Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ratunku!


gentile

Recommended Posts

Ja niechybnie niebawem wyląduje wTworkach!

Przeprowadziłem się do mieszkania kupionego za koszmarne pieniadze. W czasie ogledzin(parokrotnych), cisza jak makiem zasiał. Zaczęło sie dopiero po zamieszkaniu. Symfonie zainicjował sąsiad z góry, ma zwyczaj"chodzenia" z takim dudnieniem jakby wążył ok tony i w każdy krok wkładał całą masę ciała, efekt cwałujacego bawołu dosiadanego przez zawodnika sumo. Kobita zwróciła mu uwagę na to dudnienie i jest nieco lepiej ale to głownie dlatego że rzadko bywa w domu. Ale okazało się że to była dopiero uwertura. Państwo lewa flanka u góry wprowadzili się po nas, no i rozpętało się piekło. Perrrrrrrrrrrrrrrrrrrmanentne przesuwanie mebli, rano, wieczór, w nocy, o każdej porze. Z takim pogłosem że słychac ich na dole po wejściu na klatkę(teraz właśnie przesuwają znowu). Posuwalstwo to zresztą chyba sport ulubiony w naszym bloku, podobne pasje wykazuja sąsiedzi w sąsiedniej klatce u góry-właściiciele dziecka zwanego przez nich pieszczotliwie "szkodnikiem". Szkodnik-jako ze ksywka obliguje-zachowuje sie jak przystało na szkodnika. Wydziera się jak opętany przez większosć dnia, w nocy też nie próżnuje. Doprowadza tym wrzaskiem do szału swoich rodziców którzy miotają przekleństwami co tworzy uroczą kakofonie jazgotu. Ale to bynajmniej nie wszystko. Obok mieszka ultrakatolicka dewotka z 3-ką dziatwy i...last but not least PSEM!!!. Wykrzykniki nieprzypadkowe. Pies ma uroczy zwyczaj rytualnego ujadania w chwilę po wyjsciu sąsiadki z domu i nie przestawania do momentu kiedy ta łaskawie wróci. A wychodzi na wszystkie msze .Hałas rozsadza bębenki, ściany drżą w posadach. Dzieci, a jakże, nie próżnują. Przewalają sie po pokoju jak kłody ciskanego z impetem drewna czyniąc łomot niewyobrażalny, jako kontrapunkt stosuja upuszczane metodycznie na podłogę kuleczki, chyba metalowe. Kuleczki gasną po kilkakrotnym odbiciu sie od podłogi i cała operacja powtarza się po wielokroć, często w nocy. Sąsiedzi mają też zwyczaj wiercenia w ścianach mniej więcej o 21. 45 oraz walenia młotkiem.

Po lewej flance też oczywiście jest pies który działa w systemie zmianowym z tym na prawej flance prowadząc ogień nękający.

I ukoronowanie symfonii noisu-akord ostateczny- KSIĄDZ. Ksiadz z koscioła znajdujacego sie jakieś 200 metrów od mojego balkonu ostatnio zainstalował sobie dzwony. Cieszy się z tego nabytku jak niemowle z grzechotki. Zaczyna ostrzał od 6 rano, potem 8ma, 12ta, i improwizowane koncerty o godzinach nieregularnych, np. 15.20, 17.16, 20.35 itd. Nie kończy na kilku uderzeniach w ulubiony instrument. Potrafi tak przez 5-10 minut. Każdorazowo przy tym budzi nasze 5 mczne dziecko, jeśli już wcześniej nie zostało obudzone psem, dudnieniem, łomotem, wiertarka, klepaniem kotletów czy darciem się dzieciarni. Ostatnio dołączyła kolejna atrakcja, perkusja elektroniczna którą szczęśliwy nabywca upojnie testuje wieczorami.

 

Śpie i pracuje w słuchawkach przemysłowych, stopery w uszach. Jeszcze nikogo nie zabiłem(na razie). Po tym co przeżywam dochodzę do wniosku że "Dzień Świra" to film oparty na faktach. Ale świrem bynajmniej nie jest bohater tytułowy.

 

PS.

Strach sie bać co to bedzie jak ktoś się wprowadzi pod nas, na razie

mieszkanie puste...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Pozostaje Ci sprzedać i kupić dom. :D

 

Coś jest na rzeczy - albo jestes nadwrażliwy (no bo jak to - wszyscy tak się uwzięli i są nie do zniesienia? :o ), albo deweloper popełnił jakies grube błędy budowlane i izolacji dźwiękowej praktycznie w bloku brak.

Tak czy siak - chyba musisz się szybko wyprowadzić, jeśli nie zdołasz się przyzwyczaić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego się wyprowadziłam z bloku.

Albo rybki albo akwarium.

Kwestia kościoła nie jest mi obca - tylko , że mój kościół zafundował sobie oprócz dzwonów nagłośnienie.

Uczestnictwo we wszystkich niedzielnych mszach - bezcennne.

 

 

MOi rodzice przeprowadzili sie do nowego bloku (nie z płyty jak ja te obrzydlista, tylko z cegly) 10 lat temu. Oni mieli te same akcje - włącznie ze szkodnikiem, ktorego walenie łyżką w stół jak nie chciał jeść niosło sie na 3 piętra. Ale tak to teraz jest z izolacją akustyczną :)

 

A teraz mam ciszę i spokój :) W domu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam? Kupiliśmy mieszkanie w bloku, 3 piętro. (Przed tem mieszakliśmy w starej kamienicy na ostatnim piętrze.)

Wszystkie atrakcje, o jakich piszesz, plus rolety antywłamaniowe na 4 piętrze (bynajmniej nie ostatnim) zaciągane o róznych porach dnia i nocy!!!!. Umarłego by poderwały.

Po roku rozpoczęliśmy budowę domu, aby po następnym wyprowadziliśmy się na wieś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ja jestem przewrażliwiony to przewrażliwiona jest również żona-na skraju załamania nerwowego, dziecko nadwrażliwie budzące sie po kolejnej detonacji hałasu, teść, ojciec, matka, goście okazjonalnie nas odwiedzający i czym prędzej uciekajacy... jednym słowem epidemia nadwrażliwców.

 

A decyzja podjęta WYPI******* z tego piekła i buduje dom. Działka 3 ha ,do najbliższego sąsiada 350m

 

Nie dziwie sie ze poprzedni właściciel sprzedał i tez postawił dom, sąsiadów na dole nie ma, obu, tez sie wyprowadzili...pewnikiem nadwrażliwcy jacyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to Cię pocieszy ale ja kilka lat temu wprowadziłam się do nowego mieszkania (nowopostawiony budynek) i rzeczywiście przez pierwsze pół roku odgłosy sąsiedztwa były problemem. Myślę, ze wynikało to raz z faktu, ze osiedle jest przy lesie i ogólnie w bardzo cichej okolicy - więc sąsiadów siłą rzeczy bardziej słychać, a dwa - wszyscy się wprowadzali co wiąże się z wierceniem, składaniem i przesuwaniem mebli itd.

 

Po pół roku sytuacja diametralnie się zmieniła. Teraz jest OK, chociaż zostały rolety 7rano i 23 wieczorem :evil:

 

Przypomniało mi się, że jak szukaliśmy mieszkania to zawsze pytałam sprzedawcę albo pośrednika czy jest w pobliżu kościół, wszyscy myśleli, że ja taka religijna jestem. Oczywiście chodziło o dzwony :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba tylko ktoś urodzony w bloku i tam wychowany, z takim natężeniem hałasu, może nie dostawać codziennie kurw...icy z okazji typowego blokowego jazgotu...

 

szkoda nerwów na bloki , nie przyzwyczaisz się... :(

 

PNB i do roboty....

 

mieszkając w blokowisku podczas studiów miałem wrażenie, że Dzień Świra jest tam co dzień.... w ogóle mnie ten film wtedy nie bawił...

 

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skomplikowane

Nic skomplikowanego. Przypadkowi sąsiedzi, przypadkowe hałasy, przypadkiem Tobie to przeszkadza i przypadkiem wszyscy dookoła robią Ci pod górkę. Sobie nie robią zauważ, tylko Tobie. I można by pomyśleć, że przypadkiem, to Ty masz problem, ale pierwsze zdanie i półhektarowa autodiagnoza to wyklucza, więc jęczysz i tyle. :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że ten wiater to hula aż miło w przestrzeni na której miejsca nań być nie powinno bo z reguły jest zajmowana przez pewien przydatny organ.

Jakbyś czytał dokładniej posty wyzej to wiedziałbys że przeszkadza nie tylko mnie ale i żonie, budzącemu sie z krzykiem i płaczem dziecku, tesciom, znajomym. Innym byłym mieszkańcom którzy już sie wyprowadzili, innym jeszcze obecnym ale już planującym wyprowadzenie się. Podobne dźwięki przeszkadzają również innym zabierającym głos w tym wątku. Nie potrafisz nawet dokładnie przytoczyć ilości hektarów, bo wyraźnie napisałem o trzech a nie opół. Pół to liczba która najwyrażniej pozwala na swobodne powiewy wiateru pod sklepieniem czaszkowym. Sa i tacy którym nie przeszkadzałaby pędząca nad ich łbem lokomotywa, pewnie do takiej kategorii należysz. I daj sobie spokój z puszczaniem wiatrów na forum bo to niesmaczne, podobnie jak ten nieznośnie protekcjonalny ton klinicznego bufona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo blok nie ten teges albo rodzina nadwrażliwców :wink:

 

Co do bloku to rodzice i teściowie mieszkają w takim trzypietrowcu komunistycznym. My mieliśmy kawalerkę - kamienica lata 50 - te. I tam było i jest w miarę ok. Tzn ktoś tam puka, remontuje jak to w bloku ale da się żyć. To co opisujesz ma natomiast wielu moich znajomych w nowych blokach (lokale z 2004-2009). Tragedia. Łażą im w drewniakach, napier!@#$%^ po panelach, drą jałopy, dzieci jeżdzą wywrotami z plastikowymi kołami po suficie. Albo teraz budują to z KG a ściany nośne z gazobetonu 9cm albo tam mieszkają inni ludzie niż na komunistycznych osiedlach gdzie średnia wieku oscyluje w okolicy 55 lat - młodsi, bardziej dzieciaci, częściej imprezujący.

 

Co do bycia nadwrażliwcem - nasze poprzednie lokum. Za każdy stuk, puk, walnięcie, odgłos nocnego stukanka z konkubiną chciałem lać, bić, dzwonić na policję. Byłem cały rozdygotany - wku!@#$%^. Moja żona nie rozumiała o co mi chodzi. Znaczy się miała inaczej granicę wrażliwości na słyszalne bodźce zewnętrzne ustawioną. Na ale u Ciebie coś za wiele osób miałoby tą granicę nie ten teges.

 

W naszym przypadku jeżeli nie zdecydowalibyśmy się na budowę to chcieliśmy kupić większe mieszkanie ale broń Boże na nowym osiedlu - właśnie z tych powodów o jakich piszesz. W zamian za garaż i ciecia przy bramce wolałem blok lata 50 te, pijaczków pod bramą ale względną ciszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...