Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy można być etycznym nie wierząc w Boga


retrofood

Recommended Posts

Ależ oni nie siedzieli z założonymi rękoma. Oni tylko byli przekonani o tym, że na pewno wszystko będzie dobrze i na pewno wszystko się ułoży.

Ja nigdy nie mam pewności,że "się uda" - zawsze się martwię. Oni WIEDZIELI,że będzie dobrze.

 

No to wiedzieli czy wierzyli, bo to dwa różne stany.

WIEDZIELI , bo wierzą bardzo mocno. Wiara daje pewność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 387
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ależ oni nie siedzieli z założonymi rękoma. Oni tylko byli przekonani o tym, że na pewno wszystko będzie dobrze i na pewno wszystko się ułoży.

Ja nigdy nie mam pewności,że "się uda" - zawsze się martwię. Oni WIEDZIELI,że będzie dobrze.

 

No to wiedzieli czy wierzyli, bo to dwa różne stany.

 

Tym razem poważnie.

To nie są dwa stany. To są dwa stany tylko dla ludzi z boku. Dla zainteresowanych - nie.

I rację ma Nefer, że to wcale nie polega na siedzeniu z założonymi rękami, wręcz przeciwnie, pozwala sytuację oceniać na chłodno i studzi emocje a nawet usuwa panikę z głowy. Czyli per saldo - na tym polega właśnie dobroczynny wpływ wiary.

Czego zresztą różne mądre głowy uczą chociażby przy poszukiwaniu pracy i mówią, że jak nie wierzysz w siebie, to już masz mniejsze szanse.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WIEDZIELI , bo wierzą bardzo mocno. Wiara daje pewność.

 

hm .... a jak nie wypali , to też : "Bóg tak chciał, Jego wola" .... i tak w koło macieju .... w ten sposób można sobie wszystko wytłumaczyć .... bardzo wygodne - zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego - np. Boga :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

Pepeg - Google naszym przyjacielem, proszę poszukaj sobie wiedzy, albo- chwyć za Biblię.

 

.

 

Demagogiczny i pokrętny sposób prowadzenia dyskusji w chwili kiedy już brak argumentów.

Nie odsyłaj mnie do literatury, fantazji, fikcji i przypowieści, bo ma ona z rzeczywistością tyle co imaginacja geocentryczna z teorią heliocentryczną.

Pytanie jeszcze do którego wydania Biblii odsyłasz ?

Do oryginału, czy do tej już "poprawionej" ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WIEDZIELI , bo wierzą bardzo mocno. Wiara daje pewność.

 

hm .... a jak nie wypali , to też : "Bóg tak chciał, Jego wola" .... i tak w koło macieju .... w ten sposób można sobie wszystko wytłumaczyć .... bardzo wygodne - zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego - np. Boga :roll:

 

Są rzeczy na które mamy wpływ my i takie na które nie mamy.

Nie wiem czy to wygodne, ale rzeczy ostateczne są poza naszym zasięgiem - więc chyba dobrze mieć jakieś ich wytłumaczenie...Ja przynajmniej zazdroszczę tak bezwarunkowej wiary.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

I rację ma Nefer, że to wcale nie polega na siedzeniu z założonymi rękami, wręcz przeciwnie, pozwala sytuację oceniać na chłodno i studzi emocje a nawet usuwa panikę z głowy. Czyli per saldo - na tym polega właśnie dobroczynny wpływ wiary.

Czego zresztą różne mądre głowy uczą chociażby przy poszukiwaniu pracy i mówią, że jak nie wierzysz w siebie, to już masz mniejsze szanse.

 

Wybacz, ale to mało przekonujące podejście.

Auto-motywacja do prawdy obiektywnej ma się nijak.

W ten sposób (że niby wiara czyni cuda) stwórzmy sobie nowe prawo fizyki poprzez głębokie przekonanie, że mamy rację.

Robił to na Harvarda Walkers i na starość się wycofał, przyznając do błędu.

To identycznie jakbyśmy na wiarę przyjęli geniusz Bernouliego i uwierzyli ,że Fermata nie miał ochoty a na marginesie książki miejsca by je udowodnić.

Po kiego grzyba budowali CERN ? Czyżby nie ufali Einsteinowi ? Dowód logiczny z paradoksem bliźniąt , powinien im już przecież wystarczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dagulka napisał;

 

dla mnie to nie abstrakcja , tylko nieodpowiedzialność

 

Moim zdaniem nieodpowiedzialność byłaby wtedy gdyby próbowali odwołać adopcję bo ich sytuacja życiowa zmieniła sie na gorsze.

A jeśli ma się swoje,rodzone dzieci i pojawiają się problemy bytowe,to co- należy z nich zrezygnować :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale to mało przekonujące podejście.

Auto-motywacja do prawdy obiektywnej ma się nijak.

.

 

dla mnie przekonujące. O tym ,że ludziom wierzącym wiara pomaga żyć -

jak tam szeroko można to sobie rozumieć. No łatwiej mają :)

Tu nie idzie a obiektywną prawdę Pepeg, każdy ma prawo mieć swoją.

 

A co to w ogóle jest obiektywna prawda w kontekście wiary ?:)

bo same prawdy , jak wiadomo, są trzy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale to mało przekonujące podejście.

Auto-motywacja do prawdy obiektywnej ma się nijak.

W ten sposób (że niby wiara czyni cuda) stwórzmy sobie nowe prawo fizyki poprzez głębokie przekonanie, że mamy rację.

Robił to na Harvarda Walkers i na starość się wycofał, przyznając do błędu.

To identycznie jakbyśmy na wiarę przyjęli geniusz Bernouliego i uwierzyli ,że Fermata nie miał ochoty a na marginesie książki miejsca by je udowodnić.

Po kiego grzyba budowali CERN ? Czyżby nie ufali Einsteinowi ? Dowód logiczny z paradoksem bliźniąt , powinien im już przecież wystarczyć.

 

Eeee tam, argumenty chybione.

Auto-motywacja do prawdy obiektywnej ma się nijak, bo nie o prawdę obiektywną tu chodzi. I absolutnie nie ma znaczenia jaka ona jest. Ważna jest psychika, a nie fizyka.

Poza tym nie jeden raz wiara w to, że to ja mam rację i upór z tym związany, pozwoliły udowodnić niedowiarkom prawdziwość jakiejś tezy. Naukowej też. A CERN budowali, aby nauki Einsteina rozwinąć, a nie im zaprzeczać. No, chyba, że wyniki badań im zaprzeczą, co zresztą (w innych przypadkach) nieraz ze zdziwieniem stwierdzali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dagulka napisał;

 

dla mnie to nie abstrakcja , tylko nieodpowiedzialność

 

Moim zdaniem nieodpowiedzialność byłaby wtedy gdyby próbowali odwołać adopcję bo ich sytuacja życiowa zmieniła sie na gorsze.

A jeśli ma się swoje,rodzone dzieci i pojawiają się problemy bytowe,to co- należy z nich zrezygnować :-?

 

Oczywiście , że nie .....

Nie zrozumieliśmy się ....

Ja po prostu nie rozumiem podejścia "niech się dzieje wola nieba" ....

Nauczona jestem dzialania ..... nigdy nie spoczelabym na laurach w żadnej sytuacji i nie zrezygnowala, poddała sie bo "widocznie Bóg tak chce" ....

 

Jestem pania swego losu , cokolwiek zrobie - sama jestem za to odpowiedzialna ..... a jeśli jest cos, co ode mnie nie zależy - to po prostu godze sie z tym .... że nie da się , bo nie ma przeslanek, warunków, itp ... a nie dlatego , ze Bog tak chcial ....bo dla mnie Boga nie ma ..... i nie ma nikogo kto wzialby odpowiedzialność za moje życie i moje sprawy .... nikogo oprócz mnie samej ....

 

Natomiast niewątpliwie osobom wierzacym jest latwiej ..... mają w perspektywie to swoje niebo .... cel jasno wytyczony .... oraz Boga - który usprawiedliwia nieszczęścia swoimi decyzjami .....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taka niebiblijna przypowieść, jak to pewien głęboko wierzący podczas powodzi odmówił wejścia do łodzi ratunkowej, bo Bóg go uratuje. A potem jeszcze raz odmówił. A potem utonął. No i się skarży, że wierzyłem, a utopiłem się, miałeś mnie, Boże, uratować. I pada odpowiedź: przecież posłałem po ciebie aż dwie łodzie.

 

Więc coś w tym jest, wiara, że Bóg ci pomoże oznacza lokalnie wiarę w sukces w konkretnym działaniu. A wiara w sukces bywa warunkiem sukcesu, a czasem wręcz warunkiem podjęcia działania. Jakbyś nie wierzyła, że zdasz, to nie ma sensu iść na egzamin.

No, ale nie należy zapominać drugiej znanej mądrości, że Bóg jest po stronie silniejszych batalionów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
pepeg, sprawa nie jest skomplikowana, okazałam sie po prostu mało odporna na Twoje wyszydzanie.

 

.

Błąd logiczny!

Typowy dla ludzi , którzy w stosunku do innych i o innym światopoglądzie nie mogąc podać przekonującej argumentacji doszukują się wyszydzania.Kolejna wrażliwa religia.

Wygodny to sposób : poradzić szukać w Google albo posądzić rozmówcę o kpiny.

A liczyłem , jako agnostyk, że może pierwszy raz ktoś rzeczowo pogada i spróbuje mnie przekonać.

Podobno lubisz agnostyków - są przecież tacy niepewni i nieporadni stojąc w rozkroku i wahając się. Teraz dopiero kpię z Twojej dla nich sympatii.

No nic, może muzułmanin jaki będzie miał argumenty i nie będzie podejrzliwie szukał haka, którego mu rozmówca chce zgotować.

 

Zochna , ja nie neguję, że wiara ludziom wierzącym czasem pomaga, a zwłaszcza tym którzy bezkrytycznie do niej podchodzą. Tylko czy to jest wiara, która z samej swojej definicji i natury ludzkiej dopuszcza zwątpienie ?

 

I jeszcze jedno.

Mówienie " Bóg tak chciał" to prymitywne i najprostsze tłumaczenie sobie bezsensu takiego miłującego boga i własnej bezradności. Nikomu ono nie pomaga, nawet wierzącemu.

Sytuacje ekstremalne i ostateczne u jednych powodują przewartościowania u innych apatię i szukanie pociechy w dogmatach.Nie dają jednak ulgi.

Człowiek z reguły dogmaty traktuje sceptycznie i dlatego, retro, CERN między innymi bada cząstki.

 

Nie mówcie też ,że są rzeczy na które mamy i nie mamy wpływu.

Na nic nie mamy wpływu, mamy jedynie większe lub mniejsze prawdopodobieństwo zaistnienia czegoś planowanego lub zrealizowania jakiegoś przedsięwzięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dagulka napisał;

 

dla mnie to nie abstrakcja , tylko nieodpowiedzialność

 

Moim zdaniem nieodpowiedzialność byłaby wtedy gdyby próbowali odwołać adopcję bo ich sytuacja życiowa zmieniła sie na gorsze.

A jeśli ma się swoje,rodzone dzieci i pojawiają się problemy bytowe,to co- należy z nich zrezygnować :-?

Nieodpowiedzialność?

Nazywasz nieodpowiedzialnością odejście od ryzyka skazania młodego człowieka na np biedę? To jakiś żart?

Chyba lepiej zrezygnować W PEŁNI ŚWIADOMIE dla "nowego życia" niż brnąć w niepewność jego przyszłości, wiedząc na tą chwilę, że może się nie udać? Zawsze szansa, że nowe, lepsze życie da ktoś, kto ma pewną możliwość zapewnienia lepszej przyszłości?

No chyba, że jesteś zdania:" że rodzić, rodzić , a ... Bóg da!"

Co do drugiej części tekstu- tu albo jesteś za aborcją, albo nie. Jeśli tak - to póki jeszcze można to...można. Potem jest za późno, ale to całkowicie inna sprawa niż w przypadku adopcji. I nie można tego porównywać, bo dziecko już jest (tu kwestia podejścia do w/w aborcji jako takiej).

W drugim wypadku - odpowiadacie wspólnie za swoje decyzje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wierzącym jest łatwiej ..... bo wierzą, że jest Bóg , że po śmierci czeka ich inne życie , że cokolwiek się stanie - jest to decyzja Boga .....

nie daggulko, nie wszystko jest decyzją Boga, za Twoje decyzje i wybory odpowiadasz Ty sama, jako i ja . Chyba ze bezmyślnymi marionetkami jesteśmy.

Palisz papierochy? To było decyzja Boga, czy Twoją? Ponosisz konsekwencje tego, brzydka cera, smród itd…, oczywiście to tylko przykład. Sorki, jeśli bierzesz to do siebie.

Albo ja: Irytuje mnie ktos i nie potrafiąc uśmierzyć gniewu wymyślam mu, to była decyzja Boga, czy moja?

Mąz mnie terroryzuje, bije i w ogóle jest ladaco jakich mało, Bog dopuścił do tego stanu, czy może mój mąz?

Skoro jest wszechmogący czemu dopuścił do zła, jeśli potrafił przewidzieć jego istnienie?

Ja nie rozumiem zależności miedzy suwerennością boża a zdeterminowanymi wyborami wolnej woli.

Wiem tylko, ze Bog jest JA JESTEM. Co znaczy, ze jest poza czasem.

Ze jest suwerenny w Swoim działaniu. Nie ma dla Niego „przed” i „po”.

Pozwala nam wybrac, przewidziawszy jak wybierzemy.

Możliwe, ze w Jego planie wobec nas mieszcza się i nasze złe wybory.

Z pewnością patrzy dalej i szerzej niż my. Patrzy kompleksowo.

 

A dlaczegóz nie postawic takiego pytania: czemu Bóg widzac zło i bunt człowieka nie zniechęcił się wobc nas?

i daje nam kolejne szanse ? czemu nieustannie nam wybacza, pomimo naszego „olewania” Go, czemu Sam przyszedł na ziemie , wiedzac co Go czeka z naszych rąk? On, wszechmocny? Musial to zrobic? Nie, chciał? Tak.

Jakos tak swiat jest urzadzony, ze dopiero tragedie powodują iż „zatrzymujemy” się przy Bogu.

Mnie jest przykro i prawdę mówiąc wkurza mnie, gdy człowiek z jakas osobista tragedia szuka zrozumienia u osoby tzw. Duchownej. A owa wylicza mu powinnoscie, które MUSI cierpiacy wykonac, nierzadko kolejny raz padac na kolana przed swoim, co tu mowic ciemieżcą.

Bo tak trzeba. A Bog jest ciągle „dostępny”, jak na GG, Jego słoneczko ciągle się świeci. I ma rozwiązanie. Pociechę. Wystarczy z Nim pogadać. Czy konieczny jest ludzki pośrednik? Ja twierdze, ze nie.

 

Ja nie wiem czemu spotykają mnie jakieś nie fajne okoliczności, ale wierzę, ze to po Jego stronie jest zawsze racja. On ją po prostu ma, a ja mam jedynie swoje zdanie. Przechodzę przez rożne utrapienia i czasem mam wrażenie ze padnę, bo nie daje rady, wtedy On mnie podnosi i jak jesczse da mi poczucie ze to własnie On panuje nad wszystkim to się uśmiecham. I staram się Mu ufać, cokolwiek się dzieje. Staram się , nie zawsze mi wychodzi….

Ale w sumie jest łatwiej, masz rację.

Tzw. Niebo jest dla nieco abstrakcyjne, ciesze się tylko z jednego, ze tam już będę na zawsze w Jego obecności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewierzący nie mogą "zwalić" odpowiedzialności na nikogo innego .... nie na Boga .... są odpowiedzialni za siebie i swoje postępowanie względem innych ludzi .... dla mnie - osoby niewierzącej wyznacznikiem życia jest to , że spoglądając rano w lustro mogę to robić bez lęku i wstydu ..... tylko albo aż tyle ..

Daggulko, wiesz ja nie mogę oceniać nikogo z wierzących, tzn nie wiem czy rzeczywiście tak myślą. Bo nie umiem przeniknąć niczyjego serca.

Ale wiem na pods, swoich doswaidczen, ze mialam chwile mocnego zwątpienia. Wątpienie jest ludzkie, A my nie jesteśmy maszynami bez emocji, uczuc itd. Bardzo lubie Piotra, tego który zaparł się Jezusa, super gosc!

 

Ale za swoje zycie biorę sama odpowiedzialność, jak to ladnie pisze w Biblli, wybacz ze do niej wracam, każdy swój własny ciężar poniesie, każdy z nas zostanie rozliczony z…siebie, gdy staniemy już przed Bogiem. ( Bo w sumie porządkowanie zawsze powinno się zacząć od siebie samego.)

Wierzący, ze wspólnoty gdzie zaglądam lubia podczas nabo składać tzw. Swaidectwa, czyli opowiadać co Bog uczynil w ich zyciu, nie zawsze są to spektakularne dowody bozej interwencji, często zwykłe ludzkie sprawy, które popychane przez człowieka kończyły się fiaskiem, ale zawsze człowiek był w działaniu, nie siedział na szczycie wiezy, podczas powodzi i nie odmawiał zejścia do lodzi ratunkowej, bo „Bog mi przeciez pomoze”.

Zdarzają się sytuacje ekstremum, jak śmierć bliskiej osoby, o ktorej pisała Nefer. ja nie wiem jak się bym zachowała, nie mam pojecia. Mogę jedynie żywić nadzieje, ze wytrwam Jemu wierną, bo sibie nie jestem pewna, jestem pewna Jego, tego ze mnie nigdy nie porzuci i nie zostawi. Tak brzmi Jego obietnica. Zresztą Bog nie daje więcej do zniesienia niźli jesteśmy w stanie znieść. Miałam niedawno dosc poważną operacja, oczywiście ze towarzyszl mi lęk, ale On tez się bał, stał się przecież do nas podobnym we wszystkim, oprócz grzechu, ( i dlatego rozumie człowieka)

było ciezko , ale cieszyłam się bardzo, ze po bólu, strachu, poniżaniu ( niestety i tak było) ciągle wierzyłam i mogłam gadać do Niego i dziękować, tak…, dziękować.

 

 

pepeg, dajze spokoj, przepraszam Cie bardzo, ale po prostu nie potrafie rozmawiac z Tobą. Mozesz sobie kpic, trudno. A agnostykow lubie, ale niegrzecznych, unikam... :oops:

a moze rzeczywiscie szukam haka......., hmmmm

przepraszam , przemysle sprawe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A liczyłem , jako agnostyk, że może pierwszy raz ktoś rzeczowo pogada i spróbuje mnie przekonać.

1.nie wiem czy jestem wlasciwa osobą, nie musze nią wcale byc, nie mam takich ambicji, nie uzurpuje sobie prawa do wszechwiedzy i wpływania na innych

2.nie zamierzam nikogo zmuszac do badz co badz osobistego wyboru

3.wiara jest sferą strasznie intymną, raczej osobistą, ZAWSZE bedzie zalezała tylko od Twojej decyzji, czy chcesz....

3. nie przyjmuj zadnej "prawdy" jesli SAM jej nie przenicujesz, ( osobiscie polecam Biblie )

no i tyla by było :D

jasne, ze mozesz powyzsze delete, czy co tam wolisz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

joaniko ... nie pale papierosów ... :wink:

Wiesz ...absolutnie nie będe Cię przekonywać, nakłaniać .... czy udowadniać ...

Każdy człowiek jest odrębną jednostką , myślącą , ma prawo do swoich przekonań , decyzji , wyboru wiary bądź nie ....

 

Nie potepiam osób wierzących ..... potępiam zachowania .

Potepiam sytuacje kiedy jak już wyżej napisałam - kobieta rodzi 10- te dziecko , bieda aż piszczy a ona mówi - bo Bóg dał .

Potępiam Kościół w nawiązaniu do powyżsego za to, że zabrania antykoncepcji.

Nie zgadzam się z poglądami głoszonymi przez Kościół ... i czasem nie rozumiem zachowań ludzi wierzących ...ale jest to zrozumiałe, ponieważ mam inny światopogląd na te sprawy ....

Dlatego nie będę wnikać , udowadniać , przekonywać ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...