Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ratunku!


gentile

Recommended Posts

Przypomniałeś mi blokowe życie. Blok z lat 70...

No, czasem też miałam ochotę kogoś zamordować. Na górze połozyli sobie panele - puk, puk, puk. Na szczęscie tylko młoda dziewczyna tam mieszkała, sama. Jakby pełna rodzina z dzieckiem, to strach pomysleć. Częste zmiany lokatorów oznaczały ciągle remont. Jak nie na górze, to na dole. A latem pod blokiem sąsiedzi z kamienicy urządzali sobie piknik na naszym trawniku. Można bylo zapomnieć o spaniu przy otwartym oknie. Na szczęscie ujadających psów u nas akurat nie było, same ciche. A, i jeszcze w salonie miałam zapchany cgyba gazetami otwór technologiczny do sąsiadki. Jak siadłam na kanapie, to słyszałam kazde jej słowo. telenowela.

 

A teraz w domu cóż - psy też szczekają, więc z otwieraniem okien różnie bywa :lol: Czasem sąsiad coś szlifuje, czasem drugi rozkręci radio na cały regulator. Jak się chce mieć ciszę, to trzeba do głuszy. Tylko tam zwykle jest dojazd kiepski i do pracy daleko.

A jeszzce można trafić na warsztat albo parking dla tirów na dzialce sasiada...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Widzę że ten wiater to hula aż miło w przestrzeni na której miejsca nań być nie powinno bo z reguły jest zajmowana przez pewien przydatny organ.

Jakbyś czytał dokładniej posty wyzej to wiedziałbys że przeszkadza nie tylko mnie ale i żonie, budzącemu sie z krzykiem i płaczem dziecku, tesciom, znajomym. Innym byłym mieszkańcom którzy już sie wyprowadzili, innym jeszcze obecnym ale już planującym wyprowadzenie się. Podobne dźwięki przeszkadzają również innym zabierającym głos w tym wątku. Nie potrafisz nawet dokładnie przytoczyć ilości hektarów, bo wyraźnie napisałem o trzech a nie opół. Pół to liczba która najwyrażniej pozwala na swobodne powiewy wiateru pod sklepieniem czaszkowym. Sa i tacy którym nie przeszkadzałaby pędząca nad ich łbem lokomotywa, pewnie do takiej kategorii należysz. I daj sobie spokój z puszczaniem wiatrów na forum bo to niesmaczne, podobnie jak ten nieznośnie protekcjonalny ton klinicznego bufona.

 

Przeczytaj kolego swój pierwszy post. Pojechałeś po sąsiadach, aż miło. Widać, że tylko Ty jesteś święty, co samo w sobie nasuwa pewne bufoniaste skojarzenia i aż dziw, że o tym wspomniałeś. Jak Cię sąsiedzi skojarzą, to zapewne dowiesz się jakich epitetów używają w stosunku do Twojej rodziny. Twoja frustracja naprawdę musi sięgać zenitu, skoro nawet mój nick Ci przeszkadza. Jak małe dziecko. A może to sprawia dorosłym ludziom frajdę albo u Was taka rodzinna tradycja? Spróbujmy. gentile-......... :lol: Dziecinne prawda? Swoją drogą, to nie ja kupiłem sobie mieszkanie z pędzącą nad głową lokomotywą, co niewątpliwie jest zasługą tej odrobiny wiatru w pustej przestrzeni. A Ty, zamiast pisać prośbę do PKP, żeby pociągi jeździły wolniej, masz pretensje, że w ogóle jeżdżą. Z jednym niewątpliwie miałeś rację. Z tytułem wątku. POMOCY. Masz rację, trzeba pomóc Twoim sąsiadom.

 

PS. I nie martw się o sąsiada z dołu. Trochę to potrwa, zanim zamontuję wszystkie sufity podwieszane, karnisze, szafki, półki, obrazki. I będę to robił sam, osobiście, po godzinach pracy, nawet gdyby to miało trwać rok. I odwiedzę wszystkich sąsiadów po kolei. Tego z góry nauczę tańczyć. Tym z lewa będę doradzał w sprawie ustawienia mebli. Dewotka dostanie wiadome Radio i worek karmy dla pieska. A moje chłopaki dostaną swój pokój i wreszcie będą mogły zaprosić kolegów. Zaczną od szkodnika. Jego rodzice będą wniebowzięci. Żartowałem. To nie ja. Jaka szkoda, ale puki co, to możesz sobie poużywać na sąsiedzie z dołu. :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę empatii i będzie cacy

Człowiek w swych żalach powinien zachować umiar, albo mieć zwyczajnie powód. I gdyby powodem żalów była akustyka budynku, albo faktycznie naganne zachowanie sąsiada, to ja to rozumiem i jestem w stanie podać skuteczne rozwiązanie problemu. Ale jeśli komuś nie podoba się, że ktoś chodzi używając do tego całej masy ciała, to jest to zwykłe czepialstwo. To co? Mam we własnym mieszkaniu na paluszkach chodzić? Dewotka chodzi do kościoła i co z tego? Chodzi też do sklepu, do lekarza, do znajomych i na wywiadówki pewnie. To co? Ma psa uśpić bo tęskni zwierzak, a sąsiadowi się to nie podoba? Masz rację. Trochę empatii i będzie cacy. Tylko adres pomyliłeś. :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie pomyliłam.

jestem w stanie go zrozumieć

był czas, że dla mnie sympatyczna skądinąd pani z piętra wyżej była wstrętną raszplą, a w sumie co ona winna, że sobie założyła panele bez izolacji akustycznej. Też tylko chodziła po podłodze a ja miałam wrażenie, że chodzi po mojej głowie. A moich próśb, żeby coś z tym zrobić nie rozumiała, no bo jak przyszła do mnie sprawdzić, to było cicho - bo u niej nikt nie chodził :wink: Takie epitety nie odzwierciedlają zwykle cech określanych osób a jedynie stan naszych nerwów. i tego właśnie nie jesteś w stanie pojąć.

Sądzę, że w tym bloku akurat nałożyło się za dużo naraz. Zwykle trafia się jeden hałasujący sąsiad, jeden jazgoczący pies itd. Są momenty ciszy, są przerwy, człowiek się regeneruje. Tu pewnie jest za dużo na raz, nie ma czasu na oddech, na nabranie dystansu.Do tego dokłada się małe dziecko.. Nie zazdroszczę, choć do wszystkiego można przywyknąć...

 

A jeszcze jedno. Hałas, brak spokoju, może być powodem znacznie gorszych działań, niż epitety. Były prace naukowe np z deprywacji snu...

 

I drugie - tu jest psycholog a nie wymiana doświadczeń. I jak to u psychologa, różnie bywa :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie pomyliłam.

:oops: Kwiatek dla Ciebie. Postaram się zapamiętać :D

 

Takie epitety nie odzwierciedlają zwykle cech określanych osób a jedynie stan naszych nerwów. i tego właśnie nie jesteś w stanie pojąć.

 

Faktycznie. Zwykle odzwierciedlają stan naszych nerwów i zwykle tylko wówczas stać nas na szczerość. No. Nie tylko, ale to inna historia. :lol: :lol:

 

tu jest psycholog a nie wymiana doświadczeń. I jak to u psychologa, różnie bywa

 

No właśnie. Gość, w odzwierciedleniu swoich nerwów, napisał co myśli o sąsiadach. Ja w odzwierciedleniu swoich, napisałem, co myślę o nim. Widać były to dwa różne nerwy. :lol: :lol: :lol: A para poszła w klawiaturę i nie będzie nagłówków w rodzaju - sąsiad w przypływie szału wymordował pół bloku. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm...

Jakiś wrażliwy kolega jednak. 8)

 

Doskonale kolegę rozumiem. Mieszkałem do niedawna w bloku pod którym w odległości 30 m stoi domek jednorodzinny. W domku oczywiście pies być musi-i jest. takie małe upierdliwe kudłate białe gówienko. Gówienko darło się piskliwym dyszkantem w środku domu aby je wypuścić na zewnątrz. Gdy właściciel gówienko wypuścił, pokręciło się nerwowo, rozejrzało i zaczęło wściekle jazgotać chrobocząc o drzwi ...żeby je wpuścić z powrotem. Cała operacja powtarzałą sie w cyklach po kilka i kilkanaście razy. I bynajmniej nie wypuszczano bydlaka w celu odcedzenia, specjalnie obserwowałem. Darł sie dla zasady żeby go wypuścić- i żeby wpuścić i tak na okrągło.

 

Kolejny domek ok 80 m dalej. dwa golden retrievery wachlujące malowniczo kitami. I drące sie jak opętane na każdy przejaw życia wokoło posesji. A to ptaszek przeleci, a to kot przebiegnie 200m dalej a to człowiek bezczelnie śmie przejśc wzdłuz płotu, a to liść spadnie drzewa a to wiatr poruszy gałązką. Ostrzegały rzetelnie o wszystkich śmiertelnych zagrożeniacvh dybiacych na mir domowy pana.

 

100 po lewej. domek- oczywiście też dwa psy. Jeden wyżeł, drugi sznaucer- szary. Te darły sie na zasadzie upodobania do popisów wokalnych, sznaucer po prostu stawał na budzie i zapadał w rodzaj transu , samonakręcajacego sie amoku, zadzierał pysk i darł się w niebo. Kolega wyżeł w tym czasie dzielnie strzegł posesji przed przjeżdzającymi samochodami, rowerzystami i przechodniami-zuch. I tak do 2-3 w nocy

 

100 m od bloku supersam, oczywiście psiarze mają zwyczaj wychodzenia z psami na zakupy do sklepu bo od razu spacerek odfajkowany. Parkują psy na zewnatrz a te oczywiście natychmiast rozpoczynają wściekły lament "tesknoty" za panem. Co prawda sa tak parkowane po raz 100czny i" wiedzą" ze pan zaraz wróci ale co zaszkodzi sie wykazac psimi przymiotami charakteru.

 

Czasem dochodziło do kulminacji, psy łączyły sie w jedna koalicje-oś wściekłego jazgotu i całe osiedle pulsowało kakofonią wycia-ujadnia- skomlenia przechodzącego w jakiś rodzaj zawodzenia czy rzężenia-wszystkie darły sie na raz . W jezyku fanatycznych psiarzy- "one rozmawiają"

 

Klatka, na moim piętrze a jakże -oczywiście dzielny sznaucer heroicznie strzegący mieszkania przed KAŻDYM przechodzącym człowiekiem , piętro wyżej wilczur i jamnik, wilczur pasjami wył z tesknoty za panią która wyszła na zakupy lub gdzieś indziej. Kiedyś wyjechała na 2 dni wył na okrągło przez dwie noce.

 

Wyprowadziłem sie, uff.. O święta naiwnosci!!!. co to to nie, nie ma lekko.

Oczywiście w mieszkaniu obok MUSI być pies. Pies ma zwyczaj darcia sie wniebogłosy natychmiast po wyjściu sasiadów z domu i nieprzestawania do momentu kiedy wrócą. Bywa ze nie ma ich cały dzien lub noc.. Z drugiej strony do niedawna psa nie było ale....nareszcie już jest i prowadzi ogień nękajacy systemem zmianowym. Kiedy jego kumpel z przeciwnej flanki przestaje, on zaczyna, czasem też lubią sobie "porozmawiac".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko ale meksyk! Ja to chyba mam szczęście, bo mieszkam w bloku przez większą część roku i takie jazdy mnie nie dotyczą - blok nie jest nowy więc może to dlatego. Zero imprez - raz jak chłopak chciał sobie zrobić "osiemnastkę", to tydzień wcześniej obkolędował sąsiadów z powiadomieniem i prośbą, że gdyby było za głośno, to prosi, żeby przyjść i powiedzieć a nie wzywać policję (prawdę mówiąc tej imprezy nawet nie słyszałam - może jakiś sąsiad się nie zgodził albo co...). Czasami ktoś coś tam wyremontuje (my też) ale po 19.00 jest już zawsze spokój. Chłopak nad nami słucha ostrej muzyki i luzuje sobie w tym względzie, jak rodziców nie ma w domu, ale wtedy słychać u nas hałas jedynie w pokoju, który jest bezpośrednio pod - to nasza sypialnia więc w ciągu dnia nie zaglądamy za bardzo. Słychać windę, spuszczanie wody w wc nad nami, śmieciarę pod oknem rano i to chyba by było na tyle upierdliwości. Może ja zbyt mało wrażliwa jestem a może tolerancji na hałasy nauczyłam się mieszkając z rodzicami w domu na wsi - szczekające psy, kosiarki, piły do cięcia drewna, radia wystawione latem na podwórko, betoniarki, imprezy grillowe w ogródku...

 

Przypomniało mi się - dziś spotkałam mamę tego chłopaka, który słucha nad nami muzyki. Pogadałyśmy, jak to nasze chłopaki dorastają i wspomniałam o muzyce bardziej dla śmiechu, że czasami mogę się zorientować kiedy sąsiadka z mężem wracają do domu, bo jak nagle muzyka cichnie, to znaczy, że pod blok właśnie podjechali rodzice "melomana". Widziałam, że sąsiadce zrobiło się głupio ale powiedziałam jej, że mi nie przeszkadza jak raz w tygodniu przez te 15 minut jej syn szaleje - niech ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kolegę, który reagował podobnie jak gentile. W domku żle, w bloku nie do wytrzymania. Wszystko mu przeszkadzało.Doszło do tego,że jak było cicho to stał przy oknie i czekał aż przejeźdżał samochód . I wtedy się zaczynało,że za głośno i że mu preszkadza TV oglądac.

Wylądował najpierw u psychiatry, później w szpitalu. Leczy się z bardzo silnej nerwicy. :roll:

W pewnym momencie to i żona zaczęła reagować podobnie, wyczekiwała na hałas obawiając się reakcji męża. Teraz żadne hałasy jej nie przeszkadzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gentile, wybacz, ale przypominasz mi byłego, na szczęscie, sąsiada moich rodziców. Nota bene spokojnych, nigdy nie wadzących nikomu emerytów. Przeprowadził się facet z żoną i dzieckiem do bloku, w którym rodzice mieszkali od ponad trzydziestu lat. Nigdy nikomu nie przeszkadzali i byli lubieni przez wszystkich sąsiadów. I nagle okazało się że "wiecznie imprezują po 22" (koleś wzywał policję, która, przyjeżdzała i budziła moich rodziców w środku nocy, a zastając ich zaspanych i w piżamach przepraszała za tego schizola, ale takie mają procedury, muszą przyjąć każde zgłoszenie. Smarował pisma do spółdzielni, że chodzą po mieszkaniu w drewniakach i dziecko mu się budzi itp. pierdoły. Wszyscy byli w szoku. Trwało to ok. roku. Mama byłą kłębkiem nerwów. Dosłownie bała się gościa. Nie wiem jak by się to wszystko skończyło, gdyby nie to, że rodzice wynaleźli w końcu domek do remontu, sprzedali mieszkanie i za tę kasę go kupili i wyremontowali. Zawsze chcieli tak zrobić, ale ta sytuacja ich chyba dodatkowo zmobilizowała. A koleś.... zatruwa życie pozostałym sąsiadom, zwlaszcza tym, którzy przeprowadzili się do naszego byłego mieszkania. Jakoś wydaje mi się, że czy w bloku czy w domku nigdzie nie będziesz zadowolony. W końcu wszędzie mieszkają ludzie i chodzą, jeżdzą, a nawet mówią. Psy szczekają, słonko świeci. Przerypane, nie ma chwili spokoju.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleś jest chyba z tej samej rodziny, co graniczy działką z moją kumpelą. 8)

 

Gość się pobudował jako ostatni ,pierwsi już mieszkali w granicy od ponad 30 lat.

Pobudował się i zaczął wojnę podjazdową z każdym sąsiadem z którym ma styczność, chociażby centymetrem płotu.

Najlepsze hiciory to :

*awantura o to, że sąsiadka posadziła kwiaty na swoim tarasie które ściągają do pana owady żądlące i komary

*pyskówka z panem z innej mańki , za to,że jego sunia sika na

swój własny trawnik

* awanturę z następnym sąsiadem za to, że ma drzewa owocowe które to przyciągają ptaki, a te ptaki właśnie srają w locie na dom czepialskiego w czasie dolotu do tych właśnie drzew

 

Zjebkę klasyczną dostała też moja kumpela, za to, że na własnym tarasie pali papierosy, oraz że zapachy z jej kuchni lecą w jego stronę .

 

Nadmieniam, że gościu ma do każdego z domów nie mniej jak 30 metrów.

 

Zresztą jest setny ubaw w czasie spotkań z kumpelą, bowiem co jak co, ale opowieści o upierdliwcu i jego kolejnych awanturach wyciskają z nas łzy ze śmiechu..

 

No jest o kim gadać innemi słowy :lol: :lol:

 

ps. jak upierdliwiec wymyśli coś z serii nie omieszkam wpisać. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie grzecznie opier...liłam teściowa mojego sąsiada :evil:

lodowe bryły zrzuca z tuii na moja stronę nie bacząc na to ,że tam małe drzewka i roślinki ,z ktorych w sobote delikatnie strząsałam śnieg :cry:

Myślała ,że jestesmy w pracy (wczoraj zaczęła ,ale doszła do mojej rabaty i skończyła ) i dzisiaj ujdzie jej to bez bólu (zięć wyjechał na wakacje ....gorliwa teściowa :evil: ) ....jeszcze mnie trzesie :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, przesada w każdą stronę nie jest dobra. Nie można tez dać sobie wejść bliźnim na głowę bo "żyjemy wśród ludzi". A niektórym naprawdę trzeba tłumaczyć same podstawy - czasem po kilka razy :roll: Wydaje się, że w miarę inteligentni ludzie powinni pewne rzeczy łapać w lot - ale czasem NAPRAWDĘ nie mają pojecia, że ich zachowanie jest odbierane jako skrajnie irytujące i właśnie robią sobie wroga za płotem czy piętro niżej. Serio-serio.

 

Co do hałasów - naprawdę bardzo dużo zależy od nastawienia do hałasującej osoby. Jeśli ją lubimy - tolerancja "hałasowa" wzrasta - a i ta osoba najczęściej liczy się z nami.

Tylko czasem tak jak mówię - trzeba coś sobie wytłumaczyć. Tak jak osobie, która 10 lat mieszkała na totalnej głuszy i nie wpadnie na pomysł, że puszczone na full radyjo dolatuje też za płot...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gentile rozumiem że wasze 5cio miesięczne dziecko jak już podrośnie to zabronicie mu chodzić, wydzierać się jak je coś zaboli, krzyczeć jak będzie miało akurat na to ochotę, bawić się zabawkami, tudzież zakażecie posiadać psiaka lub innego zwierzaka.

'

A gdy już podrośnie jeszcze bardziej to zabronicie bawić się z kolegami ze szkoły co by sąsiadom nie przeszkadzać? Czy też może pozwolisz mu na to wszystko aby oddać sąsiadom, księdzu, psom sąsiadów, dzieciom sąsiadów, przechodniom, ptakom latającym na blokiem......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a te ptaki właśnie srają w locie na dom czepialskiego w czasie dolotu do tych właśnie drzew

 

zapachy z jej kuchni lecą w jego stronę .

 

ale się uśmiałam :D :D :D

 

niech mu kumpela powie, że inne ptaki srają na jej dom jak lecą na jego posesję :D

 

 

a co, język mu stoi do tych smażonych kotletów i mizerii, a ona franca nawet sie nie domysli, że też by chciał spróbować .... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i masz! Człowiek się poskarżył, a Wy? Huzia na Józia :D

 

Teraz odsmażają w TV "Alternatywy 4" i tak mi się przypomniała ta śpiewaczka, która - kiedy tylko zaczynała swoje "Niech konik polny, niech wiatr swawolny" - była zagłuszana przez sąsiadkę słowami "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...