Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budowa mnie wykańcza:((


Gość Kasia18

Recommended Posts

Eeeee tam, to tylko pierwsze dwadzieścia lat jest trudne. potem można się przyzwyczaić...

:D

Retro!!

Nie dobijaj ich!! :lol:

Nie wiesz, że leżącego się nie kopie? :p

PS. Cały czas się cieszę, że nie mieszkaliśmy ani z jednymi, ani z drugimi rodzicami... 4 lata wynajmowane mieszkania, potem kupione na kredyt mieszkanie, w końcu dom (tyż z hipoteką, ale cooo taaam).

 

my wprawdzie z Rodzicami od marca (najpierw u jednych potem u drugich, coby materiału nie przemęczać :lol: ), bo wczesniej we własnym mieszkaniu (sprzedane), ale to i tak straaaaasznie długo. I chyba dlatego każde przesunięcie z powodów fuszerki, usterek, nieterminowości mnie po prostu dobija.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej

musze przyznać że się troszkę lepiej czuję, że nie tylko mnie dobijaja fachowcy

i ........:) mój maż. małż ma dla mnie dużo duzo cierpliwości i wyrozumiałości..... :wink: :wink:

ile to juz razy przerabiałam prąd, a ile razy waliłam ścianki, przesuwałm itp itd

mam drugi projekt kominka, pierwszy stwierdziłam po dłuzszych przemyśleniach że jednak jest zbyt prosty i powszechny :oops:

i szykuje się znowu przeróbka elektryki :lol:

czasami wyskoczy z jakimiś zarzutami, że niby to jestem jakaś niezdecydowana i wymyślam ,ze jak tak dalej pójdzie to się nigdy nie wprowadzimy ,ze go wykończe...... w ogóle nie wiem o co mu chodzi :o

 

Jak zwykle, chciałabym i boje się...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wprawdzie mieszkanie wykańczamy, nie budujemy domku, ale tez mnie to wykańcza i coraz częściej mam wrażenie, ze granica, ktora oddziela mnie od szaleństwa jest coraz bliżej.

 

Wykańczanie mieszkania to rury z kremem. Dom to klęska. I tyle w temacie.

 

My mieszkania nie wykańczamy w kwestii tylko malowania scian, zrobienia łazienki itp.

 

Przerobilismy totalnie calą elektrykę, hydraulikę. Scianki, nie ścianki - wszystko liczone i robione niemal co do milimetra. Wszystko musi być tak, jak w projekcie, co do milimetra. Bo mamy tak wszystko rozplanowane, tak zaprojektowane meble, ze wszystko musi grac.

I jakiegos pecha mamy w kwestii zamawianych produktów: ostatnio zlewozmywak i okap, halogeny (inny kolor niż zamówiony), pstryczki i kontakty (przyszedł inny model niż zamawialiśmy).... i tak prawie ze wszystkim. Jedynie armatura z łazienki plus zawsze taka, jak w zamowieniu, tyle, że pzedłużenia mocne w dostawach.....

 

Wczesniej walczylismy z deweloperem o usunięcie usterek. Nie było ich dużo, ale mąż chciał (ja też) by były usunięte dokładnie i fachowo. Wskutek tego dwa razy Panowie musieli przerabiac parapet zewnętrzny (po za pierwszym razem brzydko dosztukowali), szpachlowac futrynę okna, a próg w drzwiach wymieniali chyba ze 3 razy. O poziomach nie wspomnę, bo nie było ich dużo, ale te kttre były tez poprawiali. Wskutek tego prawie 2 miesiące trwał odbiór mieszkania.....

 

Ale wiem, ze nijak tego nie można porównac do budowy domku, to jest dopiero jazda. I dlatego nie porównuję, a jedynie piszę, że mnie wykańcza nasze wykańczanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

My mieliśmy tak serdecznie dość wszystkich "fachowców", że ostatnie dwie ekipy pożegnaliśmy przepłacając ile chcieli i przymykając oko na wszystkie niedoróbki - byleby tylko już sobie poszli, byleby tylko mieć już spokój i pusty dom tylko dla siebie. Zostawili po sobie syf, pobrudzone i niedoklejonie dokładnie tapety, niezafugowane płytki tam gdzie nie zauważyłam, szpary tam gdzie mieli dać silikon, źle osadzone umywalki... Ale jesteśmy przeszczęśliwi, że poszli w diabły! Sami sobie wszystko dokończymy!

 

Na palcach jednej ręki zliczę rzeczy, które zostały od razu zrobione bez zarzutu i bez problemów. Reszta została okupiona dyskusjami i wymuszaniem poprawek. Dobijające jest to ciągłe mówienie, że tu przecież krzywo, tam źle i proszenie, aby poprawili. ANI RAZU moja uwaga nie spotkała się z cichą zgodą, o nie! Zawsze musi być kontr-odpowiedź w stylu "ale tego i tak nie będzie widać", "ale to się przecież tak robi", "ale tak robiliśmy na tamtej budowie", "ale po co to robić, po co to pani?"

 

I to ciągłe napominanie, aby uważali na zrobione już rzeczy, aby czegoś nie zniszczyli, a każdy zawsze odpowiada "pani sie nie martwi, bedzie dobrze". Potem oczywiście dobrze nie jest, ale tylko sprobój im wypomnieć, że przecież się mówiło aby uważali...

 

A na koniec wielkie paniska zabierają d... w trok, wielce obrażeni że nie żegnamy ich uściskami.

 

Mieliśmy dość i dobrze, że już się prawie skończyło.

 

PS.Właśnie montują drzwi wewnętrzne. 3 razy prosiłam, żeby do pokoju z wykładziną wchodzili bez butów. Idę sprawdzić jak idzie montaż - facet oczywiscie w buciorach. Więc mówię "Ale tutaj naprawdę bardzo proszę wchodzić bez butów". Odpowiedź: "Ale ja już zaraz wychodzę" i robi swoje dalej... :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My chcieliśmy uniknąć takich stresów i dlatego wszystko w mieszkaniu zrobiliśmy sami - tylko ja i mąż. Był to nasz debiut, ale mamy zrobione wszystko dokładnie tak, jak chcieliśmy. 3 miesiące ostrego tyrania - rano do pracy, po pracy "na budowę", o 2 w nocy powrót, rano do pracy i tak w koło Macieju. Kolana po fugowaniu podłóg leczyłam dwa miesiące, a na koniec robót byłam tak wykończona, że gdyby ktoś mi powiedział, że sprawa przeciągnie się jeszcze o kilka dni, to już nie dałabym rady. Za to mamy ogromną satysfakcję, że to wszystko zrobiliśmy bez udziału osób trzecich. Wyszło taniej, lepiej i wcale nie było to strasznie trudne - wystarczy tylko trochę myśleć, czytać zalecenia producentów i nigdy nie chodzić na skróty, gdyż pseudoułatwienie dzisiaj spowoduje nieziemskie utrudnienie jutro. Do tego w sieci jest cała masa poradników, z których można bezpłatnie korzystać. No i FM jest bardzo pomocne.

 

A jak już człowiek raz odkryje, że jeśli chce, to potrafi, to potem nie ma dla niego rzeczy niemożliwych (w granicach rozsądku, oczywiście).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też swoje z fachowcami przeszliśmy i jak teraz słyszę słowo fachowiec to od razu mnie mdli :evil: Każdy wie lepiej co jest nam potrzebne a co nie, a te fronty od mebli kuchennych są cacy i nie wiadomo dlaczego się czepiam tych wytartych rogów, jeszcze się nie zdarzyło aby ktoś je zauważył... itd. :evil: :evil: :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

 

PS.Właśnie montują drzwi wewnętrzne. 3 razy prosiłam, żeby do pokoju z wykładziną wchodzili bez butów. Idę sprawdzić jak idzie montaż - facet oczywiscie w buciorach. Więc mówię "Ale tutaj naprawdę bardzo proszę wchodzić bez butów". Odpowiedź: "Ale ja już zaraz wychodzę" i robi swoje dalej... :evil:

 

 

no niestety, nie wymagaj od fachowców ściągania butów

trzeba było wcześniej wykłądzinę częściowo chociaż złożyć, bądź czymś zasłonić

 

ja tak naprawdę mimo bycia pewnych nieścisłości i tak bym wzieła tych samych ludzi do roboty

oprócz "faHowców" od okien :evil: :evil: :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś pierwsza... niestety też i nie ostatnia. W Polsce to norma, naciągać klienta, urwać ile się da i w krzaki... Myśmy mieli 1 (słownie : jedną) ekipę, do której pracy nie ma się jak doczepić (nie, no, sorry, 2: druga to Boguś od wylewek i szamba :lol: ), no i elektryk był w porządku. Reszta to w mniejszym lub większym stopniu partacze, naciągacze i darmozjady, jak pomyślę ile kasy mi popłynęło to....... :evil: :evil: :evil: :evil:

 

Proponuję odciąć się emocjonalnie i nie przeżywać. Prawda jest taka, że oni próbują jak najmniejszym kosztem zarobić jak największą kasę w jak najkrótszym czasie - a Ty im przeszkadzasz wytykając błędy. Mam sąsiada (wykonawcę przy okazji), który z każdej ekipy wyciśnie maxa umiejętności i dokładności, a robi to tak, że na bieżąco płaci im tyle, aby przeżyli - powiedzmy 100 zł na tydzień na łebka, i nie wypłaca reszty póki nie jest zrobione tak, jak chce. Jeśli jest OK, nie ma opóźnień, itd - dorzuca sporą premię. Chłopaki o tym wiedzą i zasuwają jak małe motorki.

 

Niestety, jeśli chcesz mieć dobrze, musisz być przy wszystkim osobiście, nikt za Ciebie tego nie zrobi. Albo pogoń małża. Jak to wcześniej napisano - takie "wyjście z roli" od czasu do czasu bardzo pomaga na motywację. Mojej bardzo dobrze zrobiło, dzięki temu ma fajną kuchnię, bo ja już nie miałem siły się zajmować wszystkim, co w krótkich żołnierskich (BARDZO żołnierskich) słowach pewnego dnia podałem do wiadomości.

 

Ja bym już się nie brał za system gospodarczy, bo to wysysa i pozbawia całkowicie wolnego czasu, ale jak już zaczęłaś to kończ, twardym trza być a nie miętkim ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

no niestety, nie wymagaj od fachowców ściągania butów

trzeba było wcześniej wykłądzinę częściowo chociaż złożyć, bądź czymś zasłonić

 

 

Dlaczego?

Montowałem u klientki drzwiczki na poddaszu. Rozłożyłem na parkiecie "szmatę " 25m 2, i na dole zalozyłem " cichobiegi" ...pepegi z gumy :) :)

miło było zobaczyć te duuuuze oczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

no niestety, nie wymagaj od fachowców ściągania butów

trzeba było wcześniej wykłądzinę częściowo chociaż złożyć, bądź czymś zasłonić

 

 

Dlaczego?

Montowałem u klientki drzwiczki na poddaszu. Rozłożyłem na parkiecie "szmatę " 25m 2, i na dole zalozyłem " cichobiegi" ...pepegi z gumy :) :)

miło było zobaczyć te duuuuze oczy :)

 

 

o właśnie te zdziwione oczy

nie powiem - stolarz czy obecnie teraz hydraulicy - zmieniają buty

 

 

ale poza tym to naprawdę dziwne spotkać fachowca, który zmienia

są na szzczęście jednak wyjatki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie też zdejmowali buty - mam dwa pokoje w wykładzinie, w tym jedna prawie biała.

I panowie sami doszli do wniosku, że jak dom już zamieszkany, to w buciorach się nie łazi (malarze, naprawa okien, stolarz i wszyscy do wyceny barierki na balkonie...). Jak to mówi mądre przysłowie: dla chcącego nic trudnego :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Montowałem u klientki drzwiczki na poddaszu. Rozłożyłem na parkiecie "szmatę " 25m 2, i na dole zalozyłem " cichobiegi" ...pepegi z gumy :) :)

miło było zobaczyć te duuuuze oczy :)

 

 

o właśnie te zdziwione oczy

nie powiem - stolarz czy obecnie teraz hydraulicy - zmieniają buty

 

 

ale poza tym to naprawdę dziwne spotkać fachowca, który zmienia

są na szzczęście jednak wyjatki

 

Też trafiłam na takich wykonawców, którzy zdejmowali buty.Co dla mnie było dziwne, bo buty w których przyszli mieli suche i nie było potrzeby zdejmowania obuwia.

Pomijam panów fachowców, którzy pracują cały dzień. Dom ogrzewany, więc pewnie im ciepło, albo też mają taki zwyczaj zmieniać obuwie.

Też trochę mnie to dziwiło, ale z drugiej strony było to bardzo miłe.

 

Ale miałam też fachowca, który kilka razy wychodził do samochodu po coś i wracał ze śniegiem podklejonym pod buty traktory. Zero nawet otrzepania butów przed wejściem do domu. To mnie już wkurzało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...