Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy dzieci w rodzinie są równo traktowane?


jorg

Recommended Posts

Czy dzieci w rodzinie są równo traktowane pod względem finasowym?

Przypadek mojej żony. Tesciowa kobieta dość majętna przekazała siostrze żony w darowiźnie działkę i bardzo znaczną sumę pieniężną a bratu zony trochę mniejszą kwotę. Środki były ze spieniężenia dośc cennego mieszkania w centum dużego miasta. Żona nic nie otrzymała. Teściowa jest osobą niazależną mieszka we wlasnym domu. Żona tym się gryzie próbuje to sobie jakoś tłumaczyć. Finansowo jesteśmy niezależni. Własną pracą sie wszystkiego dorobiliśmy. Nie potrzebujemy nic. Ale problem jest w osądzie moralnym takiego postępowania teściowej. Teściowa nigdy nie był uzalezniona finasowo od żadnego dziecka.

Ja wyznaję zasadę że moim dzieciom daję po równo bez względu na ich dorobek jaki uzyskali samodzielnie.[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 91
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ale o co chodzi? Teściowej majątek, to teściowa może zrobić z nim co uważa za słuszne. Może dać po równo, a może dać jednemu wszystko a drugiemu nic i nie ma w tym nic niemoralnego... Majątek jest jej i może nim dysponować wedle własnego uznania.

 

wydaje mi się, że autorowi wątku chodziło raczej o "niesprawiedliwość" i emocjonalne rozterki niż o pieniądze.

 

u nas też nie ma sprawiedliwości w tych kwestiach (i u mnie i u mojego TŻ), ale jakoś mam to w nosie póki nie usycham z głodu. może jakieś lekkie wewnętrzne ukłucie jest ale nie o forsę chodzi a o to "gorsze" traktowanie wyrażane poprzez materialne wsparcie.

 

dzieci nigdy nie są traktowane jednakowo - tak to już jest, choćby nie wiem jak rodzice się starali to nawet w samym osądzie dzieci i tak nie będzie jednakowo ;-). tak to już jest - nie ma co życia tracić na takie sprawy, jesteście niezależni - to super, sami wszystkiego się dorobiliście - bądźcie z siebie dumni :-). i tyle. po co zaprzątać sobie głowę sprawami, na które tak na prawdę nie macie wpływu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

we mnie jest tyle żalu, że sie przelewa niemal.jestem taką czarna owcą w rodzinie, która jak cos komuś potrzeba, to ratunku pomocy, a poza tym nie ma mnie, nie istnieję dla nikogo. ani dla moich dwóch braci ani dla rodziców.

rok temu zerwałam kontakty ze wszystkimi. nie wytrzymałam juz po prostu jak dowiedziałam sie że był ślub brata i chrzciny mojego bratanka i nikomu nawet do głowy nie przyszło żeby mi cos powiedzieć( o zaproszeniu to juz nie wspomnę)dowiedziałam się przypadkiem dwa miesiące po ślubie od obcych ludzi.

nawet nie wiecie jak mi przykro.....do dziś........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, tak. Tylko, ze to zona pewnie sie gryzie.

Dlaczego mama dala wszystkich dzieciom, oprocz niej.

I glupio sie zapytac mamy wprost. Jesli nawet stosunki sa idealne i bliskie, to tak jakos czlowiek wstydzi sie zapytac, tym bardziej, ze to chodzi o jej pieniadze.

Ale moze niech sprobuje zona.

Domyslam sie, ze w jej wypadku nie chodzi o sprawy finansowe, ale o przyczyne takiego potraktowania przez mame.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, matko Elli3 :o

To faktycznie.

Nie dziwie sie, ze jest Ci przykro.

 

nie dostąpiłam zaszczytu poinformowania mnie nawet o tym że ślub i chrzciny się odbędą mimo że z moją obecną bratową wtedy byłam na wydawało mi się w dość dobrych stosunkach (z bratem też nawiasem mówiąc) kiedy po fakcie zadzawoniła do mnie moja mama i też mi nic nie powiedziała, to wylało sie wszysko ze mnie .powiedziałam co myślę.odłożyła słuchawke i do tej pory martwa cisza.drugie święta bez rodzinki.można się przyzwyczaić.

teraz jak mnie widzą gdzieś na mieście to zwyczajnie uciekają przede mną.głupie.

a podobno rodzina to jest siła........... :cry:

nawiasem mówiąc to żaden mój brat nie zaprosił mnie na swój ślub, chrzciny i komunie dzieci. wszystkie imprezy rodzinne byłam wyrzucana poza nawias mimo że starałam sie żeby nasze stosunki jakies były. no cóz , trzeba byc asertywnym. to takie modne słówko ostatnio...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy dzieci w rodzinie są równo traktowane pod względem finasowym?

Przypadek mojej żony. Tesciowa kobieta dość majętna przekazała siostrze żony w darowiźnie działkę i bardzo znaczną sumę pieniężną a bratu zony trochę mniejszą kwotę. Środki były ze spieniężenia dośc cennego mieszkania w centum dużego miasta. Żona nic nie otrzymała. Teściowa jest osobą niazależną mieszka we wlasnym domu. Żona tym się gryzie próbuje to sobie jakoś tłumaczyć. Finansowo jesteśmy niezależni. Własną pracą sie wszystkiego dorobiliśmy. Nie potrzebujemy nic. Ale problem jest w osądzie moralnym takiego postępowania teściowej. Teściowa nigdy nie był uzalezniona finasowo od żadnego dziecka.

Ja wyznaję zasadę że moim dzieciom daję po równo bez względu na ich dorobek jaki uzyskali samodzielnie.[/b]

Jest jeszcze obecny dom twojej teściowej do podziału, może co skapnie twojej żonie?

A przypadkiem nie zaleźliście jej za paznokcie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyznaję zasadę że moim dzieciom daję po równo bez względu na ich dorobek jaki uzyskali samodzielnie.[/b]

A ja wyznaję zasadę, że jak mi nie brakuje, to nie wyciągam ręki. I nie mam do moich rodziców pretensji, że mojemu bratu pomagają więcej niż mi. Tylko, że w mojej rodzinie są tak dobre układy, że nigdy nie liczyliśmy się tak jak przysłowiowi Żydzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy dzieci w rodzinie są równo traktowane pod względem finasowym?

Przypadek mojej żony. Tesciowa kobieta dość majętna przekazała siostrze żony w darowiźnie działkę i bardzo znaczną sumę pieniężną a bratu zony trochę mniejszą kwotę. Środki były ze spieniężenia dośc cennego mieszkania w centum dużego miasta. Żona nic nie otrzymała. Teściowa jest osobą niazależną mieszka we wlasnym domu. Żona tym się gryzie próbuje to sobie jakoś tłumaczyć. Finansowo jesteśmy niezależni. Własną pracą sie wszystkiego dorobiliśmy. Nie potrzebujemy nic. Ale problem jest w osądzie moralnym takiego postępowania teściowej. Teściowa nigdy nie był uzalezniona finasowo od żadnego dziecka.

Ja wyznaję zasadę że moim dzieciom daję po równo bez względu na ich dorobek jaki uzyskali samodzielnie.[/b]

 

Cóż, we właściwym czasie przypomnij żonie, że kto nic nie dostaje, ten nie jest zobowiązany..... Czasem lepiej nie dostać :wink: Ale ty pilnuj tego, bo jest jeszcze druga zasada - rodzice nie obciążają dzieci, które lepiej traktują. W razie potrzeby wymóg (i presja) opieki i pomocy zwykle spada na to najmniej lubiane. Uodpornij żonę póki czas, bo możesz mieć jeszcze na stanie teściową za to bez domu :wink:

Przepraszam, ze tak prosto z mostu, ale to prawda stara i tylko niektórzy jej nie widzą, szczególnie jak nie chcą :lol: Cóż, właśnie tak bywa, że te nielubiane (niewynadradzane) dzieci najbardziej zabiegają o akceptację i uczucia.... Truizmy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS akurat nieprawda ..sąd może zasądzić opiekę lub alimenty nawet temu dziecku co nic nie dostało - taki paradoks ...

Elli 3 bywa tak bardzo często ,przykre ale prawdziwe i raczej to staje się normą niż cudowny obrazek kochającej się rodzinki ...więc postaraj się nie przejmować i znajdź ludzi z którymi ,będziesz miała świetne relacje , którymi z czasem zastąpisz ,,rodzinkę". :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na nikogo nie liczę, na nikogo się nie oglądam, nie zamierzam też wyciągać poduszki spod głowy umierającego. NIC mi się nie należy od rodziców i jedyna sprawa o jakiej należy pamiętać to jak IM POMÓC a nie JAK IM WYJĄĆ KASĘ.

Nikt z nas nie jest młodszy.

A nasze dzieci też patrzą i się uczą. pazerności i postawy roszczeniowej.

Nasi rodzice się dorobili albo i nie. A jak im się udało to jest ICH majątek i mogą dac na schronisko dla zmierząt albo ojca Ryszyka - ich sprawa.

Ludzie - pora wydorośleć a nie siedzieć w kącie i płakać, że Kazik dostał 3 marchewki a ja żadnej.

Widac Kazikowi sie należało .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, matko Elli3 :o

To faktycznie.

Nie dziwie sie, ze jest Ci przykro.

 

nie dostąpiłam zaszczytu poinformowania mnie nawet o tym że ślub i chrzciny się odbędą mimo że z moją obecną bratową wtedy byłam na wydawało mi się w dość dobrych stosunkach (z bratem też nawiasem mówiąc) kiedy po fakcie zadzawoniła do mnie moja mama i też mi nic nie powiedziała, to wylało sie wszysko ze mnie .powiedziałam co myślę.odłożyła słuchawke i do tej pory martwa cisza.drugie święta bez rodzinki.można się przyzwyczaić.

teraz jak mnie widzą gdzieś na mieście to zwyczajnie uciekają przede mną.głupie.

a podobno rodzina to jest siła........... :cry:

nawiasem mówiąc to żaden mój brat nie zaprosił mnie na swój ślub, chrzciny i komunie dzieci. wszystkie imprezy rodzinne byłam wyrzucana poza nawias mimo że starałam sie żeby nasze stosunki jakies były. no cóz , trzeba byc asertywnym. to takie modne słówko ostatnio...........

 

Coś mi się wydaje, że jest "coś" jeszcze o czym nie piszesz ( masz do tego pełne prawo bo to Twoja sprawa); jednak to dziwne,że cała Twoja rodzina łącznie z Mamą jest na Ciebie obrażona... :roll: Współczuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wspólczuję elli3.

 

jorg - moja mama od swojej też nic nie dostała, babcia miała dom i przepisała go na wnuka (swoją część), drugą część miał wujek dla któego reszta rodzęństawa się zrzekła.

 

o przepisaniu domu mama dowiedziaa się przypadkiem, też słowa nikt jej o tym nie powiedział. było jej przykro i to bardzo i nie z powodu tego że nic ne dostała ale że nikt jej nie powiedział

 

u mnie no cóż - rodzice zawsze lepiej traktowali starszą siostrę i do dziś pomagają jej finansowo, ale z drugiej strony mama bardczo mi pomaga , zajmuje się dziećmi. Miałam na początku żal (o tą kasę) ale później stwierdziłam że nie warto.

mieszkają ze mna i na starość tylko ja się będę nimi zajmować (siostra mieszka za granicą) i chociaż są czasem baaardzzzoooo upierdliwi, kocham ich i akceptuję takimi jakimi są, przeciez nie wiadomo jaka ja będę w ich wieku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na nikogo nie liczę, na nikogo się nie oglądam, nie zamierzam też wyciągać poduszki spod głowy umierającego. NIC mi się nie należy od rodziców i jedyna sprawa o jakiej należy pamiętać to jak IM POMÓC a nie JAK IM WYJĄĆ KASĘ.

Nikt z nas nie jest młodszy.

A nasze dzieci też patrzą i się uczą. pazerności i postawy roszczeniowej.

Nasi rodzice się dorobili albo i nie. A jak im się udało to jest ICH majątek i mogą dac na schronisko dla zmierząt albo ojca Ryszyka - ich sprawa.

Ludzie - pora wydorośleć a nie siedzieć w kącie i płakać, że Kazik dostał 3 marchewki a ja żadnej.

Widac Kazikowi sie należało .

 

 

I w 100% popieram. Pomijając ekstremalne przypadki to takie działania (nierównego obdarowywania) mają jakieś uzasadnienie. Czasami taka osoba jest obdarowywana w inny sposób (np. pomocą przy budowie czy opiece nad dziećmi) lub wyrównanie jest planowane w przyszłości. Czasmi też rodzice uznają, że taka pomoc jest niepotrzebna lub niezasłużona. Zwracanie uwagi na takie rzeczy jest dla mnie objawem małostkowości. Dla mnie kwestie finansowe z rodziną polegają na sprawach spadkowych lub ewentualnych pożyczkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem niektórych wpisów. :o

Nie widzicie, że nie chodzi o upominanie się o kasę, tylko o odczucia, kiedy jest się traktowanym gorzej przez własnych rodziców? Nie napisał przecież, że teściowa jest świnia, bo nie chce dać kasy, tylko, że żonie jest przykro, bo jest dużo gorzej traktowana. I o to chodzi, a nie o oczekiwanie na gratyfikacje.

I nie uważam, aby wszystko było OK i nie było problemu, jeśli rodzice traktują swoje dzieci nierówno.

Jeśli powołuje się dziecko do życia, to ma się psi obowiązek dbać o nie i chuchać na nie, i zrobić wszystko, aby zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i miłości. I nie kończy się to jak nożem uciął w dniu 18-tych urodzin.

Jeśli daje - powinna dać równo wszystkim i kropka. Jeżeli z jakichś przyczyn chce dać jednemu dziecku z trójki - powinna pozostałym temat wyjaśnić i powinno to być przekonujące uzasadnienie.

Nie jest tak, że jakakolwiem mama czy teściowa ma obowiązek dawać cokolwiek dorosłym dzieciom, które sobie radzą.

Ale skoro już zdecydowała się to robić - powinna traktować równo wszystkie dzieci, to jest jej moralny obowiązek. Wszyscy są jej dziećmi, nie tylko jedno dziecko, a postawa "ma prawo robić ze swoimi pieniędzmi, co chce" nie do końca dotyczy dzieci, jeśli już postanowi się coś im dawać.

Odnosi się do tego nawet prawo spadkowe (patrz zachowek).

No jakim sposobem jest OK, jeśli krzywdzi się jedno z dzieci? :o :o :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem niektórych wpisów. :o

Nie widzicie, że nie chodzi o upominanie się o kasę, tylko o odczucia, kiedy jest się traktowanym gorzej przez własnych rodziców? Nie napisał przecież, że teściowa jest świnia, bo nie chce dać kasy, tylko, że żonie jest przykro, bo jest dużo gorzej traktowana. I o to chodzi, a nie o oczekiwanie na gratyfikacje.

I nie uważam, aby wszystko było OK i nie było problemu, jeśli rodzice traktują swoje dzieci nierówno.Jeśli powołuje się dziecko do życia, to ma się psi obowiązek dbać o nie i chuchać na nie, i zrobić wszystko, aby zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i miłości. I nie kończy się to jak nożem uciął w dniu 18-tych urodzin.

Jeśli daje - powinna dać równo wszystkim i kropka. Jeżeli z jakichś przyczyn chce dać jednemu dziecku z trójki - powinna pozostałym temat wyjaśnić i powinno to być przekonujące uzasadnienie.

Nie jest tak, że jakakolwiem mama czy teściowa ma obowiązek dawać cokolwiek dorosłym dzieciom, które sobie radzą.

Ale skoro już zdecydowała się to robić - powinna traktować równo wszystkie dzieci, to jest jej moralny obowiązek. Wszyscy są jej dziećmi, nie tylko jedno dziecko, a postawa "ma prawo robić ze swoimi pieniędzmi, co chce" nie do końca dotyczy dzieci, jeśli już postanowi się coś im dawać.

Odnosi się do tego nawet prawo spadkowe (patrz zachowek).

No jakim sposobem jest OK, jeśli krzywdzi się jedno z dzieci? :o :o :o

 

zgadzam się z Tobą Depsiu - odczucia są na pewno niezbyt miłe, widziałam po mojej mamie jak to przeżyła, a sama też się przekonałam

 

 

ja swoim dzieciom wszystko po równo daję i będę dawać

po co później jedno na drugie ma wilkiem patrzeć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, matko Elli3 :o

To faktycznie.

Nie dziwie sie, ze jest Ci przykro.

 

nie dostąpiłam zaszczytu poinformowania mnie nawet o tym że ślub i chrzciny się odbędą mimo że z moją obecną bratową wtedy byłam na wydawało mi się w dość dobrych stosunkach (z bratem też nawiasem mówiąc) kiedy po fakcie zadzawoniła do mnie moja mama i też mi nic nie powiedziała, to wylało sie wszysko ze mnie .powiedziałam co myślę.odłożyła słuchawke i do tej pory martwa cisza.drugie święta bez rodzinki.można się przyzwyczaić.

teraz jak mnie widzą gdzieś na mieście to zwyczajnie uciekają przede mną.głupie.

a podobno rodzina to jest siła........... :cry:

nawiasem mówiąc to żaden mój brat nie zaprosił mnie na swój ślub, chrzciny i komunie dzieci. wszystkie imprezy rodzinne byłam wyrzucana poza nawias mimo że starałam sie żeby nasze stosunki jakies były. no cóz , trzeba byc asertywnym. to takie modne słówko ostatnio...........

 

Coś mi się wydaje, że jest "coś" jeszcze o czym nie piszesz ( masz do tego pełne prawo bo to Twoja sprawa); jednak to dziwne,że cała Twoja rodzina łącznie z Mamą jest na Ciebie obrażona... :roll: Współczuję.

 

No właśnie dziwne to wszystko :-?

Nic się nie dzieje bez przyczyny.

Może sięgnij głeboko pamięcią co takiego się wydarzyło, ze teraz jest tak jak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami bardzo trudno jest traktowac po równo. Tak jak nie wszytstko jest białe i czarne. Jako dziecko mam żal do rodziców za nierówne traktowanie i nie o forsę tu chodzi ale np. że ja dostałam karę a moja siostra w podobnej sytuacji nie. Ode mnie jako od starszej wymagano więcej od mojej siostry mniej (co mi akurat na dobre wyszło). Jako matka widzę że równe traktowanie jest bardzo trudne, chociaż się staram. Mój starszy syn jest strasznie przewrażliwiony na tym punkcie ( ma to niestety po mnie )

Ciągle słyszę - bo ty go bardziej kochasz, on może więcej, on dostał więcej.

Staram się mu tłumaczyć, że tak nie jest ale choćby z racji wieku nie mogę ich traktować jednakowo. Ostatni przykład prezenty Mikołajkowe: obydwaj mieli wymarzone.Bo co to znaczy porówno: czy taka sama ilość paczek czy o takiej samej wartości .

Jeśli jeden marzył o jednym drogim prezencie a drugi chciał kilka rzeczy ale tanich. Dostali oboje to co chcieli, ale oczywiście starszy od razu zauważył, że młodszy ma więcej rzeczy a on tylko jedną (że znacznie droższą niż tamte razem wzięte juz nie zauważył).

No i czy ja ich potraktowałam po równo czy może niesprawiedliwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...