Agduś 09.11.2009 21:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2009 Ja również jestem przykładem DDA niepijącego. Mało tego, mój małżowin jest biedny ze mną (zresztą znajomi też narzekają) bo jestem totalną przeciwniczką alkoholu. Dzieci alkoholików dzielą się na kilka grup, bohaterów, maskotki itp. W zaleznosci od charakteru i od miejsca zajmowanego w rodzinie- jako dorosła osoba może mieć problemy z alk. lub nie. Nie wiem, jaką pozycję w rodzinie zajmowałam, nie wnikałam w to nigdy. Z całej tej sytuacji wyszłam stosunkowo obronną ręką. Do picia alkoholu mam chyba "normalne" podejście. No może z wyjątkiem tego, że nie chciałabym mojego małża zobaczyć pijanego (nie zdarzyło się) i nie pokazałabym mu się w tym stanie (też się nie zdarzyło - pokazać, bo stan się zdarzył parę razy:wink: ). A co do instytucji, to mam dokładnie takie samo zdanie. Moja ciocia rozwodziła się dłuuugo i namiętnie. Absurdy piętrzyły się jeden za drugim! Facet np. twierdził, że płacił za mieszkanie. Ciocia miała rachunki za wszystkie lata, on żadnego. Powiedział, że zgubił je i... sędzina uwierzyła! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
acca5 17.12.2009 21:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2009 Sadzę,że dziewczyna powinna dobrze przemyśleć co jej przeszkadza w jej własnym życiu i co przeszkadza dzieciom cieszyć się radościami dzieciństwa i podjąć konkretne kroki.znaleźć małe mieszkanko-wynająć je, zażądać przy pomocy dobrego adwokata w momencie rozprawy o rozwód- nawet przy tej pierwszej- o alimenty dla dzieci i rozwieść się z draniem , rozwód z jego winy- jest o co walczyć, znaleźć świadków i opowiadać o swoim nieszczęściu co niektórym tak aby mogli służyć za tych właśnie świadków, rodzeństwo, rodzice, nawet sąsiedzi, pan z baru- gdzie mąż przesiaduje, zaświadczenia z ośrodka AA itp- dobry adwokat sobie z tym poradzi, potem podział majątku-zawsze coś jej się dostanie po sprzedaży domu.z tym musi się liczyć.Przynajmniej ma spokój psychiczny i pewne jutro- bo nic poza dziećmi ja nie zaskoczy. no chyba że były mąż jeszcze będzie ja gnębił- a z własnego doświadczenia wiem ,że potrafią robić to długo-chyba się panowie nudzą i zazdroszczą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
adam_mk 24.12.2009 12:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2009 "panowie nudzą i zazdroszczą." Nie przemyślałaś to pieprzysz jak potłuczona.... Pijak to nienaprawialna tragedia. A potrafisz sobie wyobrazić babę -pijaczkę? Taką co tylko od rana do wieczora kombinuje skąd wziąć jeszcze jedną "małpkę", twierdzi, że się wszystkim zajmie (domem, dziećmi, porządkami itd) i tylko trzeba jej na to zostawić jakie 50zł... codziennie... przez całe lata.... Tu nie ma mądrych! A już na pewno nie instytucje! Specjaliści od problemu skończyli się razem ze Związkiem Radzieckim... Chyba szkoda... I do tego... nie ma dwóch takich samych sytuacji.. Nie ma jednej uniwersalnej recepty! Pozostaje - uciekać jak najdalej. Adam M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
acca5 24.12.2009 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2009 Adam- powiedziałam z własnego doswiadczenia i wiem ,że jest to choroba.Mój były juz nie pije i dalej mnie męczy, Wiem,że każdy ma inna sytuację i wiem, że kazda sytuacja jest inna, wiem,że należy uciec jak najdalej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
adam_mk 24.12.2009 13:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2009 Jak się coś ma, to bywa, że się tego nie czuje...Dotkliwe i czasem nie do zaakceptowania jest poczucie straty.Dlatego bywa różnie... nie z nudów... Adam M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jani_63 24.12.2009 23:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2009 A potrafisz sobie wyobrazić babę -pijaczkę? Taką co tylko od rana do wieczora kombinuje skąd wziąć jeszcze jedną "małpkę", twierdzi, że się wszystkim zajmie (domem, dziećmi, porządkami itd) i tylko trzeba jej na to zostawić jakie 50zł... codziennie... przez całe lata.... Tu nie ma mądrych! A już na pewno nie instytucje! Adam M. Ja potrafię. A właściwie wyobraźni to by mi nie starczyło. Za to w pamiętniku, jakbym zaczął pisać, to kilka rozdziałów murowane. "Niezapomniane przeżycia" Wracasz z pracy, dziecko chce obiadek, wiec się rzucasz między gary, bo "połówka" albo śpi, albo poszła między ludzi. Na pytanie: czemu nie ma obiadu dla dziecka?, słyszysz: - przecież ma ojca. Możesz zrobić. Oczywiście feministki mogą twierdzić że jest równouprawnienie. Ale może nie w takiej sytuacji. W temacie: moim zdaniem nie ma życia z alkoholikiem. No chyba, że ten wyraża skruchę i szczerą chęć leczenia, która potem konsekwentnie realizuje. W innych wypadkach - sorry Winnetou, ale musimy się pożegnać. Im szybciej, tym lepiej. Alkoholik, narkoman, jeśli jest uzależniony to będzie się bił w pierś, zarzekał, wyrażał skruchę, przysięgał, kajał, i co tam tylko chcesz, byle mu odpuścić. Później się będzie trochę bardziej pilnować, a nawet jest w stanie rozpocząć pełną "pozorację" dobrych intencji. Ale to tylko do czasu. Krótki antrakt w spektaklu "Życie" Potem "a piać od nowa". Właściwie w 90-kilku % deklarację "nawrócenia" można wsadzić między bajki. Wrzód trzeba przeciąć, a nie się z nim pieścić. To boli, fakt. Ale też szybciej się goi. A przy okazji ZDROWYCH, WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ŻYCZY http://www.gify.liq.pl/www/linie/linie_www_gify_liq_pl%20(387).gif Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 25.12.2009 17:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Przymusowe leczenie jest możliwe po zgoszeniu delikwenta do specjanych komisji działających przy urzędach gminy albo miasta. Uprzedzam jednak, że egzekwowanie postanowienia o przymusowym leczeniu trwa czasem i dwa lata (tyle jest ważne postanowienie). Wiem, że jak alkoholik nie chce sam sie leczyć, to na nic przymusowa terapia. Niestety skierowanie delikwenta na komisje nic nie daje, ponieważ do podjęcia leczenia potrzebna jest jego zgoda. Leczenie o charakterze przymusowym możliwe jest dopiero jak postanowi o tym sąd. Czyli praktycznie - niemozliwe . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 25.12.2009 17:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Do rozwiązywania takich problemów są odpowiednie instytucje............................................ O swieta naiwnosci . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.12.2009 17:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Poniżej - o współuzależnieniu - dla żon, matek , mężów , sióstr i braci osób pijących ....artykuł znajduje się na bardzo przydatnej w temacie stronce:http://www.alkoholizm.info.pl/ POMAGIERZY Zanim alkoholik straci wszystko otacza się ludźmi, którzy gotowi są mu pomagać. Towarzyszą mu przez lata. Osoby te ochraniają go jak potrafią, załatwiają za niego co mogą, zawsze są w pogotowiu, licząc, ze przyjdzie moment, gdy do pijącego coś dotrze". Całymi latami rozmawiają, proszą, grożą, odchodzą i wracają, próbują podstępem... Pożyczają pieniądze, kryją wpadki, usprawiedliwiają nieobecności w pracy, łagodzą konflikty, utrzymują finansowo, sprzątają po awanturach, chowają alkohol lub przeciwnie starają się, by był zawsze w domu, by pijący nie chodził do kolegów... Wybaczają zdrady, niesłowność, kłamstwa, brak odpowiedzialności. Cierpią, czują się pokrzywdzone, nie mogą się pogodzić ze zmarnowanym życiem, nie mogą liczyć na żadną pomoc, wstydzą się, że są bite i poniżane, ale... płaca kaucje za wyciągniecie z wiezienia, opłacają adwokatów, by pijacy odzyskał prawo jazdy i boją się kolejnego dnia... Wożą go do pracy, w której zawsze znajduje się ktoś życzliwy, podwożący go do baru, z którego... lepiej już by nie wracał. Czasem się buntują dla pokazania, postraszenia... Występują o rozwód, po czym wycofują pozew, zgłaszają na policji pobicie, po czym wycofują oskarżenie, pomimo narosłego długu nie egzekwują prawnie swoich racji, bo i tak nie wierzą, że go odzyskają. Same wychowują dzieci i nie domagają się alimentów. Widzą znikające z domu przedmioty i są przekonane, że nic nie mogą zrobić. Unikają rozmów o piciu i udają, ze niczego się nie domyślają. Wiedza, ze pijący rujnuje swoja rodzinę, ale starają się, by miał poczucie, ze jest przez nich nadal ;normalnie" traktowany. Gdy dostrzegają luki pamięciowe, zmieniają temat. Widza trzęsące się ręce i stawiają piwo. Dobrze wiedza, że pijący przepija właśnie swoja tygodniówkę, mając na utrzymaniu dziecko i żonę w ciąży, ale udają, ze wierzą gdy mówi, iż są to ekstra" zarobione pieniądze. Gdy dziecko dotknie rozgrzanego żelazka, oparzy się. Powstanie zaczerwienienie, które boli. Oparzenie jest skutkiem nieostrożnego zachowania, a ból tego konsekwencją. Gdy uderzy kolegę w przedszkolu, zostanie ukarane. Gdy nie odrobi lekcji, dostanie najgorsza ocenę. Uczy się, że każdy skutek ma swoją przyczynę, a odpowiedzialność polega na ponoszeniu konsekwencji za swoje czyny i decyzje. Wyobraźmy sobie jednak dziecko, które może nie ponosić konsekwencji swoich zachowań, bo np. nauczyciele w szkole patrzą przez palce na jego niedouczenie, nikt nie reaguje, gdy bije inne dzieci, a rodzice udają, że nie zauważają jego kłamstw. Jednocześnie jednak wszyscy wymagają, by to dziecko było dobrym uczniem, dobrym kolega i uczciwym człowiekiem. Oczywiście, to jest absurd. Ale taka właśnie jest sytuacja alkoholika otoczonego swoimi życiowymi pomagierami. To pomagierzy chronią alkoholika przed konsekwencjami jego picia, ułatwiając mu unikanie odpowiedzialności. Alkoholik skrzętnie to wykorzystuje, a nawet osiąga duża skuteczność w utrzymywaniu pomagierów w ciągłej gotowości do pomagania mu. Robi to przez manipulowanie poczuciem winy, wstydu, utrzymywaniem najbliższych w przekonaniu, że bez niego zginą" lub że on bez nich zginie" i będą go mieli na sumieniu; a także obietnicami, szantażami, graniem na poczuciu solidarności, wdzięczności za jakieś stare sprawy, wspólne dzieciństwo itd. Pomagierzy są w gruncie rzeczy bardzo podobni do alkoholika, w tym sensie, ze uzależniają się w sposób patologiczny od pomagania mu, tak samo jak on uzależnia się od ich pomocy. Jest to obopólne wiązanie. Chore wiązanie. Problem pomagierów polega na tym, że nie dostrzegają manipulacji alkoholika, ponieważ pomaganie mu jest im samym potrzebne. Są to bowiem często osoby o bardzo niskim poczuciu własnej wartości, zależne emocjonalnie od zewnętrznych opinii, niepewne siebie, dla których dobroć, pomaganie i cierpienie" jest sposobem budowania własnej samooceny. Osoby te doświadczały w swoim życiu odrzucenia i braku miłości, a negatywne uczucia są teraz lepsze" od ich braku. Podobnie jest w przypadku osób regularnie walczących z alkoholikiem. Agresja i nienawiść są sposobem wiązania emocjonalnego. Nie ma bowiem znaczenia czy pomagierstwo odbywa się przy akompaniamencie łez, czy agresji i pretensji. Ważne jest trwanie przy alkoholiku i ponoszenie za niego konsekwencji jego picia. Są tez oczywiście tacy, którzy pamiętają alkoholika z jego najlepszego okresu i nie chce im się pomieścić w głowie, ze sam mógł się do tego" doprowadzić. Ci chętnie kupują opowieści o złej żonie, pechu w interesach, lub o czymkolwiek. Spostrzegają alkoholika jak ofiarę jakichś zewnętrznych okoliczności, współczują i solidaryzują się z nim, wysłuchując nie kończących się wynurzeń i żalów. Wierzą, że pije, bo ma powody. Pomagają wiec, bo w biedzie trzeba pomoc... Czy zatem nie należy pomagać alkoholikowi? Jeśli pomoc sprowadza się do tego, że pomaganie pozwala pijącemu nie ponosić odpowiedzialności za skutki picia, to nigdy nie należy mu pomagać. Nawet jeśli maja to być konsekwencje bardzo poważne, czy bardzo błahe. To nie ma znaczenia. Pomoc w wyciągnięciu go z wiezienia, lub aresztu, tak samo mu szkodzi jak posprzątanie rozbitej w alkoholowej złości szklanki czy pożyczenie pieniędzy, choćby na papierosy. Taka bowiem pomoc utrzymuje alkoholika w poczuciu, ze nie jest tak najgorzej, skoro pije i jakoś" zawsze wychodzi cało z opresji. Ta pewność jest zależna od natężenia pomagierstwa. Z czasem powstaje przekonanie, ze tak właśnie być powinno, ze normalne jest, iż inni są w pogotowiu i zawsze pomogą. Rzeczywisty związek miedzy przyczyna i skutkiem zostaje zniekształcony, a z czasem zanika. Konsekwencje picia zaczynają nie dotyczyć pijącego. Stają się dla niego jakąś abstrakcja, co nasila się jeszcze intensywniej z powodu nietrzeźwości. Podobnie jak w przypadku dziecka, które odciążone od konsekwencji np. nie odrabianych lekcji nie doświadcza związku miedzy nie uczeniem się, a złymi ocenami. Tak samo pijacy nie może doświadczyć skutków swojej alkoholowej działalności w domu, bo zanim wytrzeźwieje, żona zdąży wszystko posprzątać, ogarnąć. Jak ma serio traktować problem braku pieniędzy, gdy jakoś" zawsze się" one znajdują i nie tylko dzieci głodne nie chodzą, ale i on ma wikt i opierunek? Dlaczego ma się przejmować odebranym prawem jazdy, gdy rodzina stanie na głowie, by je odzyskał. Załatwią adwokata, zapłacą... To nie on odczuje skutki związane z całą skomplikowaną procedurą odzyskania prawa jazdy, tylko rodzina. Powie ktoś: no tak, ale w ten sposób, bez pomocy i wsparcia, alkoholik stoczyłby się na samo dno byłby już na ulicy, w wiezieniu, straciłby wszystko. Nie można na to pozwolić. I to jest racja. Ale prawda jest tez to, ze w patologicznej symbiozie z pomagierami stacza się również, tylko wolniej i nie swoim kosztem, pociągając za sobą wiele niewinnych osób. Gdyby od samego początku alkoholowej kariery otoczenie odcięło się zupełnie od ponoszenia odpowiedzialności za skutki jego picia, stoczyłby się również, ale znacznie wcześniej, wtedy gdy jeszcze choroba nie była tak rozwinięta, gdy po prostu miał większe szanse, a dno nie było jeszcze tak głębokie. A to oznacza, ze szybciej tez odbiłby się od tego dna. Nie istnieje inna droga pomocy alkoholikowi. Można mu tylko pomoc w tym, by jak najprędzej doświadczył dna, wstydu, upokorzenia, kompletnego braku pieniędzy, choćby wiezienia, konieczności spania w samochodzie lub na ulicy... itd. By doświadczył na własnej skórze wszystkich konsekwencji picia i by obok nie było nikogo, kto w akcie litości zdejmie z niego choćby odrobinę tego ciężaru. Musi nastąpić taki moment, gdy tylko od alkoholika decyzji zależeć będzie jego życie. Wtedy tylko ma szanse podjąć odpowiedzialność za to życie, dokonać w nim zmian i odbić się od dna. Nie ma innej drogi. Ale bardzo ważne jest to, by w tym momencie dostrzegał szanse, te jedna realna możliwość, która jest leczenie się. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Elżbieta Kołakowska Jeśli masz jakiekolwiek uwagi, pytania, wątpliwości, potrzebujesz wyjaśnień związanych konkretnie z Tobą i Twoją sytuacją lub po prostu chcesz porozmawiać zadzwoń: (0) 603 463 703 lub napisz: [email protected]; [email protected] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
acca5 25.12.2009 19:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 O rany Daggulka święta racja. Cała prawda! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.12.2009 19:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 O rany Daggulka święta racja. Cała prawda! jeszcze jedno..... osoby współuzależnione mają bardzo dobrze rozwinięty i przez lata wypracowany system wyparcia .... nie gorzej niż sam alkoholik .... zdarzyło mi sie powiedzieć to powyższe prosto z mostu bez owijania prosto w oczy dwóm kobietom .... kończąc stwierdzeniem: "tak, to jest Twoja wina jesli twój syn będzie wierną kopia Twojego męża , jeśli w wieku 20 lat uderzy kobietę lub zostanie alkoholikiem .... wszystkie problemy wychowawcze to Twoja wina , bo pozwalasz swoim dzieciom czerpać przykład z tego co dzieje się w Waszym domu" ..... minę obie miały jakby w pysk dostały .... ale tylko przez chwilę .... zaraz potem zaczęły szukać usprawiedliwień swojego zachowania..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 25.12.2009 19:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 O rany Daggulka święta racja. Cała prawda! jeszcze jedno..... osoby współuzależnione mają bardzo dobrze rozwinięty i przez lata wypracowany system wyparcia .... nie gorzej niż sam alkoholik .... zdarzyło mi sie powiedzieć to powyższe prosto z mostu bez owijania prosto w oczy dwóm kobietom .... kończąc stwierdzeniem: "tak, to jest Twoja wina jesli twój syn będzie wierną kopia Twojego męża , jeśli w wieku 20 lat uderzy kobietę lub zostanie alkoholikiem .... wszystkie problemy wychowawcze to Twoja wina , bo pozwalasz swoim dzieciom czerpać przykład z tego co dzieje się w Waszym domu" ..... minę obie miały jakby w pysk dostały .... ale tylko przez chwilę .... zaraz potem zaczęły szukać usprawiedliwień swojego zachowania..... Niestety . Zbyt pochopnie oskarzylas te kobiety., takie choroby jak d e p r e s ja i czesto zwiazana z nia c h o r o b a alkoholowa moze byc uwarunkowana g e n e t y c z n i e . Nie oznacza to, ze usprawiedliwiam alkoholizm czy przemoc . Ale problem jest bardziej skomplikowany . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.12.2009 19:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Lump .... ja Cie prosze ..... nie pierd.... głupot ..... genetycznie to Ona może mieć niebieskie oczy tudzież łysienie w wieku 30 lat ..... współuzależnienie się NABYWA ...... Zbyt pochopnie oskarzylas te kobiety., takie choroby jak d e p r e s ja i czesto zwiazana z nia c h o r o b a alkoholowa moze byc uwarunkowana g e n e t y c z n i e . nie piszemy tu o chorych na alkoholizm ....piszemy tu o osobach współuzależnionych ..... najpierw poczytaj co znaczy to słowo , a potem się wypowiadaj .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 25.12.2009 19:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Niestety, daggulko . Geny sa odpowiedzialne za wiecej naszych zachowan niz ci sie wydaje. Przyklad jest bardzo prosty . Ta sama rodzina , ta sama rodzice , ten sam dom i wychowanie a jedno dziecko bedzie nauczycielem a drugie zawodowym zlodziejem . Rozejrzyj sie dobrze wsrod znajomych, rodzinie jak r o z ne sa dzieci z tych samych rodzicow - maja i n n y komplet genow. Syn czy corka alkoholika ma wiecej szans ze sam czy sama bedzie alkoholikiem / alkoholiczka. Nie musi, ale jej szanse na to sa o wiele wieksze . Sa ludzie , ktorzy sa tak uwarunkowani g e ne t y c z ni e , ze sa ba r d zi e j podatni na u z a l e z n i e n i a niz inni . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.12.2009 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Niestety, daggulko . Geny sa odpowiedzialne za wiecej naszych zachowan niz ci sie wydaje. Przyklad jest bardzo prosty . Ta sama rodzina , ta sama rodzice , ten sam dom i wychowanie a jedno dziecko bedzie nauczycielem a drugie zawodowym zlodziejem . jassssne ..... a doświadczyłaś, czy czytałaś? nie kupuję tego ..... jesli chodzi o współuzależnienie o którym tu piszemy - się NABYWA poprzez wspólne życie z osobą uzależnioną .... jeśli już piszesz - pisz na temat ...... jeśli chodzi o uzależnienie - pewną rolę grają geny ..... ale tylko w tym, że niektórym do uzależnienia wystarczy niewiele bo mają większe predyspozycje - innym więcej .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 25.12.2009 19:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Niestety . Zbyt pochopnie oskarzylas te kobiety., takie choroby jak d e p r e s ja i czesto zwiazana z nia c h o r o b a alkoholowa moze byc uwarunkowana g e n e t y c z n i e . Qurwa, przejęły geny od faceta-alkoholika w łóżku chyba, razem ze spermą. O tempora, o mores!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.12.2009 19:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Syn czy corka alkoholika ma wiecej szans ze sam czy sama bedzie alkoholikiem / alkoholiczka. Nie musi, ale jej szanse na to sa o wiele wieksze . syn czy córka alkoholika ma większe szanse , ze zostanie alkoholikiem / alkoholiczką tudzież bedzie miała takiego partnera, ponieważ wychowała się w rodzinie dysfunkcyjnej , takie wzorce z domu wyniosła i poszukuje w swoim partnerze paradoksalnie cech znajomych - podświadomie .... poczytaj sobie więcej o DDA .... to Ci rozjaśni temat .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 25.12.2009 19:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 - Sa ludzie g e ne t y c z n i e uwarunkowani czyli ba r d z i e j podatni na r o z n e uzaleznienia . Np sa tacy, ktorzy sa u z a l e z n i e n i od hazardu . usiadzie do pokora r a z i po herbacie - z tego powodu , ze ma p r e d y s p o z y c je genetyczne . Ktos kto ma p r e d y s p o z y c j e genetyczne i r a z sie napije - jest skonczony najprowdopodobniej. Jest kwestia debaty na ile odpowiedzialne za to sa geny a na ile uwarunkowania srodowiskowe, ale nie ma juz watpliwosci, ze p r e d y s p o z y c je gentyczne odgrywaja tu o g ro m n a role. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 25.12.2009 19:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 być może i genetyka ma wpływ na uzależnienia - ale nie jest ta dziedzina zbadana na tyle dokładnie, żeby ferować takie sądy z poparciem naukowych przykładów .... więc wypowiadać się nie będę .... rozmawiamy tutaj o osobach współuzależnionych - osobach które z alkoholikami żyją i powiem Ci szczerze, że wali mnie to czy alkoholik jest alkoholikiem bo ma takie geny czy chlał tyle, ze wpadł ...dyskutując tutaj - mnie interesuje, żeby uświadomić osobom współuzależnionym o co kaman ..... i jeśli rozmawiamy na temat i nagle wchodzisz Ty ze swoimi teoriami w temacie obok - to wkurza mnie to niezmiernie , bo odbiegasz od tematu .... chcesz se o zależnościach genetycznych alkoholików porozmawiać - idź gdzie indziej .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 25.12.2009 19:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2009 Syn czy corka alkoholika ma wiecej szans ze sam czy sama bedzie alkoholikiem / alkoholiczka. Nie musi, ale jej szanse na to sa o wiele wieksze . syn czy córka alkoholika ma większe szanse , ze zostanie alkoholikiem / alkoholiczką tudzież bedzie miała takiego partnera, ponieważ wychowała się w rodzinie dysfunkcyjnej , takie wzorce z domu wyniosła i poszukuje w swoim partnerze paradoksalnie cech znajomych - podświadomie .... poczytaj sobie więcej o DDA .... to Ci rozjaśni temat .... Daggulko .... nie ma watpliwosci, ze pewne zachowania wynosimy z domu . Dziedziczyny tez g e n y . I p r e d y s p o z y c j e genetyczne. Jesli ktos z rodzicow choruje na np nadczynosc tarczycy masz wieksze szanse jako dziecko, ze i ty bedziesz chorowac. Nie musisz na to zachorowac, ale masz w i e k s z e szanse niz ktos kogo rodzic na to nie chorowal. Dlatego wywiad medyczny zawiera p y t a n i a o choroby rodzicow. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.