Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Franuś Waleczny czyli jak trudno jest wcześniaczkom


Recommended Posts

No dobrze, ze draże czekoladowe pałaszowali:)

Ciesze sie, że Ludwiczek przypadł Franiowi i Agatce do gustu:)

To chyba dobrze, ze dzieci mówią o Maciusiu, prawda? Że nie jest to temat tabu..Nie jestem psychologiem, nie znam się, ale tak czuję, że to chyba dobrze.

 

Chyba dobrze, znaczy ja się cieszę, że mówią, że on jest obecny w ich życiu, ale czasem pytania typu "kto dał Maciusiowi bakterię?", albo "dlaczego to Maciuś musiał umrzeć?" przyprawiają mnie o dreszcze... czasem naprawdę nie wiem co powiedzieć... gdybym ja sama to wszystko wiedziała... to pewnie i mi by było łatwiej... a tak to jeszcze muszę tłumaczyć dzieciom, coś czego sama nie pojmuję i to na tyle dyplomatycznie na ile się w tej sytuacji da...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 15,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • AgnesK

    3593

  • DPS

    1303

  • Żelka

    1088

  • EZS

    821

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Olu kochana, ale może rozmowa z osobą przygotowana do tego i odpowiednio przeszkoloną, psychologiem dzieciecym? Ona by chyba wiedziała jak wytłumaczyć dzieciom, pomóc im zaakceptowac smierc Maciusia?

W was ten temat budzi za wiele emocji, uczuć by móc jeszcze maluchom to objasniac?..

Kurcze, nie wiem sama..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te pytania najczęściej zadaje Franek, który pojmuje wszystko na chłopski rozum a nie emocjonalnie. Przykładowa rozmowa z nim powinna wyglądać tak:

Franek: Mamo, kto dał Maciusiowi bakterię?

Ja: Pan Iksiński

Franek: A dlaczego on to zrobił?

Ja: bo miał takie widzimisię/ bo musiał to zrobić / bo coś tam...

Franek: a dlaczego??

itd..

 

Ja po prostu nie mam takiej wiedzy... nie wiem co się stało... bo chociaż gdybym miała jakąkolwiek wiedzę na temat tego "dlaczego" tak sie stało z Maćkiem jak się stało mogłabym spróbować to wytłumaczyć jakoś tam dyplomatycznie dzieciom... a ja mam w tym temacie dziurę.. sama nie umiem sobie tego wytłumaczyć, więc tłumaczenie dzieciom to dla mnie masakra...

I właśnie przez to rozumowe pojmowanie wszystkiego przez Franka obawiam się, że ogólnikowa rozmowa z psychologiem nic mu nie da, bo on chce suchych faktów... chociaż może się mylę, nigdy nie miałam w takich sytuacjach kontaktu z psychologiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie nie ma nic złego w tym , by dziecku po prostu powiedzieć "nie wiem", "ja też tego nie rozumiem", "nie potrafię Ci tego wytłumaczyć".

Dzieci wyczują ściemę, nieszczerość,nie warto ich oszukiwać i grać przed nimi...niestety znam to z autopsji :oops: i nie zamierzam popełniać znów takich błędów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olu nie pisałam, ale czytałam i całym sercem jestem z Wami.

Ja jestem ta wcześniej urodzona jak mówi moja wnuczka i przeżyłam już wiele, powiem Ci na podstawie własnego doświadczenia, parę miesięcy przed moim urodzeniem zmarł mój zaledwie 2,5 roczny braciszek i odkąd pamiętam ciągłe wędrówki na cmentarz. Mama stojąca nad małą mogiłką ciągle płacząca i zatroskana, i jeszcze do tego to był temat tabu nawet zdjęcia pochowane gdzieś głęboko pokryjomu przez nas oglądane, razem z soistrą nielubiłyśmy Go , bo przecież On był powodem smutku Mamy .

Dopiero kiedy sama zostałam mamą dotarło do mnie jaki to ogrom tragedii, bólu i rozpaczy był udziałem mojej Mamy. Tak sobie myślę żeby z nami ktoś w dzieciństwie porozmawiał na ten temat to nie było by dla nas traumą przez długie lata.

Historia lubi się powtarzać, moja starsza siostra straciła w wypadku samochodowym jednego z bliźniaków w wieku 20 lat, ale Kuba ciągle jest wsród nas mówimy o Nim wspominamy , oglądamy zdjęcia.

Pomogłam siostrze przejść przez ten najtrudniejszy okres w życiu, wiedziała, że o każdej porze dnia i nocy może do mnie zadzwonić , płakać do słuchawki bo ma do tego prawo. Siostra nie lubi chodzić na cmentarz za to często zapala świece w domu, oglada zdjęcia i to jej przynosi ulgę.

Nie mnie oceniać postępowania Mamy ani siostry, bo każdy przeżywa to po swojemu.

Olu bardzo dobrze ,że o Maciusiu mówią dzieci to Im i Wam, tylko pomoże.

Pozdrawiam Was wiele serdeczności przesyłam.

Edytowane przez JAGODA 51
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, nie wiem,każde dziecko jest inne, gdy mój syn zadawał "trudne" pytania w wieku 3-5 lat, a ja nie umiałam (z różnych powodów) na nie odpowiedzieć,po prostu mówiłam mu to co sadziłam,że chce usłyszeć, nie miałam odwagi powiedzieć,że czegoś nie rozumiem, lub nie umiem mu tego wyjaśnić, a niestety (może na szczęście) dzieci maja dobrą pamięć i to ściemniactwo, zostało mi przypomniane (wypomniane),a młody po prostu czuł się oszukany.

Przykre było usłyszenie od własnego dziecka - "to,że byłem mały nie upoważniało cie do tego by mnie kłamać"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety Franek jest z tych dociekliwych... "Nie wiem" go nie zadowala... normalnie powiedziałby "to poszukaj w internecie", albo coś równie "mądrego", ale tu wie/wyczuwa, że tylko my możemy mu wyjaśnić to wszystko wyjaśnić... wujek Gógiel nie pomoże... :(

 

Jagoda, dziękuję Ci za to co napisałaś. My codziennie chodzimy na cmentarz, dzieci się przeciwko temu nie buntują. Ale myślę, że to też zasługa Ojca, który chował Maćka. Nie uświadamiał nam wszystkim jeszcze dobitniej jakiej ogromnej tragedii i straty doznaliśmy (bo to wszyscy wiedzą!) tylko skupił się na tym, co tak naprawdę zyskaliśmy - Anioła i Świętego w rodzinie... Paradoksalnie ja przez cały pogrzeb nie miałam wrażenia, że jestem na pogrzebie, zwłaszcza własnego dziecka! Dzieci wiedzą, że tam na cmentarzu leży tylko ciało Maciusia (którego oni nigdy nie widzieli)... chodzimy tam jak w odwiedziny, stawiamy znicze (Franek już o mało nie spalił rękawiczki!), rozmawiamy z Maciusiem, modlimy się...

Generalnie my staramy się żyć normalnie, to znaczy na tyle na ile się da... jak mamy ochotę tańczyć, śmiać się czy cokolwiek to to robimy. Nie nosimy żałoby... wiadomo, że przychodzą chwile załamania, ale dzieci znają wszystkie nasze uczucia... wiem, że tak jak my potrzebują to sobie jakoś poukładać w głowach i każde na swój sposób stara się to wszystko "umiejscowić" w rzeczywistości..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz synek zna siostrę tylko ze zdjęć...i z cmentarza.

Na razie jest to dla niego po prostu Natalka. Zapamiętał już imię, rozpoznaje ją na zdjęciach.

Ale nie ma jeszcze pytań...czasami się boję jakie będzie pierwsze - "gdzie jest Natalka?", "co tam robi?"....

Wiem, że będę szczera i spróbuję mu to wszystko prosto wytłumaczyć.

Może mi się uda....

Trzeba z dziećmi rozmawiać, pokazywać, tłumaczyć. Wiem że to nie jest proste bo ciągłe "dlaczego" jest bardzo denerwujące, ale trzeba próbować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Psychika dziecka jest jak ciemny pokój, nigdy nie wiadomo co w nim się znajdzie jak zapali się światło".

 

Moja znajoma straciła siostrę - zmarła we śnie zostawiając 3 dzieci. Rozpacz niesamowita. Zbyt głośno o tym mówiono, zbyt długo rozkminiano temat - 5 letnia córka znajomej tak wbiła sobie w głowę, że jej mama może umrzeć we śnie, że co noc warowała przy jej łóżku. Półtora roku nie mogli z tego wyjść.. Kiedy już przestała sprawdzać w nocy sypialnię rodziców, skomentowano zbyt głośno i rozwlekle kolejną śmierć znajomego który dostał zawału w łazience. Mała widziała rozpacz rodziców po stracie przyjaciela, znów zastanawiano się co z małymi osieroconymi dziećmi itd. Julka kiedy widziała, że jedno z rodziców zbyt długo nie wychodzi z łazienki, wpadała w taką histerię, że robiła się sina z bezdechem.

 

Dla nas słowo wypowiedziane to słowo, dla dziecka niejednokrotnie to wyrok zawieszony w przestrzeni. Więc może nie do końca z tą szczerością przeżywanych emocji. Lepiej powiedzieć " nie wiem, sama nie wiem dlaczego i nikt mi nie potrafi wytłumaczyć, to tak samo jak nikt nie wie czemu krowy nie fruwają " Dziecko odpowiada wtedy roztropnie, że dlatego że nie mają skrzydeł i już jest powolne oddalanie się od tematów niebezpiecznych. Oszczędzajmy dziecięcą wyobraźnię, bo parę zbyt dorosłych słów potrafi się zamienić w potwora który będzie mordował maleńką psychikę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziaba ma chyba rację - rozmowa tak, ale niepotrzebne jest ciągłe nawracanie do tematu.

Podziwiam mądrość Martinezia, który oswaja tę tragedię, widząc w tym przybycie Anioła do rodziny.

Niezbadane są wyroki Boże, może tak musiało być.

Myślę, że warto byłoby z psychologiem porozmawiać, trauma jest zawsze trudnym tematem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Olu a nie możesz powiedzieć po prostu, że Maciuś był za malutki, za wcześniej się urodził (czasami tak sie zdarza, nikt nie wie dlaczego, nawet lekarze i naukowcy nie wiedzą wszystkiego, po prostu tak jest i już), a ponieważ był malutki i słaby to zachorował na tę bakterię (w szpitalu jest dużo chorych więc i dużo bakterii i czasami bardzo słaby organizm może złapać, a jak złapie, dlatego że jest słaby, to trudno mu taką zwalczyć). A dlaczego właśnie Maciuś musiał się za wcześniej urodzić i być słabym i nieodpornym, potem zachorować i odejść, tego nie wiemy. Nikt nie wie wszystkiego. No i można dodać, że takie maluszki idą do Nieba i są Aniołami, dbają o nas, pomagają nam jak nam jest ciężko itp.

 

 

 

No i ja bym z dzieciakami za czesto nie szła na cmentarz, bo to jednak utrzymuje wciąż ten temat aktualnym a dziecko jak to dzicko będzie pytać, bo chce sobie też tą nową sytuację jakoś uporzątkować. Wy rodzicie nawet nie musicie im zawsze mówić kiedy tam idziecie, bo wiem, że Wy jeszcze długo będziecie czuli potrzebę aby tam często bywać, ale dzieci bym po woli coraz mniej tam zabierała. To, że Oni są tam codziennie Maciusiowi nie pomoże a jednak ta sytuacja, mimo tego, że się nie buntuja nie jest dla nich czymś normalnym, czyms do czego przywykli.

 

 

 

Nie wiem, może faktycznie poradzić się kogoś od psychiki dziecka, bo pomoże nam znaleźć "złoty środek" bo tak jak ziaba pisze, nam się może wydawać, że dziecko zaakceptowało, zrozumiało, bo.., się nie buntuje, ale co tam w środku taki dzieciak sobie myśli, to pewności nigdy nie ma. A to, że wciaż zadaje pytania świadczy tylko o tym, że wciaż to wszystko "przerabia".

 

 

 

Trudne to wszystko i bardzo Wam tego wszystkiego wspułczuje, bo nie wyobrażam sobie jak można to wszystko razem w ogóle ogarnać będąc w Waszej sytuacji.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ja bym z dzieciakami za czesto nie szła na cmentarz, bo to jednak utrzymuje wciąż ten temat aktualnym a dziecko jak to dzicko będzie pytać, bo chce sobie też tą nową sytuację jakoś uporzątkować. Wy rodzicie nawet nie musicie im zawsze mówić kiedy tam idziecie, bo wiem, że Wy jeszcze długo będziecie czuli potrzebę aby tam często bywać, ale dzieci bym po woli coraz mniej tam zabierała.

 

Wszystko, co mogłabym napisać, napisała Żelka.

Mimo, że serce boli, trzeba bardzo uważać, żeby wspomnień było nie za mało i nie za dużo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyle głowę nad waszą mądrością. Żelka jesteś niesamowita wiesz? Martinez i Olu- czapki z głów dla was...

 

Chciałam napisać co u malutkiej Zosi- jest po przeszczepie niesmowicie wczoraj płakała, dziś jest bardzo słaba ale parametry ma w normie. Mama czuje te nasze modlitwy. Braciszek z zapl. płuc dochodzi do siebie... Niech ten rok będzie dla nich lepszym niż ubiegły...

 

A ja poproszę - pomożcie nie wiem Stas nagle zaczął bac sie kąpieli podejrzewam związek z odparzoną pupą po wirusie... Wirus wygoniony, pupa wyleczona a ona dalej na samą próbę wstawienia do wanny, wanienki czy brodziku sztywnieje ze strachu i ryczy... Jak to zmienić? Prosze pomóżcie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli.

Jesli nie płacze rzy myciu rączek czy buzi, to najpierw myć rączki i buzie w wanience, stojąc przy niej (napełnionej wodą).

Potem tylko stópki - bez siadania na tę pupę.

Pupę w tym czasie chusteczkami bym wycierała.

Potem do kolan i tak dalej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli.

Jesli nie płacze rzy myciu rączek czy buzi, to najpierw myć rączki i buzie w wanience, stojąc przy niej (napełnionej wodą).

Potem tylko stópki - bez siadania na tę pupę.

Pupę w tym czasie chusteczkami bym wycierała.

Potem do kolan i tak dalej...

no własnie o ile rączki i buzię bez problemu ale stópki już wymagają wstawienia do wanienki i jest ryk (wczoraj tak próbowałam)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żelka: Dzięki za Twoje porady =) Właśnie w ten sposób próbujemy dzieciom tłumaczyć to, co się stało. Odnośnie chodzenia na cmentarz z dziećmi, to myślę, że nie ma się czego bać. Owszem, dzieci się nudzą, ale nigdy nie jesteśmy tam długo. Wpadamy tylko na chwilkę zmówić krótką modlitwę i zapalić znicze. Chcemy w dzieciach utrwalić to zachowanie, aby zawsze pamiętały o Maciusiu, a na przyszłość aby miały wzorzec wychowawczy i pojawiały się czasami także na naszych grobach ;) Staramy się w trakcie tych wizyt nie przekazywać dzieciom negatywnych bodźców. Również w domu nie lamentujemy i nie płaczemy, choć wiadomo, że ta strata bardzo boli. O Aniołku mówimy dzieciom od samego początku, kiedy zdecydowaliśmy się przekazać im tę wieść. Także w trakcie codziennej modlitwy modlimy się do św. Macieja. Wszystko po to, aby nie bali się w przyszłości. Problem tkwi tylko w dociekliwości dzieci i ich chęci poznania przyczyn. Mam nadzieję, że w końcu się nam to uda.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...