Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Przypadki Marcina P.


dandi3

Recommended Posts

W Mandali było rewelacyjnie. Pogadać o niczym, o kobietach, alkoholu, piłce – Jezu jak mu tego brakowało. Ostatnio nie umiał myśleć o niczym za wyjątkiem uczelni i nie umiał bawić się w nic oprócz wyobrażania sobie jak będzie ciężko i nudno. Wyliczenia konstrukcyjne, fizyka materiałów. Przecież to go w ogóle mało obchodzi. Skąd pomysł całego tego budownictwa. Co on będzie po tym robił? Będzie szefował budowom dróg? Przecież do tego droga daleka. Praktyki na mrozie, egzaminy z rzeczy zupełnie głupich.

 

Dzięki spotkaniu z kumplami odeszły obawy – po trosze dlatego, że zapomniał o całym tym uczelnianym młynie, no ale przede wszystkim dlatego, że nikt inny nie wykazywał się ani większą odwagą ani większym obyciem jeżeli chodzi o życie akademickie. Był z nimi co prawda jakiś Rafał – spadochroniarz aktualnie na drugim roku, zdaje się po raz trzeci, ale urżnął się w drzazgi tak szybko, że jego bełkot tylko przez pierwszą godzinę był trawiony – potem towarzystwo lekceważąco zajęło się analizowaniem ile dup z budownictwa przypada na jednego faceta. Wiadomo. Politechnika słynie z deficytu lasek a bardziej sfeminizowany uniwersytet obfituje raczej w takie, które od października myślą o sesji zimowej a od lutego o letniej – szkoda gadać.

 

Do akademika zwlekli się koło 23:00. Czwarte piętro to nie tragedia jak się ma do dyspozycji windę. Na stalowych, pomalowanych olejną farbą na beżowo drzwiach z charakterystycznym centralnym przeszkleniem, ktoś napisał markerem od środka, że nieznany mu póki co doktor Perkowski to kawał chuja i pedał. Bogatszy o tę informację powlókł się do swego segmentu, gdzie czekał na niego identyczny jak wszystkie inne pokój z trzema łóżkami, krzywą szafą z dykty i minimalnym biurkiem przy oknie. Reszty umeblowania nie było. Między bliźniaczymi pokojami segmentu, w wąskim przejściu znajdowała się łazienka z obskurnym kiblem – nie tak źle jak na pierwszy rok Albo się to przetrwa albo poszuka jakiejś bardziej cywilizowanej stancji – zobaczymy. Na lekkim rauszu położył się do łóżka w samych slipach. Dziwna rzecz – w domu nigdy tak nie spał, w domu zawsze lubił mieć na sobie koszulkę, zimą piżamę, którą kilka lat temu dostał od babci pod choinkę, tu nie zależało mu na domowści, przeciwnie, czuł w sobie jakiś impuls do tego, żeby jak najbardziej podkreślić, że to nie jest przecież jego dom. Dla Marcina tak uczelnia jak i akademik, były przystankiem. Czuł to w środku od samego początku. Nie zamierzał zawierać przyjaźni, nie zależało mu na tym, nie chciał się przywiązywać do miejsc, nie chciał tworzyć sobie rytuałów. Miał to przetrwać. Tęsknił i nie bał się tego uczucia, chciał do domu, tak zwyczajnie, po ludzku. Chciał czuć zapach własnej kołdry, chciał jeść ze swego talerza i swoim widelcem. Nowe to było uczucie – wcześniej wyjeżdżał wielokrotnie z kumplami, głównie w góry i nigdy nie spieszyło mu się z powrotem, teraz oddałby wszystko żeby wrócić, żeby było inaczej, żeby było tak jak czuł, że w życiu być powinno. Głęboko zdawał sobie sprawę z beznadziejności sytuacji: musiał skończyć studia poza tym nie było sensu się ze sobą cackać. Zdawał sobie sprawę z faktu, że pewnie każdy nowy czuje tak samo. Tęsknota za domem jest integralną częścią studiowania poza rodzinnym miastem i wtedy ta straszna myśl uderzył go w pierś: oto pierwszy dzień reszty jego życia. Teraz to już zawsze tak będzie. Pięć lat studiów minie a on i tak nie wróci do domu. Pozna kogoś, założy własną rodzinę, pewnie tu w Białymstoku. Znajdzie pracę. Jego dom nie będzie już jego domem, jego azylem. Zostanie tam matka i ojciec, rodzeństwo też wyjedzie a on z żoną i dziećmi, będzie odwiedzał rodziców najpierw w weekendy, potem tylko w święta, wreszcie rodzice umrą, mieszkanie się sprzeda a pieniądze podzieli między siebie. Oto nadeszła dorosłość tak brutalna we wnioskach, tak bezlitosna w swojej konsekwencji, tak nieunikniona jak śmierć.

 

Spod okna dobiegł go cichy dźwięk. Nie przeszkadza Ci, że gram? – zapytał Jurek – od dziś jego współlokator a do tej pory kolega z równoległej klasy w technikum. Marcin podniósł się na łokciu i zobaczył, że chłopak siedzi na biurku przy oknie z małą ustną harmonijką. Jego szczupła, drobna sylwetka oświetlona sztucznym światłem zewnątrz wyglądała dziwnie rachitycznie na tle dużego okna. Jurek miał na sobie piżamę. W mroku pokoju, na tle jasnej plamy trudno było zgadnąć, jakiego koloru. Piżama była śmieszna, jakaś taka jakby dziecięca na tym dorosłym facecie, ze ściągaczami przy kostkach i przegubach. W pierwszej chwili ten nietypowy strój do spania zdziwił Marcina – był początek października, temperatura nie była tak niska żeby sypiać w piżamie, w pokoju było zresztą ciepło. Łatwo było jednak pojąć, że ta piżama była czymś więcej niż tylko strojem dającym ciepło. Była symbolem tego, co dziś obaj pozostawili za sobą: zapachu smażonych na patelni ziemniaków i zsiadłego mleka, które niegdzie nie smakowało tak jak w domu.

 

Graj – powiedział cicho Marcin i osunął się na swoją poduszkę zamykając po raz ostatni dziś oczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 110
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Z koperkiem czy bez, ostatecznie i tak tam trafi

 

 

bolesne ale merytorycznie cenne

 

 

Ale tak się składa, że akurat mam koperek. 8)

 

 

i jak wyszło?

 

kiedy dalszy ciag przypadkow???

 

dziś mam rzetelne postanowienie mieć księdza po kolędzie, następnie poukładać przychówek w łóżkach i poprawić tak długo odkładaną pewną rozprawę naukową, którą mam do poprawienia. jeżeli nie zabije mnie nawał zobowiązań intelektualnych to nawet dziś, jeżeli nie to Marcin P, wkrótce będzie moim gościem. Jego wizyty zawsze mnie ładują do pisania nowych odcinków. Męczące to bardzo bo muszę przebrnąć ciężki etap studiowania na Politechnice. To co ważne zaczyna się w życiu Marcina po studiach w Białymstoku, ale żeby móc do tego przejść, muszę odwalić tę całą robotę z Białym. Orka na ugorze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
i jak wyszło?

 

A co ja Ci będę gadał ...

 

http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/2/1/8/53317205_d.jpg

 

Tak u mnie wyglądają smażone ziemniaki ;)

 

sorki że Ci się tak pomiędzy wiersze wpycham

... pyrki ładne :) ... jajco za twarde (dla mnie) :) ... no i jeżeli do tego w szklance nie dodałeś "parę kropel irlandzkiej", a byłeś uprzejmy napitkiem owym potraktować "Marcina", to ... ciąg dalszy niezbyt wcześnie nastąpi :( ... niechybnie z "kibla" za szybko nie wyjdzie :lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Gość Gosc_123
Uważajta ludziska! Dandi się uaktywnił na FM. Na razie jeszcze błądzi w rosołach, ale jest nadzieja. Jest nadzieja ...

:D

Ech, rosołek przesmacznie napisany, no może faktycznie na koniec wyszedł troszkę... yyyy.... perfumowany :lol: , ale bym się nie czepiała, bo będzie ciąg dalszy :D

Tu też filuję z nadzieją na ciekawy "przypadek" :wink: :)

Pisz dandi, pisz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...