Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Tylko profesjonalizm czy jeszcze coś?


zielony_listek

Recommended Posts

Odbyłam dziś rozmowę telefoniczną, ktora skłoniła mnie do pewnej refleksji...

 

Ale od początku. Moja ciocia miała malucha, co roku ubezpieczenie przedłużał ten sam agent, przychodzil do domu - zawsze kolacja, wodeczka, tak z 10 lat. Ponieważ akurat kończy się to ubezpieczenie, pomyslałam, że agent bedzie się probowal skontaktowac, więc poszukałam jego numeru na starych polisach i zadzwoniłam, że niestety włascicielka samochodu nie zyje. Zapytał co z ubezpieczeniem. "Aha, załatwione. Czyli mogę wykreślić z ewidencji. Bardzo dziękuję za informację. Do widzenia". Zadnego "co się stało" czy "bardzo mi przykro".

 

No i przypomniało mi się moje pierwsze włamanie do domu, zadzwoniłam do agenta i on tego samego dnia do nas przyjachal. Wcale nie musiał, bo zgłoszenie i likwidacja szkody to juz nie jego broszka, wystarczyłoby podanie telefonu do likwidatora (co zreszta od razu zrobił). Co więcej, jego firma zrezygnowała z ubezpieczen mieszkaniowych i obslugę ostatnich polis do wygasnięcia przekazała innej firmie.

Widząc moją zdziwioną minę powiedział - panstwo jestescie moimi klientami, jak mógłbym tak państwa zostawić w takiej chwili, może coś doradzę, choćby pocieszę.

 

Cóż, oczywiscie profesjonalizm jest najważniejszy i w zasadzie wystarczający, ale ludzi z klasą dłużej się pamięta. Tez tak macie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale od początku. Moja ciocia miała malucha, co roku ubezpieczenie przedłużał ten sam agent, przychodzil do domu - zawsze kolacja, wodeczka, tak z 10 lat. Ponieważ akurat kończy się to ubezpieczenie, pomyslałam, że agent bedzie się probowal skontaktowac, więc poszukałam jego numeru na starych polisach i zadzwoniłam, że niestety włascicielka samochodu nie zyje. Zapytał co z ubezpieczeniem. "Aha, załatwione. Czyli mogę wykreślić z ewidencji. Bardzo dziękuję za informację. Do widzenia". Zadnego "co się stało" czy "bardzo mi przykro".

 

Dla niego liczy się tylko kaska!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odbyłam dziś rozmowę telefoniczną, ktora skłoniła mnie do pewnej refleksji...

 

Ale od początku. Moja ciocia miała malucha, co roku ubezpieczenie przedłużał ten sam agent, przychodzil do domu - zawsze kolacja, wodeczka, tak z 10 lat. Ponieważ akurat kończy się to ubezpieczenie, pomyslałam, że agent bedzie się probowal skontaktowac, więc poszukałam jego numeru na starych polisach i zadzwoniłam, że niestety włascicielka samochodu nie zyje. Zapytał co z ubezpieczeniem. "Aha, załatwione. Czyli mogę wykreślić z ewidencji. Bardzo dziękuję za informację. Do widzenia". Zadnego "co się stało" czy "bardzo mi przykro".

 

No i przypomniało mi się moje pierwsze włamanie do domu, zadzwoniłam do agenta i on tego samego dnia do nas przyjachal. Wcale nie musiał, bo zgłoszenie i likwidacja szkody to juz nie jego broszka, wystarczyłoby podanie telefonu do likwidatora (co zreszta od razu zrobił). Co więcej, jego firma zrezygnowała z ubezpieczen mieszkaniowych i obslugę ostatnich polis do wygasnięcia przekazała innej firmie.

Widząc moją zdziwioną minę powiedział - panstwo jestescie moimi klientami, jak mógłbym tak państwa zostawić w takiej chwili, może coś doradzę, choćby pocieszę.

 

Cóż, oczywiscie profesjonalizm jest najważniejszy i w zasadzie wystarczający, ale ludzi z klasą dłużej się pamięta. Tez tak macie?

 

Barbossa dobrze to ujął. Błąd w ocenie sytuacji. Moi byli klienci spotkani przypadkiem witają się ze mną z reguły dosyć wylewnie bo były rozmowy, poczęstunek, czasem kolacja. Ja nawet czasem nie pamiętam kto zacz. Dzwoni ktoś i opowiada mi jakieś historie. Zwykle nie wiem co powiedzieć, niby wiem kto to ale to klient jakich miałem wielu. Jedyne co mogę zrobić by zachować jakąś wobec nich uczciwość to odpowiadać zdawkowo ale uprzejmie. Wcale mnie sytuacja opisana powyżej nie dziwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bez przesady, chyba nie wymagajmy za duzo od badz co badz obcych ludzi. Ja osobiscie a nawet personalnie nie przepadam za zbytnia egzaltacja. Oczywiscie po alkoholu to juz pal licho i wtedy wszyscy mi sa bracmi a domem caly swiat! Pozdrawiam.

 

Chyba się nie zrozumieliśmy.

Nikt go nie zmuszal do zostawania, mógl zainkasowac kwote i powiedziec do widzenia, co jest sytuacjadla mnie normalną. Mnie to w sumie wisi, zwłaszcza, że za facetem nie przepadalam (zresztą nudziarz okrutny). Alkoholu to za duzo nie było, bo on samochodem przyjeżdzał (tego to juz nie będe komentować...). Nie sądzę, żeby z każdym klientem tak się spoufalał, zachowywal sie wręcz jak przyjaciel domu.

 

I szczerze mówiąc, nawet jakby jakis byle klient Wam zszedl z tego świata i ktoś jemu bliski Was o tym informował, to nie powiedzielibyście zdawkowego "bardzo mi przykro"? To zwykła kultura, a nie żadna egzaltacja chyba, nie uważacie?

 

Ciekawe, że skupiliście się na tym, w sumie niewartym uwagi, facecie, a jakos zupelnie pomineliscie pana, który zrobil cos więcej, choc nie musiał. To przykre.

Ale ja go będe mile wspominać. Nie wymagam od nikogo niczego więcej poza profesjonalizmem, ale jest mi miło, kiedy ktos potrafi dac z siebie troszkę więcej niz wymagane minimuym.

Ma to swoje plusy - ja jestem bardzo lojlnym klientem ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też pracuję z ludźmi ..... raczej staram się być uprzejmą służbistką ....

 

ale czasem zdarzają się kontrahenci , klienci , z którymi jakoś tak naturalnie przechodzi mi się na "Ty" , z którymi fajnie pogadać i nawzajem .....

i powiem jedno .... zdaję sobie sprawę, że nieco to nieprofesjonalne , bo w tym momencie angażuję się personalnie ..... każde niepowodzenie , źle załatwiona sprawa , spięcie w przypadku takiego klienta boli mnie podwójnie .... czasem też ciężko być asertywnym .....

 

oczywiście , że fachowiec powinien być uprzejmy , życzliwy, pomocny ..... ale poczęstunki i kolacje a tym bardziej wspólnie pity alkohol jest według mnie na w/w płaszczyźnie niedopuszczalne ....

 

natomiast według mnie agent który do Ciebie przyjechał po szkodzie , po prostu wykonywał swój plan .....

ubezpieczenia to trudny sektor .... o klienta trzeba dbać ..... duża konkurencja , agenci biorą prowizję za ubezpieczenia "z góry" ..... jeśli klient się rozmyśli i zerwie polisę przed czasem lub przestanie płacić i polisa się zlapsuje , czyli upadnie (w polisach na życie tak jest na przykład)- agent musi oddać prowizję którą ileś tam miesięcy temu zgrzytnął .... dlatego agenci robią zawsze wszystko i często ponad ,żeby klienta utrzymać przy sobie ...

 

reasumując ... przypadek agenta mamy - jego nadużycie .....

przypadek agenta Twojego - normalna praktyka ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale czasem zdarzają się kontrahenci , klienci , z którymi jakoś tak naturalnie przechodzi mi się na "Ty" , z którymi fajnie pogadać i nawzajem .....

[...] ..... każde niepowodzenie , źle załatwiona sprawa , spięcie w przypadku takiego klienta boli mnie podwójnie .... czasem też ciężko być asertywnym .....

[...]

oczywiście , że fachowiec powinien być uprzejmy , życzliwy, pomocny ..... ale poczęstunki i kolacje a tym bardziej wspólnie pity alkohol jest według mnie na w/w płaszczyźnie niedopuszczalne ....

 

Hm, daggulka, to Twoja praca jest tak troche posrodku...

 

Mnie się w pracy zdarzaja obiady biznesowe i wyjazdy sponsorowane przez wspólpracujące fimy, w tym zabawa i alkohol, ale sprawa jest czysta - to tylko biznes, takie są po prostu zwyczaje w branzy. Grunt służbowy.

 

Agent ubezpieczen samochodowych to druga skrajnośc - on inkasuje pewną kwotę, nie ma wpływu na jej wysokość. W przypadku szkody, to tez juz nie jego broszka tylko likwidatora. Tu nie ma możliwości żadnego niepowodzenia, najwyżej się rąbnie wypisując polisę. Owszem, warto utrzymac klienta przy sobie, ale przy takiej sprawie jak ubezpieczenie auta to chyba wystarczy zadzwonic przed końcem polisy, wiele osob z wygody pozostaje przy jednym agencie (wnioski ubezpieczeniowe niedługo zaczna dzielić na tomy...), no chyba że akurat koniecznie chcą zmienic na TU, ktorego dany agent nie ma w ofercie.

 

Ja wcale nie jestem zwolennikiem spoufalania. Daj spokój, przejście na Ty i pogaduchy to jest sprawa normalna, zwlaszcza jak sie z danym klientem czesto widujesz. Ale chyba nie chodzisz do tych klientów do ich domu na przez nich przygotowana kolację i nie siedzisz u nich do późnych godzin (bez podtekstów prosze ;-) Tym bardziej, że jak już pisałam, prowizja z ubezpieczenia starego malucha to nie jest transakcja stulecia :-)

 

Zresztą "bardzo mi przykro" to jest element profesjonalizmu, jak dla mnie. W kontaktach służbowych tez wymagany jest pewnien poziom kultury.

No chyba, że facet uznal mnie za osobe postronna, informatora (choc wyjasniłam, że jestem siostrzenicą), ale to troche juz naciagana teoria...

 

natomiast według mnie agent który do Ciebie przyjechał po szkodzie , po prostu wykonywał swój plan .....

 

No własnie nie. Nie miał absolutnie obowiązku przyjeżdzać i był świadom, że ja i tak juz nie będę jego klientem w kolejnym roku (ani w tym ani w innych ubezpieczeniach), nie ten trop. To był bardzo kulturalny pan starej daty. I nawet przyjeżdzając w genialny sposób zachowal relację z klientem, absolutnie żadnego spoufalania, pełna kultura i klasa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każda z nas ma nieco inna pracę .....

więc nie ma faktycznie co porównywać :wink:

 

a co do sprawy pracy agenta ubezpieczeń .... to co napisałam nie wzięłam z kosmosu - bardzo dawno temu zdarzyło mi się pracować kilka miesięcy w tym zawodzie ( mam licencję PUNU , w każdej chwili mogłabym znowu podjąć tą pracę ale na swoją na razie nie narzekam :D ) , skorzystałam wtedy z szeregu szkoleń .... na których uczono nas nie tylko technik sprzedaży ale także jak postępować z klientem ..... i mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, ze dobry agent postępuje tak jak ten Twój ....

On sobie tworzy bazę swoich klientów o których musi dbać i w których musi wzbudzić poczucie zaufania ... :roll:

 

mogę Ci także zagwarantować, ze jeśli kiedyś zmieni profil sprzedawanych produktów na ubezpieczenia na przykład na życie - zapuka do Ciebie , i raczej jemu akurat nie odmówisz .....

 

oczywiście zdarzają się agenci którym szczerze wisi klient i jadą po najmniejszej lini oporu .... jeszcze pewnie nie wiedzą, ze daleko nie zajadą.... :wink:

 

 

to co napisałam ..... tyczy się pracy agenta ubezpieczeniowego .... każda praca jest inna i nie ma co uogólniać ....

 

a tak w ogóle , to pewnie że milej się sprawy- jakiekolwiek załatwia z kimś kto nie robi tego z łaską tylko życzliwością - dlatego Ci dłużej nam w pamięci zostają ..... :D

problem w tym, że nie wszyscy tacy są .... ludzie są różni .... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowanie tego agenta można rozpatrywać w dwóch płaszczyznach .

Jako agent zachował się powiedzmy zawodowo.

Ale jako człowiek zachował się w/g mnie do doopy :-?

Ostatecznie nie podpisywał umowy z ciocią w biurze gdzie trudno każdego zapamiętać, ale w dość szczególnych okolicznościach . Chyba nie ma aż tylu klientów ubezpieczających maluchy i podejmujących kolacją.Więc gdyby nawet miał do tego stosunek''tumiwisielczy",nie spadłaby mu korona z głowy gdyby,nawet zdawkowo,wyraził kondolencje.

Widocznie go to przerastało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skorzystałam wtedy z szeregu szkoleń .... na których uczono nas nie tylko technik sprzedaży ale także jak postępować z klientem ..... i mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, ze dobry agent postępuje tak jak ten Twój ....

On sobie tworzy bazę swoich klientów o których musi dbać i w których musi wzbudzić poczucie zaufania ... :roll:

 

Aaaaa, znaczy ten pierwszy wolał kolacyjki zamiast szkoleń...

Myslisz, że on na każdy dzień sobie taką ustawke robił? ;-)

Faktycznie, wygodne to nawet...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie ma aż tylu klientów ubezpieczających maluchy i podejmujących kolacją.Więc gdyby nawet miał do tego stosunek''tumiwisielczy",nie spadłaby mu korona z głowy gdyby,nawet zdawkowo,wyraził kondolencje.

Widocznie go to przerastało.

 

No i dokładnie tylko o to mi chodziło.

 

Co do drugiego z panów, nie jestem aż taka naiwna, może go i tak uczyli, ale w tym wypadku nakład pracy byłby niewspółmierny z potencjalnymi przyszłymi korzyściami dla niego, sorry, biznes to biznes, a tu był coś duuuużo więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Co do drugiego z panów, nie jestem aż taka naiwna, może go i tak uczyli, ale w tym wypadku nakład pracy byłby niewspółmierny z potencjalnymi przyszłymi korzyściami dla niego, sorry, biznes to biznes, a tu był coś duuuużo więcej.

 

to jest tylko jedna strona medalu i Twoje zdanie na ten temat .... pobudek które Panem kierowały się nie dowiesz .... nawet jak Go zapytasz i Ci odpowie , nie będziesz pewna w 100% że prawdę Ci mówi ....

wbiłaś sobie do głowy to co nam tu udowadniasz i podejrzewam , ze nawet gdybym teraz napisała , ze gościa widziałam osobiście na własne oczy jak kradł na ulicy portfel tudzież w burdelu z nieletnią - zdania byś nie zmieniła ..... :roll:

 

ten od mamy be , ten Twój cacy ..... i finito ....

no ale ok .... tylko się zastanawiam po co ta dyskusja , skoro innych niż swoje przekonań na ten temat nie akceptujesz ... i jesteś zamknięta na to co Ci inni piszą ... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten od mamy be , ten Twój cacy ..... i finito ....

no ale ok .... tylko się zastanawiam po co ta dyskusja , skoro innych niż swoje przekonań na ten temat nie akceptujesz ... i jesteś zamknięta na to co Ci inni piszą ... :roll:

 

Hm, to twierdzisz, że ten pierwszy był wspaniałym człowiekiem i super profesjonalistą, a ten drugi to tylko dlatego dal z siebie więcej bo go ktos taki kiedys nauczył? I bynajmniej nie powinnam go za to cenić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba opacznie mnie zrozumiałaś ....

Pan który ubezpieczał samochód Twojej mamy według mnie zachował się niekompetentnie ..... agent ubezpieczeniowy nie powinien spoufalać się z klientem aż tak bardzo - a ten wspólnie pity alkohol to już przegięcie ....

 

Agent ubezpieczeniowy który ubezpieczał u Ciebie zachował się jak najbardziej ok - pewnie dlatego, ze Go tak nauczono i wyszkolono .... dba o swoje owieczki i to profesjonalnie - być może nie tylko dlatego, ze jest fajnym człowiekiem jak to odebrałaś .... ale po prostu dba , bo wie że jak nie zadba to sobie zamknie furtkę na przyszłość ....

 

i tyle ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a nam na każdym kroku powtarzali powtarzają - nie spoufalać się z "klientem",lecz nie dlatego, że to niefajne samo w sobie,lecz dlatego, ze zaburza obraz sytuacji i odbiera obiektywizm.

I pewnie coś w tym jest, bo póki pani Nowakowa jest li tylko pania Nowakową, ja widzę jej złamany kręgosłup i nad tym pracuję. Gdy pani Nowakowa staje sie mamą piecioletniego Pawełka,żoną miłego pana Piotra,świetną ksiegową w firmie abc,. to zaczynam widzieć juz nie tylko dysfunkcje...co czasem dział z korzyścia dla pani Nowakowej, acz nie koniecznie zawsze.

Wiem....to zupełnie inna sprawa, inny zawód, inne obowiązki, ale ja czy idę po chleb do piekarni, do agenta ubezpieczyć dom, czy do lekarza , bo właśnie mam grypę- chce przez ten czas , który tam jestem, być traktowana w taki sposób, by nie pozostawał niesmak, taki jak pozostał listkowi.

Więc profesjonalizm profesjonalizmem, ale najpierw trzeba być człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...