Armidia 28.10.2009 11:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 mieszkałam na osiedlu otwartym, mieszkam na zamkniętym jak wszystko osiedle zamknięte ma swoje plusy i minusy plusy: czysto, nie kręcą się przypadkowi ludzie, dzieci mają duży plac zabaw od lat w doskonałym stanie - nie schodzą się dzieciaki z całej wioski, nikt nic nie demoluje, nie brudzi, wszyscy pilnują porządku; mam wrażenie, że ludzie na takich kameralnych zamkniętych osiedlach bardziej poczuwają się do dbania o "swój kawałek przestrzeni" minusy - paradoksalnie głównie techniczne - odwieczne problemy z bramą wjazdową poza tym wkoło mnie same zamknięte osiedla, więc z psem na siusiu musimy śmigać dobre pół kilometra do najbliższego ugoru (minus w zasadzie jak pada deszcz, jak nie, to da się przeżyć ) reasumując: dla mnie osiedle zamknięte jest OK, ale oczywiście kwestia tego, co komu najbardziej odpowiada... Pozdrawiam, Armidia P.S. a co "elitarności" takiego osiedla - mam jedną refleksję, a w dodatku niewesołą - taki wizerunek zamkniętych osiedli budują głównie ludzie, którzy przyjeżdżają do stolycy do pracy, a potem zakładają rodzinę i pierwsze własne mieszkanie kupują na obrzeżach miasta właśnie na takim osiedlu; a jak się takiemu komuś uda załapać na robotę i w dodatku zarobić na takie mieszkanie, to się czuje jak pan i władca na krańcach wszechświata a że mieszkanie małe, głośne i w gównianej lokalizacji, to już inna sprawa, więc dorabiają ludzie takie legendy... nie chcę nikomu ubliżać, ale dokładnie takie zachowania obserwuję u swoich sąsiadów, których przez 7 lat mieszkania na zamkniętym osiedlu tuż pod Warszawą już kilku przerabiałam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 28.10.2009 11:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 faktycznie, głównie ludzie młodzi, małżenstwa z dziećmi. Mam nadzieję, że jak podorastają to problemów nie będzie, przynajmniej nie takich jak z blokersami Nie no, pocieszę Cię - będą gorsze problemy Bo z reguły dzieciaki z takich "enklaw" są bardziej rozpieszczani .. ja też mam takie wrażenie, że bedzie gorzej bo z czasem, gdy dzieci dorosną, to i starym zaczną opadać ręce i nie będą reagować na to, na co reagują dzisiaj. Na przykład na dziurę w płocie, która kiedyś powstanie. Na 100%.l Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 28.10.2009 11:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 duuuużą kasę. Dzieci miały tego świadomość, ale nigdy z tego powodu nie miały łatwiej, nie były uprzywilejowane. Może wyjeżdżały częściej za granicę na ferie i wakacje. Po rodzicach nie było widać, że mają kasę. A meldunek mieli bardzo dobry. Nadal uważam, że to jakie będą nasze dzieci zależy od wychowania a nie od meldunku. Odbiegliśmy od tematu. Obiecuję poprawę miałam nie pisać, wywaliłam post, ale jednak napiszę... Nie z bogatymi jest problem problem jest z nowobogackimi Na moim osiedlu (domkowym) jest pełen przekrój. Ludzie od przedwojny, ludzie od 20 lat, którzy są ciągle na dorobku, i ludzie bardzo bogaci (ci nowi, kupili działki jak cena u nas poszybowała w kosmos). Bardzo bogaci wjeżdżają do zamkniętych ogrodów i jest z nimi spokój. Nie widać ich. Nie uczestniczą też w życiu osiedla i bardzo trudno ich namówić na wydanie jakiś pieniędzy na wspólne cele typu lampa czy asfalt. Bardzo biedni są i z nimi się rozmawia, czasem można pomóc, czasem dostanę jabłek, bezkonfliktowo zwykle, choć dzieci na ogół są tam puszczane samopas i mało kto się nimi interesuje całymi dniami. I ci średni. Modne są skutery, to każde dziecko ma skuter i z nudów jeżdżą po uliczkach. Nie w celu, po prostu jeżdżą, dymią i hałasują. Po osiemnastce syn sąsiada dostał samochód. Syn aniołek przy tacie, jak taty nie ma w domu to robi wyścigi samochodowe z kumplami. Chyba musimy "policjanta" położyć, bo tata nie wierzy, przecież jego synuś taki grzeczny. A poza tym "stać mnie, żeby pieszo nie ganiał" to są autentyczne słowa tego pana. To wszystko dla mnie jest średnio uciążliwe, po prostu córka z tymi bardziej rozwydrzonymi smarkaczami się nie bawi (nie chce), mamy swój ogród i swoje życia a akurat u mnie ulica dość daleko. Ale gdybym miała to na ciasnym terenie wspólnym - byłby kłopot. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 28.10.2009 12:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Nasze osiedle nie ma nawet ulicy - sa dwa wjazdy do garazy podziemnych i parę miejsc parkingowych na terenie osiedla no i miejsce na smietnik. Za to jest sporo chodniczkow do spacerowania, trawników, ławeczek i ten plac zabaw. Więc to nie jest jakiś moloch ogrodzony. Dziura w płocie nie bardzo ma jak powstać i zostać, bo od tamtej strony są ogrody osób z parteru - więc jak powstanie to załatają Ale nie w tym rzecz. Pomieszkam, zobaczę jakie będą relacje z ludźmi. Na razie osoby, które poznałam sympatyczne, uśmiechnięte, życzliwe (oprócz jednego sąsiada niestety ) zobaczymy w praktyce. Jestem przygotowana na to, że moga być jakies animozje, bo ludzie wszędzie sa różni. Natomiast co do dzieci - nie widzę nic zlego w tym, że jak człowieka stać, to kupi dziecku samochód. Nie w tym jest problem, nie w dzieciach ale w ich rodzicach - jak się dziecku nie poświęca uwagi, to moze być róznie: może być zwykłym podwórkowym łobuzem (w przypadku biedniejszego dziecka) a moze być takim własnie urządzającym wyscigi samochodowe synalkiem tatusia. To nie jest kwestia pieniędzy, bo jak ich nie ma to można rozrabiac w inny sposób. Poza tym teraz jest co raz więcej zamkniętych osiedli i mi takie osiedla nie kojarzą się z żadnym nadmiernym luksusem. Może tak kiedyś było, ale teraz??We Włoszech (na północy) normalne jest, że jak mieszka parę rodzin, to jest ogrodzenie obejmująca np. kilka budyneczków i zamknięta furtka. Bloki tez są często tak ogradzane i to żaden luksus. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mbz 28.10.2009 12:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 poza tym wkoło mnie same zamknięte osiedla, więc z psem na siusiu musimy śmigać dobre pół kilometra do najbliższego ugoru (minus w zasadzie jak pada deszcz, jak nie, to da się przeżyć ) A tego to ja kompletnie nie rozumiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 28.10.2009 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 miałam nie pisać, wywaliłam post, ale jednak napiszę... Nie z bogatymi jest problem problem jest z nowobogackimi Ależ dobrze, że napisałaś. Bo całkowicie się z powyższym zgadzam .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 28.10.2009 12:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Nie z bogatymi jest problem problem jest z nowobogackimi Masz całkowitą rację. I faktycznie dzieci tych drugich mogą w przyszłości być problematyczne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 28.10.2009 12:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 poza tym wkoło mnie same zamknięte osiedla, więc z psem na siusiu musimy śmigać dobre pół kilometra do najbliższego ugoru (minus w zasadzie jak pada deszcz, jak nie, to da się przeżyć ) A tego to ja kompletnie nie rozumiem Już tłumaczę Jakby były dookoła osiedla otwarte, to nie trzeba by było śmigać na ugory Miałam przyjemność mieszkać na takim dużym otwartym osiedlu z lat 70tych, z dużą ilością zadbanej zieleni i placami zabaw należącymi do osiedla. Mieszkańcy wybudowanych po sąsiedzku "osiedli zamkniętych" (w zasadzie pojedyńcze, ogrodzone płotami bloki) nie byli w stanie zrozumieć, że te "otwarte" tereny są również własnością prywatną (mimo tablic informacyjnych). Wielce niezrozumiałe było, że nie należy parkować na naszych osiedlowych alejkach i parkingach swoich i przyjaciół samochodów, że korzystając z placu zabaw należy go traktować jak swój (czyli nie pozwalać dzieciom na demolkę tego, co się da zdemolować), że psy należy wyprowadzać dalej, a już na pewno nie na te place zabaw, że nie śmieci się tylko dlatego, że się wyszło "zza płota" Efekt? Ogrodzono całe wielkie osiedle... i wprawdzie bramy i furtki nie są jeszcze zamykane, nie ma również ochrony ani monitoringu, ale natychmiast wrócił porządek. Zapewne sprawiła to perspektywa "śmigania dobre pół kilometra" (i więcej) i to nie tylko z psem, ale również do oddalonego o 200 m kiosku czy przystanku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 28.10.2009 13:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 A ja mieszkam w małym miasteczku.Ci ,którzy mieli domy własnościowe w miarę możliwości dbali o nie, bo to moje....A kamienice były zaniedbane ,bo niby wspólne ale w gruncie państwowe ,więc nieraz w korytarzu na ścianie widać było całą historię budynku w postaci dziesięciu warstw farby złuszczających się po kolei.Pewnie można było kupić parę puszek farby i zrobić z tym porządek ale po co...przecież państwo powinno....A potem mieszkania w dużej części zostały sprzedane lokatorom,powstały wspólnoty mieszkaniowe i daje się zaobserwować ,ze ludzie ,którzy tam mieszkają mimo,że często to renciści ,składają co miesiąc grosz do grosza i powoli zaczynają remontować ,ocieplać,gospodarzyć.Jedni założyli nową bramę,żeby zimą nie wiało,inni domofon,powstaje poczucie tego,ze to nasze. OdpowiadającMorfeuszowi nie rozumiem co złego jest w ogrodzonym osiedlu,Może przez to będzie bardziej "wasze" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 28.10.2009 16:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Nie ma nic przeciwko takim osiedlom, jeśli nie jest to gdzieś w centrum miasta i ogrodzenie tego terenu nie utrudnia „nie mieszkańcom tego osiedla” dotarcie do jakiegoś miejsca. Sadze, że jak już ktoś tutaj napisał, wszystko ma swoje plusy i minusy. Ale zawsze jest tak, ze póki się nie spróbuje samemu można tylko gdybać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
teco 28.10.2009 17:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Takie osiedla sa popularne w krajach III swiata, w RPA. Gdzies czytalem, ze z punktu widzenia psychologii mieszkanie w takim osiedlu dziala na czlowieka negatywnie. Chodzi o to, ze odcina sie on od otoczenia nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, a to nie wychodzi to na dobre w utrzymaniu normalnych relacji spolecznych. Jesli znajde jakies zrodlo, to wkleje linka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 28.10.2009 18:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Ogrodzono całe wielkie osiedle... i wprawdzie bramy i furtki nie są jeszcze zamykane, nie ma również ochrony ani monitoringu, ale natychmiast wrócił porządek. Zapewne sprawiła to perspektywa "śmigania dobre pół kilometra" (i więcej) i to nie tylko z psem, ale również do oddalonego o 200 m kiosku czy przystanku a może tez dlatego, że mieszkańcy po ogrodzeniu zaczęli bardziej dbac o ich już teren . Wczesniej tez był ich, ale po ogrodzeniu stało się to bardziej zaznaczone to i wzrosła swiadomość, ze za czystośc czy brud na tym terenie tez oni odpowiadają. Wzrasta poczucie własności --> wzrasta poczucie odpowiedzialności --> wzrasta stopien dbałości o to, czy o to, by piaskownica była czysta, by qpy psie sprzątać, by ławek nie dewastować OdpowiadającMorfeuszowi nie rozumiem co złego jest w ogrodzonym osiedlu,Może przez to będzie bardziej "wasze" ja też tak własnie myślę, bardzo dobrze się czuję na tym naszym osiedlu - jakoś tak bardziej rodzinnie. Fajnie jest wchodzic do pachnących, czystych klatek, chodzic po czystych zawsze chodnikach, mam nadzieję, że będzie nam się tam dobrze mieszkać Gdzies czytalem, ze z punktu widzenia psychologii mieszkanie w takim osiedlu dziala na czlowieka negatywnie. Chodzi o to, ze odcina sie on od otoczenia nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, a to nie wychodzi to na dobre w utrzymaniu normalnych relacji spolecznych. Jesli znajde jakies zrodlo, to wkleje linka To już zalezy od samych ludzi. Są takie osiedla, na których są i sklepy, apteka, fitness cluby, siłownia, knajpka, basen - wtedy mozna by rzec, że jest 100% osobne życie na takim osiedlu. Bo do takiego sklepu czy fitness clubu nikt z zewnątrz nie przyjdzie. U nas nic takiego nie ma, więc nie ma mozliwości odgrodzenia się od świata zresztą ja nie mam takich potrzeb. Ja się cieszę, że będzie porzadek i bezpieczniej - bo nasze osiedle jest na granicy miasta, przy działkach: z jednej strony działki, z drugiej domki jednorodzinne, więc trochę strach. W przyszłym roku mają budowac obok jakiś kompleks, więc bedzie trochę większe zaludnienie I rzeczywiście dziwi mnie, że ludzie, którzy jakby nie było świadomie podjęli decyzję o zamieszkaniu na takim osiedlu - narzekają na ogrodzenie. ja tego właśnie też nie rozumiem w pobliżu są tez ładne inwestycje, mogli kupić mieszkanie gdzie indziej, a nie teraz mieszać Przyznam, że jeden aspekt naszego osiedla mnie trochę straszy otóz jak schodzę sama do garażu (czy jak wysiadam z auta po przyjeździe) to mi się wszystkie horrory przypominają: sama w pustym garazu, mroczno.... i serducho do góry leci Pomyślałam też o tym, ze przeciez jak się jedzie np. na wakacje - załóżmy Bałtyk - to tam jest sporo takich mini osiedli. Kompleksy domków czy apartamentów są ogrodzone - bezpieczniej tam samochód trzymać, fotele wypoczynkowe są zawsze czyste, smieci niet. To juz chyba tak z ludźmi u nas jest, że jak ich przestrzeń jest jakoś zaznaczona, to jest bardziej ich i bardziej dbają o tę ichnią przestrzeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mbz 28.10.2009 18:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Ogrodzono całe wielkie osiedle... i wprawdzie bramy i furtki nie są jeszcze zamykane, nie ma również ochrony ani monitoringu, ale natychmiast wrócił porządek. Zapewne sprawiła to perspektywa "śmigania dobre pół kilometra" (i więcej) i to nie tylko z psem, ale również do oddalonego o 200 m kiosku czy przystanku a może tez dlatego, że mieszkańcy po ogrodzeniu zaczęli bardziej dbac o ich już teren . Wczesniej tez był ich, ale po ogrodzeniu stało się to bardziej zaznaczone to i wzrosła swiadomość, ze za czystośc czy brud na tym terenie tez oni odpowiadają. Wzrasta poczucie własności --> wzrasta poczucie odpowiedzialności --> wzrasta stopien dbałości o to, czy o to, by piaskownica była czysta, by qpy psie sprzątać, by ławek nie dewastować Morfeusz, to chyba nie zrozumialas o co chodzilo OK i mnie. Do dewastacji osiedla OK przyczynili sie mieszkancy tych wlasnie sasiednich osiedli zamknietych, ktorzy swoje psy wyprowadzali nie na swoim ogrodzonym terenie ( no bo w koncu o swoj ogrodzony to trzeba dbac (!) ), tylko zaprowadzali je na to ogolnie dostepne. Sadze, ze nie jest to odosobniony przypadek ( sadzac po poscie Armidii) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 28.10.2009 18:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Ogrodzono całe wielkie osiedle... i wprawdzie bramy i furtki nie są jeszcze zamykane, nie ma również ochrony ani monitoringu, ale natychmiast wrócił porządek. Zapewne sprawiła to perspektywa "śmigania dobre pół kilometra" (i więcej) i to nie tylko z psem, ale również do oddalonego o 200 m kiosku czy przystanku a może tez dlatego, że mieszkańcy po ogrodzeniu zaczęli bardziej dbac o ich już teren . Wczesniej tez był ich, ale po ogrodzeniu stało się to bardziej zaznaczone to i wzrosła swiadomość, ze za czystośc czy brud na tym terenie tez oni odpowiadają. Wzrasta poczucie własności --> wzrasta poczucie odpowiedzialności --> wzrasta stopien dbałości o to, czy o to, by piaskownica była czysta, by qpy psie sprzątać, by ławek nie dewastować Morfeusz, to chyba nie zrozumialas o co chodzilo OK i mnie. Do dewastacji osiedla OK przyczynili sie mieszkancy tych wlasnie sasiednich osiedli zamknietych, ktorzy swoje psy wyprowadzali nie na swoim ogrodzonym terenie ( no bo w koncu o swoj ogrodzony to trzeba dbac (!) ), tylko zaprowadzali je na to ogolnie dostepne. Sadze, ze nie jest to odosobniony przypadek ( sadzac po poscie Armidii) generalnie o kazdy teren trzeba dbać - do parku chodzą z psami ludzie i z zamkniętych osiedli i z otwartych - ilu z nich sprzata po psie? Tacy niesprzatający znajdą sie i na takim i na takim osiedlu. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć osoby zbierające qpy po swoim psie w naszym poprzednim miejscu zamieszkania (osiedle otwarte). Po prostu to od ludzi zależy, od tego kto mieszka na takim osiedlu, a nie od samego faktu istnienia ogrodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mbz 28.10.2009 19:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Generalnie tak, ale niestety czesciej obserwuje sie, ze mieszkancy zamknietych osiedli swoje psy wyprowadzaja poza, po to by nie sprzatac po nim, bo na otwartych przestrzeniach to nikt sie nie przejmuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 28.10.2009 19:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 plusy: czysto, nie kręcą się przypadkowi ludzie, dzieci mają duży plac zabaw od lat w doskonałym stanie - nie schodzą się dzieciaki z całej wioski, nikt nic nie demoluje, nie brudzi, wszyscy pilnują porządku; mam wrażenie, że ludzie na takich kameralnych zamkniętych osiedlach bardziej poczuwają się do dbania o "swój kawałek przestrzeni" Wlaściwie nie mam nic przeciwko osiedlom zamkniętym. Tzn. nie chciałabym na takim mieszkać z wielu względów, ale jeżeli ktoś chce, to niech sobie mieszka. Jedni dla prestiżu, inni dla wygody, bezpieczeństwa itp. - powody moga być różne. Oczywiście niewiele osób się przyzna, że chodzi o odizolowanie od "innych" (specjalnie nie użyłam słów, które mi się cisnęły na klawiaturę), nie od brudzących czy pijanych bezdomnych, bandytów itp., bo to zrozumiałe że bliższych kontaktów z nimi nie pragniemy, ale od innych niż my. MY - ludzie z miasta, wykształceni, pracujący, zmotoryzowani i NASZE dzieci - przyszli prawnicy, lekarze, biznesmeni. A nie jakieś "dzieciaki z całej wioski"! Sorki bardzo, jeżeli kogoś uraziłam, ale te słowa podziałały na mnie jak płachta na byka (acz nigdy nie byłam "dzieciakiem z wioski"). Rozumiem, że te "dzieciaki" niszczyłyby, śmieciły i brzydkich słów używały. Koniecznie - z przydziału, bo to wiejskie dzieciaki. A moze by tak jednak je zaprosić? Ale nie na zasadzie "my, wielcy państwo i dobrodzieje zapraszamy biedotę" tylko zwyczajnie. No bo te wspaniałe dzieci z osiedla zamknietego kiedyś przekroczą bramę same i zetkną się z ludżmi zza płotu, niech więc umieją z nimi normalnie żyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
morfeusz1 28.10.2009 19:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 Agduś - kiedys ogladałam program o osiedlu zamkniętym z punktu widzenia dzieci: i tych z osiedla i tych z poza. I tez dostałam gęsiej skórki z nerwów, jak widziałam te dzieciaki z poza stojące za płotem, podczas, gdy dzieci na osiedlu grały w piłkę na swoim boisku. Wnerwiło mnie to, co usłyszałam: że te dzieci wprawdzie wpuściły dzieci z poza na osiedle (poprosiły o to ochroniarzy), ale jak zaczęły przegrywac, to jeden z nich podszedł do tego ochroniarza i kazał mu wyprosić te zaproszone wczesniej dzieci no dla mnie jest to straszne. Mogę sobie wyobrazic co czuły te wyproszone i te z osiedla. U jednych poczucie niesprawiedliwości, żal, złość, zazdrość, a u drugich poczucie wyższości, mocy, lepszości itd. I okropne to jest. I dla pierwszych dzieci i dla drugich. Bo te drugie dzieci rosną potem na takich, co potem wychowują dzieci w poczuciu nieuzasadnionej niczym wyższości na sobków, egotyków i megalomanów, Ale to zalezy od ludzi. Gdybym była na placu zabaw, a za ogrodzeniem stałoby dziecko wpatrzone w tę piaskownicę i huśtawki (chociaz my akurat plac zabaw mamy bardzo skromny: piaskownica, dwie huśtawki, dwie sprężyny ze zwierzątkami i coś tam jeszczeto) to nie ma siły, bym go nie zaprosiła. I chciałabym, by nasze dziecko też tak postąpiło, by nie czuło się lepsze, tylko dlatego, że na ogrodzonym osiedlu mieszka. I nie uwazam, ze to by była jakas wspaniałomyślność- wręcz przeciwnie: własnie zaproszenie takiego dziecka wydaje mi się całkowicie normalne. Ale to nie jest kwestia tylko zamkniętych osiedli: przeciez dzieci ludzi, kórzy mieszkają w domkach jednorodzinnych tez mają jakieś swoje place zabaw: czy wszyscy zapraszają do nich dzieci z okolicy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 28.10.2009 20:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 a ja się chciałem odnieśc do Lumpa i tych amerykańskich żywopłotów - na 40centów wysokości - a tu dupa.Zniknął post.Co jest? PS:a miałem naprawdę ciekawe z otoczenia wokół mnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Armidia 28.10.2009 20:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 ho, ho, widzę, że zostałam odsądzona od czci i wiary ale jakoś się nie poczuwam do obowiązku usprawiedliwiania ze swoich poglądów... Pozdrawiam, Armidia P.S. psa nie wyprowadzam na inne osiedla, sprzątam po nim, a gazet nie czytam, to i nie muszę śmigać 200 m... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 28.10.2009 20:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2009 ja pamiętam jak na strzeżonym osiedlu, z bramą , domofonem pilnującym wejść na teren tego zamkniętego i strzeżonego osiedla - poradzili sobie Ci panowie....... http://lapaczlodzieja.onet.pl/web/program/odc5_a/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.