Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy dzieci w rodzinie są równo traktowane?


jorg

Recommended Posts

Cóż, nie mam tego problemu, jestem jedynaczką i mam jedno dziecko :lol:

 

Ale całe życie patrzyłam, jak bardzo przeżywała nierówne traktowanie moja mama. Jaka zadra to była, jak bardzo ona zabiegała o uczucia, które dostawali inni. I uwierz - nie chodziło o pieniądze, choć własnie pieniądze były wyrazem uczuć w wieku dorosłym.... Zwykle w rodzinach kasa to taki "kożuch na mleku" a chodzi o to, co pod spodem bulgocze - o uczucia. Tylko wielu ludzi nawet nie chce się przed sobą do tego przyznać. Moja mama przyznała się przed samą sobą dopiero jak ja byłam dorosła i zapytałam ją wprost. Nie masz pojęcia , jak bardzo ludzie nie są (nie chcą być) świadomi swoich uczuć :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 91
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie masz pojęcia , jak bardzo ludzie nie są (nie chcą być) świadomi swoich uczuć :roll:

I może tu jest problem. Który mnie nie dotyczy, więc inaczej na to patrzę.

Co prawda widziałam "dzieci", które zainteresowały sie ojcem jak zamykał oczy. Jeszcze żył jak wyniosły telewizor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda z opisanych sytuacji jest inna, każda rodzina jest inna. Przedstawiane fakty nie są pełnym odzwierciedleniem zaistniałych sytuacji. Sprawiedliwie nie zawsze znaczy równo, sprawiedliwie to tak, żeby nikt nie miał poczucia krzywdy.

Ideałem jest kiedy rodzice na tyle znają swoje dzieci, potrafią z nimi rozmawiać również gdy już są dorosłe by podjąć słuszne decyzje.

O ile rodzice nie odgrywają się na którymś z dzieci za to , że było mało uległe, poszło swoją drogą nie słuchając ich rad , to z reguły są sprawiedliwi.

Czasami niestety niezrozumienie z okresu młodzieńczego buntu przenosi się na dalsze lata i są dzieci gorsze i lepsze, wnuki gorsze i lepsze.

Wśród dobrych znajomych mam przynajmniej kilka takich sytuacji, gdzie dziecko sprzeciwiło się woli rodziców przy wyborze drogi życiowej i ci ukarali je brakiem wsparcia emocjonalnego i finansowego. Nie ukrywam, że potępiam taką postawę.

Nie drażni mnie natomiast, kiedy rodzice wspierają mniej majętne dziecko, uważam, że to sprawiedliwe. Wyrównując status finansowy rodzeństwa sprzyjają zachowaniu dobrych relacji między dziećmi. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Sprawdziło się to w mojej rodzinie. Ja jestem tym dzieckiem , które radzi sobie najlepiej finansowo. Starszej siostrze rodzice przed wielu laty spłacili kredyt na dom, młodszej przepisali dom rodzinny. Dostałam propozycję od taty, że przepiszą na mnie dom po babci na wsi . Trochę mnie korciło dlatego, że to moje piękne wspomnienia z dzieciństwa, ale uznałam, że to zbyt daleko i nie będziemy tam jeździć i dbać. Tato gospodarstwo sprzedał i pieniądze podzielił na 5 części. po 1/5 dla każdej z nas, 1/5 dla siebie i 1/5 dla swojego brata, którego spłacił przed 40 laty więc nie musiał ale chciał mu dać część z ojcowizny. Wiem , że brzmi jak bajka , ale tak było.

Dewizą życiową mojej mamy było : Jestem zadowolona z tego co mamy. A co z tego mamy ? Cudowne spotkania rodzinne , szczere rodzinne święta, wspólne wyjazdy wakacyjne, poczucie, że jesteśmy rodziną i możemy na siebie liczyć, a tego nie kupuje się za żadne pieniądze.

Sorry, że przydługo, ale tyle było żalu w niektórych postach, że musiałam tchnąć trochę optymizmu. Pozdrawiam i życzę abyśmy potrafili obdarować nasze dzieci według ich potrzeb i aby one to rozumiały .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, z wyjątkiem " Nie drażni mnie natomiast, kiedy rodzice wspierają mniej majętne dziecko, uważam, że to sprawiedliwe. Wyrównując status finansowy rodzeństwa sprzyjają zachowaniu dobrych relacji między dziećmi. Tak mi się przynajmniej wydaje. ", bo ja odbieram to jako karanie tego majętnego dziecka za to, ze sobie dało radę. A to mniej majętne często jest po prostu leniwe, o czym bracia czy siostry wiedzą, a rodzice nie koniecznie :wink: . I tak powstają nieporozumienia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A W DRUGĄ STRONĘ - nie miałaś okazji ......zobaczyć..?

 

No popatrz - jakoś nie.

 

Może nie mam szczęscia, ale widzę głównie "dzieci", ktore uważają, że ich starzy mają zas...y obowiązek najpierw ywchować ich dzieci, potem zafundować im samochód , mieszkanie, przekazać cały majątek a potem już mogą sobie iść. Zresztą to nie pierwszy wątek na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda z opisanych sytuacji jest inna, każda rodzina jest inna. Przedstawiane fakty nie są pełnym odzwierciedleniem zaistniałych sytuacji. Sprawiedliwie nie zawsze znaczy równo, sprawiedliwie to tak, żeby nikt nie miał poczucia krzywdy.

Ideałem jest kiedy rodzice na tyle znają swoje dzieci, potrafią z nimi rozmawiać również gdy już są dorosłe by podjąć słuszne decyzje.

O ile rodzice nie odgrywają się na którymś z dzieci za to , że było mało uległe, poszło swoją drogą nie słuchając ich rad , to z reguły są sprawiedliwi.

Czasami niestety niezrozumienie z okresu młodzieńczego buntu przenosi się na dalsze lata i są dzieci gorsze i lepsze, wnuki gorsze i lepsze.

Wśród dobrych znajomych mam przynajmniej kilka takich sytuacji, gdzie dziecko sprzeciwiło się woli rodziców przy wyborze drogi życiowej i ci ukarali je brakiem wsparcia emocjonalnego i finansowego. Nie ukrywam, że potępiam taką postawę.

Nie drażni mnie natomiast, kiedy rodzice wspierają mniej majętne dziecko, uważam, że to sprawiedliwe. Wyrównując status finansowy rodzeństwa sprzyjają zachowaniu dobrych relacji między dziećmi. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Sprawdziło się to w mojej rodzinie. Ja jestem tym dzieckiem , które radzi sobie najlepiej finansowo. Starszej siostrze rodzice przed wielu laty spłacili kredyt na dom, młodszej przepisali dom rodzinny. Dostałam propozycję od taty, że przepiszą na mnie dom po babci na wsi . Trochę mnie korciło dlatego, że to moje piękne wspomnienia z dzieciństwa, ale uznałam, że to zbyt daleko i nie będziemy tam jeździć i dbać. Tato gospodarstwo sprzedał i pieniądze podzielił na 5 części. po 1/5 dla każdej z nas, 1/5 dla siebie i 1/5 dla swojego brata, którego spłacił przed 40 laty więc nie musiał ale chciał mu dać część z ojcowizny. Wiem , że brzmi jak bajka , ale tak było.

Dewizą życiową mojej mamy było : Jestem zadowolona z tego co mamy. A co z tego mamy ? Cudowne spotkania rodzinne , szczere rodzinne święta, wspólne wyjazdy wakacyjne, poczucie, że jesteśmy rodziną i możemy na siebie liczyć, a tego nie kupuje się za żadne pieniądze.

Sorry, że przydługo, ale tyle było żalu w niektórych postach, że musiałam tchnąć trochę optymizmu. Pozdrawiam i życzę abyśmy potrafili obdarować nasze dzieci według ich potrzeb i aby one to rozumiały .

 

I dokładnie tak to się odbywa w cywilizowanym świecie.

Musu nie ma - nie ma po równo. NIe ma roszczeń - jest zdrowy rozsądek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, z wyjątkiem " Nie drażni mnie natomiast, kiedy rodzice wspierają mniej majętne dziecko, uważam, że to sprawiedliwe. Wyrównując status finansowy rodzeństwa sprzyjają zachowaniu dobrych relacji między dziećmi. Tak mi się przynajmniej wydaje. ", bo ja odbieram to jako karanie tego majętnego dziecka za to, ze sobie dało radę. A to mniej majętne często jest po prostu leniwe, o czym bracia czy siostry wiedzą, a rodzice nie koniecznie :wink: . I tak powstają nieporozumienia...

 

A rodzice oczywiście nie znają swojego dziecka , pierwszy raz widzą je na oczy :):)

Jesli bardziej majętne dziecko nie interesuje się rodzicami, a mniej majętne po prostu jest mniej obrotne , to też rodzice są be.

 

Jednak cały czas wyznaję pogląd : jesteśmy dorośli to przestańmy cały czas liczyć na rodziców, na ich majątki i na to, że nam dadzą.

To my powinniśmy dawać i rodzicom i rodzeństwu jesli potrzebują pomocy.

Czas podziału przyjdzie - tego się nie uniknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze jest tak, że to mniej majętne jest leniwe. Jedno miało zdolności i ma dobrze płatny zawód, drugie było mniej zdolne i jest, np. nauczycielem. Jedno mieszka w willi z ogrodem (oczywiście dzięki swojej pracy) a drugie wynajmuje kawalerkę (robi to co kocha - uczy dzieci ale kasy z tego nie ma). I co rodzice powinni dać po równo? Czy wspomóc to biedniejsze?

Czy było sprawiedliwie w takim przypadku:

12 lat temu młodzi wzięli ślub. Rodzice dali 30 tys. na pół mieszkania. Po 10 latach młodzi postanowili wybudować dom, wzięli kredyt pożniej sprzedali mieszkanie i dokończyli dom. Za mieszkanie wzięli 350 tys.

młodszy brat młodej w tym samym czasie zaczął budować dom. Rodzice postanowili im pomóc i co miesiąc dają im kasę (przekroczyli już 30 tys.)

Młoda jest oburzona i uważa, że to niesprawiedliwe, że rodzice jej teraz nie dają. Ma rację?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie , jeżeli rodzice sponsorują dziecko , które trwoni zarabiane pieniądze i skamle u mamusi jak to mu jest źle, to nie jest dobrze.

Ja raczej myślałam o sytuacji takiej jak u mnie. Ja prowadzę z mężem małą działalność, a moje siostry i ich mężowie pracują na etatach. Faktem jest, że pracujemy ciężej niż oni. Znowu moi rodzice nigdy nie powiedzieli , że mamy dużo pieniędzy , tylko raczej ciężko pracujecie to i macie. To są niby subtelne różnice, jest to kwestia taktu , wyczucia u każdej ze stron. My nie obnosimy się z trochę lepszą sytuacją materialną, ale też nie udajemy biedaków.

Bardzo dużo zależy od rodziców. Dla porównania powiem jak jest ze strony rodziny męża.

Moja teściowa mówi o nas czasami milionerzy - bynajmniej nimi nie jesteśmy. Narzeka jak bardzo brakuje pieniędzy bratu męża i jak ciężko jest siostrze (od ponad 20 lat w Stanach) Brat i siostra mają się dobrze i generalnie między nami jest OK, ale teściowa miesza. Jeden z jej tekstów który mnie zszokował to było, że jak ona oczy zamknie to dzieci się już mogą pozabijać ( w domyśle o majątek).

Raz, że raczej nie mamy zamiaru się zabijać, dwa to szok, że rodzic mówi wprost, że nie dba o to jakie będą relacje między dziećmi po jego śmierci. Biorę jednak poprawkę na jej sposób bycia i myślę, że tylko tak głupio gada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze jest tak, że to mniej majętne jest leniwe. Jedno miało zdolności i ma dobrze płatny zawód, drugie było mniej zdolne i jest, np. nauczycielem. Jedno mieszka w willi z ogrodem (oczywiście dzięki swojej pracy) a drugie wynajmuje kawalerkę (robi to co kocha - uczy dzieci ale kasy z tego nie ma). I co rodzice powinni dać po równo? Czy wspomóc to biedniejsze?

Czy było sprawiedliwie w takim przypadku:

12 lat temu młodzi wzięli ślub. Rodzice dali 30 tys. na pół mieszkania. Po 10 latach młodzi postanowili wybudować dom, wzięli kredyt pożniej sprzedali mieszkanie i dokończyli dom. Za mieszkanie wzięli 350 tys.

młodszy brat młodej w tym samym czasie zaczął budować dom. Rodzice postanowili im pomóc i co miesiąc dają im kasę (przekroczyli już 30 tys.)

Młoda jest oburzona i uważa, że to niesprawiedliwe, że rodzice jej teraz nie dają. Ma rację?

 

 

Jak dla mnie nie ma racji, ale nie ze względu na podane kwoty. Dla mnie rodzice po prostu jej nie wychowali prawidłowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze jest tak, że to mniej majętne jest leniwe. Jedno miało zdolności i ma dobrze płatny zawód, drugie było mniej zdolne i jest, np. nauczycielem. Jedno mieszka w willi z ogrodem (oczywiście dzięki swojej pracy) a drugie wynajmuje kawalerkę (robi to co kocha - uczy dzieci ale kasy z tego nie ma). I co rodzice powinni dać po równo? Czy wspomóc to biedniejsze?

Czy było sprawiedliwie w takim przypadku:

12 lat temu młodzi wzięli ślub. Rodzice dali 30 tys. na pół mieszkania. Po 10 latach młodzi postanowili wybudować dom, wzięli kredyt pożniej sprzedali mieszkanie i dokończyli dom. Za mieszkanie wzięli 350 tys.

młodszy brat młodej w tym samym czasie zaczął budować dom. Rodzice postanowili im pomóc i co miesiąc dają im kasę (przekroczyli już 30 tys.)

Młoda jest oburzona i uważa, że to niesprawiedliwe, że rodzice jej teraz nie dają. Ma rację?

 

Nadal po równo.

To czy ktoś zap... za więcej czy pracuje za mniej, to jego wybór.Wybrał i ponosi konekwencje. Nauczyciele (ci od korków) zarabiają też bardzo dobrze, ale wtedy pracują nie 18 godzin pensum a po 10 godzin dziennie.... niczym prywaciarz...

 

To, że młoda jest oburzona, jedynie wynika z nieprawidłowych relacji w rodzinie. Powinna albo zrozumieć (mieć wytłumaczone), że teraz brata kolej a ona musi odpuścić, albo, jeżeli rodzice widzą, że to jest problem - powinni odpuścić rodzice finansowanie obojga :lol: Bo straty mogą być większe, niż korzyści...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mloda nie widzi tego co dostala tylko to czego jeszcze nie dostanie, a moglaby wydrapac. Chore to wszystko.

 

Byl na forum na watek, o moich rodzinnych perypetiach. Siostra dostala kilka lat temu dzialke, ojciec sie uparl zebysmy tez dostali kawalek swojej ziemi (rodzice nie sa zamozni i nie wymagalam tego, wrecz przeciwnie kilka razy rezygnowalam przez zachowanie siostry i brata). Stali za mna rodzice i druga siostra. Ojciec po przepisie notarialnym byl przeszczesliwy ze nam to opisal bo jak to powiedzial czul ze zrobil wszystko sprawiedliwie. Brat z siostra niestety za to chca mi wydrapac oczy bo mogliby miec jeszcze wiecej. Relacji rodzinnych juz nigdy sie nie odbudowac. Jak to ktos mi powiedzial, to nie moje rodzenstwo tylko ludzie o wspolnym materiale genetycznym, ktorzy woleli pieniadze niz wlasna siostre. Nazywam rzeczy po imieniu, pomimo ze to bardzo przykre

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...

Mnie tam nijak nie przekonuje sprowadzanie wszystkiego do kasy, a nie do relacji w rodzinie i uczuć.

Poza ewidentnie patologicznymi przypadkami każdy ma uczucia. I często nie da się ich oddzielić.

Zostają w nas skrypty z dzieciństwa - jednym, że rodzice mi nie dawali, nie chcieli, OK, ja akceptuję, w takim razie nie istnieją relacje uczuciowe między rodzicami i dziećmi; w innych, że skrzywdzono mnie (bo nie dano, zabrano, czegoś nie okazano - wpisać właściwe), więc zostaje we mnie to poczucie krzywdy; w jeszcze innych, że relacje między członkami rodziny jak najbardziej istnieją i mogą być znakomite, a rodzina = wsparcie, zaufanie i miłość, a jak będzie trzeba, to wesprą także finansowo.

W każdym razie sprowadzanie problemu do kasy z pewnością nie jest słuszne, bo w przypadku autora wątku nie o to chodziło.

IMHO. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabina znaczy, ze nie dałaś się zastraszyć. Super :)

Gratuluję.

Widzisz, tata szczęśliwy, pewnie biedak sam bał się dwójki swoich dzieci.

A oni mają teraz zapewne poczucie głębokiej krzywdy.....

ps. co do całości. Trudno się wypowiadać, bo /banalne, wiem/ ale w każdej rodzinie jest inaczej. I w każdej "równo" znaczy co innego albo inaczej....mozliwe są tysiące kombinacji przy róznych proporcjach uczuć, pieniedzy, prób kompensaty i róznach takich innych... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer napisał:

Może dlatego, że niczego od nikogo nie chcę w kwestii finansów - wolę nazywać rzeczy po imieniu. Tkliwe wspominki o lizakach jakoś mnie nie ruszają -

 

To chyba do mnie więc wyjaśniam.W moim przypadku rozważania o podziale majątku rodziców jest czysto teoretyczne bo to raczej ja im pomagam jako lepiej dająca sobie radę.

Rozumiem natomiast ,że ktoś może mieć poczucie krzywdy jako nierówno traktowany o ile nie wynika to tylko i wyłącznie z postawy rozczeniowej .

 

Nie mówię o postawie :nalezy mi się a rodzice zamiast dzielić trwonią krwawicę,tylko o rodzącym się pytaniu dlaczego jednym tak a drugim nie .

 

Nawet będąc pracownikiem w jakiejś firmie i widząc,że ktoś jest faworyzowany ,przy podobnych osiągnieciach i efektywności masz poczucie nierównego traktowania ,a przecież szef to tylko obcy człowiek i nie jesteś z nim związana emocjonalnie jak z rodzicami.

Może to zaboleć czy nie.

 

 

a w sprawie podział majątku:mam dwóch synów.

Oczywiście mogę swoje pieniądze przeznaczyć na" Towarzystwo walki z łupieżem "

Ale jeśli będę dzielić zrobię to w miarę możliwości sprawiedliwie,ich sprawa co z tym zrobią czy pomnożą czy przehulają ale nie czułabym się dobrze,gdybym postąpiła inaczej bo chyba moje odczucie jako"dawcy" także ma znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...