Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Osiedla zamknięte - co o nich sądzicie?


morfeusz1

Recommended Posts

Kupilismy mieszkanie na osiedlu zamkniętym: płot, kamery. Osiedle to 13 domków dwupiętrowych na niewielkim terenie, z małym placem zabaw. Straznika nie ma.

 

mam pytanie do Was: co myslicie o osielach zamkniętych?

 

Pytam dlatego, że na forum naszego osiedla kilka osób krytykuje fakt istnienia ogrodzenia, kamer, furtki. I wprawdzie mam swoje zdanie na ten temat, ale chciałabym poznac Wasze, bo szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego Ci ludzie kupili mieszkanie na osiedlu zamkniętym, by teraz to zamknięcie krytykowac i ironizowac na ten temat. Byc moze kupili je ze względu na ciekawą architekturę, wysoką jakość materiałów wykończeniowych, spokojną okolicę. No, ale przecież inwestycji jest teraz sporo - mogli kupić tam, gdzie nie ma tego płotu, kamer.

 

My do tej pory mieszkaliśmy w bloku z wielkiej płyty, niemal w centrum miasta. Mieliśmy dosyć bezdomnych nocujących w klatkach (bo moga zaprószyć ogień, nie z innych przyczyn), dewastacji klatek, zbieraczy śmieci (nie dlatego, ze zbieraja, ale dlatego, ze zwykle zostawiają porozrzucane śmieci, a nie po to wyrzucam w workach, by potem one sie walały po okolicy, smierdziały itp.), połamanych ławek, nocnych spiewów pod oknami itp.

 

Kupiliśmy na zamkniętym nie ze względu na prestiż, ale dlatego, że owo ogrodzenie i zamykane furtki gwarantują mi w większym stopniu, że na tym terenie bedzie ład i porzadek, że dziecko będzie się bawiło w piaskownicy bez szkieł i innych śmieci, , że nie bedzie blokersów niszczących ławki. Kwestia samego bezpieczeństwa tez ważna: kamery dają pewien efekt psychologiczny i w pewnym stopniu odstraszają potencjalnych złodziei i dewastatorów. Nikt nam elewacji bloku nie pomaluje jakąś pseudo sztuką. Większa gwarancja spokoju, ciszy. Nikt nie wyrzuci smieci pobudowlanych czy jakichs tam innych.

 

Fajnie by było, gdyby było tak jak np. w Kanadzie, gdzie ludzie w pewnych rejonach nie zamykają drzwi nawet na klucz - ale u nas tak bezpiecznie nie jest i chyba nigdy nie będzie.

 

Są ludzie, według których zdaniem mieszkańcy osiedli zamkniętych mają kompleksy i lęk przed otoczeniem. Jak dla mnie to bzdura totalna… Boję się otoczenia, dlatego, że chcę mieszkać w bezpiecznym, ładnym i porządnym miejscu? Śmieszne.

 

Niektórzy uwazają, ze zamknięte osiedla blokują relacje międzyludzkie - tez bzdura. Wszystko zalezy od ludzi, od mentalności, od charakteru.

 

Co Wy sądzicie na ten temat?

 

edit

bo błąd ortograficzny zrobiłam :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 85
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wg mnie osiedla zamkniete należy ogrodzić ekranami dźwiękoszczelnymi do wysokości 6 m, ustawić w bramkach strażników, którzy będą wszystkich kontrolować i już.

Chceta getto ? Ja bym wam pomógł wam w nim mieszkać! Nawet wyjścia za bramę byłyby ograniczane np. do sklepów - 1 x tydzień, ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood - rozumiem, że Ty swojej działki nie będziesz miał ogrodzonej?

 

na wsi muszę ogrodzić, bo by mi krowy chodziły, ale płot mam niewysoki,

na 120 cm wszystkiego.

 

a w mieście róbta co chceta. Tyle, że to moda z Ruskich zerżnięta. Tam to jednak ma trochę uzasadnienia, bo tam strzelają. A u nas grodzić przed bezdomnymi??? :o :o :o Koń by się uśmiał. Jakby innych sposobów nie było.

Przede wszystkim jak są sąsiedzi, to nie ma ani brudnych klatek, ani bezdomnych ani pijaków. Ale jak sasiedzi się nie znają i kazdy patrzy, aby się płotem ogrodzić... jakby ścian było mało!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood - rozumiem, że Ty swojej działki nie będziesz miał ogrodzonej?

 

na wsi muszę ogrodzić, bo by mi krowy chodziły, ale płot mam niewysoki,

na 120 cm wszystkiego.

 

a w mieście róbta co chceta. Tyle, że to moda z Ruskich zerżnięta. Tam to jednak ma trochę uzasadnienia, bo tam strzelają. A u nas grodzić przed bezdomnymi??? :o :o :o Koń by się uśmiał. Jakby innych sposobów nie było.

Przede wszystkim jak są sąsiedzi, to nie ma ani brudnych klatek, ani bezdomnych ani pijaków. Ale jak sasiedzi się nie znają i kazdy patrzy, aby się płotem ogrodzić... jakby ścian było mało!

 

no tutaj się nie zgodzę - mieszkaliśmy wiele lat w jednym budynku (a moja rodzina od wybudowania tego bloku) i co z tego, ze sąsiedzi się znali? Klatki były czasem zasikane, bezdomni nocowali. Generalnie blok był bardzo zadbany: co parę lat malowanie, wymienione wszystkie instalacje, większośc sąsiadów się lubiła, sadzili drzewka, kwiaty przed blokiem, czasem zbierali porozrzucane śmieci. Ale sama ich wzajemna znajomosc nie gwarantowała, ze klatki nie będą wymaziane, posikane, że przed blikiem na ławce wieczorem nie będzie nocnych śpiewów, ze w piasek w piaskownicy nie będzie zasyfiony.

 

Poza tym bezdomni to tylko jeden z aspektow, który poruszyłam w pierwszym poście, nie chcę się na nich skupiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mieszkaliśmy wiele lat w jednym budynku (a moja rodzina od wybudowania tego bloku) i co z tego, ze sąsiedzi się znali? Klatki były czasem zasikane, bezdomni nocowali. Generalnie blok był bardzo zadbany: co parę lat malowanie, wymienione wszystkie instalacje, większośc sąsiadów się lubiła, sadzili drzewka, kwiaty przed blokiem, czasem zbierali porozrzucane śmieci. Ale sama ich wzajemna znajomosc nie gwarantowała, ze klatki nie będą wymaziane, posikane, że przed blikiem na ławce wieczorem nie będzie nocnych śpiewów, ze w piasek w piaskownicy nie będzie zasyfiony.

 

Poza tym bezdomni to tylko jeden z aspektow, który poruszyłam w pierwszym poście, nie chcę się na nich skupiać.

 

To, że się klaniali, to o niczym nie świadczy. Po prostu NIE WSPÓŁPRACOWALI!!! I o to chodzi.

Jak współpracowali przy sadzeniu kwiatków - to kwiatki rosły. Jak gdzie indziej faceci z bloku współpracowali przy pilnowaniu parkingu - to latami samochód nikomu nie zginął, ani nikt go nie porysował, ani nie ukradł radia.

I to o to chodzi.

Płot - to lekarstwo na egoizm. Niestety.

 

PS. To nie zarzut do Ciebie. Takie czasy nastały, a u nas nie ma doświadczeń samorządności. Mało kto tak nie myśli jak Ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale własnie, ze współpracowali - nie raz, nie dwa były różnorakie interwencje podejmowane razem przez sąsiadów w kwestii czystości, bezpieczeństwa, parkingu przed blokiem. Kurcze, my nawet kupowalismy Pani sprzatającej prezent na Boże Narodzenia :D

 

Ale jednak ta współpraca nie wyeliminowała całkowicie tego, o czym piszę. Bo prostu nie było takiej możliwości by to wyeliminowac. Niestety płot, kamery dają większą gwarancje, ze tego nie będzie.

 

A że egoizm? Ano egoizm. W zyciu trzeba być trochę egoistą i myślec też o sobie, o bezpieczeństwie swoich dzieci.

 

Takie czasy nastały, a u nas nie ma doświadczeń samorządności.

 

ano własnie z tym się zgodzę. Dlatego nie powinnismy się dziwić, że powstają osiedla zamknięte, mające wyeliminować większośc złych możliwości i zapewnić mieszkańcom spokojne życie (w sensie otoczenia).

Pewna jestem, że takie osiedla by nie powstawały – gdyby Polacy nauczyli się podobnej zasady w kwestiach współżycia i kultury jak mają np. Amerykanie na przedmieściach. U nich nikt nie zamyka drzwi do domu, nawet idąc na miasto, czy do sklepu, bowiem istnieje tam po prostu “coś” takiego, co powoduje iż ludzie nie są na wzajem do siebie wrogo nastawieni, bo po prostu nie ma strachu przed kradzieżą, a i również nie ma chętnych do kradzieży.

 

A to, że mamy kompleks prywatnosci to niestety też prawda, ale takie czasy. Kiedyś na domofonach były karteczki z nazwiskami, na drzwiach wizytówki - teraz ze swiecą tego szukać. Więc odgradzamy się nie tylko płotami, furtkami - jak nie mamy takiej mozliwości, robimy to inaczej. Ale co jest złego w tym, ze ktos chce mieszkac bezpieczniej, spokojniej i jesli ma tę możliwość to mieszka z płotem i furtką? Przecież domy prywatne tez są ogrodzone - dlaczego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli o mnie chodzi to nie mam nic przeciwko ogrodzonym osiedlom.

Nie każdy człowiek chce mieszkać w domu wolnostojącym, na odludziu, bez ogrodzenia. Wg mnie "osiedle zamknięte" daje komfort psychiczny - mówię o bezpieczeństwie, daje gwarancję, że będzie czysto i schludnie a piaskownica będzie bez szkieł. łatwiej o opiekę nad takim domem podczas urlopu, nawiązanie nowych znajomości - co jest trudniejsze w przypadku posiadania domu na odludziu. I rzeczywiście dziwi mnie, że ludzie, którzy jakby nie było świadomie podjęli decyzję o zamieszkaniu na takim osiedlu - narzekają na ogrodzenie.

W przyszłości też planujemy dom "na osiedlu".

A porównywanie tego rodzaju osiedla do getta jest delikatnie mówiąc niesmaczne i może niektórych obrazić. Można w inny sposób wyrażać swoje zdanie.

Ludzie w wielkich blokach znają się, ale nie współpracują. I to nic odkrywczego. Dlatego uciekają z bloków. Jedni wolą ogrodzone osiedle z kamerami a inni dom na odludziu ogrodzony z 3 stron murem albo podwójnymi sztachetami, żeby nie można było zajrzeć, dwoma czteronożnymi stróżami, videodomofonem i ochroną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma w tym nic złego

po prostu u nas takie osiedla są -postrzegane jako elitarne. I są elitarne. Choćby dlatego, że mieszkania są w nich droższe, niż w bloku. Dom można przy wkładzie pracy i kiepskiej lokalizacji wybudować tanio. Na takie mieszkanie trzeba MIEĆ kasę.

Po drugie część osób idzie tam mieszkać ze względów bezpieczeństwa, a inni dla Prestiżu (?). Nawet moja koleżanka, zachwalając mi zalety mieszkania w takim osiedlu z 10 lat temu, podkreślała bardzo, że za sąsiadów ma tam głównie lekarzy, prawników i w ogóle śmietankę. Niestety potem ta śmietanka nieźle jej dała popalić...

 

Tzw ogół nie lubi ludzi, którzy się obnoszą z pieniędzmi.

A tutaj trochę tak wygląda - kamery, ochroniarz, płot.. a w środku mafia :lol:

Na wsi też budzą niechęć domy szczelnie ogrodzone, z nieprzejrzystą bramą z za której wyjeżdżają terenowe samochody (też przecież kupowane często dla bezpieczeństwa :wink: ).

 

Nic na to nie poradzisz.

Zawsze uważałam, że lepiej i wygodniej byłoby skoszarować biednych a nie bogatych, ale cóż :lol: :wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
po prostu u nas takie osiedla są -postrzegane jako elitarne. I są elitarne.

 

BEZEEDURA - są postrzegane ale tylko przez tych, co postanowili tam zamieszkać

 

Choćby dlatego, że mieszkania są w nich droższe, niż w bloku.

 

BEZEEDURA - no i to sprawia, że są elitarne ? Elitarne to są mieszkania w drapaczach sprzedawane po 10 - 20 000 PLN za metr kwadratowy ...

 

 

Dom można przy wkładzie pracy i kiepskiej lokalizacji wybudować tanio.

 

Można - sam tak wybudowałem :) A lokalizację mam fantastycznie kiepską bo jakieś 5 minut jazdy samochodem od centrum :)

 

Na takie mieszkanie trzeba MIEĆ kasę.

 

BEZEDURA - kasę trza mieć na "mieszkania w drapaczach sprzedawane po 10 - 20 000 PLN za metr kwadratowy" ;)

 

Po drugie część osób idzie tam mieszkać ze względów bezpieczeństwa

 

To racja - mój kolega mieszka na takim osiedlu "zamkniętym" i trza przyznać, że jak obili mu japę to pod tancbudą a nie koło domu ... :)

 

A reasumując - nie mam nic przeciwko osiedlom zamkniętym - jak komuś odpowiada takie sąsiedztwo to niech sobie mieszka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po prostu u nas takie osiedla są -postrzegane jako elitarne. I są elitarne.

 

BEZEEDURA - są postrzegane ale tylko przez tych, co postanowili tam zamieszkać

 

 

My tam postanowiliśmy zamieszkac i wcale nie postrzegamy tego osiedla jako elitarne ani za jakieś bardziej prestiżowe niż inne. Sugerowalismy się tylko względem bezpieczeństwa i większą gwarancją spokoju, ładu i porządku. Sąsiedzi, jak gdzie indziej, mogą być różni, ale na pewno mniej pijaczków i awanturników na takim osiedlu. I myslę, że bardziej poczuwają się do dbałosci o to, by petów nie rzucać na chodnik, by papierek do kosza, by trawa nie była zadeptana, do ewentualnego sprzatania po psie itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
I bardzo dobrze, że się tam odnajdujecie. Tylko jak znam życie to póki co mieszkają tam młodzi z ludzie z dziećmi do lat 10. Problemy się zaczną, jak te dzieciaczki osiągną lat "naście" .. Wiem to z doświadczenia :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dobrze, że się tam odnajdujecie. Tylko jak znam życie to póki co mieszkają tam młodzi z ludzie z dziećmi do lat 10. Problemy się zaczną, jak te dzieciaczki osiągną lat "naście" .. Wiem to z doświadczenia :)

 

faktycznie, głównie ludzie młodzi, małżenstwa z dziećmi. Mam nadzieję, że jak podorastają to problemów nie będzie, przynajmniej nie takich jak z blokersami :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I myslę, że bardziej poczuwają się do dbałosci o to, by petów nie rzucać na chodnik, by papierek do kosza, by trawa nie była zadeptana, do ewentualnego sprzatania po psie itp.

 

Żebyś się nie zdziwiła.....

 

 

Napisałam, nie co ja sądzę a co "obiegowo się uważa" :lol:

Społeczność Muratora nie jest próbą reprezentatywną :lol: tak mi się wydaje

 

A co myślę ja - osobiście? Nie miałabym ochoty. Tak samo nie ma przestrzeni dla siebie, jak w bloku, tak samo ma się na karku sąsiadów, jest gorzej bo traci się jedyną zaletę bloku - anonimowość - a z mojego punktu widzenia nie zyskuje nic w zamian.

Nie ma ogródka, a jak jest to pod kontrolą, dziecko w piaskownicy trzeba pilnować, starsze dziecko puszczone samopas będzie wszystkim przeszkadzać, pies musi być na sznurku. Do tego trzeba się umieć dogadać z tymi trzema sąsiadami w domu w kwestii remontów, opłat itd. Przynajmniej koło nas na osiedlu tego typu każdy domek jest współwłasnością 4 rodzin. A jeżeli chodzi o opłaty, to już wolę zwykłą spółdzielnię, która zajmuje się zbieraniem pieniędzy, niż robić to samemu.

Przewiduję po prostu dużo problemów (trochę na bazie tej mojej koleżanki i jej przygód) przy braku przewagi nad domem wolno stojącym.

Oczywiście porównując do bloków wielkopłytowych, to znacznie lepsze jest takie osiedle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
faktycznie, głównie ludzie młodzi, małżenstwa z dziećmi. Mam nadzieję, że jak podorastają to problemów nie będzie, przynajmniej nie takich jak z blokersami :wink:

 

Nie no, pocieszę Cię - będą gorsze problemy ;) Bo z reguły dzieciaki z takich "enklaw" są bardziej rozpieszczani .. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I myslę, że bardziej poczuwają się do dbałosci o to, by petów nie rzucać na chodnik, by papierek do kosza, by trawa nie była zadeptana, do ewentualnego sprzatania po psie itp.

 

Żebyś się nie zdziwiła.....

 

 

 

przynajmniej tak jest teraz :wink: poza tym zabawki dziecka zostają w piaskownicy, tak samo innych dzieci i nigdy nic nie zginęło.

 

Nie no, pocieszę Cię - będą gorsze problemy Bo z reguły dzieciaki z takich "enklaw" są bardziej rozpieszczani ..

 

być moze jest tak jak piszesz, na pewno są bardziej dopilnowani. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Zawsze mi się wydawało, że dzieci wychowują rodzice i od nich zależy na jakich młodych ludzi wyrosną ich dzieci, a nie od meldunku :roll:

 

Dobrze, że jest tam słowo "wydawało" :) I słowo "meldunek" zastąpiłbym słowem "majętności"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego "meldunek" chcesz zastępować "majętnością"?

Przecież sam kilka postów wcześniej napisałeś, że kasę trzeba mieć na budowanie/zamieszkanie w apartamentowcu a nie w domu na zamkniętym osiedlu.

EZS napisał:

 

Na takie mieszkanie trzeba MIEĆ kasę.

 

 

BEZEDURA - kasę trza mieć na "mieszkania w drapaczach sprzedawane po 10 - 20 000 PLN za metr kwadratowy"

 

Poza tym osiedle osiedlu nie równe.

Znam osiedla zamknięte, gdzie na jednym dom 160m w stanie developerskim kosztuje 550 tyś milion. Oba osiedla są na południe od Warszawy.

 

Znam ludzi, którzy mają naprawdę duuuużą kasę. Dzieci miały tego świadomość, ale nigdy z tego powodu nie miały łatwiej, nie były uprzywilejowane. Może wyjeżdżały częściej za granicę na ferie i wakacje. Po rodzicach nie było widać, że mają kasę. A meldunek mieli bardzo dobry.

Dzieci na "zachcianki" musiały sobie odkładać z kieszonkowego (niewielkiego). Nie było opcji "mamo kup discmana, komórkę itp". Wyrosły na porządnych ludzi i forsa nie namieszała im pod czaszką.

Nadal uważam, że to jakie będą nasze dzieci zależy od wychowania a nie od meldunku.

Odbiegliśmy od tematu.

Obiecuję poprawę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Dlaczego "meldunek" chcesz zastępować "majętnością"?

Przecież sam kilka postów wcześniej napisałeś, że kasę trzeba mieć na budowanie/zamieszkanie w apartamentowcu a nie w domu na zamkniętym osiedlu.

 

A dlaczego ? Toż odpowiedź jest bardzo prosta - zdziczenie obyczajów jest wprost proporcjonalne do ilości posiadanej gotówki. A jak dodać do tego fakt zamieszkiwania w "elitarnym" osiedlu to już się może konkretnie poprzewracać w głowie :) A i rodzice jakoś agresywniej bronią swoich pociech - nawet, jeśli ewidentnie zawinili.

 

To dotyczy nie tylko "elitarnych" zamkniętych osiedli ale również każdego innego środowiska ze sporą ilością wolnych funduszy ..

 

A to, że się zna jedną czy dwie rodziny, gdzie dzieciaki są poukładane nie oznacza wcale, że większość ich rówieśników jest podobna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...