monah 17.10.2009 21:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 czesto jest tak ze inwestor wymusza taka sytuacje mowiac ze inni mowili mu o krotszych teminach i wykonawca idzie na to majac swiadomosc ze terminu nie dotrzyma,a potem jest jak jest proszę Ciebie... co to za tłumaczenie? ja jestem - sic! - tłumaczem, i jak mówię klientowi, że będzie na poniedziałek rano, to będzie na poniedziałek rano. choćbym miała w nocy w weekend siedzieć - ot, tak jak dziś. a jak wiem, że nie dam rady, to zlecenia nie przyjmuję - i kropka. kasę biorę za jakość i terminowość. a Ty jako fachowiec będziesz zarywał nocki, żeby zdążyć z wykończeniówką Twojego klienta na czas? wątpię... gdyby wszyscy podchodzili do zleceń i klientów w ten sposób, nie mielibyśmy takich sytuacji. płacę -wymagam. oczekuję jakości i terminowości. a jeżeli się nie jest wystarczająco profesjonalnym, żeby to zapewnić - to się zlecenia nie bierze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
iva_marti 17.10.2009 21:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Nigdy nie naciskałam na fachowców. Fachman od płytek dwie małe łazienki robi od czerwca (nadal nie są skończone). To chyba dość czasu,żeby zrobić to porządnie. Jeśli któryś dzwoni i pyta cczy moze nie przychodzić ,bo.... To dla mnie nie było problemu i tak wiedziałm, że trzymają mnie inne rzeczy więc nie ma pośpiechu. Chciałam mieć tylko zrobione porządnie. Dobrze ,że facet który nam budował dom do stanu deweloperskiego to super fachowie/ pasjonata. Chyba bym oszalała mając takie przejścia już od samych fundamentów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 17.10.2009 21:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 U mnie 4 łazienki, 2 x hall, 2 x kuchnia - 4 miesiące z dwoma przerwami na świąta. Pora zadzwonić do pana glazurnika :) Więcej asertywności Iva, więcej asertywności. Nie trzeba się drzeć na ludzi, by pewne rzeczy uzyskać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
iva_marti 17.10.2009 21:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Zresztą tak jak napisała Monah przyjmując zlecenie zgadasz sie na warunki. Jeśli nie jesteś wstanie czegoś zrobić,to albo odmawiasz ,albo przekonujesz inwestora ,że zrobienie czegoś w takim terminie nie jest możliwe i ustalacie nowe warunki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
iva_marti 17.10.2009 22:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Nefer nie wiem czemu tak głupieje na budowie ,bo ja przecież asertywna baba jestem. Chyba dlatego, że każdy niższe ceny daje i niezręcznie mi potem jeszcze naciskać i odliczać za zniszczenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 17.10.2009 22:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Nefer nie wiem czemu tak głupieje na budowie ,bo ja przecież asertywna baba jestem. Chyba dlatego, że każdy niższe ceny daje i niezręcznie mi potem jeszcze naciskać i odliczać za zniszczenia. Ależ Iva - to nie ma nic wspólnego. Ceny są takie jak ustalicie - obie strony się na nie zgadzają i już. A niszczyć nie powinno się cudzej własności. Więc następnym razem nie daj się :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 17.10.2009 22:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 w rezultacie, doliczając ceny tych zniszczeń, dajesz wyższe ceny tak to jest, kiedy robią znajomi znajomych czy rodzina... nie można nawet porządnie natupać! ... a może można? wiecie co, moja Mama miała takiego "fachowca" z Bożej łaski... ale właśnie jakiś znajomy znajomych... no i niedawno robiła sobie płytki i remont generalny w toalecie. tzn. właściwie ja to robiłam za nią tracąc przy tym sporo czasu i nerwów, rzecz jasna. i pewnego dnia przyjeżdżam, żeby sprawdzić pana fachowca, patrzę - a tam na krawędzi geberita, gdzie miała być fazowana zeszlifowana fuga,jest położona taka obleśna plastikowa maskownica, gruba na centymetr. trupem padłam prawie. pytam się: panie, co to ma być?! a on mi na to: no, a co? pytam Mamy: mówiłaś Panu, że kazałam zeszlifować fugę ładnie na krawędzi? Mama: mówiłam, ale powiedział, że tak się nie robi, że tak się zrobić nie da! i że wszyscy tak robią, z tą maskownicą... zrąbałam Pana od góry do dołu, fukał, focha strzelił, obrażał się, że on nie ma maszyny, że ręcznie to dużo roboty, ale usłyszał - albo Pan to zrobi, albo Panu nie zapłacę. więc zdarł to plastikowe gówno i zrobił piękną fugę. i wiecie, co moja Mama szeptem w kuchni mi powiedziała? "ojej, a może za bardzo na niego nakrzyczałaś, może się obraził!" iva_marti - to Twój dom będzie. Twój portfel, Twoje nerwy. obrażą się, to trudno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 18.10.2009 11:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2009 my w kazdej umowie zawieramy zapis, że za wszelkie zniszczenia, uszkodzenia w mieszkaniu (wchodzą w to równiez gotowe produkty) odpowiada finansowo wykonawca. Pzred wejściem do mieszkania są "oględziny", że wszystko ok, i od momentu wejścia na wykonawcy ciąży odpowiedzialność za to, co dzieje się w mieszkaniu. Równiez w protokole przekazania kluczy mamy różne zapisy typu: Wykonawca zobowiązuje się do zamykania okien przed każdorazowym opuszczeniem mieszkania, do wyłączania urzadzen elektrycznych z gniazdek itp, itd. nawet jeśli bedzie to montaż kuchni - to przed wejściem montazystów z meblami, wchodzi szef z mężem i oglądają czy nie ma uszkodzeń pzred ich wejściem. Po oględzinach podpisujemy pismo o odpowiedzialności. Tak jesteśmy umówieni. Może dla kogoś to przesada, ale nie ma szans bym wpuściła kogoś (jakiegokolwiek wykonawcę) do mieszkania bez podpisania tej odpowiedzialności. Jak będą montowac płyty staronu w łazience, też tak będzie. Jak szybę do prysznica tez tak będzie. Tym bardziej, że nawet najlepszemu fachowcowi może się coś takiego pzrydarzyć. A uszkodzenia się zdarzyły: poprzednia ekipa uszkodziła nam posadzkę - dylatację w pzredpokoju i przy drzwiach wejściowych. Poniewaz musiała to naprawić nowa ekipa - koszty robocizny i materiału odliczę od wypłaty wynagrodzenia poprzedniej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elena76 18.10.2009 13:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2009 Iva_marti, bardzo współczuję i doskonale rozumiem. Mamy teraz fachowców od elewacji i za każdym razem jak tam jestem to oglądam okna i drzwi bo żadnej rysy nie zniosę. A jak będzie to też płazem tego nie puszczę. Staram się też nie mieć jednocześnie więcej niż jednej ekipy, bo wszystkich nie dopilnuję, a przy ważniejszych pracach biorę urlop i jestem przy montażu. Mam w nosie, że fachowcom może to nie pasować. Morfeusz, bardzo dobre podejście, chyba jeszcze nie za późno, żeby wprowadzić je w życie u siebie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Patty1719502153 18.10.2009 16:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2009 Już mi się chce płakać nad tym wszystkim. Wprowadzę się do nowego domu, gdzie wszystko będzie poobijane, poszczerbione itp. Piszecie o "peudofachowcach". Ale to nie jest jeszcze cały problem budowlany. Mnie o depresję przy każdej wizycie na budowie przyprawiają: - po pierwsze poprawki - no nie tak miało być, da się poprawić....oczywiście na koszt fachowca, ale co z tego jak skuwa mi płytki na środku łazienki, a ja mam wrażenie, że tak jak za pierwszym razem to już nie będzie.... - po drugie zaczęłam sprzątać i dopiero teraz widze zarysowane schody, parapet, okno...i na kogo zwalić winę? A przciez sprawdzałam, ale w tym kurzu i zamieszaniu budowlanym to nie wszystko sie da zobaczyć.... I wiem, że powinnam się cieszyć z nowego domku, tyle że wiem że tam ciągle coś nie tak... Diagnoza: depresja budowlana Zalecenia: jaknajszybsza przeprowadzka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mia123 18.10.2009 21:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2009 To fakt, że na każdej budowie, bądź remoncie są jakieś zniszczenia. U mnie np. panowie od wstawiana drzwi już uszkodzili framugę (na razie tylko jedną, bo są tylko jedne drzwi). Ma to jakoś zarobić, że nie będzie widać. Ściany też przy okazji pouszkadzali, szczególnie przy robieniu podwieszanego sufitu. Trudno. Ja sama też przywaliłam parę razy drabiną w ścianę i też bym się musiała przy tym wkurzać. Owszem zwracam uwagę jak coś zniszczą i każe naprawiać, ale tez jakoś tak straszliwie się tym nie przejmuje Wprowadzę się i sama zaraz coś porysuje, poobijam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eloa 18.10.2009 22:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2009 Wiem, że nie każdy to potrafi, ale na wynajętego fachowca jednak można nabuczeć i kazać mu poprawiać/naprawiać, albo niech idzie papa. U mnie teść (przyszły ) jest fachowcem i to jest dopiero masakra. Całe mieszkanie jest przewracane do góry nogami łącznie ze zmianą układu pokoi. Jak widzę jakaś usterkę to przez pół dnia wymyślam jak by to delikatnie powiedzieć, żeby go nie urazić. W końcu poświęca swój czas i ciężką pracę i to za friko wiec nie mogę się okazać niewdzięcznicą. Z najnowszych usterek: ościeżnica do łazienki się połamała, a świeżo pomalowana sypialnia nadaje się do kolejnego malowania (ale to też za sprawą panów od budowy szafy). Bywa ciężko, tyle wam powiem. Przy budowie domu nie wiem czy bym dotrwała do czasu zrobienia dachu, żeby z niego skoczyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mia123 19.10.2009 05:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 Z jednej strony fajnie jak ktoś ze znajomych albo rodzina dużo pomaga, bo napewno taniej Więc pewnie bym odpuściła, albo poprosiła, żeby "tu coś jeszcze z tym zrobić..." Ale szczerze mówiąc gdybym miała wybierać teraz czy zapłacić rodzinie/znajomemu czy obcej osobie to wybrałabym obcą osobę. Kolega bujał się 2 miesiące z łazienką, która mu kolega z pracy kafelkował - łazienka 3 m kw. Miał potem u mnie kafelkować łazienkę, kuchnię, przedpokój i balkony, ale wymiękłam po 1,5 miesiąca (u mnie chyba by tyle metrów z pół roku jak nic robił). Zrezygnowałam z niego (długo się zastawiałam jak mu to powiedzieć). A kafelkarze, których znalazłam, skończyli prawie w tym samym terminie co "znajomy glazurnik", a robili 2 razy większą łazienkę, kuchnię, przedpokój i 2 wymyślne sufity podwieszane. A biedny mój kumpel nie mógł nawet tego kolegi najnormalniej w świecie opierdolić, żeby się pospieszył. Przy okazji złamał jeszcze 2 dekory, kafelki się zapadają i kazał dokupić kafelki, które potem zakrył podwieszanym sufitem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 19.10.2009 06:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 Z jednej strony fajnie jak ktoś ze znajomych albo rodzina dużo pomaga, bo napewno taniej Więc pewnie bym odpuściła, albo poprosiła, żeby "tu coś jeszcze z tym zrobić..." Ale szczerze mówiąc gdybym miała wybierać teraz czy zapłacić rodzinie/znajomemu czy obcej osobie to wybrałabym obcą osobę. Kolega bujał się 2 miesiące z łazienką, która mu kolega z pracy kafelkował - łazienka 3 m kw. Miał potem u mnie kafelkować łazienkę, kuchnię, przedpokój i balkony, ale wymiękłam po 1,5 miesiąca (u mnie chyba by tyle metrów z pół roku jak nic robił). Zrezygnowałam z niego (długo się zastawiałam jak mu to powiedzieć). A kafelkarze, których znalazłam, skończyli prawie w tym samym terminie co "znajomy glazurnik", a robili 2 razy większą łazienkę, kuchnię, przedpokój i 2 wymyślne sufity podwieszane. A biedny mój kumpel nie mógł nawet tego kolegi najnormalniej w świecie opierdolić, żeby się pospieszył. Przy okazji złamał jeszcze 2 dekory, kafelki się zapadają i kazał dokupić kafelki, które potem zakrył podwieszanym sufitem my mamy takie podejscie, że od znajomych, znajomego znajomych jak najdalej w tych sprawach - cięzko opitolić, zwrócic uwagę, ponaglać itp. - takie osoby czują się często jakby miały taryfę ulgową. Podobnie jest z przechodzeniem na "Ty" z wykonawcą, jego pracownikami itp. Kiedyś bylam za tym, ale mąż skutecznie mnie z tego wyleczył - przekonałam się na własnej skórze, że łatwiej coś wyegzekwowac: poprawki, usterki, terminowość będąc z kimś na Ty. Jakaś taka większa dyscyplina pracy jest, kiedy mówią do Ciebie per Pan/Pani. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
iva_marti 19.10.2009 07:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 My właśnie jestesmy na Ty. Gatki szmatki o wszytkim i o niczym. O czasach szkolnych, o nowej dziewczynie (wykonawcy ), o pracy ,o dzieciach itd. Jak się wejdzie na takie tematy osobiste ,to potem dłupio jak do obcego. Ja zawsze delikatnie mówię co jest źle,ale nie zawsze to przynosi oczekiwany efekt. Jak za zniszczenie fug zwróciłam uwagę nie tym co trzeba to obrazili jak baby, ale jak ubili płytki zakładając parapet, to nawet nie powiedzieli. Oczywiście ja się pomykliłam to ich przeprosiłam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tamtu 19.10.2009 18:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 Przeczytałam ten wątek i stwierdziłam, że głupi to ma więcej szczęścia niż rozumu.Przez przypadek trafiła nam się ekipa, która weszła do ocieplania poddasza i wyjdzie ostatnia.Robią wszystkie prace k-g, łazienki, drobne przeróbki elektryki (jak kontakt okazał się być 15 cm nie w tym miejscu lub po nie tej stronie drzwi), układanie gresu, oprawianie parapetów, a na końcu malowanie. Po nich wchodzi człowiek do schodów, parkietów i barierki, a jak sobie pójdzie to wracają żeby zrobić drobne poprawi i resztę malowania.I teraz wiedzę, że jest to idealne rozwiązanie - nikt na nikogo nie zwala, a my mamy wiele kłopotów z głowy. Tamtu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mia123 19.10.2009 18:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 Ja właśnie wróciłam z mieszkania. Panowie kładą panele. Na moich oczach jeden przywalił panelem o ścianę... dziura została oczywiście... Powiedziałam, żeby bardziej uważali bo ściany są już gotowe. Zobaczymy jak będą wyglądać jak wyjdą... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 19.10.2009 20:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 Ja właśnie wróciłam z mieszkania. Panowie kładą panele. Na moich oczach jeden przywalił panelem o ścianę... dziura została oczywiście... Powiedziałam, żeby bardziej uważali bo ściany są już gotowe. Zobaczymy jak będą wyglądać jak wyjdą... no i ja bym nie odpuściła - nie jakieś gderanie czy opieprzanie: po prostu biorą szpachelkę w rękę i naprawiają uszkodzenia po skończonej robocie. materiał kupują na własny koszt. Normalnie, uczciwie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mia123 20.10.2009 05:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2009 Wiesz, jedno uszkodzenie to nic, każdy jest człowiekiem, ale jak będzie tego więcej to się wku*ie. Przy sufitach podwieszanych średnio dobrze zarobili te dziury (bo zarobili uszkodzenia po sobie). A teraz ściany są już gotowe, pomalowane 2 razy. Najlepsze było jak już po wyjściu ekipy znalazłam ciapy fugi z łazienki na ścianie, prawie pod sufitem. Nie wiem co oni tą fugą robili - rzucali się czy co, ale dobrze, że ściana nie była jeszcze pomalowana (ale gładź była już gotowa). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 20.10.2009 05:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2009 Wiesz, jedno uszkodzenie to nic, każdy jest człowiekiem, ale jak będzie tego więcej to się wku*ie. Przy sufitach podwieszanych średnio dobrze zarobili te dziury (bo zarobili uszkodzenia po sobie). A teraz ściany są już gotowe, pomalowane 2 razy. Najlepsze było jak już po wyjściu ekipy znalazłam ciapy fugi z łazienki na ścianie, prawie pod sufitem. Nie wiem co oni tą fugą robili - rzucali się czy co, ale dobrze, że ściana nie była jeszcze pomalowana (ale gładź była już gotowa). ja zauwazyłam, że jak Panowie mają świadomość, że kazde uszkodzenie to dla nich dodatkowa praca i straty finansowe (zawarte to tez w umowie)- to się baardzo starają i nic się nie dzieje. A jak się stanie, to jak pisałam wyżej, nie chodzi o to, by człowieka pognębić, ochrzanic itp. - bo nawet najlepszemu się zdarzyc moze. Chodzi o to, by było uczciwie, a uczciwie moim zdaniem jest tak, ze jak się coś zniszczy to trzeba to naprawić / odkupić czy co tam jeszcze. Wydaje mi się (a raczej pewna jestem), ze przymyknięcie oka na początkowe uszkodzenia (jak np. to uderzenie panelem w ścianę) pracownicy odbierają jako zielone światło: "inwestor się nie czepia, więc po co nadmiernie uważać" A jak przed rozpoczęciem danej pracy będzie wiedział, ze każde uszkodzenie bedzie musiał pokryc z własnej kieszeni - stara się i to bardzo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.