Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dlaczego ksiądz nie zdejmuje butów?


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 481
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 4 months później...
U mnie była w zimie pielęgniarka - wlazła na jasną beżową wykładzinę w uje...ch butach. Widziała, że nafajansiła, ale twarda była upier...ła mi cały pokój. Następnym razem jak przyszła i chciała wejść od nowa tak samo - to poprosiłem o zdjęcie butów. I mówcie co chcecie, dla mnie Ci włażą w butach co rozumu, bądz kultury osobistej nie mają i nie szanują cudzej pracy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe - jak lekarza wzywasz, to też każesz buty zdejmować? Jeszcze się z tym nie spotkałam, ale mało po domach w swym życiu chodziłam. To chyba do ciebie papucie nosić trzeba, chyba, że częstujesz jednorazowymi?

O, to jest wyjscie - takie białe hotelowe, albo takie jek w muzeum dawniej - filcowe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się ma gres, to można łazić w gumofilcach prosto z obory, jak jasną wykładzinę w dodatku włochatą to ... wiadomo. Pielęgniarka nie była z pogotowia, tylko z wizytą do mojej żony :)

 

Kurczę, też się chyba kulturą nie pochwalę, ale skojarzenie miałam jedno - te gumofilce z obory i pielęgniarka... To bywają pielęgniarki weterynaryjne???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mówiłam, butów mi nigdzie ściągać nie kazali, ale kiedyś rąk nie miałam gdzie umyć, bo 'umywalka zapchana a w wannie karp pływa"

I cały czas się zastanawiam, co dalej po zdjęciu butów. na boso - przecież w nogi zimno i można je ubrudzić; w kapciach? A jak grzybicę dostanę? Cudzych kapci nie zakładam. Dają te jednorazowe czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, dawno, w trudnych czasach peerelowskich, kiedy wszystko było na kartki i ciężko było cokolwiek kupić, znajomej moich rodziców, starszej pani udało się kupić turecki dywan. Piękny, duży, wzorzysty, położyła go w dużym pokoju i była z niego niesamowicie dumna. Dbała o niego do tego stopnia,że prawie tego pokoju nie używali, bo przcież dywan....jeszcze się nie daj Boże pobrudzi.

Przyszedł ksiądz po kolędzie i starsza pani oczywiście przyjęła go w pokoju z dywanem ( a co tam , niech ksiądz widzi jak ludzie mieszkają),

tyle,że na .....folii. Starsza pani przykryła dywan folią uznając, że nie wypada księdza prosić o zdjęcie butów, ale tureckiego dywanu zniszczyć nie da-choćby sam papież miał przyjechać:-)

 

Wyobrażam sobie minę proboszcza :-)

 

Kiedy wybieram się do moich znajomych lub siostry staram się zdejmować buty, ale to raczej dlatego,że czuję się u nich swobodnie, mogę usiąść na kanapie z podwiniętymi nogami, co w obuwiu byłoby raczej trudne....

Kiedy idę do znajomych czy rodziny na jakąś imprezę, gdzie jest więcej osób, a jest błoto na zewnątrz zabieram ze sobą buty na zmianę odpowiednie do stroju. Latem nie ma takiej potrzeby.

KIedy przychodzi do mnie ksiądz, lekarz, nauczyciel dzieci, starsza ciocia - czyli wizyty bardziej służbowe czy oficjalne - nigdy, przenigdy nie prosiłabym o zdjęcie butów.

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Dlatego też uważam, że drogie dywany, jasne puszyste wykładziny i inne takie można mieć w pomieszczeniach, w których się gości nie przyjmuje- dla własnej przyjemności, a nie dla szpanu. Natomiast w salonie, holu czy wiatrołapie można zaszpanować (jeżeli już ktoś musi) drogimi płytkami, panelami, super odpornym drewnem egzotycznym itp. Wciąż powtarzam - podłoga dla ludzi, a nie ludzie dla podłogi.

 

U siebie proszę o niezdejmowanie butów, no chyba, że ktoś przyjechał na dłużej i po prostu chce się czuć swobodnie. U innych się dostosowuję do oczekiwań, ale raczej chodzę boso (jeżeli jest czysto) niż założę "dyżurne" kapcie.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszła mi do głowy jeszcze jedno spostrzeżenie .

Kiedy wybieram się do znajomych mieszkających w bloku, to nie straszne nam ( ani znajomym ) błoto na zewnątrz. Zanim dotrzemy do celu brud zostawiamy po prostu na trasie drzwi do klatki- drzwi do mieszkania.

Wybierając się do znajomych mieszkających w domu przy drodze co najwyżej utwardzonej, w czasie deszczu lub roztopów - tu już nie mamy gdzie największego syfu "po drodze" zostawić...I w takiej sytuacji dobrzy znajomi może sami pomyślą o zabraniu obuwia na zmianę, albo SAMI decydują się na bieganie po mieszkaniu w skarpetkach.

Sama NIGDY bym nie prosiła o zdjęcie.

 

Ale wiem też, że idąc do znajomych mających drewniane podłogi nie założyłabym szpilek, tylko jakieś czółenka, czy buty na szerszym obcasie. Nie chciałabym,żeby mieli po mnie pamiątkę w postaci dziurek w podłodze.

 

Szanujmy się wzajemnie, zawsze można się jakoś delikatnie dogadać i wybadać sytuację.

 

Poza tym często jest tak i myślę,że doświadczyło tego uczucia pewnie z 90% inwestorów,że bezpośrednio po wprowadzeniu się do świeżo wykończonego domu przesadnie jesteśmy uczuleni na czystość, pilnujemy ścian, podłóg, żeby nie uszkodzić, nie stuknąć, nie zbrudzić; patrzymy ze zgrozą na poczynania dzieci znajomych biegających w te i we wte po naszych wypucowanych schodach trzymając się przy tym naszych jaśniuteńkich ścian....i dopiero po jakimś czasie uspokajamy się, nie latamy już z puszką farby poprawiając jakieś małe brudy i dochodzimy wreszcie do wniosku,że dom jest dla nas, a nie my dla domu.

Więc może z czasem przestaną niektórych irytować znajomi wchodzący w zabłoconych butach na nasze "perskie dywany" ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale tak na poważnie-

 

nieźle się wkurzyłam, jak znajomi poprosili mnie o pomoc przy organizacji małej uroczystości rodzinnej, typu: podać do stołu, pozmywać itp. i gospodarz domu poprosił mnie grzecznie o zdjęcie obuwia, które przyniosłam ze sobą na zmianę!!!! Dodam,że były to korkowe koturny, lekkie i nie stwarzały "zagrożenia" dla podłóg gospodarzy. Kazał mi biegać na bosaka!!! Nie chciałam zostawiać znajomej z tym całym bałaganem, ale miałam ochotę trzasnąc drzwiami i wyjść.

Mój znajomy wie, jakie mam podejście do tematu-buty, ale czasem, jak mnie coś napadnie to przy kolejnych spotkaniach pytam ( złośliwie, małpa jedna ), czy wystarczy zdjąć buty w wiatrołapie czy też na schodach wejściowych, a może przy furtce....bo chodnik właśnie umyty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zawsze zdejmuję buty u kogoś, więc nie musi po mnie sprzątać.

 

Poza tym czy komuś korona z głowy spadnie jak ściągnie te buty.

 

Nie nie spadnie, ale u niektórych doszło do pomieszania z poplątaniem- tak nam weszło w nawyk zdejmowanie butów, że wydaje się niektórym,że takie są wymogi dobrego wychowania. Kto nie zdejmuje-ten burak i " wieśniak", jakże to - z buciorami na salony? Nic bardziej mylnego.

 

Buty mogę zdjąc, ale nie będę burakiem, jeśli tego nie zrobię.

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zastanawiam sie czy sprawy nie rozwiązac w biurze :rolleyes:

Mamy wykładzine dywanową.

Jest co prawda ekipa sprzatająca - ale może ewentulanie sprzątac po nas - a nie zeby tam jeszcze po Klientach.

Poza tym, Klient bez obuwia od razu traci na powadze i w razie czego jest zapewne mniej awanturujący.

No i jeszcze finansowy.. w kapciach.. albo w skarpetach.. no i ten, główny księgowy..

Bardzo kuszące :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...