Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pech na egzaminie na prawko


Szelma29

Recommended Posts

Zawsze się trochę bałam, a to nie miałam czasu, chęci żeby zrobić wcześniej. Aż w końcu gdy okazało się , że tak na serio bez prawko i umiejętności jazdy samochodem coraz ciężej się żyje postanowiłam zrobić. Zmobilizowałam się wewnętrznie, zmotywowałam i zapisałam na kurs prawka , który zaczął się na początku CZERWCA 2009r.

Wybrałam sobie szkołę no bo blisko, i ze babki to będą spokojniejsze i mnie naucza. Pilnie uczęszczałam na teorie, nie opuściłam żadnych zajęć , zaczęłam jazdy. Chciałam zdawać w ośrodku na Odlewniczej, min dlatego na kurs chodziłam na Pradze i tam tez maiły być jazdy po trasach egzaminacyjnych wokół ośrodka na Odlewniczej. I były..przyszła instruktorka no i zaczęliśmy jeździć ,ale tylko 2 godziny tygodniowo , bo ona miała mega obłożenie kursantami ...tak wiec 10 godzin wyjeździłam z nią w miesiąc, zaznaczam, że miesiąc mega upałów ze ledwo żyłam tak było gorąco, bo klimatyzacja nie chodziła sprawnie w aucie...i nagle, po 10 godzinach a to 1/3 kursu dostaje telefon od niej, że ona się zwalnia z tej szkoły szkoły i mnie przeprasza ale nie dokończy ze mną nauki ..dzwonią ze szkoły , ze ona już nie pracuje i albo czekam co najmniej miesiąc na instruktorkę , która będzie ze mną jeździć na Pradze albo przenoszę się do centrum i tam zaczynam jeździć z instruktorka w miarę szybko . ( To oczywiście była tylko teoria - to w miarę szybko ale zawsze lepiej brzmi marketingowo i kursant wierzy) Czas leci ...wiec ja decyduje się na centrum , naiwnie myśląc , że będę dalej jeździć po Pradze bo tam chce zdawać. Instruktorka wyprowadza mnie od razu z błędu , ze ona na żadna Pragę nie jeździ tylko na Bemowo. I ja nagle trafiam na Bemowo i tam będe zdawać....znowu mam to samo jak dwa razy w tygodniu jazda to cud, a jak jazda to jedna trasą spod Placu Bankowego na Bemowo , tam trochę na placyku, trochę na Bemowie ale mało bo już czas ucieka i trzeba wracać na Bankowy bo na nią czeka kolejny kursant.

Zniechęcona bo czuje ze nie wiele się uczę , walka o lepsza jakość nauki u instruktorki i u szefowej nie daje rezultatów - dalej ta sama trasa non stop, gdzie większość drogi to prosta.Nie poddaje się bo nie mam wyjścia, kasa zapłacona i kończę kurs w listopadzie pod koniec, zdaje wewnętrzny i zabieram papiery. Kurs zaczęłam w CZERWCU kończę w LISTOPADZIE ...

Idę na 1 egzamin , z nadzieją a może zdam no bo po prostej umiem...itd..

1 egzamin facet młody widać , ze sympatyczny , łuk mi wychodzi na górce się staczam, bo co się okazuje, jazdy miałam na 5 biegowej a teraz zdaje na 6 biegowej toyotce i tam trzeba dodać więcej gazu...trochę innaczej wchodzi sprzęgło i gaz , cudem za drugim razem dodaje gazu na maxa aż dym poszedł i jakoś zrobiłam górkę..wyjeżdżamy w okolice , które widzę pierwszy raz , no i samochód mi gaśnie dwa razy, ale jadę, jakoś to idzie ale efekty słabe sama czuje, no ale egzamin trwa i nagle proszę zaparkować w tzw kopertę czego nigdy na kursie nie robiłam i tu przeżyłam szok...jaka koperta ..koniec dziękujemy ..na tym egzaminie dotarło do mnie jak nie wiele umiem...szukam w necie i wynajduje inna szkołę co jeździ po trasach egzaminacyjnych i ma dobre opinie ..teraz mam instruktora , chłopaka...który ręce załamuje nade mną..ale ćwiczymy, trenujemy, drugi egzamin na mieście - nie zwolniłam hamulca ręcznego przy ruszaniu bo było pod górkę lekka ..czemu nie zwolniłam?? ..nie wiem..nie zdałam...od razu widać było ze egzaminator podły człowiek

3 egzamin na mieście nie zdany...bo miałam jechać prosto a ja się ustawiłam na złym pasie ruchu..w lewo- dlaczego tak zrobiłam ..nie wiem...

4 egzamin na mieście- za mało dynamiczna jazda - negatyw , nie zdałam , wczoraj byl 5 egzamin- poległam na łuku!!!!!!!!!!!! Na placyku!!! Zawsze placyk zdawałam !!!

ciągle biorę jazdy doszkalające, ciągle się uczę, nie jestem super ale na jazdach daje rade , robię postępy , luk zawsze mi wychodził , nigdy łuku nie zepsułam a tu nagle coś w czym czułam się dobrze zepsułam na egzaminie ...popłakałam się strasznie..

no bo kurka wodna ile można...jestem podłamana sobą...ze nie zdaje ciągle, może ja się nie nauczę nigdy i nigdy nie zdam tego egzaminu...

już sama nie wiem co mam robić...znowu mam egzamin 17 lutego...znowu muszę brać jazdy doszkalające ...znowu bulę kasę ...a prawko zamiast być coraz bliżej jest coraz dalej

nie mam już sił...na kursie jeździłam w upałach, teraz zdaje jak mrozy siarczyste , ciągle się uczę, jeżdżę na doszkalanie , a na egzaminach zawsze coś głupiego spieprzę...

jak trafiam na w miarę ludzkiego egzaminatora to ja ewidentnie coś schrzanię , jak trafiam na takiego co z góry chce uwalić to jakoś mi idzie a uwala mnie za - małą dynamiczną jazdę, 2 raz, zapomniałam o ręcznym ..ale takie coś..to mojemu facetowi nie raz sie zdarzało a ma prawko już 20 lat i jeździ super

walczę o prawko od czerwca 2009 ..mamy już luty 2010...jak to wszystko analizuje to widzę ze od samego początku mama pecha ..zły wybór szkoły, kiepska druga instruktorka, wszystko rozciągnięte w czasie, instruktor na doszkalaniu dobry ale właściwie to zaczął mnie wielu rzeczy uczyć od podstaw...psychicznie coraz słabsza ..ten ostatni egzamin mnie podłamał na maxa...już nie mam sił...bo np na te jazdy doszkalające dojeżdżam z jednego końca Wawy na drugi,autobus, tramwaj bo bezpośrednio nie mam...na przystankach stercze marznę, w mrozach, zimie, mróz 20 stopni a ja na jazdy, śnieżyca a ja na jazdy, wcześniej polowa kursu- upały niemiłosierne a ja na jazdy...jak tak dalej pójdzie to ducha wyzionę z tym prawkiem jazdami itd itd

jestem załamana..boje się tego egzaminu 17 lutego...płakać mi się chce

ile już władowałam kasy to nawet nie chce myśleć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 102
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

...płakać mi się chce

ile już władowałam kasy to nawet nie chce myśleć...

 

wynajmij jakiegos młodego boy'a na szofera

teraz jest masa młodych, przystojnych i zdolnych bezrobotnych z prawem jazdy ...

połączysz przyjemne z pozytecznym

 

nie każdy ma talent do prowadzenia samochodu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

założę się, że Ty posiadasz talenty w każdej dziedzinie, odnosisz same sukcesy bo na pewno jesteś chodzący wielki talent ,czegokolwiek się nie dotkniesz to sukces jak po maśle

nawet po twoim komentarzu jakże błyskotliwym widać, że masz talent w udzielaniu rad.

Chylę czoła przed Twoim wielkim talentem i inteligentną sugestią

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to o czym piszesz to prawie standard............żeby zdać egzamin praktyczny trzeba naprawdę dobrze jeździć ...........albo załatwić go sobie innymi ścieżkami i zacząć się uczyć na poważnie ( znaczy w praktyce)..............nic i nikt nie wyszkoli tak kierowcy jak jego samodzielna jazda typu metoda prób i błędów , jak będziesz sama jeździć to sie w pewnym momencie zorientujesz że jeździsz na hamulcu bo będzie ci ciężko więc następnym razem będziesz juz na to zwracać uwagę, jak staniesz nie na tym pasie co trzeba to będziesz musiała jechać dalej lub "błagać" kierunkowskazem żeby cię przepuścili, na drugi raz ustawisz sie na właściwym i tak z każdą rzeczą, parkować nie będziesz na kopertę tylko będziesz szukać wolnego miejsca nawet dalej ale łatwiej..........i tak krok po kroczku samo przyjdzie nawet nie wiesz kiedy ...............bo na kursie nikt jeździć cie nie nauczy ...................

 

ja zdawałam prawo jazdy jakieś 7 lat temu , było łatwiej kupiłam stary samochód żeby nie było szkoda i szlifowałam ulice i krawężniki .............bo "lubiłam "na parkingach podjeżdżać do samego brzegu a tam zwykle wysokie krawendziole a moja nubira miała plastikowy zderzaczek więc któregoś razu po prostu został na tym krawężniku...............

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelma29 ... mój odwieczny koszmar ... przed każdym egzaminem tydzień wcześniej bolał mnie żołądek ... ogromny niesamowity stres dla mnie .....

zdałam za czwartym razem .... kiedy odpuściłam i powiedziałam sobie " mam to w doopie - zdam to zdam, nie zdam to nie zdam- bedzie kolejny raz " :roll:

 

I powiem tyle ... zaliczenie kursu i egzaminu do normalnej jazdy ma się tyle , jak uczenie się rachunkowości w szkole na słupkach w zeszycie i późniejsza praca w biurze rachunkowym :-? .

 

Jeżdżąc z instruktorem - jazda była dla mnie czarną magią ...

Dopiero jak wsiadłam sama do swojego samochodu to tak naprawdę nauczyłam się jeździć. Nagle nabrało sensu zawracanie na trzy kiedy musiałam to zrobić sama i ruszyć głową ... to samo wjechanie w zatoczkę .... nie sucho na widok krawężnika w lusterku , tylko na wyczucie :wink: . No ale absolutnie nie mogę Ci podpowiadać, żebyś jeździła bez prawka .

 

Podejrzewam, że u Ciebie najistotniejszą rolę (jak i u mnie) odgrywa czynnik stresu ....

Podejdź do tego nie jak do egzaminu na zaliczenie .... tylko z uśmiechem - jak do ostatniej formalności przed ulokowaniem życi w własnym osobistym samochodzie :D

 

Podejrzewam, że gdybyś w czasie okołoegzaminowym miała większy stres związany z czymś innym - poszłoby Ci jak z płatka bo ten stres egzaminacyjny by się zniwelował. No ale przecież nie życzę i źle - i nie każę uśmiercić teściowej cobyś se większego stresa przysporzyła na inny temat :wink: :oops: :lol:

 

W każdym razie - wszystko , kochana jest w Twojej głowie ....

Nie wierzę, że po tylu lekcjach nie posiadasz wiedzy teoretycznej i praktycznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Chylę czoła przed Twoim wielkim talentem i inteligentną sugestią

 

szofer - nie :-?

to moze Ukraina ?

 

 

" ... Wystarczają dwa dni na Ukrainie i dwa tysiące euro dla pośrednika, by zdobyć takie uprawnienia. Właściciele takich praw jazdy wymieniają je potem legalnie na polskie i nie spotyka ich żadna kara ..."

 

http://www.motofakty.pl/artykul/importujemy_na_lewo_prawa_jazdy_z_ukrainy.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelma każdy kolejny oblany egzamin to następna kasa.Tak?

 

Więc po pierwsze kursant poprawia umiejętności a po drugie ta kura nadal znosi złote jaja i interes się kręci :-?

 

Na pocieszenie powiedz sobie,że za każdym razem nabierasz pewności siebie i w końcu się uda :D

 

A tak na marginesie pomyśl sobie,ilu ludzi ten system szkolenia i egzaminów prowokuje do płacenia dużej kasy i wyjazdów na Ukrainę.Jak zwykle wiadomo,że coś szwankuje , sprytni biorą kasę, a potrzebujący płaci.A płaci ,bo następny egzamin dopiero za miesiąc ,bo kolejka zdających dłuuuga

 

powodzenia 17 lutego, oby to był ostatni :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szelma - będę trzymał kciuki 17 lutego ...

 

... bo w dzisiejszych czasach (z tego co mi wiadomo, a Ty to potwierdzasz) bardzo ciężko jest zdać egzamin na prawko za pierwszym czy nawet drugim razem ...

No cóż, takie czasy, chciałoby się powiedzieć ... ale jakoś w to nie wierzę ...

 

... bo nie wierzę, że większość osób podchodzących do egzaminu na przełomie ostatnich kilku(nastu) lat jest tak ograniczona, że nie jest w stanie przyswoić przepisów, nie mają odpowiednich zdolności manualnych do obsługi dwóch pedałów (przepraszam za wyrażenie), "patyka zmiany biegów" i kierownicy, za mocno się denerwują, ruszają na ręcznym, wjadą na pas przeznaczony do jazdy prosto chcąc jechać w lewo (i nie znając tej części miasta) .. itd.

 

Wytłuściłem słowo "większość" bo zdarzają się tzw. osoby "niewyuczalne". Takim prawka nie należy dawać!!!

Nie chodzi też o to aby było bardzo łatwo ... ...ale w obecnych czasach zdawanie po raz enty jest niemal na porządku dziennym ...

 

Jeżdżę od wielu wielu lat ... i jestem pewny, że gdybym musiał (odpukać) zdawać na prawko - to bym oblał ... przepisy na pewno ... a jazdę to już w ogóle....

 

 

....bo przecież można "zapomnieć" ustawić lusterko wsteczne (chociaż wszystko widać) albo próbować ruszyć mając "zaciągnięty" wsteczny ... a ja się pytam jakie jest zagrożenie dla ruchu oraz zdrowia użytkowników drogi, jeśli ktoś próbuje ruszyć na ręcznym? .....no jakie ? ....

 

Mój syn zaczyna naukę na wiosnę .. już go uświadomiłem, że to może być jego pierwszy w życiu egzamin, który obleje ...

 

 

.. obym się mylił ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam. Nie trzeba się tak przejmować - prędzej czy później uda się. Zdałam prawko za trzecim razem dwa lata temu. Najpierw 10 lat karczemnych awantur z meżem - że nie chcę i nie pójdę na prawko, bo sie do tego nie nadaję, potem życie zmusiło. Pierwsze dwa egzaminy ten sam egzaminator - jego nazwisko zapamiętam chyba do konca życia. Za pierwszym razem był blisko oblania mnie na - uwaga znajomości żarówek, poległam na górce (mój instruktor uznał, że to tak oczywiste, że nie musi mnie tego uczyć); za drugim razem poległam na rękawie. Myślałam , że mąz mnie udusi. A za trzecim razem z dwunastu osób zdałam tylko ja - ale uwaga - Pan chciał mnie oblać za to, że za wcześnie jego zdaniem włączam kierunkowskaz. Jak to usłyszałam to zaczęłam sie tak histerycznie cieszyć. Uznałam, że nie może mnie za to oblać. No i pan zgłupiał widząc moja reakcję no i zdałam. Oczywiscie cała sytuacja miała miejsce już na terenie ośrodka. A ten pan bardzo chciał mnie oblać - godzinę czołgał mnie po mieście, trzy parkowania itp.

Tak naprawdę to nauka jazdy zaczeła sie po tym. Pierwszy rok jazdy to ścisnięty żołądek, rozrysowywanie trasy (w głowie), planowanie parkowania. Koszmar. Dwie stłuczki zaliczone, nie z mojej winy. Dzisiaj wcale po dwóch i pół roku jazdy myślę, że raczej egzaminu bym nie zdała. Takie życie Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój syn zaczął jazdy po wakacjach. 4 stycznia miał egzamin na Bemowie. Zdał za pierwszym razem. Jazdy miał w najgorszych, zimowych warunkach.

W tym samym ośrodku moja koleżanka zdała za pierwszym razem w listopadzie.

 

NIe piszę tego Szlma, żeby Cię zdołować, tylko potwierdzić, że zdanie tam egzaminu jest możliwe

Ja rozumiem, że stres, pierwszy raz widzisz okolicę, ale od tego samochód nie gaśnie. Zapomniałam o hamulcu, zły pas, jeździsz na egzaminie 30 km/h.

Myślę,że to wynik albo braku umiejętności albo po prostu stres. Najgorszy wróg - stres wyłączający myślenie.

Kiedy podejdziesz do sprawy na luzie "Idę na egzamin, nic nie tracę - najwyżej nie zdam" może będzie lepiej.

KOlega mojego syna w tym samym ośrodku będzie zdawał po raz piąty. Żeby było śmieszniej od 2 lat jeździ samochodem - bez prawa jazdy. NOrmalnie porusza się po mieście - a egzaminu nie jest w stanie zdać. Raz przz łuk. Drugi raz przez kopertę. Trzeci przez włączenie się do ruchu w niebezpieczny sposób (ocen instruktora :)), czwarty znowu łuk. Ćwiczy i ćwiczy i ćwiczy - i pod okiem instruktora jest czad. Wyjeżdża na egzamin - i jeśli opuści w ogóle ośrodek to 5 min i "do widzenia".

Ostatnio stwierdził, że przed egzaminem weźmie jakieś ziołowe tabletki uspakajające - nie zdał.

Tak więc są dwa wyjścia : albo nie masz daru od Boga, albo spalasz się z nerwów.

Szczerze mówiąc - nie wiem co CI doradzić, bo tylko fachowiec od jednej lub drugiej dziedziny może Ci pomóc.

 

Jeśli myślisz o zmianie szkoły - pytaj o procent zdawalności egzaminu. W szkole mojego syna to 70 %. To też o czymś świadczy.

 

P.s. przed następnym podejsciem ustaw sobie 2 h jazdy tak, żeby skończyły się przed egazminem - jesteś wtedy na gorąco, to pomaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięć razy oblana jazda i już masz doła? U nas średnia, to dziewięć. A, że do średniej trochę brakuje, to spróbuj tak. Dzień przed egzaminem weź sobie wolne. Wcześniej wykup karnet na parę godzin basenu, siłowni i innego aerobiku. Po wszystkim zafunduj sobie zdrowy maraton sprinterski, czyli ile się da, na maksymalnych obrotach. Teraz, to już tylko prysznic i spać. Na następny dzień jesteś taka połamana i obojętna na cokolwiek i kogokolwiek, że nie jesteś w stanie myśleć i stresować się samym egzaminem, bo myślisz tylko o tym, jak Cię boli. To działa. Powodzenia. :lol: :lol: :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....

....KOlega mojego syna w tym samym ośrodku będzie zdawał po raz piąty. Żeby było śmieszniej od 2 lat jeździ samochodem - bez prawa jazdy. NOrmalnie porusza się po mieście - a egzaminu nie jest w stanie zdać. .....

 

 

 

.. mam nadzieję Nefer, że chciałaś "aby było śmieszniej" ...tylko pochwalić się znajomością takiego stanu rzeczy ... :wink: :wink:

 

.. i że kolega Twojego syna nigdy nikogo nie potrąci :o

 

Mam nadzieję, że przynajmniej jeździ na trzeźwo :D :D :D

 

PS. a tak swoją drogą, to tacy "kierowcy" bez prawka często są bezpieczniejsi od tych "niedzielnych" :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie uwazam sie za mistrza dróg, ale myslałam sobie, że dam radę a ostatnio jak poległam na łuku i to pierwszy raz na placyku a łuk zawsze mi wychodził i nawet instruktor mówil , luk robisz dobrze ..wiec teraz jak poległam to zwątpiłam w siebie..bo cwicze, poprawiam błedy, na kazdej lekcji staram sie byc maxymalnie skupiona, słucham instruktora, koryguje błędy , analizuje dlaczego zrobiłam cos zle dlaczego dobrze, angazuje sie w prawko całą sobą, sercem, umysłem, staram sie jak nigdy , nawet w najwieksze mrozy nie rezygnuje z jazd tylko tłucze sie autobusem, tramwajem aby dojechac na Bemowo i tam jezdzic...

poswiecam na to czas, energie, kase, serce , wszystko, staram sie jak chyba nigdy przed zadnym egzaminem a mialam ich wiele w zyciu..i co...i ciagle to samo....negatywny egzamin

 

wiem , ze ludzie zdają za 1 razem, za 2...rowniez na Bemowie bo widziałam takich...ale ja nie zdaje ..moze to stres..bo serce mi wali az do gardła podchodzi i nie mogę tego opanować..nie chce zeby waliło a wali

jak człowiek nie zdaje 5 razy to zaczyna myslec ze jest do niczego

bede dalej cwiczyc , teraz sobie ustaliłam godziny bo nie mam sił emocjonalnych na wiecej bo ostatnio cwiczyłam 8 godzn miasto...bo zawsze na tym miescie cos..a poległam na placu i taki mnie żal wział ze od piątku to nadal przezywam, ze taqk cwiczyłam miasto a nawet na nie nie wyjechałąm ...wiec teraz 4 godzinki w tym godzina w dniu egzaminu...zobaczymy..jak znowu polegnę to bede juz oficjalnie musiała dokupic 5 godzin jazdy...zeby sie zapisac...

instruktor jest dobry bo mam porownanie..szczególowy ...lekcja to lekcja a nie gadanie o tyłku maryni ...szkoła chyba dobra bo ma dobra opinie..oczywiscie ta druga a nie pierwsza...pogadam tez z szefem szkoły..moze inny instruktor..nowe spojrzenie na mnie i moja jazde...

sama nie wiem..wiem tylko ze sie nie poddam bo musze zdac prawko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako instruktor uważam że nie powinnaś brać jazd w dniu egzaminu. Najdrobniejszy błąd na jeździe wystarczy żeby utwierdzić Cię w przekonaniu że nic nie umiesz... Moja ocena jest taka: nie czujesz się pewnie za kierownicą więc popełniasz błędy, czy to wina sposobu szkolenia czy towjej psychiki ... może jedno i drugie...Rozwiązanie: musisz jeździć, a przed egzaminem wyluzować się.

Do zobaczenia na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

planowałam 3 godziny na miescie..a tą godzine przed egzaminem..na placyk ..łuk , gorka, luk ,gorka...a placyk rzut beretem od osrodka egzaminacyjnego

górka tez mi zawsze wychodziła, bo nauczyl mnie instruktor metody na obroty silnika ...i wychodzi ale majac to doswiadczeniem z łukiem tez chce przecwiczyc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...