Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

powrót matury z matmy - sukces czy porażka ?


Gość

czy blokowac dostęp na studia ludziom, którzy nie "czują" matmy  

25 użytkowników zagłosowało

  1. 1. czy blokowac dostęp na studia ludziom, którzy nie "czują" matmy



Recommended Posts

wiadomo, ze dawniej zadania z matmy były wnoszone w kanapkach /rozwiązywał najlepszy uczeń i puszczał w obieg, nauczyciele rozwiazywali i podrzucali zwiniete w kulki, itd.

generalnie większość oszukiwała i odpisywała ... nawet Ci wybitni .../

teraz ma sie to zmienic ...

zadnych sciąg

przyszły muzyk, plastyk, sportowiec - trener, historyk czy botanik maja zdawac matme

 

czy poradzą sobie bez sciąg ?

czy te wszystkie wkute na pamięc wzory choc raz w zyciu do czegoś im będą potrzebne ? - nie mówie o podstawach matematyki, a o poziomie obowiązujacym na maturze

czy blokowac droge na studia ludziom, którzy nie czują matmy ?

co o tym myślicie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matematyka, te wszystkie wzory, zadania mają na celu nauczyć młodych ludzi logicznego myslenia. O ile nie jestem za tym, aby ktoś, kto "nie czuje" matmy miał zablokowaną mozliwośc studiowania, o tyle jestem przekonana, że znajomość matematyki ułatwia codzienne zycie, a także pracę w zawodach, ktore nie mają pozornie nic związanego z matematyką. Dzięki tej nieszczęsnej matmie umiemy łatwiej wyciągac wnioski, logicznie myslec, szybciej podejmowac trafne decyzje.

 

Będąc w liceum też się buntowałam przeciwko wysokim wymaganiom naszej matematycznki - w koncu chodzilam do klasy humanistycznej :roll: . Dopiero z perspektywy czasu cieszę się, ze nas piłowała i nie odpuszczała.

 

Na studiach socjologicznych znajomośc matematyki przydała się bardzo, na studiach podyplomowych z zarządzania kadrami bardzo. W codziennej pracy zawodowej jeszcze bardziej.

 

Więc uczmy się matmy i nie odpuszczajmy dzieciakom :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo zależy, co z tej matematyki będzie wymagane. Czy minimum, by zdać to będzie na poziomie indukcji i układu równań z dwiema niewiadomymi, czy geometrii sferycznej.

Pewne podstawy są niezbędne dla większości ludzi. A od ludzi wykształconych oczekuje się pewnego kanonu: wiedzy, kto to był Mickiewicz i o co chodzi w twierdzeniu Pitagorasa. A na maturze jest więcej, aby to minimum zostało i po trzydziestu latach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że można być świetnym inżynierem, lekarzem, weterynarzem itd, nie wiedząc, kim był Mickiewicz. Można też być literaturoznawcą, nie znając tabliczki mnożenia (acz to akurat może utrudniać życie codzienne). Jednak jeżeli ktoś jest "ścisłowcem", bez trudu opanuje podstawową wiedzę o epokach literackich, przeczyta kilka lektur i nauczy się nazwisk czy dat. Można oczywiście dyskutować o zakresie materiału do opanowania na poziomie podstawowym z polskiego. Jeżeli jednak ktoś nie ma zdolności do matematyki, to nawet wykucie na blachę wzorów nie pomoże.

Podstawową znajomość matematyki trzeba wynieść z liceum. Przecież bez tego po prostu będzie się powtarzało każdą klasę, póki nie opanuje się minimum programowego albo nie wyleci ze szkoły. I ja sądzę, że to minimum powinno wystarczyć każdemu w życiu. A jeżeli ktoś chce się rozwijać w tym kierunku, to może zdać maturę z matmy i iść na podobne studia.

Nie byłam szczególnie tępa z matmy, ot na czwórkę bez uczenia się w podstawówce umiałam (miałam baaardzo wymagająca nauczycielkę). W LO było juz gorzej, bo nie pałałam miłością do tego pzredmiotu. Poległam całkiem na obliczaniu granicy funkcji (do dzisiaj nie mam pojęcia, po co miałam się tego nauczyć). Wykułam wszystkie wzory, bo moja sytuacja stawała się rozpaczliwa. I nic! Kolejny sprawdzian zawaliłam. Jakoś się wygrzebałam na tróję, bo chyba w tym samym semestrze był jakiś inny dział, który mi podszedł (chyba prawdopodobieństwo albo geometria). I o ile te wiadomości czasem wyciągam z mroków niepamięci, o tyle te nieszczęsne funkcje do niczego mi nie były potrzebne. A matury z matmy pewnie bym nie zdała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w ten sposób dochodzimy do pytania, czy matura jest potrzebna. Bo przecież gwarancją tego minimum jest ukończenie poszczególnych klas, a końcowy egzamin, dający prawo do ubiegania się o studia (i obecnie, co w mojej opinii kompletnie pozbawione logiki, decydujący o przyjęciu na te studia) nie jest potrzebny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no własnie ...

co powinno decydowac np. o przyjęciu na studia filmowe ?

matura z matmy ?

egzamin uczelniany w szkole filmowej ?

a może Dar Boży czyli talent ... ?/przykład naturszczycy - Zbigniew Buczkowski, Jan Himilsbach, Henryk Gołębiewski/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matematyka, te wszystkie wzory, zadania mają na celu nauczyć młodych ludzi logicznego myslenia. O ile nie jestem za tym, aby ktoś, kto "nie czuje" matmy miał zablokowaną mozliwośc studiowania, o tyle jestem przekonana, że znajomość matematyki ułatwia codzienne zycie, a także pracę w zawodach, ktore nie mają pozornie nic związanego z matematyką. Dzięki tej nieszczęsnej matmie umiemy łatwiej wyciągac wnioski, logicznie myslec, szybciej podejmowac trafne decyzje.

 

 

I wszystko na ten temat

 

Ja już w podstawówce widziałam, że pójdę na medycynę. Ot, nic innego mnie nie interesowało. Logika nakazywała iść do klasy biologicznej. Ja wybrałam mat-fiz. Bo jak powiedziałam mojej mamie (bardzo przeciwnej i medycynie i klasie matematycznej) - chcę być lekarzem a nie dostać się na studia. Biologii nauczę się sama, myślenia - nie. Matematykę stosuję rzadko :wink: ale ścisły sposób myślenia pozostał i te wszystkie lata nieraz potwierdziły słuszność wyboru 15 letniego dziecka :roll:

Choć co użyłam w klasie matematycznej bez talentu do matematyki, to moje. Jednak warto było się męczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja- polonistka- bylam w mat - fizie, a mature ustna zdawalam, zeby bylo ciekawiej - z biologi. Nie zaluje lez wylanych nad zadaniami z matmy. A jak dobrze potem- juz na studiach - szlo mi na zajeciach z logiki :) :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam w szkole liczyć nie uczono, ale matematyki tak.

Na studiach, na zajęciach ze statystyki miałem taki ciut bardziej rozbudowany kalkulator z funkcjami statystycznymi i wygodnymi klawiszami. Umiałem wpisywać do niego liczny z tablicy lewą ręką w miarę jak profesorka wpisywała przykład na tablicę. A potem wynik, typu STD, to były dwa klawisze. Dziś to nic wielkiego, ale wtedy robiło wrażenie na prowadzącej ćwiczenia. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zdaję sobie sprawę z tego, że za duży skrót myślowy był w mojej odpowiedzi :oops:

ale po przeczytaniu zadań w internecie z tej próbnej matury, takie miałam skojarzenia- matura sprawdzała umiejętność liczenia przy zastosowaniu pewnych wzorów, których to zdający wcale nie musieli znać na pamięć, bo mogli skorzystać z tablic matematycznych

była łatwa i oto chyba chodziło, choć niektórzy czują się źle z myślą taką, że oni to kiedyś musieli wykazać się dużo większa wiedzą, aby zdać maturę z matematyki

matematyka powinna być na maturze, w formie takiej czy innej- ale powinna być

uczy precyzji, wyciągania wniosków, rozwija wyobraźnię i jak wiecie wiele innych

i czasami bardzo przeszkadza w życiu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w ten sposób dochodzimy do pytania, czy matura jest potrzebna. Bo przecież gwarancją tego minimum jest ukończenie poszczególnych klas, a końcowy egzamin, dający prawo do ubiegania się o studia (i obecnie, co w mojej opinii kompletnie pozbawione logiki, decydujący o przyjęciu na te studia) nie jest potrzebny.

Matura to egzamin dojrzałości. Wymaga podjęcia dużego wysiłku, żeby przypomnieć sobie cały opanowany w LO materiał z danego przedmiotu, żeby umieć przedstawić swoją wiedzę w wypowiedzi ustnej lub pisemnej (prezentacja to moim zdaniem totalna bzdura), żeby opanować nerwy podczas egzaminu. Ci, którzy ją zdają, zaświadczają, że są do takiego wysiłku zdolni, czyli jest duża szansa, że i na studiach będą się uczyć. Uważam, że z tego względu jest potrzebna. Ale czy jako egzamin wstępny na studia - nie jestem pewna. Natomiast sprawą dyskusyjną jest wybór przedmiotów. Moim zdaniem dokonanie właściwego wyboru jest też przejawem dojrzałości - czy wybrać przedmiot łatwiejszy do dania, ale nieinteresujący, niepotrzebny w dalszej karierze, czy tez trudniejszy, ale ciekawszy, bardziej przydatny? Jaki poziom wybrać? Dlatego uważam, że uczniowie powinni mieć prawie dowolny wybór. Właśnie - prawie. Niezbędny jest współczesny język obcy. A czy język polski też? Jako polonistka powinnam go bronić do upadłego. Jednak, jeżlei polski, to czemu nie matma, czemu nie fizyka czy chemia? Każdy przedmiot znalazłby swoich obrońców potrafiących przytoczyć tysiące argumenótw. Z drugiej strony, moim zdaniem, człowiek z maturą, to powinien byc KTOŚ. Kiedyś matura miała swoją rangę, dziś tak naprawdę nic nie znaczy. A powinna. Dlatego uważam, że każdy człowiek legitymujący się maturą powinien znać pewien kanon wiedzy. Wiedzy ogólnej obejmującej wiele przedmiotów. Wstyd nie wiedzieć, kim byli Mickiewicz czy Dante, ale tez wstyd nie znać podstawowych dat z historii, nie wiedzieć, co wymyślił Darwin, nie wiedziec kim był Matejko, Napoleon, czym zajmowali się Mendel, Nobel czy Einstein.

Nie zdawałam matury z matmy, ale potrafię sobie jakoś poradzić, obliczyć ilość potrzebnej wykładziny podłogowej, powierzchnię czy kubaturę, ba - nawet procenty jakoś pokonam. Nie czuję niedosytu tej wiedzy i tych umiejętności. Bez wiedzy ogólnej czułabym się znacznie gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdawałam matury z matmy, ale potrafię sobie jakoś poradzić, obliczyć ilość potrzebnej wykładziny podłogowej, powierzchnię czy kubaturę, ba - nawet procenty jakoś pokonam..

 

mam dziwne wrażenie, że ten rodzaj wiedzy jest dostępny mojej córce w podstawówce :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, liceum nie trzeba było kończyć, żeby kupić wykładzinę. No ale, sorki bardzo, na razie nie poczułam nigdy braku umiejętności obliczenia granicy funkcji dążącej do nieskończoności... Acz kiedyś z nudów, wieszając firanki, ułożyłam zwykłą (taką dostępną mi) funkcję do obliczenia ilości potrzebnych żabek. Właściwie to bez tej funkcji też mogłam firanki powiesić, ale mój mózg się nudził podczas tej czynności.

 

A tak w ogóle to chyba odeszliśmy od tematu :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, do życia niezbędna jest tylko mała cząstka tego, co się opanowało w procesie edukacji i jeszcze trochę czego się douczyło "przy okazji". Większość dat z historii mi z głowy wyleciała, jeśli kiedykolwiek tam się znalazła, ale pozostała taka siaka kolejność.

Większość twórców reguł fizyki, twierdzeń matematyki itp mi z głowy wyleciała, ale potrafię z tych reguł i twierdzeń korzystać, a nie muszę się na nie powoływać w formalnych zwrotach typu: "z twierdzenia Talesa wynika..."

Nie obchodzi mnie budowa cząsteczki, komórki, serca płaza ani sprzętu do produkcji C2H50H.

Znam budowę silnika dwusuwowego, układu hamulcowego w autobusie albo lokomotywie na poziomie techniki jaki był, gdy byłem nastolatkiem, choć tego w szkole nie miałem; i też nie jest mi to do niczego potrzebne.

Brakuje mi wiedzy stosowanej: dlaczego w szkole bawiliśmy się prądem z plusem i minusem, a w życiu z F1, F2, F3, 0 i PEN (to już wiem, ale musiałem się douczyć, jak zaczęło być potrzebne). Pojęcie prądu przemiennego w mojej szkole się nie pojawiło, a wiele godzin poszło na obliczanie prądu i spadków napięcia w różnych równoległo-szeregowych układach oporników, obliczaniu pojemności baterii kondensatorów itp. Ale ani chwili o spadku napięcia w przewodzie, przewody w obliczeniach szkolnych miały opór zerowy.

Brakuje mi wiedzy o społeczeństwie, o systemach politycznych, rozwiązaniach społecznych, ekonomi, prawie. Pewnie nie brakuje tego tak bardzo, żebym się douczał, ale jednak pewien dyskomfort jest. Jako mieszczuch mam minimalną wiedzę o wsi, sprowadzającą się do odróżniania lasu od pola.

Reasumując, w szkole (LO) tłukli dużo teorii a mało o życiu. Egzaminy powinny bardziej sprawdzać tą wiedzę praktyczną, a nie czystą teorię. Ale jak to zrobić, pojęcia nie mam.

Z wiedzy praktycznej, szkoła szybko nauczyła mnie, że autorytet (nauczyciel) może być autorytetem z urzędu, a nie jakichkolwiek innych, osobistych przyczyn. Przykład ze szkoły wzięty: nauczyciel ZPT (było coś takiego), elektryk z wykształcenia, kazał nam robić lampki (wtyczka, włącznik, oprawka, żarówka, połączone przewodem). Potem sprawdzał czy działa, metodą włączenia do kontaktu i sprawdzenia czy świeci. Kilka osób otrzymało ndst, bo nie świeciło. Jedno z gniazdek nie działało :D

 

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do dziś mam koszmary senne z macierzami w roli głównej....nigdy przenigdy nie były mi do szczęścia potrzebne - ale taki był program - trza było zaryć :roll:

 

Matma na maturze - dla mnie nieporozumienie :roll:

a metody edukacji polskie szkolnictwo ma , jak w początkach ubiegłego wieku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

B zamiast dać kasę na komputery, nowoczesne pomoce naukowe, wyposażenie pracowni, szkolenia nauczycieli, ale nie takie dla picu tylko porządne i sensowne, daje się ją "specom" od kolejnych, pożal się Boże, reform. Ktoś musi taką reformę wydumać, opisać założenia, mnóstwo ktosiów ją zaopiniować (pozytywnie) a każdy taki ktoś chce za to KASĘ i to niezłą. Następnie kupę kasy wezmą twórcy nwych programów nauczania i recenzenci tychże. Potem trzeba wydać kasę na rozreklamowanie reformy, próby (bezskuteczne) przekonania większości rodziców, że refroma jest dla dobra ich dzieci. Jeszcze troszkę kasy na "szkolenie" nauczycieli... Niemałe wynagrodzenia twórców "nowych" podręczników pokryją już w większości rodzice (bo zapowiadana pomoc finansowa dla wszystkich królików doświadczalnych szybko okazała się "kiełbasą wyborczą").

A na dostosowanie programów nauczania do wymogów współczesności kasy nie ma... Bo to takie mało medialne... Nieefektowne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...