tabaluga1 08.12.2009 16:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Długo biłam się z myślami, czy napisać o tym, poprosić o radę... ale dziś moje nerwy puściły.Mam szesnastomiesięczne bliźniaki i jeszcze dwójkę starszych dzieci (10 i 7 lat). Męża bardzo często nie ma więc mam nianię do pomocy. W tej chwili nie pracuję więc te 4 -5 godzin jestem z dziećmi razem z nianią. Mieszkamy na Śląsku (choć ja stąd nie pochodzę), mąż się tu urodził, ale mówił i mówi czystą, poprawną polszczyzną. I tu jest problem. Niania jest stąd, ale też wie, że zależy nam, by dzieci nie używały gwary. Sama u nas generalnie też nie mówi gwarą, ani z akcentem, natomiast używa niektórych słów i zwrotów typowych dla tych okolic. Prosiłam ją kilkakrotnie, by tak nie mówiła do dzieci (bliźniaki są teraz w okresie nauki mówienia)- skutek jest wręcz przeciwny.Ja mówię do dziecka "to jest czapka Maciusia", a niania 10 razy powtarza "to jest czapka od Maciusia" , "Od kogo ta czapka?", zamiast czyja. Ja mówię : "Zabawka jest na górze", a niania kilkakrotnie powtórzy "zabawka jest do góry". Bawię się z dziećmi w " a ku ku"- to już pięknie powtarzają, a niania zaraz potem 10 razy "a kukuk"Kiedy jeszcze nie przychodziła, nauczyłam dzieci, że "lulu" znaczy spać. Doskonale rozumiały ten komunikat i nawet mówiły lulu, kiedy chciały spać. Niania teraz uczy ich "ny ny". Najgorsze jest jednak to, że mówi do nich "Maciunia" i" Kubunia" (zamiast Maciuś i Kubuś). "Co Maciunia zrobiła?"Ręce mi już opadają. Nie chciałabym z niej rezygnować, bo dzieci ją już znają i lubią (przychodzi do nas od lutego z wakacyjną przerwą). Prosiłam już kilka razy i nic. Ja nie mam absolutnie nic przeciwko gwarze, ale niech tak sobie mówi w domu, na ulicy, ze znajomymi. Może jestem przewrażliwiona, ale to moje dzieci i bardzo zależy mi na tym, by mówiły poprawnie. Jestem nauczycielką (co prawda nie polonistką, ale jednak filologiem) i nie poprawiam uczniów, kiedy mówią gwarą. To ich język, ich dziedzictwo. Zawsze jednak reaguję na błędy, które popełniają.Co ja mam robić? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 08.12.2009 16:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Zmienić nianię. Ta Pani ma już swoje nawyki i pewne zachowania i odzyski ma instynktowne. Pewnie dobra z niej kobieta ale jak się nie możecie dogadać to pozostają tylko radykalne kroki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 08.12.2009 17:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 (edytowane) I całe życie będziesz je przed gwarą chronić ? pójdą do przedszkola, szkoły , porozmawiają z sąsiadką ,panią ze sklepu. Nie tylko na Śląsku(ten na pewno jest wyjątkowy) ale wszędzie jezyk ma jakieś naleciałości gwarowe, archaizmy,i zwykłe błędy ... Dzieci wystarcza spokojnie poprawiać ,żeby im w nawyk nie weszło (wejszło ) ja walczę z "idź do tata" "uspałeś dziecko" "nie mogłem wczoraj zaspać" i jeszcze kilkoma innymi o "jo" i "se" nie wspomnę . Młoda przynosi z przedszkola , no i od babci . Edytowane 25 Kwietnia 2012 przez matka dyrektorka bo skłamałam :\ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Basia1112 08.12.2009 18:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Jak dzieciaczki pójdą do przedszkola to nie takie "kfiatki"przyniosą.Najważniejsze,czy niania jest dobra dla dzieci i czy Ty jesteś z niej zadowolona?A swoją drogą nie widzę różnicy między "ny,ny" a -"lu,lu".Gorzej by było gdyby śląska niania mówiła np.w gwarze i z akcentem góralskim albo kujawskim Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 08.12.2009 18:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Pierwsze zdanie, a w szczególności jego ostatnia część, świadczy o wybitnym zadowoleniu autorki wypowiedzi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 08.12.2009 18:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Niania nigdy nie będzie mówić poprawnie. To walka z wiatrakami. Taka jest prawda. Tylko nerwy z jednej i drugiej strony .... Albo zostaje i mówi po swojemu albo sie rozstajecie - jak nie możesz wytrzymac Ja bym nie wytrzymała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 08.12.2009 18:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 siedzę se u przyjaciółki kiedyś na kawie .... opiekowała się chwilowo synem brata - takim czterolatkiem z rodziny "ą" , "ę" .... nagle słyszymy ze strony przedpokoju huk i zaraz potem : "kur.... - dobrze żem se jajek nie obił" dziecko czteroletnie chodzące do przedszkola , niewyraźnie wymawiające "r" a tu w słowie początkowym normalnie książkowo mu wyszło ..... wniosek? z domu tego nie wyniósł , więc podejrzewam tabaluga1 , że twoje "to jest czapka od Maciusia" to najmniejszy z Twoich problemów .... z własnego doświadczenia: mam dwie córy - obie chodziły do przedszkola od trzylatków , mieszkamy na Śląsku jak Ty .... w domu nie godomy (nie potrafię) .... ale z przedszkola przynosiły różne sformuowania .... w szkole nie ma problemu - nie przejęły na ament .... nie ma się czym przejmować .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tabaluga1 08.12.2009 19:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 z własnego doświadczenia: mam dwie córy - obie chodziły do przedszkola od trzylatków , mieszkamy na Śląsku jak Ty .... w domu nie godomy (nie potrafię) .... ale z przedszkola przynosiły różne sformuowania .... w szkole nie ma problemu - nie przejęły na ament .... nie ma się czym przejmować .... Mam nadzieję, że będzie tak, jak mówisz. Z najstarszym nie ma problemu, dość długo byłam z nim w domu (zdążył nauczyć się mówić). Teraz jest w czwartej klasie i polonista bardzo go chwali waśnie za ładny i bogaty język. Trochę gorzej z młodszym- wcześnie poszedł do przedszkola (2,5 roku) i do tej pory zdarza mu się powiedzieć "nie po naszemu". Zawsze poprawiam (zboczenie zawodowe ) Obawiam się, że z maluchami w takim przypadku będzie najtrudniej. Nad rezygnacją z niani muszę się mocno zastanowić. Tak jak pisałam wcześniej dzieci bardzo ją polubiły i poza tymi kwestiami nie mam do niej zastrzeżeń. Może też jestem już bardzo przemęczona i wszystko mnie drażni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 08.12.2009 19:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Ja jestem polonistką i mam hopla na punkcie poprawiania błędów językowych, a jednak z niani nie zrezygnowałabym. Wszystkiego można dzieci później nauczyć, wyplenić błędy, a lubiana niania to skarb! Moje dzieci są najlepszym przykładem tego, że w domu można skorygować wszelkie błędy. Wokół nich wszyscy używają koszmarnego rusycyzmu - od dyrekcji szkoły po panie woźne mówią do dzieci "idź na świetlicę", "na stołówce". Od zawsze uczyłam je, że to błąd i żadna z nich tak nie mówi. Namiętnie poprawiam występujących w telewizji, którzy nagminnie źle akcentują niektóre formy czasowników i rzeczowniki pochodzenia obcego zakończone na -yka, -ika. Moje dziecka, kiedy usłyszą takie słowo natychmiast patrzą na mnie i czekają aż poprawię. Wciąż słyszą źle akcentowane wyrazy, a jednak same mówią dobrze (swoją drogą, czego uczą księży w seminariach? Z tego co wiem, mają tam dużo zajęć z retoryki, a żaden u nas nie potrafi ładnie mówić po polsku). Takoż chyba nie masz się co tak przejmować teraz tym, jak dzieci mówią - będzie czas na naukę poprawnych form. Zupełnie nie przejmowałabym się tym, że niania inaczej zdrabnia ich imiona - dzieci sobie wytłumaczą, że dla mamy są Maciusiem i Kubusiem, a dla niani Maciunią i Kubunią. Niania kiedyś przestanie się nimi opiekować i te zdrobnienia odejdą razem z nią. Też nie wiem, jak jest różnica między "lulu" a "nyny" czy "a kuku" a "a kuk" - przecież to nie są "normalne" wyrazy i za parę lat dzieci nawet nie będą pamiętały, że "lulu" to spanie. Inna sprawa, że jeżeli to Cię denerwuje tak bardzo i nie jesteś w stanie przejść do porządku nad tym, to dla własnego spokoju pewnie nianię zwolnisz. I to jest Twój wybór i Twoja decyzja, a nam nic do tego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zochna 08.12.2009 20:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 też mi się wydaje , że dobra niania to skarb, a dzieci - nawet jak lekko nasiąkną - to potem szybko zapomną. Ja tam z sentymentem wspominam opiekunkę mojej młodszej siostry - jak wracałam ze szkoły i pukałam do drzwi - to zza drzwi słyszałam : lete, lete ino mi nogi grajo i pachniało rosołkiem Ani ja ani siostra nie nauczyłyśmy się tak pięknie mówić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
oorbus 08.12.2009 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 hej, tabaluga1 nie rozumiem tylko jednego... niby walczysz o poprawną polszczyznę u swych dzieci, a uczysz ich jakiegoś "lulu" co to ma być? My nigdy nie uczyliśmy swoich dzieci jakiś "lulu", "am am" "sisi", etc. Spać to spać -jeść to jeść - siku to siku. serdeczności Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 08.12.2009 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 Oorbus - też tak uważam, tylko chciałam jakoś tak delikatnie. Ja zawsze mówiłam do dzieci o jeden poziom wyżej niż mówiły one same. A na wszelkie "be", "nu-nu" "ziazi" i inne takie reaguję lekko alergicznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasiorek 08.12.2009 22:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2009 hej, tabaluga1 nie rozumiem tylko jednego... niby walczysz o poprawną polszczyznę u swych dzieci, a uczysz ich jakiegoś "lulu" co to ma być? My nigdy nie uczyliśmy swoich dzieci jakiś "lulu", "am am" "sisi", etc. Spać to spać -jeść to jeść - siku to siku. serdeczności Dokładnie mam te same odczucia nawyki Twojej niani to nic wporównaniu do idiotycznych "lu lu"i takich tam Też pochodzę ze śląska i byłabym szczęśliwa słysząc prawdziwą ślaską gwarę i nic nie miałabym przeciwko temu aby tak mówić do mojego dziecka ale " dziamdzianie" do niej było absolutnie zabronione Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tabaluga1 09.12.2009 05:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 Kurcze, tylko problem nie polega tu na tym "ny ny", tylko na tym, że to niania mnie poprawia ,a "lu lu" to jedyne zdrobnienia, jakich używam przy dzieciach. Poza tym mówię do dzieci pełnymi wyrazami (nie zdrabniam, i nie "dziamdziam", - niania również) Tak jak pisałam wcześniej denerwuje mnie fakt, że ja mówię do dziecka tak, a niania za chwilę 10 razy powtarza po swojemu. No cóż, chyba muszę mocniej zacisnąć zęby, albo po prostu wychodzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 09.12.2009 06:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 ja bym zastanawiała się nad wymianą niani jakby nie pilnowała dzieci, krzyczała na nie , szarpała czy nawet biła ale pozbywać się kogoś bo trochę mówi gwarą czy ma swoje jakieś powiedzonka ............jak dla mnie czysta fanaberia.............im bardziej będziesz z tym walczyć tym bardziej "problem" będzie Ci dokuczał.............zwolnij nianię i sama zajmij się dziećmi.......... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamykkamyk2 09.12.2009 08:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 Jeżeli niania się sprawdza, to ją zostaw. Porozmawiaj z nią , żeby chociaż przy tobie mówiła normalnie, bez naleciałości, choć może to być walka z wiatrakami.Podczas czytania tego tematu przypomniało mi się jak moja szwagierka nauczyła moją córkę wołać na psa "aja", ponieważ wabiła się Ajka. Dziecko nie rozumiało, że to imię jest i kiedy widzało każdego innego psa, to i tak wołało "aja". Walczyłem z tym chyba z pół roku, poprawiając ją za każdym razem i tłumacząc, że to tylko imię, ale w końcu się udało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JANINKI-AMORKI82 09.12.2009 08:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 nie wiem jak wygląda sytuacja na śląsku ale u nas znalezienie niani (w dodatku takiej, którą dzieci polubią) to niezła sztuka! ale też rozumiem rozdrażnienie autorki wątku. mam taką koleżankę (z podlasia), która mówi do swoich dzieci daj coś DLA taty (zamiast daj coś tacie), założymy czapeczkę DLA dziecka (zamiast dziecku) i jeszcze kilka innych przekręconych wyrazów (jak np. spodzień zamiast spodnie). kilka osób z rodziny ją poprawiało (bo nie chcieli aby ich dzieci się tego od niej nauczyły), a jej reakcja zawsze była taka, że mówiła tak 10 x częściej - na złość bo jakim prawem ktoś jej uwagę zwraca i ją poprawia. na szczęście mówi tak do swoich dzieci więc traktujemy to z przymrużeniem oka, ale też czasami to ostro drażni. ja myślę, że musisz z nianią poważnie porozmawiać i powiedzieć jej wprost, że bardzo ją sobie cenisz, dzieci ją lubią ale jeśli nie przestanie tak do nich mówić to się będziecie musieli z nią rozstać - jak jej zależy na pracy to przestanie albo przynajmniej będzie się pilnowała i ograniczy . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 09.12.2009 08:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 moja dorosła córka zarzuciła nam niedawno ,ze pomimo mieszkania na Sląsku -nie potrafi porozumiewać sie gwarą w domu ,przedszkolu czy szkole mówiło sie w miare poprawnie i nie wprowadzało sie gwary do języka mówionego ......( ja też popełniałam błędy językowe ,tzn bardzo dlugi czas mówiłam na górze zamiast u góry i na to zwróciła mi kiedyś uwagę koleżanka z innego regionu kraju ) Wydaje mi sie ,że większą krzywde dzieciom wyrządziłaby osoba agresywna i niegrzeczna ,bo takie zachowania byłyby trudniejsze do wyrugowania niż poprawianie błędow językowych .Dzieci sa chłonne jak gąbka i myślę ,że z łatwością wyprostujesz ich język mówiony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 09.12.2009 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 Ja bym jakiegoś lulu, bumbum czy amam też nie zniosła. Miałam nianię, która pięknie się wysławiała i była bardzo wygadana, ale po czasie okazało się, że wlała mojej córce ręcznikiem (aby śladów nie zostawić). Jeśli niania ma serce do Twoich dzieci i dzieci ją lubią, to nie rezygnuj. Co do gwary, to nawet nie chcę przytaczać, jak moja babcia, która dla mojego dziecka jest prababcią, od lat do córki gwarowo przemawia I co? Mam wymienić babcię, albo zakazać kontaktów, kiedy obie się bardzo kochają? Zdarzało się, że córka coś powtarzała po babci (nawet w miejscach publicznych), ale spokojnie tłumaczyłam, że tak się nie mówi, a babcia wychowała się w domu, gdzie mówili tak wszyscy i dlatego takich słów używa. Jeszcze dodam, że jedną z pierwszych piosenek dziecka (wyuczonego przez babcię) był rozpaczliwy song o Hance, "która za rogiem sprzedawała ciało swe" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 09.12.2009 10:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2009 Agduś i Zochna - mają rację w 198%. Język niani to język niani - a Twoje dzieci będą mówiły tak jak Ty i książki - jeśli będą je czytać. Na poparcie: miałam w dzieciństwie przekochane nianie kaszubki - niektóre mówiły tylko gwarą, a jedna miała wadę wymowy (reranie) i ambicje by pracowicie poprawiać moje "r" . I co? I żal mi, bo kaszubskiego dziś nawet nie rozumiem (no dooobra, jak się wsłucham to trochę ), a powiedzieć umiem jeden wierszyk i tyle. "R" mam polskie, przedniojęzykowo dziąsłowe i to raczej ja poprawiam męża walcząc z drobnymi naleciałościami z jego regionu. Moze nawet bardziej mi się ucho wyostrzyło - bo rodzice mówili inaczej a nianie inaczej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.