MARTINA1 10.12.2009 11:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 AGLIG Twoje przykłady nie bardzo się mają ..do sytuacji tutaj przedstawionej .... z powodu kalibru i nieadekwatnego przykładu ....a dzieciom możesz wszystko wytłumaczyć i nauczyć . Tutaj jest konkretna sytuacja wyrzucenia kogoś z rodziny i podejścia całej najbliższej rodziny ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zbigmor 10.12.2009 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Przykłady aglig są jak najbardziej adekwatne. Dla małego dziecka takie "nierówne" traktowanie jest sużo bardziej odczuwane niż dla dorosłego, który może to sobie jakoś tłumaczyć. I traktowanie równe dzieci w róznym wieku też nie jest jasne. Można dawać to samo co nie uszczęśliwi jednakowo oboje. Można dawać to samo jak rodzeństwo w tym samym wieku, ale dla dziecka to bez znaczenia co ono dostało 2 lata temu jeśli teraz młodszy brat dostaje coś innego. A co najważniejsze problemy z godzeniem się w życiu dorosłym z różnym traktowaniem zwykle wynikają z wychowania w dzieciństwie.I bez znaczenia dla mnie jest przykład autora bo on nam nie napisał wszystkiego. Możliwe, że sam wszystkiego co ma wpływ na decyzję rozdziców nie wie.Dla mnie jedno jest pewne. Dziecko wychowane na samoluba lub super uprzejmego człowieka prawdopodobnie takie będzie w życiu dorosłym (jeśli nie zdarzy się nic co by to zmieniło). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aglig 10.12.2009 13:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 AGLIG Twoje przykłady nie bardzo się mają ..do sytuacji tutaj przedstawionej .... z powodu kalibru i nieadekwatnego przykładu ....a dzieciom możesz wszystko wytłumaczyć i nauczyć . Tutaj jest konkretna sytuacja wyrzucenia kogoś z rodziny i podejścia całej najbliższej rodziny ... Tytuł wątku: "Czy dzieci w rodzinie są równo traktowane " i do tego się odniosłam. Trudno jest traktować dzieci jednakowo i po równo bez wzgledu na to czy są małe czy dorosłe. Wynika to głównie z kliku przyczyn: różnicy wieku, płci ,charakteru, potrzeb. Mój starszy potrzebuje więcej mojego zainteresowania i muszę okazywać mu więcej czułości bo taki ma charakter. Młodszy na taką samą ilość czułości zareagował by alergicznie on tego nie potrzebuje w takiej ilości jak starszy. On ma inne potrzeby niż starszy i na tamte potrzeby muszę intensywniej reagować. Każdy z nich w ogólnym bilansie dostanie po równo ale na różnych płaszczyznach i w różnym czasie. Może tak samo jest w przypadku żony autora wątku, zauważa to co tu i teraz a nie liczy ogólnego bilansu. Przyznaje że ja też tak czasami robię w stosunku do moich rodziców patrze co tu i teraz nie licząc całego bilansu. Ale tak analizując sytuacje z perspektywy widzę jedno: sama chce uchodzić za osobę która sobie radzi i o pomoc proszę rzadko, moja siostra nie ma z tym problemu i jak ma problem mały czy większy to nie waha się i prosi o pomoc każdego. Rodzice to widzą i jej pomagają (nie tylko finansowo), ja mam żal, ale gdybym dostawała tyle samo co ona zainteresowania i pomocy to zaczełabym się dusić bo w głębi duszy takiego po równo nie potrzebuje. Ale wiem, że rodzice starają się wynagradzać to na innych płaszczyznach. Nie odniosę się do przypadku odwócenia się całej rodziny od Elli3 bo nieznamy wszystkich szczegółów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 10.12.2009 13:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 A ja miałam mądrą teściową Różnica między mężem i jego siostrą jest spora. A jednak ona zawsze dzieliła równo. Jakoś umiała. I zawsze jasno mówiła - pomagam jednemu ale pamiętasz- pomagałam i drugiemu... Uważam tak, jak DPS, rodzice nie mają obowiązku dać nic. Mogą cały swój wypracowany majątek przekazać na schronisko. Ale jeżeli już dają, to równo. A jeżeli nierówno - to z komentarzem, dlaczego. Bo inaczej sprawią ból. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 10.12.2009 13:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 sama chce uchodzić za osobę która sobie radzi i o pomoc proszę rzadko, moja siostra nie ma z tym problemu i jak ma problem mały czy większy to nie waha się i prosi o pomoc każdego. Rodzice to widzą i jej pomagają (nie tylko finansowo), ja mam żal, ale gdybym dostawała tyle samo co ona zainteresowania i pomocy to zaczełabym się dusić bo w głębi duszy takiego po równo nie potrzebuje. . popatrz, podobnie jak twoje dzieci.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aglig 10.12.2009 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 sama chce uchodzić za osobę która sobie radzi i o pomoc proszę rzadko, moja siostra nie ma z tym problemu i jak ma problem mały czy większy to nie waha się i prosi o pomoc każdego. Rodzice to widzą i jej pomagają (nie tylko finansowo), ja mam żal, ale gdybym dostawała tyle samo co ona zainteresowania i pomocy to zaczełabym się dusić bo w głębi duszy takiego po równo nie potrzebuje. . popatrz, podobnie jak twoje dzieci.... Dokładnie, ale to się zauważa dopiero wtedy kiedy ma się swoje dzieci i stoi się po drugiej stronie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MARTINA1 10.12.2009 14:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Zgadzam się z DPS ... Aglig sorry - MASZ RACJĘ podchodząc całościowo= zgodnie z tytułem wątku , a podchodząc konkretnie do sprawy - tego przypadku - podtrzymuję to co napisałam.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
teco 10.12.2009 14:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 10.12.2009 15:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Nie rozumiem niektórych wpisów. Nie widzicie, że nie chodzi o upominanie się o kasę, tylko o odczucia, kiedy jest się traktowanym gorzej przez własnych rodziców? Nie napisał przecież, że teściowa jest świnia, bo nie chce dać kasy, tylko, że żonie jest przykro, bo jest dużo gorzej traktowana. I o to chodzi, a nie o oczekiwanie na gratyfikacje. I nie uważam, aby wszystko było OK i nie było problemu, jeśli rodzice traktują swoje dzieci nierówno. Jeśli powołuje się dziecko do życia, to ma się psi obowiązek dbać o nie i chuchać na nie, i zrobić wszystko, aby zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i miłości. I nie kończy się to jak nożem uciął w dniu 18-tych urodzin. Jeśli daje - powinna dać równo wszystkim i kropka. Jeżeli z jakichś przyczyn chce dać jednemu dziecku z trójki - powinna pozostałym temat wyjaśnić i powinno to być przekonujące uzasadnienie. Nie jest tak, że jakakolwiem mama czy teściowa ma obowiązek dawać cokolwiek dorosłym dzieciom, które sobie radzą. Ale skoro już zdecydowała się to robić - powinna traktować równo wszystkie dzieci, to jest jej moralny obowiązek. Wszyscy są jej dziećmi, nie tylko jedno dziecko, a postawa "ma prawo robić ze swoimi pieniędzmi, co chce" nie do końca dotyczy dzieci, jeśli już postanowi się coś im dawać. Odnosi się do tego nawet prawo spadkowe (patrz zachowek). No jakim sposobem jest OK, jeśli krzywdzi się jedno z dzieci? A ja nadal nie widzę związku. Dlaczego ? Dlatego, że albo rozmawiamy o PIENIĄDZACH albo o RODZICIELSKIEJ MIŁOŚCI. Przepraszam, ale dla mnie to są dwa przeciwstawne końce skali. Rozumiem, że jedno dziecko czuje się mniej kochane, bo jest mniej przytulane, mniej się z nim rozmawia, ma więcej obowiązków w domu - to jest dla mnie nierówne traktrowanie. I takiemu dziecku bardzo współczuję. Ale dzielenie majątku rodziców i dorabianie do tego teorii o "mniej kochanym dziecku" czy czyjejkolwiek krzywdzie jest w moim rozumieniu świata zwykłą manipulacją uzasadniającą postawę roszczeniową. I to dotyczącą KASY. A nie miłości. Jedynym obowiązkiem rodziców jest utrzymywanie, wychowywanie i opieka nad dzieckiem do pewnego momentu. A dzieci nie powinny być pijawkami tylko to one powinny przejąć następnie opiekę nad rodzicami. P.S. nikomu nie zamierzam się tłumaczyć co robię ze swoim majątkiem. Nawet dzieciom. W myśl tej zasady kupuję samochód również nie uzyskując ich zgody ( w końcu mogłabym rpzeznaczyć te pieniądze dla nich - czy to nie jest niesprawiedliwe ?). I nie oczekuję od rodziców, że będę mi się tłumaczyć co, kiedy i ile dali mojemu bratu. Nie moja sprawa. Jeśli dali mu więcej to ich sprawa - i mają do tego prawo. Czy zrobię z tego tragedię mojego życia - to już mój problem. Myślę, że warto oddzielić uczucia od pieniędzy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MARTINA1 10.12.2009 15:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Nefer JEDNYM ZDANIEM : a co będziesz oddzielać , jak nie ma ani uczucia ani pieniędzy ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 10.12.2009 15:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Miłość i pieniądze nie muszą się wykluczać i nie wykluczają. Znakiem mojej miłości rodzicielskiej jest, jeśli daję dziecku plik banknotów, zamiast przekazać to na schronisko dla zwierząt. I nie oznacza to, że mam jakąś znieczulicę, albo że moje dziecko jest pijawką. A jeśli dam jednemu, nie dam drugiemu? I ten drugi będzie się czuł skrzywdzony?Oczywiście, że będzie skrzywdzony.I oczywiście, że w takim układzie nie poradziłam sobie z miłością rodzicielską do obojga dzieci. Jak kupowałam kiedyś loda albo cukierka, to był tez materialny znak mojej miłości, jak pluszak i nowy tornister.Proste. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 10.12.2009 15:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Czym innym jest lizak dla 3 latka a czym innym dzielenie majątku pomiędzy dorosłe dzieci - które, według mnie, nie mają prawa wymagać.Ty dzieliłaś równo majątek - super - bo TAK CHCIAŁAŚ - i chwała Ci za to .A inni mają inaczej i nie muszą dzielić równo.Szczególnie, gdy jedno dziecko rózni sie od drugiego. Np. jedno się interesuje rodzicami a drugie nie bardzo. Życie nie jest czarno białe, więc twierdzenie, że RODZICE MAJĄ MORALNY obowiązek dzielić równo majątkiem nie jest prawdą. Mają ten obowiązek tylko wtedy GDY SIĘ NALEŻY, al to bardzo subiektywna historia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
boratom 10.12.2009 15:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 A ja nadal nie widzę związku. Dlaczego ? Dlatego, że albo rozmawiamy o PIENIĄDZACH albo o RODZICIELSKIEJ MIŁOŚCI. Przepraszam, ale dla mnie to są dwa przeciwstawne końce skali. Myślę, że warto oddzielić uczucia od pieniędzy. Hmmm... Ale czy na pewno? Ja to widzę tak : Jeśli kogoś nie lubię - nie dam. I nie ma tu znaczenia czy to dziecko czy obcy, czy pieniądze czy miłość. Natomiast tylko w ekstremalnych warunkach rodzice swoich dzieci nie kochają! O uczuciach powinno się rozmawiać jasno ... Dlatego jeśli wydaje się "dziecku" że potraktowano je niesprawiedliwie, powinno powiedzieć o tym na forum rodziny, wyjaśnić sprawę dla świętego spokoju własnego i pozostałych. Takie zbieranie "kropelek goryczy" w końcu przeleje ten kielich i wtedy dopiero będzie źle. Więc jednak rozmawiamy o uczuciach! Moi rodzice mieli bardzo nieprzyjemne sytuacje w swoich rodzinach. Sprawy skończyły w sądzie - no może nie do końca - niesmak pozostał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Łukasz789 10.12.2009 17:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Ta sprawa dotyczy tez i mojej rodziny , niedawno zmarł mój dziadek i rozpruł się worek który od dawna był do przewidzenia spodziewaliśmy). Brat ojca chce zagarnąć wszystko pomimo ,żyje moja babcia( czyli matka ojca). I mało tego babcia mu pomaga!!! Mój ojciec na wszystko zapracował sam nikt mu nie pomógł!!! Bo mój ojciec był bardziej pracowity , dorobił się własnego domu i firmy a jego brat nie ma pozornie nic. Czemu pozornie?? bo jest prezesem dużej firmy i zarabia krocie( niestety wiem ile bo przez przypadek dostaliśmy jego odcinek wypłaty).Tylko ,ze on albo wszystko przejada albo trzyma na koncie. Cały czas udaje biednego i od wielu lat nastawiał przeciwko nam moich dziadków i wielokrotnie słyszeliśmy ,że mój ojciec się dorobił a jego brat i dlatego nic mu się nie należy. Mało tego potrafili powiedzieć ,że działkę letniskowa którą zakupiła druga babcia oni zakupili. to ,że brat otrzymał dom rozumiem wyremontował go , utrzymuje go , rozumiem ale czemu resztę??? Przez ostatnie lata ani razu nie pomógł dziadkom pomimo ,że mieszkali w jednym domu , musiał im pomagać mój ojciec!!! A wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze??? Że on ja chce jawnie na bruk wyrzucić ( chce wyburzyć stary dom i postawić ekskluzywna willę) ale i tak ich babcia wspiera. Tego nie rozumiem.[/u] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 10.12.2009 17:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Jeśli dzieci są małe i przysłowiowega lizaka kupisz jednemu a drugiemu nie , w tym drugim słusznie może narastac poczucie krzywdy albo pomysł ,że rodzice go nie kochają.A to tylko lizak. Wytłumaczysz dziecku,że nie miałaś pieniędzy na drugiego lizaka?Nie miałaś? to trzeba było tego jednego podzielić na pół. Nie zasłużył?To wtedy jest to forma kary-lub braku nagrody. W nas dorosłych zawsze zostaje pamięc tego "dziecka" I prawdą jest ,że rodzice mogą za swoimi pieniędzmi-o ile je mają-zrobić co tylko chcą. przepić,przehulać,przejeżdzić lub podarować w/g swego uznania-to w końcu ich pieniądze. Ale nie wierzę,że w przypadku faworyzowania jednego dziecka ,drugie nie ma poczucia nierównego traktowania.I nie zadaje sobie pytania-dlaczego. nie na zasadzie należy mi się ale na zasadzie; -co zrobiłem albo czego nie zrobiłem,że lizak znowu dla drugiego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewuniamiii 10.12.2009 18:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Teska 10.12.2009 18:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 we mnie jest tyle żalu, że sie przelewa niemal.jestem taką czarna owcą w rodzinie, która jak cos komuś potrzeba, to ratunku pomocy, a poza tym nie ma mnie, nie istnieję dla nikogo. ani dla moich dwóch braci ani dla rodziców. rok temu zerwałam kontakty ze wszystkimi. nie wytrzymałam juz po prostu jak dowiedziałam sie że był ślub brata i chrzciny mojego bratanka i nikomu nawet do głowy nie przyszło żeby mi cos powiedzieć( o zaproszeniu to juz nie wspomnę)dowiedziałam się przypadkiem dwa miesiące po ślubie od obcych ludzi. nawet nie wiecie jak mi przykro.....do dziś........ Elli jakbym o swojej rodzinie czytała tylko ja wiem,dlaczego mnie nie znają.... w zyciu mi wyszło, mam kochającego męza a nie takiego który mnie obija,syna który daje sobie rade sam..tzn uczy się, pracuje ,nieługo kupi ( na kredyt) mieszkanie( ich drugi wnuk jest taki biedny bo pracy nie ma, albo jak juz prace ma to ciagle szefowie go wykorzystują i ten w koncu odchodzi...i siedzi u dziadków w kieszeni,ja milionerka - bo w koncu mam dom....no i nie chce pomagac finansowo swojemu chrzesniakowi....własnie temu ich drugiemu wnukowi kiedyś sie męczyłam, było mi starsznie przykro i zal,że maja mnie z tej zawisci za nic....a teraz???? po 5 latach ( jakies 2 wizyty) juz mi chyba ich nie brakuje....i wiesz co? mam zdrowsze nerwy....czasami mam wrazenie ze gdyby mnie spotkala jakas tragedia to wtedy bylabym naukochansza w rodzinie... Swieta kolejne spedzę bez rodziny......aaaa przepraszam mam najwspanialszych sąsiadów oni sa teraz moja rodzina....i to z nimi chce spedzac świeta.... wiec przetłumacz sobie,ze no cóz......pierwsze dwa lata sa najgorsze....jest wokół tylu wspaniałych ludzi i stara prawda, ze z rodzina na fotce lepiej byc...i to tez nie do konca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 11.12.2009 09:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2009 ...czasami mam wrazenie ze gdyby mnie spotkala jakas tragedia to wtedy bylabym naukochansza w rodzinie... zespół kulawego kaczątka A na logikę to powinno się faworyzować tego zdolniejszego, on lepiej rokuje. A u nas ciągle spotykam się z pomaganiem biednemu, bo bogaty da sobie radę sam. a często biedny jkest biedny tylko z pozoru... Dlatego tak ważne jest, żeby po równo! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 11.12.2009 09:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2009 Czym innym jest lizak dla 3 latka a czym innym dzielenie majątku pomiędzy dorosłe dzieci - które, według mnie, nie mają prawa wymagać. Ty dzieliłaś równo majątek - super - bo TAK CHCIAŁAŚ - i chwała Ci za to . A inni mają inaczej i nie muszą dzielić równo. Szczególnie, gdy jedno dziecko rózni sie od drugiego. Np. jedno się interesuje rodzicami a drugie nie bardzo. Życie nie jest czarno białe, więc twierdzenie, że RODZICE MAJĄ MORALNY obowiązek dzielić równo majątkiem nie jest prawdą. Mają ten obowiązek tylko wtedy GDY SIĘ NALEŻY, al to bardzo subiektywna historia... OOO to dochodzimy do płacenia za opiekę Pomaga, opiekuje się, to mu się należy więcej... Ja się zgadzam, pod warunkiem, je sprawa jest jasno postawiona i wszyscy wiedzą DLACZEGO jedno dostaje więcej. Rodzice mają MORALNY obowiązek dzielić równo albo powiedzieć dlaczego równo nie jest. Albo nie dać nic nikomu. Nic to znaczy zero zainteresowania, pomocy nad dzieckiem, zapraszania na obiad. Jeżeli już coś dają z rzeczy wymienionych, to równo. I nie o majątku piszę, choć o nim też. A dzieci nie różnią się, każde potrzebuje miłości, tylko jedno to okaże i wywalczy tę miłość, a inne nie - i zaczyna się kłopot . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 11.12.2009 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2009 Piszesz o dzieciach - ja piszę o dorosłych dzieciach.Piszesz o dzieciach potrzebujących miłości - ja o dorosłych uważających się za dzieci i potrzebujących nie miłości tylko pieniędzy/mieszkań/ziemi.Udawanie, że do końca życia jesteśmy dziećmi i cierpimy z braku miłości, gdy dom przypadnie rodzeństwu jest wiesz... mało przekonujące. Mam cały czas wrażenie, że pod pozorem "miłości do dzieci i ich miłości do rodziców" rozmawiamy o podziale majątku. A to dla mnie ściema.Może dlatego, że niczego od nikogo nie chcę w kwestii finansów - wolę nazywać rzeczy po imieniu. Tkliwe wspominki o lizakach jakoś mnie nie ruszają - zresztą przypuszczam, że sądów też nie na rozprawach gdzie się rodzeństwa rzucają na siebie z pazurami o schedę. Ale na szczeście "dzieci" pewnego dnia stają się rodzicami i muszą sami swoje sprawy załatwiać - ciekawe jak sie wtedy zachowają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.