Iwona i Mariusz 26.01.2010 20:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2010 (edytowane) Część zrobionych przez nas zakupów zgromadziliśmy też w naszym obecnym mieszkaniu. W niewielkim pokoiku, który do jakiegoś czasu służył nam za sypialnię - zrobił się magazyn dóbr wszelakich. Pudła i pudełka z różnymi cudami zalegają wszystkie możliwe, wolne jeszcze miejsca i powodują spustoszenie w moim wrodzonym poczuciu ładu i porządku. Podlewanie kwiatków na okiennym parapecie graniczy prawie z cudem i chwilami ociera się o iście ekwilibrystyczne pozycje. Nie tak łatwo z konewką pełną wody przedrzeć się przez te góry pakunków i napoić kwiatki, które dawno już zapomniały, jak wyglądał kiedyś ten - normalny skądinąd - pokój. To pomieszczenie bardziej kojarzy się w tej chwili z rupieciarnią, graciarnią, składowiskiem, magazynem, halą zaopatrzeniową i co tam jeszcze przyjdzie człowiekowi na myśl w tej kwestii. Ostatnie nabytki, które piętrzą się na samym szczycie tego Mount Everestu, to: Stacja pogody - cudo nieziemskie o fantastycznych wprost umiejętnościach. Nie dość, że pokazuje temperaturę wewnątrz i na zewnątrz (drogą radiową), ciśnienie, wilgotność powietrza - to jeszcze wskazuje prędkość i kierunek wiatru, ilość opadów. Można w niej ustawić alarmy pogodowe, potrafi ostrzegać przed wiatrem, przymrozkami, gołoledzią i innymi zjawiskami przyrody. W pamięci zachowuje np. wysokość temperatury w danym przedziale czasowym. Mądre urządzenie. Mata grzewcza do łazienki (z wypasionym termostatem), która ma dogrzewać podłogę w tym pomieszczeniu. No i na samym wierchu leżą sobie czerwone (a jakże) dywaniki, też do łazienki. No bo, jeśli czerwone mają być dodatki, to tylko takie dywaniki wchodziły w grę. Oj, ciasno się robi na tych naszych 32 metrach . Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 26.01.2010 21:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2010 (edytowane) A to moja wymarzona kuchnia. I co do rozwiązań, i odnośnie kolorystyki. Mebelków jeszcze nie ma. Ale jest już czajnik . Nasz nowy nabytek zmieścił się w wybranej przez nas docelowo kolorystyce i urzekł swoim wdziękiem, lśnieniem i niepowtarzalnym blaskiem. Ma w sobie to coś, prawda? Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 01.02.2010 21:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 (edytowane) Marazm jakiś w nas nastał.. Pogoda nie sprzyja optymistycznym myślom - ani teraźniejsza, ani prognozowana.. Wpatrujemy się w te prognozy i zapowiedzi przyszłej aury jak sroki, ale niewiele dobrego możemy tam dla siebie znaleźć.. Przerzucamy kanały w TV, najpierw Polsat, potem TVN, ostatnia jest Jedynka. I w żadnym programie nie mają dla nas optymistycznych wieści.. Zima była, jest i.. będzie. Z tego co mówią, przynajmniej jeszcze do połowy lutego. Na pocieszenie Mariusz stworzył taki radosny dla oczu obrazek: nasza działeczka z satelity. To ta zaznaczona na czerwono, łącznie z drogą dojazdową. Więc teraz wgapiam się tylko w ten widoczek. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 12.02.2010 19:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lutego 2010 WIENIEC WYLANY !!!!!!! Ale nic więcej dzisiaj nie napiszę. Bo świętujemy z Mariuszem. Jestem taka szczęśliwa.. tak bardzo szczęśliwa.. Pokonaliśmy kolejny etap, taki prawie nie do przeskoczenia przy tej pogodzie. Posunęliśmy się właśnie o ten krok, który wstrzymywał nam wszystkie dalsze prace. Którego zabrakło, żeby robić cokolwiek dalej. Teraz już będzie można szybko posuwać się do przodu ze wszystkim. Za niedługo będzie murłata, potem przyjadą gotowe już wiązary, następnie dach, ścianki działowe, okna, drzwi. I to teraz już bez względu na pogodę. Jutro reszta relacji i zdjęcia - dziś wracam do mojego kochanego męża. Ucztujemy na całego !!! Życie bywa piękne . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 13.02.2010 19:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2010 (edytowane) Łatwo nie było. Decyzję o wylewaniu wieńca podjęliśmy szybko, prawie z dnia na dzień, przy akceptacji naszego budowlańca i kierownika budowy. Temperatury zapowiadali plusowe, w nocy niewielkie przymrozki, więc czas na wylewanie betonu był dobry. Jedyny kłopot stanowił tylko dojazd do Bukowej Chatki i obawa przed tym, że ciężka grucha z betonem nie wydostanie się z tych ogromnych śnieżnych zasp na naszym odludziu. Ale i na to chłopaki znaleźli sposób. Zamówiona fadroma przetarła i odśnieżyła drogę i potem zajęła się kursowaniem pomiędzy gruchą a szalunkami, dźwigając swoją łychą odpowiednie porcje betonu do wylania. Z opowieści Mariusza wiem, że i tak nie obyło się bez przygód. Grucha jednak ugrzęzła, zakopała się nawet fadroma, ale dzielni faceci dali radę. Mariusz wrócił zmęczony, zmarznięty, ale szczęśliwy. Namachał się swoją gitarą przy odśnieżaniu, przede wszystkim drogi do blaszaka. Zaraził mnie wczoraj tym szczęściem, bo brak wieńca był u nas jedyną przeszkodą w kontynuowaniu prac budowlanych. Teraz już pogoda nie ma dla nas większego znaczenia. Beton się zawiąże i można robić dalej. Czekamy na przyszły tydzień, najpierw przyjedzie murłata, a po niej wiązary. Okna już czekają w pogotowiu i mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli się pochwalić stanem surowym: najpierw otwartym, a potem oczywiście zamkniętym . A oto fotorelacja: Jakoś trzeba się było dostać do zasypanego blaszaka Trudna droga do domu Zalewanie wieńca I na koniec Bukowa Chatka pod zwałami śniegu: Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 16.02.2010 20:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 (edytowane) Wariacki to był dzień.. Kompletnie odjechany i podnoszący adrenalinę. No bo po pierwsze: murłata założona . Ale to pikuś. Po drugie: wiązary leżą już sobie na domku, na wysokości wieńca. Ale ich los był dzisiaj niepewny. Przyjechały w ilości 14 sztuk, imponująco wielkie i budzące grozę swymi rozmiarami - przynajmniej jeśli chodzi o ich przetransportowanie z samochodu na budowę. Ukazały swe drewnianie oblicze z platformy wielkiego tira i znikąd nie było pomysłu, jak je z tego tira przerzucić nie tyle nawet na plac budowy, ile zatargać jeszcze do góry, na domek. Auto, którym przyjechały, nawet nie próbowało pokonać ostrego zakrętu w polną drogę prowadzącą do naszej Bukowej Chatki. "Może i wjadę, ale nie wyjadę stąd na pewno" - oświadczył kierowca i ani myślał kombinować jakoś inaczej. Stanął po prostu na środku głównej, wojewódzkiej drogi, włączył awaryjne światła i.. martwcie się ludkowie sami! Ale nie na darmo mam swojego geniusza, jedynego w swoim rodzaju mistrza w znajdowaniu rozwiązań z najbardziej nawet skomplikowanych sytuacji.. Przecież już wiadomo, że piszę o Mariuszu, nieprawdaż? Nie byłby sobą, gdyby czegoś nie wymyślił . A poza tym, Jego niewiarygodny dar zjednywania sobie ludzkiej sympatii - potrafi czynić cuda. Z tego co wiem z Jego żywiołowej, popołudniowej opowieści - uśmiechnął się szeroko i za niewielką zapłatą skombinował Pana Tartakowego (z pobliskiego tartaku) z przepięknościową, szalenie zdolną maszynerią, która nie tylko, że mknęła po śniegu, niczym letnia błyskawica po niebie, to jeszcze udźwignęła całe to drewniane tałatajstwo przez płot sąsiadów na wysokość większą od niej samej, biegusiem przez pola i łąki przygnała na nasz śnieżny wygwizdów i - jakby jeszcze tego było mało - załadowała to wszystko na nasz domek. Taka sprytna była, bestia jedna . Kocham ją szalenie mimo, że nie widziałam jej na oczy (na żywo). I tym sposobem są - leżą sobie i czekają na piękne, równiutkie poukładanie (będzie to chyba jutro). Więc już niebawem nasz domek nabierze właściwego prawdziwemu domostwu, kształtu i wyglądu. Ech.. . Czy wiecie, że dziś pięknie świeciło słoneczko? A my - choć śnieg z Bukowego Pola możnaby sprzedawać tonami - budujemy dalej, wystawiając pyszczki do pierwszych promyków lutowego jeszcze słonka (ta refleksyjna myśl to o Mariuszu, bo ja wystawiam swój pyszczek jedynie do światła jarzeniówki w moim biurowym pokoju). Może jednak wiosna stoi już za zakrętem? Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 17.02.2010 20:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 (edytowane) Szalejemy pełną parą! To znaczy chłopaki szaleją, bo ja siedzę w pracy i tylko wgapiam się w telefon czekając na jakąś wiadomość od Mariusza o postępie prac na budowie. No i dziś doczekałam się wreszcie ukochanego widoku! Ujrzałam na zdjęciach taki realny obrys naszego domku. No bo coś, jakby kontur dachu, ukazał się dziś moim oczom. Mariusz relacjonował, że faceci uwijali się dzielnie. Nie lada wyzwanie postawić na baczność takie olbrzymie i ciężkie wiązary. Ale dali radę! No i na efekty nie trzeba było długo czekać . Za to mój połówek w ramach pomocy zajął się odśnieżaniem pokoi. Wewnątrz domku leży sobie spokojnie około 50 cm śniegu i raczej trudno sobie wyobrazić, że moglibyśmy mieszkać razem z tym śniegiem albo czekać na upalny lipiec, aż wszystko samoistnie się roztopi. Jesteśmy pewni, że pod stopami wolimy poczuć gładkie panele i puszyste, miękkie dywany , niż tę topniejącą breję. Tak więc mój szanowny ślubny wywiózł około 20 taczek puszystego śniegu i na koniec stwierdził, że to kropla w morzu, że w stosunku do całej powierzchni Chatki, prawie nie widać Jego pracy. A najgorsze jest to, że pod warstwą świeżego śniegu zalega warstwa zeszłomiesięcznego lodu . Masakra! Za tę ciężką pracę wynagrodziłam Go pięknym uśmiechem, cóż mogłam więcej? Tu widać, na jakiej wysokości zalega śnieg w naszej sypialni . Czy są może jacyś chętni do pomocy przy wywożeniu śniegu? Liczy się każda para rąk, a zapłatą jest szeroki uśmiech . A to efekt dzisiejszej pracy naszych "dzielnych zapaleńców". Hurrrrrrrraaaaa !!! Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 18.02.2010 21:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2010 (edytowane) Może to jeszcze za wcześnie, ale..... chyba poczułam dziś wiosnę! Słonko pięknie grzało przez cały dzień, a ptaki za oknem po prostu zwariowały! Podobno śnieg wokół Bukowej Chatki topił się w zastraszającym tempie. Do tego stopnia, że auto ledwo przebrnęło przez miękką, śniegową powłokę. Koła dosłownie tonęły w miękkim puchu. Aż strach pomyśleć co będzie, jak to wszystko roztopi się całkiem. Z pewnością będą wtedy kłopoty z dojazdem z powodu straszliwego błota . Mariusz znowu walczył ze śniegiem w sypialni, efekty widać na załączonej fotce: No i dziś był szaleństwa ciąg dalszy! Jakby ktoś chciał wiedzieć - stawianie wiązarów zakończone. Wreszcie Chatka wygląda przyzwoicie i zaczyna przypominać dom. "Nasze majstry" stworzyły z tych wiązarowych desek istną plątaninę i niezły galimatias. Ale wszystko to ma swój sens, choć z punktu widzenia mojego wrodzonego poczucia ładu, logicznego wyglądu - przynajmniej na razie - nie ma to za grosz . http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000105.JPG Ślubny śpi już jak bóbr. Jego pierwsze słowa po powrocie do domu brzmiały: "Ale się namachałem gitarą. Nie wiem, czy jutro się ruszę" . Mam nadzieję, że jednak się ruszy . Mam wielką nadzieję, że jednak się ruszy . Tak wygląda Bukowa Chatka na chwilę obecną. Myślę, że już niedługo, bo jutro przyjeżdżają łaty i kontrłaty, a w przyszłym tygodniu blachodachówka. A to kolejna "perełka" . Widok na Bukowe Pole z okna naszej sypialni. Yes, yes, yes. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 21.02.2010 11:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lutego 2010 (edytowane) Nasza domowa stacja pogody pokazuje w tej chwili temperaturę na zewnątrz +4 stopnie. Słonko grzeje mocno i widać jak topią się resztki brudnego już śniegu i jak sukcesywnie wysycha ziemia. Może nie będzie tak źle z tym dojazdem do Bukowej Chatki? W piątek był ciąg dalszy robót na dachu. Wiemy, że już czas na wiechę, ale chyba zostawimy to jednak na cieplejsze dni, może jak już dach będzie całkiem gotowy? Mieliśmy zamiar wczoraj pojechać na budowę, chciałam na własne oczy zobaczyć to, co przywozi mi Mariusz na zdjęciach, ale jakieś męczące połamanie unieruchomiło mnie w domu. Nie ja odśnieżałam, nie ja pracowałam fizycznie - a to właśnie mnie coś powyginało. Uporczywy ból w dole pleców uniemożliwia mi schylanie się i utrudnia wykonywanie jakichkolwiek czynności. Ech.. starość nie radość . Piątkowy widoczek z wykańczania dachu: I efekty Mariuszowej pracy z piątku (wysprzątał sypialnię prawie na cacy): Ubolewam nad tym, że nie mogę pojechać i zobaczyć tego sama . Tym bardziej, że jest taka piękna pogoda i w miarę ciepło. Ale nie wiem, czy mogłabym w ogóle wsiąść do samochodu . Pozostaje mi tylko patrzenie na takie widoczki, jak ten: Nasz domek z oddali: Dla mnie jest to widok przepiękny i chwytający za serce. Leczy moje powyginane ciało, zranioną duszę i złamane koniecznością siedzenia w domu serce. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 22.02.2010 19:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 (edytowane) Pomału, ale sukcesywnie idziemy do przodu. Słońce podgrzewa śnieg, który zamienia się w wielkie rozlewiska i olbrzymie kałuże. Ale dla naszych Bobów Budowniczych - to nic. Wielka woda nie jest żadną przeszkodą dla ich niestrudzonego zapału. Dzisiaj znowu skakali po dachu, jak wiewiórki. Wyczarowali swoimi "ręcyma" to coś, co nazywają wysuwnicami . Nazwa, jak nazwa - najważniejsze, że posuwają się do przodu i praca wre. A tu "wiewiórka" w przyklęku z folią budowlaną W czwartek przyjeżdża komin i dach (hurrraa, będzie w końcu dach). W przyszłym tygodniu we wtorek lub środę - okna. Wstawimy jeszcze drzwi wejściowe i.. zamykamy. Oczywiście stan surowy zamykamy. A potem chyba będziemy świętować podwójnie (jak mi ból pleców przejdzie ). Na odjeździe jeszcze Mariusz pstryknął to: A cóż to za piękny domek tam stoi? Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 25.02.2010 21:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 (edytowane) Ostatnie dwa dni, to kolejna wytężona praca naszych majstrów. Przywieziono im następne części do konstrukcji dachu. Skaczą po tym dachu i układają kolejne elementy pod blachodachówkę. Mocują łaty i kontrłaty - podziwiam ich za zapał, jaki przy tym wykazują . Ani pogoda, ani wysiłek nie są w stanie ich zniechęcić.. Blachodachówka ma być jutro. Jutro też ma przyjechać komin. W sobotę będę wybierać jego wykończenie (ponoć mam w tej kwestii decydujący głos ) Na dzień dzisiejszy wiązary są pokryte folią, więc na górze wygląda to mniej więcej tak: Dziś byłam w banku załatwiać trzecią transzę, trafiłam na przemiłego Pana Kierownika i wygląda na to, że wszystko pójdzie sprawnie. Śniegu już w domku nie ma - Mariusz wygarnął wszystko, nie bez wysiłku. Sam dał sobie radę z tegorocznym zimowym żywiołem. Na przyszły tydzień znowu zapowiadają mrozy i kolejne opady śniegu, ale już się nie boimy. Pod zadaszeniem, przy wstawionych oknach i drzwiach można będzie grzać i robić dalej. Byleby tylko dało się dojechać, droga do domku jest przerażająca. Zamarznięte jeszcze częściowo, rozryte wielkimi, ciężkimi samochodami koleiny, są jak tor przeszkód w najstraszniejszym sennym koszmarze. Ale już bliżej, niż dalej. Zdecydowanie bliżej. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 26.02.2010 20:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lutego 2010 (edytowane) Nooo, sami zobaczcie! Takie bajoro mamy koło domku Nasz budowlaniec próbował wyjechać: I przyjechała blachodachówka: Pięknie, prawda? Jutro jedziemy, porobię z pewnością parę świeżych zdjęć! Nawet mój braciszek wybiera się z nami, pewnie pomoże Mariuszowi przy jakichś pracach. A moja ukochana bratowa potowarzyszy mi w oględzinach i reportażu fotograficznym! Więc do jutra! Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 27.02.2010 21:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2010 (edytowane) Ufff, nałykałam się dzisiaj świeżego powietrza.. Dzień był piękny, słoneczny - ale też wietrzny. Lecz to dobrze - szybko wysycha całe to przerażające błoto otaczające naszą chatkę. Spokój i cisza, to dwa wiodące atuty, które dziś upewniły mnie, że jak najbardziej właściwie wybraliśmy miejsce na naszą niedaleką przyszłość. Jeszcze jak tylko się zazieleni i zaczną śpiewać ptaki - ech... Będzie cudownie. Zdjęcie z dzisiaj - domek w zbliżeniu Mariuszek z naszym szefem ekipy - uzgadniają dalsze prace Zdjęcie naszej chatki z położoną już z jednej strony blachodachówką To ja - powiedzmy, że w zaczątkach tarasowego okna Za mną podsychające bagienko A tu nasi dzisiejsi pomocnicy: mój brat i moja bratowa. Oglądają wnętrze bukowej rezydencji Mój braciszek też się dzisiaj namachał. Może nie gitarą , ale mocował się z przenoszeniem desek na płot, które od początku zimy leżały przykryte pod folią. Teraz suszą się na słoneczku. Ja za to nacieszyłam oko niesamowitym widokiem, obeszłam naokoło nasz przyszły dom, zatęskniłam za przyszłością i puściłam wodze wyobraźni, snując coraz bardziej realne marzenia o naszej całkiem niedalekiej już przyszłości. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 01.03.2010 21:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2010 (edytowane) Czy tylko ja choruję na permanentny brak czasu, czy jest to już raczej choroba całej ludzkości? Tyle mam planów w głowie na każde popołudnie - niestety na planach najczęściej się kończy. Po przyjściu z pracy do domu odbębniamy tylko jakieś jedzonko, niekiedy zatrzymamy oko na jakimś dobrym filmie, szybko robi się wieczór i trzeba szykować się na kolejny nadchodzący dzień. Miałam - jak co tydzień - ambitne plany na weekend, ale w większości spaliły na panewce. Znów nie napisałam w dzienniku o ogrzewaniu domku, chociaż obiecałam sobie, że w końcu się tym zajmę. Ech.. Większą część soboty spędziliśmy na budowie, no ale to akurat było fascynujące zajęcie. Niedziela miała być bardziej luzacko - wypoczynkowa, ale z rana wpadł nam do głowy szatański pomysł pobuszowania po sklepach i.. w 10 minut byłam gotowa . Pojechaliśmy popatrzeć głównie za schodami na poddasze, a w finale wylądowaliśmy w garażu z kibelkiem do łazienki . Ale grzechem byłoby nie kupić okazyjnie takiego fajnego sprzętu, tym bardziej, że w każdym domu jest to niezwykle istotny mebel . Tak wygląda nasz tron, na którym z pewnością będziemy spędzać trochę czasu Od razu wpadł nam w oko i kupiliśmy go nawet bez przymiarki . Zwłaszcza, że posiada wolnoopadającą klapę, co według sugestii Mariusza ma bardzo istotne znaczenie . Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to... JUTRO ZAMYKAMY STAN SUROWY !!! Przyjeżdżają okna i po raz pierwszy zatrzaśniemy zewnętrzne drzwi . Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 02.03.2010 20:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2010 (edytowane) No i stało się! Dziś Mariusz wręczył mi jedną parę kluczy do naszego domu! I choć praktycznie można się do niego dostać jeszcze innymi sposobami (na przykład wczołgując się szczelinami albo wskakując górą w miejscach gdzie nie ma jeszcze podbitki ), to jednak drzwi są już zamknięte na klucz. Tak wyglądają okienka z zewnątrz: Okno tarasowe: Widok od środka - okna w sypialniach: A takie mamy parapety: Jest po prostu pięknie !!! Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 03.03.2010 19:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2010 (edytowane) Zjawił się komin! W sam raz na końcówkę zimy . Podobno jest niezwykle urodziwy, prościutki i przystojny. W środku domku też prezentuje się wspaniale Wybrałam też tynk mozaikowy na jego wykończenie i na dolną elewację domku. Widziałam ten tynk w realu - wygląda bardzo efektownie i jest niezwykle praktyczny. Tak wygląda A taka śnieżyca towarzyszyła dzisiaj Mariuszowi na budowie Na szczęście śnieg od razu topniał . Mariusz wykazuje się dalej przy drewutni. Przymiarka okienek Jutro zaczynają rosnąć ścianki działowe. Pomalutku, ale posuwamy się do przodu (dobre sobie - pomalutku ). Byle do wiosny.. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 04.03.2010 19:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Marca 2010 (edytowane) Ścianki działowe zaczęły wychodzić z podłoża tak niepostrzeżenie, jak wiosenne kwiaty. Na moment dzisiejszego odjazdu Mariusza z budowy, wynurzył się dopiero ich obrys, ale nasi budowlańcy zostali trochę dłużej i z pewnością teraz ściany są już wyższe . Wreszcie będziemy mogli policzyć bardzo dokładnie powierzchnię podłóg i dokupić resztę kafli. Potrzebujemy jeszcze kafelki na podłogę w małym kibelku, w łazience i w kuchni. Reszta jest. Fotorelacja Kawałek salonu i małej sypialni: Spiżarka: Sień: I rzut na całość (na pierwszym planie hol): Mariusz znowu szalał przy drewutni. Do spółki z moim braciszkiem, który - jak wiem z relacji Mariusza - był zachwycony możliwością ruchu na świeżym powietrzu i już zaklepał sobie drewutnię, jako swoje wypadowe miejsce na przyszłość . I wyczarowali wspólnie takie dzieło (czy widać, że już są drzwi?): A czy widać, jaka dzisiaj była piękna pogoda?.. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 10.03.2010 18:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 (edytowane) Tak wygląda domek z oknami: W środku rosną ścianki działowe - powoli, ale systematycznie. Nasza sypialnia: Łazienka: I widok przez okno tarasowe: A tu moje kochane wnusiątko w salonie, pozuje "na roboczo" . Teraz robota goni robotę, tylko stale brakuje czasu. Albo ja jestem jakaś niezorganizowana, albo to dzień jest za krótki . Raczej.. stawiam na to drugie . Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 11.03.2010 21:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 (edytowane) Wygospodarowałam jeszcze (jakimś cudem) wolne 20 minut przed spaniem, więc wrzucę parę zdjęć z ostatnich zakupów. Część jest z allegro, część z naszych wycieczek po sklepach . Dodatkowe oświetlenie do kuchni, łazienki i salonu. My nabyliśmy tylko białe i złote: Meble do łazienki z umywalką (te bez nóżek i na razie bez lustra): Kafelki na podłogę do małego kibelka: Zlewozmywak (taki, jaki chciałam - hurra): A tu już szara rzeczywistość: Ja w kuchni, na naszych starych 32 metrach Pozdrowienia dla wszystkich inwestorów . Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez Iwona i Mariusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Iwona i Mariusz 13.03.2010 17:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2010 Jest kolejna (i niestety ostatnia) transza z banku. Więc chyba przyszedł czas na rozliczenie dotychczasowych wydatków. Robię to przede wszystkim na prośbę wielu "czytaczy" , którzy proszą o podanie kosztów doprowadzenia budowy do stanu obecnego. Stan zerowy zamknęliśmy kwotą około 13.000 zł. Potem poleciało dalej: bloczki suporex i zaprawa do bloczków, cegła budowlana - 4.176 zł folia fundamentowa - 117 zł zaprawa, bednarka, plastyfikator - 730 zł robocizna za izolacje, chudziak, kanalizę - 2.000 zł robocizna za ściany nośne - 7.000 zł bloczki na ściany działowe - 3.196 zł pręty do wieńca i murłaty - 262 zł płyty osb do wieńca i wkręty - 863 zł robocizna za wieniec - 3.000 zł stemple - 390 zł wiązary + transport - 14.426 zł murłata - 240 zł wynajęcie fadromy - 400 zł beton na wieniec - 900 zł maszyna do rozładunku wiązarów - 250 zł folia dachowa i elementy do montażu wiązarów - 855 zł łaty i kontrłaty - 1.205 zł blachodachówka ze wszystkimi dodatkami i systemem rynnowym - 6.000 zł robocizna za dach - 7.000 zł komin - 1.350 zł robocizna za komin - 1.000 zł okna i parapety wewnętrzne - 7.000 zł robocizna za ściany działowe - 3.000 zł drzwi zewnętrzne - 600 zł Po podliczeniu (w zaokrągleniu do góry, bo może coś pominęłam ) wychodzi ok. 66.000 zł. Mimo, że jest już stan surowy zamknięty (bo drzwi zamykamy na klucz ) - pozostało jeszcze parę rzeczy do zrobienia, aby dom był całkowicie zamkniętą bryłą. Trzeba jeszcze przede wszystkim zamontować boki na dachu, a właściwie konstrukcję pod nie, bo drewno na wykończenie już jest. Jeśli mogłam komuś pomóc takim rozliczeniem, podpowiedzieć jak mogą wyglądać koszty budowy tego domu do takiego stanu - będzie mi bardzo miło . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.