuugooo.

 

Poza tym warto dawac sobie szansę (oczywiście nie w nieskonczonośc), bo ludzie błądzą i błędy popełniają. Są tacy, którzy taką szansę potraktują jak przyzwolenie do dalszego "błądzenia", ale mądry człowiek potraktuje to własciwie i szansę wykorzysta.

 

Porozmawiajcie - ale na tyle spokojnie, na ilę się da. Bedziesz zła: powiedz mu o tym "czuję złość" - ale rozmawiajcie spokojnie

 

ściskam Cię bardzo ciepło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jeżeli to był pierwszy raz, to moim zdaniem powinniście dać sobie drugą szansę. Może Wam pomóc szczera rozmowa, powinniście się obydwoje przeprosić, a może nawet skorzystać z porady jakiegoś specjalisty.

A na przyszłość jeżeli taka sytuacja powtórzy się kolejny raz, to wtedy pozostaje już tylko rozstanie. A wiem to stąd, iż pisałem na temat przemocy w rodzinie pracę magisterską. W ramach badań rozmawiałem na ten temat z policjantami, pokrzywdzonymi, kuratorami itp. i wiem, że przemoc w rodzinie zazwyczaj się powtarzała i była coraz bardziej drastyczna, poza nielicznymi przypadkami. Ale dajcie sobie wpierw drugą szansę.

 

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani dziękuję Wam!

Na forum jestem przeszło trzy lata i wiedziałam ze się nie zawiodę!Dzisiaj w nocy gdy się przebudziłam i nie mogłam spać ,myślałam co i jak...i pomyślałam właśnie o forum.

Dobrze jest poznać zdanie innych,Wy patrzycie obiektywnie ...a mnie pełnej złości ,nasuwają mi się okropne rozwiązania.Dzisiaj rano (jeszcze przed napisaniem tego tematu)ogromnie mnie korciło ,aby wysłać do męża smsa-że go nienawidze, po 100kroć nienawidze,że nie chcę go widzieć.

Ale ochłonełam ,zdałam sobie sobie sprawę że pogorszyłabym jeszcze naszą sytuację.

Może wkurza mnie to że widzę ,że on się tym nic nie przejmuje,nie robi żadnego kroku,nie okazuje żadnej skruchy.

Mąż ma taką zasadę "nie pozwolę sobie,nie dam sobie aby mi koś tam,coś tam"

Jest uparty nie da sobie powiedzieć.

W sumie poszło o psa -jego psa.Niecały rok mamy mieszańca berneńskiego,niestety mój mąż ciągle nie miał czasu aby przez ten rok zrobić budę dla psa(jest stolarzem-więc zaden problem)i teraz jak nadeszła ta zima tak niespodziewanie zaczełam, bardzo naciskać (suszyłam mu głowe ,jak to baba :wink: )aby wreszcie zrobił tę budę ,bo mi jest żal tego psa ,aby w takie zimno był ciągle na dworze...zawsze mi odpowiadał ,ze jemu nic nie ma,nic mu się nie dzieje,no i tak od słowa do słowa....

...ale sie porobiło :(

Wiem że jestem zadziorna i też mam ,oj mam charakterek :-?

...ale mąż też nie jest aniołem...wiem trzeba porozmawiać...i wiem że będzie cholernie ciężko ,będzie szedł w zaparte,ja go znam,będzie obwiniał mnie ,ze to prze zemnie..ze gdybym go nie sprowokował to by nie doszło do całej sytuacjii nie będzie poczuwał sie do żadnej odpowiedzialności...bo gdyby było inaczej,juz starałby się ,choć trochę odezwać...ja czuję się zraniona...i też się nie odzywam...

Wiecie nigdy nie pomyslałam że tak będzie nigdy!!!..Ja romantyczka wierząca zawsze w wielką miłość.. :(

ZOBACZYMY..

Bardzo Wam wszystkim DZIĘKUJĘ!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to, ze nie okazuje żadnej skruchy wkurza chyba podwójnie. Mimo tego, że faktycznie mozna swoim zachowaniem wyprowadzić z równowagi, spowodowac, ze ktoś zrobi cos, czego by nigdy na chłodno nie zrobił - to jednak nie daj się wmanipulować w Twoją winę . Tu zresztą nie do końca chodzi przecież o to, aby ustalić winnego, ale żeby ustalić co chcemy z tym zrobić. Bo stało sie i się nie odstanie. I trzeba to przegadać.

 

 

Ja wiem, że łatwiej pisac i radzić, ale wydaje mi się, ze dobrze by było gdybyś przygotowała się na tę rozmowę, bo z tego co piszesz, to chyba łatwa i krótka nie będzie. Chodzi mi o przygotowanie w tym sensie, żebyś dokładnie przemyślała:

1. Co chcesz osiągnąć tą rozmową - bo nie chodzi jedynie o zgodę, ale w dużym stopniu tez o przypomnienie granic czy tez ustalenie ich od nowa.

2. Co chcesz mu koniecznie powiedzieć.

3. Co dokładnie czujesz: zawiedzione zaufanie, przykrość, złość, rozczarowanie itp itd.

 

Niby dokładnie znamy emocje, ale cholernie trudno je nazwać. Kiedyś, gdy chodziłam na terapię, dostałyśmy kartki A4 z wypisanymi emocjami i zadanie aby przez jakiś czas prowadzić dzienniczek emocji - strasznie to było trudne na początku. Ale jak juz się ustaliło co czujemy (czasem kilkanaście róznych stanów emocjonalnych) łatwiej było pójść do przodu z danym problemem, sytuacją.

 

Jak już sobie to przemyslisz - możesz nawet wynotowac na kartce - to nawet jak mąz dalej będzie udawał, ze nic się nie stało, sama do niego podejdź i powiedz, że chyba nadszedł czas na rozmowę o tym, co się wydarzyło. I nie daj się zbyć, ale też nie naciskaj na maksa, nie zmuszaj (bo i tak może przeciez być, ze on nei będzie chciał rozmawiac). Poczekaj jeszcze trochę, a jak dalej nie będzie chciał rozmawiac, to przygotuj sobie po prostu to, co chcesz mu powiedzieć i powiedz, że chcesz by Cię wysłuchał. Zacznij mówic i powinno jakoś pójśc....

 

i postaraj się nie zamartwiac - wszystko można naprawić, jeśli się chce :D

 

tzrymaj się cieplutko :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby mi mąż wyjechał z "to twoja wina bo mnie sprowokowałaś" po rękoczynie (zresztą sobie takowego nie wyobrażam), to odbyłoby się pakowanie walizek. Jeśli on myśli że uderzenie ciebie jest dopuszczalne w pewnych sytuacjach, to się niestety może powtórzyć i pewnie tak będzie. Przekroczyliście ważną granicę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Niby dokładnie znamy emocje, ale cholernie trudno je nazwać. Kiedyś, gdy chodziłam na terapię, dostałyśmy kartki A4 z wypisanymi emocjami i zadanie aby przez jakiś czas prowadzić dzienniczek emocji - strasznie to było trudne na początku. Ale jak juz się ustaliło co czujemy (czasem kilkanaście róznych stanów emocjonalnych) łatwiej było pójść do przodu z danym problemem, sytuacją.

 

a dzienniczek emocji też przerabiałam .... zawsze miałam z tym problem, bo emocji ci u mnie kikanaście w minucie :oops: :lol:

 

a w temacie -

znam ten typ faceta - rozmowa o problemach nie jest łatwa ... mój małż taki jest - uparty , jak sie uprze to nie przegadasz .... oczywiście nigdy nie jest winien niczego :wink:

natomiast potrafi sie pohamować ... kiedy już naprawdę w nim wrze jak się żremy (bardzo rzadko, ale się zdarza i to na ament) ...i kiedy wbijam szpilę i drążę - i widze, że jest na granicy i ma ochotę mnie gołymi recami udusić ...to on nagle się zamyka .... przestaje sie odzywać , odchodzi, ignoruje .... foch normalnie :o :lol:

czasem potrafilismy ze sobą 2 tygodnie nie gadać ... oba uparte jak osły ... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisze krotko: gdyby moj maz podniosl na mnie reke chocby bylby to pierwszy raz odeszlabym od niego. Jestesmy malzenstwem 16 lat i moj maz wie, ze jesli zrobilby cos takiego to zostalby sam, czesto go prowokowalam, on az sie pienil ze zlosci ale wiedzial, ze jesli by uderzyl to bylby to pierwszy raz ale i ostatni zarazem.

 

rela5 jesli Cie uderzyl raz zrobi to ponownie - mozesz nie wierzyc ale tak bedzie, jak nie teraz to za kilka lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisze krotko: gdyby moj maz podniosl na mnie reke chocby bylby to pierwszy raz odeszlabym od niego. Jestesmy malzenstwem 16 lat i moj maz wie, ze jesli zrobilby cos takiego to zostalby sam, czesto go prowokowalam, on az sie pienil ze zlosci ale wiedzial, ze jesli by uderzyl to bylby to pierwszy raz ale i ostatni zarazem.

 

rela5 jesli Cie uderzyl raz zrobi to ponownie - mozesz nie wierzyc ale tak bedzie, jak nie teraz to za kilka lat.

 

nie zgadzam się z tym - nie zawsze tak jest. Jest tak często, ale nie jest to reguła. Dlatego ważne jest to, co było wyżej pisane: czy mąż bywa agresywny, czy często traci panowanie nad sobą i np. niszczy przedmioty, wali w scianę, drzwi itp. Bo jeśli bywa tak agresywny, to niestety może byc tak jak pisze maqpie.

 

Nie toleruję przemocy i nigdy nie byłabym z kimś, kto bije (nie chodzi mi o jednorazowy wypadek), ale wiem tez, że ludzie popełniają błędy i potrafią z nich wyciągac wnioski. Oby tutaj mąz wyciągnał dobre wnioski. Nie warto od razu wszystkiego przekreslac, a na pewno ne w złości. Ile znam sytuacji, w ktorych kobiety mówią, że jakby mąż zdradził, to odeszłyby od razu, a jak się zdarza taka sytuacja - zostają. Nic nie jest czarno-białe i nie zawsze możemy byc pewni jak postąpimy w sytuacji, w krej nigdy wczesniej się nie znaleźliśmy.

 

ja uważam, że warto dac sobie szansę, tylko jedną, ale dać. Oczywiście w przypadku, gdy maż rozumie, że źle zrobił, nie próbuje na kobietę zrzucać winy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo współczuję takiej sytuacji i tak się zastanawiam, jak ja bym postąpiła? i szczerze mówiąc nie wiem....niby z jednej strony przekroczenie takiej granicy powinno być jednoznaczne z pakowaniem walizek bo wiadomo - jak raz zrobił to pewnikiem kiedyś to powtórzy choćby nie wiem jak się zarzekał, ale z drugiej strony przecież na pewno się kochacie skoro 8 lat razem jesteście, czy można przekreślić wszystko po 1 awanturze?

staram się też postawić na miejscu twojego męża, bo tak sobie myślę, że skoro nigdy nie był wybuchowy i nigdy ręki na Ciebie nie podniósł to nie możliwe żebyś ten jeden raz tak go rozjuszyła, że akurat to spowodowało, że cię szarpnął....tu musi być coś jeszcze, jakieś drugie dno - może mąż ma jakieś problemy, o których nie chce rozmawiać i po prostu przelała się w nim czara goryczy?

 

tak sobie myślę, że rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa i postawienie sprawy jasno - (o ile go kochasz i chcesz mu wybaczyć) - że to był pierwszy i ostatni taki jego wybryk, jeśli cię kocha to ma cię również szanować i nie ważne co mu powiesz czy zrobisz - nie wolno mu podnosić na ciebie ręki, przy kolejnej chociażby próbie - powiedz że spakujesz mu walizy i jego obciążysz winą za rozpad związku. i nie daj sobie wciskać, że go sprowokowałaś, co to on mózgu własnego nie ma, żeby nie dać się sprowokować? co się stało to się nie odstanie ale on musi mieć świadomość, że to nie ty tu jesteś winna (choćbyś nie wiem jak mu dopiekła), i że to się nie ma prawa więcej powtórzyć bo to będzie koniec. myślę, że jeśli mu zależy na tobie, was, związku i rodzinie to zapali mu się światełko ostrzegawcze.

w każdym razie życzę żeby się poukładało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cos mi się zdo (wnioskując z treści wpisów autorki), że On nie poczuwa się do winy .....

 

no tak, ale może się poczuje w momencie gdy autorka uzmysłowi mu jak wielki błąd popełnił i jak bardzo skrzywdzona ona się czuje, mężczyźni nie są przecież tacy jak my, myślą i czują troszkę inaczej i on może sobie myśleć, że nic się nie stało - dopóki prosto w twarz nie zostanie mu powiedziane. nie chcę tu urągać mężczyznom ale znam takich (niestety), którzy by się nie domyślili - na prawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cos mi się zdo (wnioskując z treści wpisów autorki), że On nie poczuwa się do winy .....

 

 

no i tutaj klops - bo jak faktycznie będzie próbował się tłumaczyć "To Twoja wina, sprowokowałaś mnie... itp" to jestesmy w czarnej d..pie. Bo nie poczuwając się do winy daje jasny komunikat, ze wolno mu było tak się zachowac, ze miał prawo, że to normalne. A to nie jest normalne, nie miał prawa, chociazby nie wiem co (no, chyba, żebyś się zona topiła i panikowała, to wtedy faktycznie byłoby trzeba).

 

Gdy pisałam, ze warto dać sobie szanse to tylko pod warunkiem, ze mąż wykaże jakąś skruchę, przeprosi, obieca poprawę , no nie wiem, co jeszcze - po prostu zachowa się tak, jak mądry facet, który popełnił błąd i bardzo tego załuje.

 

A bezposrednio po tym, jak uderzył to co zrobił? Coś powiedział? Jak się zachował?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rela5 rozumiem Twój ból i smutek :cry:

Gdyby od razu się zreflektował.że sprawy poszły za daleko ,łatwiej byłoby rozmawiać i przepraszać .

A najgorsze jest,ze nie wiesz co myśli ta druga osoba,czy żałuje i nie może się zdobyć na pierwszy krok czy zapiekła sie w złości i czuje sie sprowokowana :-?

O walizkach nic Ci nie napiszę bo tylko Ty wiesz wystawić czy wybaczyć.

 

Ale nurtuje mnie coś innego zrobił tą budę czy nie

Gdyby zrobił byłby to krok we właściwą stronę ,w końcu pies się z nim nie kłócił

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...