Iwona i Mariusz 16.10.2012 17:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2012 (edytowane) Kolejna, krótka fotorelacja dotyczyć będzie już samej linii kroplującej, którą Mariuszek kładł osobiście swoimi ręcami. Tak ten mój chłopina pracował: A to widoczne efekty Jego pracy: Po skończeniu pracy i wysypaniu korą całej tej południowej części naszej działki, nie mogliśmy oderwać oczu od efektu finalnego. Zrobiło się przepięknie: No i jaka wygoda... Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 16.10.2012 18:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2012 (edytowane) Dalszy ciąg historii, jeszcze PRZED nieuchronnymi wydarzeniami w naszym życiu, wyglądał następująco. Mariuszek zabrał się za zagospodarowywanie zachodniej części płotu. Płot czekał na swoją dolną deskę, a odchwaszczona ziemia na pokrycie jej korą: Uporządkowana została wschodnia ściana domu, tam gdzie zaplanowaliśmy wrzosowisko: Pozbawiona chwastów, zmieszana z doskonałym torfem ziemia, czekała tylko na posadzenie roślinek: Jednocześnie przyjechał zamówiony wcześniej humus. Wielki, ciężarowy samochód, który go przywiózł, nie dał rady wjechać na działkę. Wysypał ziemię przed naszym płotem: Niewielką część ziemi Mariusz zdążył jeszcze poprzewozić przed wschodnią część płotu, na wykorytowany wcześniej fragment wzdłuż drogi wewnętrznej. Miało to być nasze kolejne przedsięwzięcie, wykorytowanie tej części, położenie do końca krawężnika i usypanie z przywiezionej ziemi skarpy, pod przyszłe ozdobne krzaczki. Tak miało być. Miało, ale nie wyszło, bo los po raz pierwszy ostro pokrzyżował nam plany. Wszystko, co działo się do tamtej chwili, było PRZED. Teraz jesteśmy PO.. Zwolniliśmy.. przystopowaliśmy.. zatrzymaliśmy się na chwilę w zadumie.. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 17.10.2012 19:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2012 ZAWAŁ SERCA!!! Chyba każdy zna te straszne słowa i wie co one znaczą. Przynajmniej mniej więcej.Dobrze wyczuł Blek.., o czym napisał w komentarzach, że dotknęło nas chyba jakieś ciężkie doświadczenie.Owszem, dotknęło.Dopadło Mariusza, ale piszę, że dotknęło nas, bo taka jest prawda.Nie będę wchodzić w szczegóły. Nie będę opisywać naszych przejść z jedyną w swoim rodzaju, polską służbą zdrowia.Braku właściwej diagnozy, odesłania nas z kwitkiem do domu, a niebawem ponownej wycieczki, już na ostry dyżur.Mariuszowy zawał zjawił się właśnie w dniu naszego planowanego weekendowego wyjazdu, do którego szykowałam się tak gorliwie.Nie przestraszył się stwierdzenia pani doktor w naszym powiatowym szpitalu, że go wyklucza, że właściwie to go nie ma i jednak nie odpuścił.Zaprowadził Mariusza prosto do jednego ze specjalistycznych szpitali i położył do szpitalnego łóżka na cały tydzień.Był powodem Jego cierpienia, bólu i udręczenia.Pogroził Mu palcem i przestrzegł, by bardziej na siebie uważał.Pokazał, co tak naprawdę jest priorytetem i o czym trzeba myśleć pierwszoplanowo.Moim światem też potrząsnął.Zrzucił mi niebo na głowę, wytarmosił moje jutro i moją wizję przyszłości.Upchnął w gardle jakąś kulę, której nie mogłam przełknąć i rozdygotał dłonie.Sprawił, że śmiertelnie się przestraszyłam. Daliśmy radę.Jesteśmy już PO, razem w Bukowej Chatce, ale..Tak, jak pisałam wcześniej.. Zwolniliśmy.. przystopowaliśmy.. zatrzymaliśmy się na chwilę w zadumie.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 17.10.2012 20:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2012 (edytowane) Siedzimy razem na bukowych śmieciach. Mariusz kuruje swoje "złamane" serce. Muszę przyznać z ręką na swoim sercu, że dba o siebie. Wie, że na razie musi wyjątkowo się oszczędzać i bardzo na siebie uważać. Rzucił fajczenie, regularnie bierze leki i mierzy ciśnienie, bardziej zwraca uwagę na to co je i nie forsuje się zanadto. Na razie właściwie to ja nie zgadzam się, by robił cokolwiek. Trochę protestuje, bo Jego wrodzona energia nie może znaleźć sobie ujścia, ale w końcu ustępuje i jest grzeczny. Z kolei ja mam okazję pilnować Go by się nie rozpędzał, bo całe to wydarzenie zbiegło się w czasie z zaplanowaną przeze mnie już dawno, operacją nadgarstka drugiej ręki. Więc siedzimy tak sobie, biedni bukowi inwalidzi, jeden z "zawalonym" sercem, druga z nieczynną lewą ręką. Ech.. losie nielitościwy.. Przynajmniej za oknem mamy piękną, złotą jesień. Roślinki kwitną jeszcze na potęgę i mienią się kolorowymi barwami: A to nasz najbardziej okazały "marcinkowy" krzaczek: I bliżej: W międzyczasie przyjechały także zamówione PRZED wrzosy na wrzosowisko. Całe 30 sztuk: No cóż, trzeba było zakasać jeden rękaw i zabrać się do wsadzania roślinek. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 17.10.2012 20:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2012 (edytowane) Zapraszam na wycieczkę po bukowych parapetach, więc zajrzyjmy na chwilę do środka. Jakichś drastycznych zmian w moich roślinkach nie ma, ale niektóre maluszki trochę podrosły, więc muszę się nimi pochwalić. Tak pięknie rosną koleusy: Jeden z nich nawet zakwitł: A tak wspaniale radzą sobie czerwone fitonie: I w lepszym świetle: Tu peperomia w osłonce-konewce: A tak zakwitł skrętnik: Świeże frezje spod okna sypialni: A jeszcze dziś rano poruszał nimi bukowy wiatr: C`est la vie! Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 23.10.2012 19:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Zaplanowane przez nas wrzosowisko wymagało, oprócz wrzosów, kilku dodatkowych roślinek. Więc pojechaliśmy, kupiliśmy. Trochę zaszalałam, ale przecież ma być pięknie, no nie? Oczywiście, z powodu postępującej sklerozy, nie zrobiłam wspólnego zdjęcia roślinek, chociaż stały sobie razem przez całe dwa dni, ale sfotografowałam je już później, niestety pojedynczo. Takie cyprysiki Eludi Gold nabyliśmy dwa: Jeden bukszpan: Jałowce: Berberys: Rododendron: Kiścień: Hebe: Aukuba: I japoński pieris: Cdn. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 23.10.2012 19:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) A także - dwie trzmieliny: I po kilka wrzosów takich: I takich: No i zabrałam się do pracy. Nie było bardzo ciężko, bo choć wszystko robiłam jedną ręką, to ziemię miałam już ładnie przygotowaną przez Mariuszka, a także pomagał mi trochę, zwłaszcza później przy rozsypywaniu kory. Jakoś daliśmy sobie radę, mimo okolicznościowego inwalidztwa. A oto efekty końcowe: No i jak? Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 23.10.2012 20:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Skorzystaliśmy także z pomocy brata naszego sołtysa, który wyraził chęć dokończenia nam niektórych prac, za niewielką opłatą. Zgodziliśmy się chętnie, bo wiadomo, że pewne roboty chcieliśmy skończyć jeszcze przed zimą. Tym sposobem, posadzone zostały tuje od zachodniej strony działki: A krawężniki od wschodniej strony domu, znalazły się na swoim miejscu i ta część została do końca wykorytowana: Tak naprawdę, niewiele by to wszystko dało, gdyby nie nieoceniona i spontaniczna grzeczność naszego sołtysa. Zjawił się u nas niepodziewanie, przywiedziony wiadomością o przypadłości Mariusza i zaoferował swoją sąsiedzką pomoc. I zaraz następnego dnia stawił się, a raczej przyjechał swoją rolniczą maszyną, w towarzystwie drugiego sąsiada i wspólnie przy pomocy maszyny i siły własnych rąk, rozrzucili nam zalegającą przed domkiem sporą kupkę humusu. Mariusz pomagał "tylko trochę", koncentrując się na położeniu wzdłuż drogi kabla do przyszłej bramy wjazdowej. Tak pracowali: Nasza wdzięczność dla tych wspaniałych ludzi nie ma granic. Trafiliśmy naprawdę w cudowne miejsce. W takie miejsce, gdzie ludzie nie pozostają obojętni na drugich, gdzie bezinteresownie przyjdą pomóc, gdzie obecność sąsiada jest dogodnością i wygodą, a nie uciążliwością i przekleństwem. To w dzisiejszych, trudnych czasach jest chyba ogromną rzadkością. Niskie ukłony dla Was, bukowi ludkowie. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 23.10.2012 20:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Gdzieś tam w międzyczasie dosadziłam kolejną, podarowaną nam trawę zebrinę. Ta jest za to bardziej okazała i reprezentacyjna, choć też już dotyka ją jesienna starość: Trzeba było także powsadzać kolejne cebulki wiosennych kwiatów, a także wykopać te, które zimować muszą w przyzwoitych warunkach, a więc mieczyki, frezje... Poradziłam sobie także z tym. Człowiek, jak musi, to da radę nawet jedną ręką, teraz już to wiem. I jeszcze dwie ogrodowe refleksje. Tak piękne kolory bywają jesienią w bukowym gnieździe: Przepadam za tym miejscem! Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 23.10.2012 21:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie moment, żeby mieć w dłoniach aparat fotograficzny. Najczęściej wtedy, gdy chciałoby się uchwycić jakiś ciekawy moment, on jest daleko. Ale zdarza się także, że los nam sprzyja i możemy uwiecznić jakieś osobliwe zjawisko lub interesujący widok. Tak było i tym razem. Siedzieliśmy sobie z Mariuszem wieczorem w salonie, gdy nagle moją uwagę zwróciło dziwne poruszenie na tarasie. Spojrzałam w tę stronę i zobaczyłam, że kocia miska wyczynia jakieś dziwne harce, przechyla się na boki, prawie turla, mimo że jest raczej pusta. Gdy spojrzałam uważniej, zobaczyłam, że jakaś dziwna mała kulka dobiera się do kocich resztek. Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że to mały jeż usiłuje dostać się do środka miski i stąd pochodzą te tarasowe odgłosy. Proszę, jak wyjadał sobie resztki kukurydzianych płatków: Pocieszne stworzonko! A teraz, ponieważ dziś o zwierzątkach mam wenę pisać, pokażę nie tyle osobliwe, co trochę groteskowe ujęcia dwóch psich sąsiadów. Razu pewnego, z rana samego (ale rymowanka ), gdy tylko otworzyłam oczy, ujrzałam te dwa niebożątka siedzące na samym szczycie naszej humusowej kupki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, no.. po prostu weszły tam sobie, żeby na okolicę mieć lepszy pogląd, ale na zdjęciach zrobionych im szybciutko przez Mariusza, wyszły super. Tu mają nas gdzieś, czyli jednym słowem dupki nam pokazują: Tu, jak na komendę, pozują z profilu: A tu jakiś naprzemienny układ choreograficzny zaprezentowały: Ot, takie zdolne bukowe stworki. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 24.10.2012 09:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 (edytowane) Moje afrykańskie fiołki, zdobiące kuchenny parapet, kwitną wszystkie naraz, jak szalone. Dawno nie widziałam, by kwitły wszystkie jednocześnie, więc musiałam to uwiecznić. W związku z tym - tak na pamiątkę: Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 24.10.2012 09:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 (edytowane) W jeden z ostatnich, ciepłych, jesiennych dni wybraliśmy się z moją połówką na krótki spacer po wiejskich, bukowych dróżkach. Ponieważ zapowiadali już nadchodzącą zmianę pogody, był to raczej ostatni gwizdek na tak przyjemną przechadzkę. Nasz Białas, jakby wiedział, że następny spacer będzie nieprędko, zabrał się z nami i towarzyszył nam, może nie przy nodze, ale cały czas obok. Tak więc, są to chyba ostatnie jesienne zdjęcia z tego roku, przedstawiające nasze Bukowe Domostwo z bliska i z daleka. Najpierw bliżej: Potem dalej: Jesienny, bukowy widoczek: Widok domku z drugiej strony, na powrocie: Białas cały czas, parę kocich kroków przed nami: Chyba pilnuje przede wszystkim swojego żywiciela, czyli Mariusza: Ot, mądre kocię. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 24.10.2012 09:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 (edytowane) A ten rarytas zjawił się w naszym domostwie, na poprawienie mojego humoru. Oczywiście prezent od mojego męża, który sama sobie wybrałam. Melduję, że cel został osiągnięty, humor pozostaje tam, gdzie powinien być. Więc pozwólcie, że przedstawię - oto osobliwa gardenia: Nie byle jaki okaz! Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 24.10.2012 18:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 (edytowane) Dzisiaj przyjechały następne, zamówione wcześniej roślinki. Wysłużyłam się trochę pomocą przychodzącego do nas brata naszego sołtysa, a ten bez zarzutu i bez mrugnięcia okiem powsadzał wszystkie roślinki tak, jak mu je poustawiałam w docelowych miejscach. Pogoda coraz bardziej nie sprzyja pracom na zewnątrz, więc nie zdążyłam już zrobić zdjęć gotowych rabatek. Poprawię się może jutro, jeśli tylko zdążę przed zmrokiem, bo jedziemy z samego rana do Wrocławia dowiedzieć się na temat rehabilitacji pozawałowej dla Mariuszka. Więc nie wiem, ile czasu nam to zajmie. A takie roślinki przyjechały: To będzie jeden miniaturowy, wąskokolumnowy jałowiec Compressa: I dwa niebieskie jałowce płożące Blue Chip: Zjawiła się jeszcze niebieska trawa, czyli kostrzewa Festuca Glauca: Tak będzie wyglądać: Płożący berberys Green Carpet: Ma wyglądać tak: Cdn. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 24.10.2012 18:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 (edytowane) Houtunia Chameleon, która już przekwitła i na razie nie wygląda zbyt okazale: A ma wyglądać tak: I czerwony berberys Rose Glow: Który tak powinien się prezentować: Chwilę wcześniej nasz dzielny pomocnik wkopał także sosnę czarną, którą kupiliśmy wcześniej, razem z 40-stoma tujami na żywopłot. Sosna rośnie sobie teraz pod oknami Mariuszowego warsztatu: A pozostałe dwadzieścia szmaragdów, znalazło swoje miejsce wzdłuż wschodniego płotu, tak jak chcieliśmy: Dalszą część tej strony działki pokażę jutro, jak tylko uda mi się zrobić zdjęcia przed zapadnięciem nocy. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 24.10.2012 18:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 (edytowane) A to, mojego poprawiania humoru, ciąg dalszy. Kupiona na Allegro, przepiękna (tfu.. tfu..) hoja bella: I nabyte z pewnego źródła, urocze epipremnum marble queen o gigantycznych liściach: Roślinki uszczęśliwiają mnie naprawdę! Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 25.10.2012 19:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Października 2012 (edytowane) Zdjęć oczywiście zrobić nie zdążyłam, bo wróciliśmy późno, choć nie wszystko załatwiliśmy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, jak mówi polskie przysłowie. Więc dziś tylko dwa zdjęcia Alexa. Wygrzebane wprawdzie z komputerowego archiwum, ale z niezbyt odległego. Tak ten szkrab już raczkuje: Czas leci nieubłaganie, prawda? Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 27.10.2012 18:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2012 (edytowane) Zdjęcia rabatek są zrobione, więc zamieszczam je czym prędzej, bo biorąc pod uwagę dzisiejszą pogodę, są już mocno nieaktualne. Tak wyglądały posadzone roślinki na iglakowej rabatce: Swoje docelowe miejsce znalazły też trzy dęby czerwonolistne. Na razie dęby - oseski: A także na przedłużeniu szmaragdów, wzdłuż wschodniego płotu, zostały zakopane sadzonki traw: Finalnie powinny wyglądać tak: Aż trudno uwierzyć, że mogłyby być tak piękne. Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 27.10.2012 19:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2012 (edytowane) Moje dzisiejsze przebudzenie było zdecydowanie inne od tych z poprzednich dni. W oczy uderzyła mnie panująca za oknem wyjątkowa biel i jasność. Śnieg? Niemożliwe! A jednak! Niecodzienny widok w październiku, biorąc pod uwagę, że jeszcze tydzień temu spacerowaliśmy na krótki rękaw, a na tarasie wystawiałam swoje wdzięki do jesiennego słońca. No cóż, rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Za oknem było tak: Około południa było już tak: A pod wieczór wyszłam na zewnątrz i pomogłam naszym choinkom otrząsnąć się z grubej warstwy mokrego śniegu. Wyciągałam spod grubej, puchowej pierzyny ciężkie, zlepione śniegiem gałęzie. Mokry śnieg pokładł na ziemi wszystkie, kwitnące jeszcze wczoraj, roślinki. Puszysta czuprynka trawy zebriny poległa pod ciężkim, śniegowym puchem. Cynie położyły swoje kolorowe główki na tarasie, w rozpaczliwej niemocy. Krajobraz zrobił się bajkowy, ale jednocześnie lekko przerażający: ZIMA ??? Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 28.10.2012 15:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2012 (edytowane) Taki widok zastałam za oknem dzisiaj rano (prawie jak z połowy stycznia): Przysypane ciężkim i mokrym śniegiem aksamitki i żeniszki: A także mój miskant zebrinus: Wszystkie roślinki w pozycji leżącej: Cynie w nikim pokłonie, układające się na tarasie: Nawet Białasek zaglądał zdziwiony w okno małej sypialni. Jego oczy pytały: A cóż to się stało?.. Więc w ramach przedpołudniowego dotlenienia wyszłam na zewnątrz i pomogłam wszystkim roślinkom wydostać się spod grubej warstwy zlepionego śniegu. Na szczęście mokry śnieg nie połamał roślinek, przygniótł tylko większość z nich swoim ciężarem. Namachałam się trochę, aby wydobyć je wszystkie na światło dzienne, ale myślę, że z pozytywnym skutkiem. Między innymi postawiłam do pionu trawę: Odkryłam łebki aksamitkom i żeniszkom: I "ustawiłam" na baczność cynie i wszystkie ich sąsiadki: Znowu jest pięknie! Edytowane 24 Marca 2013 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.