Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Małe białe robaczki w kuchni.... Problem.


marnika

Recommended Posts

Poczekaj, przykleją się. Też walczę z tymi molami, włażą wszędzie, i do grzybów suszonych, i do mąki, i do kaszy, nawet, jak mam zamknięty i zaklejony taśmą pojemnik. (Produkty musiały już być zarażone chyba)

 

Powiesiłam płytki-pułapki i... łapią się. A że też nie lubię, jak się coś niepotrzebnie męczy, to codziennie sprawdzam i zgniatam przyczepione mole ( taka ze mnie litościwa dusza:oops:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też postanowiłam je dobijać, bo patrzeć nie moge. Zobaczymy dzisiaj, czy co sie przylepi. Mam zamiar wywalić wszystkie sypkie produkty, bo nie mam pojęcia w czym zostały przywleczone. Mąż mówi, że kupił w Lidlu jakiś ryż do risotto i wywalił do kosza, bo mu sie wydawało, że tam są jakieś owady (fuj!), więc może od tego sie zaczęło, bo nie zabezpieczył w szczelnej torbie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te Raidy na mole działają. U nas też się od czasu do czasu pojawiają te cholery, niszczą co popadnie i doprowadzają mnie do szału. Normalnie szlag mnie trafia, kiedy wywalam całe torebki mąki, kaszy, przypraw. Oczywiście staram się wszystko trzymać w szczelnych opakowaniach, ale czasem i tak jakoś zdążą się dostać do środka. Na szczęście wystarcza przyklejenie płytki Raid i po pewnym czasie znikają. Niestety nie na zawsze.

 

Pluskwy można rozpoznać po charakterystycznym smrodku. Ja w domu na szczęście nie mam w domu, ale gdzieś czytałam, że w niektórych krajach pojawiła się istna inwazja pluskiew i nic na nie nie działa. Rozmaitych rozmiarów i kolorów krewniaczki tych domowych lubią siadywać na owocach. Można zjeść malinkę albo jagodę z pluskwą... Błe! Tego zapachu nie da się pomylić z żadnym innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja miałam z miesiąc temu mole spożywcze. Już drugi raz więc szybko zabrałam się do wywalania z szafek. W tamtym roku nie wiedziałam jeszcze co to jest, więc je tępiłam pojedynczo. Dopiero jak doszłam do wniosku, ze to juz inwazja wywaliłam makarony, kasze itd. Podejrzewam, ze przywlokły się ze sklepu z orzechami, bo w nieotwieranej paczce orzechów aż sie ruszało. Obrzydlistwo! Były i w płatkach migdałów i w sezamie, wszędzie.

I mnie wkurza wywalanie żywności. Kiedyś robiłam zapasy róznych rzeczy, żeby po prostu były pod ręką. Ale jak potem wywalałam nowe paczki suszonych śliwek, migdałów, czy ledwie otwartej posypki czekoladowej to trochę odpuściłam z maniem wszystkiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam kilka razy inwazję moli. Po raz pierwszy za komuny. Nie wiedziałam początkowo co to jest i zanim się zorientowałam, wszystko w szafkach mi się ruszało. Wyobrażacie sobie, z jakim bólem wywaliłam wszystkie zgromadzone dobra -w tym większość zdobyczy z NRD :-(

Teraz stosuję płytkę na owady EXpel (chyba jest taka sam RAID). Trzymam ją na stałe za szafką (ale nie może dotykać jedzenia). Właściwie chyba też nie jest dobrze, że jest za szafką z produktami, ale chyba wolę umrzeć wcześniej od chemikalów, niż oglądać pod lupą każdy kęs, który wkładam do ust. Obrzydlistwo!

Czytałam, że po wyrzuceniu wszystkiego trzeba szafkę umyć wodą z octem -może lepiej samym octem :-)

 

Ulka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywieszone płytki wabią tylko dojrzałe osobniki. Działają chyba tylko jak lep na muchy. Płytki o których j napisałam są trujące i trują "długofalowo". Mają plastikową ramkę z siateczką a w środku coś trującego. Obawaiam się, że mają szkodliwe wyziewy - ale jak napisałam, wolę wyziewy chemikaliów niż przymusową dietę, bo brzydzę się wziąć cokolwiek do ust.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że jednak te bezpieczne dla jedzenia płytki też w jakimś stopniu działają odstraszająco, bo po wywieszeniu "motylki" przestały latać po kuchni. Wcześniej były widoczne.

Jak pisałam wcześniej, wczoraj wzięłam sobie wolne w celu zrobienia rządu w kuchni. Wywaliłam wszystko z wszystkich szafek. Nawet z tych, w których nie było jedzenia. Przepatrzyłam każde pudełko, otwarte opakowania wyrzuciłam, a odkąd zauważyłam mole, kupowałam wszystko nowe i od razu przesypywałam w pojemniki. Produkty, których nie dało się przesypać, zamknęłam w większych pojemnikach. Wszystkie szafki wymyłam octem. I co? I nie znalazłam nic! Wreszcie wzięłam do ręki stojący na półce koszyczek, w którym było sporo cukierków, o których zapomniałam. Z cukierkami w koszyczku leżała zawiązana torebka orzechów włoskich (wyłuskanych), o ktorych też zapomniałam i tam właśnie odnalazłam centrum reprodukcyjne moli. Fuj. Wywaliłam do szczelnej torby i do kosza. Od wczoraj wylazł jeden zabłąkany robal i na razie spokój. Zobaczymy, czy to koniec.

 

Acha. w szafkach ustawiłam otwarte waniliowe olejki do ciasta, bo to podobno odstrasza mole, a w kuchni ładnie pachnie wanilią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...