Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Franuś Waleczny czyli jak trudno jest wcześniaczkom


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 15,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • AgnesK

    3593

  • DPS

    1303

  • Żelka

    1088

  • EZS

    821

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwoliłam sobie pożartować ponieważ w kwesti fachowej niewiele mam do powiedzenia.

 

Uff ufff:)

Moje poczucie humoru wzięło na chwile wolne;-)

 

O matko, spłakałam się z radości przy trzecim zdjątku i komentarzu!

Aga - :rotfl:

 

No i własnie - jakie PROBLEMY???! ;)

 

Cały dzień tak myślałam dzisiaj patrząc na Frania.

On w domu, z nami jest NAPRAWDĘ ZWYCZAJNYM dzieckiem:)

 

Krasnal słodki...jak zawsze...

 

Dzięki:)

 

 

 

Jestem po wymianie maili z nasza pania logopedką w PZG, długo rozmawiałam z nasza dr Dorotą.

Przekazałam wszystko o czym tutaj debatowaliśmy.

Dowiedziałam się także że w Klinice Neurologii nie ma izolatek. Sa tylko sale dla kilkorga dzieci. Powiedziałam, ze taka hospitalizacja nie ma sensu.

Franek oszaleje tam. On chodzi spać o 20, ma swoja muzykę itd...

Jutro nasza dr Dorota ma sie skontaktowac z naszą neurolog i z neonatolog, która konsultowała Frania dwukrotnie.

Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie.

Obiecuję informować na bieżąco:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matka.. i czego Ty od tego dziecka chcesz ????? :confused:

Franio boski :)

 

 

....

Albo jakiś film, który ją przeraził...

A co było wcześniej.. jak reagowała na osoby na wózkach, o kulach? I czy chodzi do l kasy integracyjnej od września i rozumiem, że jest pierwszakiem....

Czy miała styczność z takimi osobami w przeszłości...

Ojjj jest sporo pytań...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, że zeżarło coś

 

Ok, no to jeszcze tylko z tą przestrzenią nie wiemy. Wiemy, że raczej odruch VOR działa (to dla dr Doroty) albo jest swietnie skompensowany. Nie wiemy o "lęku przestrzeni" - piszę w cudzysłowie, bo to nie dokładnie to, ale w sumie wystarczy.

Neurologia - czy nie chcieli przypadkiem robić eeg z bodźcami? To w przypadku przeszłości Fr mozna tylko w szpitalu a wyjasniłoby, czy lampy mrugającej musisz się bać.. Nie byloby źle, ale faktycznie nie w takich warunkach, bo jak będzie ciągle płakał, to nic z badań nie wyjdzie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Moja znajoma straciła siostrę - zmarła we śnie zostawiając 3 dzieci. Rozpacz niesamowita. Zbyt głośno o tym mówiono, zbyt długo rozkminiano temat - 5 letnia córka znajomej tak wbiła sobie w głowę, że jej mama może umrzeć we śnie, że co noc warowała przy jej łóżku. Półtora roku nie mogli z tego wyjść.. Kiedy już przestała sprawdzać w nocy sypialnię rodziców, skomentowano zbyt głośno i rozwlekle kolejną śmierć znajomego który dostał zawału w łazience. Mała widziała rozpacz rodziców po stracie przyjaciela, znów zastanawiano się co z małymi osieroconymi dziećmi itd. Julka kiedy widziała, że jedno z rodziców zbyt długo nie wychodzi z łazienki, wpadała w taką histerię, że robiła się sina z bezdechem.

 

Mamy ciąg dalszy. Julka ukierunkowała sie w jakiejś fobii w kierunku niepełnosprawności. Nie toleruje w klasie chłopca z niedowładem ręki. W szkole jest sporo niepełnosprawnych dzieci, sam widok osoby na wózku powoduje że Julka zachowuje się irracjonalnie. Wpycha pięści w oczy , wyje jak zarzynana.. W sklepie spotyka osobę np. z laską, to ucieczka przed siebie ile sił w nogach. Proste ćwiczenie np.pisanie jedną ręką bez podpierania ( druga ręka bez zasięgu wzroku ) powoduje wpychanie pięści w oczy i znów wycie. Rodzice załamani, dziadkowie zdołowani.

Wczorajsza wizyta u nich postawiłą mi wszystkie włosy na głowie - Julka jest na siłę prowadzona do szkoły i wciągana do klasy. Pedagog skierowała do psychologa - Julka nie chce nawet oscylować w tematach pobocznych , zaraz wyje i wpycha pięści w oczy. Kiedy mała zobaczyła w kącie opartą szwedkę ( kulę ) pozostałość po urazie nogi ciotki - to samo zachowanie. Julka neguje i wypiera ze świadomości wszystko, co jest fuj w jej mniemaniu - nawet kulejącego pieska.

Młoda chodzi do 1 klasy , wcześniej chodziła do przedszkola. Kiedy jej tata czyta bajkę na dobranoc, przemyca słowa które wywołują wstręt " choroba, szpital, ranny, złamany, urwany " itd. Wciąż ta sama reakcja jak tylko się połapie, że temat w jakikolwiek sposób narusza ciało. Julka jest z złej formie, schiza w pełni. Wczoraj wyła że do szkoły nie pójdzie, pytana czemu, wbijała pięści w oczy.. Ratunku.

Edytowane przez ziaba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O dżizas, biedna mała... :(

I biedni rodzice...

Mysle, że to chyba już do psychiatry raczej trzeba by na konsultacje, mała być może ma silną fobię, trzeba by to leczyć.

Psycholog raczej nie da rady z takimi objawami. :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aga ja się trochę powymądrzam jeśli pozwolisz. tzn nie napiszę nic fachowego ale coś z własnego podwórka. Syn mój osobisty (obecnie prawie 4-ro latek) jak każde dziecko posłane do żłobka chorował. Chorował i chorował, lekarza odwiedzaliśmy średnio 2 razy w miesiącu- luz- normalka. Aż w końcu biedulek się tak pochorował, że nic nie pomagało tylko 10 dni antybiotyku w tyłek 2x dziennie (zinat więc boli okropnie), zaraz po tej traumie pochorował się znów i wylądowaliśmy w Rabce w Instytucie. Miejsce załatwione po znajomości więc warunki jak na wczasach - pokoik tylko dla nas, z balkonem, codzienne chodzenie do Parku Zdrojowego, szpital w ogóle nie przypominający wyglądem szpitala- raczej dom wczasowy. Przemiłe pielęgniarki i większość lekarzy, oddziałowa to mama mojej przyjaciółki- czyli wiesz- cackali się z nami jak ze śmierdzącym jajem. W czasie tygodniowego leczenia młody raz miał pobraną krew (jedno kłucie), jeden wymaz z gardła i jedno badanie u wstrętnego laryngologa- poza tym nie robiono mu nic okropnego. Antybiotyki i wszelkie leki miał podawane wziewnie, był cały czas ze mną- musieliśmy sie tylko stawiać na nebuliazcje rano i po południu, wieczorem robiłam sama. Poza tym wakacje- był lipiec, upał, park, koniki, plac zabaw, lody- codziennie atrakcje. I.... po tym naprawdę lajtowym pobycie dziecko się nabawiło takiej traumy, takiego "syndromu białego fartucha" że przez rok jak widział tylko kogoś w fartuchu- nawet jak to był nasz weterynarz- to histeria, wrzask, rzyg, i paniczna ucieczka byle gdzie. Na widok naszej lekarki- naprawdę kochanej, ciepłej osoby, która nigdy mu nic złego nie zrobiła (zastrzyki miał robione gdzie indziej) histeria taka, że trudno go było osłuchać itp itd. I teraz popatrz- moje zdrowe dziecko, odbierające świat normalnie, jak większość ludzi po naprawdę w sumie lajtowym pobycie w szpitalu miało taką traumę to czego ty chcesz od Franka?? Ja mu się wcale nie dziwię, że on tak reaguje- WCALE! I nie dziw się, że w domu jest super- w domu jest bezpieczny, w domu nie robią nic złego. A wszędzie poza domem- cholera wie co się może zdarzyć??

I jeszcze jedno- mój tata- czyli człowiek raczej dorosły ;) - jako młodzieniec spędził sporo czasu w szpitalach (serducho i anemia) do dzisiaj ma tak, że u lekarza- nawet naszej zaprzyjaźnionej lekarki "pierwszego dotyku" jak się śmiejemy ma zawsze takie ciśnienie, że prawie karetkę trzeba wzywać. Do dzisiaj na widok krupniku lub szpinaku (żarcie szpitalne) robi się blady i nie tknie ich za chiny ludowe. Raz na jakiś czas ląduje w szpitalu z arytmią- zazwyczaj latem jak są upały- średnio raz do roku- serducho "wypada" i nie chce wrócić. Kroplówka, potas itd - po paru godzinach jest jak nowo narodzony. I takie atrakcje funduje nam co roku jak się upały zaczynają. W ubiegłe wakacje już nie było tak różowo- jedna kroplówka, druga, trzecia a serducho wariuje dalej- coraz bardziej. Przyszedł stary lekarz, popatrzył na niego i mówi "dużo czasu pan spędził w szpitalach?" "tata po krótce opowiedział swoją historię. Lekarz pyta: " a daleko pan mieszka?" Tata mówi że 3 minuty jazdy od szpitala. Lekarz tak patrzy na niego i patrzy i mówi " Panie, jedź Pan do domu bo my tu na "syndrom białego fartucha" nie mamy już żadnej kroplówki". W 3 sekundy tata był gotowy do wyjścia- zanim dowiozłam go do domu serducho już pracowało normalnie! To tyle ode mnie- mam nadzieję, że ku pokrzepieniu serc ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeno kciałam napisać, że Franio nasz zawsze był piękny, ale co nowsze fotki, to On jest coraz przystojniejszy i bardzo żałuję, że nie mam córci takiej rocznej na przykład. Cóź za stara jestem, ale imie mam dla niej - Kajka, hahaha. :-)

Buziole dla Frania! Póki jeszcze daje się starym ciotkom całować! ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziaba, ja sie kompletnie nie nadaję do rozszyfrowywania problemów innych dzieci..kompletnie nie czuje sie na siłach. Liczę, że dziewczyny może cos doradzą..

Może wspólnie do czegos dojdziecie?

 

Ngel, jak pisałam - ja sie w ogóle nie dziwie że Franek ma problemy.

Od poczatku wszyscy mi mówili, ze trzeba się nastawić na to, że z czasem będzie sie okazywało jaki slad pozostawiło po sobie leczenie/niedotlenienie/niedotykanie dziecka przez matke przed 2 mies. Mi tylko chodzi o to, by mu pomóc. O nic więcej.

W rozmowie wczorajszej z dr Dorotą powiedziałam, ze dla mnie pobyt Frania na neurologii mija się kompletnie z celem, bo tam nie ma izolatek. On w sali z innymi dziecmi zwariuje. Nie zgadzam się na taka hospitalizację. Chcemu mu pomóc a nie pogłębiać jego problemy.

Dr D powiedziała że spróbuje dzisiaj naradzic sie z neurologami, porozmawia też z najlepszą specjalistka od wczesniaków (konsultowała Frania 2 x). Ciekawa jestem, co uradzą.

 

Żelciu..kochana jesteś:)

 

A Franiu...uczy sie liczyć:)

Wygląda to tak, że my liczymy do trzech a mały pokazuje paluszkiem. Mówi tez "trzy" w wersji "ty" (cos w tym stylu) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Was ! trochę byłam na wyjeździe, zaległości przeczytałam :) w pełni podpisuję się pod

tym co napisała "ngel" !!

Aguś wraz z swym m.. Jesteście WSPANIAŁYMI RODZICAMI , a Franula cudnie sobie radzi

i dalej będzie szedł do "przodu":):)

Ściskam i ślę ciepłe pozdrowienia :rolleyes:

A pamiętacie ! że do 7 -go lutego jest głosowanie na bloga!!!!

Ciocia Danusia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...