AgnesK 31.01.2010 09:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 Agnes, jak to widzę troszkę od drugiej strony. To co piszesz, to w części zwykłe niechlujstwo, źli pracownicy trafią się wszędzie, na OJOMIE nie powinni? Nigdzie nie powinni. A empatia... Tu jest właśnie problem. Pierwszego pacjenta, który umarł przy mnie (nie przeze mnie) pamietam do dziś. Po którymś następnym założyłam pancerz, bo bym zwariowała. I bardzo jest trudno tu nie przegiąć. Człowiek wraca do równowagi dopiero po latach, jak sam się nauczy, co robić, żeby nikogo nie bolało, jak mówić. W innych krajach tego uczą, u nas uczymy się sami. Jedni mają predyspozycje i jest im łatwiej, innym trudniej. Właśnie uświadomiłaś mi, że ja ciągle za często mówię "prosto z mostu". To miałam wcześniej na myśli. Dobranoc. Ewa, masz rację. Źli pracownicy trafiają się wszędzie, w każdym zawodzie. Wymaganie, aby ktoś wybierał swoją przyszłość zgodnie z przekonaniami, pasją itd jest utopią. Wiele wyborów to przypadek. Ja rozumiem Cię z tym pancerzem. Mi tylko chodzi o ludzkie oblicze leczenia.. Pamiętam jak leżałam w szpitalu, kilka dni przed urodzeniem Frania, od kilku godzin dostawałam silne leki, które bardzo średnio działały, o 1 w nocy przyszła do mnie lekarka i powiedział: To ja posiedzę tu przy pani. Siadła na brzegu łóżka i..wzięła mnie za rękę!! Leśna Góra, pomyślałam sobie, czy jaka cholera??? Potem już po cesarce, inna lekarka, przychodziła do mnie w nocy z dwa razy (bo znowu problemy) i mówiła: Agniesiu, błagam cię, bądź grzeczna... To, o czym pisze Malka - zwracanie się po imieniu. Uważam, że nie ma w tym nic niewłaściwego. Wręcz przeciwnie - jako pacjentka, czy teraz mama pacjenta, nie czułam/czuję się traktowana przedmiotowo.. Można powiedzieć wszystko, najtrudniejsze prawdy, nawet, że dziecko umiera, ale powinno się to zrobić na spokojnie, nie w przelocie.. Ja te słowa słyszałam kilka razy. Jako kontast: raz lekarz wyszedł od Franka i powiedział tylko przechodząc obok mnie" Będzie śmierć". Innego dnia, lekarka, rozmowa przed OIOMem, spokojnie, bez poganiania, czy się pożegnałam, bo wszystko możliwe, bo stan krytyczny niestabilny itd. Ja też pamiętam pierwszą ocenę niedostateczną, którą wpisałam do indeksu. Kolejnych nie pamiętam.. ale zawsze rozmawiam w cztery oczy ze studentem, wyjaśniam dlaczego, mówię o ewentualnie zmianie drogi życiowej (jesli jest taka potrzeba) itd. W polskim systemie szkolnictwa chyba w ogóle po macoszemu traktuje się psychologie w procesie kształcenia. Mnie też nikt nie uczył jak rozmawiać z uczniami/studentami/rodzicami (to ostatnie akurat mnie nie dotyczy..), co zrobić, gdy na zaliczeniu student mówi mi, że popełni samobójstwo... co jeśli dostaję listy z pogróżkami.. Sami musimy się tego wszystkiego uczyć.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
XX 31.01.2010 10:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 kurcze jak to dobrze, że ja budowanym mostom nie muszę nic mówić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 31.01.2010 10:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 kurcze jak to dobrze, że ja budowanym mostom nie muszę nic mówić Nie mów hop..świat idzie do przodu.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
paulinkazet 31.01.2010 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 Leoś dostał po jednym punkcie za czynność serca i zabarwienie skóry. Po reanimacji w trzeciej minucie dostał 2 pkt za czynność serca, 1 za oddech, napięcie mięśni 0, odruchy 1, zabarwienie skóry 1. Na szczęście nie musiał być intubowany. Miał dwie transfuzje. Długo miał anemię, jeszcze po wyjściu do domu. Ale w domu szybko nadrabiał zaległości. W tydzień przytył więcej, niż w trzy tygodnie w szpitalu. Najważniejsza jest wiara, jak się wierzy, że wszystko będzie dobrze i nie dopuszcza się do siebie innych myśli, to musi być dobrze. Nie ma innego wyjścia. Do siódmego miesiąca fizycznie Leoś wolniej się rozwijał od rówieśników, ale jak miał 8 miesięcy to już sam siadał, 9 miesięcy sam wstawał w łóżeczku i raczkował. Samodzielnie zaczął chodzić w wieku 13 miesięcy. Teraz za nim nie nadążamy, jest jak burza, sam wchodzi na meble, nawet sam potrafi uruchomić komputer i włączyć sobie bajkę Nim się obejrzycie, a Wasz Franuś będzie tak ganiał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 31.01.2010 10:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 To prawda, że empatii ogromnie często w naszej służbie zdrowia brak. Pamiętam, jak wyczułam coś w piersi, poszłam szybko do ośrodka zdrowia w miescie powiatowym, prosząc o zrobienie prywatnie mammografii (NFZ nie pokrywa, bo za młoda jestem ). Pani rejestratorka wypytała, co siędzieje i mówi: I naprawdę musi pani koniecznie robić tę mammografię, nie ma pani na co pieniędzy wydawać?! Ja wciąż swoje, że chcę. Zostałam przebadana w pracowni RTG, gdzie rozbierałam sięw temp. 15*C, pani od rentgena burczała i była obrażona, ręce miała lodowate też z tego zimna, ale to już szczegół... Mówię: to przyślecia państwo do domu? Oni: Ja: No to ja zostawię kopertę gotową, taką dużą ze znaczkami... Oni: Odbiór wyłącznie osobisty!!! Nadmieniam, że mam do powiatowego miasta 35 km. Jak Wy macie siłę, żeby takie rzeczy przetrwać, o których piszecie - mogę tylko się domyslać, pewnie miłość do dziecka Wam nadludzkie siły i odporność na to daje. Jestem pełna podziwu za to cały czas i - wciąż wspieram myslą i modlitwą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 31.01.2010 15:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 Druga strona NFZtu : siostra pracuje w poradni K. No zgaduj zgadula ile pacjentek dziennie może lekarz wedle kontraktu przyjąć, by nie wyczerpać limitu rocznego już w marcu ? 3 Słownie trzy. Siedzi więc lekarz na grom jasny, zamknięty w swoim gabinecie i udaje, że go nie ma. W pracy być musi. Na akord nie robi, bo by mu to zajęło z godzinę, a za resztę polazł by jeszcze gdzie na drugi , trzeci i czwarty etat prywatnie. Więc niech siedzi i pierdzi w stołek. Przyjąć przyjmuje pokątnie, bo go szlag trafia, ale ostatnio ów lekarz dostał od dyrektora upomnienie słowne. Następna będzie nagana z wpisaniem do akt, za "nie podporządkowanie się ogólnie przyjętym normom i dyrektywom" Kuźwa, Albania..normalnie Albania ( nie obrażając Albanii) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneta s 31.01.2010 16:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 Agnes poruszyłaś bardzo ważny temat - psychologia w pl naprawdę kuleje Znam temat bo to akurat mój chleb powszedni, tautaj każdy nawet sklepowa przechodzi szkolenie typu psychologiczny aspekt kontaktu z klientem Niby banalne sprawy typu zamiast Pani Iksińska, zwrócić sie po imieniu - pani Aneto, drobiazg a wiele zmienia...Ja rozumiem lekarzy, ze nie ppowinni sie przywiazywac do pacjenta itd... ale mogą być poprostu ludzmi i traktować swoich pacjentów w taki sposob w jaki chcieliby aby ich traktowano... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 31.01.2010 16:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 Grzechem głównym polskich lekarzy jest to, że wszystko wiedzą najlepiej i ta wiedza jest tak tajemna, że zwykły człowieczek swoim małym rozumkiem tego nie ogarnie. Nie dziwne, że ludzie w potrzebie zaliczają specjalizację w tydzień. ps. onegdaj zostałam przyjęta u lekarza z dzikim uśmieszkiem na ustach i jadowitym sykiem "o oo..pani Ciekawska.." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
swojaczka 31.01.2010 17:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 U nas żeby chorować to trzeba mieć dużo sił! Bardzo źle znoszę odmowę zbadania(bo p. dr przyjmuje już po czasie, a inna nie bo też ma komplet) i reaguję płaczem. Zabieram się do domu i ...leczę się telefonicznie lub przez GG u bratanka. Ostatniej zimy wyleczyłam tak męża i siebie. Nie mam sił stać z gorączką od rana przed przychodnią by się rejestrować. Podczas przeziębienia czy anginy, padam w pościel ii już.Jestem grzeczną pacjentką i zachowuję spokój tak długo jak długo starcza mi cierpliwości. Gdy ktoś jest niegrzeczny wobec mnie robię się niemiła wobec niego. W przypadku chorób dzieci jestem bardzo czujna i oczekuję dużej fachowości i zaangażowania .Podziwiam wszystkie forumowe mamy za to,że odnajdują siły do walki z bzdurnymi przepisami,dyrektywami, zamiast skierować je do walki z chorobą dziecka.Czy koniecznie muszę tak wiele pokonać, by odzyskać zdrowie dziecka? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
XX 31.01.2010 18:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 najbardziej w służbie zdrowia denerwuje mnie zdanie"postawa roszczeniowa"to takie słowa klucze określające upierdliwego, wrednego pacjenta, któremu się wydaje, że może tupać nogą o swoje.A ja uważam, że w ogóle porażka, że się musi tym tupaniem zajmować. Porażka dla niego, porażka dla lekarza.A NFZ ma fajne siedziby.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sylvia1 31.01.2010 18:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 oj powinni uczyć tej psychologii i lekarzy i nauczycieli. I każdej innej profesji pracującej z ludźmi. Nie zapomnę gdy mój 3-mies. Krzysio po odebraniu wyników wątrobowych trafił ze mną do poradni. Pytam grzecznie lekarza co jest grane a on cytuję " a to pewno przewlekłe zap. wątroby. Takie dzieci żyją 15 lat i umierają na marskość wątroby". Pomijam, że wątroba szalała bo była infekcja ukł. moczowego ale podejście lekarza... Mało tego jak był na 1 wizycie patronażowej z przychodni to kazał sobie zapłacić. A trafiłam tez na lekarzy z pełnym powołaniem. Dla których nie było problemem docenienie że pacjent też człowiek i ma nerwy. Choćby moja pani diabetolog, do której przez pierwsze 3 mies ciąży dzwoniłam dzień w dzień informując o cukrach i konsultując dawki. Jak tylko coś się działo to sama potrafiła do mnie dzwonić z pytaniem czy się poprawiło bo się martwiła. Jak w każdej profesji są ludzie i LUDZIE. A walka o nasze dzieci zawsze sprawia że się twardzi robimy. Trzymam twardo kciuki za wszystkie maluszki i ich mamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ngel 31.01.2010 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 AgnesK poryczałam się po Twoich opowieściach o traktowaniu Franka- serio!Wiecie gdzie zaczyna się problem nieczułych lekarzy? Na studiach! Państwo przyszli lekarze są od samego początku traktowani jako Bóg wie kto! Od pierwszego roku wmawia się im, że są niesamowicie ważni- najważniejsi- i oni w to w końcu wierzą! Wiem bo obserwuję to w swojej pracy- mam studentów- jedni studiują farmację drudzy analitykę medyczną- jedne i drugie studia trudne. Ale państwu farmaceutom wmawia się jacy to są ważni i wspaniali i z takim z V roku już nie pogadasz- wszystko wie lepiej, jemu się należy. Tacy sami przecież ludzie są na analityce- ale oni się ukłonią choćby szli po drugiej stronie ulicy, można pogadać o normalnych sprawach- dlaczego? Przecież jak zaczynali studia to wszyscy i lekarze, i farmaceuci i analitycy byli fajnymi, młodymi ludźmi (może nawet z ideałami- ale szybko im uczelnia wybiła z głowy ideały. I to mam wielki żal! Pomijając fakt, że system jest chory-co jest oczywiste. Myślę, że każdy z nas mógłby przytoczyć tony opowieści- i o tych złych i o tych dobrych lekarzach. Jedyne co możemy zrobić to... wymagać (nie mówię tu o sytuacji gdy dziecko jest o krok od śmierci i od widzimisie lekarza zależy czy zwiększy szanse na jego przeżycie czy nie) ale wymagać tak na codzień. Ja jestem z tych wrednych co wymaga. Nie lubią mnie w przychodni- oj nie lubią- ale czasem właśnie dlatego ,że nie chce im się użerać z tą pyskatą- udaje mi się załatwić coś czego "się nie da". I nikomu nigdy nie dałam ani złotówki łapówki- żeby nie było.Agnes- ucałuj Franulka- bo ja czasem ma wrażenie, że on żyje nie dzięki lekarzom ale właśnie im na przekór!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kawika 01.02.2010 07:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 dzień dobry mówię i buziaki dla Franka wysyłam o służbie zzdorwia sie wypowiadać nie będę bo to temat rzeka(z własnych doświadczeń) słoneczka zyczę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sylvia1 01.02.2010 19:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 to ja po wizycie:serducho 140 bpm. Pani dr zbadała szyjkę i nawet USG szyjki zrobiła. Długość szyjki (jak podejrzałam) 3,65 albo 3,85 ale pani dr powiedziała że zamknięta i długa. Mogę jechać do rodziców. Za to zła wiadomość: o ewentualnym szwie chwilowo mogę sobie zapomnieć. Powód trywialny nikt mi nie założy szwu bo łożysko kawałeczek zachodzi na ujście szyjki... W takiej sytuacji jak tylko z szyjką coś się zacznie dziać a łożysko nie pójdzie do góry to leżenie plackiem mnie czeka. Buuuu. A kto mi dziecka będzie woził do szkoły? Nic to jak będzie trzeba to coś wymyślimy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaggaa 01.02.2010 21:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 to i ja odwracam temacik i całuski przesyłam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
swojaczka 01.02.2010 21:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Coś Franio dziś zajęty bardzo,bo nawet się nie pokazał! Mam nadzieję,że wszystko dobrze czego Wam gorąco życzę.Buziakuję i posyłamsłowa; będzie dobrze,musi być!Spokojnej nocki! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 01.02.2010 21:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Wszystko dobrze kochani. Dziś po bodaj 2 tygodniach mrozów i snieźyc wyszłam z krasnalem na godzinę. Pługi na tyle odśnieżyły nam dróżkę, źe dałam radę pchac wózek. W czwartek do Wrocławia. Rozmawiałam dziś z panią dr. Prosiłam, źeby załatwić wszystko za jedną wizytą, bo śniegi, drogi jakie są, każdy wie, ale nie zgodziła się.. Powiedziała, że... nie musze przyjeżdzać.. Kurcze, to tyle znowu w temacie empatii... Szkoda mi ciągać tyle razy krasnala do Wrocławia i narazac go niepotrzebnie na kontakt w poczekalni z innymi ludźmi, ale..chyba nie ma wyjścia. Ale może jednak do czwartku pani dr zmieni zdanie? Fajnie by było. Sylwia.. pięknie Zrób sobie jakiś suwaczek, bo będę Cię co chwilę pytała, który to już tydzień.. Dobrej nocy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sylvia1 01.02.2010 21:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Agnes http://www.suwaczki.com/tickers/zud3hqvkvkipbef8.png ale suwaczek źle odlicza bo ma za mało o 1 dzień... Ja najpierw się załamałam tym łozyskiem ale potem dobre dusze mnie podniosły i już się nie martwie na zapas no dobra prawie nie martwie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 02.02.2010 06:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2010 Najpierw słowo do Fasolki post wyżej Tu ciotka forumowa. Strasznie Cię proszę Maleństwo, rośnij sobie ślicznie i nie wychodź wcześniej, niż Cię poproszą, dobrze ?? Za jakiś czas dostaniesz od mamy pozwoleństwo na kopanie, stukanie i czkawkę. Teraz pływaj ile wlezie, bo niedługo basen Ci się skurczy. Buzialki Teraz prośba do Franka. Pokaż nam swój kaloryferr, plissss Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 02.02.2010 08:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2010 Ciociu Ziabo kochana, Franiu kaloryfera nie pokaże.. Staram się zamieszczać takie zdjęcia, na których nie widać po prostu wrodzonych "defektów" malutka. Mam tu na myśli i tę ogromną przepuklinę i dość dużego naczyniaka.. W ogóle mu nie robię takich zdjęć. Ta przepuklina też nie ułatwia krasnalowi ćwiczeń na brzuszku, stąd nadzieja i nasza i p rehabilitanta i p neurolog, źe po operacji będzie lepiej. I tego się trzymajmy Sylwia, pogadaj z AgąJG. Ona miała łożysko przodujące, prowadził nas ten sam lekarz. Aga leźała już chyba w okolicach Twojego wieku ciążowego a zobacz jaką "kruszynkę" urodziła Nie dość że po terminie, bo sama wyjść nie chciała to jeszcze grubo ponad 4 kg No, więc - Sylwiowafasolko: słuchaj się mamy i ciotek! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.